Unia Europejska swoimi wymagającymi regulacjami zabiła segment małych ekonomicznych aut miejskich określany jako segment A. Z dużych graczy pozostał w tym segmencie chyba wyłącznie Hyundai ze swoim i10. Następny w kolejce już jest segment B, który właśnie jest umierający. Nie ma się co dziwić, obecnie różnica cen startowych pomiędzy bazowym autem z segmentu B a kompaktem z segmentu C wynosi marne 15-25%. Za relatywnie niewielką różnicę ceny klient dostaje znacznie "więcej" auta. W przeszłości ta różnica była znacznie większa.
Statystyki dla Polski były takie, że w 2014 roku były 4 auta z segmentu B w top 10 sprzedaży aut. W 2024 jest jeden model z segmentu B, ale równocześnie pojawiły się crossovery (B/C), które zajmują kolejne 4 miejsca w top10.
Jakie wyposażenie jest teraz wymagane nawet od małego (w teorii) taniego samochodu (listę systemów wziąłem z konfiguratora Hyundaia i10):
-
Start-Stop (żeby w testach uzyskać niższą emisję)
-
System ostrzegania o ograniczeniach prędkości (ISLA)
-
Asystent utrzymywania pasa ruchu (LKA)
-
Monitorowanie uwagi kierowcy (DAW)
-
Ostrzeganie o odjechaniu poprzedzającego pojazdu (LVDA)
-
System ratunkowy eCall
-
Podążanie na pasie ruchu (LFA)
-
Asystent unikania kolizji czołowych (FCA) z wykrywaniem pieszych i rowerzystów
-
Tempomat z ogranicznikiem prędkości
-
Automatyczne włączanie świateł
Do wielu modeli jest jeszcze pakowana miękka hybryda, bo jak i tak już jest Start-Stop, to lepiej go uczynić w miarę sensownym i zmodyfikować odrobinę układ napędowy.
To wszystko w małym miejskim autku z segmentu A. Większość z tych systemów nie jest potrzebnych, koniecznych, kluczowych albo wręcz działa tragicznie i użytkownik za każdym razem musi je wyłączać. A cena idzie do góry i klienci odpływają - ci zamożniejsi do wyższych segmentów, głównie do crossoverów (B/C), ci mniej zamożni zostają na rynku aut używanych, gdzie aut z segmentu A i B jest pod dostatkiem. Przynajmniej na razie.
#motoryzacja




















