18+
Treść dla dorosłych lub kontrowersyjna
18+
Treść dla dorosłych lub kontrowersyjna
Kolejka do nieba. Podróż na górę Fanispan (Phan Xi Păng), Wietnam
#podroze #podrozujzhejto #tworczoscwlasna

Zaloguj się aby komentować
Pojechalem se do Słowenii. Do tej pory nie znalem ani nikogo kto był w Słoweniii ani żadnego Słoweńca. Podejrzewałem więc że to tylko makieta i żydowskie sztuczki.
O ile to co widzę to nie cwana inscenizacja to Słowenia istnieje naprawdę i wydaje się to być całkiem fajnym krajem. Ot, takie północne Włochy ale z tą zaletą, że bez Włochów ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pozdrówka Hejto!
#slowenia #podroze


Zaloguj się aby komentować
Pozdrawiam że Szwajcarii (i trochę Italii) - mamy mała wycieczkę motocyklowa




Zaloguj się aby komentować
Trochę postapo z Madery
Trasa znaleziona przypadkiem, czuliśmy się niczym w The last of Us.
#podroze #madera #portugalia





Zaloguj się aby komentować
Zazwyczaj ludzie pod tagiem #onkologia wrzucają niezbyt pozytywne wpisy o walce z chorobą, ja natomiast po półtorej miesiąca stresu chciałam się pochwalić że mój guz nie jest złośliwy 🎉 #chwalesie
Życzę wszystkim spod tagu zdrowia!
@Shivaa super! Zdrowia życze :)
Za⁎⁎⁎⁎ście 😁
'półtorej miesiąca' ???
Zaloguj się aby komentować
A wam jak mija niedziela? Na zdjęciu drugi transport. Chwila przerwy i ogien po kolejne.
#wies #praca

Zaloguj się aby komentować
Mechanik zadzwonił i powiedział, że nie da rady na dziś naprawić samochodu, bo nie doszła jedna część. Jadę teraz autobusem, który trasę kończy 10km od mojego domu. To są te drobiazgi które czynią mieszkanie na wsi położonej z dala od miast niezwykle irytującym.
#strefawykluczeniatransportowego #samochody #zalesie
Zaloguj się aby komentować
Zerwałem z dziewczyną przed jej urodzinami i świętami. Teraz się wyprowadzam, a ona myślała że to tylko nagromadzenie frustracji i że jakoś się z tego wygrzebiemy.
No kurde nie bardzo. Ponad 15 lat znajomości, z czego 4 w związku, jak krew w piach.
Kobieta prawie 40letnia, w studenckim mieszkaniu, bez chęci na ustatkowanie. Byle by pizza i netflix był. Na rozmowy zawsze był „zły moment”.
Jeszcze po moim oświadczeniu, odpaliła ze myślała ze zostaniemy ze sobą na zawsze. Zupełnie jej nie przeszkadzało brak intymności i rozmowy od trzech (sic!) lat…
Od trzech lat kręciła bekę ze mnie ze jestem nieporadny i jak będziemy mieć dziecko to będzie głodne bo nie ogarniam. Po akcji zrywania, naszło ja na oświadczenie, że będę jednak super ojcem i że wszystkim to powtarza. No k⁎⁎wa, jakoś tego ani nie usłyszałem ani nie odczułem…
#zwiazki #trudnesprawy
@parapet-inferno Miałem kiedyś laskę w podobnych tonach. Zerwanie z nią i zmiana podejścia do mojego miejsca w związku było chyba najlepszą decyzją jaką w życiu podjąłem. Powodzenia Tomek, będzie dobrze
@parapet-inferno znajoma była kilka(naście?) lat z karpiarzem, wymusiła oświadczyny, potem jak się zorientowała, że sama organizuje cały ślub to zerwała zaręczyny, znalazła sobie kolejnego i po półtora roku znajomości świętowała różnicę ślubu będąc w drugiej ciąży.
Szczęśliwa.
Będzie dobrze
@parapet-inferno taki gaslighting to nie jest zdrowy. Powodzenia!
Zaloguj się aby komentować
Przez chwilę nie będzie wpisów z kosmicznymi obrazkami i dzikim zachodem. Ale udało mi się nad Dominikaną taki obrazek uchwycić
#wakacje #mortadelanaurlopie

@Mortadelajestkluczem Bardzo się cieszę, że będziesz miał fajny wypoczynek
Ale tam zielono
@Mortadelajestkluczem Będziesz w Haiti?
Zaloguj się aby komentować
W końcu się zebrałem, aby to uporządkować. Czuję trochę ulgę. Ksiądz troszkę pomarudził, nie chciał przyjąć, ale trochę z nim po dyskutowałem i przyjął 😁

W d⁎⁎ie mam kościół i nie wiem dlaczego miałbym potrzebować papier na to, ze jestem niewierzący i co więcej jeszcze koniecznie na portalu internetowym to koniecznie ogłosić xD
@Dzika_kaczka_bez_dzioba brawo! Również wszystkim polecam zaprzestanie chrzczenia dzieci.
to jakos zwalnia z podatkow na kosciol?
Zaloguj się aby komentować
Zapraszam na wpis o temacie: "Dlaczego nudzenie się jest dobre i w XXI wieku ludzie zapominają jak to robić"
Jeśli nie obchodzą cię przyczyny, niżej opisałem korzyści z nudzenia się i jak ćwiczyć.
W angielskiej literaturze ten stan nazywa się nudą aczkolwiek u nas bardziej pasuje stan nic-nierobienia i tak też można tutaj traktować to słowo.
Czemu przestajemy się nudzić?
1. Nadmierna stymulacja cyfrowa i natychmiastowy dostęp do rozrywki.
Masz chwilę dla siebie, chcesz odpocząć albo idziesz do toalety, co zrobisz? Pewnie momentalnie odpalasz hejto.pl albo tfu instagrama lub jak masz 50 lat facebooka. Zapewne pierwsza twoja myśl: "Co będę tak siedział jak mogę w tym czasie coś obadać w małym internecie". I cyk doom scrolling.
2. Zaburzenia uwagi, trudności z wyłączeniem bodźców lub „byciem samemu ze sobą”. Powiązane częściowo z pkt 1. Coś musisz robić, bo czujesz realny dyskomfort z braku bodźców. Siadasz chwilę w ciszy i pierwsza myśl "No czegoś mi brakuje"
3. Zmiana kulturowa
Współczesne społeczeństwo promuje nieustanne bycie w ruchu, wielozadaniowość i wyeliminowanie przerw - co sprawia, że stan „nic nie robienia” staje się postrzegany jako stracony czas lub słabość.
4. Podwyższony próg stymulacji i „uzależnienie” od bodźców. Odnosi się do wszystkich punktów wyżej. Czym częściej jesteśmy stymulowani, tym bardziej musimy więcej bodźców dostarczać. Najlepszym przykładem są obecne dzieci które przy oglądaniu filmu na yt muszą puścić jakiegoś subway serfera, koniecznie zwiększyć prędkość filmu żeby nie marnować czasu + jeszcze odpalenie telefonu.
Nuda i jej wpływ na mózg
Sam proces nudzenia się, jest bardzo ciekawy i efekt wejścia w ten stan jest odczuwany praktycznie natychmiastowo.
No dobra ale jakie są te korzyści:
1. Wzrost kreatywności i myślenia twórczego
Pamiętasz jeszcze stan w którym siedzisz i nic nie robisz i nagle zaczynają ci przychodzić do głowy rożne pomysły? "W sumie mógłbym napisać posta o tym", "Ten biznes mógłby być całkiem ciekawy", "Ciekawe co tam u X, w sumie nie gadałem z nim X lat" albo "Może narysuję X, bo jeszcze tego nie robiłem" itd.
2. Motywacja do zmiany i poszukiwania nowości
Powiązana z ptk 1. Nazwijmy to efektem pojawiającej się żarówki z kreskówki xD Pomysły które wytwarzają się podczas tego stanu sprawiają, że jesteśmy bardziej zmotywowani do ich realizacji, sprawiają wrażenie bardziej przemyślanych "częściowo tak jest" i dzięki temu wydają prostsze do osiągnięcia.
3. Odpoczynek dla mózgu i samo-refleksja - Pomimo tego że nasz mózg pracuje podczas nudy i poszukuje bodźców zastępczych, stan w który przechodzi jest zupełnie inny niż stan w którym znajduje się podczas rutynowego dnia. Sprawia to że ten czas sprzyja regeneracji psychicznej, odciążeniu od oczekiwania na kolejne bodźce zewnętrzne.
Nie będę rozpisywać dokładnie ale dla zainteresowanych ten tryb nazywa się DMN (Default mode network) i odpowiada min za konsolidację wspomnień, autorefleksję, tworzenie tożsamości wykorzystując inne obszary mózgu.
4. Ograniczenie stymulacji - nawet jeśli to potrwa tylko chwilę, nasz mózg przez jakiś czas będzie odczuwał efekty zmiany trybu pracy, będzie mniej nastawiony na bodźce a w konsekwencji pozwoli to wyregulować zapotrzebowanie ciągłej stymulacji i "parcie" na to żeby coś się działo.
Jak ćwiczyć nudę?
Nuda to nie medytacja, że musisz specjalnie zostać pustelnikiem na szczycie góry. Wystarczy że ograniczysz ilość bodźców których doświadczasz codziennie. Poświęć dziennie chociaż trochę czasu, żeby wejść w ten stan, a z czasem będzie ci łatwiej.
Znajdź miejsce / moment w którym ilość bodźców będzie ograniczona. Siadasz i tak nic nie robisz. Myślisz że to proste? No to spróbuj
Ćwiczyłem w podobny sposób i na początku po kilkunastu sekundach mój mózg błagał mnie o jakiś bodziec. "Może niech leci filmik na YT w tle chociaż albo inny Spotify?". Natomiast po chwili, kiedy nie dałem temu ćpunowi narkotyków, czułem się jakby mój mózg przewija film z mojego życia, wymyślał nowe pomysły które pomogą mi zrealizować cele itd. a po wszystkim nie pamiętam kiedy byłem tak zrelaksowany. Polecam!
Zapraszam do dyskusji i dzielenia się wrażeniami jeśli próbowaliście.
Nudźcie się! Cześć!
PS Pisałem wpis z palca, więc mogą pojawiać się błędy ale już zostawiam bo podobno jak zrobisz błąd w internecie to więcej osób się aktywuje żeby ci go wytknąć xD
#nuda #zdrowie #zdrowiepsychiczne #mozg #ciekawostki

Zaloguj się aby komentować
Jakbyście słyszeli o jakimś Polaku debilu na wakacjach któremu wpierdzielily Łabędzie to byłem ja
#pokazmorde #nagrodadarwina

Zaloguj się aby komentować
Z magicznej, górzystej i chłodnej Patagonii przeniosłem się w całkowicie inny rejon Argentyny - w substropikalną parną... już chciałem napisać Amazonię, ale gdzie Rzym, gdzie Krym, a raczej gdzie Amazonia, gdzie wodospady Iguazu - do najbliższego punktu leżącego w dorzeczu Amazonki dzieliło mnie jakieś 1500 km, a więc kawał drogi (choć uczciwie trzeba przyznać, że z Krymu do Rzymu jest jednak zdecydowanie dalej). W każdym razie było tropikalnie i dżunglowato.
W Puerto Iguazu wylądowałem z moim dwumetrowym tajwańskim kolegą, który dość spontanicznie wsiadł ze mną do samolotu w Bariloche. Właściwie obaj czuliśmy się dość wyobcowani w tym nowym miejscu. Z jednej strony zupełnie inny klimat, z drugiej jakoś tak nawet obsługa i goście hostelu, w którym się zatrzymaliśmy, wydawali się niezbyt przyjaźni. Nie miałem ochoty zostawać w tym mieście dłużej, niż to było konieczne. A konieczność sprowadzała się do zobaczenia wodospadów.
Co warto wspomnieć, wodospady znajdują się na granicy Argentyny i Brazylii oraz można je podziwiać z dwóch różnych stron - dwóch różnych państw. Tak na dobrą sprawę tuż obok jest jeszcze granica z Paragwajem, ale ten akurat dostępu do wodospadów nie ma.
Słyszałem wcześniej, że wodospady warto zobaczyć z obu stron, bo wrażenia są bardzo odmienne. Na pierwszy ogień szła więc strona argentyńska, a dzień później mieliśmy zaplanowane przekroczenie granicy i obejrzenie wielkiej wody z perspektywy brazylijskiej.
Do wodospadów po "naszej" stronie można się było dostać dość łatwo - wystarczyło wsiąść w autobus i podjechać do bram parku narodowego. Dalej prowadziły liczne ścieżki piesze, którymi można było dojść do rozmaitych wodospadów zasilanych przez rzekę. Warto wspomnieć, że liczba strug liczy sobie 275, a więc jest to bardziej olbrzymi kompleks wodospadów aniżeli pojedynczy kolos.
Nas interesował przede wszystkim główny punkt widokowy, nazywany Garganta del Diablo (gardło diabła) - kładka na rzece prowadząca na skraj bodajże największego uskoku, przez który przewala się najwięcej wody. Wiedzieliśmy, że jest to cholernie popularne miejsce, dlatego do parku przyjechaliśmy praktycznie na otwarcie i naszym celem było dotarcie w to gardło diabła przed dzikimi tłumami.
Spod wejścia do parku prawie pod sam punkt widokowy wiodła wąskotorowa kolejka szynowa zabierająca na pokład kilkudziesięciu pasażerów. My jednak zamiast zabrać się pierwszym kursem postanowiliśmy przechytrzyć system i iść szlakiem pieszym prowadzącym wzdłuż torów. Niby miało to zająć ponad 20 minut, ale wiedzieliśmy, że dzięki temu dotrzemy na miejsce przed kolejką, która miała ruszać dopiero za kwadrans. Plan udał się idealnie, bo mieliśmy praktycznie 10 minut podziwiania tego potężnego zbioru wodospadów w towarzystwie ledwie kilku innych osób. Później jednak na kładkę wgramoliło się kilkadziesiąt osób z kolejki i magia prysła, więc udaliśmy się na inne ścieżki wiodące po parku, pod inne strugi wodospadów. Zanim tam się jednak przeniesiemy, drogi czytelniku, nadmienię jeszcze, że drobinki wody unoszące się przy Garganta del Diablo działają jak deszcz i nie da się przejść na sucho tej kładki - większość turystów albo ubiera foliowe poncho, albo przywdziewa kurtki przeciwdeszczowe. Ja dla odmiany po prostu zdjąłem i schowałem do plecaka koszulkę, bo było dość gorąco
Pozostałe strugi wodospadów nie robiły już może takiego wrażenia, ale wciąż były piękne. Dodam tutaj, że kilkadziesiąt lat temu były jeszcze piękniejsze - woda w rzece i w wodospadach była przejrzysta i klarowna, ale masowa wycinka drzew w górnym biegu rzeki spowodowała, że woda zaczęła wypłukiwać glebę i materiał skalny oraz nieść go ze sobą, powodując takie a nie inne zabarwienie rzeki. Szkoda. Może za kilkadziesiąt lat wodospady odzyskają utracony blask. Na razie jednak się na to nie zanosi, patrząc na kontrowersyjne decyzje rządów brazylijskich pozwalających na dalsze wycinanie dziewiczej puszczy amazońskiej i nie tylko.
A teraz anegdota, o którą nikt nie prosił, ale się podzielę. Przy jednym z wodospadów stwierdziłem, że wlezę sobie na trudno dostępny głaz stojący nad wodą, do czego użyłem moich skromnych zdolności wspinaczkowych. Podczas powrotu na ścieżkę, gdy wciąż trzymałem się rękoma skały, nagle poczułem bardzo bolesne ukłucie w palec. Po chwili zobaczyłem co mnie użądliło - wielki czerwony owad przypominający osę, choć rozmiarami dorównujący szerszeniowi. Najwyraźniej nieopacznie chwyciłem dłonią tego fragmentu skały, na którym to cholerstwo akurat przebywało.
Nie powiem, zestresowałem się trochę, bo nie miałem pojęcia co to jest za owad, jak bardzo toksyczny ma jad i czy jestem w jakimś realnym niebezpieczeństwie. Niby alergii na jad pszczoły i osy nie mam, ale to był mimo wszystko zupełnie inny owad. Zrobiłem mu na szybko zdjęcie, żeby później pokazać je komuś, kto się lepiej zna na okolicznej faunie. Tak się złożyło, że wraz z kolegą jakieś 15 minut wcześniej spiknęliśmy się podczas robienia fotek z pewną Brazylijką, która pracowała od niedawna w... punkcie medycznym na terenie tego właśnie parku - tego dnia miała jednak wolne i po raz pierwszy wybrała się obejrzeć wodospady. Cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności. Babka obejrzała mój palec oraz zdjęcie owada, zaleciła się nie przejmować za bardzo, a przy wyjściu z parku zaprosiła jeszcze do punktu medycznego, gdzie mimo dnia wolnego posmarowała mi opuchliznę maścią o działaniu antyhistaminowym. Wiem, że dla niektórych zabrzmi to jak wstęp do pornola, ale na tym się skończyło
Pozwólcie, że wycieczkę na stronę brazylijską opiszę w kolejnym wpisie, być może już jutro. Trochę tam będzie tekstu o kłopotach na granicy i związanych z taksówkami, a nie chcę się was teraz zanudzać aż taką ścianą tekstu. No i zdjęć mam sporo, więc znacznie łatwiej będzie je podzielić na dwa osobne wpisy.
#polacorojo #podroze #argentyna #mojezdjecie





Dorzucam zdjęcia mapki parku oraz owada, który mnie użądlił (wybaczcie, brak banana dla skali, ale tak jak wspomniałem we wpisie, był gdzieś wielkości szerszenia).


Zaloguj się aby komentować
Dzisiejszy wpis będzie krótki. Tak mi się przynajmniej wydaje, gdy rozpoczynam go pisać. Zdaję sobie sprawę, że już kiedyś pisałem, że będzie krótko, po czym wyszło kilka stron maszynopisu (choć oczywiście nie piszę na maszynie, jak łatwo się domyśleć), ale tym razem chyba mam więcej do pokazania niż opowiedzenia.
Będąc w Cuzco koniecznie chciałem udać się między innymi na Tęczową Górę Vinicunca. Rzecz w tym, że miała ona 5000 metrów wysokości - musiałem się więc dobrze zaklimatyzować przed podjęciem tego wyzwania. Samo Cuzco już było na wysokości 3300 m., ale warto było sprawdzić, jak mój nieco osłabiony organizm reaguje na wysiłek nieco wyżej.
Po krótkiej rozmowie z właścicielem hostelu, którego podpytałem o ciekawe jednodniowe trekkingi, wybór padł na Inti Punku, czyli "bramę słońca". 9 km trasy w jedną stronę, gdzie startowało się z poziomu 2850 m., a kończyło na blisko 4000 m., wydawało się dobrą opcją na aklimatyzację. Jako alternatywę miałem jeszcze trekking pod jakiś wodospad w tej samej okolicy, ale znajdował się on na niższej wysokości, zresztą nie spodziewałem się szału po wodospadach w tej części Peru. Mieszkająca w hostelu Angielka, która odwiedziła ten wodospad dzień wcześniej, potwierdziła moje przypuszczenia - spoko, ale bez szału. Przy okazji rozmowy byłem świadkiem jak właściciel hostelu wręczał Angielce tajemnicze zawiniątko w sreberku - ot, najwyraźniej był w stanie załatwić wszystko
W celu rozpoczęcia trekkingu musiałem udać się do Ollantaytambo - niewielkiego miasteczka leżącego 60 km. od Cuzco. Miasteczko to jest historyczną osadą Inków znajdującą się w sercu Świętej Doliny, tam też znajduje się stacja kolejowa pociągu, którym jedzie się do Machu Picchu. Dotarcie do Ollantaytambo nie było specjalnie skomplikowane - wystarczyło udać się na dworzec autobusowy w Cuzco i wsiąść do colectivo (tym razem był to normalny autokar). Po wydaniu kilkudziesięciu soli i spędzeniu półtorej godziny w trasie, wysiadłem na dworcu docelowym.
Miasteczko to jest naprawdę bardzo niewielkie, dlatego na start szlaku dało się dotrzeć pieszo. Problem w tym, że moja mapa trochę mnie zwiodła i chciała prowadzić częściowo wzdłuż torów kolejowych do Machu Picchu. Na dworcu kolejowym zostałem zatrzymany przez tamtejszych pracowników, którzy polecili mi cofnąć się o kilometr, przejść przez most i tam wejść na szlak. Chcąc nie chcąc, musiałem ich posłuchać.
Początek szlaku nie należał do jakichś wybitnie ciekawych. Dopiero wychodząc nieco wyżej, można było nacieszyć oko widokami. Myślałem, że połknę te 9 km. drogi błyskawicznie, tymczasem wysokość i moja choroba robiły swoje. Co do mnie niepodobne, zrobiłem na trasie chyba z 5 przerw na odpoczynek. Było dość rześko, ale jednocześnie słońce przyjemnie ogrzewało.
Byłem jedynym turystą na tym szlaku tego dnia. Gdyby nie grupa lokalnych pracowników, którzy z kilofami kopali jakiś dziwny rów, nie spotkałbym żywej duszy. W sumie odpowiadała mi ta samotność i mimo bycia zupełnie obcym w tym kraju, nie czułem się niekomfortowo idąc samemu.
Po blisko 4 godzinach marszu (o połowę dłuższego niż zakładałem) dotarłem do celu - kilkusetletniego fragmentu ściany zbudowanej przez Inków na szczycie niewielkiego wzniesienia, z czymś w rodzaju otworu drzwiowego, stanowiącego tytułową "bramę słońca". Nie zagłębiałem się za bardzo w historię tego miejsca, wystarczało mi to, że widoki były zacne. Można było stąd podziwiać między innymi wysoki na blisko 5700 metrów, ośnieżony szczyt Huacayhuilque.
W punkcie widokowym spędziłem około godziny. Później musiałem już żwawo wracać, aby zdążyć do Ollantaytambo przed zachodem słońca. Co prawda miałem ze sobą czołówkę, ale wolałem nie zostawać na szlaku po zmroku, no i musiałem się jeszcze dostać z powrotem do Cuzco. Droga w dół zajęła mi 2 godziny, a więc szczęśliwie znacznie szybciej niż wchodzenie (co może i nie jest dziwne, ale trochę obawiałem się czy jednak wysokość i choroba nie odetną mi prądu).
W Ollantaytambo zjadłem jeszcze jakiś posiłek w knajpie, obserwując to historyczne miasteczko z zaciekawieniem - miało w sobie coś fajnego, co sprawiało, że nawet gdybym nie załapał się na żaden powrotny busik do Cuzco, nie martwiłbym się tym zbytnio - sprawdziłem, że można znaleźć tam nocleg praktycznie bez problemu. Koniec końców jednak transport też udało się znaleźć, choć tym razem zamiast dużym autokarem jechałem wraz z kilkoma innymi osobami niewielkim vanem/taksówką, za prawie taką samą kwotę jak ta płacona o poranku.
W Cuzco byłem późnym wieczorem i po wzięciu prysznica w zimnej łazience poszedłem od razu spać.
#polacorojo #podroze #peru #cuzco





Podziwiam i zazdroszczę, widoki zapierają dech
@Sniffer świetnie się Ciebie czyta. Powiedz mi - dogadywales sie z lokalnymi w ich natywnym jezyku, czy po prostu machałeś rękami?
Pewnie wiele osób o to już pytało, ale czy liczyłeś ile taka podróż cię wyniosła w przeliczeniu na dzień, albo tydzień? Z tego co czytam to podróżujesz w miarę budżetowo, to ciekaw jestem ile to kosztuje
Zaloguj się aby komentować
Drugie wakacje w roku, czyli "ignorant" w podróży odc. 1
Siemanko. Myślę, że przyszła pora, żeby dodać coś na hejto poza polityką, bo ile k**** można.
Lubie podróżować do innych krajów (choć głównie za sprawą swojej partnerki, nie ma co oszukiwać). A że kończył się złoty czas, zwany moim bezrobociem, postanowiliśmy zrobić szybki, weekendowy wypad do krajów bałtyckich - Łotwa i Estonia.
Kontekstu trochę o tych krajach złapałem z internetu, ale jeżeli oczekujecie głębszej analizy co tam się dokładnie dzieje, to możecie się zawieść. Podzielę się po prostu przemyśleniami. Czasem będą bardziej trafne, czasem mniej.
1. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to stan dróg na Litwie. Widać, że nasi "bracia" mocno nad tym pracują, ale dużo jeszcze przed nimi. Plus, czy wiedzieliście, że na ich autostradzie, można zawrócić w wyznaczonych miejscach? Ot przwcinasz środek drogi i zmieniasz kierunek. Trochę niebezpieczne, ale przy ich natężeniu ruchu jestem w stanie to zrozumieć.
2. Kultura jazdy. Na Estonii jeszcze było znośnie, ale Litwa i Łotwa to jakieś nieporozumienie. Rajdy, wyprzedzanie na trzeciego, trzymanie się na zderzaku i oczywiście prędkość. No patologia gorsza jak u nas (chyba).
3. Fotoradary. Kojarzycie patent 90-60-90? No to tutaj może się nie udać. Dlaczego? Bo masz znak, że kontrola fotoradarem... na odcinku 15 kilometrów. Więc jak nie jesteś miejscowy to naciąć możesz się kilka razy. Mocno uważałem na prędkość (jak zawsze za granicą), ale i tak dopuszczam myśl, że mogłem się zagapić czy coś.
4. Wyludnienie. Ilość opuszczonych domów przy głównych drogach jest straszna. Wychowałem się niedaleko krajowej 8 na Dolnym Śląsku i przeskok jest gigantyczny.
5. Noclegi. Oczywiście, że były budżetowe. 5 nocy kosztowało nas 700 zł plus 6 euro podatku miejskiego. Ludzie przemili i pomocni, co nie zdarza się zawsze. O najciekawszym miejscu napisze jutro.
6. Pierwsze odwiedzone miejsce - Łotewski Park Narodowy Kemeru.
- Mega urokliwe bagna z unikalną florą. Wstęp darmowy, jedynie 3 euro za parking.
Dodatkowo jest to Park narodowy, gdzie normalne mieszkają ludzie. Jest tam miasteczko i dużo plaż. Bardzo zadbane miejsce, więc tym bardziej dziwne, że wstęp za darmo.
- Woda w Bałtyku jakaś taka czystsza. Może dlatego, że to zatoka?
7. Drugie miejsce - Ryga.
- Takiego stężenia zabytków w jednym miejscu nie widziałem chyba nigdzie. W okolicach starego miasta co rusz to jakieś cudo arichtektury. I to w różnych stylach. Widać, że dużo cywilizacji się tam przewinęło.
- Miasto ewidentnie zaprojektowane dla pieszych i rowerzystów. Piesi mają dużo więcej czasu zielonego światła niż auta. Mi się podoba.
- Tyłu klimatycznych knajp nie widziałem nigdzie. Każda kawiarnia, restauracja czy pub ma swój klimat i widać napracowanko. Podobno mocno ich dotują czy coś.
- Wiele pomników walki z reżimem. Np. pomnik wolności czy pomnik Bałtyckiego Łańcucha.
- Dużo motywu kota. Dlaczego? Bo Łotysze po prostu je lubią
Dobra, koniec przemyśleń z d⁎⁎y. Łapcie zdjęcia.
Na pewno o czyms zapomniałem, więc pytajcie jakby co.
W drugiej części napisze trochę o Estonii i noclegu w Wilnie.
#podroze #lotwa #estonia #litwa #ignorantwpodrozy





Bardzo bym chciał odwiedzić te kraje, ale jak ja bym chciał pociągiem, to wkurza mnie strasznie, że muszę najpierw jechać do Warszawy, żeby dojechać do Wilna, przez co trasa robi się 3 razy dłuższa xd
@Jarem Jak wyglądają ceny w Rydze? Jest co robić na weekendowy wypad, czy na dłużej?
Jeśli chodzi o drogi na Litwie to też miałem spore zdziwko. Przed wjazdem do tego kraju czytałem jakie mają ograniczenia na drogach, pojawiła się tam informacja, że na szutrach max 70km/h, ale byłem pewien, że takie drogi to mimo wszystko rzadkość - w końcu to europejski kraj. No ale zdecydowanie nie była to rzadkość. Bardzo często było tak, że między miejscowościami kilkukilometrowe drogi były w pełni szutrowe, jedynie w miejscowościach był asfalt, a równo ze znakiem o końcu miejscowości znowu były szutry. Także jak ktoś tak jak ja chciałby sobie przy okazji zobaczyć mniejsze miejscowości i wsie no to trzeba brać to pod uwagę albo jechać autem, którego nie szkoda
Zaloguj się aby komentować
Cześć! #hotshops - obserwuj lub czarnolistuj.
Z okazji Prime days i wyprzedaży z innych sklepów robimy #rozdajo
Hotshops.pl - To Portal z gorącymi promocjami, okazjami i błędami cenowymi!
Codziennie na stronie znajdziesz dziesiątki nowych okazji z różnych sklepów!
Dziś do wygrania Lampa Sufitowa 24W 40LED + Gadżety HotShops
Plusujesz = bierzesz udział o wygranie 1 sztuki
Jeżeli to rozdajo będzie miało 2 plusy to w przyszłości zrobimy kolejne rozdajo ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Losowanie w weekend.
Wszyscy biorą udział
Jeżeli szukacie dobrego #cebuladeals #promocje #promocja #okazje to zapraszamy na stronę HotShops!
Powodzenia!
Zespół HotShops.pl

Kiedy losowanie?
a mam tam u was konto i troche dzialam. moze akurat wygram
Zwycięzcą został Daniel_Obajtek.
https://hejtorandom.pl/details/668a70fbe1b58e0bb7dc1add7d28abd7ae74fd8f
@Daniel_Obajtek zgłoś się na priv z danymi do paczkomatu
Zaloguj się aby komentować
Studenci rozmawiali przez telefon z losowo dobranymi partnerkami na zadany przez badaczy temat (Snyder i in., 1977). U połowy studentów wzbudzano przekonanie, że ich partnerka jest bardzo atrakcyjna (każdemu dawano to samo zdjęcie pięknej dziewczyny), u drugiej połowy zaś - że jest ona brzydka (zdjęcie brzyduli).
Następnie zupełnie innym osobom odtwarzano nagrane na taśmę wypowiedzi dziewcząt z prośbą o odgadnięcie, czy słuchana dziewczyna jest ładna, czy brzydka. Osoby badane „drugiej generacji" uznawały za piękne te dziewczęta, których partnerzy z pierwszej fazy badania byli przekonani, że rozmawiają z kobietą atrakcyjną. Za brzydkie natomiast uważane były te dziewczęta, których partnerzy żywili przekonanie, iż rozmawiają z kobietą nieatrakcyjną.
Bezpośrednią przyczyną tych różnic był sposób zachowania się - dziewczęta z pierwszej grupy były bardziej ożywione, pewne siebie i lepiej im szła rozmowa, podczas gdy dziewczęta z grupy drugiej prezentowały się dokładnie odwrotnie. Snyder i jego współpracownicy wykazali ponadto, że różnice w zachowaniu dziewcząt wywołane zostały odmiennym postępowaniem rozmawiających z nimi studentów. Mianowicie studenci przekonani, że rozmawiają z piękną kobietą, byli bardziej towarzyscy i śmiali, dowcipni i cieplejsi w kontakcie niż studenci przekonani, że rozmawiają z „brzydulą", którzy, krótko mówiąc, po prostu znacznie mniej się starali.
Przekonania studentów dotyczące urody rozmówczyni decydowały więc o postaci i przebiegu ich zachowania, co z kolei kształtowało zachowanie ich partnerek. Rację miał zatem George Bernard Shaw twierdząc, że różnica między damą i kwiaciarką tkwi nie tyle w ich zachowaniu, ile w zachowaniu ich bliźnich, w sposobie, w jaki są traktowane.
___
Bogdan Wojciszke Psychologia miłości
#psychologia #ciekawostki
Zaloguj się aby komentować
W grudniu 2023r. jak nie którzy pamietaja wyladowałem z synem w szpitalu na dzieciecym z zapaleniem płuc. Jako, że dziś wielki dzień dla #wosp2024 chciałem podziekować za fotel dzieki, któremu jakoś zniosłem trudy nocowania w szpitalu. Rok wcześniej była z synem Żona i nie miała tyle szczescia na odziale dzieciecym bo nocowała na ledwo trzymajacej sie kozetce także tego... koszulka i brelok na klucze zakupione :] Dzieki grajcie i pomagajcie do końca świata i jeden dzień dłużej Wielka Orkiestro!!
#pomagamy #wosp

Zaloguj się aby komentować
Cześć,
W moim #rozdajo Xbox One S wygrał @Gyralt , gratuluje wygranej. Szczegóły dostawy uzgodnimy na priv.
Losowanie robiłem na stronie hejto-los, dodatkowo całość nagrałem.
Dzięki wszystkim za udział.
Link do nagrania:
@Gyralt I jak? Doszła? :)
@domofon @kompozytor dzisiaj doszło, sprawdziłem i wszystko działa jak należy. Dzięki wielkie jeszcze raz!
@Gyralt Kierowca klaskał? :)
Zaloguj się aby komentować