#przepisy

0
36
Znacie dobry, prosty przepis z makaron tagliatelle? Jestem upośledzony w kuchni ( ͡ʘ ͜ʖ ͡ʘ)
#jedzenie #przepisy #hejto
Dzienpachniejakpoczatek

@Sztrum Ale na sos do makaronu czy na makaron?

Sztrum

@Dzienpachniejakpoczatek obojętnie, ważne żeby było smacznie i prosto. Chce ugotować dziewczynie, bo rzadko mam okazje coś zrobić.

tomwolf

@Sztrum świeży szpinak dwa opakowania (bo się kurczy jak go gotujesz), dwa ząbki czosnku, sól, pieprz, trochę wędzonej papryki, odrobinka czili w proszku, niech się dobrze zagotuje, jak będzie gotowy dodać śmietanę 18%, tagiatelle ugotować al-dente i voila!

Zaloguj się aby komentować

BlackpillowaJulka

@paramyksowiroza to już kwestia gustu, korzystałam z może dwóch jego przepisów ale też nie robiłam stu procentowo jak on tylko bardziej po swojemu i wyszło całkiem spoko

paramyksowiroza

@BlackpillowaJulka Nie do końca się z Tobą zgodzę, że wszystko co napisałem to kwestia gustu, ale skoro i tak robisz bardziej po swojemu, to może lepiej się uczyć od lepszych, a nie gorszych od siebie?

BlackpillowaJulka

@paramyksowiroza nie uważam się za żadną ekspertkę po prostu lubię gotować/wyrobiłam sobie pewne nawyki i nie sądzę, żeby ten gość był gorszy ode mnie

Zaloguj się aby komentować

Czesc Pany i Panewki.
Mam pytanie dosyc wazne dla mnie.
Od nowego roku wchodza nowe przepisy odnosnie przegladow pojazdow, z mojej wiedzy wynika ze przy braku ciaglosci przegladu sa przewidywane kary. Posiadam samochod do ktorej mam sentyment, stoi w kraju i przeglad wyszedl w czerwcu, od tej pory autem ani razu nie jezdzilem bo mieszkam za granica. Mam plany dotyczace tego auta aby je przywrocic do stanu uzywalnosci, natomiast nie teraz. W ciagu roku dwoch zabiore sie za to auto porzadnie.
Pytania moje brzmia:
Czy w tym wypadku przepisy dzialaja wstecz? Skoro auto przy wejsciu nowych przepisow nie ma przegladu to rowniez bedzie zaliczane do nalozenia kary?
Czy jest jakis sposob aby ten ze przepis ominac i cieszyc sie tym ze auto stoi w garazu bez przegladu(nadal z wykupywanym OC)
Czy moze moja wiedza jest nieprawidlowa i o czyms nie wiem?
Potrzebuje dobrych opinii i za rzeczowa i fachowa pomoc jestem w stanie sie odwdzieczyc, nie jakos super ale jako tako, tak na 30%
mariuszMAXpalonko

@Okrupnik Tu w zasadzie nic rzeczowego nie jest napisane, natomiast w filmiku od @mike-litoris wychodzi ze to jescze nie wchodzi, jezeli to prawda, a postaram sie to dodatkowo zweryfikowac to jestem uratowany

Okrupnik

@mariuszMAXpalonko raczej zapłacisz dwukrotność i tyle

mariuszMAXpalonko

@Okrupnik e to chuj, tyle to tam przeboleje.

Zaloguj się aby komentować

Przepis na kotlety siekane z dynią!
(wołam @WielkiNos i @GazelkaFarelka )
- 1 duży filet z piersi indyka (miał ponad 1kg)
- 2 mniejsze cebule
- 4 ząbki czosnku
- 1 mała dynia (z własnego ogródka, nie wiem ile ważyła)
- 3 jajka
- 3 łyżki majonezu
- 5 czubatych łyżek mąki pszennej
- przyprawy (do indyka dodałam kurczak złoty, potem do ciasta jeszcze troszkę soli, piperz, paprykę słodką)
- oliwa, lałam na oko, ale tego mogły być 2-3 łyżki
Fileta posiekać, przyprawić i odstawić. Cebulę i czosnek obrać i rozdrobnić. Dynię obrać, oczyścić i zetrzeć na tarce na dużych oczkach. Warzywa dołożyć do mięsa i wymieszać. Do masy dodać resztę składników i wymieszać na jednolitą masę ciastową.
Piekarnik nagrzać na 180 stopni góra-dół.
Blachy wyłożyć papierem do pieczenia. Nałożyć łyżką masę i rozpłaszczyć placuszki.
Piec 40-45 minut.
Z tej ilości miałam 2 duże blachy kotletów.
Zamiast dyni można użyć np. marchewki, można też dodać starty ser żółty... Ogólnie "baza" uniwersalna pod różne dodatki
fc920e9b-ada5-48e2-a73c-e0564ebcbcf1
moll

@BillyFuckboy jak większość mężczyzn xD


dlatego w domu panuje pełna harmonia - ja lubię gotować, mąż lubi jeść

anervis

@moll taka sałatka z czerwonej kapusty to najlepsza sałatka na świecie

moll

@anervis też tak uważam

Zaloguj się aby komentować

Jakoś 2-3 lata temu zaczęły pojawiać się na rynku pistolety hukowe 9mm na naboje 9 mm P.A.K.
Wysyłane były do klientów w Polsce przez legalnie działający w Czechach sklep (tam taka broń jest legalna) firmami kurierskimi, które nie wiedziały co przewożą.
Sprawą zainteresowała się Policja po tym, jak zaczęły pojawiać się ogłoszenia o odsprzedaży takiej broni. Przeszukano ~100 miejsc, przy okazji zabezpieczono ~70 egzemplarzy broni palnej posiadanej bez zezwolenia, okazało się też, że część z tych hukowców została przerobiona nielegalnie na broń palną. Tak, dzbany posiadające nielegalnie broń palną kupowały też takie hukowce.
Ale czemu właściwie bagietmajstry się tym zainteresowały? Poskaczmy po przepisach.
Na początek zdefiniujmy, co mamy.
Otóż mamy broń palną alarmową:
art. 7 ust. 1 i ust. 3 ustawy o broni i amunicji
3. W rozumieniu ustawy bronią palną alarmową jest urządzenie wielokrotnego użycia, które w wyniku działania sprężonych gazów, powstających na skutek spalania materiału miotającego, wywołuje efekt akustyczny, a wystrzelona z lufy lub elementu ją zastępującego substancja razi cel na odległość nie większą niż 1 metr.
A broń palna alarmowa jest zaliczana do broni palnej:
art. 4 ust. 1 pkt 1 ustawy o broni i amunicji
1. Ilekroć w ustawie jest mowa o broni, należy przez to rozumieć:
  1. broń palną, w tym broń bojową, myśliwską, sportową, gazową, alarmową i sygnałową;
Czy można posiadać broń palną alarmową bez zezwolenia?
Otóż nie:
art. 263 par. 2 kk
Kto bez wymaganego zezwolenia posiada broń palną lub amunicję, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Co prawda jest pewne odstępstwo:
art. 11. par. 11 ustawy o broni i amunicji
Pozwolenia na broń nie wymaga się w przypadku:
11. posiadania broni palnej alarmowej o kalibrze do 6 mm.
No ale mamy 9mm, więc się nie łapie --> za samo jej posiadanie mamy 0,5 roku do 8 lat odsiadki. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A co zrobić, jak w niewiedzy nabyliśmy takie ustrojstwo? Przypominam -- w myśl przepisów mamy broń palną, na posiadanie której potrzeba zezwolenia.
Może to gdzieś w jakiś sposób sprzedać?
Otóż nie.
art. 263 par. 1 kk
Kto bez wymaganego zezwolenia wyrabia broń palną albo amunicję lub nią handluje, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
A jakbyśmy chcieli to wyrzucić do lasu czy zakopać czy pozbyć się w inny sposób to:
Art. 50. ustawy o broni i amunicji
Kto porzuca broń palną lub amunicję, która pozostaje w jego dyspozycji, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Ogólnie to kupując takie coś wjebaliśmy się trochę w bagno, tomaszki i nie mamy dobrego, legalnego wyjścia. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Najbezpieczniejsze legalne wyjście to po prostu zgłosić się na Policję z fantem i uczciwie powiedzieć "nabyłem w dobrej wierze, nie wiedziałem, że bez pozwolenia tylko do 6mm, sprzedawca zapewniał, że hukowce są bez pozwolenia, ale sprawdziłem, dlatego niezwłocznie się zgłaszam" i powinno rozejść się po kościach.
Inna sprawa do czego ludzie kupują hukowce. Jak ktoś kupuje to faktycznie jako broń alarmową, której działanie ma polegać na zrobieniu hałasu i zaalarmowaniu okolicy -- to spoko.
Ale gorzej, że ludzie kupują te legalne 6mm i myślą, że w razie badziora efekt odstraszający będzie skuteczny i się wybronią.
Ogólnie -- jest to głupi pomysł. Huk z tego nikogo nie zabije i nie ma co opierać swojego plano na obronę konieczną na takiej zabawce. Bandzior pewnie od razu uzna, że to straszak i tylko się wkurwi, i zamiast stracić portfel i komórkę -- stracimy przy okazji zęby.
Polinik

@slec21


Ponownie powtórzę, że trzymam się TYLKO I WYŁĄCZNIE legalnych rozwiązań. A Ty z uporem maniaka to ignorujesz i podsuwasz rozwiązania, które są łamaniem prawa.


Czyli ja po raz kolejny powtórzę, że jezioro jest nielegalne, a Ty powtórzysz, że jednak jezioro. I gdzie ta dyskusja ma prowadzić?

Besteer

@slec21 @Polinik tak sobie myślę, że to podobnie jak z niektórymi odpadami. W teorii niby są Pszoki, ale one mają całą listę artykułów, których nie przyjmują i co masz niby z tym zrobić?

Polinik

@Besteer

Podobno najlepiej do jeziora -- przedawnia się po 5 latach.


A na serio -- szukać firmy, która zajmuje się odbiorem i utylizacją. Często to mogą być te same ZUTy co odbierają komunalne, ale tym razem za opłatą.


Jak widziałem cennik odpadów ZUT Gdańsk to tam były odpady, których normalnie nie można wywalać do standardowych kubłów w ramach gminnego odbioru odpadów -- trzeba tam pojechać osobno i osobno zapłacić.

Zaloguj się aby komentować

Wrzucę swój stary wpis odnośnie przepisów na bazie których wyrabiamy pozwolenie.
Pozwolenie na broń palną -- jak to działa?
Dobra, wiadomo -- na necie są poradniki krok-po-kroku, ale mało który tłumaczy właściwie jak i dlaczego tak a nie inaczej.
O co chodzi z tymi patentami, licencjami, zawodami i innymi kwestiami.
To od początku -- jak to z bronią palną dla cywila jest.
Na początek wyjaśnienie skrótu Ubojka -- Ustawa z dnia 21 maja 1999 r.o broni i amunicji. Wiecie -- Ustawa o Broni i Amunicji - UoBiA, Ubojka. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Broni w Polsce nie można mieć, co do zasady -- art. 2 Ubojki:
Art. 2. Poza przypadkami określonymi w ustawie nabywanie, posiadanie oraz zbywanie broni i amunicji jest zabronione.
Czyli jak często bywa: od zasady są wyjątki.
A ten wyjątek to:
Art. 10. 1. Właściwy organ Policji wydaje pozwolenie na broń, jeżeli wnioskodawca nie stanowi zagrożenia dla samego siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego oraz przedstawi ważną przyczynę posiadania broni.
Czyli oprócz oczywistego przypadku, że niebezpiecznemu typowi broni nie dajemy (po to badania, o których dalej) to trzeba mieć jakąś ważną przyczynę, dla której tą broń powinniśmy mieć.
Zanim pójdę dalej -- to o celach posiadania broni. Ustawa daje katalog otwarty:
Art. 10. 2. Pozwolenie na broń wydaje się w szczególności w celach:
  1. ochrony osobistej;
  2. ochrony osób i mienia;
  3. łowieckich;
  4. sportowych;
  5. rekonstrukcji historycznych;
  6. kolekcjonerskich;
  7. pamiątkowych;
  8. szkoleniowych.
W szczególności -- czyli mogą być inne cele, ale te są już zdefiniowane. Dlatego nie kombinuje się z celem spoza tej listy, bo wtedy trzeba kombinować z jakąś ważną przyczyną, która by uzasadniała potrzebę posiadania broni do celów, dajmy na to, ozdobnych. A jak wymyślimy -- to i tak nie muszą ich uznać. A te ważne przyczyny zapisane w Ubojce są dla KWP obligatoryjne.
Zazwyczaj poradniki są odnośnie zezwolenia do celów sportowych i celów kolekcjonerskich, bo najprościej i bez uznaniowości, bo z nich ma określone swoje ważne przyczyny, które są jasne, przejrzyste i nie da się ich nie uznać:
Cel kolekcjonerski:
Art. 10. 3.
  1. udokumentowane członkostwo w stowarzyszeniu o charakterze kolekcjonerskim – dla pozwolenia na broń do celów kolekcjonerskich;
Cel sportowy:
Art. 10. 3.
  1. udokumentowane członkostwo w stowarzyszeniu o charakterze strzeleckim, posiadanie kwalifikacji sportowych, o których mowa w art. 10b, oraz licencji właściwego polskiego związku sportowego – dla pozwolenia na broń do celów sportowych
Te kwalifikacje z art. 10b to:
Art. 10b. 1. Uprawianie sportów o charakterze strzeleckim wymaga posiadania odpowiednich kwalifikacji potwierdzonych stosownym dokumentem oraz przestrzegania zasad bezpieczeństwa obowiązujących w tych sportach.
2. Dokument, o którym mowa w ust. 1, wydaje, po przeprowadzeniu egzaminu, polski związek sportowy
Po egzaminie w PZSS dostaje się patent, więc ten dokument potwierdzający odpowiednie kwalifikacje sportowe to właśnie patent.
Żeby przystąpić do egzaminu trzeba mieć 3 miesiące stażu w klubie sportowym -- liczone od momentu zgłoszenia członka przez klub do bazy PZSS. Egzamin można zdawać w województwie, w którym ma się miejsce zamieszkania albo w województwie, w którym klub ma siedzibę.
Jak mamy patent to występujemy do PZSS z wnioskiem o licencję. One są tylko na rok (kalendarzowy), więc trzeba je co roku odnawiać. A żeby odnowić -- trzeba wystartować w kilku startach w ciągu tego roku. Większość klubów tak organizuje zawody, żeby ogarnąć ten wymóg podczas jednych, dwóch zawodów.
Czyli ważne przyczyny dla tych dwóch popularnych zezwoleń: dla kolekcjonerki to tylko członkostwo z stowarzyszeniu kolekcjonerskim, dla sportowego: członkostwo w stowarzyszeniu strzeleckim, patent wydany przez PZSS oraz licencja PZSS.
Większość klubów, które są nastawione na popularyzację strzelectwa ma charakter strzelecko-kolekcjonerski, właśnie po to, żeby móc opędzlować wymogi obu celów jednym członkostwem.
Tam wyżej jeszcze był wymóg "wnioskodawca nie stanowi zagrożenia dla samego siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego" -- to pokrywane jest w ten sposób:
Art. 15a. 1. Osoby, o których mowa w art. 15 ust. 3, 4 i 5, zwane dalej „osobami ubiegającymi się”, są obowiązane do poddania się badaniom lekarskim i psychologicznym
2. Badanie lekarskie osoby ubiegającej się obejmuje ogólną ocenę stanu zdrowia, ze szczególnym uwzględnieniem układu nerwowego, stanu psychicznego, stanu narządu wzroku, słuchu i równowagi oraz sprawności układu ruchu.
3. Badanie psychologiczne osoby ubiegającej się obejmuje w szczególności określenie poziomu rozwoju intelektualnego i opis cech osobowości, z uwzględnieniem funkcjonowania w trudnych sytuacjach, a także określenie poziomu dojrzałości społecznej tej osoby
No dobra, mamy członkostwo, mamy patent, licencję, papierki od lekarza -- czas to przedstawić Panu Komendantu. Ale zanim Pan Komendant wyda pozwolenie to właściwie powinniśmy zdać egzamin na Policji:
Art. 16. 1. Osoba, która występuje z podaniem o wydanie pozwolenia na broń, jest obowiązana zdać egzamin przed komisją powołaną przez właściwy organ Policji ze znajomości przepisów dotyczących posiadania i używania danej broni oraz z umiejętności posługiwania się tą bronią
No ale i tu mamy pewne wyjątki:
Art. 16. 2. Od egzaminu, o którym mowa w ust. 1, zwolnieni są (tu jest lista funkcjonariuszy służb przeróżnych) członkowie Polskiego Związku Łowieckiego – w zakresie broni myśliwskiej, oraz członkowie Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego posiadający licencję zezwalającą na uprawianie strzelectwa sportowego – w zakresie broni sportowej, jeżeli zdali taki egzamin na podstawie odrębnych przepisów
Czyli egzamin na Policji nie jest konieczny, jeśli się zdało egzamin u myśliwych (wygląda na to, że nie ma w zakresie egzaminu odróżniania czegokolwiek od dzika ) oraz jeśli się zdało w PZSS.
No ale przecież, żeby spełnić wymóg patentu -- trzeba najpierw zdać ten egzamin w PZSS, więc z automatu mamy to odfajkowane.
Wada taka, że ta broń sportowa to trochę mniejszy katalog niż "broń palna", ale właściwie niezbyt dokuczliwie mniejszy (kaliber do 12mm, bez broni samoczynnej i jakieś inne niszowe sprawy), więc większość osób się z tym godzi i nawet tego nie odczuwa. A jak ktoś chce broń spoza tego katalogu -- to zawsze może iść na bagiety na prawilny, bagieciarski egzamin. Za prawilne ~1k hajsu.
No więc składamy te wszystkie papierki do Wydziału Postępowań Administracyjnych:
Dla sportu: zaświadczenie z klubu, że jesteśmy członkami, patent i licencję, papierki od lekarza (że nie jesteśmy zagrożeniem), zaznaczamy, że patent świadczy o zdanym egzaminie w PZSS więc nie musimy w bagietowie zdawać, do tego fotki do akt i legitymacji posiadacza broni i najważniejsze -- opłata skarbowa 242 PLN. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dla kolekcjonerki: papierek, że jesteśmy w stowarzyszeniu, że nie stanowimy zagrożenia dla siebie i innych, a co do egzaminu -- to tu kopia patentu, co oznacza egzamin PZSS, więc jesteśmy zwolnieni. No i nie zapomnieć o opłacie skarbowej 242 PLN.
To są osobne postępowania administracyjne prowadzone przez osobne komórki i osoby -- więc osobne eseje z podaniem oraz osobne kopie dokumentów.
Przy okazji warto złożyć jeszcze trzeci wniosek -- o dopuszczenie do broni. Pewnie nigdy się nie przyda, ale kosztuje tylko 10 PLN a jak się wydaje te ~2000 PLN to się nie pyta, czy ten świstek za 10 PLN się przyda, tylko się bierze. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tu też patent, badania lekarskie. A jakby ktoś pytał jednak po co to: pozwala poruszać się z bronią obiektową, posiadaną na świadectwo broni przez podmioty. Na przykład bierzecie broń klubową i jedziecie na zawody.
Papierki złożone, rusza machina postępowania. Sprawdzają karalność, parę innych rzeczy, po drodze potrzebują opinii dzielnicowego.
Dzielnicowy ma wydać swoją opinię, dużo ludzi nazywa to "wywiadem środowiskowym" -- ale to decyzja dzielnicowego czy się przejdzie po sąsiadach popytać, często tego nie robią. Zasadniczo to on ma wypełnić papierki przysłane mu przez WPA, część z nich musi wypełnić wraz z petentem, więc będzie chciał umówić się na rozmowę. Często w domu, ale można zaproponować, że podjedzie się na jego komendę i porozmawia tam - zazwyczaj się zgadzają, bo nie muszą wtedy ruszać dupy. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
WPA zazwyczaj po miesiącu odpisuje, że ze względu na skomplikowany charakter sprawy przedłużają o kolejny miesiąc. Bo wiecie -- wydają tysiące takich pozwoleń, nie mają wprawy i doświadczenia, to wolno im to idzie.
W czasie COVIDa było jeszcze dłużej, ale chyba już wróciło do standardowych ~2 miesięcy.
W każdym razie -- po tym okresie przyjdzie informacja, że zakończono postępowanie i teraz mamy 7 dni na zapoznanie się z aktami postępowania. Niektórzy we wniosku zrzekają się tego prawa i proszą o wydanie decyzji bez czekania tych 7 dni. Dla mnie to bez sensu bo:
a) jak się robi papiery od paru miesięcy to te 7 dni nie zbawi
b) warto się pofatygować i zobaczyć jaką teczkę zebrali (np. dawno opłacony i zapomniany mandat sprzed lat)
c) zazwyczaj i tak mają to oświadczenie w dupie, bo ten termin jest regulowany w KPA i nie chcą go omijać.
Po tych 7 dniach przyjdzie w końcu upragniona decyzja -- jak wszystko gra to pozytywna.
A właściwie 2 albo 3 decyzje: na sport, kolekcję i dopuszczenie. Wraz z decyzją na dopuszczenie przyjdzie też legitymacja osoby dopuszczonej do broni. Mi się to zawsze kojarzyło z dopuszczaniem rumaka do klaczy, ale mi się wszystko kojarzy.
Te dwie pierwsze będą miały limit ilości egzemplarzy broni, które można posiadać. Ludzie nie wiedzieć czemu się o to srają, ale prawda jest taka, że zanim się kupi te 6 czy 7 sztuk do sportu i te 8-10 do kolekcji to trochę czasu minie. A jak już się kupi -- to się składa wniosek o zmianę decyzji i rozszerzenie ilości.
Anyway - jest decyzja, macie pozwolenie na broń i pewnie myślicie, że jak macie pozwolenie na posiadanie broni to możecie już posiadać broń?
No niby tak, ale jednak kurwa nie do końca. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Żeby nabyć broń potrzebujecie jeszcze zaświadczenia uprawniające do nabycia broni zgodnie z:
Art. 12. 2. Na wniosek osoby posiadającej pozwolenie na broń wydaje się zaświadczenie uprawniające do nabycia rodzaju i liczby egzemplarzy broni zgodnie z pozwoleniem i amunicji do tej broni.
Czyli promesa, ale nie wiedzieć czemu w WPA reagują nerwowo na ten termin, więc tam lepiej tego określenia nie używać. Na tym zaświadczeniu jest rodzaj oraz ilość broni, papierek przekazujemy sprzedawcy. Tyle, że on nie wydaje "reszty" z promesy. Jak promesa jest na 5 sztuk a kupimy 2 sztuki, to ten papierek przepada, musimy poprosić o nowy. Dlatego prosi się 5 promes, każda na jedną sztukę. Każda promesa kosztuje 17 PLN, bez względu na ile sztuk opiewa, wniosek można składać przez ePUAP
Dobra, mamy decyzję, mamy promesę, lecimy kupić sobie zabawkę i przy okazji warto kupić amunicję do niej, bo jak wyjdziemy ze sklepu to nie będzie można, dopóki nie będzie legitymacji posiadacza broni. Promesę zostawiamy sprzedawcy.
Zgodnie z § 5. 1. rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26 sierpnia 2014 r. w sprawie przechowywania, noszenia oraz ewidencjonowania broni i amunicji (Dz. U. z 2014 r. poz. 1224)
Osoby posiadające broń i amunicję do niej na podstawie pozwolenia, o którym mowa w art. 10 ust. 4 ustawy, przechowują broń i amunicję w urządzeniach spełniających wymagania co najmniej klasy S1 według normy PN-EN 14450.
więc takie urządzenie (szafę lub kasetkę) powinno się nabyć jeszcze przed nabyciem pierwszego egzemplarza broni.
Broń kupiona, piszemy do WPA wniosek o rejestrację broni, załączamy fakturę. Ponieważ to pierwsza broń to przy jej rejestracji wyrabiają legitymację posiadacza broni. Na tą legitymację potem można kupować amunicję do broni, która jest do niej wpisana. W sumie nawet wniosku nie trzeba pisać -- ja zazwyczaj piszę na fakturze "proszę o rejestrację do celu..." i też przechodzi.
Wyszła trochę ściana tekstu, mam nadzieję, że widać napracowanko, mimo, że nie była pomyślana jako kolejny poradnik "jak zrobić pozwolenie na broń", bo takich jest kilka.
Raczej takie rozszerzenie dla zainteresowanych -- jak i dlaczego się robi pewne ruchy, niektórzy lubią wiedzieć.
9f5a53d5-1660-425a-9a1e-b567085a5d43
libertarianin

@Pouek @Polinik nie będę się spierać


40h jazdy na moto + na wykładach spędziłem zero godzin, obecnie jest wszystko w e-learningu co jest naprawdę dużym ułatwieniem. Kilka godzin na egzamin (byłem ostatni)


Przy broni spedziłem ~5-6h na kursie na miejscu, sporo dodatkowych godzin na uczeniu się teorii i robieniu egzaminów na patentstrzelecki.eu i parę razy sam z siebie pojechałem na strzelnicę żeby poćwiczyć (chociaż też pojechałem bo po prostu jest tania amunicja z braterstwa, i można postrzelać sobie po kosztach). Dorzuccie do tego jeszcze badania, jakieś wnioski, czasy oczekiwania itd. Na tym też schodzi czasami czasu. Egzamin powiedziałbym że podobnie, zależy od miejsca i jak się trafi na liście.

libertarianin

Kurde może ja za dużo siedzę w tych testach

Polinik

@libertarianin Fakt, że tam trochę tam jest zbędnych rzeczy do wkucia -- tabelka z parametrami broni sportowej (wymiary, waga, wymiary pudełka, spust), ile grozi za co -- typowe rzeczy ZZZ (Zakuć, Zdać, Zapomnieć) a w razie potrzeby znajdzie się w przepisach, jak będzie potrzeba.

Nie wiem jak atmosfera na egzaminach Braterstwa -- u nas przyjaźnie i sympatycznie, na teorii prowadzący na chwilę "musiał wyjść do toalety" a na praktycznym -- jak ktoś nie odwalił szajsu z bezpieczeństwem a trochę brakowało mu skupienia przestrzelin -- to też przymykali oko.

Zaloguj się aby komentować

Ostatnio zrobiłem wytrawne ciasto z czerwonej soczewicy i chciałbym podzielić się z wami tym przepisem. Potrawa przypadnie do gustu także osobom, które raczej nie przepadają za soczewicą. W formie wypieczonej smakuje nieco inaczej. Samo przygotowanie dania jest proste, a dodatki typu bazylia, ser, oliwki, czarnuszka można dowolnie modyfikować.
Przepis: https://zdrowomaniak.pl/ciasto-z-czerwonej-soczewicy/
793cbb24-e7f8-4e5f-a359-a1dea5c5ba98
ten_kapuczino

jakie ma makro składniki to ciasto?

walus002

@Zdrowomaniak deeeeeej

Zaloguj się aby komentować

Lubię czasem napić się dobrej herbaty i ogólnie wolę herbatę od kawy. Dlatego zamieszczam przepis na herbatę po wschodniofryzyjsku (nazywaną też herbatą po holendersku), którą sobie ostatnio często przyrządzam. Przepis znalazłem jakiś czas temu w Internecie (więc nie zdziwcie się, jak znajdziecie podobny), ale został on przeze mnie osobiście wypróbowany, dlatego napiszę to po swojemu, dorzucając kilka własnych uwag.
Składniki:
  • dobrej jakości czarna herbata liściasta (najlepiej specjalna mieszanka wschodniofryzyjska, a jak nie można jej zdobyć, to np. assam);
  • woda (tak, Kapitan Oczywisty to moje drugie imię);
  • cukier kandyzowany (nazywany też lodowym, czyli w kamyczkach; tradycyjnie używa się cukru białego, ale można też użyć brązowego - i NIE, nie można zastąpić "zwykłym" drobnoziarnistym cukrem, ani sypkim, ani w kostkach);
  • śmietanka (taka jak do kawy).
Przyrządy:
  • czajnik do gotowania wody;
  • czajniczek do parzenia herbaty;
  • filiżanki (najlepiej małe i płaskie);
  • łyżeczka lub szczypczyki do cukru;
  • dzbanuszek lub czerpak do śmietanki (po prostu coś z dzióbkiem, co umożliwi precyzyjne nalanie).
Sposób przygotowania:
  1. Zaparzamy w czajniczku mocną herbatę (jeśli będziecie pić sami, nie róbcie jej zbyt dużo, bo herbata po wschodniofryzyjsku całkiem mocno syci, poza tym musi pozostać cały czas gorąca; oczywiście polecam picie w towarzystwie).
  2. Do filiżanek wsypujemy kandyzowany cukier, tak by przykryć nim dno.
  3. Zalewamy cukier gorącą herbatą (ale niezbyt dużą ilością, nie do pełna, chyba że macie rzeczywiście malusieńkie filiżaneczki).
  4. Chwila na ukojenie zmysłów: przysłuchujemy się trzaskom pękających bryłek cukru.
  5. Wlewamy do herbaty śmietankę: okrężnym ruchem, po brzegach filiżanki, BEZ MIESZANIA.
  6. Znowu chwila na ukojenie zmysłów: obserwujemy obłoczki śmietanki tańczące w herbacianej toni.
  7. Wypijamy herbatę w kilku łykach. Najpierw czujemy gorzki smak mocnej herbaty, stopniowo łagodzony delikatną śmietanką i coraz słodzy, a na sam koniec spijamy trochę rozpuszczonego cukru.
  8. Na dnie powinny pozostać jeszcze nierozpuszczone kryształki. Czynności z punktów 3 do 7 powtarzamy, aż się wszystkie rozpuszczą. Jeśli potem mamy jeszcze herbatę w czajniczku, możemy dosypać cukru i pić dalej.
Jak więc widać, cukier kandyzowany jest w tym przepisie bardzo ważny, bo tylko taki powoli się rozpuszcza i zapewnia, że słodkie będą jedynie ostatnie łyki - a właśnie w tym stopniowym przechodzeniu od smaku gorzkiego przez kremowy do słodkiego tkwi cała magia herbaty wschodniofryzyjskiej.
A, jeszcze jedna informacja: taką herbatę pija się tradycyjnie o godzinie 15, chociaż wielu Fryzyjczyków pija ją znacznie częściej, przez cały dzień.
Smacznego!
e57f19dd-9b89-47ac-a8eb-f4f28882421c
pstlmn

a gdyby tak zamiast śmietanki i cukru użyć mleka skondensowanego?

Bipalium_kewense

@pstlmn Wtedy to nie będzie już herbata po wschodniofryzyjsku (bo chodzi w niej o te powoli rozpuszczające się kryształy, dzięki którym każdy łyk jest coraz słodszy), ale wciąż może być smaczna - jak jesteś ciekawy, spróbuj! Mi nigdy jeszcze się nie zdarzyło dodać mleka skondensowanego do herbaty, więc nie mogę podzielić się własnymi wrażeniami.

pstlmn

@Bipalium_kewense jak na razie to tylko w kawie próbuję

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia