#recenzja

0
85
Recenzja: Imperium

Książka "Imperium" autorstwa Conna Igguldena to druga część cyklu "Złoty wiek", w której to przenosimy się do czasów Grecji okresu klasycznego. Tym razem towarzyszyć będziemy Peryklesowi, genialnemu strategowi ateńskiemu i przywódcy politycznemu, który poprowadzi Ateny przeciwko Sparcie. Książka wydana została przez wydawnictwo REBIS.

Poprzednia część ("Lew") opowiadała o walce zjednoczonych miast greckich z perskim zagrożeniem, a uwaga autora skupiona była przede wszystkim na Kimonie - wybitnym ateńskim wodzu i polityku - który swoimi zwycięskimi bitwami na morzu umocnił pozycję Aten w regionie. "Imperium" to już okres powojenny, kiedy brak zewnętrznego zagrożenia powoduje nawarstwianie się kolejnych sporów i spięć pomiędzy miastami greckimi. Doprowadza to finalnie do zaangażowania się w konflikt Sparty i Aten, dwóch najpotężniejszych miast Grecji. Jak sam autor zaznacza w posłowiu, zrezygnował on z kompleksowego przedstawiania przyczyn wybuchu wojny peloponeskiej, mając na uwadze chęć utrzymania ciekawej fabuły i nie angażowania dużej liczby postaci. Autor sprowadził przyczyny wybuchu wojny de facto jedynie do waśni pomiędzy oboma miastami, co moim zdaniem, wiele osób zaznajomionych z historią antycznej Grecji może źle odebrać.

Perykles, jako wielki zwolennik demokracji, reformator, mąż stanu i przywódca Aten staje się główną postacią tomu. Chcąc skutecznie przeciwstawić się potędze lądowej Sparty, nakazuje budowę Długiego Muru, mającego chronić mieszkańców Aten przed Spartą oraz zapewnić ciągłość zaopatrzenia miasta od strony morza. Dla Sparty budowla jest nie do zaakceptowania, gdyż w tamtych czasach armie antyczne nie były w stanie skutecznie sforsować wysokich murów, a tego typu konstrukcja utrudniała Spartanom możliwość oddziaływania na miasto. Finalnie, wojna peloponeska po niemal 30 latach została przegrana przez Ateny.

Drugi tom liczy 400 stron treści; na końcu autor jak zawsze umieścił posłowie, które ma pomóc nam lepiej zrozumieć pomysł autor i przedstawioną fabułę. Osobiście zabrakło mi w tej części bardziej rozbudowanej akcji i umieszczenia polecanej/wykorzystanej przez pisarza literatury i źródeł.
Przechodząc do wydania - książka posiada ładną okładkę i mapkę poglądową antycznej Grecji na początkowych stronach, co bardzo pomaga w odnalezieniu się w akcji.

Podsumowując, druga część serii jest oczywiście warta polecenia. Autor w dalszym ciągu, w sposób bardzo ciekawy, opisuje nam kolejne trudne wydarzenia dla antycznej Grecji, która po odparciu perskiego ataku, teraz musi poradzić sobie z konfliktem wewnętrznym.

https://imperiumromanum.pl/recenzje/recenzja-imperium/

#imperiumromanum #ksiazki #recenzja #ciekawostki #historia #rzym #antycznyrzym #gruparatowaniapoziomu #listaimperiumromanum #ciekawostkihistoryczne #ancientrome #wojsko #europa #swiat #militaria #qualitycontent #archeologia
-----------------------------------------------------------------------------
Jeżeli podobają Ci się treści, jakie gromadzę na portalu oraz, którymi dzielę się na social media, wdzięczny będę za jakiekolwiek wsparcie: https://imperiumromanum.pl/dotacje/
42047665-6a00-47e5-8d5a-e9e8709b7ba5

Zaloguj się aby komentować

Recenzja: Vandal Heaven

Książka „Vandal Heaven. Reinterpreting Post-Roman North Africa” autorstwa Simona Elliotta to pozycja poruszająca historię Wandalów, plemienia germańskiego, które swoją ekspansją przyczyniło się do osłabienia cesarstwa rzymskiego i finalnego jego upadku. Książka angielskojęzyczna wydana została przez wydawnictwo Pen and Sword Books.

Autorem książki jest wybitny historyk brytyjski, który jest twórcą licznych publikacji historycznych, zwłaszcza tych tyczących się historii Rzymu. Tym razem, autor skupia się na przedstawieniu ludu Wandalów, który najbardziej znane jest ze złupienia „Wiecznego Miasta” w 455 roku n.e. Właśnie to wydarzenie zbudowało wizerunek Wandalów, jako tych niszczących i niosących zgubę. W mowie codziennej używamy nawet słowa „wandalizm”, co ma podkreślić całkowite i nieuprawnione zniszczenie czegoś. Jak sam autor podkreśla, celem jego książki jest próba rehabilitacji opisywanego ludu germańskiego, które po długim marszu przez Galię, Hiszpanię i północną Afrykę osiedliło się na ziemiach antycznej Kartaginy, tworząc swego rodzaju imperium morskie i skutecznie działając na obszarze śródziemnomorskim.
Wandalowie podbijając ziemie obecnej Tunezji de facto po prostu zajęli miejsce rzymskich elit i podjęli współpracę z mieszkającymi tutaj Rzymianami czy Berberami. W ten sposób zachowano polityczne, gospodarcze i społeczne powiązania, a region mógł dalej się rozwijać.

Wandalowie w latach 439-530 rządzili Kartaginą, Mauretanią, Korsyką, Sardynią a nawet częścią Sycylii, stanowiąc istotą siłę na zachodnim Morzu Śródziemnym. Dopiero zwycięska kampania Belizariusza w 530 roku doprowadziła królestwo Wandalów do upadku.

Książka podzielona została na sześć rozdziałów. Pierwsze dwa skupiają się na omówieniu relacji rzymsko-barbarzyńskich. Kolejne rozdziały pozycji z kolei to przedstawienie pochodzenia omawianego ludu, opis migracji, podboje i upadek państwa. Autor, jak zawsze, nie pozostawia Czytelnika bez wstępu, swoich wniosków oraz przydatnej bibliografii dla ciekawych.

Podsumowując, książka jest jak najbardziej wartościową i przyjemną w czytaniu publikacją. Autor na ponad 150 stronach przedstawia w sposób wystarczający plemię Wandalów i de facto stara się poprawić wizerunek tego ludu w historii. Otrzymujemy fachową książkę, która posiada wiarygodne źródła, cytaty i odniesienia do literatury. Co więcej, na stronach znajdziemy także mapki poglądowe, pomagające lepiej zrozumieć omawiane wydarzenia. Gorąco polecam!

Recenzja: https://imperiumromanum.pl/recenzje/recenzja-vandal-heaven/
Gdzie kupić? https://amzn.to/3vrR5jS

#imperiumromanum #ksiazki #recenzja #ciekawostki #historia #rzym #antycznyrzym #gruparatowaniapoziomu #listaimperiumromanum #ciekawostkihistoryczne #ancientrome #wojsko #europa #swiat #militaria #qualitycontent #archeologia
6b0242d2-18e7-4b40-8be3-360905808f5f

Zaloguj się aby komentować

#opony #motoryzacja #recenzja

Okrupnik, czemu Niemca dorabiasz? Nie lepiej było kupić krajowe?
A otóż kupiłem je właśnie
Coo?!

Już niedługo na hejto! Recenzja POLSKIEJ produkcji i 100% polski kapitał opon znanej i lubianej firmy Profil!

Coming soon...
Okrupnik userbar
93640785-834c-454f-90f2-4a685cc32108
dolchus

@Okrupnik Mimo że nie jestem fanem opon no-nejmów a tym bardziej nalewek to jestem ciekaw wyniku testów - keep-open-mind

hesuss

@Okrupnik mam polskie naleweczki zimowe, firma nazywa sie MarkGum lub cos w tym klimacie, model opony C-ICE.

Zakładalne, sciagalne i wywazalne bez problemu, po sniegu i blocie idą jak pojebane i wlasciwie przez dwa sezony zimowe, jak juz napadalo sniegu, nie zaliczylem poslizgu, ani nie udalo mi sie go wywolac celowo do takiego stopnia, w ktorym nie moglbym odzyskac kontroli nad autem.

Patrzac na to jak ludzie jada rano po nocnych opadach prawym pasem, w kolejeczce, bo tam juz lekko wyjezdzone bylo, 30km/h, ja na eleganckosci cisnalem lewym pasem, calkiem zasypanym, zostawiajac koleiny i sypiac spod kol jak z odznieraki, piekne to sa opony, tanie to sa opony i nigdy mnie nie zawiodły.

Komplet (w 2022)- 800zl, czyli niewiele wiecej niz jedna nowa opona przyzwoitej firmy.


Plusy:

-dzialaja, nie rozpadaja sie, da sie wywazyc jak kazda normalna opone

-ponadprzecietna przyczepnosc na sniegu, rowniez glebokim

-smiesznie niska cena


Wady:

-halasuja


Polecam jak komus sie skonczyly zimowki, sprawdzic w nastepnym sezonie te, a zaoszczedzony hajs wydac na nie wiem, konserwacje podwozia albo libacje alkoholowo -narkotyczna ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

#opony #motoryzacja #recenzja
Trzecia część recenzji opon radburg s500

Witam, przebieg opon trochę ponad 4000km, stan bieżnika uśredniony 8,5 mm
Prowadzą się jak zwykłe opony. Na mokrym dają radę, na śniegu dają radę a na suchym tu niespodzianka - dają radę ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Głośność minimalnie się zmniejszyła, powyżej 100km/h robi się głośno
Widocznych uszkodzeń brak

Największą wadą wciąż pozostają duże opory toczenia

Podsumowując: kupiłbym drugi raz bez wąchania
Okrupnik userbar
19ce27c7-05f5-4317-a502-e6aadbd784cb
tomilidzons

@Okrupnik a jak wygląda awaryjne hamowanie na mokrym?

Trismagist

@Okrupnik Generalnie ja jestem zdania, że jak nie masz auta za pół bańki i 300 koni, nie zapierdalasz jak "Frogg" , "Zientarski" czy "Peretti", to najzwyklejsze opony w zupełności wystarczą.

Topia

XXI wiek, a polaczki dalej oszczędzają na bezpieczeństwie i zakładają no name kalosze całosezonowe....


I jak wami nie gardzić?

Zaloguj się aby komentować

Recenzja "Problemu trzech ciał" ALL IN ONE
Książka + druga książka "Ciemny las" + trzecia książka "Koniec śmierci" + serial, recenzja jak szampon z odżywką. Wszystko w jednym.

Trochę spoilerów poniżej.

Fabuła opowiada o ufokach którzy ostrzą sobie zęby na naszą planetę i chcą wpaść z wizytą żeby wszystkich wymordować. No chyba, że nie bo zdania co do ich intencji są podzielone.
W sumie to same ufoki nie wiedzą za bardzo co chcą bo jakoś strasznie się przy tym nie upierają.

Ogólnie pomysł fajny, ale ja pier*olę jakie wykonanie. Fabuła miejscami ciągnie się jak cierpienia młodego wertera. Nie wiesz czy prędzej w końcu skończy się absolutnie nieistotny dla fabuły spacer głównych bohaterów nad jeziorem wspominając jakieś zdarzenia z przeszłości czy Twoja cierpliwość.
Mnie się kończyła cierpliwość i przewijałem kartki tak długo do przodu aż trafiłem na coś związanego z fabułą główną. Tak szczerze to z 1/3 każdej książki przekartkowałem bo nie mogłem zdzierżyć jak autor mnie zaznajamia z bohaterami.
I uważam że nic nie straciłem.

Nie mogłem też zdzierżyć głównej bohaterki.
No jaka to jest tempa pi*da to aż ręce opadają. Dosłownie za każdym razem jak ma podjąć jakąś decyzję, w tym decyzję dotyczącą KAŻDEGO CZŁOWIEKA W UKŁADZIE SŁONECZNYM to robi to źle. Spektakularnie źle. I zawsze fartownie jakoś to się układa. Ale no ile można. W sumie na końcu to serio aż boli jak można mieć aż takiego farta.

Pomijając to, i pomijając wodolejstwo przez pierwszą połowę każdej książki to jako fabuła o wojnie z ufokami to nawet jest spoko. Końcówka każdej książki nawet zaskakuje i konkluzja całej wojny jest ZUPEŁNIE inna niż się spodziewasz. Pod tym względem 10/10

Czuć w książce że pisał to Chińczyk. Jak widzieliście jakiś chiński film i dialogi wydawały się "inne" no to tu jest to samo.
Przykład (chyba bez spoilerów), nie przepisuję, tak zapamiętałem:
[Tło: Bitwa w kosmosie, wszystko wszędzie wybucha.]
Osoba1: Kapralu, muszę raport nadać do dowództwa, mam über ważne dane o przeciwniku!
O2: No ja jestem tylko Kapralem, gdzie ja tam się z dowództwem połączę
O1: lol, i tak nieważne bo to dziwne co zarejestrowałem, pomyślą że żartuję
O2: przyjacielu, kiedy byliśmy 5 lat temu nad jeziorem łowić ryby i powiedziałeś, że piękny zachód słońca to od tamtej pory Ci wierzę we wszystko bo masz czyste serce
[Przypominam że wszystko na około ku*wa eksploduje]
O1: a Ty jesteś moim przyjacielem odkąd nalałeś mi herbaty z dynastii ming
O1: mój raport jest następujący:
[W tym momencie ich statek wybucha]

Ciężko to wytrzymać, ale jak dasz radę to według mnie warto.

Do do serialu:
Przewijałem tak jak książkę bo też nie dałem rady ciągiem oglądać xD
Tak samo drętwo jest jak w książce xD
Tylko grafika jest zrobiona i nie trzeba sobie wyobrażać. Sam serial to jakieś 1,5 książki z 3.

#ksiazki #czytajzhejto #recenzja #seriale
entropy_ userbar
de69524b-544e-4c4c-8859-3c6ce6ff7d2f
hellgihad

@entropy_ Ano ja dosłownie przed chwila skończyłem pierwszy tom i obejrzałem pierwszy odcinek serialu i no do serialu na pewno się nie przekonam xD

Co do ksiazki no rzeczywiście jakaś taka inna niż zachodnie sci fi które do tej pory czytałem. 10/10 bym nie dał, ale ta jej inność jest nawet orzeźwiajaca.

W pierwszym tomie nie zauważyłem jakoś za wielu dłużyzn, wręcz mam wrażenie że wszystko trochę za bardzo zapie*dala a te chińskie imiona to wszystkie takie same, nie mogłem za bardzo połapać przez chwilę kto jest kim. Zobaczymy jak będzie dalej

emdet

@entropy_ jestem po 2 z 3 więc nie czytałem zbyt dokładnie obawiając się spojlerów ale mi podeszło bardzo. To co można odebrać jako drewniany styl jest dla mnie jakąś miłą odmianą w sposobie narracji. Wciągnęło mnie niesamowicie.

TrzymamKredens

@entropy_ miałem to samo, też było przewijanie bo to momentami było takie czytanie jak by żuć kamienie.

Zaloguj się aby komentować

#filmy #recenzja #filmnawieczor #ogladajzhejto #blyskekranu #oscary

Everything Everywhere All at Once [2022] - Wszystko wszędzie naraz

https://www.filmweb.pl/film/Wszystko+wsz%C4%99dzie+naraz-2022-853675

Borykająca się z trudami codzienności kobieta w średnim wieku zostaje wciągnięta w szaloną przygodę, w której sama może uratować świat, eksplorując inne wszechświaty.

Dziś rozdanie Oskarów, więc nadrobiłem sobie zeszłoroczny film roku.

Bardziej od filmowych wersji wieloświatów, nie lubię tylko podróży w czasie. Motywy te zwykle wykonane są w filmach po prostu słabo. Jednak tutaj twórcy się postarali, dali nam coś innego i ciekawego, może lekko przekombinowanego, ale i tak gratulacje. Dodatkowo wizualnie jest ciekawie.

Fabuła nie jest specjalnie skomplikowana. Ktoś próbuje zniszczyć wszystko i jedyną osobą zdolną to powstrzymać jest nasza chińska pani domu. Oglądamy jej problematyczne życie codzienne, jednak wszystko zmienia się dosłownie w kilka chwil i akcja momentalnie wkracza na najwyższe obroty. Mamy skoki między wymiarami, pojedynki kung fu, strzelaniny i całą masę humoru.

Na początku bardzo mi się to spodobało, ale im dalej oglądałem tym bardziej byłem tym wszystkim zmęczony. Montaż i prowadzenie akcji przytłaczało. Wstawki komediowe zrobiły się dziwaczne i bardziej żałosne niż zabawne. Największym jednak problemem byli bohaterowie, nie potrafiłem ich polubić i im kibicować.

6+/10 

Czy zasługiwał na nagrodę filmu roku? Nie, moim zdaniem byli lepsi kandydaci.
spawaczatomowy

Dziwne kino w odbiorze, miał wyjść babski DrStrange, wyszedł miks Autostopem przez galaktykę i Kostki przeznaczenia


Jakiś taki, niewem..

monke

@Habemus_canem 6/10 to całkiem łagodna ocena. Ode mnie ma 4/10 na zachętę. Chociaż przez ten hype to chyba powinien dostać jeszcze minusowe punkty.

SciBearMonky

@Habemus_canem leciał w tle. Nie pamiętam ani jednej sceny

Zaloguj się aby komentować

Recenzja: "Jak przeżyć w… starożytnym Rzymie"

Książka "Jak przeżyć w… starożytnym Rzymie" autorstwa Juan Aragón to książka, która przenosi nas do świata antycznych Rzymian i w barwny sposób próbuje przedstawić Czytelnikowi, jak nie zginąć w tym niebezpiecznym miejscu. Pozycja jest przeznaczona dla młodszych Czytelników. Wydawcą jest Nasza Księgarnia.

Książka to bardzo ciekawa propozycja dla młodych Czytelników, którzy pasjonują się starożytnością lub szukają sposobu, by dowiedzieć się czegoś zupełnie nowego i wykraczającego poza szkolne programy nauczania historii. Autor zdecydowanie postawił na to, aby zainteresować Czytelnika, wyszukując ciekawostki i poruszając tematy, które wywołują z jednej strony obrzydzenie, a z drugiej wzbudzają ludzką ciekawość. Sam tytuł pozycji wskazuje, że starożytny Rzym nie był miejscem, w którym życie biegło przyjemnie i długo. Na każdym kroku liczyć się trzeba było z niebezpieczeństwami, w związku z czym autor prowadzi nas przez kolejne niuanse życia społecznego, kulturalnego i wojskowego Rzymian.

Publikacja ma ponad 100 stron treści, która jest przedstawiona, moim zdaniem, w sposób wystarczający i ładny. Strony są ubarwione licznymi ilustracjami, co tylko powinno dodatkowo zainteresować młodzież. W kolejnych rozdziałach autor opowiada o świecie Rzymian: legendzie założenia miasta, historii, społeczeństwie, kulturze i rozrywce, wojnach i wojsku czy religii.
Moje obawy były związane przede wszystkim z kwestiami merytoryczymi - bałem się przekłamań lub głupich błędów. Na szczęście otrzymaliśmy publikację bardzo wartościową i godną polecenia.

Nie zabrakło jednak dziwnych sformułowań lub błędów. Przykładowo autor stwierdza, że w Rzymie zabójstwo brata było modne (?); innym razem otrzymujemy informacje jakoby Marek Antoniusz był ostatnim obrońcą republiki; błędnie przedstawiono cursus honorum. Pojawiają się także błędy w tłumaczeniu na polski np. pojawia się jako pożywienie fasola (nieznana Rzymianom), zamiast bobu; "lance" Galów - zapewne chodziło o włócznie; compluvium które nie było podwórzem, a otworem w dachu.

Pomimo błędów w tłumaczeniu i nie do końca zawsze jasnym przekazem autora, uważam że książka jest na prawdę bardzo ciekawa i powinna zaciekawić najmłodszych pasjonatów Rzymu.

https://imperiumromanum.pl/recenzje/recenzja-jak-przezyc-w-starozytnym-rzymie-2/

Gdzie kupić?: https://www.poczytaj.pl/ksiazka/jak-przezyc-w-starozytnym-rzymie-aragon-juan,580277?pp=5

#imperiumromanum #ksiazki #recenzja #ciekawostki #historia #rzym #antycznyrzym #gruparatowaniapoziomu #listaimperiumromanum #ciekawostkihistoryczne #ancientrome #wojsko #europa #swiat #militaria #qualitycontent #archeologia
a2409b68-0e1a-4317-acbd-d0e1df19d0ba
dradrian_zwierachs

Coś jak cykl "straaszna historia". Fajniackie.

Zaloguj się aby komentować

#seriale #recenzja #filmnawieczor #netflix #blyskekranu

Berlin [2023]

Spin-off "Domu z papieru". Berlin zbiera ekipę i urządzają napad na dom aukcyjny, aby ukraść klejnoty warte 44 miliony euro.

Dwa lata po zakończeniu właściwego serialu czas poodcinać trochę kuponów. Przyznam że byłem ciekaw co z tego wyjdzie. Berlin wydawał się ciekawą postacią, no i nie został popsuty w kolejnych netflixowych sezonach, jak większość ekipy.

Obejrzałem i żałuję. Czuć zmarnowanie potencjału i co gorsze, mojego czasu.

Plan skoku jest całkiem fajny i interesująco pomyślany. Jednak patrząc na naszych złodziei ma się ochotę zacytować Chłopaków z baraków - "Ale ekipę żeście zmontowali...".

Wszyscy z premedytacją próbują zepsuć ten skok. Nie trzymają się planu i zajmują się czymkolwiek tylko nie tym czym powinni. Jeśli wkurzało cię, że w ostatnich sezonach "domu" ważniejsze były relacje romantyczne między ekipą, niż skok, to tu jest nawet gorzej. Cały serial stoi na romansach. Kto z kim i dlaczego. Ciągnie się ten serial strasznie, a im dalej tym głupiej.

3/10

Na koniec myślałem że była tylko jedna osoba która nie miała romansu.
Ale nie, miał nieślubne dziecko. xD
a17fa470-489e-4231-938e-9afbaaa6721f
Zielczan

@Habemus_canem szkoda, postać Berlina była fajna w oryginalnym serialu, obejrzał bym, ale tak to nie wiem, czy się zabierać za to

michal-g-1

Najbardziej lubię te recenzje które ostrzegają mnie przed obejrzeniem czegoś

hellgihad

@Habemus_canem Łojesu jak mnie ten gniot zmęczył, oglądałem na siłę bo liczyłem że jakoś to się poskleja w końcu, ale nie dałem rady i po kilku odcinkach odpuściłem.

Oryginalna seria była trochę głupkowata ale jakoś się broniła a to jest paździerz straszny, już lepiej Gang Olsena obejrzeć xD

Zaloguj się aby komentować

#nintendoswitch #nintendo #sambadeamigo #gry #konsole #recenzja #sega
Trailer gry dla niewtajemniczonych:
https://www.youtube.com/watch?v=T9j1maxNVs8

Nie wiem, czy ktoś z was grał w Samba de Amigo Party Central na Nintendo Switch (Jest też wersja VR na Playstation.). Mam kilka przemyśleń związanych z tą grą. Przedstawię sprawę w plusach i minusach.

Plusy:

  • Wreszcie mamy możliwość pogrania w klasyczne marakasy, posiadając właściwie wymagane akcesorium w samej konsoli bez płacenia kilkuset złotych za kolejną plastikową zabawkę.
  • Przy grze można spalić sporo kalorii.
  • Gra ma trochę trybów i starczy na kilkadziesiąt godzin.
  • Poprawia humor i sprawność jak każda inna gra rytmiczna. Chce się grać więcej, maksując wyniki, a to zwiększa ruch i jego intensywność.
  • Sterowanie nie jest tak złe jak podają w recenzjach, trzeba dokładnie obejrzeć tutorial i przećwiczyć ruchy. Po czasie idzie jak masło i wyzwaniem jest już granie 100% perfect lub maksowanie kombosów.

Minusy:

  • Gra została tak zaprojektowana, jakby twórcy zakładali, ze nikt jej nigdy nie zmaksuje, albo zdążą wydać jakieś poprawki. Po osiągnięciu lvl 99, po każdym zagranym utworze, pojawia się pusty pasek postępu. Mamy max i gra ciągle nam przypomina, żebyśmy już sobie odpuścili. Max i koniec.

  • Samba de Amigo na switch posiada ciekawe intro. Dzierżymy wirtualne marakasy jak miecz Króla Artura i... to koniec. Nie ma kompletnie żadnego trybu fabuły. Po zmaksowaniu pseudo fabularnego trybu grindowania osiągnięć (Streamigo, czyli udawanie Tik Toka jakby w serialu klan dla ludzi wykluczonych cyfrowo), po prostu osiągamy rangę i end. Zero filmików, że uratowaliśmy świat czy coś. Jakbyśmy ukończyli szachy.

  • Tryb multiplayer, jeżeli nie mamy kodów znajomych czy ludzi przed ekranem jest fasadowy. Osiągnąłem najwyższą rangę trybu multiplayer i może na początku miałem kilku żywych przeciwników, ale od pewnego momentu zwyczajnie grały same boty. Tryb World party nie ma nawet rankingów, a widoczny lokalnie system punktowy. Po osiągnięciu maksymalnego poziomu tak naprawdę nie wiemy kto jest od nas lepszy, a kto gorszy. Jak ktoś mnie zauważał w grze, to w desperacji od razu dodawał do znajomych licząc na grę. I tu lipa, bo wspólne pokoje gry opierają się na kodach, nie na zaproszeniach znajomych z konsoli. Jakieś 90% moich przeciwników to były boty, a niektóre ich nazwy ciągle przodują w rankingach dla utworów. Nie wiem, czy w ten sposób Sega udaje, że coś się w grze dzieje, czy zwyczajnie boty mają nazwy realnych zawodników i symulują ich osiągi.

  • Po jakimś czasie gra wydaje się totalnym miastem duchów. Maksowanie utworów w arcade i innych trybach dla pojedynczego gracza, pod względem klasycznego grania, w zasadzie kończy temat. Około 50 h. Tak naprawdę pozostaje już tylko walka o rankingi na poszczególne utwory. Ale nie mam 100% pewności czy walczę z ludźmi, czy botami, które czasem są podbijane w rankingach.

  • Dodatkowych utworów w DLC jest miało i cena przekracza jakość. 20 zł za średnie kawałki to wydatek tylko dla zdesperowanych fanatyków. Podstawowa wersja nie ma też wielu utworów. W jednym DLC jest utwór Take on Me, który jest średnim coverem.

Podsumowując:

Po 2023 kiedy Sega wypuszczała roadmap z DLC, wydaje się, że porzucili produkt. Być może ze względu na niesatysfakcjonującą sprzedaż. Moim zdaniem zmarnowali szansę na to co obiecywali, że Samba de Amigo stanie się główną grą rytmiczną na różnych platformach. Przez zawalenie multiplayer chyba się nie udało, a wykastrowanie trybu fabularnego nie pomogło.

Co ciekawe, wersja na Apple Arcade posiada fabułę. Wygląda na to, że wersja na Switch została pocięta z zawartości.

Moja ocena:

Jako gra, dla tych co po prostu grają: 6/10 Można zobaczyć, ale jak nie lubisz gier rytmicznych, to szkoda czasu.
Jako gra dla tych co lubią gry rytmiczne: 7/10. Przyzwoity produkt, fajny do grania na dwie osoby przed jednym ekranem. Niestety nie miałem okazji grać we dwoje, bo nie mam z kim :). Gdybym miał, dałbym może 8/10. Gra wygląda jakby nie miała już dostać żadnego wsparcia. Może coś się zmieni, szczególnie, że ostatnio konkurent Taiko no Tatsujin dodał tryb fitness do swojej gry (bez dodatkowego płacenia), który oferuje podobną rozgrywkę co Samba de Amigo, ale dając w podstawce ponad 70 utworów + tryb abonamentu z około 600 utworami. Co stawia Samba de Amigo ze swoim botowym multiplayer na Switch w gorszej sytuacji.

Co można poprawić:

  1. Poprawić multiplayer, żeby faktycznie można było z kimś zagrać ot tak, a nie na niepewnym trybie World Party albo szukając kodów od ludzi, zamiast wyszukać otwarte pokoje po prostu.
  2. Dodać nowe piosenki, również te bez licencji.
  3. Dodać edytor utworów i sekwencji ruchów.
  4. Usprawnić "End game"

Zaloguj się aby komentować

#film #recenzja #filmnawieczor #blyskekranu

65 [2023]

https://www.filmweb.pl/film/65-2023-10005986

Statek kosmiczny ulega uszkodzeniu i spada na nieznaną planetę. Przeżywa tylko pilot i mała dziewczynka. Razem muszą dotrzeć do kapsuły ratunkowej, ale nie będzie to łatwa przeprawa.

Cały plot twist jest taki, że ta nieznana planeta to tak naprawdę Ziemia sprzed 65 milionów lat. Szkoda tylko, że zostaje to zdradzone już na plakacie.

Zacznę może od dobrych rzeczy. Efekty specjalne są bardzo dobre. Wnętrza statków kosmicznych wyglądają ciekawie, wyposażenie pilota jest interesujące i futurystyczne w takim starym stylu. Mam tu na myśli np. płytki z holofilmami, zamiast jakiegoś pojedynczego pendrive. Aktorstwo stoi na wysokim poziomie, choć mamy tu show tylko 2 aktorów. Dinozaury wyglądają i brzmią dobrze, tak samo jak plenery w których się poruszają.

Najgorzej wypada fabuła, głownie dlatego że jej tu nie ma. Ot rozbitkowie muszą przejść z punktu A do punktu B. Teren jest niebezpieczny, dinozaury chcą ich pożreć i oczywiście nie mogą się między sobą dogadać. Problemem w komunikacji jest bariera językowa, tłumacz się zepsuł, wiec pozostaje dogadywanie się na migi i pojedyncze słowa. W trakcie wyprawy oczywiście znajdą wspólny język, jedno uratuje drugie i vice versa, a na końcu się polubią. Wszystko to już gdzieś było, co się stanie można odgadnąć po 10 minutach filmu i nie zostaniemy niczym zaskoczeni.

Jak sprawić żeby Adam Driver walczący z dinozaurami był nudny? Zrobić z filmu ciągnącą się przez godzinę misję eskortową. Przecież wiadomo, że to ulubiony typ zadania każdego gracza.

4+/10
Sahelantrop

@Habemus_canem Moim zdaniem bardzo zawyżona ocena.

Zaloguj się aby komentować

#ksiazki #czytajzhejto #recenzja

TLDR: Piszesz recenzje? Pamiętaj o kluczowych elementach.

Powiedz, jeśli to znasz: widzisz minirecenzje na Hejto, wabi Cię okładka, zaglebiasz się w kusy artykulik, a tu zonk - nic o książce, za to masz dwa akapity przemyśleń autora.

Dziś, zawiódłwszy się po raz kolejny stwierdziłem, że może przypomne, że dzielenie się wrażeniami wymaga podania pewnego minimum informacji o opisywanym dziele. Brak powyższych może sprawić, że uwagi recenzenta zgubią się po drodze do odbiorcy.

Jeśli więc piszecie coś z serca, to sprawdźcie proszę, czy uzupelniliscie swoje dziełko o poniższe:

1. Najogólniej, co to za książka. Czy jest to traktat o śrubach stosowanych w układzie napędowym czolgow, czy powieść wuxia, czy też mocowania dla waginosceptykow... cokolwiek, byleby nie było to zbyt ogólne.

2. Zarys konstrukcji dzieła - najlepiej z słowem o zawartości każdej części. Kompozycja jest ważna - literatura fachowa czy dzieła Tarantino. Dla powieści wypada coś niecoś powiedzieć chociażby o zawiązaniu fabuły. Czasem też wazna jest przystępność stylu - najeżony technicznym żargonem lub meandrujacy i walkujacy kolejne dygresje - to często wpływa znacząco na nasz odbior.

3. Brońcie swoich tez. Jeśli coś was nudzi, uwiera czy cieszy - podajcie choć jeden powód dlaczego. Uwielbiamy się spierać, a do tego potrzeba jakiegoś punktu odniesienia. Bez argumentów natomiast jakąkolwiek weryfikacja jest bezcelowa.

4. Dajcie jasna rekomendacje na koniec. Wasz czytelnik przebrnął przez tekst, chce domknięcia Waszych przemyśleń. I na to właśnie zasługuje.

Dla zainteresowanych głębszym potraktowaniem tematu:
https://contentwriter.pl/jak-napisac-recenzje/
smierdakow

To dodam tylko, że na tagu #bookmeter nie ma żadnych zasad oprócz numeracji, jedynie mile widziane jest uzasadnienie oceny, a czy napiszesz kilka stron na ten temat czy 3 zdania to już co kto lubi

Alky

Napisać krótki prompt, wrzucić w chat GPT, wygładzić fragmenty zbyt podobne do stylu chatu GPT.

Cerber108

@Dzemik_Skrytozerca odnoszę niejasne wrażenie, że pijesz do mojego dzisiejszego wpisu - siłą rzeczy 2 pierwszych punktów faktycznie nie spełniam, a czas postów też się zgadza - tak więc krótko odpowiem.

W pierwotnym zamyśle moje wpisy tutaj miały być dosyć zwięzłe, choć z czasem zdarzało mi się też popełnić coś dłuższego. Nigdy jednak nie zamierzałem pisać stricte o fabule, wydarzeniach itp. (chyba że coś solidnie zgrzytnęło lub pozytywnie się wyróżniło i nie mogłem tego inaczej przedstawić); wolałem pozostawić odkrywanie książek innym samodzielnie, ew. choć odrobinę zainteresowani zawsze mogą sięgnąć po blurba lub najzwyczajniej w świecie zapytać o coś w komentarzu. Nie uważam się za profesjonalistę z jakiejś Katedry, by pisać recenzje na dwie strony; nie zamierzam też poświęcać na ich pisanie nie wiadomo ile czasu, by każde słowo ze sobą współgrało, czytanie było czystą ekstazą, a wszystkie kryteria zostały bezbłędnie spełnione.

Zaloguj się aby komentować

Recenzja: „Lew”

Książka „Lew” autorstwa Conna Igguldena to powieść historyczna, z nowego cyklu „Złoty wiek”, której akcja toczy się w starożytnej Grecji w V wieku p.n.e. i przedstawia burzliwe czasy rywalizacji miast greckich z nadchodzącym zagrożeniem perskim. Książka wydana została przez wydawnictwo REBIS.

Conn Iggulden to znany na całym świecie brytyjski pisarz powieści historycznych, z różnych dziejów i miejsc świata. Tym razem autor na tapetę wziął jedne z najciekawszych czasów w historii antycznej Grecji – V wiek p.n.e., kiedy to miasta greckie mierzą się z zagrożeniem ze wschodu – perską armią króla Kserksesa – i osiągają przewagę. Przełomowym momentem było zawiązanie przez miasta greckie Związku Hellenów w 481 roku p.n.e. i pokonanie floty perskiej pod Salaminą, rok później. Wydarzenie to zmotywowało Greków do dalszej walki i finalnego pokonania zagrożenia. Jak się okazało, wspólny wróg pozwolił skonfliktowanym miasto greckim zawiązać współpracę i odłożyć waśnie.

W armii greckiej walczą Kimon i Perykles, późniejsi wybitni mężowie stanu Aten, którzy ze sobą rywalizują. W czasie walk zdobywają m.in. wyspę Cypr czy toczą starcia na ziemi perskiej. Autor książki swoją uwagę skupia przede wszystim na Kimonie, który jako starszy i bardziej dojrzały mężczyzna od Peryklesa, buduje swoją reputację na scenie politycznej Aten.
Poza przedstawianiem walk i skomplikowanej sceny politycznej Aten, autor opisuje w bardzo ciekawy sposób teatr, festiwal Dionizosa oraz życie społeczne tamtych czasów.

Na plus pozycji z pewnością zaliczyć należy bardzo ładną okładkę, wyraźną czcionkę, dodanie mapki poglądowej Grecji oraz notę historyczną, w której autor odnosi się do opisywanych czasów oraz przedstawia swoje inwencje. Na minus, brak podanych dat; ciężko odnaleźć się w omawianych wydarzeniach.

Podsumowując, książka jest bardzo ciekawą propozycją dla pasjonatów antycznej Grecji. Do naszych rąk trafia żywiołowa opowieść o burzliwym okresie V wieku p.n.e., kiedy Grecja musi powstrzymać zagrożenie perskie, a Kimon jako „Lew” wyrasta na wiodącą postać Aten. Jak się jednak okazuje, wspólne zagrożenie jest jedynym czynnikiem, które łączy miasta greckie; stopniowo coraz wyraźniej dostrzegalny jest konflikt interesów Aten ze Spartą.

Gdzie kupić? https://www.poczytaj.pl/ksiazka/lew-iggulden-conn,580632?pp=5

https://imperiumromanum.pl/recenzje/recenzja-lew/

#imperiumromanum #ksiazki #recenzja #ciekawostki #historia #rzym #antycznyrzym #gruparatowaniapoziomu #listaimperiumromanum #ciekawostkihistoryczne #ancientrome #wojsko #europa #swiat #militaria #qualitycontent #archeologia
1b0c4a5a-e33c-4821-8571-9dd48a13c76c

Zaloguj się aby komentować

#film #recenzja #filmnawieczor #netflix #blyskekranu

Heart of Stone [2023] (Misja Stone)

Rachel Stone jest agentką tajnej organizacji zwanej "Sojuszem". W utrzymaniu pokoju na świecie pomaga im superkomputer zwany "sercem", który chcą zdobyć pewni złoczyńcy.

Zacznijmy od okropnego polskiego tłumaczenia. Sam tytuł jest ciekawy bo może odnosić się do dwóch rzeczy: sumienia głównej bohaterki albo superkomputera organizacji. Ale nie zdradza czego będzie słuchać nasza bohaterka.

Dalej fabuła. Nawet jak na standardy prostych akcyjniaków jest słabo. No więc, w tajnych agencjach różnych mocarstw, są ludzie którzy równocześnie należą do jeszcze tajniejszej organizacji. Takiej która działa dla dobra świata, a nie danego kraju. Brzmi to jak wymysł dzieciaka, który obejrzał Bonda i za bardzo się wkręcił w klimaty tajniaków.

Najważniejsza w takim filmie jest "akcja", a ta jest tu całkiem niezła. Dzieje się sporo. Są strzelaniny, pościgi, walka wręcz i pełno napięcia. Wszystko dzieje się w ładnych plenerach. Zdarza się kilka głupotek, ale mocno nie przeszkadzają.

Czego niestety nie można powiedzieć o odtwórczyni głównej roli - Gal Gadot. Drewniane aktorstwo można wybaczyć, ale totalny brak charyzmy jest nie do obrony. W takich produkcjach można grać słabo, ale widz musi polubić twoją postać. Jednak panna Stone jest tak nijaka, że w połowie filmu mogliby zamienić aktorki i pewnie nikt by się połapał. Tam gdzie protagonistka nie daje rady, antagonista powinien robić dobrą robotę, ale tak nie jest.

Do obejrzenia i zapomnienia.

5-/10
3b68c9c7-24fd-485a-ae1d-46621d5c915e

Zaloguj się aby komentować

4 202,76 + 21,37 = 4 224,13

Serwus, dziś zrobiłem sobie improwizowany treningowy #papaton - 5 km spokojnej rozgrzewki, a potem segmenty 3, 3,5 i 4,5 k z tempem docelowym. Weszło jak w masło, nogi podawały, splity równe, jestem kontent. No i przez przypadek wjechał PB na dystansie półmaratonu, ale w sumie to jakoś bez ekscytacji bo sprawdzian dopiero w czerwcu.

Oprócz tego mini #recenzja mojego najnowszego nabytku butowego - New Balance Fresh Foam More V4, bo po dzisiejszym biegu mam już na nich 90 km więc jakieś zdanie już wyrobiłem. Zakładając zwiększenie miesięcznych dystansów w tym roku postanowiłem kupić but z większą amortyzacją, tak coby zadbać o swoje gnaty. Pierwszy bieg w nich bardzo mnie zaskoczył. A to dlatego, że mają piankę Fresh Foam X, czyli teoretycznie to, co w posiadanych przeze mnie 1080 V12, jej jedynie 1 mm więcej z tyłu, a są DUUUUUUŻO bardziej miękkie. Po tej miękkości spodziewałem się że buty będą się nadawać tylko do klepania bazy, ale na dzisiejszym biegu sprawdziły się naprawdę dobrze i uważam że mogą być świetnym głównym butem w rotacji, przynajmniej dla osoby która robi takie tempa jak ja. Powtórzenia wchodziły dobrze i nie męczyłem się z butem i nawet kończąc ostatni segment (czyli po 18 km) nogi nie dawały o sobie znać. Absolutnie nie nadają się jednak na szybsze interwały, wtedy pianka zapada się i oddaje malutko energii - tu chyba bez zaskoczenia w przypadku buta "max cushion". Duży plus za stabilność, mimo bardzo miękkiej pianki nie miałem wrażenia że stopa mi ucieka i nawet rozciągając się na jednej nodze było dobrze, to zapewne zasługa dość szerokiej podeszwy. Pianki nie jest tak dużo na ile wygląda, bo wchodzi ona nieco na boczne ścianki i stopa trochę w niej "siedzi". Również na plus ilość miejsca w środku, ale to chyba standard w New Balance. Elementy odblaskowe z tyłu i boku też super, zwłaszcza że często biegam po ciemku. Z minusów? Na początku panel boczny w prawym bucie nieco mnie uciskał, ale problem ustał. Prawie zawsze muszę trochę pokombinować ze sznurowaniem żeby znaleźć kompromis między trzymaniem pięty, a brakiem ucisku na górze stopy. Nie mam problemów z jakimiś uciskami, ale w innych butach łatwiej to przychodzi. I szkoda że język nie jest przyszyty od boków do reszty konstrukcji, czasem mi się zawija przy wkładaniu buta. Ogólnie oceniając - buty są naprawdę świetne i dużo bardziej uniwersalne niż się spodziewałem, zwłaszcza że dorwałem się w promce za 330 zł. Zrobiły na mnie większe wrażenie niż 1080 v12, który jest "flagowcem" NB. Mam nadzieję że będą żywotne, a może nawet skuszę się na zapasową parę.

#sztafeta

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/sztafeta/
47da6f78-cc1f-4457-9ddc-4dc9c86ee713
minaret

I wykresiki. Z tempa jestem zadowolony, ale nad kadencją zdecydowanie trzeba popracować. Miałem ostatnio biegi gdzie dużo równiej mi wychodziło a tutaj kompletnie rozwalone¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

7507048a-0cf2-4cbd-adde-0aa74318c41d
855fb562-1379-45e2-ba54-1e891f6f0fdd
Yes_Man

@minaret Zacne Sofixy Waść nabył Niech służą!

Trypsyna

@minaret amortyzacja w nich wygląda potężnie, ciekawe jak z żywotnością 😃 ładny kolorek, niech Ci służą 🌪️

Zaloguj się aby komentować

Recenzja: Orły imperium. Wygnańcy Rzymu

Książka "Orły imperium. Wygnańcy Rzymu" autorstwa Simona Scarrowa to 19 tom popularnej serii w świecie rzymskim, w której główni bohaterowie trybun Katon i centurion Makron tym razem wracają ze wschodu do ogarniętego intrygą Rzymu, a Katon zostaje wysłany na Sardynię, gdzie musi zmierzyć się z poważnymi problemami dławiącymi wyspę. Książka została wydana przez Wydawnictwo Książnica.

Powieść "Orły imperium" to już kultowa seria autora, która jest znana na całym świecie i cieszy się niemalejącą popularnością. Autor doświadczony w pisaniu powieści, tym razem kreuje bardzo ciekawy obraz wyspy Sardynia, która przez wieki wielokrotnie buntowała się Rzymianom. Sardynia wyróżniała się przede wszystkim jako jeden z ważniejszych dostawców zboża, zwłaszcza w czasach Republiki, a co więcej była miejscem skąd rekrutowano żeglarzy i sprzedawano niewolników. Co ciekawe, w Rzymie wypowiadano złe słowa o niewolnikach z Sardynii, jako nieposłusznych i gotowych zabić swojego pana, jeśli tylko była ku temu szansa.

Akcja umiejscowiona została w roku 57 n.e., w czasie panowania cesarza Nerona. Władca otoczony przez wrogów politycznych zmuszony zostaje wygnać swoją ukochaną Klaudię Akte na Sardynię, a towarzyszyć jej ma Katon, który wraz z Makronem nie ma dobrej reputacji w stolicy. Katon udaje się na wyspę wraz grupą centurionów i ludźmi Seneki, musząc się zmierzyć z wieloma lokalnymi problemami, w tym zarazą czy buntami. Makron dla odmiany wyjeżdża do Brytanii na emeryturę i oddziela się od przyjaciela.

Do plusów, co do wydania, z pewnością można zaliczyć ładną okładkę, wyraźny druk i zamieszczenie mapki poglądowej z 57 roku n.e. Sardynii, która jest główną sceną akcji tego tomu. Jako minusy publikacji z pewnością wymieniłbym brak wykorzystanych źródeł, odwołań do literatury oraz posłowia, które pomogłoby lepiej odnaleźć się w akcji lub wytłumaczyć pomysł autora na przeniesienie się do Sardynii.

Podsumowując, tom 19, podobnie jak poprzednie, utrzymuje wysoki poziom. Czytelnik do swoich rąk dostaje blisko 350-stronnicową książkę, która z pewnością pozwoli przenieść się w czasy rzymskie i lepiej poznać kolejną prowincję Imperium.

Gdzie kupić? https://www.poczytaj.pl/ksiazka/wygnancy-rzymu-tom-19-scarrow-simon,580385?pp=5

https://imperiumromanum.pl/recenzje/recenzja-orly-imperium-wygnancy-rzymu/

#imperiumromanum #ksiazki #recenzja #ciekawostki #historia #rzym #antycznyrzym #gruparatowaniapoziomu #listaimperiumromanum #ciekawostkihistoryczne #ancientrome #wojsko #europa #swiat #militaria #qualitycontent #archeologia
-----------------------------------------------------------------------------
Jeżeli podobają Ci się treści, jakie gromadzę na portalu oraz, którymi dzielę się na social media, wdzięczny będę za jakiekolwiek wsparcie: https://imperiumromanum.pl/dotacje/
e0b551cb-f410-4183-908f-b95adee98ce5
Filozofujacy_Nihilista

O kurdę! Tom 19? Nieźle. Pamiętam jak kiedyś czytałem tę serię, ale skończyłem na tomie 6 chyba.

Zaloguj się aby komentować

RECENZJA
Kupiłem golarkę do głowy - Remington RX7 Ultimate Series Head Shaver XR1600 za 259,99 na allegro.
Pudełko
Na początku myślałem, że w paczce nic nie ma, a to dlatego, że była strasznie lekka. Po otworzeniu okazało się, że jest pudełko z logo marki wykonane w bardzo ekonomiczny sposób. Pudełko wygląda jakby miało służyć do pakowania w nim większości produktów marki. W pudełku było jeszcze dużo wolnej przestrzeni.
Zawartość
W połówce pudełka znalazłem futerał, a w nim golarkę wraz ze szczoteczką do czyszczenia. W drugiej połowie pudełka luźno latający kabel euro/USB do ładowania. Poniżej zdjęcie prezentujące zawartość wraz z ładowarką niedołączoną do golarki dla skali.
Golarka
Lekka. Pogumowana. Przycisk turbo. Trymer, którego nie używałem. Pod głowicą jest przestrzeń gdzie zbierają się ścięte włosy.
Golenie
Ja goliłem na sucho, ale można golić na mokro z użyciem kosmetyków. Producent zaleca golić włosy do 2mm. Golarka ma za zadanie utrzymać łys. Po goleniu należy wyczyścić maszynkę - zdjąć głowicę i usunąć ze środka włosy. Przy tej czynności zalecam ostrożność. Proponuję zrobić to nad umywalką, bo u mnie trochę tego się nazbierało, a przy otwieraniu może się wszystko rozsypać. To są bardzo krótkie włosy. Przypominało mi to kief. Mam nawet zdjęcie ale nie będę obrzydzał. Takie krótkie włosy łatwo się spłukują. Czyszczenie nie jest kłopotliwe. Samą maszynkę można wyczyścić dołączonym pędzelkiem bądź opłukać pod wodą - jest wodoodporna. Same ostrza łatwo wyczyścić pod wodą z kranu.
Efekty
Zrobiłem zdjęcie przed goleniem, po goleniu przygotowawczym tradycyjną golarką i po umyciu po wykończeniu recenzowaną golarką.
Jestem zadowolony z efektu. Jest niewiele gorzej gdybym ogolił głowę maszynką ze stałym ostrzem. Na głowie wyczuwam miejsca naprawdę gładkie, niezależnie w którą stronę przeciągając palcem by to sprawdzić i takie miejsca gdzie czuję minimalny opór włosów. Uważam, że to kwestia nabrania wyprawy. Czasowo trochę mi się z tym zeszło, ale to był mój pierwszy raz.
Inne
Producent twierdzi, że bateria wystarcza na 60 minut, a głowę można ogolić w 2 minuty. Nie będę robił takiego testu długodystansowego ani sprinterskiego. Zależy mi na efekcie.
Podsumowanie
Na rynku jest wiele tego typu golarek z azjatyckim rodowodem co ma dla mnie znaczenie. Zaufałem rozpoznawalnej marce. Jestem pozytywnie zaskoczony. Myślałem, że efekty będą przeciętne. Golarka jest zdolna do wykonania swojego zadania, a mój łys będzie zależał tylko ode mnie czyli regularnego golenia i szlifowania techniki.

Wołam @Lubiepatrzec , bo chciał dwa miesiące temu.

A teraz można się śmiać z mojego baniaka.

#recenzja
#lysy #lysi #golenie
917c3683-0c38-40f9-a39b-538cd6b8ed15
58a47ca6-f7d1-48f3-bccd-048df6d67cfa
tomwolf

@prosto_w_srodek_dupy to chyba ja Ci odpowiedziałem, że używam bulldoga? elegancko widzę radzi sobie Remington

e5aar

Efekt rewelacja jak na taką golarkę.

Lubiepatrzec

Myślałem że efekty będą gorsze A tutaj okazuje się że wcale to jakoś nawet działa. Wydaje mi się że ta maszynka najlepiej się sprawdzi do szybkiego codziennego przelecenia głowy i wtedy można utrzymywać jako taką gładkość aczkolwiek ostrze i pianka To jest mój pierwszy wybór odkąd nabrałem wprawy. Dziękuję za wołanie.

Zaloguj się aby komentować

#recenzja #opony #motoryzacja

Witam, część druga recenzji nalewek Radburg s500

Po przejechaniu 120 kilometrów i zdarciu się wierzchniej warstwy mogę powiedzieć tyle:

1. Opór toczenia i hałas minimalnie się zmniejszyły, dalej są duże i odstają od nowych opon.
2. Błoto i mokry śnieg: lepiej się trzymają niż chińczyki, trochę gorszej od nowych dębic i kormoranów. Według mnie wynik dobry.
3. Mokra ulica: ulica dziurawa z koleinami, hamowanie awaryjne zaliczone na akceptowalnym poziomie.
4. Mokre i lekko zaśnieżone rondo: przejechane bez specjalnego traktowania, na stałej prędkości. Bez zastrzeżeń.

Werdykt: sami spróbujecie ( ͡° ͜ʖ ͡°) ale za to mam ankietę, najczęściej porównuje się takie opony z chińczykami i używanymi markowymi. Oczywiście najlepiej kupić nowe markowe, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości.

PS. Następna recenzja telefonu Motorola ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Dziękuję za uwagę i zapraszam do ankiety
Okrupnik userbar
5689b4c3-3ef5-483e-98d0-61dce73e13bf

Co jest według Was lepsze?

72 Głosów
bartlomiej_rakowski

Przeczytałem i nadal nie wiem co myśleć o tym… a wybrałem odpowiedź "nowe chińczyki" bo jeszcze ani razu się na takich nie zawiodłem, a zawiodłem się na Dębicy Frigo / Navigator jak zresztą było wspominane w komentarzach. Do takiego wyboru jak nalewki / bieżnikowane trzeba dorosnąć xD Nie żebym też kupował chińczyki pierwsze lepsze… każdy ma tam jakieś swoje kryteria.

Orzech

@Okrupnik Gdzie opcja nowe markowe? Najlepiej takie kupić, będą miały najlepsze parametry i ciężko je zajeździć - wytrzymują bardzo długo

Karonon

@Okrupnik kupuję tylko opony premium, nowe - bardzo lubię Bridgestona i Michelinki, nigdy mnie nie zawiodły, letnie Turanzy czy zimowe Blizzaki LM - zawsze pewna kontrola nad samochodem i przewidywalność, co do głośności to się nie wypowiem bo mam dobrze wyciszone samochody.

Miałem okazję śmigać na chińczykach w różnych warunkach drogowych - dla mnie to niebezpieczne opony

Zaloguj się aby komentować

#recenzja #motoryzacja #opony
Obiecałem dwie recenzje, oto pierwsza z nich!

Opony Radburg S500
Zamówiłem ostatnio, takie oto opony skuszony ich ceną (dorwałem taniej niż na stronie producenta ( ͡~ ͜ʖ ͡°) ), ekologią i chęcią sprawdzenia niemieckich nalewek. Tak, to są nalewki!

Cena: 400 złoty za komplet (z fakturą!) Rocznik 2023

Odebrałem je owinięte częściowo folią, i na pierwszy rzut oka oprócz unikatowego bieżnika to trudno odróżnić od zwykłej opony. Uginają się jak normalne europejskiej produkcji opony, nie tak jak chińczyki
Posiadają homologację na EU i TÜV.

Pierwszy test: wyważarka
1. 15 40
2. 25 50
3. 5 0 (WOW)
4. 20 40
Jak na nalewki to dobre wyniki, chińczyki potrafią się gorzej wyważać, ta jedna to ewenement, ktoś w fabryce bardzo się postarał

Testy drogowe:
1. Opór toczenia: Spory, ale piszą na forach, że po stu kilometrach będzie lepiej. Zobaczymy
2. Głośność: Do 100km/h jest dobrze, powyżej tej prędkości zaczynają lekko wyć.
3. Ogólne wrażenia: samochód nie pływa, kierownica nie buksuje, bardzo dobrze wybiera nierówności
4. Hamowanie awaryjne: według mnie było ok, droga była lekko dziurawa, z koleinami. Chińczyki gorzej wypadły.
4. Jazda po ulicy ze śniegiem i lodem: tutaj wysoki bieżnik pokazuje co potrafi. Jest świetnie.
5. Jazda po prostej, odśnieżone drodze: Jest dobrze, nie ściąga, trzyma się asfaltu.
6. Jazda po wiejskich drogach/szutrach: Jest bardzo dobrze, leganko się trzymają i wybierają nierówności

Ciśnienie podczas testów: 2,3 - 2,4 atmosfery

Jeśli się spodobają moje wypociny, to po przejechaniu 100 km napiszę dalsze uwagi i obserwacje

PS. Tamte H4 "biedaksenony" do niczego się nie nadawały. Dorwałem po taniości philipsy ( ✧≖ ͜ʖ≖)
Okrupnik userbar
2ba9af7e-0707-4869-88f7-94ece19ba173
PanNiepoprawny

Z nalewek to lubię malinową i wiśniową ( ͡° ͜ʖ ͡°)

bartlomiej_rakowski

A z opon się Pan nie napijesz?

Okrupnik

@bartlomiej_rakowski znasz drink "gniew gumiaka" ?

psalek

Dzięki. Fajna inicjatywa.

Wychodzi na to że jedyna wada to głośność przy dużej prędkości, którą w sumie ma prawie każda opona.

Trochę trudno mi uwierzyć w to, że opona była dobra we wszystkim. Robi to wrażenie w stylu: "kupiłem więc będę chwalił żeby udowodnić że się nie myliłem".

Przepraszam że tak piszę, ale takie jest moje wrażenie.

I jeszcze: porównanie bez liczb jest niemiarodajne (poziom hałasu, droga hamowania). Jeśli porównanie jest robione w innym czasie lub w różnych miejscach to też nie ma sensu. Warunki "nigdy" nie są takie same.

Ale poza tym - cieszy mnie taki content

Okrupnik

@psalek Testowałem jak umiałem wzorując się na prawdziwych recenzjach. Jedyne porównanie jakie mam to do kormoranów, dębic, najtańszych chińczyków i D124 ( ͡° ͜ʖ ͡°). Zobaczymy jak będą się spisywały na mokrym asfalcie i po zdarciu wierzchniej warstwy

conradowl

Ktoś mi kiedyś powiedział, że na butach i materacu się nie powinno oszczędzać - bo pół życia śpisz, drugie pół chodzisz.

Z oponami jest podobnie. Rozumiem radio z Android, płyn do spryskiwaczy domowej roboty, kurczę dywaniki samemu zrobić, nawet olej tani (byle ten raz do roku przynajmniej). Ale opony? Na tym bym nie oszczędzał.

Okrupnik

@conradowl Nalewki mają kiepską opinię przez PRL i lata 90 gdzie po prostu robione były na odwal się. Teraz technologia trochę poszła do przodu ( ͡~ ͜ʖ ͡°)


Zdecydowanie wolę takie opony niż chińczyki, ale co kraj to obyczaj ¯\_(ツ)_/¯

conradowl

@Okrupnik a ja wolę np markowe opony niż nalewki czy chińczyki na kapciach nie warto oszczędzać, tak jak nie warto kupować tanich butów. Podziwiam. To jedyne co styka się z drogą

Zaloguj się aby komentować

Minął już ponad tydzień odkąd używam lampy światła dzielnego/antydepresyjnej, więc zgodnie z obietnicą wrzucam subiektywną recenzję.

Mój tryb życia wygląda tak, że pracuję z domu, przy kompie, więc od listopada do mara światło słoneczne widzę w zasadzie tylko w weekendy (o ile łaskawie wychyli wtedy swoją łysą banię z za chmur). Od lat nienawidzę tego w polskiej zimie i zanim zdecyduję się uciec na południe, postanowiłem przetestować taką lampę.
Wybór padł na Beurer TL90 72W. Dlaczego akurat ta? Szczerze mówiąc długo jej nie wybierałem, chciałem coś ‘przeciętnego’, żeby po miesiącu nie kupować mocniejszej. Z tego co zdążyłem się zorientować kluczowe jest osiągnięcie przynajmniej 10 000 lumenów w rozsądnej odległości. Poza tym chciałem, żeby była w miarę estetyczna i miała raczej wertykalny kształt (wymyśliłem sobie, że łatwiej będzie ją wtedy gdzieś ustawić). Przyszła dzień po spontanicznym zakupie i od razu zaskoczyła mnie swoim rozmiarem; mimo, że sprawdzałem wymiary jakoś myślałem, że będzie mniejsza. Na szczęście udało się ją elegancko ulokować, co może nie być takie prosto, ponieważ musi stać tak do 1m od naszej twarzy i najlepiej, zeby nie świeciła prosto w oczy. U mnie stoi prostopadle, po prawnej stronie, mniej więcej tam skąd latem dociera do mnie światło słoneczne.

Jeżeli chodzi o wykonanie i wygląd to raczej nie będzie ozdobą mieszkania, ale nie jestem estetą. Wygląda jakby do wiosny miała spokojnie podziałać.
Wyjmujemy z kartonu, podłączamy do prądu i jazda. Pierwsze wrażenie to, że świeci mocniej niż myślałem, jak przez okno w słoneczny, letni dzień. Światło miłe, rozproszone, w zasadzie nie razi nawet przy krótkim, bezpośrednim spojrzeniu. Oczywiście barwa dość chłodna, ale nie laboratoryjna. Drugie wrażenie to, że mimo, że nie jest to ostre, odbijające się światło, to i tak muszę trochę rozjaśnić monitor, kiedy ją włączam. Używam jej codziennie kiedy pracuje i włączam ją kiedy mam ochotę: najczęściej przez niecałą godzinę rano i około dwóch wieczorem, co jest mniej więcej zgodne z instrukcją.

Jak już wiecie, używam jej dopiero przez kilka dni, ale nie chce czekać z przemyśleniami do wiosny, więc oto pierwsze wnioski:

  • Lubię ją włączać, bardzo przyjemnie się przy niej pracuje
  • Nie przeszkadza w pracy, w zasadzie zapominam, że jest włączona
  • Największą różnicę zauważam, gdy ją wyłączam i nagle robi się ciemno
  • Chyba mniej męczą mi się oczy przy pracy
  • Nie sądzę, żeby leczyła depresję – jeżeli czujesz, że możesz być chory idź do lekarza, a nie lampy szukasz
  • Po tygodniu wydaje mi się, że daje pewien efekt rozbudzenia, ale na pewno w pojedynkę nie jestem próbą badawczą
  • Wcześniej myślałem, że mam dobre oświetlenie (żarówki z regulowaną mocą/barwą), porównywalne z tradycyjnym biurem, ale teraz widzę, że jaśniej=lepiej

Więc ogólnie jestem zadowolony z zakupu, ale życia mi to nie odmieni. Hiszpańskiego słońca, ani polskiego lata na pewno lampą nie zastąpimy, więc ciągle skrycie przeglądam mieszkania na Kanarach. Jeżeli tak jak ja dużo siedzicie w domu i taki wydatek Was nie przeraża, to polecam.
 #technologia #recenzja #dom
camonday

Ja narazie próbuje poprostu porządnej żarówki, rano pomaga wstać a wieczorem... No nie zasypiam nad biurkiem przed 20 jak wcześniej ale zapominam jej wyłączyć ok 18 więc zasypiam później niż jakbym chciała

Wilk86

@nyszom kup sobie chlorofil do picia. Na pewno pomoże

parapet-inferno

@nyszom ps. Wiem ze juz po fakcie ale może ktos jeszcze będzie czytał ten wątek- taka lampę można wypożyczyć w niektórych poradnikach psychologicznych.

Zaloguj się aby komentować

Następna