Zdjęcie w tle
Roche

Roche

Koneser
  • 18wpisy
  • 114komentarzy
Nikomu, nawet największemu wrogowi nie życzę spędzania samotnej nocy w szpitalu, kiedy po tabletkach z niego wyplywa. (╥﹏╥)
Człowiek w takich chwilach uświadamia sobie, jaki jest bezsilny.
GtotheG

@Roche trzymaj sie tam (づ•﹏•)づ

bejonse

@Roche jak z Poznań to priv. Podrzucę ci "mandarynki" albo odwiozę. Znam też takie suchary, że człowiek o wszystkim zapomina z żenady.

bori

@Roche Zostawili Cię z tym samą? Ani pielęgniarki, ani lekarza, ani psychologa? Przecież to jakiś żart. Znajoma w identycznej sytuacji jak Twoja, w Poznaniu, miała przy sobie cały czas pielęgniarkę lub psychologa.

Zaloguj się aby komentować

Nieszczęścia lubią chodzić parami. Tata odebrał wyniki z rezonansu i są złe. 5 pkt wg PI-RDAS 2.1
A ja się dowiedziałam, że serce mojego dziecka (początek 7 tygodnia), nie bije.
Życie Ty k#@!o
Tyglys

Współczuję koleżanko.

Odwrocuawiacz

@Roche nawet nie jestem 100 km od tego by wyobrazić sobie przez co przechodzisz.

Trzymaj się mimo wszystko!

rebe-szunis

@Roche Nie wiem co mógłbym napisać, aby Cię pocieszyć. Trzymajcie się!

Zaloguj się aby komentować

Ech Tomeczki, co tu dużo gadać życie to k***a. Najpierw rak zabrał matke, teraz ojciec dostał wyniki z laboratorium, podwyższony poziom PSA, skierowanie na RM. Trzymajcie kciuki, żeby to nie było to co myślimy. Wszyscy są załamani.. młody facet, ledwo dobił 60, przeszedł na emeryturę a tu takie coś.. żal gardło Ściska.
Badajcie się zuchy, częściej niż raz w roku.
#gownowpis #zalesie
CapraCrepa

Opaki! Apel tez do Was! Macac sobie jajka i chodzić do lekarzy! Kolezanki polowka zyla sobie beztrosko z dobrymi wynikami az tu nagle cos poczul i sie okazalo ze jakies zaawansowane stadium, operacja, chemia i w ogole przeboje.


@Roche a za ojca trzymamy kciuki!

rain

@Roche trzymaj się! I dużo zdrowia dla Twego Taty!

x-ray

@Roche ile tego PSA?

Zaloguj się aby komentować

Ostatnio usłyszałam, jak mój brat mówi w stosunku do mojego męża: "Ona bardziej kocha psa niż Ciebie". Mój mąż odpowiedział mu coś w stylu: "Żeniąc się z nią wiedziałem, że będę na drugim miejscu."
Kocham mojego męża i jestem z nim bardzo szczęśliwa. Ale.. zawsze coś musi być, prawda?
Niewiele pamiętam z życia sprzed posiadania psa, choć miałam wtedy ponad 14 lat. Po prostu nie i koniec. Jest to czas podstawówki i części gimnazjum, z której niewiele pamiętam nie dlatego, że było to dla mnie traumatyczne, czy miałam trudne dzieciństwo, bo nie miałam. Po prostu nie pamiętam, nie wiem dlaczego. Aktualnie większość z moich radosnych chwil jakie posiadam, sprzed poznania męża wiąże się z moim psem. Spacery, bieganie, zwiedzanie.. Jak skończyłam 21 lat, przez problemy osobiste zaczęłam pić alkohol, nie nałogowo, czasem weekendowo piwo. Zdarzało mi się upić na smutno i na wesoło. I w każdej chwili był przy mnie mój pies. Czy się śmiałam, czy płakałam w jego futro był i nigdy nie oceniał. Moi rodzice zawsze wpędzali mnie w poczucie winy, bo wypiłam i jestem radosna, jakby to było coś złego. Nie szlajałam się, nie puszczałam czy cokolwiek, po prostu wróciłam w dobrym nastroju, bo pogadałam z przyjaciółmi, odstresowałam się i było źle, bo w ogóle jak ja mogłam. Z przyjaciółmi wchodząc na różne tematy, różnie się to kończyło, albo śmiechem albo wspólnym płaczem, bo było nam ciężko - każdy miał swoje problemy. I zawsze ten sam dołek moralny, bo wypiłam i za dobrze się bawiłam. Całe życie żyje w przekonaniu, że niewolno mi się napić i dobrze bawić bo to jest złe, bo tak nienależy i kobiecie tak nie przystoi. Siostra mogła wszystko, a ja ta młodsza nie mogłam nic, bo zawsze byłam wpędzana w moralniaka.
Aktualnie mam męża, a to się dalej za mną ciągnie. Nawet jak się dobrze bawię bez alkoholu, to mam poczucie, że to jest złe, bo jestem kobietą i nie mam do tego prawa. I choć mój mąż, nie ma takiego podejścia, to ciężko mi się pozbyć poczucia winy, gdy choć przez chwilę się dobrze bawię. Do tego widzę, że jest jakby trochę rozczarowany (?), że wolę psa, choć to jest wszystko pojebane.
moll

@Roche poszukaj dobrego psychologa, do przepracowani problemów z domu. Jak piesowi się w końcu umrze, będzie dramat

dsol17

@Roche Ale wiesz,że psy żyją krócej niż ludzie ?

spawaczatomowy

@Roche 

probl_pierw_św_meme.jpg

Zaloguj się aby komentować

Będzie trochę depresyjne.
Mój dziadek odszedł. Miał 84 lata i można by powiedzieć, że swoje przeżył, gdyby nie to, że wykończyli go w szpitalu.
Miał Alzheimera i problemy z płucami (pylica, dość zaawansowana, musiał robić nebulizacje itp.), ostatnio pojawił się też Parkinson, ale ogólnie dobrze sobie radził, na tyle na ile się da. Ostatnio był osłabiony, więc szybka decyzja reszty rodziny - niech mu coś podają w szpitalu, żeby go odżywiło, żeby nabrał witalności, czy cokolwiek. Zostali poinformowani o jego problemach z pamięcią (kto ma takie osoby w rodzinie ten wie, że zagubione są przerażone i agresywne, ale dziadek nie był niebezpieczny, tylko krzyczał), że czasem się gubi i trzeba do niego na spokojnie podjeść. Co zrobili?
Zapięli go pasami i zostawili samemu sobie. Najprawdopodobniej się udusił, bo leżąc na plecach, bez możliwości wstania, odkaszlnięcia czy nebulizacji odpłynął, a potem umarł.
Sam, nad ranem. Nie chcę nawet myśleć, czy bardzo cierpiał i czy był świadomy. Oczywiście na wypisie "niewydolność oddechowo- krążeniowa".
I wiecie co? Nic im się nie udowodni. A ty człowieku teraz żyj z wyrzutami co powiedziałeś, co zrobiłeś, czemu tak rzadko odwiedzałeś itp. Czasu się nie cofnie, a umysł chodzi na pełnych obrotach, zarzucając wspomnieniami.
To jest nie do pomyślenia, że gdy byłam u niego niecałe 2 miesiące temu, nie pomyślałam, że to nasze ostatnie spotkanie. Dał mi doniczkę do kwiatów i powiedział, że jak przyjedzie, to chce zobaczyć w niej roślinkę. A teraz już nie przyjedzie. Nie będzie wspólnych świąt, obiadów, żartów.. nie zwróci się do mnie i kuzynek słowami "oj i tak to jest moje drogie panie... moje śliczne wnusie". Nawet jak żartował (mam na myśli zarówno czarny humor jak i te zberezne żarty, czy szowinistyczne), to nigdy tak, żeby ktoś się poczuł urażony, robił to z takim takem i wyczuciem.
Został w tej trumnie, ubrany w najlepszy garnitur. Znów taki sam. Chłodny i jakby marmurowy. Zupełnie nie przypominał mężczyzny jakim był. Był zabiedzony i zmarnowany.
W głowie mi się to nie mieści. Do dzisiaj myślałam, że to żart, a potem weszliśmy tam i nogi mi się ugięły. Moja mama miała z nim trudne relacje - Ona pierwsze dziecko, wpadka i dla niej musiał zrezygnować z marzeń- chciał być muzykiem, miał do tego zadatki, do tego był zabawny, mógł być dobrym wodzirejem, takie 2w1. Często jej wypominał, że zmarnowała mu marzenia, ale nas kochał i przed jej śmiercią się pogodzili. (╯︵╰,)
Jest mi tak ciężko, leżę obok mojego mężczyzny i płacze cicho, żeby go nie obudzić. Ech.. tym, którzy to przeczytali, wybaczcie za trucie, musiałam chociaż część z siebie wyrzucić.
Dbajcie o bliskich i kontakt. Jeśli możecie dokumentujcie dla siebie wszystkie spotkania, jest później co wspominać. Ja jego zdjęć i mamy mam raptem kilka, wszystko się potraciło na starych telefonach i komputerach..
SuperSzturmowiec

W tym wieku do szpitala to jak wyrok

Belzebub

Moje kondolencje. Życie daje ci nowe zadanie - dojechanie kogoś kto zdecydował żeby tak potraktować człowieka. Krew za krew nie odpuszczaj. To nie chodzi już o udowodnienie bo zawsze się wykręcą - ale smrodu im narobić wokół nawet trzeba. Może oficjalna skarga? Media? Spotkanie lekarza który jest za to odpowiedzialny i zrobienie mu publicznie jazdy? Sama zdecydujesz. Życzę odnalezienia spokoju ducha

skill_is_not_ready_yet

@Roche Trzymaj się! Przykro mi, że coś takiego się wydarzyło

Zaloguj się aby komentować

Gdy wybuchła pandemia, jak część osób postanowiłam coś zmienić w życiu, była okazja, żeby zdać maturę i to zrobiłam, podjęłam się studiów, zmieniłam prace na lepiej płatną, zaczęłam nawet kurs angielskiego.
Udało mi się też, znaleźć drugą połówkę, zmienić trochę wygląd (schudłam i naprawiłam sobie zęby) i zaczęłam pracować nad charakterem, bo byłam naprawdę chamska i złośliwa. Spuściłam trochę z tonu.
Kiedy zaczęłam studia zrezygnowałam z kursu j.angielskiego, bo tam miał być angielski biznesowy, ale jak to się w praktyce okazało polska edukacja dalej jest w lesie, w tej kwestii.
I niby tyle zmian, tyle tego wszystkiego, a ja dalej czuję się niewiele warta. Coraz częściej łapie się na tym, że mam tak jak w tym memie.
Chcę wyjść z przyjaciółmi i umawiamy się, choć jest ciężko przez różne zmiany, a gdy ma dojść do spotkania, to nie chce tam iść, bo brak mi siły i łapie doła, nie dlatego, że to źli ludzie, czy wampiry energetyczne. Po prostu w ciągu chwili tracę na to ochotę i najchętniej zostałabym w domu, ale zmuszam się i idę.
Gdy próbuję zmienić pracę, to zawsze mam przysłowiowy sufit nad głową, bo oni szukają kogoś z doświadczeniem i zawsze dają mi do zrozumienia, że się nie nadaje. Nawet nie wiem po co chodzę na te rozmowy kwalifikacyjne, skoro z góry znam wynik.
Wisienką była moja ostatnia rozmowa, gdzie typ w twarz mu powiedział, że ile chciałabym zarabiać, zważywszy na moje niskie kompetencje i że zaprosili mnie, bo mam duże doświadczenie na magazynie i może tam bym nie chciała pójść. Możliwość awansu? Nie.

Jestem tym wykończona, a wiem, że w swojej obecnej pracy nie pociągnę zbyt długo, bo mnie przysłowiowo "zabija".

Jak żyć, panie prezydencie? Jak żyć..
5b149820-9745-439f-81be-91ae4b65eaf4

Zaloguj się aby komentować

Jestem w takim miejscu w swoim życiu, że mam mnóstwo rzeczy do ogarnięcia, ale przez stres nie potrafię się za to wziąć. Nie mogę też się odstresować, bo stresuję się tym, że mitrężę czas na pierdółki, więc wobec tego nie robię nic tylko bardziej się stresuję.
Wyglądam "wakacji", choć pracując na etat nie ma czegoś takiego, zwłaszcza, że w cudownym korpo-magazynie już są zaplanowane wszystkie weekendy. Ale przynajmniej do października odejdzie szkoła, a potem (jeśli uda się zaliczyć ten rok, w co wątpię), dalszy festiwal gówna i pomyjów.
Czasem się zastanawiam po co niektórzy idą do szkolnictwa, skoro ich wiedza to wyuczone formułki, które są tak samo zmyślne jak dawne zwroty do drugiej osoby (mam na myśli, że taki okres planistyczny, zgodnie z tym co aktualnie mam obejmuje kilka lub kilkanaście jednostek terminu, coś jak "Jaśnie Panie" i inne, bo pospólstwo śmiało też się zwracać do siebie per "Pan"), a do tego wymagają napisania słowo w słowo tego co było na prezentacji (123 strony jeden wykład, a jest ich pięć).
Ech.. człowiek by się chciał nienarodzić. I tak się żyje z tą niechęcią od 29 wiosen.
VonTrupka

Nie mylisz stresu z prokrastyną?


Albo odhaczasz w sybi "odporność na stres" albo nie

Dzban3Waza

Ja się stresuje myślą że muszę coś że sobą zrobić, żeby było lepiej żeby być szczęśliwy żeby się poprawiło żeby zmienić pracę żeby się nauczyć czegoś nowego. Jak tylko mózg ma chwilę czasu to się do włącza. Od jakiegoś czasu olewam to i stawiam na wyjebanie, bo już mnie to męczy. Nie wiem czy pomogłem bo nie czytałem xD

szczur2k

@Roche zasada 80-20, tak naprawdę 20% działań generuje 80% rezultatu. Staraj się spojrzeć na wszystko z boku i spisać co z tego co robisz jest Ci potrzebne i jakie efekty daje. Sam mam z tym problem i natłok pracy mnie przygniata. Powoli ale jednak przestaje robić niektóre rzeczy i okazuje się, że nic się nie wali. A co do edukacji to takie obszerne tomy tekstu, o których piszesz, o ile nie są to przepisy albo materiały na np studiach medycznych to jest to przykład gównianej edukacji w Polsce (popraw mnie jeżeli się mylę).

Zaloguj się aby komentować

Trochę ze mną gorzej niż zazwyczaj. Nie udało mi się zdać kilku rzeczy na studiach, choć sporo się uczyłam. To zaskakujące jak z wiekiem coraz ciężej jest przyswajać wiedzę. Do tego gonią mnie terminy projektowe, a pracując tam gdzie pracuję, powoli też wykańczam się psychicznie. Miałam możliwość zmiany, ale dalej to samo.. jesteśmy w stanie tylko zaproponować pracę magazyniera, bo ma Pani duże doświadczenie. Nieważne,że studiuję i zaaplikowałam na inne stanowisko. Pech chce, że to dalej 3 zmiany, a ja już tak bardzo nie mam siły..
Coraz ciężej znaleźć mi siłę żeby wyjść z łóżka. Po wczorajszym niepowodzeniu przeleżałam pół dnia, nie poszłam na zajęcia, bo nie miałam siły.
Coraz częściej chce mi się płakać i czuję się taka bezsilna.
Piszę to dla siebie, nie żeby się pożalić. Skoro wikop.ru ma mikroblog, gdzie każdy może sobie prowadzić swojego "bloga", to ja mogę swoje kocopoły pisać tutaj.
solly

@Roche ja w poprzednim semestrze uczylem sie sporo, ale pod koniec spadek motywacji i oblalem kilka przedmiotow na pierwszym terminie. ostatni miesiac prawie w ogole sie nie uczylem i wszystko poprawilem, konczac semestr z zaliczonymi 37 ects z 37 ktore wzialem, sam bylem zaskoczony, a w miedzyczasie byla zalamka, wiec nie trac glowy

Sniffer

@Roche halo, to brzmi jak początki depresji. Równie dobrze może być "tylko" przemęczeniem, ale jak niczego nie zmienisz, to depresja gotowa.


Zadbaj o siebie. Zastanów się, czy albo praca albo studia są ci teraz niezbędne. Je zawsze można odzyskać. Ze zdrowiem już tak łatwo nie jest.

smutnyPociag

O jaaa, współczuję bardzo, takie rzeczy potrafią serio załamać człowieka,.całkowicie rozumiem co czujesz... Na pewno musisz trochę odpocząć i nabrać sił, może jakieś wolne od pracy? Ale nie poddawaj się, po gorszych dniach przychodzą te lepsze

Zaloguj się aby komentować

Chce się pochwalić tym, co dostałam w #rozdajo od @Krzakowiec
Naprawdę dziękuję za piękną biżuterię, super robisz te małe dzieła sztuki.
#chwalesie
2f648c53-05ba-4165-b1f4-b4082c1b08aa
d9731c54-a808-4b7a-9b6c-e1835e183b85
d4156ffb-8a00-4696-8e08-a3cf121c94dd
Krzakowiec

@UbogiKrewny @Roche Kurde, dzięki wielkie wam za miłe słowa


A co do srebra - kiedyś na pewno, ale póki mogę trzymam się z daleka od niego głównie ze względu na podatki.

Jeśli robisz w srebrze od razu trzeba przejść na 23% vatu. Już przez to przechodziłem, gdy pracowałem jednocześnie za kółkiem jako "wolny strzelec" (a w transporcie jak już ktoś Cię wynajmował na b2b chciał mieć pełną fakturę vat na wynajem kierowcy) i tak naprawdę bywały miesiące w których podatkowo leżałem bo parę tysięcy trzeba było zapłacić vatu a ja nie miałem już na czym robić kosztów zaś kombinować nie chciałem.


Więc nie wykluczam, ale też może być ciężko szczególnie że metale szlachetne to temat dla większych profesjonalistów niż ja - nie mam aż takiego fachu w ręku wg. mnie żeby zwiedzać te rejony

Zaloguj się aby komentować

Trochę się pożalę, bo poziom polskiej służby zdrowia mnie powala.
Od ponad roku mam problemy z dolnym odcinkiem kręgosłupa, nie wiem jakiej natury, czy to nerwobóle, czy coś innego. Momentami doskwiera tak strasznie, że nie jestem w stanie siedzieć, czy leżeć inaczej niż w pozycji embrionalnej.
W kwietniu tamtego roku złapało mnie tak, że chłopak musiał mnie pozbierać z ziemi, bo nie byłam w stanie się podnieść, jakbym nie miała nóg. Najpierw pojechaliśmy na SOR, gdzie jedyne co dostałam to zastrzyk przeciwbólowy w tyłek i tyle. Nawet nie pomogło, a to ponoć był Ketonal..
Później pojechaliśmy do przychodni, gdzie miałam nadzieję dostać jakąś pomoc od lekarza rodzinnego.
Boli Panią? Ojej.. Ale wie Pani co, to nie może mieć Pani takiego podejścia. Musi Pani pozytywnie myśleć, jak Pani wstaje rano, to niewolno myśleć, jak bardzo boli, tylko cieszyć się kolejnym dniem!ᕙ(⇀‸↼‶)ᕗ
Dostałam leki na przeciążenie układu kostnego i nerwowego, przykaz żebym sobie kupiła też przeciwbólowe, L4 na 2 dni i do zobaczenia!
Przez pół roku, dopóki miałam te tabletki, było okej. Nie brałam ich cały czas, tylko wtedy gdy nie potrafiłam wytrzymać, bo raz one ogłupiały, mogłam je brać tylko na nic, a dwa po nich dostawałam okropnej alergii (skierowanie do dermatologa, najbliższe terminy na NFZ za pół roku XD odżałowałam sobie te 200zł, poszłam prywatnie po to, żeby baba mi powiedziała, że ona nie wie co to jest i że muszę iść do dermatologa, ale nie dała skierowania, ani nic XDD ).
W listopadzie nie miałam leków i znów mnie złapało, ale na szczęście już wiadomo co robić, nie na SOR, bo po co czekać, od razu z rana do rodzinnego.
I tu dwa zaskoczenia:
1. Trafiłam do męża tamtej nawiedzonej lekarki od pozytywnego myślenia, który zmienił mi leki i dał skierowanie do ortopedy i na RTG, powiedział, że jak nie to to szukamy dalej, bo to nie jest normalne, że jak on tylko dotknie dolnej części pleców, to się uginam i jęczę z bólu.
2. Zadzwoniłam do przychodni, gdzie mają ortopede na NFZ jakoś 24.11 i babeczka w rejestracji mówi, że najbliższy termin za 3 tygodnie. No niech będzie, podaje jej kod skierowania, a ona "ojej, to jest na pilne, to proszę przyjść 29.11 na 15:00"
Ale tu się dobra passa skończyła. XD przyszłam ludzi od groma, zanim się dostałam do rejestracji (bo oczywiście muszą jeszcze wyciągnąć kartoteke, bo nie mogą dać ich lekarzowi wcześniej) i zrobiłam prześwietlenie minęła godzina. Kolejną spędziłam przed gabinetem. Gdy się w końcu dostałam, spojrzał na RTG, zapytał jak mnie boli. Stwierdził, że to nie są nerwobóle, on nie wie co, na zdjęciu nic nie widać, proszę wykonać kolejne, tym razem odcinka piersiowego i żegnam ozięble.
Kolejny termin za 2 tygodnie, ogólnie sam proces taki sam, nic nie widać, brak zmian, proszę zrobić RTG całego kręgosłupa.
W rejestracji mówią, że zapisy po nowym roku. Dzwonię po nowym roku, najbliższy termin na kwiecień, a to, że miałam na pierwszym skierowaniu, że to jest pilne, już nie jest ważne.(╯°□°)╯︵ ┻━┻
I pisze to tylko dlatego, że źle stanęłam wczoraj w pracy, ułożyłam nogę inaczej niż zwykle, potem szarpnął mnie pies i znowu wylądowałam u lekarza.(╯︵╰,)
Bonus: dostałam leki przeciwbólowe na opioidach, silnie uzależniające. ( ゚ ∀ ゚)☞ więc #narkotykizawszespoko
#zalesie #gownowpis #sluzbazdrowia
Roche

@Treskil @Dzwiedz

O fizjoterapeutach nie pomyślałam. w sumie nigdy też nie korzystałam z ich usług.

batonkb

@Roche moja druga połówka ma bardzo podobny problem po dwóch latach wkoncu prywatnie rezonans magnetyczny i do ortopedy ortopeda polecił fizjoterapeutę, fizjo powiedział że ma strasznie pospinane mięśnie w górnym odcinku kręgosłupa i przez to dolny odcinek musi pracować za cały kręgosłup stąd ten ból

Treskil

@Roche oj to koniecznie idź. Ale najpierw przynajmniej zrób to rtg. I jeśli fizjo nie będzie chciał go oglądać to jest to sygnał ostrzegawczy że może nie być do końca kompetentny.

Zaloguj się aby komentować

Ile grzmotów tyle minut drapanka za uszkiem dla tego miłego, 14letniego zucha. ʕ•ᴥ•ʔ
#zwierzaczki #pokazpsa #smiesznypiesek #gownowpis
4bfba286-c85e-489b-ab09-054b8558032f
Roche

@PanGargamel ale za to przesympatyczny. Na spacerze podchodzi do innych ludzi, żeby go głaskali i mówili jaki jest piękny. (。◕‿‿◕。)

trsh

wygląda jakby był nieźle wkurwiony xDDD

Zaloguj się aby komentować