Jakie uczucia towarzyszą człowiekowi, którego doświadcza los? Chciałbym podzielić się z Wami swoimi przeżyciami. Zazwyczaj ludzie unikają mówienia o tym, gdyż jest to niezwykle trudne. Jednak ja pragnę się tym z Wami podzielić. Potrzebuję to z siebie wyrzucić, a także chcę, by Ci z Was, którzy nigdy nie doświadczyli podobnych przeciwności, mogli zrozumieć, co Was może czekać. Rzadko rozmawiamy o tym, a powinniśmy, ponieważ jest to istotny aspekt życia.
Zawsze obawiałem się chwili, gdy moi rodzice odejdą, a teraz to się dzieje. Mój tata powoli odchodzi; jest jeszcze sprawny, może wyjść na spacer dookoła osiedla, wyprowadzić psa, ale to tylko na jakiś czas. Dowiedzenie się o diagnozie nowotworu może wywołać różne reakcje. My byliśmy przerażeni. Strach w oczach osoby czytającej wynik biopsji pozostaje na całe życie. Co robić, gdy kolejne próby leczenia zawodzą, raz jest lepiej, raz gorzej, a my musimy zaakceptować zbliżający się nieuchronny koniec? Na szczęście załatwiliśmy nasze sprawy, tata pociesza się tym, że nie pozostawia nas z długami, wykształcił synów i pomógł im w starcie życiowym. Docenia również, że mógł poznać wnuczkę. Ale doświadczenie samego chorego jest niezwykle bolesne. Nie chcę nawet myśleć, jak musi cierpieć osoba pozostawiona sama sobie bez antydepresantów i leków przeciwbólowych.
Nie dziwię się, że dochodzi do samobójstw, bo cierpienie w takich chwilach jest nie do zniesienia. Ale zaskakujące jest to, że można się pogodzić ze śmiercią. Coś, co kiedyś wydawało mi się nie do pomyślenia. Jak byście się czuli, wiedząc, że zostało Wam kilka miesięcy życia? Po dłuższej walce człowiek dochodzi do siebie i przestaje bać się śmierci. Tak było w naszym przypadku, wierzę tacie, gdy mówi te słowa. Przerażające jest cierpienie, które niesie choroba. Boimy się tego, że będziemy musieli przejść przez to wszystko, że na końcu cierpienie będzie tak wielkie, że nawet leki nie pomogą, że będzie sparaliżowany i nieprzewidywalne rzeczy mogą się wydarzyć. To naprawdę straszne. Wywołuje to myśli o tym, co nas czeka, brak snu, depresję. Pomocna jest jednak myśl, że wszystko ma swój kres. Nadchodzi moment, gdy śmierć przestaje być postrzegana jako coś strasznego, a raczej jako zbawienie, które przyniesie ulgę.
Zmienia się postrzeganie śmierci; jest to ewolucja ze strachu przed niezrozumiałym na akceptację końca drogi, który jest naturalnym elementem istnienia i przynosi ulgę. Wielu przed nami przeszło tę drogę i wielu jeszcze będzie ją przechodzić. Sytuację poprawia fakt, że wszystko ma swój kres, w tym cierpienie. Dla nas, którzy jeszcze żyjemy, przyjdą jeszcze dobre czasy. Spędzimy je w radości, starając się być dobrymi ludźmi. Nie mogę już oddać ojcu dobra, które mi dał, ale przekażę je dalej, aby nigdy nie przepadło.
#zalesie