#smutek

0
60
#anonimowehejtowyznania
Wstydzę się napisać na Hejto ze swojego konta, bo tam udaję kogoś kim nie jestem.
Od początku - odkąd pamiętam zawsze byłem nieszczęśliwy i czegoś mi brakowało. Chociaż jak przypominam sobie czasy przedszkola i podstawówki to biegałem z kolegami po osiedlu, bawiliśmy się, graliśmy w piłę. Później moje interakcje zaczęły zanikać. Siedziałem tylko i grałem w gry online - tibię i csa. Szybko uzależniłem się od pornografii, która była wyrzutem dopaminy i lekiem na całe zło. Szkoła, a później gry i porno. I tak mniej więcej wegetowałem do końca liceum. Nigdy nie byłem zaproszony na żadną "osiemnastkę" znajomych z klasy, na żadnego sylwestra, inną imprezę i nie spotykałem się z nikim po szkole.
Delikatne ożywienie przyniosły studia. Wyjechałem do innego miasta. Dalej nałogowo grałem w csa i oglądałem porno, ale teraz chociaż zacząłem grać w csa z kolegami ze studbazy, a nie randomami z internetu. Poza tym mieliśmy fajną paczkę znajomych, spotykaliśmy się na picie, imprezy, granie w pokera, granie w piłkę, wspólną siłownię. Ale wszyscy w tym gronie byliśmy przegrywami, introwertykami, nikt z nas nie miał dziewczyny, a imprezy były tylko typowo męskie. Nigdy przez całe studia nie wyszedłem do klubu, bo nigdy w życiu nie tańczyłem, bałem się upokorzenia, odrzucenia. Żadnych interakcji z dziewczynami.
Studia zakończyłem na inżynierce, poszedłem pracować w fabryce w innym mieście. Tam nie miałem żadnego życia towarzyskiego. Przez rok moje jedyne interakcje to granie w csa ze starą ekipą.
Życie zaczęło się zmieniać jak zmieniłem pracę. Przeprowadziłem się z powrotem do miasta gdzie studiowałem i poszedłem pracować w mediach, chcąc nie chcąc musiałem zacząć pokazywać w internecie swoją twarz. Bardzo powoli zacząłem budować pierwsze w życiu poczucie wartości. Bardzo powoli. Usłyszałem pierwsze pochwały w pracy, Mój szef - 6 lat ode mnie starszy szybko stał się moim mentorem. Był jak ojciec którego nigdy wcześniej nie miałem. Imponował mi luzem, pewnością siebie i zawsze chciałem być jak on. Wziął mnie pod skrzydła, dużo od niego zaczerpnąłem i się nauczyłem. Przestałem już kulić się w kącie i zacząłem myśleć, że jestem cokolwiek wart. Wtedy pierwszy raz pomyślałem, że może być mnie stać na posiadanie dziewczyny.
Od tego momentu, mając jakieś zapewne 24 lata wtedy, poświęciłem wszystko na zdobycie w końcu pierwszy raz w swoim życiu partnerki. Zacząłem chodzić na siłownię, żeby wyglądać lepiej i zwiększyć swoje szanse. Z tego powodu zmieniłem fryzurę, zacząłem stylizować brodę, zmieniłem okulary, zmieniłem styl ubierania się. Rozwijałem się i uczyłem stawać pewniejszym siebie, budować swoje poczucie wartości. Uczyłem się jak być bardziej atrakcyjnym, albo przynajmniej jak wyglądać na atrakcyjnego. Jednak to wszystko było żeby kogoś mieć. Nie dla siebie. Nigdy nawet nie zastanowiłem się co lubię robić. Jakie mam pasje. I nigdy ich nie miałem.
Zacząłem wymyslac pasje, ale takie, które potencjalnie będą atrakcyjne dla kobiet. A więc zacząłem podróżować, chodzić na lekcje teatru i tańca. Uczyłem się psychologii żeby lepiej siebie rozumieć i kobiety. Zacząłem nawet randkować. Przez 3 lata goniłem swój wymyślony i idealny obraz mojej osoby. Takiej, który uważałem, że spodoba się kobietom.
No i stało się. Wszedłem w swój pierwszy związek kilka dni przed 27 urodzinami. OD razu niesamowicie zauroczyłem się w dziewczynie. Po raz pierwszy zaczałem uprawiać regularny seks i to mnie totalnie kupiło. Upajałem się tym. Owinęło mnie to dookoła palca. Ciągle tylko chciałem przebywać ze swoją dziewczyną. Jak najczęsciej. Żeby jak najczęściej czuć jej zapach, jej dotyk, całować się z nią, kochać się. Non stop chciałem z nią rozmawiać, messenger płonął, wideochaty co wieczór. Wszystko co do tej pory robiłem sam straciło smak. Spacery były fajne tylko z nią, gotowanie fajne tylko dla niej, nawet porno czy gry nie wywoływały we mnie już chociażby zbliżonych emocji co ona.
Po pół roku związku zamieszkaliśmy razem. JEZU. Codziennie obok siebie. Codziennie zasypiać wtulony w nią i budzić się obok. Ciągle tylko myślałem jak ją zadowolić. Co robić żeby to ona była zadowolona. Jak byliśmy obok siebie to skakałem nad nią, żeby jej było jak najlepiej. Jak nie byliśmy obok siebie, bo np była w pracy to wymyślałem co będziemy robić jak już wróci. Wymyślałem jak ją zadowolić. Co jej ugotować, jaki prezent sprawić. Oprócz takiej zwyczajnej troski wszystko było podszyte seksem. Robiłem to bo liczyłem na seks, jak będzie zadowolona. Seks to najsilniejszy narkotyk jaki w życiu poznałem. Seks z nią. Jej dłonie na moim ciele, namiętne pocałunki, zapach, odgłosy. Porno się przy tym chowa.
Nasz związek zaczął się szybko sypać. Ja byłem zbyt absorbujący, potrzebowałem zbyt dużej uwagi. Problemem zaczął być seks, bo chciałem bez przerwy. Pojawiły się pierwsze kłótnie, nieporozumienia. Zaczęła pryskać bańka pani idealnej, wychodziły wady. Coraz częściej źle mnie traktowała, manipulowała, przejawiała toksyczne zachowania, zrzucała na mnie winę za wszystko. JEdnak to bez znaczenia. JA już byłem od niej uzależniony. Znosiłem wszystko w imię jej obecności i seksu. Dalej robiłem wszystko dla niej i dla tego związku.
Dzisiaj jestem kilka dni przed 28 urodzinami. Właśnie zastanawiam się, czy się z nią rozstać. Właściwie to decyzja już zapadła. Czar prysł, zostały kłótnie, niechęć, pogarda. Jednak jest jedna rzecz, która sprawia, że płaczę po nocach. JA NIE WIEM KIM JESTEM.
Nie wiem co lubię robić. Nie wiem czym się pasjonuję. Ostatnie kilka lat było kreowaniem mojego nowego wizerunku. Takiego który miał się podobać kobietom. Wszystko było fikcją. Ja nie znam totalnie siebie. Najpierw przez większość życia byłem zanurzony w gry online, a później w kreowanie wymyślonego siebie. Pomiędzy tym wszystkim są jakieś strzępki mojej osobowości. Jakieś delikatne zainteresowania, którym nigdy nie poświęcałem uwagi.
Moja kilka dni temu wyjechała na tydzień do swojej rodziny. A ja siedzę i się nudzę. Ostatni rok poświęciłem jej. Mieszkam w dużym mieście wojewódzkim, mam mnóstwo wolnego czasu po pracy, mam pieniądze. Ale nie wiem co mam ze sobą robić. Siedzę i się nudzę. Samemu niczego mi się nie chce. Spacerować mi się nie chce, gotować dla siebie mi się nie chce, oglądać samemu filmów i seriali mi się nie chce. Ja nie wiem co ja lubię robić. Mógłbym teraz wstać z krzesła i iść robić cokolwiek bym tylko zechciał. Iść do teatru, do kina, kupić sobie coś, grać na gitarze. Poświęcić się czemuś, co kocham. Mam to czego większości ludzi brakuje - czas i pieniądze, by robić to co kocham. Tylko ja niczego nie kocham. Nie wiem co lubię. Nie wiem kim jestem. Nie znam siebie. Cholernie boję się zostać sam, boję się tej samotności, boję się że już nigdy nikogo nie pokocham i nikt mnie nie zaakceptuje.
Jedynie pocieszam się tym, że za miesiąc wracam do swojego ulubionego miasta gdzie studiowałem. Tam gdzie mam rodzinę, która na mnie czeka i przyjaciół, którzy na mnie czekają. Poza tym nie wiem nic. Nie mam pracy i nie wiem co chcę robić. Nie mam żadnych planów. Nie wiem jak być szczęśliwym. Jak pokochać siebie i czerpać z życia radość. Tego chyba będę musiał się nauczyć.
#depresja #feels #zwiazki #seks #przegryw #smutek

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #642a92c1d4bee0e5aa3e6081
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

Co mam zrobić, gdy loszki jak np pisze to idzie zajebista bajera, żarty, śmiechy itd, no klei się wszystko prawie z dowolną loszką, a jak przejdzie do wymiany zdjęć to się śmieja, albo wymiotują…
W normalnym zyciu jest podobnie lecz raczej dostrzegam ze maja problem ze istnieje…
Ja rozumiem „zadbaj o siebie” itd ale, przeszczep ryja nie wchodzi w gre, choć chciałbym… włącznie z włosami…
I co, i niby loszki na wygląd nie patrzą? Największe kłamstwo świata! (╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻
Lubią starszych? No to wyglądam na starszego niż metryka w dokumentach i tez maja z tym problem…
Eh… It’s over dla mnie ಠ_ಠ
#gownowpis #gorzkiezale #podrywajzhejto #pieklomezczyzn #przegryw #smutek

Zaloguj się aby komentować

Słuchajcie, muszę się komuś wygadać.
34 lvl, wpierdoliłem się w #marihuana
Palę od 7 lat, na początku okazyjnie, gdzieś tam raz na kwartał. Od dwóch lat, może trzech walę ciągami - tydzień codziennie, potem tydzień nic.
Jestem wysoko funkcjonującym narkomanem.
Mam żonę, dziecko w drodze. Mam dom na kredyt, fajną pracę.
Kocham żonę, nie mam na co kurwa narzekać.
Jak mam palenie, to kurwa dostaję małpiego rozumu i potrafię w sobotę jarać od8 rano do odcięcia.
Jak nie mam, to spoko niby nie muszę palić, ale ciągle w głowie z tyłu myślę o jaraniu. Słowem - wjebałem się.
Boli mnie to, że tracę tyle czasu na siedzenie i oglądanie Netflix, boli mnie to, że po maratonie palenia dochodzę do sprawności umysłowej i fizycznej dwa trzy dni. Roztyłem się.
Widzę, jak moja żona cierpi albo inaczej: ona już przywykła. To mnie przeraża. Myślałem, że sobie paleod czasu do czasu. Ale doszło do mnie, że jestem uzależniony.
Nie jestem głupi (znaczy jestem bo się wrypałem) i widzę, że żona ma mentalność kobiety, która nawet jak ja mąż będzie bił, to i tak go nie zostawi.
Nie chcę je zniszczyć życia, nie chce zniszczyć życia synowi. Nie chcę stracić tego, co mam.
Boje się.
Muszę, MUSZĘ się ogarnąć.
#zalesie #narkotykiniezawszespoko #smutek
Przepraszam, że tak chaotycznie napisałem
Odczuwam_Dysonans

@RKS_Huwdu_Hooligans szanuję, że potrafisz ubrać w słowa swój problem i przyznać się do niego tutaj - a przede wszystkim przed samym sobą, bo łatwo się wypiera takie rzeczy. Jak ubrałeś to w słowa i przelałeś na "papier", to już nabiera to znaczenia.

Sam jaram, z pewnymi przerwami oczywiście, od blisko dwudziestu lat. I chciałbym napisać że nie rozumiem twojego podejścia, bo sam mam inne podejście, no ale trochę rozumiem. Sam mam kumpli którzy jak muszą coś ogarnąć w weekend to nieraz nie biorą nic dla siebie bo, jak będzie, to będą palić aż się nie skończy.

Nie odczuwałem nigdy specjalnego ciśnienia na jaranie, tzn owszem, lubię, za małolata rozkminienie tematu było regularną misją, ale jak nie było to trudno, jak było to fajnie. A niektórzy to ciśnienie i wykopywanie spod ziemi żeby zajarać. Co ciekawe większość z tych osób dzisiaj nie pali w ogóle. Ja mam tak, że może mi leżeć 5 skitrane, jak nie palę to nie palę i może leżeć tak miesiąc czy dwa. Tak samo nie pamiętam kiedy zrobiłem "wake and bake", pewnie z 10 lat lekko - tak samo jak nie piję przez dzień tak nie jaram. Nieswojo czułbym się waląc browara przed południem, pomijam jakiś wyjazd w dobrym gronie gdzie robimy odcinkę. Ale dawno nigdzie nie wyjeżdżałem xD miałem nawet zasadę że konkretnie, zawsze, przed 20 czy 21 jestem trzeźwy, teraz nie patrzę na konkretną godzinę, ale zasada mi została.

Jak to powiedział jeden psychiatra, każda osobowość inaczej reaguje na konkretne używki. Twojej osobowości nie służy jaranie, przy czym myślę że to właśnie ta słabość do wpadania w "cugi", szczególnie kiedy kupno to żaden problem.

Albo pierdolnij tym całkowicie i po prostu nie pal, albo rób tak jak mój ziomek i pal tylko w towarzystwie - sam tak robiłem, chociaż nie będę ukrywał że teraz jak mi przychodzi wyjątkowo wolny weekendzik gdzie nigdzie nie wychodzę to biorę sobie browarki, odpalam lolo i jest git. Wieczorem. Tylko że jak przychodzi tydzień to chowam do pudełka i jest git. I to nie żebym się jakoś wybielał, że w ogóle to na mnie nie wpływa czy coś, bo oczywiście zamula i ciągnie w stronę domatorstwa (chociaż też niekoniecznie, to zależy), po przejaranej nocy nie jestem z pewnością tak sprawny intelektualnie na następny dzień xD i pierwszą noc jakość snu jest dalej kiepska. Ale taką sobie wybrałem używkę, może kiedyś rzucę całkowicie, może nie. No, ale tak jak pisałem, każdy ma inaczej i rozumiem, że ciebie bezwarunkowo ciągnie do tematu jak tylko masz. Na mnie na przykład jaranie nie działa usypiająco, tzn jestem zmulony jak zapalę indicę, ale oczy mi się nie kleją każdy ma inaczej.


Na początek, jeśliby doskwierał ci brak jarania, tak jakoś mocno, polecam kupić sobie CBD. Jak to znajoma mi osoba określiła, że dla niej "ma zalety zwykłego jarania, a brak jego wad" - jarała właśnie na spokojny sen. Też tak można, chociaż z drugiej strony to trochę oszukiwanie siebie. A rzeczywiście, jaranie akurat jest jedną z prostszych używek do odstawienia, parę dni i chęć przejdzie, no a spotykając się ze znajomymi odmówisz raz, drugi i też jakoś wejdzie w nawyk. Albo też zapal jak ktoś częstuje, ale nie kupuj sobie, możesz założyć że złotówki na to nie wydasz i cześć. Porozmawiaj o tym otwarcie z różową, niech wie co się dzieje i że ci zależy żeby tak to nie wyglądało. Wtedy jak się zapomnisz to może zamiast obojętności będzie spierdolka - to nie jest wcale takie złe jak się zdaje. Zawsze jakaś motywacja.

Nie wiem też czy w twoim przypadku ma to sens, ale ja zawsze przynajmniej raz w roku mam minimum miesiąca detoksu, tak już z 10 lat. Nie piję, nie jaram. Jeśli kiedyś będę miał z tym problem... To znaczy że mam problem jasne, z reguły jeśli ludzie stosują takie stopy to wygląda tak że 5min po upływie tego okresu chwytają za flaszkę, i tak naprawdę nic z tego nie wynika, ale mi to weszło w rutynę i właśnie działa o tyle dobrze, że udowadniam sobie okresowo tą silną wolę, i tak samo jeśli wiem że w danym okresie z jaraniem mi nie po drodze, to nie mam problemu żeby po prostu nie palić. Mimo że leży na biurku i w ogóle. Może o trenowanie tej silnej woli właśnie chodzi, może na to powinieneś zwrócić uwagę. Mówisz nie, to nie, bez wymówek. Z czasów gdzie ostro zmagałem się z deprechą i koszmarami sennymi zostało mi to, że zawsze mam skitrane trochę "w razie czego". I dziwiło mnie jak ktoś dzwonił czy mam coś odbić, bo raz że sam zawsze mam zakitrane więc jak ktoś jara na codzień to chyba też powinien mieć, a dwa że nie chciałoby mi się nawet zawracać komuś dupy bo chce mi się jarać. Ale rozumiem, że to po prostu bardziej cecha osobowości niż jakieś celowe, przemyślane działanie. Niemniej zawsze wystrzegałem się czegoś takiego, nie chciałem przekraczać bariery gdzie byłbym zdesperowany żeby zmienić mój stan świadomości - mimo że kiedyś bywało serio trudno wytrzymać samemu ze sobą. Ale to dzisiaj jak inne życie, dawno i nieprawda

Odczuwam_Dysonans

@RKS_Huwdu_Hooligans

Na pewno dobrą radą jest zastąpienie czymś MJ. Nie że inną używką, ale jeśli dla ciebie była np główną wieczorną aktywnością, albo weekendową, etc, to fajnie byłoby w zamian porobić coś innego niż tylko bierne oglądanie seriali, etc. Ja na przykład lubię coś napisać, coś sobie naprawić, ogólnie takie bardziej twórcze aktywności zamiast otępienia marihuaen, gdzie ani niezbyt mi się chce, ani nie zrobię tego dobrze. Chociaż, to też zależy, kiedyś zjarany wieczorami naprawiałem kompy na kopy. Ale to było bardziej z potrzeby, niż dla swojej przyjemności. Wtedy nie będziesz mieć takiej pustki, podświadomego poczucia że zamieniłeś używkę na nudę i brak bodźców, na pewno na czymś się możesz skupić w zamian. Coś nie biernego, choćby i gierki zamiast jutubów. Coś, co angażuje.


Tak czy siak trzymam kciuki żebyś sobie to poukładał, bo oczywiście łatwo pisać, a mózg to jest straszny terrorysta dopaminowy i nie przepuści szansy na łatwy jej wyrzut. I tak mamy dość zgubnych bodźców wokół. I nie bój się skonsultowania z psychologiem czy innym lekarzem, bo o ile nie uważam żebyś z powodu swojego nałogu musiał od razu iść w farmakologię, tak lekarz potrafi rozjaśnić sporo rzeczy, rzucić na daną sytuację inne światło. Ale wierzę że będzie dobrze, bo nie podchodzisz już na zasadzie "to tylko, hehe, jaranko" tylko widzisz w tym uzależnienie które realnie może się skończyć źle i sprowadzić cię na dno. Jest tak. Ale przekładasz dobro rodziny ponad to, i tego się trzymaj. Koniec końców to tylko jaranko powodzonka! Jak coś to pisz, wołaj. Nie jesteś sam i nie ma się czego wstydzić. Każda używka potrafi zajść za skórę.


@buysy lubię tą płytę, i szanuję OSTRego że wyciągnął wnioski i nagrał taki dobry kawałek w temacie, ale strasznie mnie kłuje że na tej samej płycie jeszcze nawija o jaraniu jointów i w późniejszej twórczości również :P. Nie wiem czy to chodzi o to że po prostu przestał jarać codziennie, czy to taki image, czy już mu przeszła niechęć, ale zawsze jak nawija coś o jointach to mi się przypomina ten kawałek i czuję taki dysonans.

RKS_Huwdu_Hooligans

@pawel-l-1 na razie biorę na klatę i wychodzę sam. Jeśli się nie uda, na pewno uderzę do specjalisty po pomoc.

@Mynameis60 nawet nie pomyślałem, że mogę prawko stracić. Co prawda NIGDY prowadziłem po paleniu czy piciu, ale teraz w testach i tak wyjdzie. @Giban dziękuję.

@DrJoint przez mj porzuciłem hobby - mam na poddaszu rowerek treningowy, ławeczkę orbitrek. W garażu rower. Mam 100m do lasu. Mam narzędzia, kiedyś dłubałem w drewnie bardzo amatorsko. Mam wszystko, a jednak jestem debilem. @adi142x wiesz, ja jestem osobą tego typu, że czekoladę jem całą, a nie na kostki. I z tym pragnieniem mam tak samo: jest super stan, to ognia dopóki mam materiał.

@Odczuwam_Dysonans dziękuję za tak długi i merytoryczny post. Jak napisałem wyżej, nie mogę mieć mj bo muszę palić aż wyzeruje. Generalnie nie odczuwam żadnych skutków odstawienia, poza tą chętką z tyłu głowy. Najgorsze, że ja mam co robić w życiu, kiedyś biegałem półmaratony, teraz mamy dom i ogród, a tam zawsze jest co robić. Tylko trzeba być trzeźwym.


Chciałbym Wam wszystkim naprawdę podziękować za odpowiedź. Każda z nich dała mi dużo otuchy i mimo, że marihuana nie jest takim złem jak alko czy heroina, to widocznie jest dla mądrych ludzi, do których ja się nie zaliczam w tym kontekście.

Ja na pewno robię sobie przerwę, za 4 miesiące rodzi mi się syn, a to nie w kij dmuchał.

Jeszcze raz Wam wszystkim dziękuję za wyrazy wsparcia.

Zaloguj się aby komentować

obudziłem się o 6 bez powodu..jakieś rozkminy, może zły sen był też, nie wiem. i co teraz. herbatka i nie wiem
#ech #smutek #zycie #rozkminy
ZielonkaUno.

@panikaman a może jakiś świeży pączuś do herbatki?

Mijagi

@panikaman tak samo dzisiaj, o 6 sie obudzilem i ogladalem kuchenne rewolucje bo zasnac nie moglem

Zaloguj się aby komentować

#heheszki #przegryw #pdk #wladcapierscieni #smutek
34c3a486-4fa8-4697-ac41-df9ef066a125
edantes

@dracar A czemu frodo zniknął?

dracar

@edantes bo to kolejna scena

eR2

aktor grający sama między zdjęciami, zdjął kamizelkę mimo że scenę odegrali perfekcyjnie musieli ją powtórzyć


@dracar Kilka przecinków ci umknęło. Postawiłeś jeden. I to źle. Masz talent.

Zaloguj się aby komentować

Ale chłop dzisiaj smutny. Nawet kolacji mi się nie chce jeść. A jadłem tylko jeden posiłek. Jakieś 700kcal przez cały dzień zjadłem, mrożony filet z morszczuka z promki w biedronce o godzinie 16, po 1h treningu na siłowni. Śmiechu warte.
Wszystko takie jakieś nie wiem.
#hejtokoksy #smutek #przegryw #wychodzimyzprzegrywu
8b74208b-01b1-44d0-a77f-015e950b3786
Debil13

@WiejskiHuop Dokładnie tak samo mam. Taki zamęczony jestem eh...

SiostraNieZdradziDziewczynaTak

@Debil13 @WiejskiHuop to chyba pogoda taka dzisiaj nie bardzo jest

WiejskiHuop

@SiostraNieZdradziDziewczynaTak No właśnie u mnie słonko było w dzień to jakoś tak lepiej było a teraz ciemno już to ehhhhh

Zaloguj się aby komentować

Hej!
Robię ten wpis żeby "spuścić powietrze". Pewnie nie przeczytam wszystkich komentarzy, ale będę się staral.
5.02.2023 zmarła babcia mojej żony - 11 lat walczyła z rakiem. Dzisiaj był pogrzeb.
Trzy lata wcześniej zmarł dziadek mojej żony.
Nie uroniłem łzy, pocieszałem żonę. Po powrocie do domu z dziećmi nawet odbebnilem sprzątanie weekendowe, żeby żona mogła odpocząć.
Ale wewnętrznie nie czuje się za dobrze. Nigdy nie miałem babci ani dziadka z prawdziwego zdarzenia. Moja rodzina raczej nie miala dobrych relacji.
A dziadkowie mojej żony zawsze mnie akceptowało i traktowali jak wnuka. Dziękuję im za to.
Kazimiero vel. Heleno i Wacławie - dziękuję, że byliście.
#gorzkiezale #zalesie #smutek #pozegnanie #anonimowehejtowyznania
xczar0

@Mynameis60 @matejasiu @Rdzawo-brody98 @wombatDaiquiri @Wyrocznia @SzerokieHoryzonty dzięki za ciepłe słowa. Fajnie, że jesteście. Noc była ciężka, ale dzisiaj jest lepiej.

Człowiek nie jest już dzieckiem, a jednak do śmierci bliskich nigdy się nie przyzwyczai... Czas leczy rany i ja sam pewnie też się otrząsnę. Teraz wazni są żona i dzieciaki - dla nich warto się ogarnąć.

xczar0

@Chakvi dzięki za zrozumienie. Najlepsze jest to, że nigdy się nie skarżyła na swoją chorobę. Twardzielka z niej była... Ale teraz jest ze swoim mężem tam gdzie się idzie, jeśli się gdzieś idzie. To najważniejsze

AdamKarolczak02137

@Chakvi co nie zmienia faktu, że że śmierci kogoś wiekowego bardzo łatwo się otrząsnąc. To jest ta różnica. No i nie zapominajmy o przypadkach gdzie ktos jest ileś lat w stanie wegetatywnym, wtedy zgon to taka trochę formalność bo ta osoba jest juz "martwa".

Nie widziałem osoby która byłaby straumatyzowana ileś lat po śmierci powiedzmy 80 letniego rodzica ale już matke która straciła syna 20 lat temu i do dziś się nie umie z tym pogodzić tak

Zaloguj się aby komentować

Bolą mnie lędźwia nie mogę spać
Ćwiczeń nie robie bo jestem wrak
Liczę na los że sam to naprawi
Plecy wyleczą Bogowie łaskawi
Skolioza lordoza ruchają mnie w dupę
Przez krzywe plecy najpewniej będę trupem
autor nieznany
#zalesie #wiersz #kurwa #smutek #rac #honor
3d606215-9b84-41f6-b343-991020e14e19

Zaloguj się aby komentować

Uciekaj niecna lisico o krwi jadem wężowym zatrutej. Zostaw mnie bez krzty miłości, bez odrobiny uczucia, niczym pirat porzucający, wcześniej zagrabiwszy, skrzynię ze skarbem na bezludnej wyspie. 
Poczyń moje serce widmem, majakiem, cieniem tego, co kiedyś radośnie pompowało czerwoną jak pożądanie krew do każdego zakamarka mego ciała. Uciekaj, ryjąc w mej pamięci resztki czystego jak górski potok wspomnienia o postaci Twej nieskazitelnej.
#kacikpoetycki #smutek #zlosc #bezradnosc #zal #depresja #samotnosc #zwiazki #zlamaneserce #przegryw #redpill #blackpill #p0lka #relacjedamskomeskie
NaczelnyInformatykInternetu

@mike-litoris To nie takie łatwe, takie rzeczy wychodzą mi dopiero przy 40 stopniach gorączki.

Zaloguj się aby komentować

Jest źle, bardzo źle.... Zapadnięta tchawica i ogromne bardzo słabe serce.
O 19.50 mamy wizytę u najlepszego psiego kardiologa w Warszawie. Mam 40 lat a boję się i płaczę ze strachu o swojego psiego przyjaciela...
#pies #psy #gorzkiezale #smutek
05e5e8f5-8fdd-494a-b069-f92bfc54c2f4
d4a931fd-d5d1-403c-a293-3d157c39f347
Venflon

@tufro Będzie dobrze, trzymam wszystkie kciuki, tj. łapki swojego psa!

otik

@tufro odpalam hejto i dobra wiadomość na start mój żył 14 lat a to był kawał byka i takie z natury żyją krócej więc myślę, że twój piesełek da radę jeszcze kilka lat na luziku

cyberpartisan

@tufro super wiadomość!!! uwielbiam takie dobre wiadomości

Zaloguj się aby komentować

Muszę się tym podzielić, wczoraj zmarł mój pradziadek który miał piękny wiek 105 lat.
Niech mu ziemia lekką będzie.
Jest mi smutno bo mimo wieku byłem strasznie z nim zżyty. Do końca swoich dni pradziadek zachował sprawność fizyczna i jasność umysłu.
Żegnaj Franciszku.
#rodzina #zalesie #smierc #historia #smutek
7ac4890f-dd06-4864-ab80-d5c339c53129
Forine

@seeksoul @nutpr0 @Skurwoala Przeciez to Franz Gurtner, nazista

nutpr0

@Forine o chuj xD ciężko znać wszystkich nazistów

Fighter_forGlory

@Forine stapasz po cienkim lodzie, nie obrażaj mojego dziadka lachudro

Zaloguj się aby komentować

Wszystkim Dziadkom, w dniu ich święta, i tym, którzy są z nami, i tym, którzy na zawsze pozostali w naszej pamięci, bądźmy wdzięczni za to, że zawsze mogliśmy na nich liczyć, za to, że zawsze mieli dla nas czas, na naukę jazdy rowerem, motorem, samochodem, za dyszki dawane „na lody” i stówki dawane „na kwiatki dla dziewczyny”, za naukę gry w karty i w szachy, za przepis na bimber, za wspólne oglądanie sportu, za to, że zawsze w nas wierzyliście i nie śmialiście się z naszych porażek, a każdy nasz najmniejszy nawet sukces traktowaliście jak mistrzostwa świata. Za to, że przy Was zawsze czuliśmy się najważniejsi na świecie.
Szkoda, Dziadku, że już nie odbierzesz ode mnie telefonu. Dzięki, że byłeś, do zobaczenia.
Pamiętajcie o swoich Dziadkach gdy jeszcze są przy Was.
#feels #dziendziadka #smutek
60666f91-8fd0-480e-bc38-0a0890844818
Zielczan

@az5tcxo4-niekibicujepilkarzom u mnie tylko jedna babcia została już, właśnie jem u niej ciasto

Zaloguj się aby komentować