#babiagora

0
8
Siema,
To już ostatni (czwarty) wpis o Babiej Górze - chyba, że mi odbije i obskoczę ją znowu. Jak zwykle zachęcam do czytania i obserwowania tagu #piechurwedruje
---------
Szczyt: Babia Góra (Beskid Żywiecki)
Data: 13 marca 2022 (niedziela)
Staty: 15.5km, 5h25, 760m przewyżyszeń

W lutym 2022 byłem już na Babiej Górze na wschodzie słońca z tatą i nie planowałem ponownie jej odwiedzać w najbliższym czasie. O tamtej wycieczce dowiedziała się jednak koleżanka, która całkiem niedawno zaczęła swoją przygodę z górami (byłem z nią na Pilsku w 2021, o czym pisałem w jednym z poprzednich wpisów) i uznała to za fajną opcję. Z racji krótkiego doświadczenia nie czuła się jednak na tyle komfortowo, żeby iść samej, więc napisała do mnie, czy nie chciałbym wybrać się z nią na wschód po raz drugi - długo nie trzeba było mnie namawiać.

Planowana trasa miała być dokładnie taka sama jak poprzednio, więc wiedziałem mniej więcej jak się przygotować. Rozpoczęło się szukanie odpowiednich warunków pogodowych, które miały trafić się równo miesiąc po mojej wycieczce z tatą. Pamiętając, jak długo musieliśmy wtedy czekać na górze na wschód, i jak bardzo wtedy zmarzliśmy, oraz biorąc poprawkę na świetną kondycję koleżanki, postanowiłem nie zakładać żadnego czasowego bufora bezpieczeństwa i planowałem wszystko na styk.

Do przełęczy Krowiarki dojechaliśmy ok. 3:30. Aut było już mnóstwo i musieliśmy zostawić samochód na niższym parkingu. Chętnych na oglądanie wschodu było pełno i cały czas przybywało nowych. Wzięliśmy potrzebny sprzęt (stuptuty, kijki, kominiarki, latarki, raczki do plecaka) i ruszyliśmy w drogę.

Tak jak poprzednio, na Sokolicę wychodziło się w kolejce. Gdy tylko się dało, wyprzedzaliśmy trochę wolniejszych turystów. Koleżanka nadawała bardzo szybkie tempo, a ja zacząłem słabnąć. Po raz kolejny chciałem iść szybciej, niż pozwalał mi na to organizm, i wkrótce poczułem jak moje nogi zaczęły robić się coraz bardziej chwiejne.

Zakręciło mi się w głowie i postanowiłem doładować się batonem energetycznym. Zacząłem człapać dalej pod górę czując się na prawdę źle, a część osób, które wcześniej wyprzedziłem, teraz zaczęła wyprzedzać mnie. Było mi głupio, ale co było robić - moja forma znów okazała się bardzo nierówna.

Doszedłem na Sokolicę, gdzie od jakiegoś czasu czekała koleżanka, trochę zdziwiona tym, że tak długo zajęło mi wejście. Odsapnąłem chwilę i ruszyliśmy dalej w stronę Babiej. To był ostatni raz przed szczytem, gdy widziałem koleżankę - wyglądało na to, że dla niej był to tylko spacerek, i jak kozica pognała dalej. Ja jeszcze chwilę czułem się osłabiony, ale niebawem energia wróciła i znowu szło się fajnie. Nie wiem z czego wynikał ten nagły spadek sił.

Za Sokolicą trasa robiła się już bardziej kameralna. Ludzie szli małymi grupkami albo osobno, w każdym razie było znacznie więcej przestrzeni. Warunki pogodowe były o wiele lepsze niż miesiąc wcześniej, bo wietrzyk był delikatny. Kontynuowałem wspinaczkę, która była już samą przyjemnością. Śnieg miło skrzypiał pod butami, księżyc świecił na niebie, na odległych zboczach widać było poruszające się światełka. Trasa była wydeptana i raczki ani razu nie były potrzebne.

Spokojnym chodem dotarłem na Babią Górę i zacząłem rozglądać się za koleżanką. Szybko się odnaleźliśmy - okazało się, że czekała na mnie jakieś 20 minut, tempo miała na prawdę imponujące. Popatrzyłem na zegarek: do wschodu zostało niecałe pół godziny. Znaleźliśmy fajne miejsce, usiedliśmy na piankowych matach, przykryliśmy się kocami termicznymi i, z kubkami gorącej herbaty w dłoniach, czekaliśmy na wschód.

Jasno zaczęło robić się już od jakiegoś czasu i mrok powoli, acz skutecznie, spychany był na północ. W końcu słońce zaczęło nieśmiało wychylać się zza horyzontu, ale nie wyglądało to tak spektakularnie jak poprzednim razem ze względu na chmury, które trochę je przysłoniły. Mimo to i tak było przyjemnie i cieszyłem się, że mogę tego doświadczać.

Po pewnym czasie zdecydowaliśmy, że czas zawijać się z powrotem. Zrobiliśmy sobie zdjęcie pod słupem z tabliczką (stopień jego oblodzenia zmalał drastycznie w ciągu miesiąca) i opuściliśmy szczyt. Tym razem to ja wysunąłem się na przód, bo koleżanka nie miała jeszcze wprawy w schodzeniu. Mi natomiast szło się znakomicie, bo śnieg fantastycznie amortyzował kroki.

Nawet nie wiem kiedy, a znalazłem się na przełęczy Brona. Poczekałem chwilę na koleżankę i ruszyłem dalej. Do schroniska z przełęczy kawałek trasy pokonałem dupoślizgiem, reszta trasy to był już przyjemny spacer. Wkrótce dotarła tam też prowodyrka całej wyprawy, która chciała przybić sobie pieczątkę do #koronagorpolski. Zjedliśmy coś, napiliśmy się i niebieskim szlakiem wróciliśmy do przełęczy Krowiarki.

Cała wycieczka była bardzo sympatyczna, poza nieprzyjemnym dla mnie fragmentem nagłego osłabienia na samym początku. Widoki były spoko, jednak, jak już pisałem przy którejś okazji, w dni wolne na Babiej wschód ogląda ogromna masa ludzi, więc jeśli ktoś liczy na kameralną atmosferę, to lepiej niech poszuka innego szczytu. Ja w każdym razie w najbliższym czasie na pewno nie będę się tam znowu wybierać - no, chyba, że ktoś znowu napisze, że szuka towarzystwa...

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia #beskidzywiecki #babiagora
9f1849b0-d04f-407d-8b67-43fc7a42741c
66a34d83-77e3-42f8-8993-bcd618aee4cd
1f8e3c7e-dd14-471f-b4ed-325f53f2d4f8
77079cfe-99f3-416c-a8c5-d49e50cfc178
953af4be-cd27-40b4-8208-8cd3d71f3ed5
Sniffer

@Piechur super zdjęcia i bardzo fajnie napisana relacja.


A ludzi faktycznie sporo

Piechur

@Sniffer Dzięki!

Zaloguj się aby komentować

Sezonowiec

Naśladowcy Wima Hofa chyba jacyś. Pełno takich przypadków w ostatnich latach.

Nawet na dwie minuty do jeziorka się samemu nie powinno włazić, a tu gościu w góry poszedł. Sieet.

jestem_na_dworzu

@Sezonowiec Nie mam nic przeciwko takim wypadom, ale nie samemu, nie bez ubrań i całej reszty do ogrzania w razie kłopotów. Jego głupota słono nas kosztuje. Brak słów. Hof ma dużo doświadczenia i z tego, co widziałem, nie promuje robienia takich prób w pojedynkę.

Sezonowiec

@jestem_na_dworzu dokładnie. A dla Hofa to tylko antyreklama niestety.

Piechur

Kiedyś mijałem w zimie taką zorganizowaną grupę kilkunastu morsów, każdy z plecakiem z ubraniami, także w takich warunkach spoko. A wyprawy w samych gaciach solo - to już wyższy poziom braku wyobraźni.

dzangyl

@Piechur zgadzam się, w grupie i z odpowiednim sprzętem pod ręką jest to bezpieczniejsze, ale równe ważne są warunki pogodowe. Niemniej co do grup to też nie zawsze bezpiecznie, kilka lat temu była grupka kilku osób, też "morsy" a i tak ich GOPR ściągał z Babiej Góry... dlatego grupa i ubrania w plecaku to też nieco złudne bezpieczeństwo.

Zaloguj się aby komentować

No elo, gdzie jesteś?
No elo, na Babiej Górze
#polska #podroze #babiagora #gory
571d336c-a63d-4b47-bd56-5a7894cc962e
nxo

@Ramirezvaca Tutaj sie zgodze, choć Diablak to jeden z niewielu szczytow, który przez pogodę nas kiedyś nie wpuścił:) jak mieszkalem w pl to też tam co chwila bylemz teraz już trochę trudniej:)

Fanti

@Ramirezvaca dzięki wielkie

Zaloguj się aby komentować

Babia Góra tego weekendu była piękna, ale o szczytach mogliśmy zapomnieć. Niestety, warunki pogodowe a przede wszystkim silny wiatr odebrał szanse na sukces. Cóż, trzeba będzie koniecznie wrócić i spróbować jeszcze raz. Za duży niedosyt pozostał po tym wyjeździe.
#gory #babiagora #turystyka #zima
4bb2f04c-4ad0-4643-8c7c-98b6923866f4
68996011-5294-4a1a-a457-658cddb45276
70a6ce49-ce8b-4b1b-9f0c-0b61ed885d1f
4d1acdfa-942f-4fdf-8a9c-8b419a451385
cde22e6e-5109-4802-9fb5-f06f3313efdd
ErwinoRommelo

Gora jest no i bialo do tego, sie zgadza to jeb z plusika

Zaloguj się aby komentować