Zdjęcie w tle
Polityka

Społeczność

Polityka

84

Polityka

Zaloguj się aby komentować

Jacek Sokołowski:


Strasznie ciekaw jestem, przez pryzmat czego wyborcy będą postrzegać za 2 lata takie pojęcia jak "obrona praworządności", "blok demokratyczny" i w ogóle "demokracja", bo jeżeli będą sie one kojarzyć głównie z Giertychem, Wiejskim, Schnepfową i Wyborczą, to może się okazać, że podobnie jak dwie dekady temu, dojdzie do swego rodzaju przesunięcia semantycznego. Wtedy, w ciągu 2 lat hasło "IV RP" (z którym do wyborów w 2005 szły tak PO, jak PiS), nabrało wydźwięku ośmieszającego i negatywnego i zaczęło opisywać odwrotność tego, czym miało być:


Nie dążenie do uczciwego państwa, opartego na jasnych regułach gry, tylko choas, w ktorym Ziobro próbując złapać Leppera, łapie się zamiast tego za własną rękę. Ta stygmatyzacja pojęcia, które było w centrum programu PiS, kosztowała tę partię 2 kadencje w opozycji, bo większości wyborców "IV RP" skojarzyła się trwale z chaotycznym burdelem, z którego nic nie wynika. I woleli głosować na "nie róbmy polityki".


A z czym sie będzie kojarzyć "demokracja" po tych występach; no nie wiem, ale trochę się już można domyślać.


Dziękuję za uwagę.


https://x.com/EasyRid04682094/status/1930873396520194521?t=cLtJQCp9Xg4PVlf-\_ml30A&s=19


#polityka

jonas

Komitet Obrony Demokracji kojarzył się z tym, czym był naprawdę, czyli starymi ubekami i innym postsowieckim odpadem, i który de facto był Komitetem Obrony Żeby Było Tak Jak Było. To i "demokrację" zeszmacą do śmieszno-strasznego słowa bez żadnego znaczenia, tak jak "praworządność" już stała się tylko czerstwym memem.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj o tym jak partia Razem weszła z buta w polską politykę


___


Podział obozu liberalnego na dwie osobno startujące partie w systemie ordynacji proporcjonalnej z podziałem mandatów metodą d’Hondta wzmacniał zwycięzcę. Jednak PiS nie zdobyłby samodzielnej większości, gdyby nie około 76 tysięcy ludzi, którzy zagłosowali na niszową, lewicową partyjkę, o której przed tymi wyborami nikt w Polsce nie słyszał.


Nazywała się Lewica Razem; nieco myląco, powstała bowiem jako inicjatywa mająca na celu storpedowanie zjednoczenia rozmnożonych ponad miarę w dekadzie 2005-2015 lewicowych ugrupowań pod skrzydłami Leszka Millera. Ten ważny aktor polskiej transformacji, były premier i jeden z najpotężniejszych polityków w Polsce, powrócił z politycznego niebytu (będącego pokłosiem afery Rywina i rozpadu obozu postkomunistycznego) dopiero w 2011 r., zdobywając mandat poselski z ramienia partii, którą niegdyś kierował. Już kilka miesięcy później odzyskał w niej przywództwo i zabrał się na poważnie do eliminacji wszelkiej konkurencji wobec SLD. Była ona nader liczna – wielu polityków szukało pomysłu na odbudowę potężnej kiedyś lewicy i każdy z nich uważał, że tylko jego wizja jest tą słuszną. W dużej mierze przypominało to rozbicie prawicy postsolidarnościowej w latach 90-tych, z tą różnicą, że na prawicę tę sporo ludzi było jednak skłonnych głosować. Natomiast politycy próbujący reanimować lewicę walczyli ze sobą już jedynie o okruchy elektoratu.


W roku 2011 najpoważniejszym ugrupowaniem kandydującym do miana nowego zjednoczyciela stał się Ruch Palikota, przekształcony następnie w Twój Ruch. Zniszczenie go stało się też najważniejszym celem politycznym Leszka Millera, który po czterech latach ostatecznie dopiął swego, choć wysokim kosztem.


Po ostatecznej kompromitacji swego lidera w wyborach prezydenckich 2015 r., działacze TR zmusili Palikota do zaakceptowania Barbary Nowackiej jako współprzewodniczącej partii i do wejścia w sojusz z SLD w ramach komitetu Zjednoczona Lewica. Ten zarejestrował się jako koalicja wyborcza, co oznaczało, że aby wziąć udział w podziale mandatów musi uzyskać co najmniej 8% głosów i rzeczywiście połączył wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób identyfikowali się z lewicowością. Wszystkich, z wyjątkiem Razem, niewielkiej partyjki, założonej przez grupy luźno sfederowanych aktywistów miejskich, związanych częściowo ze środowiskiem czasopisma „Krytyka Polityczna”.


Było w tych młodych ludziach coś romantycznego i coś anachronicznego zarazem: podobnie jak Kukiz, chcieli oni odrzucenia polityki opartej na pozorach i napędzanej chciwością zawodowych działaczy. W przeciwieństwie do Kukiza dużo jednak czytali i bez przerwy dyskutowali na ten temat, w zażartych sporach ustalając program prawdziwej nowej lewicy, którą zamierzali zostać. Nie ukrywając swojej fascynacji Marksem, chcieli go odczytać na nowo i – wzorem młodych, radykalnie lewicowych partii z Europy Zachodniej – wykorzystać jego myśl jako inspirację do rozwiązania najbardziej palących problemów współczesnego świata. Kwestie ekonomiczne były dla nich ważniejsze niż obyczajowe (choć oczywiście z tych ostatnich Razem nie rezygnowało); młodzi politycy szukali formuły opisującej, na czym polega wyzysk i nierówność w zglobalizowanym kapitalizmie XXI wieku, zaś odpowiedzi, które znajdowali, przypominały niektóre diagnozy Kaczyńskiego (co powodowało, że podobnie jak on odrzucali postkomunistyczną lewicę). Byli idealistami do tego stopnia, że nawet zarząd swojej partii wybrali jako dziewięcioosobowy kolektyw, tak aby pojedynczy lider nie mógł zdominować życia intelektualnego formacji.


Najprawdopodobniej też działalność Razem nigdy nie wyszłaby poza sferę czysto intelektualną, gdyby nie debata wyborcza, która odbyła się w TVP 20 października 2015 r., na pięć dni przed głosowaniem. Była transmitowana na żywo i wystąpić w niej mieli szefowie startujących ugrupowań.


Razem znalazło się w kłopocie, nie mogąc delegować do występu całego dziewięcioosobowego kolektywu; jednak po krótkim wahaniu zdecydowało się wysłać do telewizji obdarzonego znakomitą prezencją Adriana Zandberga. Okazało się, że „potężny Duńczyk” (jak go ochrzczono w Internecie ze względu na posturę i pochodzenie) nie tylko dobrze wygląda, ale też potrafi mówić; zaś mówienie wprost tego, co się myśli – zamiast recytowania wyćwiczonego pod okiem speców od PR zbioru gładkich krętactw – okazało się być w ten wieczór ogromną zaletą. Zandberg dał oglądającym go ludziom – przynajmniej niektórym z nich – poczucie, że rzeczywiście „inna polityka jest możliwa”.


Na Razem swoje głosy oddało 550 tysięcy wyborców; nie było to dużo, ale wystarczyło do przekroczenia progu 3% uprawniającego do otrzymania subwencji budżetowej (choć nie wystarczyło do uzyskania mandatów). Zaś pośród tego pół miliona wyborców z dużym prawdopodobieństwem znajdowało się też 76 tysięcy, które zdecydowały się, zgodnie z apelem Zandberga, „nie wybierać mniejszego zła” i oddały głos na Razem zamiast na Zjednoczoną Lewicę. Której do przekroczenia progu 8% takiej właśnie liczby głosów zabrakło, w związku czym znalazła się ona poza Sejmem.


„Premię d’Hondta” zaś zgarnął PiS, który z wynikiem 37,58% głosów uzyskał 235 mandatów i większość bezwzględną w Sejmie.


(Z książki Transnaród. Polacy w poszukiwaniu politycznej formy)


#polityka

fd22e84c-f654-48cd-a6a4-bf2683eb1b67
zuchtomek

@JapyczStasiek I jak tu ma być dobrze, abstrahując od poglądów - pojawia się ktoś kto według Ciebie mówi z sensem i jest czymś innym od duopolu, głosujesz, a przez to 'konkurencja' zgarnia więcej mandatów (╯°□°)╯︵ ┻━┻

Zaloguj się aby komentować

Po ostatnich 4 dniach zwyczajnie żałuję, że zagłosowałem na Trzaskowskiego. Od poniedziałku:


- kilka aferek, że ktoś dostał wysokie stanowisko po znajomości

- koalicjanci posprzeczali się publicznie 37 razy

- fala nienawiści na głosujących inaczej

- premier bierze do partii jednego z największych szkodników 3RP

- jedyna refleksja po przegranej - nie mieliśmy rzecznika (to nawet nie jest w top 10 powodów)

- Wyborcza wyzywa nowego prezydenta i sieje apokaliptyczne wizje


I wisienka na torcie


- powstają jakieś teorie spiskowe, że opozycja (!) sfałszowała wybory


Wszystko w 4 dni po przegranych wyborach. Coś mi się widzi, że ten upadek przejdzie do historii.


#polityka

5269c0cc-f7fd-4ca9-a31e-d95a69ce49d6
jonas

Oesu znów będą te parady starych ubeków, mieniących się Komitetem Obrony Demokracji.

Rudolf

a ja sie wysrałem na te wybory finalnie wynik zresztą i tak był znany a tak to sobie z partnerką mieszkanie wysprzątałem, piwo wypiliśmy, muzyki posłuchaliśmy.

i nie uwierzycie, stało się to samo co by się stało jakbyśmy poszli na wybory, polska dalej jest mega poważnym silnym państwem

Fingal

@JapyczStasiek Dobra opie, ale co jeśli faktycznie ktoś dorzucił Nawrockiemu trochę głosów. Nikt ma tego nie sprawdzać, bo uznajesz to za nieeleganckie? To pisowcy jakieś święte krowy i mogą robić co chcą i nie ponosić odpowiedzialności?

Zaloguj się aby komentować

ostrynacienkim

13 lat minęło jak jeden dzień

zjadacz_cebuli

Nie chcę bronić giertycha ale są ludzie w naszej polityce którzy potrafią zmienić zdanie w ciągu jednego dnia

maximilianan

@fadeimageone akurat poglądy giertycha są takie same. To platforma zaliczyła idiotyczny skręt w prawo

Zaloguj się aby komentować

Ciekawe czy Tusk faktycznie chce powołać Giertycha zamiast Bodnara, czy tylko tak ferment sieje żeby pójść na wielkie ustępstwo koalicjantom w negocjacjach i tego nie zrobić. Szachy 2D.


#polityka

fadeimageone

@Deykun jest to totalnie bez znaczenia. Rozliczeń nie ma i nie będzie. Zmian "naprawczych" w sądownictwie nie będzie. Tusk będzie administrował do 27 roku, albo koalicjant PSL przyklei się do PiS i zniknie ze sceny politycznej.

Nawrocki będzie grał na wcześniejsze wybory.

Tu nie ma żadnych szachów, tylko buta, arogancja i brak refleksji libków, którzy przejebali wybory (kolejne z rzędu).

Liczy się sprawczość w polityce i realne rozwiązywanie problemów ludzi.

Tusk jest sam na tym statku, pytanie kiedy pierdolnie o górę lodową stworzoną z głosów wyborców konserwatywnych.

Nie ma żadnego znaczenia przyjęcie Giertycha do PO.

Miłego wieczoru.

Zaloguj się aby komentować

Płaca minimalna obecnie to 4666 zł - tyle otrzymuje ok. 3,5 mln Polaków, czyli co czwarty zatrudniony.


Trzy największe centrale związkowe chcą, by najniższa krajowa w przyszłym roku wzrosła do 5015 zł brutto.


Agnieszka Dziemianowicz-Bąk podbija stawkę. Z jej resortu wychodzi propozycja podwyżki o 390 zł brutto - do kwoty 5020 zł


Minister finansów Andrzej Domański ma nie zgadzać się na propozycje związkowców i resortu pracy. W jego opinii płaca minimalna w 2026 roku powinna wzrosnąć do 4670 zł, co dałoby realnie ok. 3-4 zł podwyżki na rękę.


#polityka #gospodarka

maximilianan

@JapyczStasiek ja j⁎⁎ie to dosłownie najprostsze co mogą zrobić ale neoliberalne pierdolenie, że nie ma pieniędzy musi wziąć górę. Na c⁎⁎j nam własna waluta z takim ministrem finansów, skoro nie wykorzystujemy jej możliwości.

Modrak

Mogą podnieść i do 10k, tylko potem będzie płacz, jak chleb będzie kosztował 20zł

JestPanZerem

Im wyższa płaca minimalna tym większe zubożenie społeczeństwa, pewnie, podnośmy ile się da, niedługo wszyscy będziemy zarabiać minimalną i będziemy się z tego cieszyć

Zaloguj się aby komentować

5 przewidywań Grzegorza Sroczyńskiego:


1. Nawrocki to Konfederata


Nawrocki pasuje do Konfy, jest cały z ducha Konfy, rozumie się lepiej z Konfą niż z dziadkami z PiS-u.

Nawrocki jest wycięty z ducha nowej polaryzacji (góra kontra dół ewentualnie elity kontra lud), a tamci są z ducha starej polaryzacji PiS-PO, która zaczyna szwankować.


Nawrockiego należy docelowo traktować jako stronnika Konfederacji, rzecznika nowej polaryzacji, a nie wykonawcę poleceń Kaczyńskiego.


2. Partia i mój interes w partii


Są sprawy bardzo ważne, takie jak ojczyzna, demokracja, gospodarka, są sprawy jeszcze ważniejsze, takie jak interes mojej partii, i są sprawy najważniejsze, czyli mój interes w partii.


Donald Tusk oczywiście również wyznaje tę zasadę, więc obecnie będzie kombinować, jak nie dopuścić do rzeczywistego rachunku sumienia w PO.


3. W opozycji też jest życie


Platforma prawdopodobnie zaczęła się szykować do możliwie miękkiego lądowania w ławach opozycji.


Co jest obecnie dobre dla PO? Po pierwsze dokończenie konsumpcji przystawek, żeby w wybory wejść z jedną listą i notowaniami PO bliżej 30-35 procent. Po drugie - to już po wyborach, wcześniejszych, czy nie, to się dopiero zobaczy - ponowne wejście w rolę jedynych certyfikowanych "obrońców demokracji".


4. Kaczyński nienawidzi Konfederacji


Już się zaczęło, Kaczyński pokazał Mentzenowi i jego wyborcom, że są pętakami.


Kaczyński aż do wyborów będzie miał dylemat i rozdwojenie, jak tego kotka jednocześnie głaskać i walić młotkiem, czyli jak Konfę osłabiać, podtruwać, żeby nie rosła kosztem PiS-u, i jednocześnie robić to tak, żeby poziom kwasowości we wzajemnych relacjach nie uniemożliwił przyszłej koalicji.


5. Zabić Razem


Przez najbliższy czas aż do wyborów Platforma będzie zwalczać Razem z równą zaciekłością jak zwalcza PiS. Krytyka rządu ze strony PiS-u czy nawet Konfederacji ma zerowy oddźwięk po platformianej stronie barykady, natomiast jak wychodzi Zandberg i "mówi, jak jest", to coś jednak dociera.


Platforma nie znosi organicznie Razem, bo rosnące słupki tej partii - a sprzyja jej fala antyestablishmentowych emocji - oddalają perspektywę miękkiego lądowania w ławach opozycji po najbliższych wyborach w charakterze JEDYNEJ siły "demokratycznej" z certyfikatem na prawość, mądrość i europejskość.


https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,31998956,lepiej-sie-nie-szarpac-po-chce-juz-wracac-do-opozycji-komentarz.html


#polityka

FoxtrotLima

@JapyczStasiek k⁎⁎wa mać, trzeba będzie chyba, z obrzydzeniem ale jednak, oddać głos na razemków. Wychodzi, że mogą najwięcej namieszać starym dziadom, mimo, że kompletnie mi z nimi nie po drodze.

kodyak

W końcu wywodzi się z patologi więc do konfy jednak trochę mu bliżej

maximilianan

@JapyczStasiek jak rzadko zgadzam się ze Sroczyńskim. Ja bym się jeszcze pokusił, że Nawrocki będzie w pewnym momencie chętniej rozmawiał z konfa niż z Kaczyńskim.

Zaloguj się aby komentować

Tom.Ash

@fadeimageone nosz faktycznie wujek dobra rada. Tyle że ona od 2021 jest w partii Hołowni i jakoś zjebanej kampanii Szymona już nie analizuje

Zaraz za nią są jeszcze śmieszni konfederaci - którzy trochę zachowują się jak brexitowcy. Jedni się zdziwili że głosując za brexitem opuszczają unię a drudzy ze głosując za Nawrockim wybrali PiSowca. Czym się facto rzucili PiSowi szalupę wielkości Titanica.

Zaloguj się aby komentować

Skoro już nawet na Czerskiej dostrzegli rozmiary porażki... a swoją drogą, co to zmienia? Zaraz kończy się Dudzie, a zacznie Nawrockiemu. Rząd centrolewicowy jak nie miał swojego prezydenta, tak nie będzie mieć go nadal. 2 lata jakoś dawali radę, nie dadzą kolejnych dwóch? #polityka #bekaztuska #bekazpo #gazetawyborcza i jeszcze, żeby wkurwić @Wyrocznia #putinowskapolska #zostaniecierozliczeni

0bfc0798-e678-4837-a749-3c2d9ce08b8a
maximilianan

@Miedzyzdroje2005 1. To nie wyborcza. 2. Sroczyński nienawidzi PO.


Co do komentarza to skomentuję jak przeczytam

zjadacz_cebuli

@Miedzyzdroje2005 młodzi nie chcieli duopolu to będą mieć monopol

inty

Niezłe się niektóre fragmenty. Niezła diagnoza, również ciekawy mnie co zrobi Nawrocki. Jestem tego samego zdania, że bliżej mu do konfy i w następnych wyborach gdy uzyska dobry wynik będzie z nimi sympatyzował

Zaloguj się aby komentować

Kiedy w 2023 się umówiłeś, że 2 lata pomarszałkuje Hołownia i potem 2 lata ty, a jak przyszła kolej na ciebie to koalicja się może rozpaść.


#polityka

efc5a580-912f-49f7-a929-b97ee3e6f3ac
AureliaNova

Nadal piecze, że PiS nie był w stanie tego przez 2 lata ogarnąć, a KO załatwiła w miesiąc? Xd

Zaloguj się aby komentować

FourF

co za nadinterpretacja dalekoidąca

DexterFromLab

Stanowiski niczym stsnczyk. Rozbawiał publikę i odwracał uwagę. Zrobił cyrk z pogrzebu. Oczywiście wszystko na polecenie prezesa. Pelikany łyknęły i plan się wykonał.

kitty95

Archetyp polskiego modniastego cwaniaczka. Typ jest taką k⁎⁎wą, że tirówki przy nim, to wielkie damy.

Zaloguj się aby komentować

Dziś przykład tego jak działają partie duopolu, w których eliminuje się każdego, komu idzie za dobrze.


___

Krzysztof Kwiatkowski objął stanowisko ministra sprawiedliwości w 2009 roku.


Ten młody (rocznik 1971), na pierwszy rzut oka niepozorny samorządowiec, bez specjalnego doświadczenia w „wielkiej” polityce okazał się sprawnym i zdeterminowanym technokratą, który za cel postawił sobie wprowadzenie rzeczywistych zmian w wymiarze sprawiedliwości.


Osobiste ambicje Kwiatkowskiego zbiegły się z ciągle silnie obecnym w partii przekonaniem, że objęcie władzy w jakiejś mierze zobowiązuje do bycia „lepszym PiS-em”, czyli do podejmowania kwestii, które obie partie uznawały w latach 2003-2006 za ważne, a w których PiS-owi nie udało się odnieść sukcesu.


Obejmując urząd, Kwiatkowski postanowił zmierzyć się z problemem przewlekłości postępowań. Jego przyczyny upatrywał przede wszystkim w anachronicznej organizacji systemu zarządzania wymiarem sprawiedliwości i na zmianę tych mechanizmów w pierwszym rzędzie nakierowany był jego projekt: przewidywał on pozbawienie prezesa sądu uprawnień dotyczących zarządzania sądem jako całością i pozostawienie mu wyłącznie kompetencji związanych stricte z orzekaniem podległych mu sędziów. Drugą, zaiste rewolucyjną zmianą było wprowadzenie systemu ocen okresowych sędziów, mających odtąd stanowić podstawę ich awansów zawodowych. Po raz pierwszy po 1989 r. pojawiło się rozwiązanie, bez którego nie jest w stanie funkcjonować żadna instytucja i żadna korporacja prywatna: możliwość weryfikacji, czy pracujący w niej ludzie w ogóle coś robią.


Projekt – jak można się było spodziewać – wzbudził ogromny opór środowiska sędziowskiego, zarzucającego ministrowi (i szerzej – całej Platformie) zamach na niezawisłość sędziowską a także – podobnie jak robili to adwokaci, broniący swojego monopolu zawodowego - działanie wbrew interesom obywateli, których prawo do bezstronnego sądu miałoby zostać naruszone. Po raz kolejny jednak – co może wydawać się zaskakujące – rząd Platformy nie ugiął się przed presją wpływowego środowiska. Ustawę wprowadzającą w życie reformę Kwiatkowskiego uchwalono pod sam koniec pierwszej kadencji Tuska, latem 2011 r.


Wydawać by się mogło, że po zwycięskich dla Platformy wyborach, potwierdzających słuszność obranej przez nią drogi, Krzysztof Kwiatkowski powinien pozostać na stanowisku. Ostatecznie w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości PO mogła pochwalić się całkiem konsekwentnie i spójnie realizowanym programem naprawczym – dostęp do zawodów prawniczych uwolniono, stworzono KSSIP i uchwalono prawo mające spore szanse wpłynąć na efektywność sądów. Z początkiem 2010 r. powołano też do życia tzw. e-sąd.


Wreszcie, dokonano rozdzielenia stanowisk prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, co było może zmianą mało odczuwalną dla obywatela, ale stanowiło jeden z istotnych punktów programu wyborczego PO (zwłaszcza w związku z podnoszonymi przez tę partię zarzutami wobec Zbigniewa Ziobry o upolitycznienie prokuratury). W niewielu innych dziedzinach Platforma mogła pochwalić się porównywalną konsekwencją.


Tymczasem Tusk postanowił… pozbyć się Kwiatkowskiego.


Uczynił to w charakterystycznym dla siebie stylu, oznajmiając po wyborach, że nowym ministrem sprawiedliwości zostanie Jarosław Gowin, ponieważ… „ma pozytywną szajbę”. Nie była to szczególnie przekonująca rekomendacja, biorąc pod uwagę, że krakowski konserwatysta, z wykształcenia filozof, nigdy wcześniej nie miał z sądami do czynienia. Mechanizm zarządzania partią, wykształcony po 2005 r., wymagał jednak, aby eliminować z niej wszelkie indywidualności i przede wszystkim – aby nie dopuszczać do powstania frakcji silnie zakorzenionych w strukturach lokalnych, na czele których stoi energiczny, odnoszący sukcesy lider.


Ministerstwo Sprawiedliwości było dotąd raczej narzędziem do zatapiania osób o zbyt dużych ambicjach – niemal nikomu nie udało się przeprowadzić na tym stanowisku zmian przekładających się na popularność polityczną. Udało się to jednak Kwiatkowskiemu, a na domiar złego zdołał on też zbudować sobie całkiem solidne zaplecze w strukturach Platformy w rodzinnej Łodzi. Logika partyjna wymagała więc, aby go „przyciąć”. Gowin natomiast, kreujący się na wewnętrzną opozycję, parł już od pewnego czasu do konfliktu z Tuskiem – otrzymał więc stanowisko, na którym miał niewielkie szanse, aby rozbudować swój kapitał polityczny, całkiem spore natomiast na kompromitację.


Tak się też stało.


(Fragmenty książki Transnaród. Polacy w poszukiwaniu politycznej formy)


#polityka #historia

b4b0a1be-46ee-48ad-9a86-72d877b7461e
pvintage

Wystarczy pamiętać, że pod pewnym względem Donek jest jak trzeci z bliźniaków: panicznie się boi utraty swoich osobistych wpływów. I takie historie przestają dziwić. To nie jest lider, to jest zarządca. I póki największe partie w Polsce będą miały na czele zarządców promujących w swoich szeregach biernych, miernych, ale wiernych, póty Polska nie będzie miała szansy na wyjście z trwającego praktycznie od zawsze impasu bycia j⁎⁎⁎ną z jednej strony przez szkopa, a z drugiej przez kacapa.

AureliaNova

Brakuje mi opinii kogoś, kto jest w branży prawniczej / sędziowskiej. Za bardzo historia brzmi jak laurka

ColonelWalterKurtz

@AureliaNova wystarczy powiedzieć, że średnia długość postępowań się nie skróciła. Z tym cały czas był problem aż do tzw. reformy pis i ziobry kiedy to czas postępowań jeszcze mocniej się wydłużył...

Lemon_

@JapyczStasiek Fajne. Teraz, po wyborach, pojawia się coraz więcej krytycznych, a co najważniejsze trafnych, opinii o Platformie i samym Tusku. Dotąd każda taka wypowiedź narażała krytykującego na epitet "pisiora", ale teraz kiedy po raz kolejny Donek nie dowiózł, chyba wszyscy widzą że coś trzeba tu zmienić.

5tgbnhy6

@Lemon_ wybory ro najgorszy okres do dyskutowania o polityce, bo wszyscy maja kija w dupie i sraja zarem

Tom.Ash

@Lemon_

@Lemon_@Lemon_



@Lemon_

@Lemon_@Lemon_

@Lemon_

@Lemon_@Lemon_


Dotąd każda taka wypowiedź narażała krytykującego na epitet "pisiora", 

Dziwią Cię skróty myślowe jak konfa już udowodniła że jest kryptopisiorstwem?

Zaloguj się aby komentować