Zdjęcie w tle
cyberpunkowy_neuromantyk

cyberpunkowy_neuromantyk

Autorytet
  • 295wpisy
  • 1228komentarzy

Piszę o rzeczach związanych z cyberpunkiem na blogu: https://cyberpunkowyneuromantyk.blogspot.com/

Nowa Fantastyka 08/2025


„Do sprzedaży trafił sierpniowy numer "Nowej Fantastyki". W tym wakacyjnym wydaniu, z okazji niedawnej premiery nowego filmu o Człowieku ze Stali, przeczytacie fascynującą historię, jak w 1946 roku Superman przyczynił się do klęski zbrodniczego Ku Klux Klanu. Przyjrzymy się też anime "Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów" i temu, jak od czasu premiery trylogii Petera Jacksona zmieniło się postrzeganie twórczości J.R.R. Tolkiena. W tym numerze świętujemy też 35-lecie zaprzyjaźnionego z nami wydawnictwa Rebis, które dosłownie od pierwszego opublikowanego przez siebie tytułu było związane z fantastyką - z tej okazji przeczytanie u nas wywiad z prezesem Tomaszem Szponderem. Drugą rozmowę w tym numerze przeprowadziliśmy z ukraińską pisarką Natalią Matoliniec.


W dziale prozy mamy dla Was aż osiem opowiadań - pięć polskich i trzy zagraniczne - a wśród ich autorów m.in. Wojciech Szyda i Andrzej Miszczak. Przy okazji możemy już teraz uchylić rąbka tajemnicy: za miesiąc zaprezentujemy Wam najnowsze opowiadanie tegorocznej laureatki Nagrody Zajdla, Aleksandry Janusz!


Ponadto w numerze znajdziecie tradycyjnie pokaźną porcję felietonów, trzecie spotkanie z nietypowym superbohaterem Ćmą oraz recenzje książek, komiksów i filmu.


"Nową Fantastykę" możecie kupić w szanujących się kioskach i empikach, a także w księgarni stacjonarnej wydawnictwa Prószyński i S-ka przy ul. Rzymowskiego 28 w Warszawie. Niezmiennie najbardziej korzystną opcją kupna jest roczna prenumerata, którą możecie znaleźć w Gildii - towarzyszy jej tradycyjnie promocja z prezentem książkowym - tym razem do wyboru "Misery" Stephena Kinga lub "Do jasnej Anielki! Balkony i demony" Sylwii Dec.


NF jest też dostępna w Nexto oraz Legimi - w formatach czytnikowych epub i mobi oraz w pdf.

Prenumeratę "Nowej Fantastyki" znajdziecie pod tym adresem internetowym:

https://www.gildia.pl/nf.html


E-wydanie, które również możecie zaprenumerować, na platformie Nexto:

https://www.nexto.pl/e-prasa/nowa_fantastyka_p1204368.xml


NF w Legimi:

https://www.legimi.pl/katalog/?searchphrase=nowa%20fantastyka&sort=score


Bądźcie z nami!”


#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #fantasy #sciencefiction #fantastyka

9ecc109e-04f4-4eb1-a912-8add19998813

Zaloguj się aby komentować

Zielczan

@cyberpunkowy_neuromantyk już wypełniałem, pozdrawiam ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

495 + 1 = 496


Tytuł: F1: Film

Rok produkcji: 2025

Kategoria: Dramat / Sportowy

Reżyseria: Joseph Kosinski

Czas trwania: 2h 35m

Ocena: 8/10


Początkowo nie byłem zachwycony wizją obejrzenia filmu o bogatych kierowcach jeżdżących w kółko - nigdy nie byłem fanem wyścigów, tym bardziej F1, jednakże dałem się namówić na seans.


I z kina wyszedłem bardzo zadowolony.


Spodziewałem się dosyć sztampowej historii o podstarzałej, niedoszłej legendzie F1, która po latach wraca, by w końcu wygrać pierwszy w życiu wyścig. Spodziewałem się, że początkowo nie będzie radził sobie zbyt dobrze, że wszyscy uznają go za porażkę, ale ten nie podda się i w finałowym wyścigu pokaże, że się mylili. Z radością dowiedziałem się, że bardzo się myliłem i fabuła często mnie zaskakiwała, co uważam za ogromny plus. Na tyle często, że we wspomnianym już finałowym wyścigu do samego końca byłem trzymany w niepewności - a najlepsze jest to, że żaden z przewidywanych przeze mnie scenariuszy się nie wydarzył. 


Brad Pitt ponownie wcielił się w szelmę - nie do końca gra czysto, jest bardzo arogancki i pewny siebie, a różne brudne zagrywki najczęściej uchodzą mu na sucho. I przyznam, że uwielbiam go w takiej kreacji, a odgrywany przez niego główny bohater mocno błyszczał.


Mocno błyszczały także ujęcia z wyścigów. Mimo że nie przepadam za rajdami, świetnie oglądało mi się zmagania kierowców - głównie dlatego, że z całych wyścigów zostały wyciągnięte najciekawsze fragmenty. Trochę mi to przypomina zestawiania najlepszych akcji z meczów NBA rozgrywanych danego wieczoru.


Niestety, przez nacisk położony na wyścigach ucierpiało przedstawienie relacji pomiędzy postaciami - weteranem a wschodzącą gwiazdą, aroganckim weteranem a sztabem profesjonalistów, Pittem a Kerry Condon. Tylko czy to było niezbędne w tego rodzaju filmu? Niekoniecznie - i tak zadziwiająco świetnie się bawiłem.


Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app


#filmmeter #filmy #ogladajzhejto #film

38c2d1a4-4b99-4814-b7ed-26953b9a68a2
deafone

@cyberpunkowy_neuromantyk Brad Pitt - bogowie naszych czasów

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Nowa Fantastyka 07/2025


„Do dystrybucji trafił lipcowy numer "Nowej Fantastyki". Jego okładkę zdobi "Schodkowo" - namalowany specjalnie dla nas, przepiękny obraz Rocha Urbaniaka inspirowany twórczością M.C. Eschera i sygnalizujący temat tego wydania: fantastyczną architekturę.


Znajdziecie ten motyw zarówno w publicystyce (w artykułach o wybitnym artyście komiksowym Andreasie, o "Niewidzialnych miastach" Italo Calvino oraz o transatlantyckim tunelu z lamusa), jak w dziale opowiadań (w "Odległych pokojach" Natalii Matoliniec i w "Siostrze Maddelenie" Ralpha Adamsa Crama).


Ale na architekturze oczywiście nie poprzestajemy, ponieważ w lipcu przypada również 40. rocznica śmierci wybitnego polskiego twórcy socjologicznej SF, Janusza A. Zajdla, którego imię nosi najważniejsza nagroda fantastyczna w kraju - o nim również przeczytacie w tym wydaniu. Ponadto mamy dla Was wywiad ze znakomitym, niezwykle oryginalnym pisarzem Stuartem Turtonem, kolejne spotkanie z Lilem i Putem, a także felietony i recenzje oraz kolejne sześć opowiadań oprócz wspomnianych wyżej tekstów, w tym nowość od Laviego Tidhara.


"Nową Fantastykę" możecie kupić w szanujących się kioskach i empikach, a także w księgarni stacjonarnej wydawnictwa Prószyński i S-ka przy ul. Rzymowskiego 28 w Warszawie. Niezmiennie najbardziej korzystną opcją kupna jest roczna prenumerata, którą możecie znaleźć w Gildii - towarzyszy jej tradycyjnie promocja z prezentem książkowym - tym razem do wyboru nowe wydanie "Misery" lub humorystyczne urban fantasy "Do Jasnej Anielki! Balkony i demony".


NF jest też dostępna w Nexto oraz Legimi - w formatach czytnikowych epub i mobi oraz w pdf.


Prenumeratę "Nowej Fantastyki" znajdziecie pod tym adresem internetowym:

https://gildia.pl/nf.html


E-wydanie, które również możecie zaprenumerować, na platformie Nexto:

https://www.nexto.pl/e-prasa/nowa\_fantastyka\_p1204368.xml


NF w Legimi:

https://www.legimi.pl/katalog/?searchphrase=nowa%20fantastyka&sort=score


Bądźcie z nami!”


#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #fantasy #fantastyka

300d67a3-f3df-49eb-975b-b31424163ade
Dzemik_Skrytozerca

Po latach odkryłem, że powieści skracali. Moi idole sięgnęli bruku...


A poza tym gdzieś miałem szereg najlepszych numerów:

- tematyczny z Conanem

- tematyczny z RPG

- te z powieściami Colina Kappa, Alfreda Bestera, Harry'ego Harrisona.


Zaloguj się aby komentować

488 + 1 = 489


Tytuł: Warfare

Rok produkcji: 2025

Kategoria: Akcja / Dramat / Wojenny

Reżyseria: Alex Garland / Ray Mendoza

Czas trwania: 1h 35 min

Ocena: 8/10


Jeden z moich ulubionych reżyserów nakręcił film wojenny? Zdecydowanie musiałem to obejrzeć. Tym bardziej, że współreżyserem jest Ray Mendoza, na którego doświadczeniach została oparta opowieść. 


I to widać – nie jest to kolejny wypełniony efektami specjalnymi film o dzielnych Amerykanach pokroju „Szeregowca Ryana” (który bardzo uwielbiam, żeby nie było). Zamiast tego otrzymujemy historię bardzo klaustrofobiczną (bo przez większość filmu dziejącą się praktycznie w obrębie jednego domu), bardzo realistyczną i skromną, stanowiącą zaledwie wycinek z całej operacji przeprowadzonej przez Stany Zjednoczone. 


Jednym z zarzutów, który często widziałem, jest zachowanie żołnierzy, którzy rzekomo nie zachowują się tak, jak na żołnierzy przystało. Myślę, że winą jest dehumanizowanie żołnierzy, którym w trakcie szkolenia odbiera się prawo do odczuwania trudnych emocji: strachu, żalu czy tym bardziej współczucia. Mają się stać maszynami do zabijania, nie kwestionującymi rozkazów i polegającymi na wyuczonych odruchach. Widzisz wroga = strzelasz bez zastanawiania się, czy to słuszne. 


Wątpię, żeby nawet najtrudniejsze szkolenie było w stanie przygotować człowieka na piekło wojny. Bo czy da się przeszkolić żołnierza, żeby nie przejął się, gdy członkowi jego oddziału urwie nogi w wybuchu IED? Nie bez powodu wielu weteranów po powrocie z misji/wojny ma problemy czy cierpi na stres pourazowy. Wielu sobie z nimi nie radzi. 


Nie chcę podawać w wątpliwość w realizmu, ponieważ nigdy nie byłem na wojnie i nigdy nie brałem udziału w wymianie ognia (nie licząc jednej rozgrywki ASG, w której odgrywałem cywila, ale nie ma co porównywać plastikowych kulek do ostrej amunicji). Nie wiem też, jak zachowałbym się w takiej sytuacji, dlatego wierzę na słowo panie Mendozie, który przeżył to na własnej skórze. Łatwo jest twierdzić z bezpiecznej pozycji na wygodnej kanapie, że to „cipy, a nie żołnierze”. Tylko że żołnierz to wciąż człowiek. 


Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app


#filmmeter #filmy #ogladajzhejto

ba028786-c776-4a80-83f6-a343fcd9f8d2
Hakamairi

@cyberpunkowy_neuromantyk A24 dużo ciekawego też w horrorach robią

jarezz

@cyberpunkowy_neuromantyk ku⁎⁎⁎⁎ko pozytywnie mnie ten film zaskoczył. Ostatnio odświeżyłem sobie "Ocalony" również na faktach. Film w Wahlberg'iem też jest o nieudanej akcji ale postawione jest na walkę.

cyberpunkowy_neuromantyk

@jarezz


Dodam na listę, dziękuję bardzo!

jarezz

@cyberpunkowy_neuromantyk na prime video teraz jest dostępny

Dybala

@cyberpunkowy_neuromantyk Film w miarę ok. 8/10 to przesada. Nie trawię za to tego gościa z plakatu. Oglądałem z nim co najmniej dwa filmy i na obu grał totalną p#zdę. Tu gra żołnierza a i tak tylko kojarzy mi się z tamtymi rolami, bo wygląda jak upośledzony (bez obrazy dla naprawdę upośledzonych).

Zaloguj się aby komentować

475 + 1 = 476


Tytuł: Shrek

Rok produkcji: 2001

Kategoria: Animacja / Familijny / Komedia

Reżyseria: Andrew Adamson, Vicky Jenson

Czas trwania: 1h 30m

Ocena: 9/10


Jednak sprawdza się młode przysłowie: jeśli nie wiesz, co włączyć, to włącz „Shreka”. I tak też zrobiłem po wielu latach od ostatniego obejrzenia. 


I wiecie co? Ta animacja ani trochę się nie zestarzała, mimo że w przyszłym roku będzie miała dwadzieścia pięć lat. Dodatkowo obejrzenie jej jako dorosła osoba pozwala dostrzec rzeczy, których nie widziałem jako dziecko, jak chociażby to, że matka niedźwiedzica skończyła jako dywan. 


Wciąż bawi, wciąż uważam, że aktorzy wykonali kawał świetnej roboty i to najlepszy, obok „Misji Kleopatry”, polski dublaż. 


#filmmeter #filmy #ogladajzhejto

57415e31-7533-43ef-8326-5a06476f3bd8
Statyczny_Stefek

@cyberpunkowy_neuromantyk nie pamiętam ile razy oglądałem, kurczę, nigdy się nie nudzi.

Furto

Wciąż bawi, wciąż uważam, że aktorzy wykonali kawał świetnej roboty i to najlepszy, obok „Misji Kleopatry”, polski dublaż.


100% zgody.

renkeri

@cyberpunkowy_neuromantyk Chyba pierwszy film animowany, który obejrzałem za dzieciaka. Można oglądać kilkanaście razy i się nie nudzi - podobnie jak Harry Potter

Zaloguj się aby komentować

Jednym z moich największych dotychczasowych tegorocznych osiągnięć jest... zakoleżankowanie się z suczką sąsiadów.


Zaczęło się dosyć nieśmiało, ot, mijaliśmy się codziennie, gdy z panem wracała z porannego spaceru, a ja szedłem na autobus. Ukradkiem rzucane spojrzenia, szybko urywany kontakt wzrokowy - prawie jak para nastolatków w szkolnym korytarzu.


Z czasem zaczęła równie nieśmiało okazywać radość na mój widok. To beagle - wcześniej przez ponad trzy lata opiekowałem się suczką, która miała w sobie bardzo dużo z beagle'a właśnie i pewne zachowania są bardzo podobne, więc rozpoznanie ich przyszło mi z łatwością.


Nieśmiałość w końcu przeszła w otwarte okazywanie uczuć. Za pozwoleniem pana zaczęła się witać ze mną i nie ukrywam, że bardzo uprzyjemnia mi to poranki. :3


Aż doszło do tego, że dzisiaj na mój widok suczka zatrzymała się i nie chciała iść dalej, ponieważ czekała, aż się zbliżę i się z nią przywitam. : D


Miłe i jednocześnie zabawne uczucie, że pies, z którym nie mam praktycznie żadnego kontaktu oprócz właśnie tego porannego mijania się, zapałał do mnie sympatią, mimo że nie zrobiłem nic w jej kierunku, żeby tak się stało. :')


#psy #chwalesie

22a07596-5e4f-42c8-9e5e-dcd00285e98a
Cori01

Wcale mnie jej reakcja nie dziwi 🍬

Fly_agaric

Stałeś się przyjemną częścią jej codziennej rutyny. Faktycznie miłe.

ytilibuuun

@onlystat @cyberpunkowy_neuromantyk

Elo

975a4db1-91d6-4c8c-aee2-7c42177a6303

Zaloguj się aby komentować

Jako że czerwiec, oprócz bycia moim ulubionym miesiącem w roku, jest także Międzynarodowym Miesiącem Świadomości Zdrowia Psychicznego Mężczyzn, postanowiłem przypomnieć o mini-zinie stworzonym przez mojego znajomego, Bartka Biedrzyckiego, pod tytułem „Chłopaki też płaczą”.


Mówienie o tym, że mężczyźni także mają prawo do czucia się źle, do płaczu (który niestety wciąż bywa stygmatyzowany) i do sięgnięcia po pomoc, kiedy nie dają sobie rady z problemami czy przytłaczającymi emocjami, jest dla mnie bardzo ważne i bliskie. Dwaj bracia moich kumpli niestety nie poradzili sobie z nimi sami i popełnili samobójstwa, ja sam wiele lat temu byłem tego bardzo bliski i dzisiaj cieszę się, że coś w moim życiu sprawiło, że się rozmyśliłem. Mimo że czasem życie ssie, to od tamtego momentu przeżyłem wiele szczęśliwych chwil, mimo że wtedy byłem przekonany, że już nic dobrego mnie nie czeka.


Dlatego cieszę się, że świadomość męskich problemów rośnie - i wśród samych mężczyzn, którzy stają się coraz bardziej otwarci na mówienie o swoich sprawach, i wśród kobiet, które wspierają swoich partnerów, braci, synów, kumpli et cetera.


Wciąż jednak jest sporo pracy do wykonania i wciąż trzeba o tym przypominać/informować. Stąd też ten mini-zin „Chłopaki też płaczą”.


Plik jest na licencji Creative Commons 0, więc można go wykorzystać w dowolny sposób. Jeśli możecie, podeślijcie swoim męskim znajomym, wydrukujcie i rozdajcie w miejscu pracy, na uczelni czy gdziekolwiek.


https://www.gniazdoswiatow.net/wn/wp-content/uploads/2023/12/chlopaki_tez_placza_foldzine.pdf


#zdrowie #depresja

RogerThat

@cyberpunkowy_neuromantyk co takiego się wydarzyło, że się rozmyśliłeś, jeśli mogę spytać?

Zaloguj się aby komentować

l100e

cyce jak donice hehe

cyberpunkowy_neuromantyk

@l100eA oczy mi świecą jak znicze”

koszotorobur

@cyberpunkowy_neuromantyk - co to za abominacja?

Cycki Lary nie potrzebowały poprawy.

-100 do nostalgii

22f90744-9f67-405c-8a6d-4f0df2e77121
25ef9120-b875-45ba-9aa1-be5e582aa9bf
cyberpunkowy_neuromantyk

@koszotorobur


Z tego, co widzę, po pierwszym przejściu gry można wybrać nowe stroje. Pierwszy nazywa się „klasyczna 1”, więc strzelam, że można zagrać oryginalną Larą.

koszotorobur

@cyberpunkowy_neuromantyk - to powinno być do wyboru na starcie

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

GazelkaFarelka

@cyberpunkowy_neuromantyk ach te super stimpacki

Zaloguj się aby komentować

460 + 1 = 461


Tytuł: EuroTrip

Rok produkcji: 2004

Kategoria: Komedia

Reżyseria: Alec Berg, David Mandel

Czas trwania: 1h 30m

Ocena: 6/10


Głupiutka komedia, którą można puścić w tle, nie za bardzo się niej skupiając - i tak niewiele się straci z fabuły, która jest tu jedynie pretekstem do zmieniającej się scenerii i nowych niekiedy całkiem śmiesznych sytuacji z udziałem głównych bohaterów. Jeśli ktoś lubi humor podobny do tego z „American Pie”, pewnie się tutaj odnajdzie. 


Najbardziej spodobała mi się scena, w której do jadących pociągiem znajomych dosiadł się nad wyraz towarzyski Włoch. Może dlatego, że sam kiedyś padłem „ofiarą” bardzo przyjacielskiego powitania z ich strony. :') 


Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app


#filmmeter #filmy #ogladajzhejto

ba01ef84-fa5d-4aaa-906f-3689b4e36c8f
dolitd

Jak obrazić 3/4 użytkowników Hejto? Właśnie tak.


Weź to usuń lub zmień ocenę na co najmniej 8/10, bo podjadę z Ryśkiem i Rafałem, i pokażemy Ci gdzie raki zimują. Parter, tak? Nie chcemy dostać zadyszki.

WatluszPierwszy

@cyberpunkowy_neuromantyk Fajny film do oglądani przy piwie z kumplami. Złota era ściągania wszystkiego jak leci z internetu.

Zaloguj się aby komentować

969 + 1 = 970


Tytuł: Invincible 8

Autor: Robert Kirkman, Cory Walker, Ryan Ottley

Tłumacz: Agata Cieślak

Kategoria: komiks

Wydawnictwo: Egmont Polska

Format: książka papierowa

ISBN: 9788328198524

Liczba stron: 296

Ocena: 6/10


Albo spadek formy, albo poruszane wątki nie są tak ciekawe, jak do tej pory. Na przykład ani trochę nie zaciekawiło mnie, co dokładnie wydarzyło się, kiedy Robot i Monster Girl zniknęli na pewien czas w obcym wymiarze, w którym czas płynie znacznie szybciej, dzięki czemu oboje postarzyli się o przynajmniej kilkanaście lat, a ich relacja uległa oziębieniu. No dobra, moooże odrobinę mnie to intrygowało, jednakże opowiedziana historia nie okazała się na tyle ciekawa, żeby poświęcić jej z jedną czwartą czy nawet jedną trzecią objętości zbiorczego tomu. 


Za to pojawił się ciekawy dylemat moralny: czy potencjalnie poświęcić kilka miliardów osób, żeby uratować setki miliardów (czy jeszcze więcej) zamieszkujących Wszechświat czy nic nie zrobić w nadziei, że ci źli przejdą przemianę podobną do tej, która zaszła w jednym z głównych bohaterów? Trochę (bardzo) jak z dylematem wagonika. 


Drugi równie ciekawy wątek o utracie supermocy został troszkę potraktowany po macoszemu - spodziewałbym się, że stanie się główną osią, chociaż trzeba przyznać, że fabuła już dawno przestała się kręcić wokół Niezwyciężonego, który stał się częścią czegoś znacznie większego. 


Ogólnie rzecz biorąc to kolejny wyraźnie słabszy w mojej ocenie tom, w porównaniu do poprzednich. 


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazki #komiksy #fantastyka #czytajzhejto

5282b985-1588-4d0c-800a-42a28e310ddb

Zaloguj się aby komentować

NF 06/2025


„Do sprzedaży trafił czerwcowy numer "Nowej Fantastyki". Jego okładkę zdobi obraz "The Fall of the King" zaprzyjaźnionego z nami Mariusza Gandzela. Podobnie jak wcześniej, Mariusz przekazał swoje honorarium na rzecz pomocy Ukrainie, do której my również nieustannie zachęcamy.


Z racji tego, że właśnie obchodzimy 50. rocznicę premiery "Szczęk" Stevena Spielberga, tematem numeru są zwierzątka w wydaniu niekoniecznie przyjaznym człowiekowi. Znajdziecie tu zatem artykuł o rekinach na wielkim ekranie oraz przekrojowy tekst o tym, jak inne zwierzęta siały postrach wśród fanów kina. Oprócz tego przygotowaliśmy dla Was dwa wywiady - ze znakomitym autorem horrorów Thomasem Olde Heuveltem oraz ukraińskim pisarzem SF, Maksem Kidrukiem.


W dziale opowiadań czeka na Was sześć tekstów - jeden, długaśny polski, autorstwa Marcina Rusnaka oraz pięć opowiadań zagranicznych - w tym nowość od Charlesa Strossa! Ponadto w numerze znajdziecie tradycyjną porcję recenzji i felietonów oraz podsumowanie Nagród Nowej Fantastyki.


"Nową Fantastykę" możecie kupić w szanujących się kioskach i empikach, a także w księgarni stacjonarnej wydawnictwa Prószyński i S-ka przy ul. Rzymowskiego 28 w Warszawie. Niezmiennie najbardziej korzystną opcją kupna jest roczna prenumerata, którą możecie znaleźć w Gildii - towarzyszy jej tradycyjnie promocja z prezentem książkowym - tym razem do wyboru efektowne wydanie "Miasteczko Salem" lub popularnonaukowa "Moralna AI".


NF jest też dostępna w Nexto oraz Legimi - w formatach czytnikowych epub i mobi oraz w pdf.

Prenumeratę "Nowej Fantastyki" znajdziecie pod tym adresem internetowym:


https://gildia.pl/nf.html


E-wydanie, które również możecie zaprenumerować, na platformie Nexto:


https://www.nexto.pl/e-prasa/nowa\_fantastyka\_p1204368.xml


NF w Legimi:


https://www.legimi.pl/katalog/?searchphrase=nowa%20fantastyka&sort=score


Bądźcie z nami!”


#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #fantasy #fantastyka

706dcbba-ce30-4f31-b749-154a107d2bc8

Zaloguj się aby komentować

890 + 1 = 891


Tytuł: Stoner

Autor: John Williams

Tłumacz: Maciej Stroiński

Kategoria: literatura piękna

Wydawnictwo: Wydawnictwo Filtry

Format: e-book

ISBN: 9788396674821

Liczba stron: 352

Ocena: 8/10


Czy historia zwyczajnego człowieka, który nie dokonał niczego spektakularnego, ot, skończył studia, ożenił się, spłodził dziecko i przepracował całe swoje życie w jednym miejscu, może być ciekawa dla czytelnika? Wydawałoby się, że nie - kto w końcu chciałby czytać o problemach w nieudanym małżeństwie czy wieloletniej niechęci po nadepnięciu komuś na odcisk, kiedy do wyboru jest multum biografii fascynujących osób z bogatymi doświadczeniami: artystów, muzyków, polityków et cetera?


Na przykład ja.


Chcąc odpocząć od superbohaterów i postaci, które nie mają chwili wytchnienia od niezwykłych sytuacji, postanowiłem poszukać czegoś zwykłego, spokojnego. I to właśnie otrzymałem w „Stonerze”.


Autor od początku nie udaje, że główny bohater był kimś wyjątkowym. Już od pierwszej strony wiemy, że do końca życia pracował na uczelni i że zapisał się w pamięci niewielu swoich studentów. Ba, Williams nie oszczędził nawet informacji o tym, kiedy bohater umiera.


Tytułowy Stoner to syn rolników, którzy wysłali go na studia, a jakże, rolnicze, żeby zdobył wiedzę, która przyda mu się po przejęciu ojcowizny. Los spłatał mu figla, ponieważ William zainteresował się literaturą angielską i postanowił zmienić kierunek studiów. Okazało się, że ma do tego pewien dryg, na tyle duży, że po latach zaoferowano mu posadę wykładowcy. Widać, że autor czerpał ze swojego akademickiego doświadczenia, ponieważ zamieścił w powieści wiele wiedzy o literaturze angielskiej, ba, jeden rozdział poświęcony jest całkowicie obronie doktorskiej, w której Stoner uczestniczył jako jeden egzaminujących.


Widać też, że nie oszczędzał swojego bohatera, ponieważ ożenił go z kobietą z wyższych sfer. Jak do tego doszło, wciąż się zastanawiam, jednak od początku było wiadomo, że nic dobrego z tego małżeństwa nie wyjdzie. I tak też było w istocie - ogromnie współczułem Stonerowi, że musi się męczyć w takiej relacji, jednakże na początku dwudziestego wieku podejście do małżeństw było troszkę inne i nie tak łatwo było uzyskać rozwód. A nawet jeśli, to mogło się to wiązać z społecznym ostracyzmem.


I nawet gdy Stonera spotkało szczęście, którego zalążek był bardzo oczywisty od momentu, w którym tylko się pojawił (albo po prostu miałem dobre przeczucie), to nie mogło potrwać długo i chwila oderwania się od szarej rzeczywistości bardzo szybko minęła.


Przykro się czytało o życiu, które mogłoby być o wiele lepsze, gdyby Stoner zawalczył o nie - a przynajmniej taką mam nadzieję. Wielokrotnie mu współczułem, jednakże odnosiłem wrażenie, że główny bohater często godził się ze swoim losem. Czy nazwałbym go przegranym człowiekiem, a jego żywot zmarnowanym?


Nie. Z wiekiem nauczyłem się, że wcale nie trzeba prowadzić nie wiadomo jak ciekawego życia, by być z niego zadowolonym. Że można czerpać przyjemność z prozaicznych czynności, jak spacer w ciepły dzień, słuchanie szumu deszczu padającego za oknem czy codzienne witanie się z pieskiem sąsiadów, który za każdym razem cieszy się na mój widok. 


I podobnie myślę o Stonerze. Mimo że jego małżeństwo nie należało do udanych, relacja z córką mocno się popsuła, to jednak odnalazł przyjemność w obcowaniu z literaturą i nauczania studentów, mimo że nie należał do najwybitniejszych wykładowców. Czy jego życie mogło być lepsze? Z pewnością. Czy mogło być gorsze? Oczywiście.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta

b6de57bb-1485-4d0d-ab98-13de7a908209
WujekAlien

Świetna książka, ale wydanie z Sonii Dragi mi się bardziej podobało

79ed7049-bd69-4246-9ad4-62231e731ff7

Zaloguj się aby komentować

62 + 1 = 63


Tytuł: Happy Game

Developer: Amanita Design

Wydawca: Kepler Amanita Design

Rok wydania: 2021

Gatunek: psychodeliczna gra point and click

Użyta platforma: PC

Czas do ukończenia: 2

Ocena: 8/10


Jako że ostatnio mam troszkę mniej czasu na gierki, postanowiłem zabrać się za bardzo krótkie tytuły, które można ukończyć w parę godzin. Takim tytułem jest właśnie „Happy Game”, które przeszedłem przy jednym, dwugodzinnym posiedzeniu.


Warto zaznaczyć, że uwielbiam produkcje Amanita Design - ich „Machinarium” uważam za jedną z moich najbardziej ulubionych gier – więc gdy zobaczyłem, że „Happy Game” jest dostępne za darmo, momentalnie postanowiłem spróbować. Bo wiecie, bardzo lubię przygodówki, jednakże mam problem z ich kupowaniem - sam nie wiem, dlaczego tak jest, skoro za każdym razem świetnie się przy nich bawię.


Tak też było w przypadku „Happy Game”, które wcale do wesołych gier nie należy. Twórcy ostrzegają o tym na samym początku. Jestem pełny podziwu, że ktokolwiek był w stanie wpaść na tak psychodeliczne obrazy i zastanawiam się, czy to jest jedynie wytwór bardzo bogatej wyobraźni czy ktoś z zespołu deweloperów miał po prostu bad tripa i postanowił przerobić to na gierkę. :')


Sama rozgrywka jest bardzo prosta - polega na ciągnięciu różnych elementów, jakkolwiek by to nie brzmiało, w tym także głównego bohatera.


Fajna przygoda, zdecydowanie polecam.


#gry #pointandclick #epicgames

#gamesmeter

9ba0e8c5-850a-4762-984b-16bbc737955a

Zaloguj się aby komentować

402 + 1 = 403


Tytuł: Bogowie ulicy

Rok produkcji: 2012

Kategoria: Kryminał / Thriller

Reżyseria: David Ayer

Czas trwania: 1h 49m

Ocena: 8/10


Wystarczy mi sam Jake Gyllenhaal jako główny bohater, żebym uznał jakiś film za dobry - do tej pory ani razu się nie zawiodłem na ruchomych obrazkach z jego udziałem. Podobnie było i w tym przypadku. Aktor ma w sobie coś, co okropecznie mnie do niego przyciąga (prawie jak Ennisa do Jacka w „Brokeback Mountain”), ale mniejsza o moje zachwyty osobą Gyllenhaala.


Film z początku jest bardzo chaotyczny w odbiorze i może zniechęcić do dalszego oglądania. Nie pomaga w tym zabieg z relacjonowaniem wydarzeń z podręcznej kamery czy tych montowanych na kamizelkach kuloodpornych policjantów, tak jak szybkie narysowanie trzech ważnych i łączących się ze sobą wątków: policyjnego właśnie, gangu czarnoskórych i gangu latynosów. Jednak warto przebrnąć przez początek.


Film opowiada historię dwóch partnerów policyjnych, którzy mają zadziwiające szczęście (lub pecha) do odkrywania nieprzyjemnych sytuacji. A tu postanowią obserwować dom staruszki, po czym udaje im się zatrzymać gościa w samochodzie z kustomizowaną bronią czy dragami, a to zupełnym przypadkiem wpieprzą się w większą sprawę, wykraczającą poza ich zakres obowiązków.


Skojarzyło mi się to z grą „Ready or Not”, duchowym spadkobiercą serii „SWAT”. Tam również podczas kolejnych misji funkcjonariusze natrafiają na coraz to bardziej chore sytuacje: dziecięcą pornografię, wykorzystywanie nieletnich czy handel żywym towarem. Na ile jest to prawdziwe, trudno powiedzieć, jednakże można uznać, że film pokazuje, z czym muszą się mierzyć niektórzy policjanci w codziennej pracy. Że jednak w swoim zawodzie mogą zobaczyć wiele syfu, którego normalny umysł może mieć problem objąć. No i że sam zawód jest cholernie niebezpieczny i nie dziwię się, że czasem policjantom puszczają nerwy, chociaż nie powinny. Trochę jak z wojskowymi po misjach, którzy są na wiecznej czujce i bez przerwy wyszukują potencjalnego zagrożenia.


Brakowało mi jedynie psychologicznego podejścia - jak służba wpływa na zdrowie psychiczne i zachowanie funkcjonariusza. W historii jest parę trudnych momentów dla bohaterów, po których pytają siebie nawzajem, czy wszystko w porządku. I to tyle - być może ukazanie, jak policjanci radzą sobie z pracą, nie było celem scenarzysty, jednakże nie ukrywam, że mi tego tutaj zabrakło. Niemniej to tylko moje preferencje, że wolałbym trochę więcej głębi.


Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app


#filmmeter #filmy #ogladajzhejto

30f6ed59-b6de-4a93-8e19-3a6e71c88a02
jarezz

Film kozak. Z tym filmem kojarzy mi się od razu Harsh Times z 2005

Piechur

Fajny, fajny, trzymał w napięciu

Zaloguj się aby komentować

385 + 1 = 386


Tytuł: Twoje imię

Rok produkcji: 2016

Kategoria: Anime

Reżyseria: Makoto Shinkai

Czas trwania: 1h 46m

Ocena: 8/10


Ostatnio dowiedziałem się, że w Japonii panuje legenda o Czerwonej Nici Przeznaczenia - niewidzialnej, acz łączącej ze sobą losy dwóch osób nici. W wielkim skrócie: starzec zdradził młodemu chłopcu, że wskazana przez niego dziewczynka zostanie kiedyś jego żoną. I jak to bywa w przypadku młodych chłopców, wizja ta sprawiła, że... rzucił kamieniem w dziewczynkę.


Po latach rodzice chłopca postanawiają zaaranżować małżeństwo. Dorosły już mężczyzna poznał wybrankę dopiero w dniu ślubu. Zachwycił się jej urodą, jednakże zdziwiła go ozdoba, którą nosiła na brwi. Okazało się, że używa jej do zakrycia blizny po... oberwaniu kamieniem w dzieciństwie, który został rzucony przez nieznanego jej chłopaka.


Do tej legendy nawiązuje „Twoje imię”, wykorzystując motyw w postaci czerwonego rzemyka, symbolizującego właśnie Czerwoną Nić Przeznaczenia. Chociaż w przypadku głównej bohaterki kamień był zdecydowanie o wiele większy. :')


Pomysł na historię z pozoru jest ciekawy: nastoletni chłopak budzi się w ciele nastoletniej dziewczyny i niby wszystko wydaje się tylko bardzo realistycznym snem, to jednak okazuje się, że to samo dzieje się w drugą stronę - kontrolę nad jego ciałem przejmuje dziewczyna i jak najbardziej ma wpływ na jego życie. To doprowadza do często zabawnych sytuacji, w których na przykład bliscy i znajomi są zaskoczeni zmianą zachowania o sto osiemdziesiąt stopni z dnia na dzień. Tak samo bohaterowie są zaskoczeni, gdy odkrywają, co w ich życiach namieszała ta druga osoba.


Raczej można się spodziewać, że prędzej czy później oboje zapałają do siebie uczuciem. Przez długi czas zastanawiałem się, dlaczego po prostu do siebie nie zadzwonią, tylko „bawią się” w zostawianie sobie notatek i wiadomości napisanych chociażby na ciele. Sprawa w końcu się wyjaśnia i przyznam szczerze, że od tego momentu jakoś straciłem zaangażowanie w fabułę. Może dlatego, że nie do końca pasują mi oniryczne klimaty, zahaczające o mistycyzm.


Na szczęście anime nadrabia tym, że jest po prostu przepiękne! Warto obejrzeć ten film nawet dla samej warstwy wizualnej. I mimo że czuć tutaj typowe dla tego gatunku naleciałości (nieco zbyt naiwne romantyczne kwestie), to jednak jest to bardzo dobry kawałek kina.


Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app


#filmmeter #filmy #anime #ogladajzhejto

b357b1f4-e5b7-4696-a657-dd8662c354c0
owczareknietrzymryjski

@cyberpunkowy_neuromantyk czy ty obejrzałeś film o tytule owczareknietrzymryjski?

cyberpunkowy_neuromantyk

@owczareknietrzymryjski


Tak, a co?

owczareknietrzymryjski

@cyberpunkowy_neuromantyk a nic, cute

pingWIN

@cyberpunkowy_neuromantyk Miło wspominam to anime, również polecam

slawek-borowy

piszcie, gdzie te filmy oglądacie, człowiek potem szuka i nigdzie nie ma 😅

pingWIN

@slawek-borowy jest jedna taka zatoka, arrrr 😉

slawek-borowy

@pingWIN jesteśmy duzi, ja preferuję streamingi, ale jak nie ma to komu dać zarobić, to co zrobić.

Nie spojrzałem że będzie w Zatoce ;)

Zaloguj się aby komentować

791 + 1 = 792


Tytuł: Play Nice. Powstanie, upadek i przyszłość Blizzarda

Autor: Jason Schreier

Tłumacz: Bartosz Czartoryski

Kategoria: reportaż

Wydawnictwo: Sine Qua Non

Format: e-book

ISBN: 9788383309590

Ocena: 7/10


Czy jestem fanem Blizzarda? Nie powiedziałbym, chociaż z przyjemnością grało mi się w parę gierek, które zostały stworzone przez to studio: „Diablo 2” czy „Warcraft 3” z dodatkiem sprawiły mi mnóstwo radości. Doceniam jednak ogromny wpływ Blizzarda na branżę gier i to, że wykreowali tak wiele znakomitych franczyz, odnosząc sukcesy na różnych polach.


No bo tak: dwie serie świetnych gier strategicznych; niesamowity cykl hack and slashy, który co prawda może z trzecią i czwartą częścią trochę podupadł, ale jednak; MMO, które przez wiele lat (a może i do dzisiaj - aż tak się już tym nie interesuję) nosiło miano króla i wielokrotnie czytałem zapowiedzi potencjalnych pogromców „WoWa” - tyle że nikomu się nie udało; wybitna karcianka; wciągający hero shooter. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że pracownicy Blizzarda po prostu kochali grać w gierki - brali na warsztat tytuły, które bardzo im się podobały, a następnie ulepszali te elementy, które im nie pasowały.


Mimo że wiele z omawianych historii już znałem, to i tak przyjemnie mi się o nich czytało. Jason Schreier raczej pisze dla fanów gierek bądź tego konkretnego studia, jednakże nie zabrakło tłumaczeń niektórych mechanik czy pojęć, które mogłyby być kłopotliwe dla laików - ci również powinni się bez trudu odnaleźć w tym reportażu, napisanym po przeprowadzeniu setek wywiadów z pracownikami Blizzarda. Dodaje to pewnego rodzaju smaczku i otwiera dostęp za kulisy.


To nie tylko historia o pasjonatach, który zmienili oblicze branży i wyznaczyli pewne standardy (do tego stopnia, że ludzie chcieli pracować w Blizzardzie, mimo że ten często płacił gorzej od konkurencji), ale także opowieść o niszczycielskim wpływie chciwej korporacji, myślącej o krótkoterminowych zyskach. Ciekawe, jakby to wszystko się potoczyło, gdyby nie doszło do fuzji Activision z Blizzardem.


Autor poruszył także kwestie kontrowersji związanych z firmą. Między innymi z oskarżeniami o molestowanie seksualne kobiet czy inne niestosowne zachowania, różnice w płacach na tych samych stanowiskach et cetera.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #gry

81c213ba-a653-43e9-810c-b317fe7f10f4
moll

@cyberpunkowy_neuromantyk WoW był piękną przygodą, chłopa tam poznałam - trzeba uważać w co się gra

cyberpunkowy_neuromantyk

@moll


Jeszcze dodaj, że graliście po przeciwnych stronach: Ty w Hordzie, on w Przymierzu. : P

moll

@cyberpunkowy_neuromantyk w jednej gildii, pierwsze słowa zamieniliśmy po jakimś 1,5 roku wspólnej gry xD

Zaloguj się aby komentować