#rozwojduchowy

2
62

Krótki wpis-podsumowanie dotyczący #medytacja

Obrałem go w miarę możliwości ze skojarzeń związanych z #buddyzm #zen i starałem się zostawić samo #mindfulness tak, żeby mogło się to przydać większej ilości osób.


Będzie to trochę o #rozwojosobisty i trochę o #dobrenawyki i też trochę o #rozwojduchowy


Punktem wyjścia było doświadczenie, które zrobiłem sam na sobie: mocno zwiększyłem dzienną ilość czasu poświęconą na medytację. Z 10-30 minut z niewielkimi odchyleniami w górę - do stabilnego ~90 minut dziennie, a często więcej. Dlaczego i po co? Ciekawość badawcza. Wiele moich decyzji życiowych dotyczących zmiany nawyków zaczęło się od "a spróbuję i zobaczę jak to zadziała". W tym wypadku zadziałało, zapraszam.


Struktura będzie następująca: krótkie, ogólne wprowadzenie, wnioski, a dopiero w kolejnych akapitach przejdę dopiero do tego jak to można ogarnąć czasowo (bo wiem, że samo jednorazowe półtorej godziny to dla wielu osób już ekstremum).


W ogólności samo mindfulness (tłumaczone, chociaż imho trochę koślawo, jako "uważność") polega - pozwolę sobie na uproszczenie - na byciu "tu i teraz". Wśród jego plusów wymienia się: poprawę koncentracji, uspokojenie, redukcję stresu, rozszerzenie percepcji, radzenie sobie z myślami (również natrętnymi), lepsze radzenie sobie z emocjami i poprawę ogólnego stanu psychicznego (tu ważne zastrzeżenie: sama praktyka medytacyjna nie zastąpi wizyty u terapeuty, ale może pomóc w trakcie i po terapii).


Nasze umysły ciągle sobie pracują, przeliczając i knując niezależnie od naszej woli. Sterują różnego rodzaju chemikaliami, które wpuszczają nam do krwi, włączają różnego rodzaju zwierzęce mechanizmy (z których bardziej znanym jest "walcz lub uciekaj") i ogólnie zachowują się jak małpa w pokoju sterowania, odrywając nasze myśli do rozpatrywania nierealnych scenariuszy zagrożenia lub ryzyka, analizowania przeszłych sytuacji albo np. tworzenia zmyślonych scenariuszy przyszłości. Nie wszystko z tego jest nam potrzebne, nie wszystko jest potrzebne codziennie, za to często przeszkadza albo wręcz przeciwnie, oszukuje nas swoją pomocnością (choćby strzały dopaminy po dobrym skrolowanku Hejto). Uważność pozwala nam m.in. na śledzenie tych procesów: złapanie momentu uciekania w oglądanie "filmu" z sobą samym w roli głównej podczas spaceru, zidentyfikowanie automatycznej reakcji na jakieś bodźce albo uchwycenie uciekania w jakieś myślowe - zbędne - labirynty. Nie jest to łatwe i wymaga cierpliwości, a w kontekście medytacji nie bez powodu używa się określenia "trening medytacyjny", bo liczba podobieństw jest zaskakująco duża: nasze możliwości zmieniają się na plus w miarę kolejnych sesji, regularność zawsze popłaca, a nawet można się "przetrenować", jeśli ktoś za bardzo pójdzie na żywioł.


Jakie zauważyłem u siebie zyski po miesiącu?

  1. Lepsze wejście w medytację. Czasem potrzebowałem kilku minut, które poświęcałem na liczenie oddechów, by mieć "kotwicę", która mnie utrzyma pośród wody rwących myśli, dopóki one się nie uspokoją. Teraz praktycznie w każdym momencie z "hehe" do "not hehe" przechodzę dosłownie z sekundy na sekundę.

  2. Identyfikacja natrętnych myśli dowolnego rodzaju. Zauważalnie szybciej (a w większości od razu) zauważam, że myśli gdzieś uciekają w bok (często zanim w ogóle uciekną) i mam chwilę na to, żeby każdą myśl obejrzeć i zastanowić się, czy należy jej poświęcić czas.

  3. Brak "walki" umysłu, gdy zabieram mu "zabawkę": żadnego "no weź, chodź jeszcze chwilę sobie o tym pomyślimy, to było fajne" albo "nieee, ja chcę jeszcze chwilę, to było satysfakcjonujące, znowu będziemy się nudzić bez sensuuuu".

  4. Identyfikacja różnego rodzaju automatycznych reakcji, w większości zanim poirytowanie lub cokolwiek innego wyjdzie na zewnątrz. Zauważam nietypowe zachowanie i analizuję. Na (uproszczonym) przykładzie poirytowania: czy konkretnie mam jakiś powód do bycia zirytowanym [czymś?] - Nie. Czy wobec tego coś, co się wydarzyło wyzwoliło jakąś automatyczną reakcję utrwaloną przez jakiś nawyk? - Ano nie. No dobrze, czy wobec tego w kupie mięsa, w której mieszkam, dzieją się jakieś chemiczne rzeczy i potrafimy je zidentyfikować? - O, coś się da, pomyślmy. No dobra, mamy wynik: jesteś głodny, zjedz coś i nie marudź.

  5. Zmniejszenie czasu poświęcanego na internety. Nigdy nie było tego wyjątkowo dużo (chociaż nie wiem, nie porównywałem sobie długości z nikim), nie mam na telefonie apek społecznościowych, ale tak czy inaczej udało mi się zauważalnie ograniczyć czas, który poświęcałem na mniejsze lub większe "zombie scrolling" albo delikatne FOMO.

  6. Więcej zadowolenia z prostych czynności. Użyję daleko idącej analogii "jeśli idę zdobyć dwa szczyty w górach, cieszę się dwa razy, jeśli idę przejść się po górach przez dwa szczyty - dobrze się bawię cały dzień". W codziennym życiu mówimy o prostych rzeczach takich jak chowanie naczyń, pranie, spacer do sklepu - gdzie punkty docelowe "powieszone pranie", "jestem w sklepie" przetykane są nudną "drogą do sukcesu", którą można (przecież) poświęcić na myślenie o "lepszych rzeczach". Nie oznacza to, że szczerzę się z radości jak idiota, bo los skierował mnie do wyrzucenia śmieci, bo to przecież kolejna przygoda życia, ale wyrzucenie śmieci to po prostu wyrzucenie śmieci: rzecz do zrobienia, jest, jaka jest (tutaj trochę rozrabia Zen wskazując, że wartościowanie dobry/zły nadajemy świadomie i nie jest ono zawsze potrzebne).

  7. Mniej dni "życiowego idlowania" - takich, które się kończą i w sumie nie wiem co w nich robiłem, ale jestem zmęczony i nagle jest wieczór. Wiąże się to z punktem 6 powyżej: jeśli dzień składa się praktycznie wyłącznie z drobnych, "nieistotnych" czynności, to zauważając je po kolei mam świadomość tego, co się działo i dzień jest "zakończony" pozytywnie, bo wiem, co konkretnie robiłem i że to "coś" nie było nieistotne i pomijalne.

Jak to wszystko pogodzić z zegarkiem i życiem?

Rzadko ktoś ma czas na to, żeby poświęcić na robienie "niczego" półtorej godziny i nie jestem tu wyjątkiem. Na szczęście nie ma obowiązku ogarniania tego w jednym rzucie, nikt tego nie sprawdza. Możemy sobie podzielić to na krótsze sesje w miarę możliwości i dostępnego czasu.


Poniżej przykład tego, jak zrobiłem to ja.


Podstawowe założenia takiej pojedynczej rundy praktyki mam trzy:

  1. Określony czas: od-do. Nie ma "będę siedział aż się nasiedzę", tylko zawsze jest to określony z góry czas. Czasem na stoper, czasem pamiętam godzinę startu.

  2. Zamiar i zdecydowanie: teraz, konkretnie teraz zaczynam. Nie "o, przypadkiem siedziałem bezmyślnie 20 minut".

  3. Przynajmniej 10 minut. Wiem, że niektóre wprowadzenia do medytacji proponują "chociaż trzy minuty" albo "pięć minut dziennie" - i nie ma w tym nic złego - ale dla mnie te 10 minut to taki na tyle długi czas, żeby mieć formalną pewność, że nie zrobię niczego po łebkach.

Mając powyższe na uwadze zejdziemy sobie (ale tylko powierzchownie) do Zen, który wyodrębnia trzy podstawowe rodzaje praktyki: zazen (medytacja siedząca), kinshin (medytacja chodzona) i samu (medytacja poprzez pracę).

O ile dwa pierwsze są w miarę oczywiste, o tyle trzeci - praktyka poprzez pracę - wymaga zastrzeżeń z punktów 1 i 2, żeby nie była po prostu "uważnym" wypełnianiem obowiązków. Tutaj sam dokładam sobie jeszcze jedno obostrzenie: zajęcie musi być proste, powtarzalne, nie pochłaniające myśli i uwagi.


Jak to wygląda czasowo? Różnie. Najwięcej czasu poświęcam na medytację siedzącą i chodzoną (a jestem człowiekiem, który jak może gdzieś podjechać autem, to idzie z buta, bo tak do godziny to nadal "krótki spacer"). Pilnuję za to, żeby codziennie przynajmniej jedną rundę przesiedzieć, bo medytacja siedząca jest filarem, który wymusza pełnego uspokojenia umysłu; chodzona (nawet po sali albo pokoju) poprzez zmienność tego, co mamy przed oczami daje mózgowi jakiś bodziec, który go satysfakcjonuje w swej zmienności i uspokaja. Siedzenie wpatrzonym w podłogę lub - tak jak Bodhidharma - w ścianę, wymusza większe skupienie i czyni praktykę zarówno trudniejszą, jak i bardziej efektywną (i satysfakcjonującą).


Podsumowując: <głosem Walaszka> warto było.

Nie potrzebowałem szukać czasu kosztem innych aktywności (no, poza zyskami z mniejszego używania telefonu/laptopa), wystarczyło po prostu wykorzystać ten czas, który już poświęcam w ciągu dnia na proste zajęcia (lub który spędzam "bezczynnie").

Warto zacząć w ogóle, warto spróbować wydłużyć. Niestety, jest to trening, więc efekty są widoczne po jakimś czasie, ale zyski są zdecydowanie warte "cierpienia".


W komentarzu załączam (z krótkim omówieniem) film przygotowany przez szkołę Kwan Um, który troszeczkę omawia ten temat. Nie linkuję go tutaj, bo nie chcę, żeby "odstraszał" jako miniaturka.

Statyczny_Stefek userbar
Statyczny_Stefek

Linkuję film, który na pierwszy rzut oka jest nie na temat, bo mówi o dwóch aspektach praktyki Zen: samadhi i pradżni. Sądzę, że na potrzeby moich wypocin z posta powyżej można go "ześwieczczyć" i wykorzystać jako omówienie narzędzia, którym jest medytacja.


O ile omówienia z punktu Zen i tak bym się nie podjął, o tyle na uproszczenie mogę sobie pozwolić (zawsze ceniłem sobie swoją ignorancję xD ).


Użyte w filmie terminy (przyda się mieć pod ręką):

- samadhi: stan świadomości i głębokiej koncentracji podczas medytacji

- pradżnia: mądrość, która jest efektem regularnego treningu medytacyjnego.


Wykład wskazuje, jak te dwa byty zależą od siebie i jak potrafią wpłynąć na nasze życie. A także jak poprawny trening medytacyjny i życie poza nim pozostają (lub mogą pozostawać) w równowadze.


Na koniec cytat (wymieniony w filmie) z mistrza Zen Bojo Chinula, który wskazuje, jak wykorzystać trening medytacyjny w codzienności:

Niespokojny umysł pokonaj samadhi [treningiem-praktyką]

Otępiały umysł pokonaj pradżnią [świadomością i mądrością wynikającą z praktyki]

splash545

@Statyczny_Stefek bardzo dobry tekst, dzięki.

Statyczny_Stefek

Jak tak sobie teraz myślę:

"Krótki wpis-podsumowanie dotyczący #medytacja"

No tak średnio bym powiedział.

Zaloguj się aby komentować

Mus zaistnienia akceptującej obserwacji


Czlowiek w wymiarze wewnętrznym ma wiele księstw i królestw; krain odłamków nas samych, które wraz z wierną i oddaną wędrówką przez nieskończoną pustkę, odwiedza się, a każda wizyta i jakieś rozpoznanie; zrozumiałe i zaakceptowane, to raptem cząstka cząstki; budowa jednego elementu przekładni silnika milenijnych rozmiarów, machiny zdolnej przetwarzać sprzeczne i bardzo odległe od siebie bodźce, tłumacząc je na jeden wspólny i zrozumiały język.

Wspólny język stający się uniwersalnym fundamentem, i wspólną linia porozumienia dla poszczególnych wewnętrznych stronnictw dialektycznych (tłumaczeń aspektów (perspektyw) wszechświata), linią życia i źródłem woli nas samych. Niestety, bez wejścia w pustkę i zakosztowanie spazmów chaosu nie ma możliwości sporządzenia takiego świadomego fundamentu; zbudowania translatora.


To nic innego jak rozpoznawanie czynników wchodzących w skład tychże realiów i staranne zrozumienie ich reakcyjności jest kluczem do budowy i uruchomienia translatora czy dalej mechanizmów równoważących ku utrzymaniu stabilności i autodecyzyjności w życiu, na jakiejkolwiek płaszczyźnie.


Szukasz więc stabilności? A może po prostu tego czegos w zyciu co Cię poruszy i głeboko nakarmi?
Mów sie że wiele odpowiedzi jest nas; i ta na pewno jest.


Tekst pisany pod natchnieniem, które finalnie poszlo w inną stronę, hah


#psychologia #rozwojduchowy #filozofia #stoicyzm #tworczoscwlasna




Zaloguj się aby komentować

suseu

@enkamayo Tak, prostytucja, bez gumy pięć dych z gumą stówa!

NatenczasWojski

@suseu chyba odwrotnie. Widać kolega nie zna cennika

Zaloguj się aby komentować

o nieskończoności ducha


Są dwa rodzaje bólu które spotyka świadomość na swej drodze.

Pierwszy to ograniczenie fizyczne; to nasze molekuły nie mogące się dalej mutować ku naszym zachciankom, ku celom i umizgom nieskończoności w nas rosnącej.

Ból ten toczy upadkiem i zakazem, ale pomimo jego niepowstrzymalności są świadectwa iż i jego można na wiele sposobów obejść, choć finalnie i tak ten wraca niechciany przez nikogo.


O wiele łaskawszym dla naszej chwały jest ten drugi rodzaj, ból wynikający z naszej mocy, czy też - niemocy.

Strach zakodowany głęboko w mięśniach, niechęć zapisana w czynach czy zwykła słabość woli łamiąca się pod wpływem zakazanych przez społeczeństwa wag naszych własnych traum czy wewnętrznego obrzydzenia. Co wszystko odznacza się niczym koryto dla działań; ścian rynny która zamyka nas w wąskim pasie oczekiwań i chęci nam wciskanych.


Ten rodzaj to brama ku temu co najświętsze i najwłaściwsze dla ludzkiego stworzenia, bo poprzez cenę krwii, łez i spazmów bólu rozrywanego ciała osiąga się sprawczość równą legendom ludzkiego stworzenia.


Wola w pełni zaakceptowana zmienia funkcjonowanie ciała, a dalej życia; poprzez każdy akt naszego czynu.

I choć to my musimy wybrać samodzielnie kierunek działań zgodnie z nami, to niewiele jest innych bardziej chwalebnych ścieżek niżli ostateczne zwyciężenie poprzez zrozumienie, i zaabsorbowanie swych własnych zasobów w jeden spójny obraz jestestwa.


Wpis zainspirowany życiem Sigismunda, I wielkiego marszałka czarnych templariuszy, najlepszego wojownika galaktyki


#glosotchlani #filozofia #tworczoscwlasna #ciekawostki #warhammer40k #rozwojduchowy

Szlachetkin_Szalony

ktoś mi powie - a gdzie umiejscowisz ten [ból] wynikający z zwykłego obcowania z rzeczywistością?

ten po dłuższym czasie stawania się, przemienia się w płyn który przemija bezwiednie nie zwracając na siebie swej uwagi; i to z wielu powodów. Bo i zwyczajnie trening osłabia go, a wola kieruje swą uwagę gdzie indziej, ale też problemy nas otaczające z czasem są pretekstem do wywołania potwora w nas samych, potwora będącego ucielenieśniem wzorców zakodowanego głęboko w mięśniach, który jest kolejnym źródłem nas samych.

Źródłem który staje się nami, po kompleksowej przemianie.

W tedy krąg się zamyka i dopełnia

Zaloguj się aby komentować

Gepard_z_Libii

Już kiedyś słyszałem o tej ceremonii kakao i za każdym razem mnie to rozbraja, ale misy fajne, tylko to trzeba samemu sobie usiąść i postukać, a nie jakieś grupowe cyrki i oświecone pierdololo

lurker_z_internetu

Ceremonia kakao u miss gangbangów? Brzmi jak coś co by miało dużo wyświetleń na porhubie.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

lurker_z_internetu

Urodź się w pierwszym roku naszej ery, odkładaj 11 tysięcy dolarów co godzinę, a w 2024 nadal będziesz biedniejszy od Elona Muska.

entropy_

@lurker_z_internetu lol, sprawdziłem i faktycznie tak jest xD

lurker_z_internetu

@entropy_ ludzie rzadko zdają sobie sprawę ze skali bogactwa 1%. Zatrzymaliśmy się jakoś na czasach milionerów z lat '60, obecne różnice są po prostu trudne do wyobrażenia.

Byk

Nigdy w życiu nie piłem kawy że Starbunia, gdzie moje pół miliona?

Byk

@lurker_z_internetu good point! Eee, Inflacja!

Zaloguj się aby komentować

Drogi wstydzie,


Dziękuję ci.


Dziękuję, że byłeś tam, kiedy cię potrzebowałam.

Dziękuję za to, że kazałeś mi zakrywać moje nieporządane części.

Za pomoc w ukrywaniu tych "złych" części, których inni ludzie nie chcieli.

Lęki. Wątpliwości. Smutki. Bóle.

Tych dziwnych, niepokojących, "niecywilizowanych, nienormalnych" myśli.

Kazałeś mi je stłumić. Odwrócić od nich uwagę.

Stworzyć personę, maskę.

Być "kimś innym".


Dziękuję ci. Uratowałeś mnie, jak sądzę.

Uratowałeś mnie przed karą. Od wyśmiania.

Od zaniedbania. Przed wtargnięciem.

Od bycia dręczoną, zranioną, porzuconą.


Uratowałeś mnie przed osądem.

Od horroru odrzucenia.

Od terroru utraty miłości.

Potrzebowałam cię wtedy, tak.

W mojej niewinności. W moim niedoświadczeniu.


Tak, myślę, że mogłeś uratować mi życie.

Byłeś wspaniałym i lojalnym towarzyszem.

Dziękuję ci. Chylę czoła przed twoją mocą.


Ale teraz, wstydzie, już cię nie potrzebuję.

Jestem gotowa ujawnić światu moje prawdziwe ja.


Nie mogę dłużej żyć w kłamstwie.

Chcę, by inni poznali prawdziwą mnie. By zobaczyli ten "bałagan" w moim wnętrzu.

Te niewygodne myśli. Te 'mroczne' uczucia.

Te "wstydliwe" części...

które być może wcale nie są "wstydliwe".


Chcę teraz porzucić tę postać.

Zobaczyć się w świetle dziennym.

By móc być kochaną za to, kim naprawdę jestem.

Niebroniona. Niezabezpieczona. Prawdziwa.


Prawda, jestem przerażona!

Zapewniłeś cudowną ochronę, wstydzie!

Bez ciebie czuję się taka roztrzęsiona, surowa, niepewna.

Taka bezbronna. Ale też tak cholernie żywa!


Ruszam w Nieznane.


Dziękuję ci, wstydzie.

Dobrze wykonałeś swoją pracę.

Wiedziałam, że zawsze starałeś się tylko pomóc.

Po prostu już cię nie potrzebuję.


Możesz mnie odwiedzać, kiedy tylko zechcesz.

Możesz nadal mi doradzać.

("Zawróć! Schowaj się! Wycofaj się! Zamknij się! Dopasuj się! Pozostań mała!")


Ale nie będę ci już dłużej posłuszna.

Nie będę twoją niewolnicą.

Odbieram swoje życie.


Znalazłam nową kochankę.

Nową przewodniczkę.

Nową najlepszą przyjaciółkę:


Siebie samą.


Jeff Foster


#psychologia #rozwojduchowy #cytaty #qualitycontent #gruparatowaniapoziomu

"Życie polega na rozwoju i umieraniu. Niektóre rzeczy po prostu się rozpadają. Nie da się ich wskrzesić. Jednak każdy z nas zniszczył kiedyś coś cennego i żywego, niechcący albo w gniewie. Ze strachu, słabości albo przez zaniedbanie każdy z nas utracił jakąś rzecz, która jest niemożliwa do zastąpienia. Szkody są różnego rodzaju. Czasem coś wyszczerbia się tylko albo pęka na dwoje. Czasem jednak rozsypuje się na drobne kawałki. Można taką rzecz wyrzucić albo schować głęboko. Czasem myślimy, że to co schowane, naprawi się samo. Pęknięte skorupy można złożyć tylko w jeden sposób. Trzeba go znaleźć. Są skorupy czekające na sklejenie złotem. I są śmieci, których trzeba się pozbyć."


Joanna Bator


#psychologia #rozkminy #cytaty #rozwojduchowy

Zaloguj się aby komentować

Prosty sposób na sprawdzenie podatności na sugestie czyli hipnozę, autohipnozę, afirmacje itp:


Stań z wyciągniętymi przed siebie rękami, tak żeby dłonie znajdowały się na jednym poziomie, zamknij oczy i wyobraź sobie że prawa ręka jest wyżej, a lewa niżej, przy czym staraj się w ogóle nie poruszać i utrzymac dłonie w tym samym miejscu, co przed zamknięciem oczu.

Po upływie około pół minuty otwórz oczy i jeśli prawa dłoń znajduje się wyżej od lewej, oznacza to że jesteś podatny/a i możesz to wykorzystać do samodoskonalenia, albo dalej żyć jak liść na wietrze, smagany opiniami innych i swoimi własnymi na twój temat.


Ja jestem podatny i to bardzo, dlatego staram się być czujny jak kot przy mysiej dziurze, bo dawniej często pozwalałem sobą manipulować.


#rozwojduchowy #psychologia

emdet

@Gepard_z_Libii kurła, ani o milimetr. I co teraz? (╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻

Gepard_z_Libii

@emdet opuść ręce bo będą drętwieć

NatenczasWojski

@Gepard_z_Libii to nie do końca dobrze wytlumaczyles


w jednym reku masz balonik z helem, bardzo lekki balonik, ktory chce sie wyrwac, ciagnie w gore, wyobraz sobie jak ciagnie, jak sie wyrywa, jak musisz trzymac go mocno zeby nie uciekl. A moze dwa baloniki? Jakie maja kolory? Moze czerwony i niebieski? Ktory jest lzejszy? Ktory bardziej sie wyrywa? Ktory jest wiekszy, ma wiecej helu, jest lzejszy?


A w drugim reku masz wiadro zelastwa. Ciezkie zelastwo. Ciezkie wiadro, skup sie na tym zelastwie, co tam jest? Ciezki odwaznik. Stary pordzewialy 5kg odważnik. A obok sloj pelen grubych gwozdzi. Czujesz jakie ciezkie? I jeszcze stare zelazko. Calosc wazy bardzo duzo, jak duzo to wazy? 5 kg? 10kg? Z kazda chwila czujesz ze coraz wiecej.


Jestem hipnotyzerem

Gepard_z_Libii

@NatenczasWojski Serio jesteś?

Akurat taki sposób kiedyś znalazłem w poradniku i na mnie działa.

ogolnie mam za sobą dwie sesje u hipnoterapeuty i on też mówił że jestem dość podatny więc taki prosty sposób może na mnie działać intensywniej niż na innych.

Ostatnio znajoma przy mnie próbowała i też działało

NatenczasWojski

@Gepard_z_Libii serio. Mam certyfikaty

fb84d798-ca08-45cc-a5a5-fd9c0a70b5c8
NatenczasWojski

@Gepard_z_Libii hipnoza i sugestie nie sa doslowne. Dlatego tak dobrze dzialaja.

Gepard_z_Libii

@NatenczasWojski To mnie zaskoczyłeś nie powiem.

Fajny przycisk do papieru swoją drogą

NatenczasWojski

@Gepard_z_Libii dzieki, kupilem kiedyś na bazarze w Montpellier


Jakies male studio robi te figurki ostatnio taka poszla na aukcji za 240 usd, myslalem ze mnie wychujali na tym bazarze bo dalem chyba 120 euro


https://www.bradfordsauction.com/auction-lot/samuel-boulesteix-skull-t-atelier-royan-17-royan\_4494A8CBEB

Zaloguj się aby komentować

Divide et impera łac. dziel i rządź.


Każdy o tym słyszał, ale chyba nie każdy rozumie, bo nadal dajemy się rozgrywać, jak głupi misiek sztucznym miodem.


Prawaki kontra lewaki, szury kontra systemowe szury, naród przeciw narodowi i plemię przeciwko plemieniu, ludzie potrafią się zajadle kłócić nawet o to który system operacyjny albo konsola do gier jest lepsza.


Jaki jest powód tego szaleństwa?

Przywiązanie i duma o których cytat wstawiłem w moim poprzednim wpisie.


Link do wpisu: https://www.hejto.pl/wpis/duma-tak-jak-inne-negatywne-emocje-rodzi-lek-lek-oznacza-potencjalna-strate-zate


#rozwojduchowy #psychologia

Erebus

@Gepard_z_Libii wszystkie organizmy dążą do rywalizacji na każdym polu i to normalne.

Gepard_z_Libii

@Erebus Słuszne spostrzeżenie, aczkolwiek człowiek jest czymś o wiele większym niż skończona organiczna forma.

Nie jestem w stanie wytłumaczyć ci czym jesteś na fundamentalnym poziomie i nie mam też zamiaru odbierać przyjemności samopoznania komukolwiek, nawet jeśli byłoby to możliwe.

Mogę ewentualnie nakierować na odpowiednie tory, ale do tego potrzeba absolutnej szczerości z samym sobą

Gepard_z_Libii

@Erebus Zauwaz też że zdrowa rywalizacja, a pozwalanie na manipulacje z wykorzystaniem tej rywalizacji to nie jest to samo.

Zaloguj się aby komentować

Duma, tak jak inne negatywne emocje, rodzi lęk. Lęk oznacza potencjalną stratę. Zatem duma zawsze oznacza utratę spokoju umysłu.(...)Zaborczość i przywiązanie pojawiają się jako konsekwencja dumy. Przywiązanie więc to potencjalna przyczyna cierpienia, ponieważ wywołuje lęk przed stratą, a wraz ze stratą wracamy do apatii, depresji i żalu.(...) Umysł ludzki cechuje zabawna osobliwość - dołącza dumę do wszystkiego, co poprzedzone jest słowem " moje".

Z książki Technika Uwalniania

#cytatyhawkinsa #rozwojduchowy #psychologia

Zaloguj się aby komentować

Scena z filmu Rewolwer, który opowiada o zmaganiach głównego bohatera, ze swoimi słabościami, takimi jak strach, chciwość i duma.


Dwojka bohaterów granych przez André 3000, właśc. André Lauren Benjamin(członek zespołu Outcast) oraz Vincent’a Pastore’a(znany między innymi z roli w kultowym serialu Rodzina Soprano), symbolizują kolejno logikę i intuicję.


Aktora grającego główną rolę chyba nikomu nie trzeba przedstawiać.


Wake up mrGreen


https://youtu.be/t0CAe6zA_3w?si=qqGsUVkMKfs_3G8r


#rozwojduchowy #psychologia #filmy

Zaloguj się aby komentować

Porozmawiajmy o umieraniu.


Jako dziecko w wieku około 10 lat popadłem w

paranoje graniczącą z obłędem(pisałem o tym w komentarzach z @Tylko_Seweryn albo @Sezonowiec , was obu tez mylę nagminnie) trwało to z przerwami około dwóch lat, później został tylko lęk przed śmiercią, co popchnęło mnie w kierunku poszukiwań i zacząłem studiować różne treści związane z tym tematem i stosować techniki uwalniające od lęku i oswające z nieuchronnym przemijaniem.


To oraz poszukiwanie sensu istnienia sprawiły że na dzień dzisiejszy nie boję się już śmierci.

Nie chodzi o to że nie boję się bólu czy nie bronie się przed atakiem fizycznym, bo instynkt samozachowawczy nadal jest we mnie, jak w chyba każdym człowieku z naszego kręgu kulturowego, ale sam strach, że kiedyś będę musiał wszystko zostawić, w tym też i ciało, juz przeminął.


To tyle o mnie i przyznaję bez bicia, że cel tego postu jest zupełnie inny.


Chodzi o prowojenne wpisy w których stosowana jest manipulacja i obrażanie osób o odmiennym zdaniu.


@Belzebub wykorzystałeś niedoróbki w kodzie portalu, żeby wywinąć się z dyskusji, ale źle trafiłeś, bo jedną z moich ulubionych rozrywek jest gaszenie napinaczy.


Jestem święcie przekonany, że rzucony razem ze mną w bój, narobiłbyś w portki przy pierwszym kontakcie z wrogiem

Wiele razy musiałem bronić znajomych idiotow, którzy nic nie potrafią, a jako substytut poczucia mocy, stosują opowiastki rodem z filmów, zaczepiają obcych ludzi w grupie, a po pierwszym strzale miękną im kolana.


Wyzywasz ludzi od ciot i innych, bo nie możesz znieść że jest ktoś, kto poczucie mocy czerpie z własnych dokonań i projektujesz swoje słabości na innych.

Każdy kto choćby w minimalnym stopniu poznał siebie, wyciągnie takie same wnioski.


Ludzie słabi szukają mocy na zewnątrz, w czymś większym od nich i atakują kazdego, kto podważa słuszność idei, której taki słabiak się poddaje.


#wojna #rozwojduchowy #psychologia #oswiadczenie

koszotorobur

@Gepard_z_Libii - tak bez heheszkowania - Panie Gepard widzę, że masz Pan głębokie przemyślenia i wykonałeś ogrom pracy nad sobą - za to należy się szacunek - będę miał to na uwadze podczas wspólnego heheszkowania na Hejto

Gepard_z_Libii

@koszotorobur Nie ma się czym szczycić, serio nie ma, bo to życie i niemożność wytrzymania samemu że sobą sprawiły, że cokolwiek ze sobą zacząłem robić, ale i tak dziękuję, a bardziej cieszę się że jesteś w stanie docenić to o czym piszę, bo to dobrze o tobie świadczy, ale to że jesteś spoko ziomkiem wiedziałem już dawno

koszotorobur

@Gepard_z_Libii - dzięki za miłe słowa - miło czasem tak sobie poschlebiać

Generalnie to uważam, że jest się czym szczycić bo praca nad sobą nie jest łatwa a w ogóle osiągnąć poziom samoświadomości pozwalający taką pracę zacząć to już w ogóle.

Zaloguj się aby komentować

Na początek, jak obiecałem - wołam @razALgul


I przechodzę odrazu do rzeczy, bo będzie dość długi tekst:


Kiedy jakaś osoba nam imponuje swoją zaradnością, talentem, chęcią do działania, majątkiem itd. to zazwyczaj widzimy tylko efekt końcowy etapu, jaki dana jednostka przeszła, by stać się naszym…powiedzmy że idolem(nie lubię używać tego słowa).

Jest to jeden z błędów poznawczych, nie pamiętam jego nazwy, nie przywiązuje wagi do etykietek, więc musicie mi wybaczyć


Często próbujemy naśladować taką osobę, jej styl bycia itd. kiedy ona już jest na szczycie, ale to jest kopanie się z koniem, bo każdy jest na innym etapie swojej drogi i każdy powinien robić to, co jest dla niego aktualnie odpowiednie i tutaj pojawia się problem - skąd wiedzieć czego akurat nam trzeba, aby rozwój był jak najbardziej wydajny, łatwy i przyjemny?


Pierwszym i niezbędnym krokiem jest wyrobienie sobie nawyku, aby kierować się zasadą:

słuchaj każdego, czytaj wszystko, niczego nie odrzucaj z automatu, ale też w nic do końca nie wierz, dopóki nie sprawdzisz na sobie czy to faktycznie działa.


Po tym przydługim, aczkolwiek koniecznym wstępie, przechodzimy do mięska, czyli wskazówek, jak poruszać się po labiryncie naszego umysłu.


Tutaj do gry wkracza nasza intuicja, która w połączeniu z logicznym myśleniem, nigdy nie sprowadzi człowieka na manowce.


Zdarza się często podczas oglądania filmu, czytania książki czy czegokolwiek, że jakieś zdanie albo fraza, bardzo się spodoba, coś się w nas zapala, albo jak to mój kumpel ładnie mówi - to mi w duszy gra - i to jest wskazówka w którą stronę powinniśmy się udać podczas naszych poszukiwań.

I to skąd wypływa dana fraza czy zdanie nie ma najmniejszego znaczenia.

Zdarzało mi się wyciągnąć cenne wskazówki od żebraka uraczonego piątakiem, albo od pani kasjerki.

Co dalej?

Przedewszystkim należy zapisywać te zdania i frazy, najlepiej w specjalnie do tego przeznaczonym notesie i traktować ten kajecik jako rzecz świętą, Ja swojego nawet nie pozwalam nikomu dotykać, ani z nikim nie rozmawiam o jego zawartości, aby nie wytracać cennej energii na gadanie i tłumaczenie, zamiast na działanie.

Kiedy nazbiera się już trochę takich puzzli albo jeśli czuję nieodpartą chęć drążenia, to szukam dalszych informacji np. wpisując owe frazy w Google, albo pytam kompetentnych osób.

Czesto też przychodzi do mnie myśl i chęć ponownego przeczytania książki lub artykułu i to też należy robić, bo nasze zrozumienie pewnych idei, pogłębia się wraz ze zdobywanym doświadczeniem.


Sam obecnie po raz kolejny studiuję Kybalion i jestem w ciężkim szoku, jak wiele zawartości nie rozumiałem poprzednim razem.


Bardzo ciekawym jest, że każdy kto stosuje się do tych wskazówek sumiennie i konsekwentnie, trafia w końcu na starożytne źródła typu Biblia czy zwoje znad morza martwego i zaczyna interesować sie spirytualizmem, praktykować medytację i tym podobne. Studiowanie owych materiałów wiąże się z koniecznością zapoznania z zasadami semantyki, bo język ewoluuje przez tysiąclecia.


Jest to zaskakująco przyjemny proces, jeśli tylko nauczymy się słuchać głosu serca.


Bez tego nasze życie jest walką, zamiast bawić się i iść z planem naszej duszy, toczymy niekonczocą się bijatykę, która budzi w nas nieustanny opór, prowadzi do chorób, kłótni i nawet wojen.

Oczywiście jest na świecie, jakiś procent szczęściarzy, którym udaje się zarabiać na swoim hobby, ale większość kopie się z koniem, tak jak Ja przez większość mojego życia.


Mam nadzieję że to co napisałem jest zrozumiałe - starałem się nie stosować skrótów myślowych(na czym często się łapię) i napisać w miarę przystępnym językiem.


Dziekuję każdemu zainteresowanemu i proszę nie zapomnieć, jeśli łaska o piorunku na zachętę do dalszego działania i w celu dotarcia do jak największej ilości użytkowników.


I pamiętajcie że to ma być zabawa, a jednymi z naszych największych sojuszników jest poczucie humoru, dystans do świata i samych siebie.

Powodzenia!


#rozwojduchowy #psychologia

Zaloguj się aby komentować

Porównanie sposobu działania lewej i prawej półkuli mózgu. Fragment książki Betty Edwards o rysunku. @Gepard_z_Libii czy w całym tym #rozwojduchowy nie chodzi właśnie o "unicestwienie" lewej półkuli i wyciągnięciu z cienia prawej? Tak wynika z tego porównania

59e31ea4-191b-40a0-8c13-cf9a0bb6521c
KLH2

A co jak stanę tyłem?

koniecswiata

@KLH2 To cały wszechświat odwraca się razem z Tobą i Twoja prawa strona nadal jest prawa

KLH2

@koniecswiata Wszechświat ma granice

a8488dd5-005a-40ac-a031-f648dfcf1e1b
Gepard_z_Libii

Aż tak bym nie rozrabiał

Chodzi raczej o zsynchronizowanie obu półkul czyli jak to określają starożytne filozofie -zrównoważenie obu pierwiastków, żeńskiego z męskim, przy czym nie mieli tutaj na myśli biologicznych terminów, a raczej dwa aspekty psychiczne.

Apekt Męski - logika itd.

Aspeks żeński - intuicja, kreatywność itd.

koniecswiata

@Gepard_z_Libii No to bądźmy mniej radykalni. Nie unicestwienie tylko związek partnerski. A ponieważ wszystko jest ze sobą połączone, również ciało z psychiką, to - odpowiadam sobie na pytanie - tak!

Gepard_z_Libii

@koniecswiata nadgorliwiść gorsza od faszyzmu.

to samo tyczy się ego, przez długi czas traktowałem je jak wroga, ale tak naprawdę bez niego nie byłoby tu aż tak ciekawie - nie mielibyśmy ładnej muzyki i ogólnie sztuki, prawdopodobnie nie potrafilibyśmy się nawet porozumieć na logicznym poziomie.


Psychika wszystko stwarza, bo cały wszechświat znajduje się w nieskończonym umyśle Czegoś Wielkiego

Jarem

@koniecswiata

Czy ja przypadkiem nie widziałem materiału, który twierdził, że ten podział na lewą i prawą półkule jest przestarzały i to w dużym skrócie brednie?

Na 90%.

koniecswiata

@Jarem Nie wiem co widziałeś. Jeżeli tak jest, to poproszę o źródło, chętnie się zapoznam.

Gepard_z_Libii

@koniecswiata 

Koles nie jest w stanie napisać nic więcej poza tym że to bzdura na 90%, a robi to na podstawie materiału, którego sam nie wie czy widział

Zaloguj się aby komentować

Następna