Dodam jeszcze przemyślenie.
Takie rzeczy się zdarzają. Chciałbym móc napisać, że to jakieś ekstremum i że nie miałem na myśli sytuacji, że dzieci umierają z głodu i pragnienia w łóżeczkach, bo matka* je zostawia w domu na kilka dni, ale jestem na stówę przekonany, że w ciągu ostatnich dwóch lat czytałem o bliźniaczym przypadku.
Ale i tak przez "takie rzeczy się zdarzają" miałem na myśli coś innego. Miałem na myśli to, że ktoś się znęca nad dzieckiem** i sąsiedzi o tym wiedzą i tego nie zgłaszają.
Nie mówię, że dojebanie wszystkim mieszkańcom bloku wyroków rozwiąże sprawę, ale jakaś akcja edukacyjna przeprowadzona na poważnie w całej Polsce może to zmienić (a dojebanie im wyroków nie zaszkodzi ).
*matka, bo w tym wcześniejszym zdarzeniu, to też była matka, która kogoś nowego poznała itd, itp
**albo i nie nad dzieckiem; może nad żoną, może nad dziadkiem - nad SŁABSZYM