#gamesmeter

39
175

143 + 1 = 144


Tytuł: Super Mario Galaxy

Developer: Nintendo EPD

Rok wydania: 2020

Gatunek: Platformówka

Użyta platforma: Nintendo Switch

Ocena: 10/10


Najlepsza platformówka w jaką grałem. Każdy planeta oryginalna. Dużo smaczków z innych gier Nintendo.

Nic się nie zestarzała. Zebrałem 61 gwiazdek z 121. Był plan by wszystkie zaliczyć ale część z planet dostępne po pierwszym finale a poziomy w których steruje się żyroskopem zbyt hardcorowe dla mnie.


Z minusów

  • czasem praca kamery powodowała utratę życia.

  • brak możliwości natychmiastowego przejścia do zbierania kolejnej gwiazdy po ukończeniu danego poziomu - tzreba było przechodzić procedurę wybierania planety itp


#gamesmeter

88b1e6a1-408e-4100-b219-cd231bf5785d
koszotorobur

@TyGrySSek - widzę, że tygrysek wie co dobre

A na czym grane?

TyGrySSek

@koszotorobur nintendo switch

Bjordhallen

@koszotorobur pzkw @TyGrySSek lubi poskakać

Zaloguj się aby komentować

142 + 1 = 143


Tytuł: Anna Quest

Developer: Daedalic Entertainment

Rok wydania: 2015

Gatunek: Point and Click

Użyta platforma: Steam Deck

Czas rozgrywki : 11h nieukończona (około 70% przeszedłem)

Ocena: 7/10


Kolejna gra od studia Daedalic jednak nie dałem rady ukończyć męczące niektóre zagadki choć ogólnie chyba najłatwiejsza z wszystkich innych gier z tego studia. Design gry, animacja słabsza jak dla mnie niż w The Night of the Rabbit.


W bibliotece jeszcze jedna mam od nich The Whispered World Special Edition- ale póki co robie sobie przerwę od ich twórczości.

Pora w końcu ukończyć Walking dead

#gamesmeter

2034aebb-9bf6-485b-b177-502821728997
Zielczan

@TyGrySSek które Walking Dead?

TyGrySSek

@Zielczan te The Telltale

Zielczan

@TyGrySSek ale wszystkie?

Zaloguj się aby komentować

141 + 1 = 142


Tytuł: The Night of the Rabbit

Developer: Daedalic Entertainment

Rok wydania: 2013

Gatunek: Point and Click

Użyta platforma: Steam Deck

Czas rozgrywki : 15,5h

Ocena: 7/10


Gra twórców Deponi. Czyli na początku zagadki były ok, za połową gry doszło wiele innych opcji (zaklęcia, cykl dnia i nocy)także skorzystałem z solucji bo pewnie bym gdzieś i tak się zaciął na amen.

Graficznie, fabularnie, humor pierwsza liga.

Raczej tylko dla wyjadaczy przygodówek

#gamesmeter

768676f9-d2fc-46e8-994e-a35c2e0725ee

Zaloguj się aby komentować

140 + 1 = 141


Tytuł: Heavy Rain

Developer: Quantic Dream

Rok wydania: 2010

Gatunek: Interaktywny film

Użyta platforma: PS 5 Pro

Czas rozgrywki : 9h

Ocena: 6/10


Co jakiś czas docierały do mojej świadomości informacje o tym, że są gry, które tworzą gatunek "interaktywnych filmów". Jak jakiś czas temu na peperku pojawiła się promocja na Heavy Rain i Beyond Two Souls to stwierdziłem, że warto to sprawdzić, a nuż mi się spodoba. Zwłaszcza, że wiele dobrych rzeczy słyszałem o Detroit: Become Human od tego samego studia. No i dzisiaj w ten deszczowy (przynajmniej w Gdańsku) dzień skończyłem Heavy Rain i mam takie mieszane uczucia.


Jeżeli chodzi o sam gameplay to jest to jedno wielkie QTE (szybko! złap go w Yrden!) - spodziewałem się tego, ale co innego to wciskanie przycisków, co innego przechylanie pada, żeby żyroskop załapał nasz ruch. Zwłaszcza, że gra nie do końca czasem czuje, że wykonuje ten ruch. Dodatkowym problemem jest to, że czasem nie do końca wiadomo czy tutaj QTE będzie czy nie, gra tego nie sygnalizuje, więc zdarzało mi się, że piłem herbatę i nagle musiałem na gwałt pauzować grę, bo zaczęła się sekwencja z d⁎⁎y. I jak to wyskakuje nagle to zdarzało mi się spanikować i nie wiedziałem czy dana sekwencja zakłada wciśnięcie i trzymanie przycisków czy też impulsywne ich wciskanie. A i dodatkowym problemem było dla mnie to, że w wersji na konsole mamy nie tylko wciskanie przycisków, ale też ruch padem i ja nie wiem czy to mój pad ma zepsuty żyroskop, czy ja nie umiem dobrze potrząsnąć padem czy po prostu gra nie zawsze dobrze odczytuje ruch, ale były problemy z tym aspektem.


Grafikę i muzykę pozostawię bez szerszego komentarza. Jestem świadom, że gra ma swoje lata, nie będę się czepiał, że wygląda staro, skoro jest stara. Muzyka jest z kolei ok. Nic mniej, nic więcej.


Na koniec zostawiam sobie fabułę - i tutaj jest chyba moje największe rozczarowanie. Otóż historia zaczyna się z naprawdę wysokiego C. Historia opowiada nam o seryjnym mordercy, który porywa nastoletnich chłopców i topi ich w deszczu. W deszczu, który gromadzi się przez kilka dni. Zostawia przy tym figurkę origami i orchidee i od lat jest nieuchwytny. Główna oś fabularna opowiada o kolejnym zaginięciu, bohaterowie są świadomi że nim Shaun utonie to mają kilka dni nim woda nabierze odpowiedni poziom. Także dla naszych czterech bohaterów zaczyna się gra z czasem... I ogólnie moim zdaniem historia zaczyna się naprawdę mocno. Pierwsza część gry przypomina mi trochę Se7en Finchera - jest mrocznie, morderca bawi się z nami i torturuje nas nim przekaże nam kolejną część układanki. Niestety potem jest gorzej i zjazd klimatu jest dla mnie porównywalny do rollercoasterów.


Uważam, że na podstawie gry można by stworzyć dobry miniserial, ale osadzony w latach współczesnych. W latach 2011, kiedy toczy się gra jest kilka luk fabularnych i logicznych, bo technologia zaprezentowana w grze nie współgra z tym co widzimy na ekranie. Szerzej o tym w sekcji spoilerów.


Dla osób chcących uniknąć spoilerów kończymy tutaj. Moja ocena to 6/10 i znaczek rozczarowanka. Był ogromny potencjał na świetną historię, ale w połowie stwierdzono, że szkoda zachodu, cyk pyk i pora na CSa. Szkoda. Poniżej sekcja dla osób, które ukończyły albo nie boją się spoilerów, ale mam tam kilka dodatkowych uwag.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

SPOILERY:

Ogólnie to sam pomysł, że to jest Scott jest dla mnie durny. Z jednej strony sprząta dowody, z drugiej niby szuka swojego naśladowcy, ale nic z nim nie robi. Po co ten wątek wtedy? No i niby cały czas sterujemy bohaterem, a jednocześnie zabijamy Manfreda. Gdzie sens? Gdzie logika?


Druga sprawa, która mnie strasznie ubodła to to, że Ethan dostaje pudełko z origami i tam jest gnat w środku. Po wykonaniu czwartej próby dostajemy info, że karta pamięci jest w kaburze pistoletu, a na tej karcie pamięci filmik, jak Shaun jest już prawie pod wodą xD no jak?! xD przecież ten pistolet był w pudełku kilka dni wcześniej umieszczony, więc czemu akurat jest na nim nagranie z przedostatniej fazy podtapiania? To samo dotyczy karty w aucie - mechanicy mówią, że Ethan jest cierpliwy, bo oni regularnie dbają o to auto i zakładali się czy ktoś je w końcu odbierze, a jednocześnie w skrytce jest karta pamięci z filmem Shauna w zbiorniku xD


Kolejna sprawa to co z blackoutami Ethana? najpierw są, a potem magicznie znikają i nie mają żadnej roli. Scott też porywa Shauna akurat jak Ethan ma blackout. A i po incydentach Ethan się "budzi" z figurkami w dłoni. Jak? xD po co? dlaczego? xD setki pytań, żadnej odpowiedzi.


Chyba ostatnia sprawa to Madison. Ogólnie to ta postać jest niepotrzebna. Poznajemy ją jak walczy w swoim domu z zabójcami-ninja, co jednak okazuje się jakimś koszmarem, który nie ma żadnego wpływu na grę. Później już jako dziennikarka obserwuje Ethana, opatruje go, ale w sumie nie wie po czym, nie wie, że on przechodzi próby, ale i tak jej to imponuje i dba o niego, jednocześnie nie mając nic z tego dla siebie, bo równolegle prowadzi własne śledztwo i go nie obserwuje. I cream de la cream - Ethan przeszedł kolejną próbe, zabił człowieka, za oknem leje, czas ucieka, jest załamany i rozpacza, ale powiedzmy, że to kupuje. No i wtedy wpada Madison, cała przebrana i zdemakijażowana juz po akcji w klubie, i stwierdza, że to świetny moment by zbliżyć się do Ethana. Ten mówi, że teraz najważniejsze jest uratowania syna, jednak gracz ma możliwość wybrać, że teges-szmeges fą fą fą jest ważniejsze od syna xD no k⁎⁎wa xD Zasadniczo historia spokojnie mogłaby się odbyć bez Madison. Ale podoba mi się to, że jedno z zakończeń zakłada, że Ethan, który zabił człowieka nie idzie siedzieć, ale buduje sobie przyszłość z synem i kobietą poznaną w przydrożnym motelu, ma to mnóstwo sensu xD


Im dłużej myślę, tym więcej głupotek znajduję w scenariusz, a szkoda, bo naprawdę zaczynało się dla mnie jak dobry film Finchera w peakowej formie.


#gamesmeter #gry #heavyrain

232d9aa8-a2ff-4bf8-a97c-afa955b9d4c2
ZohanTSW

Te ruchy padem były wtedy modne, wiele wczesnych gier na PS3 musiało mieć wciśnięte do sterowania jakieś ruszenie padem no bo innowacja, wrzuciliśmy żyroskop do kontrolera i jeszcze jest bezprzewodowy, blabla XXI wiek, nowy wymiar grania xd No ale trzeba przyznać że wtedy robiło to wrażenie, jednak na dłuższą metę było nieciekawe i wręcz irytujące.

Loginus07

@ZohanTSW zgadzam się - te 15 lat temu mogło być fajną nowinką i nawet dzisiaj mogłoby być niezłym przerywnikiem, ale to nie działa najlepiej i w dużej ilości to denerwuje, a nie urozmaica

Zaloguj się aby komentować

139 + 1 = 140


Tytuł: Before Your Eyes

Developer: GoodbyeWorld Games

Rok wydania: 2021

Gatunek: Interaktywny film

Użyta platforma: PC

Czas rozgrywki : 109 minut

Ocena: 6/10


Taki tam wyciskacz łez. Gramy sobie gościem, który umarł i znalazł się na tamtym świecie. Standardowo, trzeba obejrzeć sobie jego życie, żeby zdecydować, na co zasłużył. Jak to zwykle w takim formacie bywa, robi się trochę smutno.


Grałem trochę w niewłaściwy sposób, bo na touchpadzie (na wyjeździe byłem, więc przegryzałem się przez gry, które pójdą na lapku), a grę się powinno grać... oczami. Ale mimo, że skalibrowałem kamerkę i niby wykrywało mruganie to jak tylko zacząłem grać wykrywało prawidłowo może 1 na 5 mrugnięć, więc szybko przerzuciłem się na dłonie. Poza tym gra ma też wersję VR i wtedy pewnie by było jeszcze lepiej, ale i tak jest spoko, żeby sobie czymś zająć 2 godziny.


#gry #gamesmeter

b888cd09-793e-4813-890d-d3f629de3b78

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Mafia: The Old Country

Developer: Hangar13

Rok wydania: 2025

Gatunek: Przygodowa gra akcji

Użyta platforma: PS5

Czas rozgrywki : 12h

Ocena: 7/10 naciągane (1 punkt dodałem za grafikę)


Po niewypale jakim była Mafia 3, twórcy kolejnej części postanowili wrócić nieco do korzeni i pół zamkniętego świata, oraz liniowej rozgrywki.

Wyszło to na dobre, ale jeszcze kilku szlifów brakuje. Rozgrywka dzieje się na Sycylii w 1900 którymś tam roku i jest to mega klimatyczne, pięknię pokazane miejsce, ale minus jest taki, że jest puste, jeżdzi się po pustych drogach (do wyboru auto lub koń) co jest nudne bo jedyne co możemy robić to zbierać znajdzki po drodze. Dodany do rozgrywki został również system walki z przeciwnikami na noże (tacy mini bossowie) możemy jedynie atakować, parować, lub unikać wg mnie te walki są na siłe dodane i zbędne. Możemy też kupowac noże z innymi perkami, a także dodawać perki sobie (jak zbieranie większej ilości pieniędzy z przeciwników) do paciorka. To już jest nieco lepiej zrobione, przynajmniej jest po co zbierać te pieniądze.


Podsumowując gameplay jest nieco nudny. Okazuje się, że ta gra stoi fabułą, bo jest świetnie zrobiona, ogląda się to jak super gangsterski film, postaci są świetnie napisane każda z osobna zapisuje się w pamięci gracza. Do tego dochodzą te super piękne sycylijskie widoki i mamy meega klimatyczną grę.

Ogólnie bawiłem się dobrze, ale wolę chyba jednak miasto jak w jedynce, czy dwójce, tam nie czuć tej pustki, jeżdżą auta, chodzą ludzie itp a tu zadupie. Co nie jest zle, ale wolę uczucie tętniącego życiem miasta. Jeśli twórcy dodaliby kilka aut czy ludzi jadących konno po tych wsiach byłoby o wiele lepiej. W ogóle gameplayowo powinno być coś więcej tutaj. A tak to grę trochę się ogląda od czasu do czasu strzela, skrada, jedzie do celu i tyle. Mało tego.

Idzie Mafia z powrotem w dobrą stronę po gównianej trójce, ale czegoś tu jeszcze brakuje. Aby w kolejnej części te braki uzupełniono.

#gamesmeter #gry #ps5 #playstation5

d0f59e71-792b-448a-a022-2c2566b17b91
kopytakonia userbar
conradowl

Dla mnie Mafia 3 to były dwie gry - grind dzielnic i fabuła.

Dzielnice jedno i to samo, narobić szkód w biznesach i je przejąć, zabić oficerów. Monotonne i nudne.

Za to fabuła czyli pierwsze kilka godzin i misje bossów dzielnic - świetne. Gdyby wywalić grrind, wcielić do gry dodatki (ten z miasteczkiem to było półtorej godziny, biznes z trawą jako misje poboczne i to śledztwo horrorowe jako misje poboczne) to byłaby gra na 15h z naprawdę fajną fabułą i misjami. Bo te zabójstwa bossów dzielnic były świetne, tylko dojście do tego momentu było monotonne - każda dzielnica nuda i nuda, jedno i to samo.

kopytakonia

Ja tu sie upisalem o najnowszej Mafii chyba najdłuższa opinie w mojej historii dodawania rozmaitych meterów a tu sami obrońcy Mafii 3 o ktorej jest jedno zdanie xD

conradowl

@kopytakonia cicho tam bom głodny

ZohanTSW

Po tym opisie mam wrażenie że twórcy jak mogli tak unikali porównania do GTA. Rockstar ma taki budżet że to dobra taktyka xD

Zaloguj się aby komentować

138+1=139 #gamesmeter

Tutuł: Slay the Spire Developer: Mega Crit Rok wydania: 2019 Platforma: grałem na Androidzie Czas: telefon pokazuje mi 140h - tyle zajęło mi pokonanie bossa, którym jest serce.

Gatunek: karcianka Ocena: 8/10

Po wyzerowaniu na 100% Balatro, potrzebowałem dalszej rozrywki karciankowej, AI podpowiedziało, ze podobne jest Slay the Spire. Czy podobne to nie byłbym tego taki pewien, ale gra sie bardzo przyjemnie. Na początku grafika trochę dobija, bo nie jest to urocze pixel art, a wyglądające trochę jak robione w paincie grafiki, rodem ze wczesnych flash-ówek. To moze być blokada dla wielu, lecz po rozegraniu kilku partii, łapie się bakcyla i dalej już leci bez względu na te koślawe postacie.

Gra oferuje 4 postacie, każda ma zupełnie inną mechanikę, więc jest duże pole do powtarzania rozgrywek. Do tego trzeba odblokować sobie karty i relikty, więc po parę razy trzeba powtarzać kampanię zanim się osiągnie pełną moc talii.

Dla mnie fajne klikanie, pomimo ubicia bossa, wrócę do niej napewno, bo fajnie się robi combosy kart, jak sie dobrze talię ułoży.

adca6fae-4abc-4bd6-8f4a-7b99bbe882a8
hayenz

u mnie kolejność odwrotna, tzn najpierw utopiłem ponad 100h w Sts, a potem trochę pograłem w balatro. I balatro wydawo mi się dość płytkie.


Polecam w StS próbować dojść do Ascention 20.

Agannalo

@Spleen mam rozegrane 618 godzin, ale chyba nie wciągnęło jeszcze ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Moje 10/10, dalej walczę, żeby tym zjebanym defektem ubić serce xd Kupiłem ps portal żeby w przestojach w robocie grać


Balatro mnie odrzuciło - w porównaniu do Slay The Spire wydaje mi się super łatwe.

Spleen

@Agannalo dopiero doczytałem ze Defektem próbujesz, to najlepsza postacie wg mnie i tylko nim mi sie udało ukonczyc xd

Agannalo

@Spleen pancerniakiem zaraz będę miał 20 poziom wyniesienia a tym sferzastym łobuzem nie ogarniam w ogóle

hellgihad

@Spleen Super giera, czekam na dwójkę bo premiera w marcu.

Sprawdz sobie jeszcze Monster Train, też coś w ten deseń ale z twistem

Zaloguj się aby komentować

137 + 1 = 138



Tytuł: Luto

Developer: Broken Bird Games

Rok wydania: 2025

Gatunek: Horror psychologiczny

Użyta platforma: PC

Czas rozgrywki : ~5h

Ocena: 7/10


Gra o kolesiu, który próbuje wyjść z domu. Jak można się domyślić niezbyt mu się to udaje. Naszym zadaniem jest mu w tym pomóc, jakoś. Nietypowym elementem gry jest to, że mamy w niej narratora. Coś jak w Stanley Parable, ale nieco mniej śmieszkowy, bo to jednak horror. Gra jest, można powiedzieć, bez przemocy. To znaczy nic nam nie zrobi krzywdy, aczkolwiek sami sobie możemy wywołać zgon np. spadając do jakiejś dziury. Co nie znaczy, że nic nie będzie próbowało nas nastrzaszyć, bo jest jednak gęsto i gra trzyma w napięciu.


Jednak oprócz tego gra zawiera szereg mocno irytujących elementów. Sporo zagadek jest typu "domyśl się" (poradnikiem się nie splamiłem, ale momentami było ciężko), do tego niektóre nie działają za dobrze. No i cholera wie, jak działają sejwy, bo czasami po powrocie do gry cofało mój progres o kilkanaście minut, a czasami pojawiałem się, zdaje się, w kolejnej planszy. No i gierka bardzo mocno idzie w "me so random", regularnie trafiamy na jakąś pustynię, aby po chwili przenieść się gdzieś indziej. Albo do jaskini. I jakoś kilkadziesiąt razy w ciągu gry musimy przejść się od łazienki do drzwi wyjściowych, gdzie zwykle dopiero po kilku powtórkach dzieje się coś ciekawego. No i oczywiście sypią losowe elementy mapy (aczkolwiek zauważyłem, że przestrzeń jest spójna, na szczęście). Na początku da się przeżyć, ale w końcowych rozdziałach jest tego tyle, że robi się męczące.


O fabułę nie pytajcie. Znowu jakiś dramat rodzinny, które z jakiegoś powodu projektuje się do horroru. Jak to zwykle w takich grach.


#gry #gamesmeter #horror #horrorgaming

926af355-2747-4fce-a40e-a85388071eee
PanNiepoprawny

@szatkus też kiedyś nie mogłem wyjść, ale się okzało że byłem na⁎⁎⁎⁎ny

Zaloguj się aby komentować

136 + 1 = 137

Tytuł: The Town of Light

Developer: LKA

Rok wydania: 2016

Gatunek: Horror psychologiczny

Użyta platforma: PC

Czas rozgrywki : ~2h

Ocena: 6/10


Zacznijmy od pozytywów. Fabuła jest fajna. A jeśli ktoś jest ciekaw, jak przebiega zabieg lobotomii to jest w tej grze scena, która bynajmniej nie jest zbyt subtelna.


No to teraz możemy przejść do całej reszty. W grze chodzimy sobie babeczką po opuszczonym szpitalu psychiatrycznym we Włoszech i badamy wydarzenia wokół jednej pacjentki przed wieloma laty. Sprowadza się to do chodzenia z jednego miejsca do drugiego. To wymaga od nas jedynie sprawdzania od czasu do czasu map. W całej grze są może z dwie zagadki. Z klimatem też nie najlepiej. Niby jest tam jakieś zawodzenie i od czasu do czasu otworzą się same jakieś drzwi, ale nie za bardzo to działa. Już nawet w pierwszej Amnesii była gęściejsza atmosfera. Na szczęście gra nie zbyt wielu upierdliwości, więc można ją przejść w miarę gładko. Tym bardziej, że jest krótka. I tania.


#gry #gamesmeter #horror #horrorgaming

577a14b3-ea20-4715-b509-a8a905a7c1ea

Zaloguj się aby komentować

135 + 1 = 136



Tytuł: Last Day of June

Developer: Ovosonico

Rok wydania: 2017

Gatunek: Przygodówka

Użyta platforma: Switch

Ocena: 8/10


Grałem kiedyś i teraz sobie przypomniałem, bo była w promce na pstryczka. Krótka, smutna i fajna.


Jak widzicie poniżej gra jest dosyć brzydka, ale w miarę szybko idzie się przyzwyczaić do tego stylu. Mamy w tej grze ziomeczka z pustymi oczodołami, który sobie żyje ze swoją lasencją w śmiesznym domku i generalnie nikomu nie przeszkadza. Oczywiście dzieje im się coś niedobrego i z jakiegoś powodu mamy możliwość zmiany biegu wydarzeń sterując wszystkimi zaangażowanymi w to postaciami i szukając najlepszego możliwego wariantu. Nie jest przesadnie skomplikowana, chociaż czasami trzeba coś bardziej pomyśleć.


#gamesmeter #gry #smutek

afdf6fcb-9f8a-4ee3-874b-fec555718a6c
Poji

@szatkus przeszedłem. Gra w którą można grać tylko pod koniec czerwca dla klimatu

Zaloguj się aby komentować

134 + 1 = 135


Clair Obscur: Expedition 33

Developer: Sandfall Interactive

Wydawca: Kepler Interactive

Rok wydania: 2025

Gatunek: jRPG

Użyta platforma: PS 5 Pro

Ocena: 10/10

Czas na ukończenie: ~45h na kampanie, całość 96h


Chyba wszyscy zdążyli się już wypowiedzieć na temat Ekspedycji numer 33, ale mi dane było dopiero wczoraj ją definitywnie zakończyć. I piękna to była przygoda - mroczna, dojrzała, nietypowa, jak na obecne standardy gamingu. Fabularnie mnie przetyrało, audiowizualnie zachwyciło, gameplayowo udowodniło mi, że jestem nikim ^^ chyba dorobiłem się syndromu sztokholmskiego, ale jak widać spędziłem z tą grą "trochę" czasu i prawie nie czuję, że go zmarnowałem, ale o tym na koniec.


Zacznijmy od początku, czyli od zarysu fabularnego - otóż w mieście Lumiere, co roku odbywa się uroczystość Gommage, podczas którego Malarka na swoim monolicie maluje kolejną liczbę, a osoby, które mają więcej lat niż wskazana liczba dosłownie rozpływają się w powietrzu i są wymazane. Co roku na kontynent też udaje się kolejna drużyna ekspedycyjna, której celem jest pozbycie się Malarki i dotychczas żadna nie odniosła sukcesu. W tym roku na czele ekspedycji staję genialny wynalazca Gustave, który wierzy, że dzięki jego konwerterowi luminy tym razem się uda pozbyć Malarki i ocalić mieszkańców Lumiere przed kolejnym wymazaniem. Tyle w ramach strzeszczenia fabuły, nie chciałbym tutaj wchodzić w żadne szczegóły, bo po drodze wydarza się kilka grubych plot twistów.


Jeżeli chodzi o oprawę audiowizualną to jest moim zdaniem obłędną - świat stworzony na potrzebę opowieści jest fantastyczny i pięknie zwizualizowany. Lokacje są różnorodne i "tematyczne", a przy tym pieczołowicie zadbano o różnego rodzaju detale dla nich. Przypomina mi to trochę te staroszkolne RPGi w stylu Baldurs Gate 1 i 2, gdzie każda lokacja była ręcznie malowana, a nie stawiana z klocków. Modele postaci są wysokiej jakości, aczkolwiek należy być uczciwym i wspomnieć, że czasem zdarza im się przenikać przez siebie. No i nie zapominajmy o muzyce, która jest przepiękna i dopasowana do scenerii oraz bossów. Czasami sentymentalna, czasami bojowa, czasami "francuska". Soundtrack będzie często mi towarzyszył w życiu, pewnie głównie przy czytaniu książek i relaksie.


Na koniec zostawiam sobie gameplay, bo tutaj wjedzie troszeczkę dziegciu. Gra jest miksem jRPGa z soulslikemi - z jednej strony mamy grę turową, gdzie wybieramy ataki, nakładamy statusy, stackujemy kombosy, z drugiej kiedy się bronimy mamy system uników i kontr w ramach systemu QTE, tylko, że nie wyskakuje nam tutaj jebitne "X" na ekranie, żebyś wiedział co masz wcisnać - tutaj samemu musisz się nauczyć sekwencji ataków, przy jakim ruchu potwora należy wcisnąć parowanie i ile tych ataków będzie. Gra stopniowo nam wprowadza coraz trudniejszych przeciwników, którzy posiadają coraz dłuższe kombinacje oraz zwodzą nas markowaniem ataków, co sprowadza się do ciągłej nauki na błędach. Dodatkowo też w ramach rozwoju fabuły odkrywamy nie tylko nowe skille z drzewka umiejętności, ale też coraz to nowsze mechaniki, takie jak skoki czy ataki gradientowe. I tutaj jest mój pierwszy mały zgrzyt, być może tylko jak tak miałem, ale zacząłem grę w okresie wakacyjnym, było kilka wyjazdów i za każdym razem jak wracałem, miałem problem z przypomnieniem sobie czy teraz będzie sekwencja 5 czy 6 ataków, czy klawisz kontry wciskam kiedy miecz się unosi czy jak już opada, itp. Chodzi mi o to, że gra wymaga świetnej pamięci i ciężko się do niej wraca po jakimś czasie, także największe postępy robiłem, jak byłem "w ciągu". Ciężko wskoczyć tutaj na godzinkę, by coś porobić, a przynajmniej ja miałem ten problem.


Drugim moim zgrzytem jest end game, który jest mocno nierówny. Dopóki szedłem fabularnie to było super, cały czas coś się działo, poznawaliśmy to coraz więcej nie tylko fabuły, ale też i lore świata. Natomiast jak już dotarliśmy do endgame'u to zaczeły się problemy - takiej konkretnej fabularnej zawartości dostajemy tutaj niewiele (zasadniczo to 2 kompanów dostaje dłuższy side quest, 1 dostaje minimalny, a 1 nic), za to jest mnóstwo grindu. Biorąc pod uwagę, że walka jest wymagająca to i grind dla samego xp'a nie jest satysfakcjonujący tak, jak w Diablo czy PoE. Wbicie 99 levelu kosztowało mnie 3-4h zabijania tej samej grupy potworów, bo mapę miałem już wyczyszczoną z zadań i pobocznych bossów. Także odnoszę wrażenie, że ekipa miała tutaj mnóstwo pomysłów, wszak na mapie jest mnóstwo aren, z których część to niewielka przestrzeń gdzie ukryta jest znajdźka, tylko wydawca ich poganiał. Szkoda.


Ale niech ta łyżka dziegciu was nie zwiedzie - Clair Obscur to jedna z najlepszych gier, w jakie grałem. Bardzo się cieszę, że wyjątkowo łyknąłem ten cały hype w mediach i sam sprawdziłem, co do zaoferowania ma ten świat, bo nie licząc tych ostatnich kilku h grindu to niczego nie żałuje, nawet tego, że kupowałem za pełną cenę


#gamesmeter #clairobscur #gry

78fc6ce9-22d1-47a8-921c-831776318fa5
Brodimir

Też niedawno skończyłem, piękna sprawa, fabuła, grafika i nawet walka do której myślałem że się nie przekonam a tu zaskoczenie

Zaloguj się aby komentować

133+1=134



Tytuł: Hogwarts Legacy

Developer: Avalanche Software

Rok wydania: 2023

Gatunek: skcja

Użyta platforma: Switch

Ocena: 6/10


Gra to pełnoprawny symulator czarodzieja. Zdobywamy czary, latamy sobie na miotle, rozwijamy postać, zbieramy i wytwarzamy jakieś magiczne przedmioty i robimy też wiele innych rzeczy. Generalnie jako narzędzie do wyciskania kasy z fanów to całkiem solidna robota.


Historia rozgrywa się w 1890 roku, zdaje się, że 100 lat przed narodzinami Harrego (chyba, nie wiem zbyt wiele o HP). Jesteśmy sobie nowym dzieciakiem w szkole zwanej Hogwartem. I jak to zwykle w takich sytuacjach bywa dzieje się coś niedobrego i magicznego. Ogólnie jako wymówka do robienia tego, co robimy wystarczy.


Walka jest niestety piekielnie nudna. Podejrzewam, że twórcy wykminili, że w grę będzie grało dużo ludzi, którzy nie grają zbyt dużo, więc postanowili pójść w coś przystępnego. W efekcie prawie każdą walkę da się wygrać trzaskając trzy przyciski. Ale jednak lepiej pomagać sobie czarami, to wtedy będzie trochę szybciej. Do tego bossowie są kompletnie bez polotu (może z wyjątkiem dwóch w pobocznych misjach) i się powtarzają. Generalnie jeśli nie chcemy się zanudzić to najlepiej używać stealth kiedy się da.


Ogólnie nie ma tu niczego, czego by nie było w innych grach, ale jak ktoś lubi brand to jest całkiem spoko.


Chyba korzystając z tego, że gorąc się skończył to pogram sobie na PC w Forspokena. Też jest o czarowaniu, ale jakby lepsze.


#gamesmeter #gry #hogwartslegacy #harrypotter

4caf69e5-1424-4a17-848c-d22b46aaf193
ErwinoRommelo

Nieno ten zamek w srodku byl naprawde spoko, i zywy taki i ladnie wymodelowany. Wiadomo ze to typical open world ale nie wiem czego sie spodziewales po takim wydawcy, dalej najlepsze gra ze swiata hattego pottera.

szatkus

@ErwinoRommelo zabiłbym tego, kto projektował Hogwart (chyba ktoś z ekipy od pierwszego filmu?). Wszystko tak pogmatwane, że niewiadomo jak iść.

Bigos

@szatkus Zagraj w LEGO Harry Potter to do zamku z tej gry wrócisz na kolanach błagając o przebaczenie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Loginus07

Revelios Legacy ^^ gra miała fantastyczny potencjał, a zrobiono z niej wydmuszkę, taki bezpieczny produkt dla mas

Zaloguj się aby komentować

132 + 1 = 133


Tytuł: Sąsiedzi z piekła rodem

Developer: Farbworks

Wydawca: HandyGames

Rok wydania: 2003 / 2020 na Steam

Gatunek: logiczna, skradanka

Użyta platforma: PC / Steam

Ocena: 5/10


Klasyk z dzieciństwa, w którym bierzemy udział w telewizyjnym reality show o robieniu psikusów sąsiadowi. Remaster ładnie wygładził oprawę i spina obie części w jeden pakiet, ale to wciąż ten sam, prosty rdzeń rozgrywki - raczej delikatny lifting niż rewolucja.


#gamesmeter #gry #grajzhejto

a6fc0976-7e42-427f-a13c-07e7160e4c5d
adsozmelku userbar

Zaloguj się aby komentować

131+1=132


Tytuł: Horizon Zero Dawn (Complete edition)

Producent i wydawca: Guerilla Games

Rok wydania: 2017

Gatunek: RPG

Użyta platforma: PS4

Czas ukończenia: 56h (równe)

Ocena: 8/10


Nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na kamienie i patyki.


Ta myśl przyświecała mi przez większość czasu gry w Horizona. Zostajemy wrzuceni w jakiś świat, który ma jakieś prawa. Generalnie ludzie strzelają z łuków i biją się włóczniami. Czasy prymitywne. No ale coś jest dziwnego, bo te włócznie są z metalu. Łuki też. Ludzie mają jakieś dziwne metalowe zdobienia, choć nie widać żeby potrafili przetwarzać metal (żyją w domach z drewna), więc jest pewien dysonans. Aloy jako dziecko znajduje jakiś metalowy trójkącik, zwany Fokusem, który rozszerza rzeczywistość - ot komputerowe wspomaganie wzroku, słuchu, no wszystkiego. To wszystko nie pasuje. Napotykamy również maszyny przypominające trochę zwierzęta, no ale to jest jakaś bardzo nowoczesna technologia. Znów, nie pasuje wszystko.


Chodząc po świecie, widzimy jakieś nowoczesne, lecz bardzo pordzewiałe wraki czegoś, co przypomina zaawansowane pojazdy wojskowe... Dawno temu. Więc pewnie była jakaś wojna. Stąd wcześniej wspomniana myśl.

Gramy Aloy, rudowłosą dziewczyną, która jest wyrzutkiem, ale ma szansę dołączyć do plemienia. Blablabla, szczerze mówiąc, ta fabuła to jest sprawa drugorzędna. Co to kurde jest za świat, co to za planeta, gdzie i kiedy to wszystko?! No ale pchając fabułę, chcąc nie chcąc odkrywamy historię świata.


Lore świata, a szczególnie jego historia jest GIGANTYCZNĄ zaletą tej gry, co sprawia, że czuję świeżość. Wreszcie coś nowego (hehe a gra ma 8 lat xd). Im mniej wam zdradzę, tym lepiej, bo odkrywanie historii i sekretów tego świata jest mega mega mega przyjemne i wciągające. Twórcy poświęcili bardzo dużo uwagi lore. Poznajemy je czytając i odsłuchując znalezione w świecie notatki i zapisy głosowe. Wszystko opowiedziane z perspektywy pierwszej osoby uczestnika tych wydarzeń.


Fauna, czyli maszyny, nie są nam przyjazne i będą nas atakować. Napotkamy kilkanaście rodzajów przeciwników, którzy nie są wtórni i na każdego trzeba znaleźć patent. Najczęściej to, co działa na inne maszyny, na kolejny rodzaj nie działa. Wymaga to ruszenia głową, czytania bestiariusza, bo tam znajdziemy odrobinę informacji co może być słabym punktem danej maszyny, ale czasami to nie wystarczy.


Questy w grze są interesujące, wciągające i również unikalne, więc nawet chce się robić poboczne. Dopóki nie musimy przejść na drugi koniec świata xd Ale spokojnie, jest szybka podróż.


Nie może być, żeby gra była idealna. Ano nie, technicznie momentami kuleje, ale w mniej ważnych kwestiach - bo core rozgrywki jest 10/10, czyli dopracowani przeciwnicy, system walki i arsenał, którego możemy użyć. Gra ma beznadziejne animacje twarzy postaci i ich mimiki (podobno w remawterze na PS5 jest odrobinę lepiej ale dalej kiepsko), ruchy ust nie zgadzają się z tym, co postać mówi, mowa ciała zupełnie nie pasuje do tonu głosu. I to nie działa nawet z angielskim dźwiękiem (choć jest znacznie lepiej niż z polskim). No i rzecz która jest najbardziej spaprana - wspinaczka xd można się wspinać tylko w miejscach, gdzie skałę osrał ptak, lub jest wbity palik owiązany żółtą liną. Alternatywnie, możemy spamować skok i zamiast szukać legitnego miejsca do wspinaczki, po prostu wskoczyć po ukosie góry XD jest to oczywiście szybsza i preferowana opcja dostania się "na górę". Za te rzeczy obniżam ocenę, bo są irytujące i nawet na PS3 te kwestie nie są tak spaprane w większości gier. W ogóle mam wrażenie, że PS3 bez większego problemu powinno uciągnąć tę grę gdy zrobimy downgrade tekstur i rozdzielczości. Nie ma tam niczego, co by podkreślało, że gram na nowszej generacji niż PS3. Widoczki z punktów widokowych nie były zachwycające, pierwszy Red Dead Redemption robił to znacznie lepiej.


Ale ten świat... Genialnie wymyślony. Jak najbardziej polecam!


PS. Aha, Complete Edition zawiera dodatek. No spoko, najważniejsze z niego, to dodaje bardzo trudnych przeciwników, świetnie się expi i dostaje się OP sprzęt, dzięki któremu dalsza fabuła jest już bezproblemowa.


Druga część to będzie dobry pretekst by kupić PS5


#gamesmeter

189d90ce-88ad-4495-85b0-43ec8d95774b
walus002

A mi ta gierka nie siadła. W jedynkę przegrałem +/-15h i się poddałem.

hellgihad

@ZohanTSW Byłem nawet napalony na tą grę, pograłem chyba z 10-15h i usunąłem bez żalu. Nie mówię że jest zła ale te otwarte ubi światy i odhaczanie markerów z powtarzalnymi questami już mi bokiem wychodzą.


Żeby one jeszcze były ubrane w jakiś sensowny RPGowy system rozwoju postaci to bym może miał motywację do grindu, ale te proste drzewka umiejek i bronie gdzie tylko patrzysz na cyferki albo nawet i kolorki jakoś do mnie nie trafiają.

ZohanTSW

@hellgihad to prawda, to taki RPG dla ludzi co nie grają w RPG. Jak napisałem, najsilniejszą stroną tej gry jest jej świat. No i przyjemnie się poluje na maszyny (system walki), co też daje duży plus. W tych aspektach bardzo się postarali i jest to w stanie przykryć wiele wad

hellgihad

@ZohanTSW No właśnie świat jest ciekawy, tylko że te side questy i markery strasznie rozmywają główny wątek przez co jak po kilku dniach czyszczenia mapy w końcu brałem głównego questa to już nie pamiętałem nawet za bardzo o co chodziło xD

No ale to problem chyba wszystkich open worldów, miałbym nawet trudności z opisaniem historii Wieśka 3

Loginus07

@ZohanTSW sądząc po Twoim opisie dwójka bardzo siąść, tylko ona jest jak Śmierć w Wenecji - spokojnie, zaraz się rozkręci. Ale jak już to zrobi, to nie można się oderwać


I polecam na PS5 Zakazany Zachód. Jak dla mnie najładniejsza gra w jaką grałem.

Zaloguj się aby komentować

130 + 1 = 131


Tytuł: Risen 2 Dark Waters

Developer: Piranha Bytes

Rok wydania: 2012

Gatunek: action RPG

Użyta platforma: PC

Czas rozgrywki : ~30h

Ocena: 3/10


Chciałem pograć w jakąś grę action RPG i pograłem - niestety, głód nie został nasycony. Podejście do Risen 2 miałem za małolata - pamiętam z tego, że po spoko jedynce, mój PC nie udźwignął drugiej części i musiałem poddać się jakoś na samym początku. Chyba niepotrzebnie wracałem, fabuła bardzo mizerna, walka monotonna, zdobywane umiejętności praktycznie nic nie zmieniają, no szkoda czasu ogólnie.


#gamesmeter #gry

5dfc90dd-05df-42fb-a2be-5c1b13eaa238
Krzysztof_M

Nie pamiętam którą to część ogrywałem, ale miała jakiegoś baga i moja postać stała w miejscu i nic nie mogłem zrobić, no i porzuciłem.

Agannalo

@Krzysztof_M mnie gra wysypała się z 40 razy, blokowanie postaci też się zdarzało, ale na to działa alt+tab

LovelyPL

Tak się najczęściej kończy zderzenie nostalgii i rzeczywistością. Te gry, w które zagrywaliśmy się 10-20 lat temu, teraz okazują się jakimś badziewem z koszmarną grafiką i sterowaniem.

Bo po prostu nie pamiętamy już szczegółów, w tamtym czasie był to często top grafiki, ale teraz wyglądają słabo.

Akurat Risen 2 trochę pamiętam, przeszedłem całość, kojarzę, że trochę przez przypadek zdobyłem jakąś wypasioną broń czy zbroję czy jedno i drugie - i walka na końcu była tylko formalnością, bo to było tak OP, że aż głupio było.

Mam na #półeczkawstydu jeszcze parę takich staroci i boję się ich odpalać, żeby nie zniszczyć sobie wspomnień

Agannalo

@ZohanTSW no i na koniec żaden nie poszedł

ZohanTSW

@Agannalo no bo ja poszedłem!

Zaloguj się aby komentować

129 + 1 = 130


Tytuł: Still Wakes the Deep

Developer: Chinese Room

Rok wydania: 2024

Gatunek: survival horror

Użyta platforma: PC

Czas rozgrywki : 7 godzin

Ocena: 8/10


Prosty survival horror. Wcielamy się w ziomeczka na platformie wiertniczej gdzieś na Morzu Północnym. Jak to w życiu bywa owa platforma dowierca się do czegoś demonicznego pod dnem oceanu i jest afera.


Gameplay jest dość łatwy. Trzeba trochę poskakać i poskradać się, ale nigdy nie potrzebowałem więcej niż kilku prób, żeby przejść dalej. Do tego wszelkie poboczne drogi są zablokowane, a wszelkie obiekty, z którymi mamy wejść w interakcję są ubrudzone żółtą farbą, więc ciężko się zgubić. Trochę szkoda, że gra jest tak liniowa, bo fajnie by było trochę pozwiedzać.


Fabułka sztosik, klimacik też. Dialogów nie ma dużo, ale jako, że mamy do czynienia ze Szkotami pośrodku morza to jak już kogoś spotkamy to co chwilę lecą perełki. Zakończenie było trochę pośpieszne, ale podejrzewam, że pieniążki zaczęły się kończyć.


Jest też DLC, które dzieje się parę lat później. Jeśli kogoś zainteresowała historia z podstawki to warto sobie zagrać (na promce raczej, bo płacić 35zł za niecałe 2 godziny gry to tak średnio).


https://streamable.com/cx2ar7


#gamesmeter #gry #horror

Jakie są kryteria #gamesmeter , czy gry z drugiej generacji konsol też mogą wejść w rachubę? Nie wiem czy spamowanie grami z generacji NES / Famicom jest tu pożądane?

bojowonastawionaowca

@wielkaberta nie ma zasad, pewnie że mogą

szatkus

Jeśli tag jest w stanie przeżyć mnie to przeżyje wszystko.


Edit: no i NES to jest trzecia generacja, a nie druga.

wielkaberta

@szatkus Myśloł o Atari, a potem mu NES w głowie zaprzątał. Cały ja.

szatkus

@wielkaberta to mnie tutaj zdziwiłeś, że Atari to druga generacja. Zawsze myślałem, że pierwsza i druga generacja to takie dziwne twory, o których nikt nie słyszał (poza Pongiem).

ZohanTSW

Ja to traktowałem jako "przeszedłem właśnie grę i chcę się podzielić wrażeniami", ale widzę, że ludzie też wstawiają gry które ograli dawno temu w życiu i nawet nie pamiętają co tam było, ale podzielili się wrażeniami

Zaloguj się aby komentować

127 + 1 = 128


Tytuł: Lumo

Producent i wydawca: Triple Eh?

Rok wydania: 2016

Gatunek: platformówka, logiczna

Użyta platforma: Switch

Ocena: 6/10


(edit: Hejto podchwyciło trailer drugiej części zamiast screena z tej gry jako główne medium, nie wiem jak to zmienić)


Gierkę kupiłem na promce parę lat temu i tak jakoś sobie przypomniałem ostatnio, więc postanowiłem dokończyć. I tu taka śmiesznostka, niedługo wychodzi druga część .


Tytuł inspirowany jest takimi grami jak Solstice, Head over Heels czy Knight Lore. Nigdy o nich nie słyszeliście? Ja też nie, ale tak twierdzi autor, więc tak pewnie jest. Stąd też mamy plansze obrócone o 45 stopni, do czego trzeba się przyzwyczaić. Gra momentami też nawiązuje do innych starych gier, co ma swój urok (na przykład plansza na modłę Pacmana była całkiem spoko).


Ogólnie plansze są całkiem spoko i gra wygląda dość przyjemnie, ale... no, właśnie... naszym głównym przeciwnikiem w tej grze jest niestety sterowanie. Pograłem sobie trochę w te gry powyżej, które były inspiracją dla Lumo i tak jak w tamtych sterowanie — jak na lata 80. przystało — było siermiężne, ale dość ograniczone, tak tutaj jest siermiężne, ale utrudnione przez możliwość ruchu w pełnych trzech wymiarach.


Na przykład w tamtych grach można było się poruszać jedynie w 4 kierunkach. Tutaj, grając na d-padzie (co polecam), możemy poruszać w 8 kierunkach, a na analogach zakres ruchu z jakiegoś powodu jest jeszcze większy, co utrudnia zamiast ułatwiać. W efekcie nawet jak wiemy dobrze, co trzeba zrobić to może być problem z realizacją, bo toporne sterowanie nam wchodzi w drogę. Mam wrażenie, że twórca wziął jakieś gotowe sterowanie do typowej indie gierki 3D i tak to zostawił.


Ale na szczęście to nie jest Dark Souls, gdzie każdy zgon cofa nasz progres o pół godziny. Stan gry jest zapisywany przy wejściu do każdego pomieszczenia, więc nawet jak trafimy na toporny moment to nie cierpimy zbyt długo. Przez większość czasu gra się całkiem przyjemnie, a gra regularnie jest na promkach za parę złotych, więc jak ktoś lubi takie klimaty to można zagrać.


#gamesmeter #gry #lumo

a9b722a5-e8d0-4b45-b230-3664b3621346
FodiJoster

Gralem jak dali kilka lat temu w ps plus na ps vite. Przyjemna, ale nie skończyłem.

Zaloguj się aby komentować

126 + 1 = 127


Tytuł: OPUS: Rocket of Whispers

Producent i wydawca: SIGONO

Rok wydania: 2018

Gatunek: symulator chodzenia

Użyta platforma: Switch

Ocena: 6/10


Gra produkcji tajwańskiej. Symulator chodzenia, ewentualnie bardzo prosty survival. Jak to w serii OPUS bywa mamy ciekawe połączenie kosmosu z duchowością. Sterujemy ludkiem o imieniu John, który słyszy umarłych i już go to powoli wkurwia. Towarzyszy mu prawdopodobnie jedyna żywa osoba w okolicy, Fei. Jest ona wiedźmą. Czym zajmują się wiedźmy w uniwersum OPUS? Najwyraźniej... budowaniem rakiet i wysyłaniem przy ich pomocy dusz zmarłych w kosmos? Jeśli połączyliście kropki to logiczne jest, że John ma wszelkie powody, żeby jej w tym pomagać. I na tym polega głównie gra, chodzimy po wymarłym świecie i zbieramy części, żeby zbudować rakietę. Potem rakieta się rozpada przy starcie. Proces powtarzamy kilka razy aż gra się nie skończy.


Ale to oczywiście ma drugorzędne znaczenie. Kluczowe jest tutaj stopniowe poznawanie relacji międzi dwójką bohaterów, ich przeszłości i w jakimś stopniu losów mieszkańców okolicznych miasteczek wyludnionych przez epidemię. W grze jest pełno znajdziek i duchów, który dają nam jakiś fragment większej historii.


Aczkolwiek w pewnym momencie to łażenie zaczynało mnie męczyć. Na szczęście niedługo później gra się zakończyła i to całkiem nieźle się zakończyła. Generalnie to teraz odkładam pieniądz na trzecią część, bo mnie się ten klimat bardzo podoba i tyle, co pograłem na gamepassie to Echo of Starsong jest ambitniejsze i ciekawsze. Jeśli chodzi o czwartą grę, która wychodzi za miesiąc, to jeszcze poczekam na recenzje i pewnie ogarnie się na jakiejś promce.


#gamesmeter #gry #opus

7dddc232-f5b5-4056-856a-ded43df52356
3cd8ee66-7260-4245-9724-87fbe6590fce

Zaloguj się aby komentować

124 + 1 = 125


Tytuł: Factorio

Procudent i wydawca: Wube Software LTD.

Rok wydania: 2020

Gatunek: strategia/tycoon

Użyta platforma: PC/Steam

Czas przejścia: 29h

Ocena: 8/10


Grałem w podstawkę, bez żadnych modów. Grę zna pewnie większość tutaj obecnych. Lądujemy na obcej planecie gdzie musimy po prostu przetrwać. Zaczynamy od wykopania kilofem podstawowych składników czyli rudy żelaza, rudy miedzi i węgla. Żelaz i miedź przetapiamy na płytki, robimy z nich coraz to wymyślniejsze elementy które usprawniają naszą "fabrykę". Z czasem ogarniamy elektryczność która jeszcze bardziej napędza nasz rozwój, przez który możemy wytwarzać nowe przedmioty, które napędzają nasz rozwój... I na tym generalnie polega gra. Aż dojdziemy do momentu w którym wysyłamy satelitę w kosmos co jest uznawane za ukończenie gry. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie żeby grać dalej, stawiać sobie nowe cele. Grać można praktycznie bez końca, jedynym czynnikiem który może nam powiedzieć "hola hola, dalej już nie grasz" jest wydajność naszego komputera. Ważnym elementem są także robale-kosmici, mieszkańcy planety którym nie podoba się zanieczyszczenie które tworzymy i skutecznie próbują zniszczyć jej źródło, czyli naszą bazę. W pewnym momencie zaczyna się, jak to dobrze ujął jeden Tomek w moim wcześniejszym wpisie o grze, wyścig zbrojeń. My mamy coraz mocniejszy arsenał, robale ewoluują w coraz to mocniejsze wersje.


Grę oceniam na 8/10. Pewnie było by więcej, jednak swojego czasu dużo grywałem w Satisfactory i sam trzon gry trochę mi się już przejadł. Jak by ktoś nie kojarzył to Satisfactory jest klonem Factorio tyle, że pełne 3D i nacisk na walkę jest prawie, że zerowy. Bardziej chodzi o eksplorację i rozbudowę bazy.


Czy wrócę kiedyś do gry? Pewnie tak, ale raczej dopiero jak kupię dodatek, na co na razie ochoty zbytnio nie mam. Poniżej zdjęcie centrum mojej fabryki wszystkiego.


#gamesmeter #gry

744c76c9-2782-40f6-9f42-22133525ebfc
Bigos userbar
pszemek

Polecam dodatek, bardzo mocno rozbudowuje grę. Dla skali, za pierwszym razem podstawkę przeszedłem w około 40h ( do wystrzelenia rakiety). Kojarząc już co nieco, ale bez pośpiechu, w dodatku zrobiłem jak dotąd około 200h i zostało pewnie jeszcze z 15 -20 minimum do końca.


Poza tym wcale się nie nudzi, mamy kilka planet, gdzie każda ma zupełnie inne łańcuchy produkcyjne i w ogóle podejście do budowy, plus unikalni przeciwnicy, plus cała logistyka międzyplanetarna.

ZohanTSW

gra na 999 godzin i się nie znudzi

Zaloguj się aby komentować