#2137

179
4513
diagnoza

Nie ciesz się, zaraz mogę to zepsuć

NooT

@diagnoza nie strasz, nie strasz...

Zaloguj się aby komentować

39 070,55 + 6,44 + 11,37 + 3,13 + 8,11 + 17,23 + 21,37 = 39 138,2


Czołgiem waszmości! (ʘ‿ʘ)

No i jakoś minęło parę kolejnych dni. Fajerwerków nie było, ale się nie nudziłem


Środa była mocno na luzaka, bo jednak te 27 km z flagą trochę było czuć w nogach - a poza tym po prostu sobie srogo zaspałem i mimo że teoretycznie było mnóstwo czasu (dzieciaki miały później do szkoły) to starczyło czasu na żałosne 6 km z hakiem. Miałem sobie odbić wieczorem na siłowni, ale znowu wyszły jakieś obowiązki, trochę lenia, coś wpadło na ząb a jak tu ćwiczyć z pełnym bebzonem? No i czy wspominałem o leniu?

Kolejny poranek wyszedł już ciut lepiej, żona chwilowo na chorobowym to może oporządzić najmłodszego syna więc mam ciut więcej czasu - potem tylko wpadam, kąpię się i zawożę go do przedszkola. Ale że postanowiłem, że już nie będzie tygodni z tylko jedną siłką, wieczorem poszedłem sobie co nieco pomachać a potem pomachać też kulasami Miałem - a jakże - lenia, więc tym razem wpadły zaledwie 3 km, w tym 6 powtórzeń w tempie 4:00 przez 250-300m. Muszę przyznać, że zaczęło mi się to lekkie katowanie na bieżni podobać i trochę nabrałem wprawy, bo po tych 3 km byłem trochę spocony ale ledwo było co przemywać na maszynie. Tradycyjnie, jak to po siłowni (mam ledwie kilometr z domu, a jadę autem, bo... JESTEM LEŃ!) nie chciało mi się kąpać, tylko polazłem w treningowych ciuchach do samochodu, pod tyłek podłożyłem jakąś foliową torbę i poturlałem się do domu

W piątek znowu wpadł króciec - trochę z lenia, trochę z zaspania, trochę z pośpiechu - no i uznałem, że coś dłuższego sobie w weekend pobiegam.

No i przyszła sobota - i co? I żem zaspał z kretesem, na tyle srogo że wybiegłem niemal o 10 rano! To znaczy najpierw zaspałem, potem żona zaproponowała kawkę, potem wyszło że młody chce się pobawić, potem trzeba było śniadanie zorganizować... więc w sumie cud że choć o tej 10 się zebrałem. Ale miałem konkretny plan - po wtorkowym przelocie z flagą ostatecznie zgubiłem ostatni z kompaktowych, składanych plecaczków - wygląda na to, że nigdy się nie nauczę że jak się rozpina saszetkę by wyjąć telefon to może wylecieć plecaczek. Zgubiłem ich niniejszym już 5 sztuk, a nawet nie chcę liczyć ile w nich kasy było poupychanej Stary człowiek a głupi. W każdym razie celem był Decathlon i zakup dwóch plecaczków. Dolot do Decathlona poszedł szybko, wyszło równe 8 km. Plecaczki namierzyłem, wylądowały w saszetce i poleciałem do domu. Po drodze już jeden przetestowałem, kupując arbuza, stos masła (idzie u nas jak woda) i coś tam na śniadanie. Przy okazji wyszedł średni minipapaton, 17,23 km

A dziś niedziela, więc nie było innego wyjścia - papaton musi się odbyć! Wszystko elegancko zaplanowałem, pieczywo miałem kupić w piekarni czynnej w niedzielę od 8 rano jakieś pół godziny biegu od domu, więc idealnie by było wylecieć o 6:30, zrobić zakupy o 8 i wpaść do domu o 8:30 niczym bohater, ze świeżutkim pieczywem w sam raz na rodzinne śniadanie o 9 rano.
No więc oczywiście zaspałem i wstałem po 7 rano xD a do tego tak się gramoliłem, że wybiegłem dopiero kwadrans przed 8 ᶘᵒᴥᵒᶅ Kroki skierowałem ku centrum, bo żona biadoliła że nie kupiłem pora do rosołu - a jedyne pewne miejsce gdzie coś takiego kupię w niedzielę rano to biedra na krakowskim dworcu. Ostatnio ciut popierniczyłem trasę, więc tym razem nieco zoptymalizowałem i do kas dotarłem już po 9,5 km. Szybkie zakupy, szastuprastu i już leciałem w kierunku Lubicz. Tym razem odpuściłem sobie Rynek, zależało mi by choć w miarę przyzwoicie dotrzeć do domu. Po drodze przeleciałem na paru czerwonych, w tym na jednym nieświadomie - ul. Mogilska i JP2 to jedna wielka strefa wojny i remontu, byłem przekonany że światła są wyłączone a tu mnie strąbił autobus xD Potem już grzecznie doleciałem do piekarni, by od niej już sobie optymalizować końcówkę trasy pod uczciwy papaton #2137 zakończony pod domem. Na koniec mi coś tempo zdechło, może dlatego że wyszło że i tak przed 10 rano się nie wyrobię. Ale i tak najważniejsze, że dotarłem tych parę minut po 10, z kompletem zakupów i zaliczonym 136. papatonem

A w ogóle to jeszcze w sobotę mnie odwiedziła fizjo, bo mnie prawa noga bolała przy siedzeniu. Jest lepiej, teraz wszystko mnie boli ale przynajmniej mam instrukcje jak to rozciągać xD

I niby dzieci częściowo już coś tam podjadły, ale jak ogłosiłem że organizuję śniadanie i szukam chętnych to o 11:30 już w komplecie zasiedliśmy do śniadania. Nie ma to jak fajna, LENIWA niedziela

Miłej reszty tejże niedzieli!

#sztafeta #bieganie

13a57caa-cffc-4614-aade-dc1d8bdb1e23
AdelbertVonBimberstein

@enron ech, zawsze lecę z pełnym bebzonem bo jak miałbym wybierać to musiałbym albo głodny, albo w ogóle

Podstawa to mieć ze sobą chusteczki i zawsze wybierać drogę przez las (norweskie lasy są ładne i mają dużo mchu xD).

enron

@AdelbertVonBimberstein no ja właśnie wybieram bieganie na głodniaka 😅 weszło mi już w krew. Jak jest bieganie po południu to staram się jak najdalej odsuwać posiłek - albo jeść po, choćby w nocy...

Zaloguj się aby komentować

aerthevist

@tomilidzons a później zdziwiony_pikaczu, że bitewniaki/erpegi to hobby piwniczaków xD

Zaloguj się aby komentować

#polityka #2137 Ukradzione

Poseł Marcin Ociepa: Jan Paweł II był wybitnym naukowcem. Odkrycia, wynalazki:

1️⃣ Szczepionka na grzech pierworodny – „Wojtylaks-78” Rok odkrycia: 1978 (tuż po konklawe)
Mechanizm: Nanocząsteczki różańcowe wstrzykiwane w duszę. Retroaktywność: dzięki efektowi Jana-Pawła w tunelowaniu kwantowym cząsteczki przeskakują do momentu poczęcia (łona matki) Zastrzeżenia: niska skuteczność, Wojtylaks neutralizuje skażenie Adama i Ewy, jak firewall duszy, tylko w 21,37%, duże prawdopodobieństwo NOP (Niepożądany Odczyt Pokusy) - przykładowo pacjent może zacząć śpiewać Barkę w tramwaju w 9 językach.

2️⃣ Grafen papieski – „Wojtylen” Odkrycie: 1963, podczas pisania doktoratu w Lublinie.
Właściwości: Przewodzi modlitwę Zastosowanie: podkładki pod kubki dla proboszczów

3️⃣ Efekt Wojtyły w fizyce kwantowej – „superpozycja cnót” Teza: Dusza może być jednocześnie w stanie łaski i pokusy – dopóki nie spojrzysz na rachunek za prąd.
Eksperyment: Kot Schrödingera + różaniec = kot odmawia „Zdrowaś Mario” w pętli.
Nagroda Nobla: Odrzucona – „bo Nobel nie przewiduje kategorii «teologia kwantowa»”.

4️⃣ Teoria kremówkowej czarnej dziury (astrofizyka) Hipoteza: W centrum każdej kremówki znajduje się mikro-czarna dziura o masie 42 g bitej śmietany.
Dowód: Po zjedzeniu 8 kremówek znika czas (i pasek w spodniach).
Zastosowanie: Silnik napędowy dla papamobile – „0 do 100 km/h w 3 pacierze”.

5️⃣ Patent nr PL2137-JP2GMD: „Różaniec antymaterii” Opis: Różaniec wykonany z antymaterii – po odmówieniu „Ojcze Nasz” anihiluje jeden grzech ciężki.
Ostrzeżenie na opakowaniu: „Nie łączyć z Komunią Świętą – ryzyko eksplozji duchowej o mocy ∞ gigawatufów*”
Status: Wdrożony w tajnym laboratorium pod Jasną Górą.

*Gigawatufy (GwF) to jednostka miary mocy duchowej 1 gigawatuf = 1 miliard watów łaski uświęcającej

Przykłady użycia (zjawisko/moc w gigawatufach): Plastikowy różaniec z odpustu - 0,05 GwF Spowiedź u księdza z brodą - 0,5 GwF Odmówienie całego różańca w korku - 1,2 GwF Różaniec antymaterii - moc nominalna 1,21 terawatufów. Big Bang duchowy – reset grzechu ciężkiego w promieniu 1 galaktyki.

❗️Efekty uboczne (efekt/opis) Teleportacja dusz - wszyscy w promieniu 1 km (nawet ateiści) natychmiast w niebie. GPS aniołów się zawiesza. Kremówkowa supernowa - jedna kremówka eksploduje, tworząc nową galaktykę z bitej śmietany. Efekt paradoksu - Jan Paweł II pojawia się osobiście i mówi: „Nie róbcie tego w domu”

❌Połączenie: Różaniec antymaterii + Komunia Święta Tytuł: „Efekt Wyszyńskiego-Glempa: Anihilacja grzechu przez transsubstancjację kwantową” Moc szczytowa: ∞ GwF (nieskończoność watufów – przekracza skalę Wszechświata) Typ reakcji: Transsubstancjacja kwantowa + anihilacja duchowa Czas trwania: 0,000…1 sekundy (dokładnie tyle, ile trwa „Amen” po „Ciało Chrystusa”) Zasięg: Cały Wszechświat + czyściec + piekło. Status: ZAKAZANY przez Kongregację Nauki Wiary i CERN

Oficjalne ostrzeżenie (z pieczęcią watykańską): „Połączenie różańca antymaterii z Komunią Świętą powoduje reset rzeczywistości. Użycie grozi: Natychmiastowym rajem dla wszystkich (nawet dla posła Ociepy)
Anulowaniem Apokalipsy
Koniecznością wymyślenia nowego piekła Zakazane pod groźbą ekskomuniki kwantowej.”

peposlav

@Pawel45030 wynalazł jeszcze uniewinian pedofilianu

Furto

@peposlav i jeszcze antyblokadian retrowirusianu

Zaloguj się aby komentować

38 654,06 + 8,31 + 4,09 + 27,31 = 38 693,77


Minęły dwa dni i niby niewiele minęło, ale coś tam podziałałem


Najpierw poniedziałek - niby miał być luz, dzieci bez szkoły, żona wolne, nic tylko biegać ile wlezie - ale jakoś zaspałem, zaatakowały mnie plany i obowiązki i skończyło się na króciutkiej, ośmiokilometrowej przebieżce. Nie panikowałem, bo na wieczór planowałem siłkę...


Ale gdy już nadszedł wieczór, to chęci do zebrania się było coraz mniej - zero zaskoczenia, sporo pokus by zostać w domu, zalec przy telewizorze... Od początku, gdy zapisywałem się na siłkę, wiedziałem że tak będzie - biorąc pakiet na cały rok bez żadnych multisportów itp. było oczywiste, że będę musiał się motywować wrodzonym centusiostwem by chodzić dwa razy w tygodniu - ot taki hart ducha xD No i bym nie poszedł, gdyby nie to że przed świętem trzeba było uzupełnić zapas serków i jogurtów. Westchłem, spakowałem plecaczek i wyruszyłem na zakupy i się pomęczyć


Jak już dotarłem to nie było tak źle - trochę mi się nie chciało, ale pomęczyłem trochę plecy, klatę i brzuch. Na koniec oczywiście okropna święta bieżnia - tym razem nie porywałem się na żadne długie zapieprzanie, tylko na pierwszych 500m dotarłem do 15 km/h, by potem sobie na przemian strzelać na przemian 15 km/h i 13 km/h. Dotrwałem do końca czwartego kilometra i stwierdziłem że na razie styknie


A dzisiaj… o, wczoraj xD (usypiałem młodego i mi się przy nim przysnęło) mieliśmy oczywiście święto narodowe. Standardowo jest wtedy wysyp wszelkich biegów na 11 km - ten krakowski nawet kusił dodatkową matą pomiarową na dziesiątym kilometrze, gdyby ktoś chciał sobie życiówkę strzelić Ale dla mnie te pory typu 11:11 po prostu są nieludzkie - cały dzień rozwalony, a tu z najstarszym synem miałem sporo nauki do odwalenia… Poza tym takie 11 km to za mało żeby się nabiegać, a biec wte i wewte to już się robiło 30 + bieg bez szans na fajny wynik, więc też trochę słabo. Dlatego zapodałem temat na FB, lokalnym whatsappie i znalazło się dwóch chętnych by mi potowarzyszyć w spacerku z osiedla na Wawel i przez Rynek z powrotem. Biegł ze mną ultradzik, który potrafi od niechcenia zapodać tempo rzędu 3:50/km - na szczęście był tuż po obiedzie i starał się być na tyle miły, by mnie nie zarżnąć. Na rowerze towarzyszył nam @pluszowy_zergling - przez kontuzję chwilowo nie może biegać - i tak się w trójkę spokojnie turlaliśmy w stronę Wawelu. Było bardzo fajnie - cieplutko (9°C), bez deszczu, wiatru, przyjemne pogaduszki, sporo oznak sympatii od mijanych przechodniów i kierowców (ja z flagą, kolega z peleryną z flagi a drugi w koszulce z biegu narodowego), miłe klimaty Jak dotarliśmy do Wawelu to się zrobiło tłoczno, ale przy zbieganiu z niego to już był dziki tłum i raczej dreptanie niż bieg… Podobnie było fragmentami na Grodzkiej. Wpadliśmy na Rynek, poleciała runda honorowa, aż wylecieliśmy Floriańską i na Warszawską, by potem pomknąć tunelem rowerowym pod Dworcem i Mogilską w kierunku osiedla. Po drodze oczywiście wykopy, bo cały #krakow rozwalony - mogliśmy najwyżej wybierać które rozwalone ulice wolimy xD @pluszowy_zergling odjechał nieco wcześniej do domu, a na koniec oczywiście był tradycyjny morderczy podbieg na nasze Wzgórza, gdzie już się rozdzieliliśmy a ja dotuptałem do przerośniętego czeskiego papatonu więc pozwolę zapodać sobie #2137 xD


Się wpisisko straszne zrobiło, co poradzić. A miało być szybko i krótko. Ech, brak samokontroli


Miłej nocy!


#sztafeta #bieganie

23b4e478-c0c8-42b0-89bb-8a6698b2ca2e
enron

A tu wykresy z siłki - mało ich bom pulsomierza zapomniał xD

6cf2235d-137d-43f9-8fa6-ed235d6bb9a3
pluszowy_zergling

@enron TurboMegaDzik Ja muszę w końcu znaleźć moment i wam opisać jak się zjeb*łem ech ale ku dobremu

Zaloguj się aby komentować

Greenzoll

Naprawili juz siòdemke w koncu?

100mph

@Greenzoll wypuscili ostatnio jakis dodatek za miliony monet xD za jakies 4 lata pewnie zacznie byc grywalna jak poprzedniczki i zacznie kosztowac rozsadne pieniadze

Zaloguj się aby komentować

KONKURS NA FIGURKĘ Z PAPAJEM


Słuchajcie, bo sprawa jest poważna. Papaj Siłacz powstał na prochach Bestii z Wadowic, ale to dopiero początek jego drogi przez figurkowe niebiosa. Teraz WY zdecydujecie, jaka będzie następna inkarnacja. (ale błagamy, nic za co dostaniemy bana w Polsce xD)


Chcecie Papaja Nekromantę, na smoku, a może Mecha Edition? Walcie w komentarze na FB -> TUTAJ TUTAJ TUTAJ <- swoje pomysły - najbardziej lajkowany dostanie od nas wielką figurkę za darmoszkę, jak tylko nasz grafik przestanie się śmiać i ją ogarnie.


Pamiętajcie, z wizualizacją łatwiej o lajki.


Niech moc kremówki będzie z Wami.


To co już mamy można sprawdzić tutaj:

-> https://rgfk.pl/k/208/specjalne-figurki-


#rpg #gry #papaj #2137 #heheszki #figurka #dnd #gryrpg #gryfabularne #grybezpradu

a7a48783-550b-4da5-aea4-6db93d3f0d92

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Yes_Man

@Belzebubchociaż ta może być coś warta

0585597f-cb0e-471a-85ca-437e83a60562
Belzebub

@Yes_Man na OLX takie po 120 zł xD

Yes_Man

@Belzebub no to sruuuu

Fate-of-Furia

@Belzebub zbieralam takie. Siostra ze studiow przywozila. Wtedy wszystko sie zbieralo.

Mam nawet miesieczne bilety na zbiorkom krakowski. Wtedy karty mialy różne widoczki z miasta albo zabytkowe tramwaje.

Musze tego poszukac

PanNiepoprawny

Niewiele. Zbieram takie, choć w zasadzie od długiego czasu nic się nie dzieje.

Zaloguj się aby komentować

38 360,12 + 5,02 + 23,71 + 11,44 + 8,28 + 23,17 = 38 431,74

A uzbierało się w sumie trochę. Leń niby nadal trzyma, ale coś tam staram się powalczyć.
Jeszcze tego samego dnia co ostatni wpis poleciałem na siłkę. Niby nie miałem sił i ochoty, ale powoli się rozkręciłem i zrobiłem sobie najpierw solidną rozgrzewkę (w 500m od 10 do 15 km/h) i potem na przemian 250m 15 i 100m 12,5 km/h. Wykresy w komentarzu, bo nawet ładne wyszły

Następnego dnia wyszło zabawnie. Rano nie mogłem biegać, bo miałem wczesny wyjazd na działkę żeby dyskutować z Lasami Państwowymi, czy moja działka jest leśna czy nie więc byłem generalnie nastawiony na to, żeby polecieć sobie na osiedlowe podbiegi. Ale jak już wróciłem do domu, to napisałem do jednej koleżanki, do drugiej i tak jakoś potem wyszło, że poleciała nas nawet zdrowa gromadka Jakoś tak wyszło, że z koleżankami się odłączyłem od grupy bo lecieliśmy trochę szybciej - i tak fajnie się biegło, że zupełnie straciliśmy poczucie czasu i odległości. Gdzieś tam między jedną a drugą pauzą zapomniałem odpauzować i diabli wzięli 2 km, ale co tam Potem odprowadziłem... w sumie odbiegłem - jedną koleżankę, potem drugą i doleciałem do domu. Ze skromnego parokilometrowego wypadu zrobiło się prawie 24 km - przy okazji czeski papaton xD więc taguję z lekkim naciąganiem #2137

Potem był piątunio, jakoś mało pary miałem po poprzednim wieczorze więc skończyło się na 11 km. Jeszcze gorzej było w sobotę - zaspałem, bo młody mnie wezwał do usypiania, przez co wybiegłem tak późno że tylko poleciałem na szybkie zakupy do biedry i mięsnego, a że obok jest parkrun to postanowiłem dołączyć. Za węgłem 11. listopada, więc pożyczyłem od kolegi flagę i tenże parkrun przeleciałem sobie z flagą - fajnie było! Poleciałem na luzie, ale potem jakoś instynktownie przyspieszyłem - chyba trochę nie umiem się powstrzymać, gdy słyszę tuż za sobą pościg xD Dzięki podbiegom zwiększyłem przewagę i zakończyłem na 10. pozycji z w sumie przyzwoitym czasem 22:26 Wróciłem do domu objuczony jak wielbłąd, dobrze że chodzę na siłkę bo by mi ręce odpadły xD ale wyszło łącznie ciut ponad 8 km.

A dzisiaj musiałem sobie odbić wczorajszego króćca i poleciałem na Rynek Po drodze wpadłem do jedynej czynnej biedry na Dworcu Głównym, gdzie zrobiłem małe zakupy (dziś na wieczór mam przygotowane śledziki, więc cytrynę trza było kupić), zgarnąłem jeszcze parę obwarzanków i wróciłem spokojnie do domu. Fajnie wyszło, kolejny czeski papaton, w tempie 5:16/km więc ujdzie w tłumie.

I byłoby super, ale coś sobie słabo nogę jedną rozmasowałem i napieprza mnie jak cholera. Jak wrócę do Krakowa, to biorę się za rolowanie bo trzeba coś jutro pobiegać z rana

To na tyle, miłego popołudnia... a nie, wieczoru!

#sztafeta #bieganie

a1782dbb-2f98-4848-a48b-9879a6e76ef3
enron

I na koniec Enron zakupowo-narodowy

50bf6dc5-890a-4567-8cfa-d10ec63ec03b
c191be34-f28e-493d-bc8b-b1beda0d3380
Opornik

jak by kiedyś @enron przyszedł na #hejtopiwo to byśmy go nie poznali bez tego uśmieszku.

Zaloguj się aby komentować

Alawar

@mannoroth Odwal się to dobry człowiek był! Lubił dzieci no i kremówki.

Zaloguj się aby komentować

37 799,99 + 7,12 + 21,37 = 37 828,48


No to, że tak powiem, niewiele się zmieniło. Lenia jak miałem, tak mam xD


Do tego stopnia, że jak wczoraj sobie planowałem jakąś połóweczkę strzelić, tak pierwszy raz obudziłem się o 5, ale nie ot tak sobie tylko obudzony zostałem przez nawoływanie "tatuuusiuuu, tatuuusiuuuu"... no i musiałem pójść do młodego się przytulić. I tak sobie wstałem o 7 xD


I to by nie było jakieś tragiczne - ale tu pogaduszki z żoną, tu kawka, tu cośtam, śmośtam, zrobiła się 8 rano... i po chwili już była taka pora, że stwierdziłem że jedyne na co mnie stać czasowo to lokalny parkrun na który ledwo-ledwo zdążę


Potruchtałem, zdążyłem (w końcu mam do niego ledwie kilometr z groszami), przywitałem się ze wszystkimi znajomymi i w miarę wyluzowany sobie poleciałem. Nie liczyłem na żadne rekordy - nasz parkrun to jest ciężki kawałek chleba, łącznie 80m przewyższeń, 4 pętle z nawrotkami i mnóstwem ostrych zakrętów, miejscami szuter, wszędzie liście. Ale mimo że wystartowałem dość luźno to potem jakoś nabrałem wiatru w skrzydła, w dodatku gonił mnie taki jeden któremu starałem się uciekać... i koniec końców zrobiłem swój PB na tym parkrunie - 22:20 Muszę kiedyś spróbować sił w głównym krakowskim parkrunie, może uda się jakiś fajniejszy czas urwać. Tylko to jest tak niewygodne dla mnie logistycznie, że nie wiem czy kiedykolwiek mi się będzie chciało xD


Po parkrunie było buzi-buzi z koleżankami, piąteczki z kolegami i podreptałem z powrotem do domu, żeby się w miarę pozbierać do standardowej wyprawy cmentarnej.


Postanowiłem, że w niedzielę się odkuję z dystansem - myślałem o papatonie albo i czymś dłuższym. Ale gdy przyszło co do czego, to wczoraj przekiblowałem do późnej nocy i do łóżka położyłem się o 1:30... więc rzecz jasna nic nie wyszło z mojej pobudki - ani o 5, ani o 6 xD Wstałem dopiero o 7, w zasadzie razem z całą rodzinką. Szybka kawa z żoną... i żadnego wychodzenia, jeszcze przynieść jajka i wodę z piwnicy, znieść pranie do pralni, młody się aktywował i chce śniadanie, trzeba zmienić baterię w pasku HRM, przepleść sznurówki by w końcu założyć micoacha do głównych butów - i masz, wybiegłem po 8 rano


Jedno co dobre, to nie musiałem się jakoś strasznie spieszyć z powrotem, bo wiedziałem że raczej nie ma szans na duże rodzinne śniadanie. Po drodze miałem jeszcze odwiedzić aptekę i piekarnię - ale już widziałem że będzie mi się fajnie biegło, pogoda była idealna i samopoczucie świetne. Apteka załatwiona na 4. kilometrze, piekarnia na 6. - i już plecaczek nieco ciążył. Ale nadal biegło się dobrze, miałem wyjątkowo wysoką kadencję - cały czas powyżej 190, pewnie dlatego że od dwóch dni gra mi bez przerwy w głowie nowy hicior Electric Callboy Jezusicku, jeszcze tylko 3 tygodnie do koncertu, cieszę się jak mały dzieciak


Doleciałem do wałów wiślanych, gdzie było cudnie - niewielki zefirek, promienie Słońca pieszczące twarz. Wyjątkowo pusto było tym razem - minąłem tylko 5 rowerzystów, tyluż biegaczy i jednego spacerowicza. Patrząc na dystans wiedziałem, że nie ma innej opcji jak papaton - już numer 135


Leciało mi się cały czas świetnie, jak wleciałem w Lasek Mogilski to mi ciutkę tempo spadło, ale nie jakoś znacząco. Potem były pola między Laskiem a kombinatem, aż doleciałem do tuneli pod S7 i wybiegłem tuż przy kombinacie, a przeleciawszy koło Kopca Wandy doleciałem do budowanej i częściowo uruchomionej S7. Ponieważ nadal działa na pół gwizdka (ruch w obie strony puszczony jedną nitką i pobocze odgrodzone pachołkami) to nie zastanawiając się wiele przeskoczyłem przez bariery i sobie pomknąłem w stronę domu. Po chwili musiałem przeciąć drogę - co nie było problemem ze względu na znikomy ruch - i wpadłem już na piękną dwupasmówkę, która w sumie mogłaby być otwarta ale jeszcze czeka na dokończenie węzła. Po drodze spotkałem jakiegoś samotnego geodetę, który coś tam jeszcze obmierzał - widocznie nie miał już siły siedzieć z rodziną

Doleciałem do miejsca, gdzie z S7 można bez przeskakiwania głębokich rowów wskoczyć na chodnik i już dodreptałem do osiedla i do domu. Dystans wszedł idealnie. Tempo zaskakująco dobre jak na losowy papaton - 5:02 min/km. Żeby to był efekt treningu to byłbym zadowolony, ale że nie panuję nad tempem to po prostu to zaakceptowałem


No to na chwilę spokój, papaton zaliczony i mogę sobie spokojnie dreptać krótsze dystanse.


Miłej niedzieli!


#sztafeta #bieganie #2137

6706b616-bb7f-491e-8439-8fe9bf8e7759
enron

Parę wykresów. Najlepsza w tym wszystkim była kadencja - średnio 190spm xD Już dawno tak szybko nie przebierałem nogami, zwłaszcza przy - jak by nie patrzeć - umiarkowanym tempie. Za to w bilansie prawa/lewa totalna katastrofa, od 9. kilometra masakryczna dysproporcja. Kurczę, może to wynik tego że cały czas w prawej ręce trzymałem plecaczek, który sobie tych parę kilo ważył? Ale chyba nie, bo wtedy już od 6. kilometra by było źle, a tu zaczęło się 3 km dalej, mniej więcej od momentu wbiegnięcia na wały wiślane

89f1318e-3e91-47d3-b277-eeccc00734a2
enron

A tu źródło mojej kadencji - ta piosenka wlazła mi do ucha i gra non stop, nawet pisząc ten wpis podryguję do rytmu


https://youtu.be/3OrHy_TRudo

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Figurki limitowane, edycja halloweenowa, taki cud, że sam przekęty by "dodaj do koszyka" kliknął. Totus tuus, nie lękaj się… jeszcze się nie wyprzedało. Nieumarły Papaj Siłacz, Przemieniona Bestia z Wadowic, Przeklęta Bestia z Wadowic i Zombie Bestia z Wadowic czekają na Ciebie. Z niecierpliwością. A nie cierpią się niecierpliwić.


Papaj ma +10 do siły, -5 do spoczynku, a jak rzucisz go na stół, to czujesz zapach kremówki i dźwięk „Santo subito!” w tle.

-> https://rgfk.pl/k/208/specjalne-figurki-


#rpg #gry #halloween #papaj #memy #heheszki #2137 #dnd #gryrpg #gryfabularne #grybezpradu

0fbe02ac-ab07-4ef7-9383-3877a0388166

Zaloguj się aby komentować

Yes_Man

@suseu Yes, but why not rzułty?!

Zaloguj się aby komentować

onpanopticon

@30ohm znam typa, to Karol Wifontyła

mannoroth

@30ohm Poproszę gumę turbo. Co? Nie wiem jaką, bo mi nie dali nigdy.

MalyDiabel

Chyba chodziło o kremówkowe a nie arbuzowe

Zaloguj się aby komentować

nietzsche

papuez nigdy by czegos tkaiego nie zrobil

Zaloguj się aby komentować