@DzialaczWiejski Super za postawę. Od siebie dodam, że czeka Cię jedno z najwspanialszych doświadczeń życiowych w kwestii więzi/przywiązania psa z/do właścicielem. Miałem podobną historię a konkretniej. Przygarnąłem psa owczarka niemieckiego (mieszańca / 3 letni) z ulicy. Ktoś go wyrzucił i pies błąkał się po mieści jakiś czas. Pewnego dnia gdy go zauważyłem, poszedłem do sklepu i kupiłem trochę wędliny (resztki) oraz wodę. Zawołałem psa , pies nie ufnie ale przyszedł. Cyk na talerzyk papierowy wędlinkę a obok do kubka woda. Pies to wiadomo bardzo szybko skonsumował. Po konsumpcji, posprzątałem po psie i zmierzałem w stronę domu. Pies oczywiście za mną i już wiedziałem jak to się skończy. Natomiast był dylemat bo miałem już jednego psa, również przygarniętego z ulicy :). Gdzieś w 3/4 drogi do domu, oglądam się i nie widzę psa. Myślę, pewnie poszedł w swoją stronę. Będąc w domu tak po 15 minutach, mój pierwszy pies szczeka, wyglądam przez okno a tam czeka owczarek. Długo nie myśląc, otworzyłem furtkę, wpuściłem psa i dałem mu chwilę na odetchnięcie. Siedzieliśmy wtedy z rodziną w ogrodzie, pies znalazł sobie miejsce pod schodami. Tego nie da się zapomnieć, położył się pod nimi i tak głośno westchnął, że wszyscy to słyszeliśmy. Z racji tego, że dwa psy to za dużo, zaczęło się poszukiwanie chętnego do adopcji. Po tygodniu znalazł się gospodarz oddalony o 7 km od mojej miejscowości. Pies został oddany. Dwa dni od oddania psa była spora burza, lało jak z cebra. Mój pies zaczął szczekać, wyglądam przez okno a owczarek leży przy furtce. . Od tego momentu drugi pies został z nami. Na koniec napiszę. Tak oddany, lojalny, pies który nie odstępuje cię na krok trafia się raz w życiu. I tego Ci życzę.