Zdjęcie w tle
Wrzoo

Wrzoo

Lider
  • 1045wpisy
  • 9250komentarzy
Wrzoo userbar

Czytam na #bookmeter, piszę w kawiarence #zafirewallem, o wodzie przypominam w #codziennepiciu

XLVIII edycję kawiarenkowego wyzwania #nasonety pragnę poświęcić przypadkowi oraz panu Waelowi Mahmoudowi. Ponoć był boyem w Hurgadzie.


Trafiłam z przypadku, wrzucając randomowe hasło związane z sonetami w Google, na stronę pana Jana Stanisława Skorupskiego (gorąco polecam), który płodnym artystą był. I podczas wakacji 19 lutego 2006 napisał sonet o panu Waelu. Zamieścił też zdjęcie tego pana.

Sonet jest na tyle uroczy, że to on nam posłuży w tej edycji za utwór #diproposta


Sonet o hotelowym boyu


Wael Mahmoud jest naszym boyem

apartament czyści wspaniale

można powiedzieć doskonale

w detalach - pokój za pokojem


oburza się kiedy Rosjanki

chcą mu za coś dużo zapłacić

pogardza nimi - woli stracić

ma żonę - nie chce mieć kochanki


mówi z wielkim zażenowaniem

że tyle jest zła na tym świecie

pocieszamy go zgodnym zdaniem


wpierw były córki narodziny

co turnus to samo wciąż plecie

wczoraj miał ponoć urodziny





A zasady są takie, że układamy sonet, którego ostatnie słowa z linii rymują się z tymi, które znajdują się w powyższym sonecie.

Rozstrzygnięcie za tydzień, warunki zwycięstwa - jak zwykle - nieznane.

Czy będą nagrody pociesze... dyplomy wyróżnienia? No peweczka.


#zafirewallem #poezja

a15a1e29-940c-4f9a-b798-a3efc09e7ac1
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

#uxplakaljakuzywal


Wczorajszy wpis o ekranie potwierdzania przelewu mBanku zrobił furorę - kompletnie nie spodziewałam się, że pod spontanicznym wpisem sfrustrowanej użytkowniczki pojawi się tak ciekawa i merytoryczna dyskusja. Widok ten dalej dzieli użytkowników, UXowców i speców od bankowości elektronicznej (co tylko potwierdza, że rozwiązanie to nie jest optymalne, choć idea słuszna), więc dziś może trochę luźniej...


Oral-B i ich aplikacja do mycia zębów.


Z apkami firm zagranicznych nie do końca wiadomo, czy odpowiedzialność ponoszą tłumacze, osoba weryfikująca tłumaczenia, czy jest jakiś zespół UX i osoba odpowiedzialna za treści.

Niemniej, materiał do rozkminy otrzymaliśmy. Dziś, przeglądając tę aplikację, poczułam się jak w gabinecie stereotypowej pielęgniarki (drogie pielęgniarki i pielęgniarze, to nie o Was, zaklinam się!)


Zaświadczenie przyniósł? Rozbierze się. Siądzie już, nie stoi tak i nie dyszy!

No, to czyszczenie języka było? Nitkowanie było? Płukanie było?


Efekt na pewno nie był zamierzony, ale w tym kontekście... No bawi.


#ux #uxwriting

000041f2-bf9f-4d7e-9360-ed7b0de704c9
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

#uxplakaljakuzywal


Nie wiem, czy ktoś jest zainteresowany takimi treściami, ale... czemu nie? Chciałabym pokazać Wam raz na jakiś czas UX-owe faile, które frustrują w aplikacjach, a które, no... da się poprawić, jak się trochę pomyśli.


Zapraszam więc na nieregularną serię wpisów pt. "UX płakał, jak używał"


Gwoli wyjaśnienia, UX to skrót od User Experience - doświadczenia użytkownika.

Jest to odnoga projektowania i szeroko pojętego designu, która skupia się nie tyle na wizualnej jego części, ale części użytkowej. Chodzi o to, by użytkownik kumał, co się dzieje w interfejsie aplikacji, co się stanie, gdy naciśnie jakiś przycisk, jaka jest ścieżka do wykonania danego działania (np. gdzie kliknąć i co zrobić, żeby kupić sobie nowe cottonworldy na internetowym bazarze).

W dobrym UXie chodzi o minimalizowanie tzw. cognitive load, czyli obciążenia poznawczego. Innymi słowy, chcemy, żeby użytkownik nie musiał myśleć.


...no i przechodzimy do dzisiejszego bohatera, czyli mBanku.

Mam nieszczęście używać go na co dzień, i za każdym razem moje serduszko płacze, gdy ich dział UX "ulepsza" ekran potwierdzania płatności. Może patrząc na ten zrzut ekranu już powoli intuicyjnie czujecie, że coś tu nie pykło.


Co się dzieje złego na tym ekranie?


  1. Mamy dwa przyciski drugiego stopnia - rezygnuję i potwierdzam. Normalna hierarchia zakłada, że jest jakaś akcja domyślna i akcja drugorzędowa. Akcją domyślną na ekranie potwierdzania płatności powinno być, no cóż... potwierdzenie płatności. Akcją drugorzędową - rezygnacja z płatności. Ale mBank z nie do końca zrozumiałego dla mnie powodu zdecydował się oba te przyciski postawić na równi jako przyciski drugorzędowe. Wprowadzając więcej konfuzji, bo użytkownik musi wykonać więcej myślonka, żeby zrozumieć, który przycisk co zrobi. I to sprowadza nas do...

  2. Wyjaśnienie, co robi przycisk, który powinien być zrozumiały sam z siebie - dobry UX to między innymi dobry UX writing - takie tworzenie microcopy (treści, etykiet przycisków itp.) w interfejsie, by nie pozostawiały wątpliwości, co robią. Dodawanie okienka z wyjaśnieniem, które na domiar złego znajduje się bezpośrednio nad przyciskiem "Rezygnuję", zmusza użytkownika do niepotrzebnego wysiłku.

  3. Mało miejsca między przyciskami - przez to użytkownik może przypadkiem nacisnąć przycisk "Potwierdzam", chcąc wybrać opcję "Rezygnuję".

  4. Przycisk "Potwierdzam" czasem się chowa - na niektórych urządzeniach oraz typach kont (np. na koncie firmowym) przycisk "Potwierdzam" chowa się w dolnej części ekranu. Użytkownik musi przescrollować ekran, żeby zatwierdzić operację.

  5. Po przyciśnięciu "Potwierdzam" trzeba jeszcze... potwierdzić - biometrią albo PINem. Tak więc etykieta jest zła, tory są złe, wszystko jest złe.


Nie zawsze było tak dziwnie. Wcześniej na tym ekranie mogliśmy znaleźć pierwszorzędową akcję "Potwierdzam" i drugorzędową "Rezygnuję". Jednak UXowcy mBanku z nieznanych, niestety, przyczyn, zdecydowali się wprowadzić widoczne obecnie zmiany.


A wystarczyłoby...


  1. Zmienić etykiety na przyciskach. "Anuluj transakcję" / "Rezygnuj z płatności" / "Nie, rezygnuj" i "Potwierdź płatność" / "Zapłać" są jaśniejsze.

  2. Wrócić do prawidłowej hierarchii przycisków.

  3. Przeprowadzić testy z użytkownikami.

  4. Przeprowadzić testy na różnych urządzeniach i różnych typach kont, by ujednolicić interfejs.

  5. Pomyśleć.


No, to wylałam swoją frustrację (bobrze, ile tego wyszło), mogę wracać do roboty.


--


A tak w ogóle, to cześć - jestem Wrzoo i zawodowo zajmuję się UX Writingiem. Jeśli dział User Experience w Twojej firmie nie domaga językowo, to daj znać, bo fajnie byłoby zmienić robotę (jeśli czyta to ktoś z mBanku, to tym bardziej). Pracuję głównie z językiem angielskim, ale też i polskim.


#ux #userexperience #uxwriting #mbank #bekazmbanku

c25fa640-ee90-413d-b560-375f791c3073
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Czy to #codziennepiciu , czy to #smoczejebanie? Nie, to tylko halucynacje z odwodnienia!


Spokojnie, nie zrobię Wam #kontrolanawodnienia - ale przy okazji zachęcam do nawadniania się i jesienią, zwłaszcza jeśli chorujecie.


Miłego dnia!


PS. Obraz ukradziony z wpisu @GARN_

fec14a6b-c4f0-47b9-a22d-8f66f1ea9c13
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

@moll wspomniała o tym, że @bojowonastawionaowca brzmi w komentarzach jak @francuskabojowonastawionaowca, no to ciach: dziebko francuska #diriposta w #nasonety , bo w sumie dawno z francuskim się nie bawiłam.


Crise d'identité


Deszczem zroszone białe powoje

Wdycham ich zapach jeszcze przez chwilę

"Rosée sur la fleur, tu es trop fragile"

Czy to moje myśli, czy to słowa twoje?


Mesadames et messieurs zebrani w foyer

Kolorowe ptaki, swobodne w swej sile

Długie ich zęby, buzują promile

Udaję, że i dla mnie te wodopoje


Czy odlepić skórę od starej osnowy,

Rozrzucić przemyśleń przepełnione kosze

I oddać swą essence bezwstydnie za grosze?


Je veux pas changer, świecie wężowy,

Swą głowę wysoko do góry podnoszę

Okutana w płaszcz i żółte kalosze


#zafirewallem #tworczoscwlasna

Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Minął tydzień, czas na podsumowanie naszej bitwy #nasonety - #podsumowanienasonety


W bieżącej XLVI edycji mickiewiczowskiej udział wzięli:


  1. Znany wszystkim @George_Stark z sonetami Pismo urzędowe, Zaburzenia afektywne dwubiegunowe czyli Moje zmagania z dłuższą formą literacką, Żegnaj, Legimi oraz Najpierw Legimi, a teraz Cinkciarz, czyli Jak nie idzie, to nie idzie

  2. Pan Pajonk @splash545 i jego sonet Dziury

  3. Cicha woda, czyli @RogerThat i sonet You can't blame man for the gods' creation

  4. Bojowy @pingWIN, uroczy jak Pesto, z sonetem Kto by pomyślał o czym jest ten wiersz?

  5. Wasza uniżona służka @Wrzoo z sonetem na ostatnią chwilę, czyli Zwolnij


Normalnie dałabym zwycięstwo samej sobie, bo bardzo mi się podobał mój wiersz, ale potem pewien krytyk literacki uznał, że to nawet koło poezji nie leżało i nadaje się tylko do poprawki, trója minus, siadaj i się nie odzywaj, więc...


Kryteria oceny są dziś więc bardzo subiektywne i kompletnie nie skupiają się na merytoryce. Wygrywa wiersz, który zawiera rzeczy, które lubię - kuboty, braci Golec, waterboarding i takie takie.


Zwycięstwa gratulujemy dziś zatem @RogerThat


A nagrody pociesze... znaczy, wyróżnienia? A jak najbardziej, są!


Karta prezentowa na Empik GO (lekko przeterminowana)

Dla Dżordża, w ramach współubolewania nad upadkiem dwóch lubianych przez niego serwisów - I feel you


Voucher na 10 minut w pelerynie-niewidce

Dla Splasza, za przemknięcie ze swoim sonetem cichutko na paluszkach obok Owcy


Dofinansowanie z PFRONu na windę w bloku

Dla Króla Rogera, aby nie musiał tak się wspinać na to czwarte piętro


Kod rabatowy na lampkę nocną

Dla Pingwinka, by nie musiał czytać w półmroku, bo się oczy wtedy męczą


Zdefraudowane rządowe pieniądze na wakacje

Dla moi, bo ledwo miesiąc minął od urlopu, a ja już potrzebuję kolejnego


Dziękuję za udział i powodzenia w kolejnej edycji!


#zafirewallem #tworczosckawiarenkowa

3df28f44-991d-425d-bb6f-2cc5f9a72cc9
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

#nasonety #diriposta


Zwolnij


Czy w codziennych spraw natłoku

Spojrzysz wprost w nieba ciemnicę?

Czy zachwycą cię mgławice,

Czy zatoniesz w myśli mroku?


Jak źrebięta na padoku

Wirują nocne baletnice

Jaskółeczki czarnolice

Życie tańczy w ich uroku


Wsłuchaj się więc w szum pasieki

Otul pachnącym igliwiem

W świtu mgle bacz za żurawiem


Mamy na zmartwienia wieki

Odrzuć głowy swej zasieki

I powiedz sobie czasem: "Nie wiem"


#zafirewallem #tworczoscwlasna

Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry, Soneciary i Soneciarze! Bardzo mi miło rozpocząć nową, XLVI edycję naszej bitwy #nasonety


A jako, że dzień dobry, to jako utwór #diproposta proponuję:


Adam Mickiewicz

Sonet XV. Dzień dobry

Sonety odeskie


Dzień dobry! nie śmiem budzić, o wdzięczny widoku!

Jej duch na poły w rajskie wzleciał okolice,

Na poły został boskie ożywiając lice,

Jak słońce na pół na niebie, pół w srebrnym obłoku.


Dzień dobry! już westchnęła, błysnął promyk w oku,

Dzień dobry, już obraża światłość twe źrenice,

Naprzykrzają się ustom muchy swawolnice, —

Dzień dobry, słońce w oknach, ja przy twoim boku.


Niosłem słodszy dzień dobry, lecz twe senne wdzięki

Odebrały mi śmiałość; niech się wprzódy dowiem:

Z łaskawym wstajesz sercem? z orzeźwionym zdrowiem


Dzień dobry, nie pozwalasz ucałować ręki?

Każesz odejść, odchodzę: oto masz sukienki,

Ubierz się i wyjdź prędko — dzień dobry ci powiem





Zasady znane, ale dla przypomnienia: układamy sonet, którego ostatnie wyrazy powinny rymować się z tymi, które podane są w powyższym utworze, bez powtarzania danych wyrazów. Ale jak ktoś chce, to wiadomo, swawola.

Zwycięzcą będzie ten, który osiągnie najwięcej jeszcze-nie-wiem-czego-ale-za-tydzień-się-dowiecie.


#zafirewallem


PS. Do kin wchodzi ponoć film "Zakochany Mickiewicz", toteż korzystając z okazji pozdrawiam gorąco charakteryzatorów i ich wybór peruk dla bohaterów. Dawno się tak nie uśmiałam przy oglądaniu trailera.

045af45f-2f3e-4327-8aa5-762758fc342c
Wrzoo userbar
MrGerwant

@Wrzoo

Michał Miloicz, ten "on" szalony

nie był prawnikiem nie nosił togi

ostatnio trochę był zmęczony

za długo pląsały mu nogi

Piechur

Od wymyślania tematów zmęczony

Boli go wszystko: głowa, ręce, nogi

Lecz choć ogólnie jest trochę szalony

Nie zapomina tagów, a jedynie togi

sireplama

Rozdarty, niepewny i zmęczony,

Staram się w końcu stanąć na nogi,

Próbuję wyzbyć się łatki szalony,

By nie skończyć w osądzie togi.

Zaloguj się aby komentować

#nasonety #diriposta


Sen sprawiedliwych


Zmęczony znów leży na posłanku

Tak to się psi dzień potoczył

Tu niuchnął, tu przez płot przeskoczył

Na kaczki szczekał już o poranku


Ach, spocznij, zanurzony w spanku

W koc schowaj swój nos przeuroczy

Niech ciepło kominka cię omroczy

Zwinięty ty mój obwarzanku


Czy śnią ci się sarny nad potokiem?

Czy miska mięsiwem wypchana?

Polujesz we śnie - jak lisy - naskokiem?


Łapka za łapką lata rozbiegana

Cichutko szczekasz, lecz śnisz snem głębokiem

Śpij słodko, śpij pięknie, do rana


#zafirewallem #tworczoscwlasna

Wrzoo userbar
RogerThat

Ładny bardzo. Zawsze doceniam ten taki zawijas, jak ogonek w "ę", kunsztowny, elegancki. Nie tylko u cię zresztą, kilka osób tu jeszcze tam umie. Zazdro.

George_Stark

Piękny psionet, słodki jak buldog francuski.

Ale takiego dobermana to już nie dasz rady napisać.

Zaloguj się aby komentować

@UmytaPacha zostawiłaś swój kubek w zlewie w biurowej kuchni, pilnuj go - jeszcze ktoś Ci ukradnie ( ͡° ͜ʖ ͡°)


#heheszki #niemoje #dailykielecki #wojnymajonezowe

f3a92b5b-ef67-4420-8035-9fa1df72024c
Wrzoo userbar
Fly_agaric

Do picia octu? Ale to tylko @Felonious_Gru takie bezeceństwa.

bejonse

Masturbują się tym "bez konserwantów" a główny składnik tego ulepu czyli ocet to co? Nic by się nie zepsuło w takiej ilości.

Uzywam tego majonezu do odkamienia kibla.

Zaloguj się aby komentować

Dobra, pal licho tę zbójecką doliczoną opłatę dla grup +10%.

Ale no kurła, "symboliczny" 1% na rośliny w knajpie to już lekka przesada xD Za co jeszcze mam płacić? Za ręczniczki w toalecie i składkę na fundusz remontowy stolików?


#januszex #januszebiznesu #gastronomia #wtf

4b4c67c8-6939-4366-b037-0eee2e9aa9f0
Wrzoo userbar
superhero

@Wrzoo we włoszech jak zamówisz kawę przy ladzie masz cenę x, jak usiądziesz przy stoliku to do ceny x doliczają serwis - czytajcie k⁎⁎wa regulaminy i promocje przed zakupem

Jim_Morrison

No przecież napisali "drodzy goście".

JakTamCoTam

@Wrzoo taki jest kapitalizm. Nie podoba się to nie idziesz. W USA masz chory system płacenia 20-25% napiwku a i tak ludzie chodzą jak jest dobra restauracja. We Włoszech Ci doliczają za serwis jak usiądziesz z ich espresso.


Mnie też by to wkurzyło, ale kawę bym spróbował. Niech mają te kwiatki.

Zaloguj się aby komentować

#codziennepiciu pozdrawia z podróży 🚄

Zawsze miło spróbować wody, której się jeszcze nie piło. Ostatnio, gdy jechałam, rozdawali jeszcze Ostromecko, a tu Arctica rzucili. Miło, że to mineralna, choć 380 mg/l to niespecjalnie dużo.


#woda #pendolino #pociagi #podrozujzhejto

f203818a-b833-4e92-ae7e-cc3417a3c4f4
Wrzoo userbar
splash545

@Wrzoo no i co z tą wodą? Dobra? Niedobra? Proszę nie trzymać w niepewności

dahomej

Jaki czytnik wariacie?

Zaloguj się aby komentować

833 + 1 = 834


Tytuł: Mądre matki, dobre żony. Kobiety w Korei Południowej

Autor: Małgorzata Sidz

Kategoria: reportaż

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Liczba stron: 408

Ocena: 8/10


Link do LubimyCzytać:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5063018/madre-matki-dobre-zony-kobiety-w-korei-poludniowej


O taki reportaż na temat Korei Południowej nic nie robiłam.


Co jakiś czas wraca w książkach, które czytam, temat Koreanek (wcześniej w sierpniu w powieści "Pachinko", a we wrześniu w "Płacząc w H Mart"), i postanowiłam zgłębić temat pozycją non-fiction.


Autorka opisuje życie kobiet w Korei (a także Koreanek żyjących zagranicą) w bardzo pasujący mi sposób. Zahacza o wiele aspektów ich codzienności (wykształcenie, pracę, rolę w rodzinie), bierze pod lupę zmieniające się pokolenia i ich podejście do oczekiwań. Przeprowadza wywiady z konkretnymi kobietami, które spotyka na swojej drodze, jednak wywiady są bardziej ilustracją do omawianych przez nią kwestii - tak, jak lubię w reportażach.


Przez życie i codzienność kobiet poznajemy tak naprawdę samą Koreę. Dużo uwagi poświęcone jest Koreańczykom w ogóle, w tym o roli i traktowaniu przez społeczeństwo chłopców i mężczyzn. Jednak rozdziały, które zapadły mi w pamięci najbardziej, dotyczyły Koreańczyków z północy i ich traktowaniu przez Koreańczyków z południa, importowania żon z Azji Południowo-Wschodniej, podejścia do piękna i zabiegów oraz operacji plastycznych, a także koreańskiej diaspory i ich próbach odnalezienia się w koreańskich realiach. Autorka dzieli się z nami też przeżyciami swoimi oraz innych obcokrajowców w Korei - jak są traktowani ("białe krzesło") i jak widzą się na tle tego społeczeństwa.


Na minus mogę zwrócić uwagę jedynie na to, że autorka co jakiś czas używa koreańskich słów, zwrotów i koncepcji, które dla niej mogą wydawać się oczywiste, a jednak dla kogoś nieznającego języka i kultury w dostatecznym stopniu mogą być kompletnie nic nie mówiące i wymagałyby przypisu.


Prywatny licznik (od początku roku): 50/52


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazka #ksiazki #reportaz #korea

2c809a89-2ff2-48cd-86e2-7a580006bad0
Wrzoo userbar
Opornik

@Wrzoo Taktyk, dodam se do listy bo temat mnie interesuje, lubię Koreańczyków, może częściowo przez zbieżność historyczną.

cab4e397-5442-45d6-91a6-e534efeb31e4
marcin-3-0

@Wrzoo Z ciekawości - jak Koreańczycy z Płd traktują tych z Płn? Wg. autorki książki

Zaloguj się aby komentować

Na hipochondryka


Biaława zawiesina pokryła szklanki spód

Tu Gripex, tu Fervex, syropek z dziewanną

Płukanie zatok, by wygnać precz z nich glut

Na powrót być piękną, zdrową, modelową panną


Nie pomógł paracet? No to penicylina!

Rozstroi ci organizm, ale co nie ma wad?

Jeszcze do tego każda możliwa witamina

Przecież nie przedawkujesz, nie patrz na skład


Co chwilę krople aplikuj, gdy kręci cię w nosie

Ssij gorliwie tabletkę, gdy chrypkę słychać w głosie

Nitrofurany szufluj, gdy jad leci z zadu


A to? Nie przejmuj się, płaty wątroby rozpadłe

I schorzenia gorsze, przewlekłe, zajadłe

Robią twemu ciału oblężenie Stalingradu


#zafirewallem #nasonety #diriposta #tworczoscwlasna


***


Wiersz sponsoruje różnica między Ferveksem a Gripeksem, o której człowiek pół życia pojęcia nie ma

Wrzoo userbar
CzosnkowySmok

@Wrzoo bardzo dużo się dzieje w wierszu i takie emocje. Świetny

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci


Różyczka


– No bez jaj.

Tania patrzyła to na mnie, to na moje ręce. Jej uniesiona brew, której to unoszenie ćwiczyła namiętnie przed zwierciadłem swojej toaletki każdego ranka podczas czesania jej pięknych kasztanowych włosów. Była z nas wszystkich najpiękniejsza, a wystudiowany ruch brwią dodawał jej mnóstwo powabu, którego skali nie była nawet chyba świadoma. Nie widziała, jak na ten drobiazg reagował Andriej ze straży przybocznej naszego Papy.

– Mówię poważnie. Nigdzie jej nie ma. - powiedziałam, starając się z całych sił pokazać Tani, że tym razem to nie żart. - Nastia też nie wie. Cały dzień spędziła z Aleksiejem, więc obydwoje są poza kręgiem podejrzanych.

Zamknęłam jajo i schowałam je do mojej ulubionej atłasowej torebeczki. Olga podarowała mi ją na Nowy Rok - musiała się naprawdę mocno naszukać, by odnaleźć to cacuszko w moim ukochanym miodowym odcieniu. Rzadko kiedy ten materiał trafia się w takim rozkosznym kolorze.

Zamknęłam napę torebeczki z uśmiechem, po czym przypomniałam sobie powagę sprawy.  

– Czy ktoś jeszcze wchodził do komnat Maman oprócz niej samej? - spytała Tania, nie przerywając robótki.

Hmm… Czy widziałam kogoś na korytarzu? Byli tam na pewno dwaj gwardziści naszej matki, w tym Sierioża, któremu raz na widok Tani w wieczorowej sukni wypadła z rąk szabla. O ile każdy członek naszej rodziny mógł wejść do ulubionego fiołkowego buduaru, to prawie nikt jednak nie wchodził do jej komnat. Chyba, że…

– Grigorij Jefimowicz? - zapytałam z powątpiewaniem. - Chyba tylko on mógł się tam znaleźć poza Maman…

– Tylko na co by mu była ta różyczka? - Tania westchnęła i odłożyła robótkę na blat stolika. Nie była najlepszą dziewiarką, toteż nie byłam w stanie stwierdzić, czy wyrób z włóczki będzie skarpetką, czy może szalem. 


Bladożółta różyczka była sekretem skrywanym w pierwszym jajku, podarowanym Maman przez Papę z okazji Wielkanocy. Darzyła ona to jajko ogromnym sentymentem. Kwiat ten miał przypominać jej o jej ukochanych żółtych różach, kwitnących w ogrodach jej rodzinnego domu w Niemczech.

A jednak jajko, które trzymałam teraz w swojej torebeczce, było puste w środku. Po pączku róży nie było śladu. 

Nie mogłam tego tak pozostawić. Jednocześnie nie chciałam niepokoić matki i ojca, gdyż na pewno spotkałoby się to z reprymendą. Już słyszę to “Przecież jajka nie służą do zabawy!”, “Z pewnością sama je gdzieś zapodziałaś, bawiąc się nimi… a one nie służą do zabawy!” i “Nie powinnaś być teraz na lekcji z madame Saint Pierre? A poza tym jajka nie służą do zabawy!”. Nie, dziękuję - oszczędzę sobie tego. 

Tym niemniej, jako osoba, która od wczoraj jako ostatnia widziała różyczkę w środku jajka, czułam się poniekąd odpowiedzialna za jej odnalezienie. 

– No nic. Dzięki, Taniu. - przytuliłam ją lekko i pognałam porozmawiać z Sieriożą.


***


Sierioża pracował w pałacu od zaledwie pół roku, ale zdążyliśmy się z nim zaprzyjaźnić. Nastia wręcz za nim przepadała; uwielbiała, gdy nazywał ją “Princessą Anastazją” (choć w sumie używał określenia “princessa” do każdej z nas). Czuła się wówczas jak bohaterka brytyjskich romansów, które pochłaniała w lekko zatrważających ilościach. Raz, gdy pojechał w swoje rodzinne strony na Krym, przywiózł Aleksiejowi muszelki zebrane z plaży. Aleksiej wprost przepadał za muszelkami, był więc w siódmym niebie. To on też wpuszczał mnie do komnat, bym mogła podziwiać jajka sprezentowane Maman. Wpuścił mnie do nich zarówno wczoraj, jak i dziś, gdy odkryłam brak różyczki.


Siergiej zajął dziś stanowisko po lewej stronie drzwi do komnat. Dla zachowania pozorów podeszłam do niego podskakując i niewinnie zagaiłam:

– Witaj ponownie, Sieriożka! Jak ci mija dzień?

– Najjaśniejsza wysokość! Mija mi wyjątkowo udanie, właśnie wybił mi półmetek dzisiejszej służby. A jak się miewa princessa?

– Bardzo dobrze, dziękuję! - ukłoniłam się w pas, czym wywołałam uśmiech na twarzy Siergieja. Nie miałam jednak czasu do stracenia. - Sierioża, czy od dzisiejszego poranka widziałeś, żeby ktokolwiek wchodził do komnat Maman poza mną? - zapytałam, starając się zrobić to jakby od niechcenia.

Sierioża lekko się zmieszał.

– Hmmm… Nie wiem, czy mogę udzielić takich informacji waszej wysokości…

– Oj, Sierioża. Przecież wiesz, że nie użyję tej wiedzy do żadnych niecnych planów! - roześmiałam się, choć trochę mnie to zaniepokoiło.

- No dobrze… Niech się zastanowię. - Siegiej potarł swoją brodę w zamyśleniu. - Od rana byli tu jej imperatorska mość, jego imperatorska mość, Grigorij Jefimowicz Rasputin, i… jej najjaśniejsza wysokość, księżniczka Olga Nikołajewna. 

Olga? Co Olga mogła robić w komnatach Maman?

– Czy wiesz może, co moja siostra mogła chcieć od mojej Maman?

Sierioża wyraźnie poczerwieniał na twarzy i wbił wzrok w podłogę.

– Jjja… Ja naprawdę nie powinienem…

– Sierioża, komu miałabym powiedzieć, a? Przecież mnie znasz, nigdy bym nie zdradziła żadnego sekretu, mais non? - przybrałam najbardziej niewinną z min i zatrzepotałam rzęsami.

– Wiem tylko tyle, że… Ojej, naprawdę nie powinienem tego mówić… Pokłóciły się chyba. W każdym razie bardzo głośno krzyczały na siebie. A potem princessa Olga wypadła przez drzwi we łzach i…

– I co, i co? - no niechże ten Sierioża to z siebie wydusi! To było o wiele bardziej ciekawe od zaginionej różyczki!

– No… mówiła, że bez Pawła nie chce żyć. Ale nie wiem, jakiego Pawła.

Ja jednak wiedziałam. Olga od jakiegoś czasu wzdychała do Pawła Woronowa, oficera marynarki. Mieli się ku sobie, jednak… był tylko oficerem, a ona najstarszą córką cara.

Olga nie mogła być żadnym sensownym tropem. Ale Grigorij Jefimowicz… Czy to możliwe…?

– Czy ktokolwiek wchodził do komnat Maman samodzielnie? 

– Hmm… Nie wydaje mi się. Jej imperatorska mość za każdym razem była w środku, gdy ktoś odwiedzał jej komnaty. Z kolei wieczorem i nocą nie trzymałem warty. O tę porę musiałaby princessa zapytać Fomy, on był tu przez noc. Chociaż gdyby działo się coś niespodziewanego, na pewno by mi o tym powiedział, gdy się zmienialiśmy. Ale… z czego wynikają te wszystkie pytania?


– Absolutnie z niczego, dziękuję! - powiedziałam szybko i pobiegłam w dół korytarza.

– Miłego dnia, wasza wysokość! - krzyknął jeszcze Siergiej, wciąż ze sporym zdziwieniem w głosie.


***


– Grigoriju Jefimowiczu, czy mogę wejść? - zapytałam, pukając w drzwi do pokoiku naszego przyjaciela. Co prawda nie mieszkał w tym ascetycznym pomieszczeniu na stałe, ale zajmował ten pokój wtedy, gdy nasza Maman najbardziej potrzebowała jego obecności.

Poprosiłam pokojówkę, którą musiałam na rzecz tych odwiedzin zrekrutować w charakterze opiekunki dobrych obyczajów, aby stanęła na korytarzu na czatach. Nie była z tego tytułu zbyt zadowolona, ale posłuchała mnie bez zająknięcia.

Drzwi były otwarte na oścież, jednak zasady dobrego wychowania sugerowały, by mimo wszystko zapytać. W zasadzie mogłam jako córka cara wejść i nieproszona, ale byłam już prawie dorosła i powinnam unikać zarówno dziecinnej beztroski oraz wszelkich przejawów buty. 

– Naturalnie, proszę, proszę! - charakterystyczny, charczący głos Grigorija Jefimowicza dochodził z prawej strony pokoju. Gdy weszłam, zobaczyłam, że siedzi przy biurku i pisze list. Na mój widok oderwał się od niego, wstał i złożył ręce na podołku. - Jak mogę służyć, Maszeńko?

Grigorij Jefimowicz był dla nas niezwykle ważny, gdyż opiekował się Aleksiejem. Mogliśmy liczyć na niego w najgorszych chwilach.

Przygryzłam wargę, nie wiedząc, co robić. Mój czas się kurczył. Wkrótce Maman wróci do swoich komnat i zauważy nieobecność jajka, wciąż znajdującego się w mojej torebeczce, jak i różyczki, która powinna znajdować się w środku. Musiałam działać więc szybko.

– Grigoriju Jefimowiczu, czy nie widziałeś gdzieś zapodzianej różyczki z jaja Fabergé naszej Maman?

– Różyczki?

– Tak jest. Żółtego pączka, tak gwoli precyzji. Z o, tego jajka. - wyciągnęłam jajo z torebeczki.

– Ach, tej różyczki! Oczywiście!

– Och, to oznacza z pewnością, że wiesz, gdzie jest?

– Ależ, nie! Niestety, nie mam pojęcia, gdzie rzeczona różyczka się znajduje. - powiedział Grigorij Jefimowicz, zwieszając lekko głowę. 

Zwiesiłam ramiona. Moje pomysły się skończyły, i już wkrótce będę musiała przyznać się do porażki, zwracając Maman puste jajo. Och, jak bardzo nie chciałam sprawić jej przykrości! Już i tak miała ich dość w tym miesiącu z uwagi na chorobę Aleksieja… 

Nasz przyjaciel zauważył chyba jednak moją melancholię, gdyż po chwili dodał:

– Ale powinnaś, Maszeńko, zapytać o to swojego ojca.

– Och, nie! Jeśli Papa się dowie, to będzie to całkowita katastrofa!

Grigorij Jefimowicz uśmiechnął się jednak i zapewnił mnie, że nie mam się czego obawiać. Powiedział to przy tym z taką pewnością, że mu uwierzyłam. Papa już nie raz ratował mnie z opresji i krył moje występki przed Maman… Być może on mi coś doradzi?


***


Papa, jak zwykle, siedział przy dużym okrągłym stole w swoim gabinecie. Blat był jak zwykle zawalony księgami i listami, jednak Papa nic sobie z tego nie robił. Zawsze wiedział, co znajduje się w każdej kupce papierów i był w stanie natychmiast odnaleźć poszukiwane pismo. 

– Podejdź, dziecko, już kończę.

Wykonałam kilka niepewnych kroków od progu, trzymając kurczowo brzegu swojej sukni. Mimo że miałam już 13 lat, a lada moment miałam skończyć 14, przy Papie wciąż czułam się jak mała dziewczynka. Nie było w tym niczego wstydliwego: po prostu wiedziałam, że jestem jego ulubioną córką i mogę jeszcze przy nim zachowywać się jak dziecko. Oczywiście, o ile nie pełniliśmy akurat obowiązków publicznych.

Teraz jednak wiedziałam, że wstyd, który czuję, jest wstydem dorosłej panny. Zawiodłam jego i Maman - nie tym, że nie rozwiązałam zagadki zaginięcia różyczki, ale raczej tym, że najprawdopodobniej to jednak ja doprowadziłam do jej zaginięcia.

Odsuwałam od siebie tę myśl tak długo, jak to możliwe, ale chyba przyszła pora to przyznać. To niemal pewne, że to ja ostatnia ją widziałam. To ja bawiłam się jajami, choć rodzice wielokrotnie prosili mnie, bym tego nie robiła. Choć nie wiem, jak mogłabym się przed tym powstrzymać: były przepiękne i wciąż wprawiały mnie w zachwyt. 

Stanęłam przy stole, a Papa wskazał mi miejsce na krześle obok. Usiadłam, złożyłam przedramiona na blacie stołu i oparłam o nie twarz, czując rosnącą w sobie porażkę. Papa zaśmiał się pod nosem i pogłaskał mnie po głowie.

– Ciężki dzień?

– Ciężki dzień. - wymamrotałam.

– Chcesz mi o nim opowiedzieć?

Wzdechnęłam i obróciłam swoją twarz w dół, w stronę blatu. 

– Bybazbubbibambubbykę.

– Chyba nie zrozumiałem. Powtórzysz? - zapytał z rozbawieniem Papa.

– Chyba… zgubiłam różyczkę.

– Jaką różyczkę?

– Tę z jaja, które podarowałeś Maman na waszą pierwszą Wielkanoc. Żółty pączek róży, wiesz.

Kątem oka zobaczyłam, że Papa spoważniał.

– Skąd o tym wiesz? I czy mama wie?

– Nie mówiłam jej. Ja… wczoraj przeglądałam jajka pod nieobecność Maman, i dzisiaj również mi się to zdarzyło, nie, że się nimi bawiłam, po prostu… Ekhm… W każdym razie, wczoraj różyczka jeszcze była, a dziś już jej nie ma. Spójrz. 

I położyłam przed sobą jajo pozbawione wnętrza. Otworzyłam je i smutno zaprezentowałam pustkę wewnątrz niego.

– Nie ma jej. Nie wiem, co się stało. Byłam pewna, że to nie moja wina. Myślałam, że może to Olga, albo Grigorij Jefimowicz, ale mają alibi… Więc chyba to ja ją zgubiłam…

– O tę różyczkę?

Papa sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojej marynarki i wyciągnął z niej żółtozielony drobiażdżek. Gdy położył go na otwartej dłoni, stało się jasne, że jest to zaginiona różyczka.

– Ale… ale jak? Co? Skąd? I dlaczego?

– A dlatego.

Papa nacisnął przycisk, znajdujący się z boku różyczki, który otwierał jej wnętrze. Był to sekret w sekrecie: różyczkę można było otworzyć, i skrywała ona w swoim wnętrzu miniaturową koronę wysadzaną kamieniami oraz rubinowy wisiorek.

Teraz jednak po koronie i wisiorku nie było śladu; zamiast nich, w środku tkwił maleńki złoty sekretnik w kształcie serca.

– Zbliża się nasza rocznica ślubu. Nie chciałem jednak tak po prostu dawać twojej matce prezentu. Pomyślałem, że zabawniej będzie, gdy odnajdzie go sama. Miałem powiedzieć jej, że służba doniosła mi o zaginięciu korony oraz wisiorka. Ale teraz widzę, że nie ująłem w swojej planie jednej małej rzeczy… Ciebie, moja panno! - roześmiał się Papa, a wraz z nim i ja. 

– Co jest w środku sekretnika? - zapytałam, sięgając do wnętrza różyczki. Papa jednak zamknął ją tuż przed tym, gdy moje palce dotknęły zawieszki. 

– Ten sekret pozostanie znany tylko mnie i twojej mamie. Co ty na to?

Prychnęłam ze zniecierpliwienia i udałam, że się obraziłam, czym jeszcze bardziej rozbawiłam Papę. Ucałował mnie w czoło, więc nie byłam w stanie dłużej zachować grymasu na twarzy i rozpromieniłam się.

– Będę jednak potrzebował twojej pomocy.

– Och, z przyjemnością! Co mam zrobić?

– Umieścisz jajo z powrotem w komnacie swojej mamy? Podwędzenie go było już dość skomplikowane, a i tak nie jestem pewny, czy nie zauważyła…

Wyszczerzyłam się i pokiwałam głową z entuzjazmem.

– Jak najbardziej! To dla mnie drobnostka.

– Tylko bez podglądania sekretnika!

– Ooooj, Papoooo!


#zafirewallem #tworczoscwlasna

1963 słowa

27c488d0-ce14-4461-8ce8-bb3cfb953a43
Wrzoo userbar
splash545

@Wrzoo dlatego przeraża mnie podejście do tego opowiadania bo wiem, że właśnie tak powinno wyglądać. No ale nic pokombinuję.

Podziwiam jak się potrafisz odnaleźć we wszelkich gatunkach i piszesz opowiadania o wysokiej jakości, które się zawsze dobrze czyta i są wypełnione tyloma szczegółami.

moderacja_sie_nie_myje

@Wrzoo Bardzo mi się podoba Kawał porządnej opowieści

George_Stark

Bbabzdodobbeobbobiaddanie!

To znaczy, ekhm, bardzo ładne opowiadanie!


Choć spodziewałem się, że to ojciec schował, to myślałem, że zrobił to po to, żeby córkę wychować dając jej nauczkę. Chyba nie ma we mnie talentów pedagogicznych.

Zaloguj się aby komentować

Rmbajlo

@Wrzoo to wszyscy terwz chorujemy, bo właśnie ja wychodzę z przeziębienia 😉

bartek555

@Wrzoo oho, falszywy rozowy pasek!

cyber_biker

@Wrzoo Akademia Policyjna jeszcze nie pomogła?

Zaloguj się aby komentować