Czasami to mam ochotę wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady hodować konie.
Mialem kiedyś pracownika, pewnego dnia przychodzi do mnie i mówi „natenczaswojski, rezygnuje z pracy. Sprzedaje dom, kupuje kampera i będziemy rok jezdzic po świecie a potem pomyślimy gdzie osiądziemy”.
wiecie takie historie to ciągle ktoś opowiada co to on nie zrobi. Ale ten faktycznie sprzedał dom pod Warszawą i kupił kilkunastoletniego kampera. D⁎⁎y nie urywał, chyba że cena bo ta faktycznie była ostra.
Ale rok jeździli Z synem 14 lat. Syn sie uczył w szkole w chmurze. Nie wszystko było proste i po pewnym czasie zauważyli że nie jest lekko ale Europę zwiedzili.
ostatecznie kupili mieszkanie w Malborku. Mówił że pęd życia w Warszawie mu już zbrzydł i że chce zacząć żyć a nie tylko za kasa gonić.
ja też tak sobie myślę, co w tym życiu jest najważniejsze. Żeby coś osiągnąć? Spełnić marzenia? A może cieszyć się że kwiaty kwitną i że słońce pięknie zachodzi? Tylko czy to łatwo tak że wszystkiego zrezygnować i prowadzić proste życie bez większych marzeń i celów? Żyć z dnia na dzień czerpiąc co daje życie i nie myśleć o przyszłości?