#anime #animedyskusja #blyskekranu
Juni Taisen: Zodiac War
[https://myanimelist.net/anime/35076/Juuni\\\_Taisen\]
Turniejowa mordoklepka. Nie będę kłamał, lubię takie potworki. Jest w nich spora doza prostej rozrywki i coś co odwołuje się do pewnych pierwotnych instynktów rodem z koloseum, czyli potrzeby "chleba i igrzysk".
Teoretycznie stworzenie takiego dzieła to coś prostego. Osobiście podzieliłbym takie twory na 3 części składowe, dla ułatwienie nazwę to zbiorczo "3P" i zaraz je dokładniej omówię na przykładzie tego anime.
Pierwsza część składowa - PRZYCZYNA
Zdecydowanie najmniej ważna część, bo naprawdę wystarczy pretekstowo nakreśli dlaczego ludzie skaczą sobie do gardeł i jakoś to będzie. Nie ma to większego znaczenia czy tłuką się dla pieniędzy ( Kengan Ashura ), dla uciechy władców ( Tenkaichi ), aby wybrać najsilniejszego ( BAKI ), czy ewentualnie aby uratować ludzkość ( Record of Ragnarok ). Wiadomo dobrze rozbudowane tło fabularne to miły dodatek, ale nie to jest w mordoklepkach najważniejsze.
Tak więc co my tu mamy. Co 12 lat organizowany jest wielki turniej w stylu battle royale. 12 rodów wystawia swoich zawodników stylizowanych na chińskie znaki zodiaku i zaczyna się jatka. Dlaczego? Ciężko powiedzieć, niby jacyś bogacze robią sobie zakłady, niby na końcu zwycięzca spełni swoje marzenie, ale nie jest to zbyt dobrze wyjaśnione.
Druga część składowa - POSTACI
Zdecydowanie ważniejszy element. Zawsze uważałem że dobre postaci mogą pociągnąć nawet słabą historię, a że w bijatykach historia bywa płytka to bohaterowie muszą to nadrabiać. Teoretycznie wystarczy jeden fajny wojownik, któremu będziemy kibicować, ale prawdę powiedziawszy równie ważny (jak nie ważniejszy) będzie jego główny przeciwnik.
Tutaj niestety mamy straszną posuchę. Sam pomysł ze znakami zodiaku jest całkiem fajny, jednak wykonanie to totalna fuszerka. Brak sensu i logiki mocno kłuje w oczy.
Wojownik "psa" ma psie uszy, jednak wojowniczka "tygrysa" tylko opaskę z uszkami. Niektórzy mają rogi, inni tylko kolorowe stroje. Serio, dospawanie podkowy do hełmu i nazwanie gościa wojownikiem "konia" to lekka bieda. Postaci posiadają specjalne umiejętności, których używają na placu boju, jednak jakoś średnio mi tutaj pasowały. Niektóre były zbyt potężne, a inne totalnie słabe, zabrakło balansu.
Wśród 12 uczestników turnieju nie udało mi się nikogo polubić. Na plus mogę zaliczyć jedynie design wojownika "wołu/byka". Zwykle byłby to jakiś mięśniak szarżujący bez krzty pomyślunku, tutaj jednak dostaliśmy eleganckiego torreadora z rogami (trochę mało "krowimi" ale to już czepialstwo z mojej strony). Reszta to zwyczajnie słabe projekty postaci.
Trzecia część składowa - POJEDYNKI
Element fundamentalny. W takich produkcjach to musi być najlepiej wykreowana część. Tutaj jednak dostajemy tylko i wyłącznie pasmo rozczarowań.
Jakim cudem w anime opowiadającym o turnieju praktycznie nie ma pojedynków między zawodnikami? Jaki tytan intelektu to tak zaprojektował? Kurw@ typ od serii nowelek Monogatari, niesamowite.
Ale od początku. Jakieś 70% całości to retrospekcje zawodników. Jak nie oglądamy wspominek to dostajemy całą masę pogaduszek, co stanowi pewnie kolejne 20% całości. Odniosłem wrażenie że trafiłem na klub dyskusyjny, a nie turniej morderców. Papla tutaj każdy, niektórzy nawet na dwa fronty na raz, do kogoś i do siebie w myślach (straszliwie ciężko się to śledzi).
Jeśli dojdzie już do jakieś konfrontacji to zwykle kończy się ona w kilka sekund po jednym ciosie. Większość zgonów to efekt lekceważenia przeciwników, buty i braku myślenia. W 12 odcinkach dostajemy 2, może 2 i pół pojedynku. Ciekawie zrealizowane - przyznaję. Jednak to zdecydowanie za mało i całość wypada nader irytująco.
KONIEC
Oczywiście wygrywa największy lamus z op mocą z d⁎⁎y. Jako wisienkę na torcie dostajemy ostatni odcinek, który praktycznie cały jest wewnętrznym monologiem zwycięzcy nie mogącym wymyślić sobie ostatecznej nagrody. Kiedy już zdecydował się jakie życzenie zostanie spełnione, wybrał naprawdę ciekawie i logicznie. Zaskoczyło mnie to na tyle że do końcowej oceny dodałem jeden punkcik.
4/10
Straszny chłam, miał motywy którymi potrafił zainteresować, ale finalnie nie umiał tego dostarczyć.