#zjedzonwszpitalu

11
26

Wruciłem do byłej. Próbujemy dać sobie nawzajem i naszej relacji drugą szansę. Zrobiła naprawdę wiele złych (a niekiedy wręcz potwornych) rzeczy w czasie pierwszego związku, a-ale byłem w stanie "pójść dalej" pomimo pamięci i nieblednących wspomnień na ten temat. Wybaczyłem jej. Ale oboje będziemy się wystrzegać ponownego popełniania błędów, jakie zrobiliśmy pomiędzy 7 września a 2 grudnia. Dużo rozmawialiśmy poważnie na temat przeszłości, ale jeszcze więcej naszych rozmów skupiało się na czasach obecnych i przyszłych, bądź co bądź, to one będą ważniejsze od przeszłości, która się już wydarzyła i nawet najbardziej zaawansowana technologia, ani najpotężniejsza istota w całym kosmosie nie jest w stanie jej zmienić. Rużowa (tudzież mój babomąż albo bab'ąż) przez te 5 miesięcy się bardzo zmieniła. Zajadała smutek po rozstaniu, przez co przytyła, prawie na pewno z początku również topiła rozpacz w pifie (perełkach chmielowych), ale mentalnie się zmieniła tak, że miałem na początku dysonans poznawczy, jakby to wcale nie była ona. Wcześniej była bardzo zazdrosna, miała paranoje, że każdy chce mnie jej zabrać, urojenia, że faktycznie tak się dzieje, zalewała to alkoholem i jeszcze się jej odzywały urojenia zdradowe, że rzekomo się poddałem tym polowaniom na mnie. Generalnie to wcześniej miała w głowie potworny, wręcz przerażający bałagan. Ale bardzo dobrze wykorzystała ten czas rozłąki, miała wiele refleksji na te rzeczy, które wyprawiała i dzięki temu czasowi rozłąki zdobyła dużo mądrości. Dużo mówię o niej, bo o mnie nie ma sensu opowiadać, ale żeby nie było, ja też intensywnie myślałem nad tym naszym związkiem po jego rozpadzie i próbowałem z, wówczas przerażającego i przepełnionego wspomnieniami bólu i rozpaczy kwartału wyciągać tyle nauki, ile tylko mogłem, aby z tego czasu wyciągnąć coś, cokolwiek "dobrego", aby ten czas nie był jedynie straszliwą blizną na psychice. N-no, w każdym razie była (a w zasadzie, to już była była, b-bo ponownie jestem jej chłopcożoną ), zmieniła się na lepsze. A my ugułem wracamy do bycia razem, ale powoli, na spokojnie, z radą i pomocą naszej spulnej pszyjaciółki (która dla mnie stała się jak przyszywana starsza sioszczyczka) ustaliliśmy sobie miesięcznego bana na kochanie się (bo jeślibyśmy się znowu za szybko za siebie zabrali, to oksytocyna by nam mogła ponownie zrobić z mózgów sieczkę i miał i bylibyśmy ślepi na prawdziwych siebie nawzajem). Nawet nie wiem za bardzo, jaki cel przyświeca mi w opowiadaniu Wam o tym... M-może nam jakąś ukrytą potrzebę pochwalenia się. N-no, tak czy inaczej kciałbym Was prosić i-i będzie mi miło, jeśli będziecie trzymać kciuki za nas i naszą wytrwałość aby się zmieniać ku lepszemu dla siebie nawzajem.

N-no i chyba też potrzebuję (a na pewno przydałoby mi się) błogosławieństwo władz hejto na powrót do dziewczyny. @moll ciociu, udało się! :33

Może to będzie początek nowych rzeczy oras zmian na lepsze w moim życiu, a kto wie, może nawet się okaże, że odzyskam radość i wesołość, z których jeszcze te 10 lat temu jako dziecko byłem znany w podstawówce. Potem pod koniec 6 klasy, w ~2017, jakoś ta radość zniknęła. Chciałbym znowu poczuć, jak to jest iść przez życie, posiadając tą radość w serduszku. Moja kochana na pewno by mi w tym pomogła gdyby wiedziała dokładnie, co robić, ale póki co zostaje nam szukanie. Ale może znajdziemy, i ona też odzyska radość w serduszku. :33

#zwiazki #chwalesie #zjedzonwszpitalu (już wyszedłem po tej appendektomii, ale coś niedobrego z rana się dzieje więc kto wie, co to będzie w najbliższych dniach)

Błogosławieństwo na związek z babom i odzyskanie szczęścia? 🥺🥺🥺

50 Głosów
Mechanik_rowerowy

Przestałem czytać po pierwszym zdaniu. Jeżeli to nie pasta to będziesz tego żałował.

bzyk260

Czytając o jej problemach stwierdzam że bez terapi z psychoterapeutą jej zmiana jest „chwilowa”. Jedynie długa praca nad sobą może zmienić człowieka. Mimo wszystko szczęścia życzę (;

baklazan

@Zjedzon witam 21-latka na portalu starych ludzi.

Chłopie, to się nie uda, uciekaj jak tylko znajdziesz jeden powód, chorobliwa zazdrość to nie jest coś co wyleczysz w 5 miesięcy, do tego potrzeba lat psychoterapii/pracy nad sobą, więc Twoja ukochana dobrze się kryje póki co.


I nie słuchaj koleżanek, wystawią Cię, a jeśli znam się na życiu, obie rozmawiają ze sobą i wiele więcej niż z Tobą. I coś kręcą.


Matko to jest taki klasyk, że aż mnie bolą zęby.

Zaloguj się aby komentować

Nie no, za⁎⁎⁎⁎sta majówka. Rodzice wyciągnęli mnie z siostrami na wyjazd do dziadka i wczoraj obudziłem się z mocnym bólem dupska, strasznie mocno bolało i nic nie pomagało: ani gorunca herbatka miętowa, ani amol z cukrem, ani czopki, ani herbatka z rumianku. Ostatecznie pojechaliśmy z mamą do szpitala powiatowego, tam szybko wyszło, że mój problem z d⁎⁎ą to na 99% wypadnięty odbyt. Bardzo szybko poszedłem pod nóż, bo czekałem na to może jakieś 1,5 godziny. Zrobili mi operację pod znieczuleniem ogólnym i jak zasnąłem o 16, obudziłem się parę minut przed 17:30. Ale ogółem to jest ze mną nawet dobrze, pół godziny temu mi się udało w końcu usiąść na łóżku. Było to dosyć bolesne, ale nie byłem w stanie się na łóżku przekręcić na bok z powodu bólu i wyprostowanie się do pozycji siedzącej o dziwo bolało mniej. Może mamy tu na hejto kogoś, kto będzie wiedział: przyklejali mi przed operacją na udo jakąś "płytkę", która miała przyspieszyć moje wyjście ze znieczulenia ogólnego. Wyjaśni mi ktoś, co to za nowatorska metoda? Słyszę o tym po raz pierwszy i bardzo mnie to zaciekawiło, chętnie się doedukuję w temacie. Tak czy inaczej, trzymam kciuki za Was i Wasze majówki, żebyście nie mieli takich przygód jak ja xD


#zjedzonwszpitalu #medycyna #pytanie #kiciochpyta #heheszki

41fbeec9-f72d-4c23-8c02-c7ba2d4ae856

Nie no, za⁎⁎⁎⁎sta majówka. Rodzice wyciągnęli mnie z siostrami na wyjazd do dziadka i wczoraj obudziłem się z mocnym bólem brzucha, strasznie mocno bolało i nic nie pomagało: ani gorunca herbatka miętowa, ani amol z cukrem, ani kropelki żołądkowe, ani herbatka z rumianku. Ostatecznie pojechaliśmy z mamą do szpitala powiatowego, tam szybko wyszło, że mój problem z brzuchem to na 99% zapalenie wyrostka robaczkowego. Bardzo szybko poszedłem pod nóż, bo czekałem na to może jakieś 1,5 godziny. Zrobili mi operację pod znieczuleniem ogólnym i jak zasnąłem o 16, obudziłem się parę minut przed 17:30. Ale ogółem to jest ze mną nawet dobrze, pół godziny temu mi się udało w końcu usiąść na łóżku. Było to dosyć bolesne, ale nie byłem w stanie się na łóżku przekręcić na bok z powodu bólu i wyprostowanie się do pozycji siedzącej o dziwo bolało mniej. Może mamy tu na hejto kogoś, kto będzie wiedział: przyklejali mi przed operacją na udo jakąś "płytkę", która miała przyspieszyć moje wyjście ze znieczulenia ogólnego. Wyjaśni mi ktoś, co to za nowatorska metoda? Słyszę o tym po raz pierwszy i bardzo mnie to zaciekawiło, chętnie się doedukuję w temacie. Tak czy inaczej, trzymam kciuki za Was i Wasze majówki, żebyście nie mieli takich przygód jak ja xD

#zjedzonwszpitalu #medycyna #pytanie #kiciochpyta

28c24d19-4aa8-4aad-86b4-8d7f7f030581
dildo-vaggins

O cholera no to faktycznie przygoda. Podobno za późno zdiagnozowane zapalenie wyrostka kończy się śmiercią i szybka operacja jest ważna. Zdrowia!

Roche

Dużo zdrówka! (づ•﹏•)づ

Szwagierka miała w zeszłym roku operowany wyrostek, obserwuj bliznę po. Z tego co mówiła, jak się ją wygoi trzeba zacząć ją masować (choć to bardzo boli), żeby się nie zrosła z jelitem czy jakoś tak. I żeby zrostów nie było.

adamec

Przez tą płytkę cię chemitrialsami szprycują.

Żart. Bo jeszcze się rzucisz na lekarza.

Zaloguj się aby komentować

cebulaZrosolu

@Zjedzon a co Ci się stało?

Zaloguj się aby komentować

Tak się spieszyłem żeby z domu wcześniej wyjechać w kierunku kołchoz, że zapomniałem portfela wziąć ze sobą. Na szczęście uratował mnie fakt, że dziś wypłata, więc na szczęście jakoś pieniądze jednak przy tyłku mam.

#gownowpis #zjedzonwszpitalu bo po co zakładać tag zjedzonwkolchozie?

#praca

Acrivec

@Zjedzon portfel ze sobą nosisz? Ja może dwa razy do roku go ze sobą zabieram lul

Zaloguj się aby komentować

Dżem dobry. W końcu łikent. Jutro i poniedziałek wolne, mimo że wczoraj miałem być (miałem nadzieję, że w tym tygodniu zarobię trochę więcej). W czwartek pierwsza nocka w życiu (boję się i nje kce się mi tego no ale trzeba). Jakoś nawet ta robota idzie do przodu.

Trzymajcie się tam.

#chwalesie #praca #zjedzonwszpitalu a w zasadzie to w kołchozie.

@Acrivec czy z tej okazji wyślesz nudesy?

Acrivec

@Zjedzon zaraz po twoich

Dudleus

@Zjedzon co robisz w pracy?

Zaloguj się aby komentować

Test numer 2137-69//8--D

PLUSOWAĆ MOŻNA, ALE OSTROŻNIE!!!

Lorem ipsum (z drobnymi autorskimi zmianami) dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure oxydolor 80 in reprehuinderit in voluptate velit esse cillum dolore eu funghiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecycat cupidatat non proident, sunt in dulpa qui officia deserunt mollit anim id est @bojowonastawionaowca laborum. I znowu ciul strzelił edycję tych cholernych tagów. A ugułem to pozdrawiam wszystkich, jak sami widzicie wszystko u mnie gra :33

A @Acrivec proszony jest o zgłoszenie się w wiadomości prywatnej na ustalenie terminu uśpienia go. Ein volk, ein hejto, ein Führer

#heheszki #testowanieoprogramowania #zjedzonwszpitalu

Dziwen

@Zjedzon co tu się odczarownicowywuje? XD

Zaloguj się aby komentować

Jak ostatnim razem się działo w domu to co się dzieje teraz to w końcu trafiłem do szpitala po przedawkowaniu antydepresantów. Wtedy odwiedzali mnie na toksykologii w Rydygierze, płakali, pytali się jak to się stało. Najwidoczniej z tych pytań nie wyciągnęli żadnych wniosków. Ciekawe czy się posuną do uniemożliwiania mi pójścia do lekarza za półtora tygodnia.

#depresja #psychologia #psychiatria i może dojdzie do reaktywacji #zjedzonwszpitalu

Zjedzon

A tych, którzy mnie ostatnio podkablowali pogotowiu proszę o zachowanie spokoju bo nic się jeszcze nie dzieje.

Seele

@Zjedzon Opioidy, Antydepresanty widzę fajną farmakologię praktykujesz.

Lekarz prowadzący wie? Udaj się na jakąś Rehabilitację jeśli ambulatoryjnie nie dajesz rady.

Dudleus

@Zjedzon jesteś chory i bierzesz się za podryw, oraz ci wychodzi? ale po⁎⁎⁎⁎ne szacun

Zaloguj się aby komentować

Gepard_z_Libii

Co tam się dzieje u ciebie?

Dziwen

@Zjedzon kolego... Bo jak ci się coś stanie, to za karę nie będzie maga, nachodziciela w Hejto Detective Squad. Zdrowiejemy, raz, raz.

Zaloguj się aby komentować

Ło panie. Przeżyłem spotkanie. I co ciekawe zaproszonej dziewczynie też chyba się podobało. Proszę państwa, przechodzę do realizacji mojego wielkiego planu. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#rozowepaski #chwalesie #zwiazki #zjedzonwszpitalu bo nie wiem na ile się to wszystko dzieje w mojej głowie

Dudleus

@Zjedzon elegancko, widzisz jak jesteś w pełni sprawny to się udaje. Następnym razem seks i dobrze będzie, daj z siebie 100%.

SunSenMeo

Wołaj jak emocje opadną 😉

cebulaZrosolu

@Zjedzon dobra minęło już 16h, czy po zwaleniu gruchy nadal jesteś tak nakręcony jak po spotkaniu? :D

Zaloguj się aby komentować

Słuchajcie, na "kicikici" potrafię przywoływać psy, łabędzie, jeże i jednego takiego geparda. Koty z reguły na to reagują ale reakcja przeważnie nie oznacza podejścia (ale wzmocnienie tej magii kawałkiem słoniny znacznie zwiększało jej skuteczność). Dotychczasowe eksperymenty pokazały, że konie są na to zaklęcie odporne (jestem w trakcie przeszukiwania prastarych ksiąg za artefaktem mogącym przełamać końską ochronę magiczną), ale nigdy nie sprawdzałem efektów, jakie ta afroamerykańska magia może mieć na owieczki. I czas najwyższy to przetestować w praktyce ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#moderacja #moderacjacontent #gownowpis #hejto #heheszki #zwierzaczki #okultyzm #zjedzonwszpitalu (chyba mocno pasuje do wpisu xD) oraz #testowanieoprogramowania moderacji


@bojowonastawionaowca kicikicikici ʕ•ᴥ•ʔ

zjadacz_cebuli

Na koty działa nie kicikici tylko dźwięk otwieranej saszety/lodówki

VonTrupka

a próbowałeś z "taś taś"? (´・ᴗ・ ` )

Zaloguj się aby komentować

I tak wygląda życie pani Halynko. Siedzę na jakiejś wsi na przystanku autobusowym z którego może nawet mnie coś dzisiaj zabierze w inne miejsce. Mam przy sobie plecak ważący chyba 20 kilo. Mam w nim namiot, matę, śpiwór, piwo, bluzę i długie spodnie. Właśnie trochę się "nawodniłem". Może nawet uda mi się dotrzeć dzisiaj do domu. Wracam ze spotkania duszpasterstwa akademickiego. Liczyłem na to że fajnie spędzę czas, ale się grubo przeliczyłem. No nic, trzymajcie się tam. Marihuany (a jakby policja to czytała to w sumie w ogóle niczego) ze sobą nie mam więc na pewno nie obudzę się w środku nocy na ulicy prawie rozjechany autem jak ostatnim razem.

Pozdrawiam. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Aha, a jak w 15 minut ten wpis dostanie 377 piorunów to rozbiję namiot pod wejściem do kopalni soli w Wieliczce, przynajmniej się choć raz to gówno przyda.

#gownowpis #zebroplusy #niewiemjaktootagowac #zjedzonwszpitalu ale na przepustce

Zjedzon

Aha, a wcześniej zanim dotarłem na miejsce, zmarnowałem godzinę na szukanie właściwego miejsca i 2,5 km łażenia wiadomo czemu wiadomo gdzie

ZygoteNeverborn

Wracam ze spotkania duszpasterstwa akademickiego. Liczyłem na to że fajnie spędzę czas,

@Zjedzon Lol, bye.

VonTrupka

robim co możem ale do kopalni wciąż daleko :<

Zaloguj się aby komentować

Powiem Wam tak, kawa z dwóch espresso i papierzos działają prawie tak jak spożywany doustnie mefedron (na tyle na ile pamiętam efekty tego gówna), a o ile tańsze i nawet trochę zdrowsze...

Po więcej moich sposobów na redukcję szkód piorunujcie posta i obserwujcie xD

#heheszki #narkotykizawszespoko #zjedzonwszpitalu

Zaloguj się aby komentować

Jestem u dziadków, mieszkają w miasteczku powiatowym. Kiedyś miałem taki dziwny sen, którego akcja dzieje się właśnie w tym mieście powiatowym, gdzie oni mieszkają, był wtedy jakoś maj albo czerwiec. Nie było tam telefonów ani niczego takiego, co za chwilę będzie miało znaczenie. W rzeczywistości, jakieś dwadzieścia albo trzydzieści metrów od domu dziadków jest miejsce gdzie stoi piekarnia a w tym śnie stały tam takie trochę szeregówki trochę bloki. W innym miejscu stoją (w rzeczywistości) czteropiętrowe wielkopłytowce a koło nich idzie linia kolejowa.we śnie był tam generalnie pusty, wysypany żwirem plac a na nim były ruiny jakiegoś małego domku nie ogrodzone żadnym płotem ani niczym. No i generalnie to w tym śnie mieszkałem u dziadków i poznałem dziewczynę. Była fajna, bardzo miła, ładna, miała blond włosy i ogólnie to się zaprzyjaźniliśmy. Spędzaliśmy razem czas jeżdżąc na rowerach, siedząc w słońcu na ławeczce, która stała na przeciwko tych szeregówko-bloków. Ta ławeczka istnieje w rzeczywistości w tym samym miejscu w którym stała we śnie (czyli z rzeczywistości została przeniesiona do tego snu). No i po jakimś czasie (bliżej nieokreślonym) pocałowaliśmy się z tą dziewczyną. Dajmy jej na imię "Ania". W ten sposób zostaliśmy parą. Bardzo ją kochałem, jej towarzystwo dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Po tym naszym pocałunku nie zmieniło się jakoś dużo. Ciągle spędzaliśmy czas że sobą spacerując po okolicy, leżąc razem na trawie, przytulając się. Nie pamiętam żebyśmy się seksili. Generalnie to byłem z Anią bardzo szczęśliwy, kochaliśmy się, dawała mi dużo bliskości i poczucia bezpieczeństwa. Spotykaliśmy się ze sobą codziennie i całe dnie mijały nam na wspólnym spędzaniu czasu. Była zawsze pogodna i ślicznie wyglądała ale jak się uśmiechała to po prostu no czułem takie ogromne szczęście... Było mi z Anią bardzo, bardzo dobrze, ponieważ darzyła mnie bezinteresowną miłością i dawała to poczucie bezpieczeństwa. W końcu któregoś dnia wyszedłem rano z domu i poszedłem do tej ławeczki przed tą szeregówkę w której mieszkała Ania i usiadłem na tej ławeczce, czekając aż z domu wyjdzie moja ukochana. Długo czekałem, ale Ania się nie pojawiała. Zapadł wieczór, ja cały dzień spędziłam na ławeczce oczekując na ujrzenie twarzy dziewczyny, którą tak bardzo kochałem, jednak bezskutecznie. Noc nadeszła, ulicę oświetlało pomarańczowe światło lamp ulicznych, jednak Ani nie było. Następnego dnia znowu czekałem na tej samej ławeczce na moją ukochaną, ale znowu się zawiodłem. Przez następne kilka dni siedziałem naprzeciwko drzwi przez które Ania wychodziła z domu lecz to oczekiwanie nie przyniosło rezultatów. W końcu wszedłem na klatkę tego "bloku" i po kolei pukałem do wszystkich drzwi pytając o Anię. Nie miałem pojęcia pod którym numerem ona mieszkała, dlatego właśnie tak robiłem. W końcu na trzecim, ostatnim piętrze otworzył mi facet koło czterdziestki. Wszyscy ludzie których wcześniej nachodziłem nie znali żadnej Ani. A gdy spytałem gościa czy zna Anię, powiedział mi że tak, że jest jej ojcem. Powiedziałem mu że jestem przyjacielem Ani i jakiś tydzień temu mieliśmy się spotkać, ale nie przyszła i się martwiłem. Facet odpowiedział że domyśla się że jestem chłopakiem jego córki i że od jakiegoś czasu spotykała się ze mną codziennie. Skoro miał tego świadomość to nie było co zaprzeczać, więc potwierdziłem. I wtedy gość powiedział "Ania już tutaj nie mieszka". Nie zrozumiałem tego wydawałoby się prostego komunikatu. Więc próbowałem się dowiedzieć więcej, że jak to, gdzie w takim razie teraz mieszka albo gdzie mógłbym ją znaleźć. Już nie pamiętam co mi odpowiedział, wydaje mi się że powiedział że albo Ania mieszka ze swoją matką w jakimś innym mieście albo nic nie powiedział. Bałem się że coś złego się jej stało albo że może miała jakiś wypadek i umarła. Jezu, tak strasznie się bałem, że faktycznie mogła umrzeć. Teraz mi przyszło do głowy, że może była na coś chora, tylko że w ogóle nie było niej widać jakiejkolwiek choroby. Ale prawie na pewno umarła, tylko nie miałem pojęcia z jakiej przyczyny. Byłem załamany, naprawdę czułem się strasznie, dużo płakałem. Pierwsza dziewczyna (mamy i sióstr nie liczę z oczywistych powodów) w moim życiu, która tak bardzo podniosła mnie na duchu (pamiętam, że w tamtym okresie miałem potworne samopoczucie i moje życie było bardziej taką przepełnioną smutkiem i rozpaczą wegetacją), sprawiła, że chciałem żyć, chciałem z nią i dla niej żyć... Nagle straciłem ją na zawsze i nawet nie miałem za bardzo pojęcia dlaczego. Dni mijały mi na przypominaniu sobie wspólnych chwil z moją kochaną Anią, przypominałem sobie jak bardzo z nią byłem szczęśliwy, czułem się wtedy bezpieczny, kochany, zaopiekowany. W ostatnim dniu, w którym ją widziałem i z nią byłem nie miałem przecież pojęcia, że to ostatni taki dzień. Zresztą skąd mogłem o tym wtedy wiedzieć? Tak więc no dni po rozmowie z ojcem Ani mijały pod znakiem nawrotu depresji (na dodatek takiego jakby wziął pięciokilowy młot i nim pierdolnął mi w głowę), płaczu i potwornego żalu. Aż w końcu się obudziłem. Cała opisana wcześniej historia była wytworem mojego okrutnego śniącego mózgu. A ja dalej czułem rozpacz i żal.


***


Mam właśnie tak, że część (i to całkiem duża, bo co najmniej 30 a może nawet 60 procent) moich snów bywa strasznie realna. Czasem nawet tak, że potem nie jestem w stanie powiedzieć, czy jakieś moje wspomnienie faktycznie wydarzyło się w rzeczywistości (tej, w której mamy telefony, hejto i robiącego swoją grę @MrGerwant), czy jest to jeden z moich snów (jak właśnie historia z Anią albo inne rzeczy) czy może jest to atak lęków/stresu (w którym doświadczam deja vu, nawrotu wspomnień z rzeczywistości, snów lub innych wytworów mojego mózgu). Więc no możecie to wszystko podsumować zdaniem "wiesz Zjedzonku, wydaje mi się, że jest to problem".


Dzisiaj byłem u dziadków i jak siedziałem sobie na tej ławeczce, która też pojawiła się w "Śnie o Ani", przypomniałem sobie tą historię i zrobiło mi się smutno. W tej chwili siedzę na peronie dworca kolejowego i przy pisaniu tego posta i opisywaniu tego snu zaczęły wracać kolejne kawałki tego snu (które już są opisane) i naprawdę poczułem ten smutek i żal, które poczułem wtedy po wybudzeniu się i powrocie do rzeczywistości. Tej rzeczywistości. #pdk

Ehhh akurat w tej chwili (16:38 dnia bożego 14.05.2024) dostałem kolejnego przebłysku deja vu, ale na szczęście lęk nie jest jeszcze duży. W każdym razie, kochani, osobom, które myślały że nie żyję albo coś pokazuję, że żyję. Chciałem się z Wami podzielić jakoś tym snem i tym jak zareagowałem gdy sobie ten sen dzisiaj przypomniałem. Pozdrawiam.


#zjedzonwszpitalu #psychologia #psychiatria #depresja #rozkminy #smierc i trochę też #przegryw

Wołam @ICD10F20, może Ci się spodoba.

MrGerwant

Ło panie, dłuższe niż Pan Tadeusz

VonTrupka

Żebyś ty tak na maturze pisał (☞ ゚ ∀ ゚)☞

Zjedzon

@maximilianan jeśli zapomniałem o tagu polityka to przepraszam ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

#zjedzonwszpitalu

Ehh.. wrócił list, który wysłałem do domniemanego pobytu @Zjedzon.

Ale z adnotacją "adresat wyprowadził się"

Ciekawe czy już go w domu pod kluczem zamknęli czy o co może chodzić

Zaloguj się aby komentować

Śniło Wam się kiedyś że dostawaliście prekursor buprenorfiny (takie coś chyba nie istnieje) przez wenflon do wątroby? Miałem taki chory sen.

#narkotykizawszespoko #zjedzonwszpitalu

Zaloguj się aby komentować

Seele

@Zjedzon tylko nie peniaj i nie szukaj wymówek.

R8Ozd25vIENpxJkgdG8gb2JjaG9kemk

Stary, walcz o siebie. Jako dzieciak jeździłem odwiedzać ojca w ośrodkach odwykowych, poznałem też Marka Kotańskiego, który dobrze znał mojego ojca. Widziałem też próby domowych odwyków i skręty. Moje ostatnie i najwyraźniejsze wspomnienia ojca, to jak wracał do domu po metadonie z programu metadonowego i walił w kiblu helupę, bo mając HIV już mu na niczym nie zależało. Potem gięło go w narciarzu, jak na Kensington w Filadelfii, a na koniec zasypiał z nosem w makaronie z serem. Często z nim zostawałem sam w domu.

Wiem jakie to gówno. Sam miałem wkrętki psychiczne na niektóre zabawki i walkę sam ze sobą. Opiaty używałem sporadycznie, tylko jako opcjonalny dodatek i wygładzacz końca fazy innych tematów, aby broń boże nie zacząć nawet kilkudniowego ciągu i nie wjebać się fizycznie, bo zawsze z tyłu głowy miałem obraz starego, będącego w nałogu ponad 20 lat i jego boje z życiem.

Trzymaj się i nie poddawaj.

Dzban3Waza

Przeczytałem Jazon i mówię co temu od kalisteniki się stało xD

Zaloguj się aby komentować

Teraz rodzice chcą mnie zamknąć w jakimś ośrodku w Gliwicach (ja z Krakowa) na 3 miesiące. No za⁎⁎⁎⁎sty pomysł, co nie?

#zjedzonwszpitalu

Seele

@Zjedzon jak tam w ogóle leci szara codzienność?

splash545

2 tyg w szpitalu to tylko detoks. Bez poukładania w głowie prędzej czy później wrócisz do nałogu i to raczej prędzej. Takie 3 miesiące to standardowa długość pobytu żeby zrealizować terapię. Początkowo dziwiłem się jak pisałeś, że idziesz tylko na 2tyg i koniec, widocznie trzeba było zaczekać w kolejce, a rodzice nie chcieli Cię wcześniej poinformować, albo szukali Ci w tym czasie jakiegoś lepszego ośrodka

Zaloguj się aby komentować

Hej. Dzisiaj wyszedłem ze szpitala. Wreszcie w domu, we własnym łóżeczku. Nawet nie wiecie jak się za tym stęskniłem. Niniejszym zamykam tag (mam nadzieję że na zawsze) #zjedzonwszpitalu

Papatki ❤️

GetBetterSoon

@Zjedzon nie no ziomus, trzymaj tag. Dasz rade!

maximilianan

@Zjedzon gratulacje byku

tuvitob

@Zjedzon Wspaniala wiadomosc, zdrowia byczku

Zaloguj się aby komentować

Siemka. Zostałem sam, bez towarzystwa w podobnym wieku. Jedna dziewczyna wyszła a dwie przeniesiono na psychiatrię. Spędzam dni głównie na spaniu, chociaż wczoraj odwiedził mnie znajomy, a dzisiaj przyjaciółka ze szkoły. Myślę, jaką robotą się zająć po wyjściu, może w jakiejś żabce mnie zatrudnią?

#zjedzonwszpitalu

Loczek18

Nieironicznie Buda z Żarciem.

Felonious_Gru

@Zjedzon jak masz prawko to kurierka. Dużo kontaktu z ludźmi, trochę fizyczna, a mniej użerania się niż w żabce. Tylko nie utknij tam dłużej niż rok

Zaloguj się aby komentować

Następna