Kolejny dzień i znowu to samo
Ścieżki całe w rozbitych malpkach, j⁎⁎ać żuli i brudasów
#rower

Kolejny dzień i znowu to samo
Ścieżki całe w rozbitych malpkach, j⁎⁎ać żuli i brudasów
#rower

Wygląda na to, że rozwiązaniem problemów wielu rowerzystów są... alkotubki
Cieszę się, że czasem wyjeżdżam w szutry i mam MTB. Bo też bym zaliczał kapcie co miesiąc. I wyleczyli mnie menele z dawania kasy na piwo, ha tfu
Polecam kupić opony antyprzebiciowe. Tylko z taka wkładką antyprzebiciową 3-4 mm. Koszt teraz to jakieś 40-100 PLN za sztukę. Jak raz zainwestowałem w Crossy chargery, to nie wymieniałem dętki przez 4-5 lat chyba. Zniszczyłem trochę na własne życzenie, bo przetarłem bok opony o hamulec na scentrowanym kole. Teraz mam założoną antyprzebiciową Kenda za jakieś 50-70 PLN. Od roku czy dwóch bez zmiany dętki. A kilka razy niechcący wjechałem w jakieś pobite butelki na asfalcie czy ścieżce rowerowej.
Zaloguj się aby komentować
Prawie wszyscy rowerowi znajomi na #rower #szosa jeżdżą już na rowerach z hamulcami tarczowymi. Ja nadal nie, jedyne jakie doświadczenie mam tarczówkami, to jazda rowerami pożyczonymi lub na testach.
Zainteresowałem się tematem, bo dlaczego nie, być może będę chciał wymienić rower i chciałbym wiedzieć co jest lepsze dla mnie. W dużym skrócie:
-zalety tarczówek:
Hamują lepiej niż hamulce szczękowe przy karbonowej obręczy, przy deszczu to jest przepaść (dla mnie bez znaczenia, jeżdżę po suchym i na kołach aluminiowych)
Rowery pod te hamulce mają więcej miejsca pod szersze opony, choć nowe rowery z hamulcami szczękowymi zazwyczaj mieszczą opony minimum 28c a często i 30c (czyli znikoma wada)
Hamowanie wymaga małej siły (dla mnie bez znaczenia, to co oferują hamulce tarczowe jest ok, dla kobiet może to być gamechanger)
Są mainstreamem - wszyscy na tym jeżdżą (dla mnie bez znaczenia, nie muszę mieć tego, co mają wszyscy)
W teorii hamowanie nie zużywa kół, ale hej zużywa tarczę, a ja jeszcze nigdy nie byłem zmuszony zmienić kół z powodu zużytych powierzchni hamujących, zawsze to był inny powód (czyli dla mnie raczej znikoma wada)
-wady tarczówek
Wyższa waga osprzętu (w tej samej grupie osprzętu), różnica duża nie jest, jakieś marne 0,1 kg (dla mnie bez znaczenia)
Wyższa waga ramy pod tarcze (porównując ramy tej samej klasy), różnica to też będzie gdzieś 0,1-0,2 kg (dla mnie bez znaczenia)
Usztywnienie roweru ze względu na więcej materiału w ramie i widelcu mającego przenieść obciążenia z hamującej tarczy, sztywniejszy widelec i główka ramy, niższy komfort wynikający z tego (różnica niewielka, znikoma, być może niezauważalna)
Droższy osprzęt, różnica jest znacząca
Droższa rama, różnica jest znacząca
Znacznie trudniejsze procesy serwisu, co albo przekłada się na wyższy koszt, albo więcej czasu spędzonego nad rowerem (ja akurat sam serwisuję sobie rower, lubię to)
Znacznie częściej potrzebny serwis - pomimo tego, że GCN twierdzi, że jest inaczej. Hamulce szczękowe nie wymagają prawie w ogóle pracy, wystarczy utrzymać czystość roweru i jest ok, a klocki się wymienia sporadycznie i jest to bardzo proste i tanie
Hamują zasadniczo tak samo jak hamulce szczękowe z aluminiowymi kołami, szczególnie w suchych warunkach
Rower wyposażony w hamulce tarczowe ma wyższy opór aerodynamiczny, różnica jest znikoma, ale niezerowa
W skrócie, dla mnie hamulce tarczowe to zasadniczo moda w kolarstwie szosowym, którą wprowadzili producenci rowerów, a która większości użytkowników daje same albo prawie wady. Jak będę kupował kolejny rower, znów wejdą hamulce szczękowe.
Załączam filmy: GCN o hamulcach, porównawczy test hamowania oraz film będący w mojej opinii bardzo dobrym porównaniem hamulców tarczowych i szczękowych, pomimo tego że jego twórca w innych swoich filmach potrafi być stronniczy.
https://youtu.be/EFKxJ5L187M?si=ZBgx0QfvAA_o2cLL

Ja bym w życiu nie wrócił do hamulców szczękowych na linkę. Ale to chyba przez wspomnianą wcześniej jazdę w każdych warunkach pogodowych + po syfiastych drogach. Przy szczękowych musiałem czyścić linki albo pivoty, bo przestawały odbijać / ocierały przy minimalnie scentrowanym kole. Wymiana pancerzy i linek co rok, bo zjadała je rdza - zapewne robota soli.
Odkąd mam hydrauliczne tarcze (czyli 3 lata / 15kkm), to zapomniałem, że rower w ogóle ma hamulce. Jedynie klocki mogłyby być tańsze.
Jeździłem na vbrake - jeżdżę dużo w każdych warunkach i jestem wielki. Klocki co chwila do wymiany, za każdym razem regulacja która była strasznie wkurzająca. Lekko scentrowane koło i szczęki odpadają. Błoto, woda - odpadają. Na tarczowych hydraulicznych hamulcach jednym paluszkiem sobie można modulować siłę hamowania. Szczęki to przeżytek dla mnie, może na jakiejś zaawansowanej szosie mają sens ale w MTB to nie mają racji bytu.
@KierownikW10 #tylkohydro modulacja siły hamowania i pewność siły hamowania w każdych warunkach, serwis bajecznie prosty i nie trzeba co chwilę regulować. W nowym rowerze w życiu nie wybrałbym szczękowych. W daily mam szczęki, jak ja tego nienawidzę!
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Dziadkowie kręcenie po zakupy mięsne - tym razem Malin i udało się dorwać kiełbaski nie tylko z dzika ale i z jelenia, do tego wędzone piersi kaczki, paróweczki i kaszankę i dzieciaki będą uszami klaskać. Do kiszonej czerwonej ideolo #gotujzhejto
Uwaga #rower #wroclaw za targpiastem w stronę lipy na ścieżce na⁎⁎⁎⁎ne szkła tak że nie byłem pewien czy tym razem CONTI dadzą radę i było powoli slalomem. Bydło zaczęło napierdalać o ziemię połówkami w miejsce małpek.

@wonsz gdzie te kiełbaski?
Zaloguj się aby komentować
Zgodnie z obietnicą wracam z szerszym opisem przejażdżki rowerowej z Wenecji do Krakowa, która odbyła się niedawno.
Jak część z was zapewne pamięta, żaliłem się na tym portalu, że po czterech latach związku zostawiła mnie narzeczona; wydarzenie to całkowicie rozbiło mnie psychicznie i oczywiście wywróciło życie o 360 stopni ༼ ͡° ͜ʖ ͡° ༽
Nie miałem w związku z tym żadnego pomysłu na urlop, a wakacje w zakładzie pracy już były klepnięte, więc musiałem coś wymyślić i padło na podróż rowerową, bo w czasie wolnym coś tam lubię pojeździć, lubię też biwakować w lasach, a i kondycję mam powyżej średniej.
Wybór padł na słynną trasę Alpe Adria. Jest to najmniej wymagająca przeprawa przez Alpy między Austrią a Włochami, na śladzie byłej linii kolejowej wylano asfalt i stworzono wyjątkową trasę rowerową. Chciałem to również zrobić maksymalnie budżetowo, więc w grę wchodziły same noclegi na dziko lub campingi.
Tak się składa, że istnieje bardzo dogodne połączenie autokarowe Flixbus z Krakowa docelowo do Marsylii z przystankiem w Wenecji, więc byłem zdecydowany na tę formę dojazdu. Wsiada się do autokaru o 17:00, o 08:00 rano dnia następnego wysiada się na miejscu, człowiek oczywiście jest trochę połamany, ale da się zdrzemnąć. Koszt to niecałe 250 zł, zatem jak dla mnie cena wręcz doskonała!
Postanowiłem zatem, że z Wenecji przejadę Alpe Adria i następnie dojadę do domu, bo na tyle dni mam urlop. W ostatniej chwili dołączył do mnie dobry przyjaciel, więc aż do Wiednia jechaliśmy razem i było do kogo usta otworzyć, a to w sumie dość ważne, bo jestem człowiekiem towarzyskim.
Dziennie robiliśmy około stówy, przy średniej około 20 km/h to kilometraż w sam raz, by przy wyjeździe o 9:00 dojechać na miejsce przed 15:00, spokojnie rozbić namiot, zjeść, przeprać gacie i ogarnąć to wszystko przed zmrokiem bez pośpiechu.
Posiadam rower crossowy, do którego przytwierdzony miałem wór z dwuosobowym namiotem i cztery sakwy. Całość bagaży ważyła około 20-25 kg. Z wyposażenia: kartusze z gazem, poduszka, śpiwór, karimata, bardzo dużo jedzenia z Polski, dużo ciepłych ubrań (w Alpach już zdarzają się dni ze śniegiem), sandały, porządne buty tzw. "podejściowe", w których jechałem, książka "Samolubny gen" Dawkinsa, która mi spleśniała i muszę ją odkupić bibliotece, Sudokrem, woda i narzędzia do roweru.
Marszruta przedstawia się następująco:
Dzień -1: 7 km na dworzec Kraków Główny
Wenecja - okolice Bibione: nocleg na dziko przy jakiejś marinie. Aklimatyzacja, picie ekspresso za 1,2 euro i takie tam
okolice Bibione - Grado: piękne nadmorskie okolice, Grado leżące na lagunie tak jak Wenecja i nocleg legalnie na campingu. W Grado zaczyna się też szlak Alpe Adria
Grado - Gemona del Friuli: podróż już głównie po ścieżce rowerowej, przejazd przez Udine, stabilny podjazd w stronę Alp, które wyłaniają się pionowymi ścianami z równiny, robi to na mnie piorunujący widok, gdyż widzę Alpy pierwszy raz w życiu. Nocleg na campingu średniej jakości.
Gemona del Friuli - VIllach: zdecydowanie najpiękniejszy dzień wyprawy, widoki niesamowite, tunele, mosty nad rzeką, potężne szczyty gór. Nocleg na parszywym campingu, namiot rozbity na bagnie i w deszczu.
Villach - Bad Gastein: dzień z najbardziej wymagającym podjazdem do miejscowości Mallnitz. Podjazd z serpentynami jak na Giro d Italia, w zasadzie jedyny wymagający podjazd na całej trasie. Następnie wsiada się do pociągu i przejeżdża pod Wysokimi Taurami tunelem, nie ma tam przebitej drogi. Nocleg na campingu, bardzo eleganckim zresztą. Bad Gastein to bodaj najbardziej malownicza miejscowość, jaką widziałem w swoim życiu.
Bad Gastein - Salzburg: spokojny zjazd na drugą stronę przełęczy, słuchałem sobie podcastów cały dzień. Widoki dalej przepyszne, ale nic już nie robiło tak wielkiego wrażenia po wrażeniach dni poprzednich. Nocleg na parszywym campingu, gdzie chcieli 3 euro za WiFi (sic!). W Salzburgu kończy się defacto Alpe Adria, przez następne dni podróż będzie wiodła głównie szlakami EuroVelo
Salzburg - Passau: dalej jedziemy wzdłuż rzek Salzach i Inn, by w Pasawie złączyć się z Dunajem. Na campingu średniej jakości spotykamy Francuza, który będzie nam towarzyszyć przez następne 3 dni. Jedzie on do Rumunii along the Danube river
Pasawa - Ottensheim: swobodne toczenie się w dół Dunaju pięknym przełomem rzeki, który raz to się piętrzy raz nie. Nocleg na campingu, dość podłym ale tanim, bo około 24 euro. Zazwyczaj gdzieś koło 30 euro na dwie osoby płaciliśmy
Ottensheim - Pochlarn: dalej w dół Dunaju. Odbijamy w bok, by zwiedzić KL Mauthausen. Nocleg na dziko przy jakiejś opuszczonej budce tutejszego PTTKu, jest woda ze szlaucha, więc bierzemy prysznic z rury. Fajnie!
Pochlarn - Tulln: dalej jedziemy wzdłuż Dunaju, odbijamy na zwiedzanie gigantycznego sanktuarium w Melk. Nocleg na campingu dobrej jakości, ale też kosztownego (35 euro, pewni z powodu bliskości Wiednia)
Tulln-Wiedeń: tego dnia robimy tylko 35 km do Wiednia i później robię za cicerone dla kolegi i pokazuję mu w miarę możliwości Wiedeń z wysokości siodełka. Wiedeń to moje ulubione miasto, jestem w nim trzeci raz. Odstawiam kolegę na Flixbusa, a sam udaję się na nocleg do znajomych znajomej.
Wiedeń - krzaki nad zbiornikiem na rzece Dyja: teraz już jadę sam, a samemu się jedzie znacznie szybciej, więc robię w następnych dniach między 120-160 km z nudów. Podróż przez region Weinviertel na północ od Wiednia, a nocleg w Czechach w jakiejś opuszczonej budce nad rzeką. W nocy ktoś lub coś chodziło wokół niej i się wydzierało, tak jakby kruk krakał ale sopranem. Trochę się przestraszyłem, ale poszedłem spać dalej, bo wszystko mi jedno if I am alive or not
Krzaki nad zbiornikiem na rzece Dyja - obóz młodzieżowy w Lobodicach: tego dnia przejeżdżam przez urocze Brno, kręcę się trochę po centrum i robię dużo zdjęć. Następnie jadę przez morawski kras ze wszystkimi jaskiniami, rzekami i wywierzyskami. Znajduję ładną rzekę w lesie i się w niej kąpię. Na koniec rozbijam namiot pod wiatą przy wiejskim boisku na opłotkach wsi. Nikt mnie nie niepokoi, ale tego wieczoru psuje się pogoda i aż do Krakowa jadę w mniejszym lub większym deszczu.
obóz młodzieżowy w Lobodicach - Gorzyce: tego dnia chciałem już nocować w okolicy Pszczyny u znajomego, ale ulewny deszcz i wiatr prosto w twarz weryfikują te plany negatywnie, więc dojadę tam gdzie dojadę. Zaczynam jechać przez tereny dotknięte powodzią, w jednym miejscu rzeka Beczwa obrywa ścieżkę rowerową na wale, objazd jest po błocie, w którym uszkadzam przedni hamulec oraz kabel od dynama, więc dalej jadę bez hamulca z przodu i oświetlenia. Staram się dojechać jak najdalej przed zmrokiem, szczęśliwie dojeżdżam do Polski zaraz przed zmierzchem. Bardzo dużo siły kosztował mnie ten dzień.
Gorzyce - Kraków: wyjazd zaraz po świcie, by dojechać przed zmrokiem i nie kupować niepotrzebnych lampek. Od razu dostałem w twarz zapachem palonych butelek PET, więc wiedziałem, że jestem u siebie. Paskudny i deszczowy dzień
Podsumowując, jechałem 16 dni, a nie 17, przepraszam za błąd. Całość wyjazdu kosztowała mnie 1641 zł (w tym autokar i ubezpieczenie PZU). Doskonała to była przygoda, odpocząłem psychicznie, a to chciałem głównie osiągnąć. Po kilku dniach człowiek doświadcza imersji i skupia się jedynie na jeździe, jedzeniu i spaniu, no i oczywiście higienie, woda biężąca jest bardzo ważna.
Być może w przyszłości się gdzieś jeszcze wybiorę, ale wolałbym to zrobić autokarem z dwóch powodów:
staram się nie latać samolotami z przyczyn środowiskowych
podróż samolotem z rowerem wyszłaby mnie jakieś 1000-1500zł, a to bardzo dużo pieniędzy dla mnie
Jeśli moja sytuacja życiowa się nie zmieni do przyszłych wakacji, to pewnie wybiorę się do Estonii. Bardzo dużo lasów i jezior.
Pozdrawiam wszystkich, którzy dotarli aż tutaj! A poniżej kilka fotografii:
#rower #rowery #podroze #podrozojzhejto #alpy





wspaniała inicjatywa, 6+ za inicjatywę
Piękna wyprawa, to prawdziwy wyczyn! Jak wygląda wożenie roweru flixbusem?
@DerMirker nigdy nie jeździłem z sakwami - mocno odczuwalna jest różnica w jeździe?
Zaloguj się aby komentować
Dojechałem. Z Wenecji do Krakowa podróż zajęła 17 dni, zrobiłem w tym czasie 1759 km, czyli nieco ponad sto na dzień.
Nie były to planowane wakacje, ale tak się życie złożyło. Chciałbym móc jeszcze kiedyś pojechać gdzieś dalej.
Pozdrawiam #rower #rowery #podroze

Jak to zrobiłeś że nie wysiadły Ci poślady? Ja już po 30km mam dość XD
Pięknie! Jak/gdzie spałeś po drodze?
I jaki sprzęt?
Zaloguj się aby komentować
149 945 + 35 + 114 = 150 094
No tak, tydzień temu człowiek zdychał z gorąca, a tu dziś 4 warstwy były mało. Jesień na pełnej, za to ładna
#szosa #rower
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik




@austrionauta Gdzie tak ładnie?
Co to znaczy 4 warstwy? ^^ pytam, o w sobotę na rowerze było mi rześko, ale miałem termo i bluzę tylko. Jako trzecie to pewnie kurtka, ale 4rta?
Masz tam pięknie
Zaloguj się aby komentować
Jakiś czas temu popełniłem błąd i zamiast kupić gotowe koła to zacząłem kompletować wszystkie elementy po kolei z myślą żeby oddać do zaplecenia. Może i będę musiał dłużej czekać, ale za to wyjdzie nieznacznie drożej:) Przechodząc do sedna pozostało mi kupić szprychy. Uparłem się, że chce dt Swissa, ale nie wiem jak dobrać odpowiednią długość. W internecie jest kilka kalkulatorów, ale ciężko znaleźć mi dane które należy podać. Ostatecznie użyłem strony https://www.kstoerz.com/freespoke/ ale nie mam pewności czy wszystko wpisałem jak trzeba.
Będę wdzięczny za pomoc i radę w tym temacie.
Piasta tył 36H
https://bike.shimano.com/products/components/pdp.P-FH-M8000.html
Piasta przód 36H
https://www.bike-discount.de/en/shimano-dh-ur700-3d-center-lock-hub-dynamo
Obręcze 36H
https://www.bike-discount.de/en/dt-swiss-545-d-28-disc-rim-36-hole
Jest jakaś tolerancja długości? Czy jeżeli kalkulator pokazuje długość z jednej strony 282.7mm a drugiej 284.4mm to powinienem zamówić szprychy 282 i 284, czy 284 bądź 282 mogą być z obu stron?
#rower
A to pokazał kalkulator

Nie chcę psuć radości, ale nie opłaca się skupywać samemu elementów i oddawać do zaplecenia. Mi jeden z krajowych kołodziejów zaplótł koło z wysyłką taniej, niż bym kupował każdy z elementów osobno na promocjach, bez usługi.
Zaloguj się aby komentować
149 485 + 18 + 57 + 54 + 84 + 9 + 10 + 41 + 87 = 149 845
84 - 2 tyg temu wziąłem udział w NORDA Kaszebe na dystansie doktora, trochę chłodno i pierwszy bufet dopiero na 42 km ale przynajmniej ze smacznym jedzeniem, ciepły kompocik - sztos ! Słabo wypadł 1 z dwóch ciężkich podjazdów (pod Kaszubskie Oko), miałem lepszy czas kiedyś, na swoim starym MTB :P za to 2 całkiem spoko, może to zasługa 2 szocików miętówki na ostatnim bufecie ? ;)
41 - tydzień temu zebrałem ekipę na wyjazd do lasu. W planach była cała trasa Gdańsk - Wejherowo, niestety gdzieś za Łężycami, ziomka wciągnął piach i zaliczył glebę. Także 5 km turlaliśmy się do stacji SKM w Rumii, a kumpel prowadził rower, gdyż nie był już w stanie jechać. Wczoraj dotarło do mnie info, że złamał obojczyk, a lekarza odwiedził dopiero w środę xD Jak pisałem do niego w niedzielę, to twierdził, że poboli i przejdzie ;)
87 - dzisiejsza przyjemna trasa na Wyspę Sobieszewską, cały czas świeciło słoneczko więc nawet w #wmordewind tak nie przeszkadzał ;)
#rower #gravel #mtb
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik



BTW zapraszam do piorunowania, zostanę Kosmonautą
Zaloguj się aby komentować
W wyjazdach za granicę do pracy najgorsze jest to, że bardzo tęsknię.
#rower
@AdelbertVonBimberstein wyjeżdżaj rowerem ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
Zaloguj się aby komentować
Jedną z większych zalet mieszkając na prowincji, jest możliwość wyboru tras krajobrazowych do #pracbaza. Przez 11 km, tylko ostatnie 3 przedzieram się przez miasto, chyba że lecę przez ujeby, wtedy tylko kilometr
#rower #zalesie

Znam to. Miałem okazję dojeżdżać do swojej pierwszej pracy po szlaku krajobrazowym. Zdarzało mi sie zatrzymywać, żeby podziwiać widoki rodem z okładek albumów Nightwisha.
Ale kiedy dziś pomyślę o swojej ówczesnej wypłacie, w porażającej kwocie 2700 PLN netto, to z rozkoszą pedałuję do obecnej pracy przez miasto
Zaloguj się aby komentować
Już niedługo rozpocznie się coroczny Red Bull Rampage w Utah, czyli jedne z największych zawodów freeridowych na rowerach górskich. Charakteryzuje się tym, że zawodnicy pojawiają się na miejscu 10 dni przed zawodami i sami tworzą trasy swoich przejazdów, własnoręcznie kopiąc i uklepując rampy, lądowania i wszystko inne co sobie wymyślą. Bowiem każdy zawodnik startuje ze szczytu góry i ma dojechać w to samo miejsce na dole, jednak każdy z nich sam obiera sobie trasę. Jak to jest napisane na stronie RedBulla - zasady są proste - zjedź ze szczytu na dół, w jednym kawałku, w tak spektakularny sposób, jak to możliwe.
W tym roku po raz kolejny będą to zawody z Polską reprezentacją w postaci Szymona Godźka którego będzie to już bodajże 7 start (a w zeszłym roku mocno się chłop poturbował i nie ukończył). Będą to również zawody przełomowe, ponieważ po raz pierwszy wystąpią na nich kobiety.
I trzymam mocno kciuki żeby dobrze im poszło, bo niestety np. na zawodach Crankworx gdzie również w tym roku po raz pierwszy występowały panie, przepaść poziomu była bardzo rażąca w oczy. Tutaj są dwie rzeczy które bardzo działają na ich korzyść - po 1 sama formuła, czyli nie stricte kręcenie trików, bo na Rampage liczy się również w ogromnej mierze styl i koncepcja na przejazd, a po 2 panie startują prawie 2 dni wcześniej więc nie będzie takiego bezpośredniego porównania przejazdów jeden po drugim jak to było na Crankworx.
W każdym razie, zapraszam do oglądania bo jest to super widowiskowe - niestety zawody kobiet w naszej strefie czasowej odbędą się jutro o 3 w nocy (ofc do obejrzenia powtórka bez problemu :)), panów natomiast w sobotę o 18.
#rower #zawody #freeride #redbull #rampage

@emdet na kanale GodziekBrothes już wylądowały 2 filmy z przygotowań do tego Rampange. Polecanko.
Zaloguj się aby komentować
Kurcze, muszę się zmusić na rower bo piekna pogoda, ale mi się jak nigdy nie chce xD
Niemniej jednak MUSZE!! Jak już pojadę to się zajawie
#rower #gownowpis #pogoda

@kopytakonia ciepło i słońce, też dzisiaj idę i też mam zawsze ten sam problem - ciężko wyjść, ale zawsze jak już się wyjdzie to jest super
Zaloguj się aby komentować
No dzisiaj przynajmniej nie wieje w mordę, aby pada 🤣🤣🤣 #rower #pracbaza

@cebulaZrosolu jedź między kroplami...
w złą stronę jedziesz zią, słońce jest na południu
@VonTrupka a ja jechalem na północ to pewnie dlatego ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Fejk, rowerzyści nie jeżdżą po ddr
Zaloguj się aby komentować
149 222 + 108 = 149 330
"Do kawy jest darmowe jajko" powiedziała dziewczyna przyjmująca zamówienia. "Ale w sensie takie od kury?" zapytałem, no bo przecież to bez sensu. "Tak, na twardo, gotowane w herbacie" Aha. Podziękowałem, bo akurat jadłem takie już na śniadanie. Smakują tak jak należy spodziewać się, że mogą smakować jajka gotowane w herbacie.
Poza tym zaskakującym gratisem to był to bardzo typowe coffee bar pod cyklistów, położone przy ścieżce rowerowej która okala całe Taipei. I w ogóle o niej nie wiedziałem, choć planowałem trasę i przeglądałem.co popularniejsze. W kafejce trochę pogadałem.z lokalsami i polecili jako spokojniejsze niż jazda ulica, a ja na szybko zmieniłem plany. Trasa rowerowa położona jest nad rzeką, jest mnóstwo infrastruktury, barów, miejsc do odpoczynku, wodopojów i doskonały asfalt. A przede wszystkim brak skuterów! Dziś niedziela, to trzeba uważać, bo pełno tubylców na rowerach z wypożyczalni, wszyscy bez kasków. Było też niemożliwie gorąco, 33-35 w cieniu, spaliło mnie na czerwono. Taiwan odhaczony, jutro do roboty
#szosa #podroze #rower #wujmatwpodrozy
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik




A jeszcze po drodze spotkałem takiego gościa. Tak trzeba żyć:)

Zaloguj się aby komentować
#pytanie o #rower w #pkpintercity - kupiłem bilet z możliwością wzięcia roweru na wyprawę, ale prognozy są niepewne i może zakończy się to na spacerze. Jak mogę do nich zagadać, żeby mi oddali jkbc. te 18 zeta? Punkt obsługi klienta na dworcu czy brać papierek od konduktora, że jechałem bez roweru i reklamacja? I wykopowe #kiciochpyta
@Miedzyzdroje2005 Myślę, że nie ugrasz nic, bo twoje miejsce w wagonie jest specjalnie przypisane dla rowerzystów i normalnie go nie kupisz
Zaloguj się aby komentować
149 164 + 58 = 149 222
Na symboliczne zakończenie sezonu (symboliczne bo zamierzam nadal jeździć pomimo tego, że byłem dzisiaj na dolnej granicy komfortu termicznego) zrobiłem trasę podobną do jednej z pierwszych moich rowerowych wypraw w maju.
(Porównanie w zdjęciu.)
Dzisiaj, pomimo chłodu, było spokojnie, rekreacyjnie i krajoznawczo. W odniesieniu do tej pierwszej- kiedy gnałem aby dać sobie jak największy wycisk- postanowiłem zatrzymać się i pozwiedzać okolicę.
I jak wtedy to było osiągnięcie życia- tak dzisiaj to był relax i krótki wypad w urwanym od dzieci czasie.
W pewnym momencie zatrzymałem się i spojrzałem na mapę aby zdecydować, gdzie jechać dalej. Akurat zrobiło się zacisznie i pomyślałem- 15-20 km do Chełmna- może objadę koło. Na szczęście przyszła refleksja- nie w tym stroju, a miałem na sobie koszulkę kolarską z długim rękawem, kurtkę przeciwwiatrową (cieniutka i kompaktowa) oraz kamizelkę żółtą kolarską przeciwwiatrową (cienka i kompaktowa). Zdecydowanie brakło jakiejś warstwy grzewczej.
Na nogach trochę grubsze termogacie, spodenki rowerowe i skarpety narciarskie. Mam takie grube wełniane skarpety 70% merino w pół łydki i zdecydowanie lepsze są od tych narciarskich bo nie uciskają nogi pod kolanem, co odczułem pod koniec jazdy i lepiej izolują termicznie.
Zamówię sobie z Ali jakieś ochraniacze na buty.
Momentami coś mnie Garmin oszukuje i pokazuje mi tętno w zakresie 65-85, gdzie zdecydowanie powinno być większe, bo cisnę ostro pod górkę. Chyba pasek był za luźno.
Konkluzja jest taka, że jestem zadowolony z postępu w te 5 miesięcy. No i moje nogi momentami piekły, bo wczoraj i przedwczoraj zrobiłem trening na siłowni i dałem sobie ognia. Za to wyglądają bombowo. xD
#rower
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik





Nie wziąłem żadnego jedzenia oprócz jednego banana to nazrywałem z przydrożnego drzewa dzikich jabłek-małe i parchate - ale za to przepysznie słodkie i soczyste.


Zaloguj się aby komentować
149 114 + 50 = 149 164
Kiedyś GCN zrobił odcinek o KOM Taiwan i oczywiscie, że ja też bym tak chciał, pomyślałem. Więc knułem i kombinowałem jakby tu się dobrać do tematu. Niestety, nie udało się trafić w termin wyścigu, ale to nie znaczy że nie będzie pokręcone po tej pirackiej wyspie. No i może dobrze, bo KOM to prawie 100km ciągle pod górkę, od poziomu morza do ponad 3000m. A jechanie takich górek w tutejszym klimacie to obłęd. Dziś rekonansowo 50km i 1000m w górę i mozna było wyżymać koszulkę po 10 minutach jazdy. A tempo zabójcze nie było, bo wyjechanie z miasta to nie jest bułka z masłem. Co prawda bogatszy w doświadczenia z np Szanghaju, wiedzialem czego mniej więcej się spodziewać, ale i tak człowiek cały obesrany. Całe chmary skuterów, taksówek, autobusów, ogromny hałas, co chwilę światła, a ledwo zrobiło się luźniej, to już było 8%.
Z poziomu morza wjechałem na jakieś 800m, temperatura spadła do miłych 20C. Niestety, musiałem w połowie trasy zawrócić, bo po ostatnim tajfunie (swiezutko, był 2 dni temu) droga zawalona błotem i drzewami.
Ogólne wrażenia ok, Tajwańczycy starają się zwracać uwagę na rowerzystów, których zresztą całkiem tu sporo. Rower niczego sobie, cena przystępna, należało co prawda tydzień wcześniej zarezerwować, ale to żaden problem. #szosa #podroze #rower
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#rowerowyrownik




A tu dupniemy wielką pagodę imienia wielkiej pagody #pdk



Zaloguj się aby komentować
Pizdne ten rower bo już mam go dosyć... Jedziesz do pracy wieje w mordę! Wracasz z pracy wieje w mordę...
Człowiek zamiast sobie polepszyć życie to się męczy tym rowerem
#rower #gownowpis
@cebulaZrosolu
Niby tak... Ale nawet przy takich warunkach i tak szybciej dojadę do pracy rowerem xD
@Jarem u mnie plus taki, że rowerem nie muszę iść kilometr od bramy na wydział. Sporo ludzi dojeżdża samochodem a za bramą ma rower żeby na wydziały dojechać.
@cebulaZrosolu Ale to zdrowo i ekologicznie! Dodatkowo redukujesz spaliny samochodowe odkładając je w swoich płucach!
@Fishery żeby nie być takim chamem to kupiłem se jakiś czas temu skuter dwusuwowy żeby oprócz benzyny palił też olej, więc mam nadzieję, że się ta oszczędność CO2 zeruje :)
@cebulaZrosolu Skuterek fajna sprawa. Do dużego miasta najlepsze rozwiązanie.
Z wiatrem nie wygrasz, trzeba wolniej jechać :p
@Giban właśnie spieszyłem się trochę bo mnie sranie przetrzymało i później niż zwykle wyjechałem xD
@cebulaZrosolu No to była jakaś tam motywacja :p
Zaloguj się aby komentować
Ja chcę aby było już ciepło i znów chcę jechać rowerem.
#tworczoscwlasna #natura #jezioro #gdynia #rower

Ciepło to już było
@RetroCoder80s W ogóle wszystkim polecam kupno takich rękawiczek i jakiegokolwiek komina (taki szalik). Dla mnie to właśnie otworzyło drogę do rowerownia 365 dni w roku. Jesienią jakoś nawet fajniej się rano jeździ.
@RetroCoder80s To ja jeszcze polecę do jazdy rowerem w tą zimniejszą część roku rękawiczki podgrzewane.
Zaloguj się aby komentować