#maroko

0
39

Cześć! Pora na ostatnią część mojego wielkiego podsumowania tripa do Maroka. Po obserwacjach na temat ludzi, kultury, jedzenia i życia codziennego, przyszła pora na otoczenie, kilka praktycznych porad i finalne przemyślenia.


Część 4: Przyroda i Otoczenie


Zwierzęta w mieście: Królestwo kotów.


Maroko to prawdziwy raj dla kotów. Są wszędzie i, co najważniejsze, są w fantastycznej kondycji – dobrze odżywione, zadbane i traktowane przez mieszkańców z dużą sympatią. Widać, że są integralną częścią miejskiego ekosystemu. Zupełnie inaczej wygląda niestety sytuacja bezpańskich psów, które często są zaniedbane i trzymają się na dystans. Nie można też zapomnieć o ptakach, których śpiew był wszechobecny. Co najśmieszniejsze, przez "ćwierkające" światła na przejściach dla pieszych, często nie byłem pewien, czy dźwięki, które słyszę, to prawdziwe ptaki, czy odgłosy z drogi :P.


Pogoda i natrętne muchy.


Pogoda w Agadirze w sierpniu była dokładnie taka, jakiej można się spodziewać – gorąca i słoneczna. Upał w ciągu dnia potrafił być męczący, ale wieczory i poranki były bardzo przyjemne. Niestety, trzeba być przygotowanym na jedną uciążliwość – muchy. Komarów nie widziałem w ogóle, chyba było dla nich za sucho, ale muchy są dosłownie wszędzie i potrafią być strasznie natrętne i irytujące, zwłaszcza gdy próbujesz zjeść coś na zewnątrz.


Drzewa arganowe i kozy na gałęziach.


Region Agadiru to jedyne miejsce na świecie, gdzie rosną drzewa arganowe. To prawdziwy skarb Maroka. Widok tych endemicznych drzew jest fascynujący, a absolutnym hitem są oczywiście kozy pasące się na ich gałęziach. Warto zaznaczyć, że przy głównych drogach turystycznych często jest to ustawka – pasterz stawia kozy na gałęziach i czeka na opłaty za zdjęcia. Jednak osobiście widziałem, jak kozy same z wielką zwinnością wskakiwały na drzewa w miejscach, w których nie było absolutnie żadnych turystów. To dowód na to, że to zjawisko jest jak najbardziej autentyczne. Wygląda to komicznie i surrealistycznie.


Potęga Oceanu Atlantyckiego.


Plaża w Agadirze jest imponująca – to szeroki na kilkaset metrów pas drobnego, złotego piasku, który ciągnie się przez około 10 kilometrów, tworząc ogromną, otwartą przestrzeń. Ocean ma tu dwa oblicza. Rano jest zazwyczaj spokojny, a woda jest gładka jak stół. Po południu, gdy zrywa się bryza morska, Atlantyk pokazuje swoją siłę – fale stają się duże i potężne. Mimo upałów na lądzie, woda w oceanie jest chłodna i orzeźwiająca. Jej temperatura w sierpniu wynosi około 21-22°C, co jest idealne do ochłody, ale dla niektórych może być szokiem termicznym. Plaża jest dobrze strzeżona przez ratowników, których status można poznać po naszywkach z "gwiazdkami" – im więcej gwiazdek, tym wyższa ranga.


Ekologia i problem śmieci.


To niestety smutniejsza strona moich obserwacji. Mimo dynamicznego rozwoju i nowoczesnej infrastruktury, problem ze śmieciami jest bardzo widoczny. Poza głównymi, turystycznymi alejami, wszechobecne są plastikowe butelki i torby. To ogromny kontrast – z jednej strony zapierające dech w piersiach krajobrazy, a z drugiej śmieci porzucane na plażach czy pustkowiach. Widać, że świadomość ekologiczna to wciąż duże wyzwanie dla tego kraju.


Część 5: Praktyczne Porady dla Podróżujących


  • Sezon: Okres wakacyjny w Maroku pokrywa się z polskim, ale pogoda jest gwarantowana.

  • Wycieczki: Nie kupuj pierwszej z brzegu. Odwiedź kilka lokalnych biur, porównaj ceny i targuj się. Można zaoszczędzić sporo pieniędzy.

  • Waluta: Zapomnij o kantorach. Najlepszy kurs oferuje Revolut i wypłata z bankomatu Al Barid Bank (bank pocztowy), który nie pobiera dodatkowej prowizji.

  • Bezpieczeństwo: Zachowaj zdrowy rozsądek jak wszędzie, ale ogólnie jest bardzo bezpiecznie, a lokalna społeczność sama dba o turystów.

  • Język: Naucz się kilku podstawowych zwrotów po francusku. A proste "Shukran" (dziękuję) po arabsku z uśmiechem potrafi zdziałać cuda.

Część 6: Podsumowanie


Zgodnie z tym, co napisałem na samym początku – im dłużej byłem w Maroku, tym bardziej mi się podobało. To kraj, który początkowo może przytłaczać chaosem i różnicami kulturowymi, ale gdy dasz mu szansę, odkrywa przed tobą swoje niezwykłe piękno i serce.


Maroko to kraj ekstremalnych kontrastów: bogactwo i bieda, nowoczesne autostrady i osiołki jako środek transportu, głęboka religijność i liberalne obyczaje w turystycznych enklawach, zapierająca dech w piersiach natura i problem ze śmieciami. To wszystko sprawia, że jest to miejsce fascynujące, prawdziwe i dalekie od sterylnych, hotelowych kurortów.

Jeśli szukacie miejsca, które was zaskoczy, nauczy czegoś nowego i dostarczy niezapomnianych wrażeń, to z całego serca polecam Maroko. To była jedna z moich najlepszych podróży.


Dziękuję za śledzenie mojej relacji!


W następnym "odcinku" opowiem o Wenecji oraz górach w okolicach Arco


#podroze #boogietravel #maroko #agadir

21acaf45-a3b6-4189-891d-d796cbef2fad
56958546-0e0a-433a-870d-18451c96ad8d
6a735bb7-269a-4027-b7fd-90db2f322edb
2df26daf-2419-4f8c-be76-13969368b0a8
90cafafd-e56e-47d1-91a4-8f383ee39d85
TheLikatesy

@boogie jeśli śmieci w Maroko cię zasmuciły to lepiej nie jedź dalej na południe

boogie

@TheLikatesy śmieci mnie zawsze smucą, bo one nie są częścią natury tylko lenistwa i ignorancji. Potrzeba bardzo niewiele, aby tych śmieci nie było.

TheLikatesy

@boogie niestety tu się mylisz, nie dostrzegasz jak wiele musiało być najpierw zrobione byś postrzegał problem śmieci jak postrzegasz.

Zaloguj się aby komentować

Witam w trzeciej części mojej marokańskiej opowieści! Po przeanalizowaniu cen i smaków Agadiru, pora zanurzyć się w jego codziennym rytmie. Dziś opowiem o rzeczach, które najbardziej mnie zaskoczyły i zaciekawiły na ulicach tego miasta.


Część 3: Życie Codzienne w Agadirze – Ciekawostki i Zaskoczenia


Miasto, które ożywa po zmroku Agadir w ciągu dnia i Agadir nocą to dwa zupełnie różne światy. W południe, gdy słońce praży niemiłosiernie, ulice pustoszeją, a życie zwalnia. Jednak prawdziwa magia zaczyna się po zachodzie słońca. Gdy upał odpuszcza, miasto budzi się do życia. Główna promenada nad oceanem wypełnia się po brzegi spacerującymi rodzinami i ludźmi cieszącymi się chłodniejszym powietrzem.


Wtedy też można zaobserwować fascynującą zmianę u młodych Marokanek. Wieczorami czują się one znacznie swobodniej, co widać w ich strojach – często odważniejszych, odkrywających ciało. Wiele z nich wygląda jak milion dolarów. Można spotkać typowe "Instagram girls", które w grupkach nagrywają pozowane filmiki i robią sobie zdjęcia, co wygląda uroczo i bardzo znajomo, przypominając nastolatki z Polski czy Szkocji. Uroda Marokanek jest naprawdę wyjątkowa; wiele z nich to bardzo szczupłe dziewczyny o pięknych, kobiecych kształtach. Pełne usta można by porównać do młodej Angeliny Jolie, a figury do Shakiry czy Jessiki Alby. Kobiety, które w ciągu dnia bywają skryte pod skromniejszymi strojami, wieczorami lśnią niczym marokańskie srebro.


"Nie ma melanżu", czyli kultura bez alkoholu w tle Jednym z moich największych zaskoczeń był niemal całkowity brak publicznego picia alkoholu. Jako osoba, która sama nie pije, muszę przyznać, że takie trzeźwe społeczeństwo bardzo mi się podobało. Przyzwyczajony do europejskich kurortów, w Agadirze zderzyłem się z inną rzeczywistością. Zero żuli, pijaczków, nawalonych Sebów. Nikt do nikogo się nie czepiał. Życie towarzyskie toczy się w kawiarniach przy kawie i herbacie, w restauracjach przy wspólnym posiłku. To kultura, w której zabawa i relaks nie muszą być nasączone alkoholem, co tworzy bardzo spokojną i bezpieczną atmosferę.


Kawa i marihuana – dwa światy używek Skoro nie ma alkoholu, to co jest? Po pierwsze, wszechobecna, doskonała kawa. Kultura picia kawy jest tu niezwykle rozwinięta. Z drugiej strony jest marihuana (lokalnie znana jako kif, najczęściej w formie haszyszu). Mimo że jej rekreacyjne używanie i sprzedaż są nielegalne, jest ona dość łatwo dostępna. Mnie samego zaczepił na ulicy mężczyzna, który przechodząc obok, szepnął tylko cicho "marihuana, marihuana", oferując dyskretny zakup. Zapach palonego haszyszu unosi się w powietrzu dość często, ale jest to używka "dyskretna", palona po cichu. Z informacji znalezionych w internecie wynika, że cena za gram haszyszu waha się w zależności od jakości i miejsca, ale często oscyluje w granicach 50-100 dirhamów.


Dźwięki miasta: Język i muzyka Spacer po Agadirze to prawdziwa uczta dla uszu. Słychać tu nieustanną mieszankę języków: marokański arabski (Darija), francuski oraz język Amazigh. Do tego dochodzi muzyka – z samochodów, sklepów i telefonów płynie niesamowity miks tradycyjnych arabskich i berberyjskich melodii z francuskim rapem i światowym popem. To dźwiękowy pejzaż, który doskonale oddaje wielokulturowość tego miejsca. Największym szokiem językowym była dla mnie rozmowa z młodą dziewczyną pochodzenia berberyjskiego. Jej pierwszym językiem był Amazigh, a nie arabski. Mimo że nigdy nie opuściła Maroka, mówiła po angielsku niemal idealnie, z perfekcyjnym, amerykańskim akcentem. Powiedziała, że nauczyła się wszystkiego sama, z internetu i podcastów. Gdyby powiedziała mi, że pochodzi z Nowego Jorku, uwierzyłbym bez wahania. To pokazuje, jak bardzo dzisiejszy świat jest połączony i jak wielką determinację w nauce mają młodzi Marokańczycy.


Ciekawostki z ruchu drogowego Jazda samochodem w Maroku to przeżycie samo w sobie. Panuje tu rodzaj zorganizowanego chaosu, w którym klakson jest ważniejszy niż kierunkowskaz. Zauważyłem też kilka unikalnych zasad:

  • "Ćwierkające" światła: Na przejściach dla pieszych sygnalizacja dźwiękowa dla niewidomych brzmi jak śpiew ptaków.

  • "Zawsze zielone" w prawo: Na wielu skrzyżowaniach, nawet na czerwonym świetle, można warunkowo skręcać w prawo, co bardzo upłynnia ruch.

  • Logika świateł na rondach: To jest absolutny hit. Sygnalizacja świetlna dla pieszych jest umieszczona... przed wjazdem na rondo, a nie przy samych pasach. Gdy naciskasz guzik, aby przejść przez jezdnię (która potrafi mieć 6 pasów!), światło dla kierowców zmienia się na czerwone, ale często kilkadziesiąt metrów przed przejściem. Powoduje to straszne zamieszanie, bo piesi mają zielone, ale samochody, które już są na rondzie, wciąż z niego zjeżdżają i tną pasy. Zanim one zjadą, kolejne auta z tyłu już ruszają. Niemal za każdym razem przejście przez jezdnię, nawet na zielonym, to była mała "walka o życie"!

Infrastruktura i Technologia W Agadirze uderza wszechobecny rozwój. Miasto wygląda jak jeden wielki plac budowy – w dobrym tego słowa znaczeniu. Na każdym kroku widać nowe inwestycje: powstają całe osiedla domów i mieszkań, buduje się nowe drogi i obiekty kultury. Szczególnie imponujący jest stan jezdni – są w idealnym stanie, bez jednej dziury. Być może sprzyja temu brak zim i ujemnych temperatur. Z drugiej strony, mimo że jest bardzo ciepło, nigdzie nie widziałem, aby asfalt się topił, co świadczy o dobrej jakości wykonania. Spodobał mi się też sprytny detal technologiczny: wiele anten telefonii komórkowej jest ukrytych wewnątrz sztucznych pni palm. Dzięki temu nie szpecą krajobrazu, co pokazuje dbałość o estetykę.


Uważaj na "serwetki" i "gości"! Na koniec mała przestroga lingwistyczna dla Polaków. Słowo "serwetka" brzmi podobnie do francuskiego "serviette", ale we Francji i Maroku "serviette hygiénique" to... podpaska. Prosząc w sklepie o "serviette", można wywołać konsternację. A skoro już o serwetkach mowa, to zauważyłem, że w restauracjach są one niemal zawsze "policzone". Nie dostajesz stojaka z nielimitowaną ilością, tylko 2-3 sztuki na osobę przy stole. Być może nauczyli się, że biali potrafią zużyć każdą ilość im podaną :P. Wracając do języka, uważajcie też na słowo "gość", które brzmi niemal identycznie jak marokańskie określenie na mężczyznę. To zabawne pułapki, na które warto uważać!

W kolejnej, ostatniej już części, opowiem o marokańskiej przyrodzie i otoczeniu. Do usłyszenia!


Krótki opis zdjęć:

  1. Kawa w kawiarni, która jest odpowiednikiem Cafe Nero lub Costa. Każdy przesiadujący był raczej "dziany" bo było drogo jak na lokalne warunki. Moje late kosztowało 50 dir.

  2. To jedzonko to tradycyjny tagine z kurczakiem, kiszonymi cytrynami i oliwkami. 

  3. Znak stop w wersji arabskiej. Napis "Qif" (قف) to dosłownie "Zatrzymaj się"

  4. Zdjęcie plaży zrobione z promenady w stronę Taghazout. Wzdłuż tej trasy jest bardzo dużo 5* hoteli.

  5. Drzwi w oazie zrobione z drewna palmy. Tradycyjne, ciężkie drzwi w stylu berberyjskim z symbolem wolnego człowieka – "Yaz" (ⵣ). Generalnie to drewno nie nadaje się do niczego, ale miały swój urok


#maroko #agadir #podroze #boogietravel

5e3419fd-a856-4be8-ba89-c36f12f90da8
7a05a204-9b55-4c73-8d99-42cb68e192ca
9c408d52-e537-42b9-bf46-81f077b4dbae
053791cc-72c6-4340-a8a4-66ccf9abc4ff
bdb600a9-c2f1-49d2-9289-b24a27aef9d6
boogie

Sorki za słabą jakość, zjęcie zrobione z bardzo daleka (zoom x30). Niezapomniany nocny widok na wzgórze Agadir Oufella z oświetlonym mottem narodowym Maroka: "Bóg, Ojczyzna, Król".

8dc035c9-58f1-49a8-82e8-8ef981ba07c5

Zaloguj się aby komentować

Cześć! Wracam z kolejną częścią mojego podsumowania tripa do Maroka. Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem! Dziś zagłębimy się w temat, który interesuje każdego podróżnika:


Część 2: Jedzenie, Zakupy i Ceny


Smaki Maroka: Kawa z bagażnika, Shawarma i francuskie ciasteczka


Scena kulinarna w Agadirze była dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Zacznijmy od kawy. Kawa w Maroku jest absolutnie genialna! Niemal wszędzie serwowana jest świeżo mielona i mocna, aromatyczna kawa. Hitem są mobilne "coffee shopy" w bagażnikach samochodów zaparkowanych na poboczu. Za espresso lub dużą czarną kawę (long black) z takiego przydrożnego stoiska płaciłem zazwyczaj 10 dirhamów (ok. 4 zł). Co ciekawe, w kawiarniach w mieście ceny są bardzo podobne, a tylko w niektórych restauracjach cena wzrasta do 15 dirhamów (ok. 6 zł).

Dominują też lokalne smaki jedzenia, a tutejsza Shawarma jest fantastyczna. Jednak to, co mnie zdziwiło, to wysoka jakość kuchni europejskiej. Szczególnie desery w lokalnych cukierniach (pâtisseries) to mistrzostwo świata. Za ciastko Mille Feuille ("Napoleonka") płaciłem 17 dirhamów (ok. 6,80 zł), a za wyśmienitą tartę cytrynową 16 dirhamów (ok. 6,40 zł). W Polsce za deser tej klasy trzeba zapłacić co najmniej dwa razy tyle.


Jeśli chodzi o obiady, ceny są równie przystępne. Kompletny talerz shawarmy z frytkami, surówką i lokalnym chlebem (pitą) kosztuje od 50 do 80 dirhamów (20-32 zł) – 50 dirhamów za normalną porcję, a 80 za wersję "deluxe", która jest dwa razy większa. Wyśmienita, duża pizza w restauracji to koszt 50-60 dirhamów (20-24 zł), a tylko za pepperoni płaciło się 80. Z kolei ogromny talerz owoców morza, którego ciężko było zjeść w pojedynkę, kosztował 80-110 dirhamów (32-44 zł). Co ważne, podawane mięso to zazwyczaj kurczak albo wołowina – nigdzie nie spotkałem się z koziną czy mięsem wielbłąda. Warto też dodać, że w marokańskich knajpkach panuje niesamowity spokój – nikt cię nie popędza, a po zjedzeniu możesz siedzieć przy stoliku tak długo, jak masz ochotę.


Są też oczywiście globalne sieciówki jak KFC. Ceny są tam niemal identyczne jak w Polsce.


Moje wielkie odkrycie: Produkty mleczne!


Muszę poświęcić osobny akapit na marokański nabiał. Jestem fanem kefirów i jogurtów, a to, co zastałem w tamtejszych sklepach, przerosło moje oczekiwania. Półki uginają się od lokalnych, gęstych, kremowych kefirów i jogurtów o świetnym składzie. Smakują fantastycznie, a przy tym są śmiesznie tanie. Przykładowo, duży, półlitrowy kefir lokalnej marki kosztował ok. 11 dirhamów (ok. 4,40 zł), a małe owocowe jogurty to koszt rzędu 2-3 dirhamów (poniżej 1,50 zł).


Zakupy i ceny: Dwa światy w jednym sklepie


Zakupy w marokańskim supermarkecie to świetna lekcja ekonomii. Na półkach widać wyraźny podział na dwa światy:

  1. Produkty lokalne: Zdecydowanie tańsze. Świeża wołowina na tagine kosztuje ok. 115 dirhamów za kilogram (ok. 46 zł/kg), czyli podobnie jak w Polsce. Ale już lokalne sery czy wędliny są znacznie tańsze.

  2. Produkty importowane: Tutaj ceny są "europejskie". Makaron Barilla (500g) kosztuje ponad 16 dirhamów (ok. 6,50 zł), podczas gdy bardzo dobry makaron lokalnej marki to koszt ok. 9 dirhamów (ok. 3,60 zł). Mrożona pizza Dr. Oetker Ristorante to wydatek prawie 40 dirhamów (ok. 16 zł), a smaczna lokalna alternatywa – 27 dirhamów (ok. 11 zł).

Ta zasada dotyczy wszystkiego. Jeśli chcesz żyć tanio, wybierasz marokańskie produkty. Lokalne pomarańcze kosztują ok. 15 dirhamów za kilogram (ok. 6 zł/kg), ale importowane kiwi to już ponad 70 dirhamów (ok. 28 zł/kg)! Warto też wspomnieć o cenach paliwa, które są bardzo atrakcyjne w porównaniu do europejskich. Z tego co zauważyłem, litr oleju napędowego (diesel) kosztuje nieco ponad 10 dirhamów (ok. 4 zł), a benzyna bezołowiowa około 12 dirhamów (ok. 4,80 zł).


Ceny wycieczek fakultatywnych Kolejnym bardzo pozytywnym zaskoczeniem były ceny zorganizowanych wycieczek. W Agadirze jest mnóstwo małych biur podróży. Cenniki, które na początku pokazują, są punktem wyjścia do negocjacji. Mnie osobiście większość wycieczek udawało się kupić w cenie 300-350 dirhamów od osoby. Warto odwiedzić kilka takich miejsc, porównać oferty i śmiało się targować. W tej cenie zawarty jest transport z i do hotelu, często przewodnik, a czasem nawet obiad.


Koszty życia: Ciekawostka o cenach mieszkań


O ile codzienne życie i jedzenie (zwłaszcza lokalne) są tanie, o tyle ceny mieszkań i domów w dobrych lokalizacjach w Agadirze są bardzo wysokie, często zbliżone do cen w miastach wojewódzkich w Polsce. Pokazuje to, że Maroko to kraj ogromnych kontrastów, również ekonomicznych.


W następnej części przyjrzymy się życiu codziennemu, czyli moim największym ciekawostkom i zaskoczeniom z marokańskich ulic. Do usłyszenia!


Pomagałem sobie AI aby opanować ceny i przelicznik.


ps. ta surowa ryba ze zdjęcia była wystawiona w jakiejś knajpie, pokazywałeś palcem co chcesz i ktoś ją filetował na Twoich oczach i od razy grillował.


#boogietravel #maroko #agadir #podroze

ff7b78b5-7fde-4785-adda-b78b72c31ed5
931c0f83-3206-416b-a936-be051ffd277c
93a3340e-6075-43be-a9ef-dee5ded5e08c
97301171-f3ce-4fbf-972f-d7c289dfc1e3
39f042ac-cb1a-4734-953a-b178b74f3af5
Villdeo

Od siebie polecam jeszcze pobyt w raczej mniej turystycznych miejscach, Aurir i Tamraght mają zupełnie inną atmosferę niż Agadir, a leżą od niego rzut kamieniem

Dudleus

@boogie smacznej kawusi z nabiałem jestem w szoku, nigdy nie słyszałem o marokańskim nabiale.


Shawramy miejscowej chętnie spróbuję. Dobrze, że cenowo zachęcają lokalne produkty a nie importowane.

boogie

@Dudleus mają bardzo smaczne jogurty, serki homogenizowane, biały ser dla koksów żółte sery (choć tych nie jakoś dużo). A kawa to mega fajne zaskoczenie, forma sprzedaży z tyłu Berlingo czy innego Caddy to jest totalne XD

enkamayo

A lokalny ha⁎⁎⁎sz? Jest tam to w ogóle legalne?

boogie

@enkamayo jest nielegalne, ale o tym napiszę osobny wpis

Zaloguj się aby komentować

Najwyższy czas na jakieś podsumowanie mojego tripa do Maroka


Im dłużej byłem, tym bardziej mi się podobało


Całość podzielę na kilka części:

  1. Ludzie i Społeczeństwo – Moje Obserwacje

  2. Jedzenie, Zakupy i Ceny

  3. Życie Codzienne w Agadirze – Ciekawostki i Zaskoczenia

  4. Przyroda i Otoczenie

  5. Praktyczne Porady dla Podróżujących

  6. Podsumowanie :-)

W dzisiejszym wpisie: Ludzie i Społeczeństwo – Moje Obserwacje.


Marokańska gościnność Marokańska gościnność jest jednym z najbardziej fundamentalnych aspektów tamtejszej kultury, głęboko zakorzenionym w tradycji i religii. Dla Marokańczyków gość, niezależnie od pochodzenia, jest darem i błogosławieństwem, któremu należy się najwyższy szacunek. Przejawia się to na każdym kroku – od serdecznych powitań na ulicy po zaproszenia do domu na herbatę. Doskonałym tego przykładem jest często słyszane, spontaniczne wołanie "Welcome to Morocco!", rzucane przez przechodniów czy nawet kierowców, które nie jest wyuczonym hasłem dla turystów, ale autentycznym wyrazem radości z obecności gości w ich kraju. Najważniejszym rytuałem gościnności jest ceremonia parzenia i picia słodkiej, miętowej herbaty, znanej jako "Berber Whiskey". Odmówienie poczęstunku jest uznawane za niegrzeczność. Gościnność ta jest często bezinteresowna i wynika z potrzeby serca, co dla wielu Europejczyków bywa zaskakujące, ale stanowi esencję marokańskiej sztuki życia.


Kultura Amazigh (Berberów) Kultura Amazigh jest rdzennym i fundamentalnym filarem tożsamości Maroka, starszym niż arabska i islamska obecność w regionie. Sami siebie nazywają Imazighen, co w ich języku oznacza "wolni ludzie". Określenie "Berber", powszechnie używane w Europie, ma pochodzenie zewnętrzne – wywodzi się od greckiego słowa "barbaros", którym starożytni Grecy, a później Rzymianie, określali ludy mówiące niezrozumiałymi dla nich językami. Przez wieki Imazighen kształtowali ten kraj, a ich wpływy są widoczne na każdym kroku. Symbolem, który można często spotkać, jest znak "ⵣ" (Yaz), reprezentujący wolnego człowieka z rozpostartymi ramionami, co doskonale oddaje ducha tej kultury. Ich tradycje są najbardziej żywe w regionach gór Atlas i na południu kraju. To tam rozkwita unikalna sztuka zdobienia, której najwspanialszym przykładem jest kunsztowna, srebrna biżuteria. Za niepisaną stolicę tego rzemiosła uważa się miasto Tiznit, słynące z warsztatów, w których od pokoleń tworzy się tradycyjne naszyjniki, bransolety i fibule. Wraz z kolorowymi dywanami, architekturą obronnych osad (ksarów) oraz melodyjnym językiem, tworzy to fascynującą mozaikę kulturową, która jest integralną i dumną częścią współczesnego Maroka.


Rola kobiet Rola kobiet w Maroku jest jednym z najbardziej fascynujących i dynamicznych aspektów tego społeczeństwa, pełnym kontrastów, które doskonale odzwierciedlają kraj zawieszony między tradycją a nowoczesnością. Z jednej strony wciąż silna jest tradycyjna rola kobiety jako serca rodziny i strażniczki domowego ogniska, gdzie szacunek i skromność są kluczowymi wartościami. W wielu miejscach, zwłaszcza na prowincji, konserwatywny strój i przywiązanie do patriarchalnych norm pozostają codziennością. Z drugiej strony, Maroko jest świadkiem ogromnej zmiany. Dzięki reformom prawnym, takim jak rewolucyjny kodeks rodzinny "Mudawana" z 2004 roku, kobiety zyskały znacznie więcej praw w kwestiach małżeństwa, rozwodu i opieki nad dziećmi. Coraz więcej Marokanek zdobywa wyższe wykształcenie i odnosi sukcesy zawodowe jako lekarki, inżynierki, przedsiębiorczynie czy artystki, aktywnie kształtując życie publiczne. Doskonałym przykładem tego zderzenia światów jest Taghazout, wioska surferów niedaleko Agadiru, którą można by żartobliwie nazwać "lokalnym Miami". To wyjątkowa enklawa na mapie Maroka, gdzie międzynarodowa kultura surfingu, bohemy i turystyki stworzyła atmosferę luzu i wolności. To właśnie tam widać najwięcej młodych Marokanek w bikini, które czują się swobodnie obok turystek, przyjmując globalne trendy jako swoje. Ta liberalna bańka pokazuje, jak bardzo kontekst miejsca wpływa na społeczne normy i osobistą ekspresję. Ten dualizm jest najbardziej widoczny w przestrzeni publicznej: na tej samej plaży w Agadirze można zobaczyć kobietę w bikini i drugą w burkini. To pokazuje, że rola kobiety w Maroku nie jest jednolita – to spektrum postaw, gdzie osobiste wybory, wolność i globalne trendy coraz śmielej przeplatają się z głęboko zakorzenioną tradycją.


Stosunek do Francuzów i innych nacji Stosunek Marokańczyków do innych nacji jest złożony i wielowymiarowy, a najwięcej emocji budzi relacja z Francuzami. Można ją określić jako swoiste "love-hate". Z jednej strony istnieje głęboko zakorzeniona niechęć wynikająca z czasów protektoratu i postkolonialnej dumy. Z drugiej strony, więzi są niezwykle silne. Język francuski jest wszechobecny, a jego znajomość postrzegana jest jako klucz do lepszej przyszłości. Doskonale obrazuje to przykład mojego kierowcy taksówki, który przy miesięcznych zarobkach rzędu 3500 dirhamów wydaje aż 120 dirhamów na dodatkowe lekcje francuskiego dla swoich synów, wierząc, że to najlepsza inwestycja w ich życie. Wobec innych nacji stosunek jest zazwyczaj bardziej jednoznaczny. Hiszpanie postrzegani są podobnie do Francuzów, choć z mniejszym natężeniem emocji. Amerykanie cieszą się szacunkiem jako potężny sojusznik polityczny, a turyści z krajów takich jak Wielka Brytania są przyjmowani bardzo ciepło. Jako Polak byłem tym bardzo pozytywnie zaskoczony. Z nieznanych mi przyczyn byłem wielokrotnie i bezbłędnie rozpoznawany jako Polak, co spotykało się z dużą sympatią. Prawdziwym szokiem było dla mnie spotkanie Aziza, ponad 50-letniego Marokańczyka, który z pasją i całkowicie samodzielnie uczy się języka polskiego. Mówił pełnymi, poprawnymi gramatycznie zdaniami, co pokazuje niesamowitą otwartość i ciekawość świata, jaka drzemie w tym narodzie.


Imigranci i różnorodność Różnorodność w Agadirze, jak i w całym Maroku, ma kilka wymiarów. Z jednej strony miasto jest międzynarodowym ośrodkiem turystycznym, co sprawia, że na ulicach słychać mieszankę języków, a Europejczycy, w tym wielu emerytów z Francji, stanowią stały element krajobrazu. Z drugiej strony istnieje duża migracja wewnętrzna – ludzie z wiejskich, często biedniejszych regionów kraju przyjeżdżają do Agadiru w poszukiwaniu pracy w turystyce i usługach. W kontekście imigracji z innych krajów, w Maroku widoczna jest obecność migrantów z Afryki Subsaharyjskiej. Są to studenci, pracownicy, a także osoby traktujące Maroko jako kraj tranzytowy w drodze do Europy. Integrują się oni z lokalnym społeczeństwem, prowadząc małe firmy lub pracując w różnych sektorach. Co ciekawe, moje osobiste wrażenie jest takie, że na ulicach Warszawy można spotkać więcej czarnoskórych osób niż w Agadirze. Być może wynika to z faktu, że Agadir, mimo swojej turystycznej natury, nie jest głównym celem dla imigrantów z Afryki Subsaharyjskiej, którzy częściej wybierają większe metropolie, takie jak Casablanca czy Rabat, jako miejsce do życia.


Król, polityka i religia Król i polityka w Maroku to temat, w którym szacunek dla tradycji miesza się z dążeniem do nowoczesności. Monarcha, obecnie Mohammed VI, jest postrzegany przez większość narodu nie tylko jako głowa państwa, ale przede wszystkim jako główny gwarant stabilności i jedności kraju. W regionie pełnym niepokojów Marokańczycy często podkreślają, że to dzięki królowi ich kraj unika chaosu, jaki dotknął inne państwa arabskie. Król posiada również ogromny autorytet religijny jako "Dowódca Wiernych", co czyni go duchowym przywódcą narodu. Codzienny rytm miasta wyznaczany jest przez wpływ islamu, rolę meczetów i nawoływania do modlitwy (Adhan). Jednocześnie monarcha postrzegany jest jako modernizator, który inwestuje w infrastrukturę i reformy społeczne. Oczywiście pod powierzchnią istnieje świadomość problemów, takich jak nierówności społeczne czy korupcja, ale krytyka nigdy nie jest skierowana bezpośrednio w monarchę. Istnieją "czerwone linie", których się nie przekracza – otwarte krytykowanie króla, islamu czy kwestii Sahary Zachodniej jest absolutnym tabu. Dla Marokańczyków król to symbol, który spaja naród i chroni go przed wewnętrznymi podziałami.


Bezpieczeństwo Ogólne poczucie bezpieczeństwa w Agadirze jest wysokie, zwłaszcza w miejscach turystycznych, gdzie obecność policji i ogólny spokój sprawiają, że można czuć się swobodnie. Jednak jak w każdym dużym mieście, czujność jest wskazana, o czym przekonałem się na własne oczy. Byłem świadkiem sytuacji, która w jednej chwili pokazała mi zarówno zagrożenie, jak i niezwykłą siłę marokańskiego społeczeństwa. Dosłownie przede mną młody chłopak, prawdopodobnie Marokańczyk, wyrwał coś z ręki starszemu francuskiemu turyście – najpewniej telefon. Działając instynktywnie, złapałem złodzieja za ramię, ale był szybki, wyrwał się i zaczął uciekać. To, co stało się potem, było absolutnie zdumiewające i całkowicie zmieniło moje postrzeganie bezpieczeństwa w tym kraju. W jednej sekundzie cała ulica zareagowała. Kilku marokańskich przechodniów bez wahania rzuciło się w pogoń za złodziejem. Co więcej, jeden z przejeżdżających samochodów gwałtownie skręcił, próbując odciąć mu drogę ucieczki. Choć sama kradzież była przykrym incydentem, to spontaniczna i solidarna reakcja lokalnej społeczności była dla mnie znacznie ważniejsza. Pokazała, że takie akty są przez nich potępiane, a goście i turyści są pod niepisaną ochroną zwykłych ludzi. To wydarzenie, paradoksalnie, sprawiło, że poczułem się tam ostatecznie bezpieczniej.


Dużo zdjęć publikowałem na #boogietravel, ale jeżeli chcesz coś konkretnego to daj znać. Poszukam


#podroze #maroko #agadir #islam

1a68401d-2c78-406a-a202-d98b73979b0c
83f1dfa4-57ee-4a88-97c4-d5036954b521
2b6b82af-b1ad-491e-9f80-1cf3692bc920
800f353e-ae80-4df1-bca7-bfe17177a588
c22308d1-f84d-4ae3-b8fe-46eb78fbc756
bojowonastawionaowca

@boogie i o taki kontent coś tam na hejto robię, dziękuję

boogie

@bojowonastawionaowca ciężko pracuję nad liderem. Juz mam dość gejguru xD

jiim

Byłem, widziałem. W Marakeszu doświadczyłem największej chyba temperatury na zewnątrz w życiu, na placu było jakieś 50 stopni Celsjusza.


I typ, który na stoliku sprzedawał zęby na wymianę (serio, wysypana kupka zębów i jakichś protez) gonił mnie chcąc wycyganić bakszysz za zrobienie stoisku zdjęcia xD

Greenzoll

No ale zlapali w koncu tego zlodzieja czy nie, bo cliffhanger mi zostawiles niemały

boogie

@Greenzoll niestety nie wiem bo pobiegli za zakręt i już nie widziałem, ale jestem pewny, że tak.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj malutki post z plaży w Agadir o cenach. Najtańszą rzecz w sklepie jaką znalazłem to 2 dir. Jakiś jogurt, najtańszą rzaczą jaką kupiłem to 3.5 dir. Była to lokalna wersja Sprite o pojemności 250ml. 500ml coca cola to koszt 5.50 dir. Produkty marokańskie są o 30-50% tańsze niż importowane.


Tutejszy rynek jest zalany francuskim Danone oraz chińskimi samochodami oraz Dacia.


W komentarzach dodam inne zdjęcia z cenami.


PS. Marokański nabiał jest wyśmienity. Jogurty, serki bardzo smaczne.


#ciekawostki #boogietravel #podroze #agadir #Maroko

85964145-0130-4165-87c5-0fd20ce1c058
82f57709-5b88-4489-8c2b-b9470c986216
c4f74f87-9e86-45e0-904c-d9f60ed196f5
3cd81e4e-9c9e-49c6-8ca5-ad4e7f69e39f
e5275cd4-5c56-4613-9a1a-d06f18b2422e
tomilidzons

żeby inni nie musieli sprawdzać

1 Dirham marokański -0,40zł

boogie

@jajkosadzone kosztował chyba 80 dir, ale nie jestem pewny bo jedzony ze dwa dni temu :) Ten ze zdjęcia kosztował 60 dir. Mięsko to wołowinka i było mi ciężko dokończyć bo było tego bardzo dużo. Pizza Ristorante w tym sklepie kosztowała 40 dir, w knajpie od 50 do 80 dir. To jest raj dla #hejtokoksy bo można jeść wołowinę do "porzygu" :)

41dd547c-d690-4d3a-9822-3c4f359d8bdf
Gustawff

Widzę że ceny jabłek nie tylko w Polsce pojebało.

boogie

@Gustawff jabłka są tutaj względnie egzotyczne :) Brzoskwinia ma połowę ceny jabłka.

Zaloguj się aby komentować

Ale kozy na drzewie to dzisiaj nie widziałeś :)


Wielu z Was zna słynne zdjęcia z Maroka, gdzie na drzewach siedzą sobie kozy. Sam byłem świadkiem tego widoku i zastanawiałem się, czy to w ogóle jest naturalne zachowanie?


Dlaczego kozy wchodzą na drzewa?


Otóż jest to w pewnym sensie naturalne. Kozy są znane ze swoich umiejętności wspinaczkowych i w górskich rejonach często wykorzystują je do zdobywania pożywienia. W Maroku, gdzie roślinność jest rzadka, wspinają się na drzewa arganowe, żeby zjeść ich liście i owoce. Ich naturalny instynkt pcha je w górę w poszukiwaniu jedzenia.


Ale czy ten widok, który widzimy na zdjęciach jest w 100% naturalny?


Niestety nie. Choć sama umiejętność wspinania się jest naturalna, to scena, którą widzicie, często jest celowo tworzona pod turystów. Miejscowi "pasterze" specjalnie zachęcają lub wprost wsadzają kozy na drzewa, aby przyciągnąć turystów i zarobić na zdjęciach. Zbyt długie przebywanie kóz na drzewach jest dla nich niezdrowe, a do tego niszczy same drzewa, które są pod ochroną UNESCO.


Więc jeśli będziecie w Maroku i zobaczycie kozy na drzewach - to jest to widok, za który często stoi ludzka interwencja.


#Maroko #Agadir #natura #ciekawostki #boogietravel #podroze


PS. Jak się wrzuci coś wi cej niż raz to przepraszam, ale tutajszy internet działa.., a czasami nie działa :)

ef1227d4-6e4e-4596-a0cf-30e61b4c7760
890388d3-2bb4-4336-9b7e-d8d84cdd49d4
a4cc926d-dc29-4415-b381-c056635610bc
90f86b88-e30d-4df2-ac4e-e73ba2ed5c1b
018ef0b6-973e-4ccd-98e4-1410b6975832
Villdeo

W Maroku to się jedzie Góry Atlas oglądać, a nie kozy

boogie

@Villdeo może kiedyś :) W góry jadę za dwa tygodnie (choć nie te marokanskie).

Zaloguj się aby komentować

Hoszin

Fajny widok, jakie piętro?

boogie

@Hoszin to jest szczyt Agadir Oufella. Miasto nie ma wysokiej zabudowy. 10 to chyba najwięcej co widziałem. Tutaj są trzęsienia ziemi i nie buduję się wysoko.

Zaloguj się aby komentować

zachlapany_szczypior

@Deykun no chłop pobłądził trochę, każdemu się zdarza.

A tak serio to jakiś recykling solarisów pewnie i wywalone mają co tam jest napisane, byle numer sie zgadzał xD

RACO

Ewidentnie się zgubil

izopropanol

@RACO skąd wiesz, przeciez trasy autobusów często nie są poprowadzone najkrótszą trasą

jonas

Miszewo, Marakesz, panie, ja robiłem prawko na autobus w wojsku, a nie studiowałem geografię.

Zaloguj się aby komentować

Deykun

@Kesik standardowy maczek, chyba tylko nie było hamburgerów z bekonem.

Fausto

Halal - jak zrobić okrutny ubój jeszcze bardziej okrutnym

Zaloguj się aby komentować

cweliat

@smierdakow Tam w ogóle coś jest? Z nazwy brzmi jak duża piaskownica

smierdakow

@cweliat


Jednak pod jego glebą znajdują się obfite zasoby fosforanów —, istotnego składnika produkcji nawozów, który po wojnie na Ukrainie stał się towarem o strategicznym znaczeniu. Terytorium to posiada również bogate wody rybackie wzdłuż wybrzeża Oceanu Atlantyckiego.

Zaloguj się aby komentować

Następna