W ramach wolnego czasu wpadłem na pomysł pogrania w golfa i sprawdzenia, czy to sport dla mnie. Lubię na sobie sprawdzać różne aktywności, zanim powiem NIE, stąd też próba zdoktoryzowania się w temacie.
W Polsce nie da się zagrać na polu golfowym bez posiadania Zielonej karty PZG (Polskiego Związku Golfa) lub Karty Handicapowej PZG, więc moja przygoda wiąże się z przejściem kursu na jedną z kart.
Wrażenie po 2 dniach kursu (3h każdy) są całkiem pozytywne. Większość sportów wymaga dużo prezycji i nie inaczej jest w golfie, bo postawa przy uderzeniu ma ogromny wpływ na to jak i jak daleko uderzymy piłeczkę. To co jest w golfie dość unikalne, to przede wszystkim 2 rzeczy:
-
zasady, kultura i wzajemne zrozumienie - bo każdy zaczynał z tego samego poziomu, nawet jeśli teraz jest na dużo wyższym i jego handicap zbliża się do 0.
-
Gra na łonie natury i jej zmienność: jeziorko, krzaczki, drzewa, większa trawa i równiutko skoczony green. A do tego cisza i spokój, bo jedną z zasad jest też zachowanie niemal całkowitej ciszy.
Dziś udało mi się utopić 2 piłki, zagrać piłkę w krzaki, ale też zaliczyć jeden dołek poniżej mojego handicapu, co daje ogromną satysfakcję, szczególnie jak na pierwszą grę w życiu
To dopiero pierwsze szlify, ale też jeden z tych sportów, który zawsze miał dla mnie ogromną barierę wejścia, a w rzeczywistości wcale tak nie jest. Jest drogi, ale to nie tak, że jest droższy niż tenis ziemny, a już na pewno nie jest dużo droższy niż bieganie, jeśli policzymy rotację butów, koszulki, spodenki, zegarek itp.
Przykładowo, wejście na pole golfowe, na pełne 18 dołków to koszt około 200zł i ponad 6h gry. Jeśli porównamy ten koszt z kręglami czy bilardem, to wyjdzie taniej. Kije i i torba na nie, są drogie, ale to też jednorazowy koszt, którego nie powtórzysz zbyt szybko, a im częsciej nimi grasz tym tańsze staje się każde uderzenie.
Polecam spróbować
#golf #hobby #czaswolny