@Caesium jak czytam takie historie to serio jestem coraz bardziej szczęśliwy z faktu bycia jedynakiem i tego, że nie muszę przechodzić takich zjebanych rzeczy. Ja od najmłodszego jakoś taki byłem, że nie goniłem od sklepu do sklepu chcąc, żeby rodzice mi ciągle coś kupowali, więc jak już się coś takiego zdarzyło, to zwykle kupowali to bez żadnego "ale"- ot przykład: pierwszy komputer. No a potem od czasów nastoletnich chwytałem się różnych prac, żeby odłożyć kasę, więc od początku mam ten naturalny szacunek do pieniądza i wiem, że jak sam nie odłożę i się nie zatroszczę o to, to kasa mi magicznie z nieba nie spadnie. Ale mam dobrego kumpla z czasów od gimbazy, który ma siostrę-bliźniaczkę i brata, 7 albo 9 lat młodszego, nie pamiętam dokładnie, ale coś między tym. I jest dokładnie tak jak pisaliście wyżej- taka rodzicielska "mądrość etapu"- on z siostrą mieli wychowawczy mortal kombat i wychowanie w stylu "sami sobie na wszystko zapracujcie bo ja na was nie wyrobię", ale jak te 7-9 lat później urodził im się jeszcze brat, to ten miał podstawiane pod nos absolutnie wszystko co tylko burknął, że chciałby to mieć. I to nie, że to jakaś biedna rodzina, czy kiedyś byli biedni, a teraz się dorobili, czy nie wiem- kumpel z siostrą byli "niechcianą ciążą", czy coś, tylko właśnie taka "mądrość etapu"- kiedyś to radź se sam, sam na wszystko zapracuj i nie oczekuj ode mnie niczego, musisz się usamodzielnić, nie oczekuj, że będziemy cię utrzymywać w nieskończoność, kształć się, jak najszybciej znajdź pracę i elo. Przez to oboje zapierdalali jak głupi od najmłodszego i jego siorka długo zwlekała ze ślubem, bo chciała mieć wesele, a starzy jedyne co jej koniec końców "dali" na tę okazję... to skrzynkę wódki.
A potem urodził się młody i w stosunku do niego (i tylko do niego) wajcha została przestawiona w drugą stronę i było kupowanie mu wszystkiego co tylko chciał, zakładanie mu w wieku kilku lat kont oszczędnościowych, fundowanie mu wszystkich wycieczek i wakacji, zafundowali mu kursy i egzaminy na prawo jazdy (tak, w liczbie mnogiej, bo zrobił nie tylko na auto ale też na motocykl), po czym zrobili mu po każdym zdanym egzaminie "prezent" w postaci wycieczki do salonu, gdzie sobie mógł wybrać nówkę sztukę, oni mu fundowali wybrany model, 100%, w full opcji, tak samo mieli plany mu kupić działkę i postawić dom (!), ale w końcu "ograniczyli się" do kupienia i urządzenia mu mieszkania i to nie jakiegoś 25-metrowego kurnika, tylko 100-metrowej chawiry jak ogłosił, że ma dziewczynę. Jak padła informacja, że będą się chajtać, to starzy odjebali im takie wesele i takie prezenty zafundowali, że aż podobno reszcie rodziny zrobiło się nieprzyjemnie jak sobie przypomnieli jaki ślub i wesele miała ta siostra.