Zdjęcie w tle
Wrzoo

Wrzoo

Lider
  • 1045wpisy
  • 9254komentarzy
Wrzoo userbar

Czytam na #bookmeter, piszę w kawiarence #zafirewallem, o wodzie przypominam w #codziennepiciu

Kontrola nawodnienia


Dzień dobry, dzień dobry! W końcu nadeszła sobota, i właściwym jest rozpocząć ten wspaniały dzień od #codziennepiciu


Co dobrego już wypiliście? Była już może jakaś szklaneczka wody? ...A dacie się namówić na kolejną?


PS. Zawsze, gdy wbijam do kogoś i pytają mnie, czego się napiję, "Może kawę? Herbatę?", nawet się nie zastanawiam i z automatu mówię, że wodę. Dopiero po wodzie mogę zacząć coś myśleć o innych napojach Też tak macie?


#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #przypomnienie

01dcc87b-2621-422a-bee7-5513acc79810
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Wzięli i mnie wylosowali, co zrobić. Obowiązek obowiązkiem jest, XXXI edycja bitwy #nasonety musi posiadać utwór #diproposta ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wrzucam go więc szybciutko przed wyjściem do opery.


No to sięgnęłam dla Was dzisiaj po notatki ze studiów i wyciągnęłam sonet od pana Iwana Bunina, którego tytuł mnie urzekł, bo brzmi dziebko szatańsko, mimo swojego boskiego rodowodu.


Sabaoth


Pamiętam arkad cień, kamieni chłód,

W środku światełko i lśniącą atłasu

Czerwień we wzorze starych carskich wrót,

Gdzie złoty błyszczał mur ikonostasu.


Pamiętam błękit kopuły, gdzie Bóg,

Sabaoth, wziąwszy w objęcia szerokie

Stojący pod nim biedny, ciemny lud,

Wśród gwiazd panował spowitych w obłoki.


Był wieczór, marzec, błękit migał w tle

Z wąziutkich okien w kopule przebitych,

Martwo dźwięczały starodawne słowa.


Wiosenny odblask znaczył śliskie płyty,

A tam, nade mną, groźna, siwa głowa

Wśród gwiazd płynęła spowitych we mgłę.


***


Dla przypomnienia, w naszej zabawie #nasonety przygotowujemy sonety-odpowiedzi na wiersz główny (oznaczony jako #diproposta).

Skrót zasad:


  • piszemy sonet w odpowiedzi na ten wyżej, ma się z nim rymować

  • rymujące się słowa nie mogą się powtórzyć, nie można użyć "brzozach", "biała", "płynie" itd.

  • sonet piszemy w społeczności Kawiarnia "Za Firewallem"

  • umieszczamy tagi #diriposta i #nasonety żeby inne ludki dostały powiadomienia (albo i nie dostały)


#poezja #zafirewallem

8d89ce45-b159-473f-bb5d-9068139e10aa
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Temat na dziś: #opera


Jakieś dwa lata temu wraz z mężem odkryliśmy frajdę, jaką daje chodzenie do opery.

Być może nigdy nie byliście w operze i chcielibyście zacząć, ale nie wiecie, z czym to się je. No to przyjdę Wam z pomocą! Też po części dlatego, że chciałabym zobaczyć w operze więcej młodych ludzi


Czym jest opera?


Opera to taki teatr na sterydach. W dużym skrócie, jest to spektakl, w którym śpiewacy odgrywają role i wypowiadają się, śpiewając. Akompaniuje im orkiestra.


Są dwa główne elementy opery: muzyka oraz libretto. Libretto to tekst, scenariusz. Libretto śpiewane jest w języku oryginału (np. "Carmen" śpiewana jest po francusku). W teatrach operowych nad sceną znajduje się wyświetlacz, na którym na bieżąco wyświetlane jest tłumaczenie tekstu (przede wszystkim na polski, choć w niektórych teatrach, np. w Narodowym w Warszawie, polskie opery mogą być wyświetlane z napisami po angielsku). Tak więc nawet, jeśli nie rozumiecie śpiewu, to ratują Was napisy.


Opera składa się z aktów. Czasem są trzy, czasem cztery, czasem pięć... zależy od libretta. W czasie spektaklu robione są zazwyczaj 1-2 przerwy, około 15-20-minutowe. Wówczas można wyjść do foier, skorzystać z baru, toalety, rozprostować nogi.


Opery bywają też umajone tańcem - wówczas tancerze baletowi wykonują układy, towarzysząc śpiewakom na scenie. Mamy dzięki temu 2w1: idziemy i na operę, i trochę na balet! ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Opera może trwać 2-3 godziny, czasem nawet ponad 3. Ale uwierzcie mi, dzieje się tam tyle, że szybko zlatuje.


W zależności od reżysera spektaklu, opera na deskach jednego teatru może wyglądać inaczej, niż na deskach drugiego. Sporo oper wystawianych jest w nowoczesnej formie, gdzie kostiumy i scenografia nie naśladują tradycyjnych z czasu premiery, są bardziej uwspółcześnione.


Bilety


Tu wszystko zależy od samego teatru operowego, ale podam Wam info na przykładzie Opery Bałtyckiej w Gdańsku. Miejsca w teatrach operowych są numerowane. Można je kupić wcześniej, albo w dniu spektaklu (choć należy się liczyć z tym, że będą gorsze lub nie będzie ich wcale). Niektóre teatry sprzedają bilety w niższej cenie w dniu spektaklu, by zapełnić salę.


Cena biletu zależy od miejsca, które wybierzecie. Miejsca, z których scena jest najlepiej widoczna (niekoniecznie pierwsze rzędy) to koszt wyższy, a im gorsza - niższy.

Przykładowo w Gdańsku bilety w tych rzędach premium kosztują koło 130 złotych, a najtańsze - 85 na droższe spektakle. Nasza opera jest, niestety, jedną z droższych. W Łodzi cennik podstawowy to 90 zł za miejsca premium, a 50 zł za miejsca gorsze, jeśli kupi się je odpowiednio wcześniej.


Teatry operower oferują różne formy zniżek: bilety ulgowe, zniżki na karty biblioteczne, zniżki na kartę dużej rodziny.


Pamiętajcie, że teatry operowe wystawiają nie tylko opery, ale też balety, operetki i inne spektakle. Przed zakupem biletu warto sprawdzić, na co planujecie iść


Wyjście do opery krok po kroku


Najważniejsza rzecz: nie spóźnij się. Jeśli spektakl zaczyna się o 19:00, to on naprawdę zaczyna się o 19:00. No, dobra - kilka minut po, ale nie ma tu takiej obsuwy, jaka jest w kinie czy na koncercie. Jeśli się spóźnicie, możecie nie wejść na salę aż do pierwszej przerwy. A to trochę kicha, bo jednak przegapiacie ponad godzinę spektaklu.


Opera idzie z duchem czasu, dlatego nie należy się aż tak przejmować strojem. Ja traktuję wyjście do opery jako okazję do usukienkowania się, ale nie ma co na siłę wbijać się w sztywne buty i marynarę. Jeśli wyglądacie czysto i schludnie, i jest Wam przy tym wygodnie, to najważniejsze. Wiecie, tak, jakbyście się wybrali na imieninową kawę do cioci, żeby mama Wam nie suszyła głowy.


Żeby wiedzieć, co się dzieje w trakcie opery, możecie sobie przed spektaklem przeczytać informacje o niej w Internecie, albo zakupić u pań bileterek program. Albo możecie poczytać sobie o operze po spektaklu, żeby uniknąć spoilerów.


Gdy przychodzicie do opery, najczęściej pierwsze miejsce, do którego się kierujecie, to szatnia. Tam oddajemy kurtki i parasole. Nie spotkałam się z płatną szatnią w operze.

Z szatni wychodzimy do foyer. Jest to pomieszczenie będące, powiedzmy, poczekalnią. To tu gromadzą się widzowie przed spektaklem zanim otwarte zostaną drzwi na widownię oraz w czasie przerwy. We foyer zwykle można kupić napoje, ciasta itp. Nikt nie spojrzy na Was krzywym okiem, jeśli butelkę z wodą zabierzecie na salę, ale kawki czy jedzenia już raczej się nie wnosi.


Przed rozpoczęciem spektaklu usłyszycie 3 dzwonki.

Pierwszy dzwonek informuje, że można wchodzić na salę. Podchodzicie wówczas do pani bileterki, ona sprawdza Wasz bilet, i możecie wchodzić na salę.

Drugi dzwonek informuje, że trzeba sprężać poślady, jeśli jeszcze nie weszliście na salę. Spektakl wkrótce się rozpocznie, więc tym bardziej zmierzajcie w stronę pań bileterek.

Trzeci dzwonek to dzwonek śmierci. W sensie, oznacza, że spektakl się rozpoczyna, i po nim już raczej na salę nie wejdziecie.


Gdy panie bileterki Was przepuszczą, zmierzacie na widownię. W przypadku większych sal jest kilka wejść. Są oznaczone, więc znając swój rząd i miejsce, nie zgubicie się. Zajmujecie swoje miejsce i nasłuchujecie, jak orkiestra się stroi i wykonuje ostatnie ćwiczenia. To mój ulubiony fragment. Niektórzy podchodzą też do podscenia, gdzie rezyduje orkiestra, i zaglądają do nich. Imo spoko, ale gdybym to ja grała w orkiestrze, nie chciałabym, żeby ktoś przyszedł i patrzył się na mnie tak z góry...


Myślę, że nie muszę o tym powtarzać, ale przed operą wyłączacie telefon. Fajnie, gdybyście włączyli tryb "Nie przeszkadzać", żeby nie było słychać wibracji. W dobie smartwatchy dobrze jest też zrobić tak, żeby Wasz telewizor na nadgarstku nie świecił, bo gdy zgasną światła, to wszystko widać.

Niestety, z moich obserwacji wynika, że to osoby starsze nie szanują innych widzów oraz występujących, i z jasnością ekranu na 100% przeglądają wysłane im memy na WhatsAppie już po zgaśnięciu świateł.


Gdy zgasną światła, rozpoczyna się spektakl. Zachowujemy ciszę. Po chwili na podsceniu powinien pojawić się dyrygent - zwyczajowo witamy go oklaskami. Dyrygent rozpoczyna spektakl uwerturą - to jest pierwszy motyw muzyczny, który może nam towarzyszyć w dalszych częściach spektaklu. Zazwyczaj jest grany jako "wstępniak" jeszcze zanim śpiewacy operowi wyjdą na scenę.


Co z klaskaniem? Uwierzcie mi, ja jeszcze nie wyczułam, kiedy jest ten właściwy moment na inicjację oklasków. Dlatego klaszczę wtedy, kiedy inni też klaszczą. Tak jest najbezpieczniej. Zazwyczaj oklaski pojawiają się po ważniejszych ariach lub trudniejszych partiach wokalnych.


Po godzinie-półtorej - przerwa. Możecie pozostać na sali, ale naprawdę polecam rozprostowanie kości i wyjście do foyer. Po kilkunastu minutach znowu usłyszycie dzwonki - zmierzajcie na salę, by zdążyć przed trzecim.


Gdy spektakl się skończy, na scenę opadnie kurtyna. To jest moment, w którym klaszczemy. Na scenę zaczną wychodzić po kolei ci, którzy nas zabawiali: zespół taneczny, chór, partie zespołowe, partie solowe, dyrygent... Dobrym zwyczajem jest oklaskać każdego. Sporo osób na widowni będzie wstawać, żeby wyrazić swój zachwyt danym występem. No ale, wiecie, nie musicie. Nie ma obowiązku.


I to tyle! Przeżyliście swoje pierwsze doświadczenie operowe Gdy artyści opuszczą scenę, możecie zmierzać do wyjścia. Nie ma bisów. Kierujecie się do szatni, odbieracie swoje manatki, i idziecie w świat.


Jaka opera na początek?


Każdy fan opery udzieli Wam innej odpowiedzi, moja brzmi: fajnie jest pójść na coś, czego motywy muzyczne znacie. Carmen, na której byłam ostatnio, utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Naprawdę dobrze się bawiłam, i miło było słuchać arii, które znam.

Jeśli macie ochotę na emocje, to z całego serca polecam Madame Butterfly. Jest w moim top 3, i raczej nieprędko z tej topki wypadnie. Znajoma skrzypaczka trafnie powiedziała, że jest to jedna z niewielu oper, w której dzieje się, nie jest banalna. Bo, niestety, gdy już się zacznie wkręcać w opery, to szybko okazuje się, że motyw nieszczęśliwej miłości będzie nam towarzyszył chyba zawsze. Madame Butterfly też go ma, ale jest przy tym tak emocjonująca, że siedzimy i przeżywamy wszystko, co się dzieje na scenie.

Dużo dobrego słyszałam też o Rigoletto oraz Cyruliku sewilskim, z których motywy muzyczne są mi znane, ale nie widziałam ich jeszcze na scenie. Są to lekkie, przyjemne opery.


Fajne te opery, fajne, ale drogo w opór...


No dobra, nie jest najtaniej. Ale opłacenie gaży takiej rzeszy ludzi wymaga środków. Z powietrza się nie wezmą.

Ale jest jeszcze fajna opcja bezpłatna: OperaVision. To portal, na którym wrzucane są spektakle z teatrów operowych i baletowych z całej Europy. Są dostępne do obejrzenia przez określony czas, regularnie pojawiają się nowe spektakle.

Strona dostępna jest tu:

https://operavision.eu/


To chyba tyle Mam nadzieję, że zachęciłam Was choć trochę do zainteresowania się operami. To naprawdę nie jest elitarna rozrywka, a może okaże się, że się Wam spodoba tak, jak i mi.


#kultura #hobby #muzykaklasyczna #corobicwweekend

50f3de17-ec7e-4ce3-9de7-2eef5d86721f
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia


Dzień dobry, dzień dobry! Dotrwaliśmy do piątku, ale nie zwalniamy z #codziennepiciu


Jak Wam mija dzień? Napiliście się już czegoś dobrego? A macie ochotę na jeszcze szklaneczkę wody? To zapraszam, polewam!


PS. Nie znoszę, gdy zamawiam w knajpie dzbanek wody i przynoszą go z jakimiś cytrynami i innymi miętami. Jak zamawiam, od razu mówię, że bez niczego, sama woda... i zawsze czuję się jak wybredne dziecko


#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #nawodnienie#przypomnienie

92f9f381-ede3-4ce9-a815-cee666b76b4d
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci


Zasady i opis naszej zabawy znajdziesz o, tutaj.


Pomysł na to opowiadanie przyszedł sam. No, może trochę inspirowany filmikami Drain Cleaning Australia.

Absolutnie obrzydliwe filmiki, oczu się oderwać nie da. Gorąco polecam.


***


Gumiaki


Niecodziennie człowiek budzi się w głuszy (norweskiej, lub innej zimnej) ubrany w strój renifera, przywiązany pasami transportowymi do drzewa. Niecodziennie też widzi naokoło siebie grupę upalonych nastolatek przebranych w stroje - nazwijmy to - wiedźmie (choć ewidentnie kupione na Shein czy innym Temu). A jedyne, czego chciałem, to kupić solidne gumiaki.


Ale zacznijmy od początku. Przedstawicielowi klasy średniej - nomen omen niemogącemu zapewnić sobie godnego życia za swoją pensję… czy to w dalszym ciągu jest klasa średnia? - po ukończeniu studiów nie zostaje za wiele dostępnych ścieżek życia do wyboru. Nie urodziłem się w opływającej w luksusy rodzinie, nie miałem zapewnionego mieszkania po rodzicach (ani nawet kawalerki po babci, bo stara dalej dycha), a matematyka stosowana, którą studiowałem, okazała się nie być zbyt przyszłościowym kierunkiem. No, chyba że zacząłbym bezpłatne praktyki załatwione po znajomości na dwa lata przed rozpoczęciem nauki. Może wówczas zapewniłbym sobie jedno z tych miejsc pracy, które trzydziestu siedmiu osobom z mojego roku udało się obsadzić. Jako trzydziesty ósmy, musiałem zacząć kombinować.


I tak trafiłem do pana Zenka. Pan Zenek, człowiek wybitny, prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą nierejestrowaną. Słowem, pracuje na czarno. Jego samego można też pomylić z czarnym, bo pan Zenek nie wierzy w ochronę przed słońcem. Skutkiem tego jest skóra ciemna prawie tak, jak u Olisadebe. Tylko bardziej zaorana bruzdami. No i Olisadebe nie był taki wysuszony.


Pan Zenek jest prawdziwym fachurą i człowiekiem, którego po prostu trzeba znać i mieć namiar do niego w gotowości. Zajmuje się jedną ze strategicznych, kluczowych i niezbędnych dla społeczeństwa profesji. Pan Zenek bowiem jest zawodowym odtykaczem kibli, odpływów i kanalizy wszelkiej. 

A ja mogę z dumą powiedzieć, że jestem jego uczniem. Czeladnikiem. Terminatorem.


Pan Zenek to dobry kumpel mojego ojca jeszcze z woja. Razem trafili do jednego czołgu ćwiczeniowego (Bażant 7) i od tamtej pory tworzyli silną, prawdziwie męską przyjaźń: ilekroć widzieli się na mieście, wpadali sobie w ramiona i obiecywali, że wyjdą wspólnie na piwo. I tak co kilka miesięcy przez przeszło 45 lat. 

W czasie jednego z takich spotkań na mieście mój ojciec wymyślił nawet hasło reklamowe dla pana Zenka: “Zenka odtykanie jest tak dobre, że o panie!”. Mój chlebodawca wydrukował je sobie nawet na wizytówkach. W sensie, takich pociętych karteczkach z domowej drukarki, bo na zwykłe wizytówki trochę szkoda mu kasy. Mam w planie zamówić mu porządne wizytówy z okazji jego siedemdziesiątki.


Razem z panem Zenkiem jeździmy na nagrane roboty i przepychamy, co wlezie. Toalety, zlewozmywaki, umywalki, wanny, kanalizę w blokach, odpływy na podjazdach… Nawet nie wiecie, jak wiele rur jest obecnie zapchanych. I w każdej sekundzie na całym świecie jakiś pan Zenek, cały ochlapany syfem, wykonuje mocniejsze pchnięcie przepychaczką i triumfalnie krzyczy: “Poszłaaaa bestiaaaa, kur&%aaa!”. A jego pomagier może doświadczać tego triumfu, kąpać się w tym blasku spływającym na niego z faktu bycia w tym miejscu, o tym czasie, przy tym klopie.

Nie ma lepszego uczucia pod słońcem.


***


Nadeszła jednak jesień, i okazało się, że spadające liście wyrządzają więcej szkody, niż możnaby się po nich tego spodziewać. Oprócz standardowego udrożniania toalet i zlewów mamy teraz około 230% wzrost zapotrzebowania na odtykanie odpływów garażowych i rynien. Bo wiecie, chcę, żeby moje studia się jednak do czegoś przydały, to robię panu Zenkowi statystyki. Wszystko wrzuciłem do Excela, pokategoryzowałem, przygotowałem formuły, podział na tygodnie, miesiące i lata… Pan Zenek co prawda złapał się za głowę i powiedział: “Chłope-e, ty to nie masz czasu na co marnować, na dziewczynki byś poszedł, a niee”, ale ja wiem, że kiedyś to się przyda.


No, w każdym razie, wzrost zapotrzebowania na usługę odtykania rur zewnętrznych wzrósł na tyle dramatycznie, że pan Zenek zdecydował się powierzyć mi część swoich klientów. Jest to nobilitacja, jakiej się nie spodziewałem. Do tej pory byłem tylko “przynieś, wynieś, pozamiataj” (i to dosłownie), a teraz nagle dostałem swój sprzęt (a raczej pożyczony przez pana Zenka z akompaniamentem głośnego: “Tylko mi tu niczego nie popsuj!”) i mogę swoim samochodem (a w zasadzie mojej matki, bo i tak nigdzie nie jeździ, to co ma tak stać) pojechać na robotę do klienta!


Był tylko jeden problem. Gumiaki.

Od kiedy pamiętam, moje stopy były wybitnie niewymiarowe. Tam, gdzie u normalnych ludzi są szerokie, tam u mnie są wąskie. Tam, gdzie powinny być wąskie, są szerokie. Nie mówiąc już o tym, że pięta wystaje mi w tak dziwaczny sposób, że nie ważne, jakiego buta używam, i tak robią mi się pęcherze na piętach. Bezpieczne są tylko klapki, no ale w klapkach na robotę nie pojadę. Dość już się nasłuchałem o grzybicy stóp pana Zenka, której nabawił się w osiemdziesiątym siódmym za sprawą klapków. I tym bardziej nie chciałem pożyczać butów od niego. Grzybica to nie moja para kaloszy.


Przed swoją pierwszą robotą postanowiłem więc poszukać sobie porządnych gumofilców. Zostały mi trzy dni na znalezienie idealnej pary.

Pierwszego dnia wyprawiłem się do okolicznego dużego miasta, Piły. Bilet na PKS kosztował 8 złotych. Postanowiłem odnotować tę kwotę i dodać ją później do arkusza z wydatkami na robotę, by uzyskać pełny koszt zakupionego obuwia.

Niestety, wyprawa okazała się być płonną. Schodziłem pięć różnych sklepów obuwniczych. Wybór gumiaków był niezadowalający, a to przełożyło się na brak odpowiedniego obuwia na moje płetwy. Podobnie było w sklepach wędkarskich, koniarskich oraz majsterkowych. Wszystkie dostępne egzemplarze obuwia nie nadawały się na moje platfusy.

Odnotowałem w arkuszu 8 złotych za bilet powrotny i postanowiłem kontynuować poszukiwania następnego dnia.


Tym razem stwierdziłam, że zaufam Internetowi. Co prawda robota nagrana jest na jutro, ale jeśli znajdę coś odpowiedniego i się sprężę, to będę mógł pojechać nawet do innego miasta, zakupić optymalne gumiaczki, i wrócić do domu na ciepły budyń wieczorem.

Rzeczywistość zmusiła mnie do pohamowania swojego entuzjazmu. Po dwóch godzinach szukania dalej byłem w czarnej d⁎⁎ie. Wielokrotnie natykałem się na te same modele, które widziałem już w Pile. Pozostałe sklepy nie oferowały za wiele więcej. Traciłem nadzieję.

Na dwudziestej stronie Google trafiłem jednak na intrygującą wzmiankę. Ktoś na forum internetowym “Heksegummistøvler” przywołał informację o niesamowitej parze gumowego obuwia, za które - według Google Translate - “można zabić”. Opisał w nim, że prosi o kontakt każdą zainteresowaną osobę, to “poświęci się i tę ofiarę uczyni”. Według tłumacza gumiaki miały rozmiar 44, więc w sumie mój, a przynajmniej tak wywnioskowałem z przetłumaczonego wierszyka:


W Dunderlandu lesie

Zbierze się czterdzieści i cztery

Czarne jak śmierć wodery

Ofiarę panu przyniesie


“Ten Google się wyrabia! Zrobił tak, że wierszyk się rymuje!”, pomyślałem.

Chociaż ogłoszenie sprzedaży gumiaków w formie wierszyka brzmiało trochę niepoważnie, to stwierdziłem, że zaryzykuję. Ahoj, przygodo!

Pani sprzedawczyni o nicku Johanne_Nielsdatter nie podała, co prawda, ich ceny, ale postanowiłem napisać do niej mimo to. Sprawdziłem nawet loty, i w okolicy Dunderlandu znajduje się lotnisku, z którego są ode mnie loty za 10 złotych w obie strony. 

Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Dopisałem, naturalnie, bilety do kosztów w tabelce, spakowałem plecak (zostawiając przezornie miejsce na gumiaczki), i ruszyłem na lotnisko. W międzyczasie Johanne odpisała mi, że nie może się doczekać i że rytuał jest gotowy. Być może translatorowi chodziło o “obiad”, tylko źle przetłumaczył - to miłe z jej strony, że ugości strudzonego wędrowca pożywieniem!


Cztery godziny później byłem już w powietrzu, otoczony przez innych rodaków, ruszających w stronę kraju lubującego się w lukrecji za pracą. W duchu śmiałem się, że oni jadą tyrać, a ja jadę po buty do tyrania i jeszcze tego samego dnia wracam do naszej pięknej ojczyzny.


Na lotnisku wypożyczyłem najtańsze (i w zasadzie jedyne) dostępne auto - Fiata Pandę. To zawsze są Pandy. Zawsze tak samo zmęczone przez życie i zawsze tak samo śmierdzące w środku. Tyle dobrego, że ktoś w przypływie geniuszu zawiesił w środku Wunderbauma - dzięki temu mam w co wsadzać nos, gdy chcę zmienić jakość powietrza, którym oddycham. Szkoda, że to wanilia.


Do Dunderlandu jedzie się piękną drogą pośrodku lasu. 30-kilometrowa podróż minęła w trymiga, umilana zgrzyto-szumami radia niemogącego dostroić się do stacji. Gdy do miejsca docelowego zostało mniej, niż pół kilometra, zacząłem się rozglądać. W końcu jednak dotarłem do punktu oznaczonego wysłaną mi przez Johanne pinezką. Zatrzymałem auto na leśnym parkingu i wysiadłem.

Spokoju tego miejsca nie da się opisać. W tle słyszałem szemrzący strumyk, gdzieś niedaleko w drzewach dzięcioł wykonywał ciężkie operacje na otwartych drzewach. Podszedłem do jednego z drzew, by podziwiać porosty - niewątpliwą oznakę czyściusieńkiego powietrza.


Za plecami usłyszałem kroki. Odwróciłem się, ale było za późno - przed oczyma mignęło mi coś na kształt wielkiej lagi, a po sekundzie poczułem silne łupnięcie w głowę. Osunąłem się na kolana i odpłynąłem świadomością ponad Midgard.


***


Nie wiem, po jakim czasie się ocknąłem. Podniosłem lekko głowę i spróbowałem się przeciągnąć, ale poczułem, że jestem skrępowany. Jak się okazało, skrępowano mnie pasami transportowymi pana Zenka, które wziąłem ze sobą do plecaka, by w razie czego opasać swój plecak, żeby mieścił się do tej maciupeńkiej półki na bagaż podręczny. Dodatkowo, ktoś przebrał mnie w jednoczęściowy strój - jakiegoś renifera, czy ki ch*&j... Na pewno sam poliester, bo siedząc na zimnej ściółce nie czuję żadnych odmrożeń w pośladkach. Izoluje fenomenalnie.


Rozejrzałem się nieco nieprzytomnie, i wtedy zobaczyłem przed sobą TO.

Gigantycznego. Rozbebeszonego. Łosia.

W jedną chwilę oprzytomniałem, tętno skoczyło mi jak na obronie magisterki. W co ja się wpakowałem? Czy tak krew na pasach transportowych jest moja, czy łosia? I gdzie są moje obiecane gumiaki?!

Dotarło też do mnie, że nie jesteśmy z łosiem sami. Naokoło nas w lesie siedzi ogromna grupa nastolatek popijających nieokreślone napoje ze srebrnych kielichów. Każda jedna przebrana jest jak na Halloween.

Wyróżniają się wśród nich trzy. Siedzą tuż przy łosiu i głośno między sobą debatują, zakładam, że po norwesku. Kompletnie nie rozumiem, co mówią, i wyłapuję tylko pojedyncze powtarzające się: “ofring”, “ritual”, “djevel”, “narkotika”... 

W pewnym momencie jedna z nich, wyglądająca na mocno sfrustrowaną, podchodzi do mnie i wyciąga rękę. Mimowolnie kulę się, bojąc się znowu oberwać w łeb, ale ona tylko podnosi mój plecak, który najwyraźniej cały czas leżał obok mnie. Otwiera go i zaczyna w nim grzebać, po czym wyjmuje…

“Ej, panna, tego nie bierz, to jest udrożniacz do rur”, mówię jej. Panna patrzy na mnie, kompletnie nie rozumiejąc.

“Legemiddel? Urter?” - pyta, wskazując na torebkę z udrożniaczem, którą zawsze mam ze sobą w razie czego. Pan Zenek nauczył mnie, by być zawsze przygotowanym. W sumie nikt na lotnisku nie powiedział mi, że nie wolno przewozić samolotem takich rzeczy, to czemu nie?

“U-droż-niacz. Do robienia drożności… Kurna… no, dróg. Takich w wodzie - dróg w wodzie.” 

“Drug!” - pani ciemnogocka triumfalnie podnosi torebkę i woła do koleżanek przy łosiu: “Idioten hadde med seg en hel pakke med narkotika! Vi er frelst!”

Nim zdążę coś powiedzieć, dziewczyna wpycha mi jakąś szmatę do ust i biegnie do łosia. Z wielkiej torby podróżnej wyciąga bongo i woła do innych grupek. Po chwili przedstawicielki różnych kręgów podchodzą do niej z własnymi bongami i nabijają sobie bongo moim udrożniaczem. A to nie byle jaki udrożniacz, bo autorskiej receptury pana Zenka!


Gdy każda z grupek ma już udrożniaczowe bongo, dzieje się coś jeszcze bardziej kuriozalnego. Panny zapalają świece i zaczynają śpiewać dziwne gardłowe pieśni. Chwytają się za ręce i powoli ruszają w powolny pląs wokół mnie i łosia, który - jak teraz myślę - ma jednak lepiej ode mnie. Jego trud już skończon.

Aż nagle pieśni i tańce się kończą. I wszystkie pannice, jak jeden mąż, siadają w swoich kręgach i dobierają się do bong. Każda z nich bierze bucha, odkasłuje, bierze kolejnego i podaje koleżance.


A potem wszystkie zaczynają się chwiać. I ściągać z siebie ubrania. I bredzić coś po norwesku. 

Aż w końcu padają jak muchy.


***


Zapada cisza.


Gdzieś w oddali dzięcioł znowu zaczyna leczyć chore drzewa.

Strumyk cicho szemrze.


A ja jestem tu, otoczony przez upalone małolaty, które nie kontaktują z bazą, w środku lasu gdzieś między Szwecją a Norwegią, przywiązany uwalonymi łosią krwią pasami transportowymi, które pożyczył mi mój pracodawca, a za dwie godziny powinienem być u klienta na robocie…


Pan Zenek mnie zabije.


#tworczoscwlasna #opowiadanie w kawiarni #zafirewallem

d507b6f7-673f-4237-9873-9a859e6ed9d0
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia


IMGW wydało ostrzeżenia o upałach, dlatego dziś szczególnie przypominam o #codziennepiciu


Jesteście przygotowani na wysoką temperaturę? Woda albo inne piciu pod ręką?


Uważajcie na siebie dzisiaj. Czasem z okna widzę hardcore'owców, którzy w taki upał biegają o godzinie 12:00 czy 13:00 ... nie warto, dla własnego zdrowia lepiej poczekać z wysiłkiem do wieczora.


PS. Dzisiejszy memiczek sponsoruje @Papa_gregorio , który podesłał mi go w wiadomości prywatnej, oraz @NiebieskiSzpadelNihilizmu , który wrzucił go na tag. Ale nie byłabym sobą, gdybym go trochę nie zmodyfikowała


#kontrolanawodnienia #przypomnienie #goracowopor #odwodnienie

7222af18-7854-4282-ab80-3d7e699a63eb
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

A propos usuniętego wpisu na temat reklamy sieci Dino promującej pewną markę alkoholu jako świetny sposób na spędzenie dnia ojca, UOKiK poinformował, że choć sprawa średnio leży w ich kompetencji jako urzędu, to przekazali zawiadomienie o ewentualnym popełnieniu przestępstwa w związku z łamaniem ustawy o wychowaniu w trzeźwości i zapobieganiu alkoholizmowi.


CC: @smierdakow , bo to chyba Twój wpis był.


#alkoholizm #reklama #uokik

0aa50a17-15af-4ce3-b6df-229ce67bfa59
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia


Lubię środy. Środy to święto wody! A jak woda, to #codziennepiciu


Zapraszam do chwalenia się swoim poziomem nawodnienia! No i, naturalnie, do dołączenia do naszego wodnego klubu, wychylając szklaneczkę piciu z nami.


PS. Moje graficzne skille rosną dzięki tym memiczkom. Jeszcze trochę, i sama zacznę je rysować... Widzicie, jaki pozytywny wpływ ma woda? ༼ ͡° ͜ʖ ͡° ༽


#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #przypomnienie

7a00b6d1-8405-4600-b91a-c9e05e83a11c
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia


Woda pod ręką? Przygotowani? No to pora na #codziennepiciu


Szklaneczka, butelka, puszka, ręka... ręka? W dłoń?! ...No, w każdym razie - piciu w dłoń, i jedziemy z nawodnieniem na miły początek dnia!


PS. Wiedzieliście, że codzienne piciu ma już ponad miesiąc? Działamy od 18 maja! Nie spodziewałam się, że tag tak wrośnie w hejtospołeczność, i zawsze jestem z Was megadumną kaczą mamą, gdy w różnych wpisach przypominacie innym o nawodnieniu.


#kontrolanawodnienia #woda #przypomnienie #nawodnienie

400857d2-4f47-4082-a53b-e27a4b39c540
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

! Pamiętaj o społeczności !


Nie wiem, kto, ale ktoś w ostatniej chwili cofnął panu @plemnik_w_piwie pioruna, i zostałam sama na placu czterorymowego boju.

Przyjmuję zatem ten oręż i dziś będę nosić go z dumą.


Temat: błędy, na których się uczymy

Rymy: wody - młody - raty - daty


Zasady:


- Musimy ułożyć cztery wersy, lub ich wielokrotność jeśli ktoś ma taką ochotę, 

- Op zadaje cztery słowa, które mają być użyte dokładnie w tej kolejności, na końcu kazdego wersu, 

- Op zadaje również temat zadania a rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do niego, 

- Super zwycięzcą jest osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.

- Elokwentny wygrany w nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis


(I pamiętaj o społeczności, jeśli nie chcesz, żeby ona o Tobie zapomniała!)


Tagi:

#poezja  #tworczoscwlasna  #zafirewallem  #naczteryrymy

Wrzoo userbar
madhouze

Błędy, na których się uczymy


Na tablicy napis "wzWODY",

Gdy ulicą szedł prawiczek młody,

Więc pozwolił sobie nie na raty,

Na kurtyzanę starej daty

sireplama

@Wrzoo


Wciągnięty przez odemnty szczeniactwa wody,

Gdzie skutkiem i przyczyną jest to żem młody,

Gdy życie własnoręcznie rozszarpałem na raty,

Z pustką w twarzy i w duszy wyglądam wyjścia daty.

dotevo

Chciałem się rzucić prosto do wody,

bo głupi byłem będąc jeszcze młody,

że wziołem sobie telewizor na raty,

a końca spłat nie widać daty

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia


Jest rano. Jest poniedziałek. Jest źle. Ale mam dla Was coś, co ten dzień poprawi: #codziennepiciu


Zapraszam do chwalenia się swoim poziomem nawodnienia! Co dobrego już dzisiaj wypiliście? I czy macie ochotę na jeszcze jedną jednostkę piciu?


Dzisiaj moje szklaneczki-uspokajacze sponsorują panowie dekarze, którzy pracują już od 6:00 rano. (ʘ‿ʘ)


#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #przypomnienie

3772de35-cfe1-4106-acae-3e2ee7a1853d
Wrzoo userbar
VonTrupka

dziwnym nie jest, ale memik kontrolny widzę za każdym razem przy kawce (´・ᴗ・ ` )

Pan_Buk

@Wrzoo W bibliotece nie mają wody niestety. Muszę sobie zamiast tego wyobrazić kryniczne źródło górskie.

conradowl

Ekhm ogółem nie wiem dlaczego, ale myślałem, że te wątki o nawodnieniu trafiają do hydroparku, a nie hydeparku

Zaloguj się aby komentować

Anicca


Odzieję się rankiem w strój wysłużony

Sprany, łatany, lecz niepoplamiony

Barwiony szafranem, ma duma i chluba

Szata spodnia, wierzchnia i opończa gruba


W ich związywaniu jestem doświadczony

Trzymam je w pudełku, w którym kardamony,

goździk i wanilia, wonna i krucha

dbają o świeżość oraz spokój ducha


Nie straszne nam są wszelkie nawałnice

Nie kuszą pieniądze, władza, zalotnice

Nie martwi, że czas przez palce przecieka

Nie spieszy się nam, bo wszystko poczeka


By święcić tradycje, każdy z nas przyklęka

I podąża ścieżką w duchowych postępach

Do nirwany wiedzie codzienna praktyka

Biorę wdech, wydech... i świat wokół znika





#diriposta w ramach #nasonety , czyli #poezja w kawiarni #zafirewallem , w której króluje #tworczoscwlasna

243c27d5-6d7f-4a31-8378-c6f6b5bbf352
Wrzoo userbar
moll

@Wrzoo dzisiaj same dobre! Podnosicie poprzeczkę w tej edycji

Heheszki

Beeco


Dziś ubieram się jak menel

W dość dziadowski czysty strój

Będzie przemarsz uroczysty

Ma stylówa kontra tłum


Zębem czasu naznaczona

Zbroja całkiem komfortowa

Powginana tam gdzie lubie

Ide sobie, w nosie dłubie


Z dna szuflady próbką węchu

Się oblałem cały głupi

Niech się patrzą na bezdechu

Jak artysta ma ich w d⁎⁎ie


Proszek vizir, pralka beko

Im performance dedykuję

Faje Winston no i mleko

Sobie tylko w żabce kupię

splash545

Buddyzm & stoicyzm = wieczna sztama

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia


Niedziela to mały poniedziałek. I z takim entuzjazmem zapraszam Was na #codziennepiciu


Kto już oczy otworzył i wstał, tego zapraszam do szklaneczki wody. Albo innego piciu. Dzisiaj pełen luz.


Na szczęście przezornie nie dopiłam swojej wody z biurka wczoraj wieczorem, i łyczek do napisania tego wpisu sobie zostawiłam. To będzie ciężki dzień ( ͡ಥ ͜ʖ ͡ಥ)


#przypomnienie #kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie

f38d9be4-342e-4d5e-9de5-ab6dae7df4d4
Wrzoo userbar
Lubiepatrzec

@Wrzoo wróciłem trochę odwodniony w związku z czym wjeżdża drugi kubek... kawy

VonTrupka

ile memów ci jeszcze zostało? (¬‿¬)

conradowl

20 stopni w Szkocji, słoneczko, a w pracy na obiekcie nawet 27 chyba już drugi litr kończę od rana

Zaloguj się aby komentować

533 + 1 = 534


Tytuł: UnWholly. Rozdarci

Autor: Neal Shusterman

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Liczba stron: 550

Ocena: 8/10


Link do LubimyCzytać:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5119772/unwholly


Linkuję do najnowszego wydania, które pojawi się 3 lipca tego roku. Czytałam natomiast poprzednie wydanie tej książki od wydawnictwa Papierowy Księżyc. Wydawnictwo to zrezygnowało z prowadzenia danej serii (a potem zawiesiło swoją działalność wydawniczą), i obecnie saga wydawana jest ponownie przez Uroboros.


Jest to drugi tom serii "Podzieleni" o nastolatkach, których rodzice przeznaczają na... podzielenie na części. W tym tomie dzieje się znacznie więcej, a historia się rozwija w stronę, w którą się tego po niej nie spodziewałam.


Mamy tutaj politykę; mamy działalność resocjalizacyjną dla dzieciaków, które pragną zostać podzielone; mamy wreszcie nowego bohatera, Camusa, który jest nowym potworem Frankensteina. Z tym wiąże się sporo intrygujących kwestii etycznych, które są subtelnie poruszane.


Na wzmiankę zasługują intrygujące wstawki-przerywniki, będące "reklamami społecznymi" (znanymi z amerykańskiej telewizji materiałam sponsorowanymi przez organizacje lobbujące i polityczne), a także wtrącenia z bieżących czasów, np. realne artykuły na temat niebezpiecznej młodzieży. To dodaje historii wiarygodności i służy jako ilustracja dla tego, jakie konsekwencje może mieć regularne "znieczulanie" opinii publicznej nadawanymi non-stop przekazami.


Seria zdecydowanie nabiera rumieńców i jestem niezwykle ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów. Zwłaszcza, że wątki wydają się być przemyślane, i po końcówce drugiego tomu zostajemy z paroma rozbudzającymi wyobraźnię cliffhangerami.


Prywatny licznik (od początku roku): 32/52


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto

079fb9e6-16e3-4b84-ba4a-ca1d69224262
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia 💧


Dzień dobry w ten piękny sobotni poranek! Pora na Wasze #codziennepiciu 💛


Jeśli wczoraj oglądaliście mecz i głośno kibicowaliście, to najpewniej też odwodniliście się trochę. Zachęcam Was więc do wspólnej szklaneczki wody.


Ja opuszczam deszczowy Poznań i wracam do domu. Tam już czeka na mnie nieskończone źródełko i ulubiona szklana butelka 💛


#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #przypomnienie

b88c776b-66bb-4dc1-9999-a1091a2c2fb9
Wrzoo userbar
Sielski_Chlop

Mem skojarzył mi się z pewnym filmem, który z racji nowej optyki będę musiał sobie obejrzeć po latach jeszcze raz https://youtu.be/e0CO8ri3Gy4?si=ZkfI-tusuG7gd3zZ

korfos

Mój stary zawsze pamięta o swoim nawodnieniu :D

ed032636-04c2-4c61-b2bf-337a9ef85150

Zaloguj się aby komentować

Parigot

Ja oglądam bo mam za niskie ciśnienie i lekarz mi zalecił

Precell

Dla beki ofc a co. Jak Austria strzela gole to się cieszę głośno żeby mnie przesz balkon słychać było ale piję przy tym dużo wody!

kodyak

Nie da się tego inaczej ogladac. Całe kwalifikacje były na farcie. Czemu teraz raptem miałoby być jakieś wniebowzięcie.

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia! 💧


Dziś #codziennepiciu nadaje dla Was z gorącego Poznania 💛


Szklaneczka wody lub innego medium nawadniającego pod ręką? No to siup, zapraszam do wspólnego piciu!


Swoją drogą, to trochę surrealistyczne, że wychodząc o 7:00 na dwór okazuje się, że ta bluza kompletnie potrzebna nie była, bo i bez niej człowiek się poci… a i woda w butelce już nagrzana :/


PS. Gratulacje dla wszystkich uczniów, kończących dziś rok szkolny! Miłych wakacji 💛


#kontrolanawodnienia #odwodnienie #przypomnienie #woda

fadbbc6c-9763-45d2-ace5-5f6d2c6032a9
Wrzoo userbar
Nimaskalisto

Dzisiaj pół litra kawki, litr soku pomidorowego i pół litra kefirku

Zjedzon

@Wrzoo ja to już chyba dobre 3 litry zaliczyłem. Ale dzisiaj z rana zamiast kawy (a ja robię takie że mój kubek mógłby spokojnie przegonić kreskę amfetaminy) wypiłem wodę z sokiem z limonki. Może nie chodziłem wystrzelony ale żyć się dało. Chyba zamiast porannej cavusi do papierocha będę pił wodu z cytrynką :33

A Ty Wrzoo ile wypiłaś? Bo tak naganiasz ludzi na wodę a sama rzadko się chwalisz

t0mek

@Wrzoo problem jest taki, że pod koniec dnia to już nie bardzo pamiętam, ile przyjąłem. Spróbujmy: Kawa, herbata, zupa owocanka - byłoby około litra. Potem: zupa (dziś gorunc, a czymś takim to człowiek i naje się, i napije - polecam) i 0,5 wody, powiedzmy kolejne 0,75. Kompot, jogurt, kawa - 0,9. Znowu zupa i jogurt - 0,6. Teraz do poduchy będzie kolejny kubas, więc sumując: jakieś 3,5 litra, oprócz tego owoce. Niemało, ale była ostra tyrka w upale.

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia


Dobry bożu, już 10:30 w czwartek! To oznacza tylko jedno... #codziennepiciu


Zaliczyliście już poranną dawkę wody (lub innego nawadniającego medium)? Znajdzie się miejsce na jeszcze jedną szklaneczkę?


Mnie dziś po pracy czeka wyjazd. Może nie do Machu Picchu, ale też do ciepłych krain, bo do Poznania. W którym ma być jutro 30 stopni. Matkobosko. Najważniejsza rzecz, czyli butelka na wodę, już spakowana.

Pamiętajcie, żeby zwłaszcza w taką pogodę mieć dla siebie (oraz dla ewentualnych bombelków) coś do picia!


#kontrolanawodnienia #odwodnienie #picie #przypomnienie

8bcbe86f-d774-489f-a5ce-77b2e018a227
Wrzoo userbar
Dzika_kaczka_bez_dzioba

Tez tak macie że po wodzie wysokomineralizowanej chce wam się bardziej pic?


2 butelki dziennie 1.5l to mało xX


Jak pije zwykła to duzo mniej potrzebuje..

camonday

1,400 już wypite ale po poprzednich 3l dziennie to jak życie na pustyni, chyba właśnie od małego nawodnienia boli mnie głowa. Zaraz idę do żabki po małego energy i jakąś wodę z dziubkiem

t0mek

@Wrzoo aięc: po tym, jak trzymałaś kciuki, żebym wyrobił większy litraż, wziąłem to bardzo do serca. I otóż zrobiłem coś genialnego: zmierzyłem pojemność moich ulubionych kubków. Nagle okazało się, że np. kawa i 2 x herbata to nie jest 0,75, tylko prawie litr! Dziś do obiadu było 1,4, do wieczora doszło 0,6 + 1 + 0,3 = 2,3 l, a pewnie jeszcze coś ciapnę. Ale była też ciężka fizyczna praca na zewnątrz, wypociłem dużo, moje leniwe nerki starały się jak mogły.

Zaloguj się aby komentować

Trochę randomowa rzecz, ale może komuś w przyszłości pomoże.


TL;DR: Wkurzył mnie #spotify , zrezygnowałam z Premium i stwierdziłam, że yolo, idę do #applemusic , bo ajfon srajfon. Użyłam do przeniesienia playlist apki 3rd party i zajęło mi to nie tak dużo czasu, jak myślałam.


Tak że jeśli kogoś by wstrzymywała kwestia przerzucania playlist z jednej aplikacji do drugiej, to po szperaniu w necie okazało się, że są aplikacje, które w tym pomagają.


Autoryzujesz użycie apki dla Spotify, autoryzujesz dla Apple Music. Wybierasz playlistę, akceptujesz wyniki transferu muzyki (przy takich, których apka nie jest pewna, masz opcję ponowienia wyszukiwania albo ręcznego wyszukania), akceptujesz efekt finalny, et voilà! Playlista przerzucona.


Apka, której używałam, to Songshift na iOS (ale są i inne). Bezpłatnie przerzuca playlisty, kiedy wybiera się je jedna po drugiej (płatna wersja przerzuca grupowo i szybciej) do 200 utworów. W przypadku większej liczby utworów można playlistę w Spotify podzielić na kilka części i potem już po przerzuceniu każdej z nich "skleić" w jedną playlistę z powrotem w docelowej apce.


W "standardowych" playlistach musiałam ręcznie przypisać 3-4 utwory, w playliście z japońskim city popem było gorzej (chyba dlatego, że w jednej apce imiona artystów były napisane łacinką, a w drugiej katakaną), bo koło 15. Dwóch z tych japońskich utworów nie znalazło w Apple Music, ale nie wiem nawet, co to było, bo tej playlisty sama nie tworzyłam.


Aplikacja działa też z Tidalem, Amazon Music, Youtube i innymi, więc w razie czego można wybierać.


Apple Music, jak się okazało, ma apkę na Windowsa (całe szczęście, bo wcześniej był tylko tragiczny iTunes), webową oraz na xboksa, więc ekosystemowo nie straciłam na tej zmianie.

Jedyny minus to to, że podkasterka, którą lubię, ma wspieraczkę wyłącznie w Spotify i tylko tam przez subskrypcję wypuszcza odcinki dla wspierających.


(inb4 Spotify mnie wkurzył, bo kilka lat temu zepsuli coś w updacie, że przestało działać zmienianie utworów przy pomocy klawiszy na kierownicy w moim samochodzie, i nie naprawili tego do dziś; no i sam fakt, że Spotify Hi-Fi miało być już dobre dwa lata temu, a dalej go nie ma, irytuje ostro.)


#muzyka #streaming

f0a2be5a-4846-42f5-95fa-3b10ee6561b9
Wrzoo userbar
Yossarian

A ja postawiłem plexa, wszystko czego potrzebuję i co zbierałem przez 20 lat mam w MP3 i FLAC.


Polecam

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia


Środowy dzień to jest wody czas Zapraszam na #codziennepiciu


Zapraszam do chwalenia się, ile dziś już wypiliście! A jeśli jest miejsce na szklaneczkę wody (zwłaszcza dla zapominalskich, którzy jeszcze dziś się nie nawodnili), to tym bardziej zachęcam do wspólnego toastu.


Dziś w ramach mema historia pana Aniruddhy, którego historia mnie wyjątkowo inspiruje. Bo nawodnienie jest kluczowe. Bierzcie i inspirujcie się i Wy.


#kontrolanawodnienia #picie #woda #odwodnienie

d6c15f68-2f19-4382-b573-f1bbb773ea9e
Wrzoo userbar
t0mek

@Wrzoo wczoraj ostatecznie siadło ponad 3 l, dziś straciłem rachubę, ale - pomimo wyższych temperatur - piję mniej, bo jestem mniej aktywny. Hmmmm......były 2 kawy, 2 herbaty, yerba, szklanka piwa - powiedzmy, 0,3 l, woda do tego. Blisko 2 l, a nie powiedziałem jeszcze ostatniego zdania.

ssloniu

Dziś w kołchozie znów tylko puste skrzynki po wodzie, ale czy mnie to powstrzyma od porządnego nawadniania? Ani mi się śni, kraniczanka też jest pyszna!

Zaloguj się aby komentować