Wiecie co to znaczy mieć ból d⁎⁎y?
Wyobraźcie sobie, że jesteście głównym wokalistą amerykańskiego zespołu, który zyskuje pokurwioną (jak na tamte czasy) popularność. Ale wasze ego jest zbyt duże.
Wasza rozpoznawalność powstaje wraz z waszym pierwszym albumem (co jest po prostu cudem: wyobrażacie sobie taki sukces?) - wprowadzacie świat w niespotykany dotychczas, a przynajmniej niepopularny gatunek muzyczny - jakąś hybrydę rocka i rapu. Szóstka ziomków, z których trzech (J-Dog, J3T i Deuce) znają się od #podbaza.
Ale jeden z nich ma pewne problemy i myśli, że jest kimś. Kimś więcej, niż pozostała piątka. Więc próbuje podporządkować cały zespół pod siebie, praktycznie go sabotując - bo kogo obchodzą world toury, co nie? XD
Wszyscy macie obiecujące kariery i szkoda to zaprzepaścić, więc robicie? Najoczywistszą rzecz na świecie - wypierdalacie problematyczny element z grupy. Koleś, który był głownym wokalistą, zostaje wyjebany. Może to odważny krok, ale hej, pozostałych członków było aż pięciu i doszli do wniosku, że ten jeden jest na tyle wielką kulą u nogi, że trzeba się go pozbyć. xD
Ok, wywaliliśmy typa - mamy poniekąd problem, nie? Na szczęście mamy innego zioma, który ma zagrać w American Idol. Ale po co ma pajacować w castingu, skoro jest i tak dobry, a nam brakuje wokalisty? Bierzemy go. Nagrywamy z nim album i rozwijamy kariery. Drugi album nie okazuje się porażką, mimo nowego głosu(!), również zyskuje popularność i ludzie się nim zachwycają.
W międzyczasie Deuce (wyjebany z zespołu) zakłada swój zespół i niczym Ryszard Andrzejewski, nagrywa dissa w odpowiedzi na zupełnie sensowną reakcję. Zapytacie czym się różniły dissy Tedego i Pei? No właściwie tym, że Tede miał faktycznie coś do zarzucenia Pei, podczas gdy ten go po prostu wyzywał. xd Deuce został wyjebany z obiecującego zespołu, bo nie mógł przełknąć swojego ego, a po bucie uznał, że nagranie dissa jest dobrym pomysłem - nie uwierzycie: jedyne, co potrafił Deuce, to wyzywać swoich byłych ziomków, nawet tych z czasów szkolnych. Po co powoływać się na coś sensownego, skoro można nazywać kogoś pedałem, grubasem, czy "american idol reject"? XD
I wyobraźcie sobie to: mijają lata, Hollywood Undead traci na popularności - naprawdę trudno zrozumieć pierwszorzędna przyczynę, ale na pewno fakt, że przemysł muzyczny rozlewa się dosłownie wszędzie jest nie bez znaczenia - każdy może sobie stworzyć muzykę (trochę hiperbolizuję: tworzenie muzyki wymaga kreatywności w znacznym stopniu), ale wiecie o co chodzi. Wzrasta konkurencja, tak zwyczajnie. Na pewnoe nie jest łatwo być gwiazdą na szczycie przez całe życie. Oni osiągnęli swój sukces i się nim cieszyli. Były główny wokalista, lata po wyrzuceniu z zespołu, co robi? Tłumaczy ludziom na instagramie, że nigdy nie był w tym zespole. Wszystkie piosenki to kradzież wizerunku, tak samo, jak wywiady - XDDD
Nie wiem, na ile to kogokolwiek interesuje, ale całkiem zabawnie jest słyszeć, jak członkowie zespołu mówią o swoim byłym ziomku "deucebag". Koleś mógł mieć wszystko.
To trochę daje do zrozumienia. Jak bardzo zarozumiałym warto być? XD
Wiecie, wyjebanie z zespołu nie byłoby takie śmieszne - ludzie z tym po prostu żyli. Ale nagrywanie dissów, kiedy nie ma się niczego do zarzucenia? A po latach tłumaczenie, że nie ma się z nimi niczego wspólnego, to jest już inny wymiar XDDD
#gownowpis #ciekawostki #bul