
WujekAlien
- 1281wpisy
- 4766komentarzy
Spacerowicz, czytelnik, książkozbieracz
@WujekAlien W tamtych czasach nawet tak słabe seriale nie wydawały się takie złe. Nie polecam oglądać po czasie bo trochę niszczy wspomnienia.
Aeh, Xena...
@WujekAlien obejrzałem ostatnio Drużynę A. Nawet nie takie złe choć bardziej bawi niż emocjonuje
Zaloguj się aby komentować
Dzień jak co dzień w IT xD
#heheszki #humorinformatykow #it

@WujekAlien Myślę, że chamscy ludzie lepiej zapadają w pamięć ale mem fajny.
Pulpity zdalne, dzwonienie na kamerce a ten taki spec, że klepie kilometry po próżnicy. Się może nauczył już
@WujekAlien Jak rozumiem iDrac albo iLO jest mu obce w serwerach. Chyba że padło coś w sieci i koleś był odcięty.
Zaloguj się aby komentować
336 534,64 - 5,21 - 8,85 - 2,11 = 336 518,47
Pogoda nie zachęcała do spacerów, ale kroki same się nie zrobią 🤣
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#ksiezycowyspacer


Zaloguj się aby komentować
Ale to prawda. Nie jest bogatym ten który ma dużo dóbr, a ten który bez utraty poziomu życia może sobie pozwolić na robienie rzeczy na które ma ochotę, wtedy gdy ma ochotę.
Zaloguj się aby komentować
1227 + 1 = 1228
Tytuł: Miasta do góry nogami
Autor: Joanna Lamparska, Piotr Kałuża
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Word Audio Publishing International
Format: audiobook
Liczba stron: 384
Ocena: 5/10
Zbiór krótkich reportaży o podziemnych miastach z różnych zakątków świata. Książka, z gatunku tych, o których mówi się: świetny pomysł, średnie wykonanie. Sam koncept opowiadania o odwróconych miastach - dosłownie i metaforycznie - działa całkiem nieźle: urbanistyczne tajemnice, ulice, które nie prowadzą tam, gdzie powinny, dzielnice rządzące się własną fizyką, a pod spodem tematy pamięci, trudnej histroii, strachu czy wykluczenia.
Problem w tym, że te reportaże jadą po sinusoidzie, a może nawet na równi pochyłej: obok perełek trafiają się teksty przegadane, z końcówkami bez kopa albo z pomysłem rozciągniętym ponad miarę, gdzie całość można streścić 1 zdaniem. Jednocześnie mam wrażenie, że autorzy chcieli poświęcić każdej historii podobną objętość, przez co te wciągające zasuwają na łeb na szyję do końca, a te nudne są niemiłosiernie rozwleczone.
Mi to nie siadło. Szanuję za pomysł, ale dobór ciekawostek sprawił, że nie do końca całość ze sobą współgra. Też trudno, żeby tak było, gdy zbieramy razem historie z Wietnamu i ciasnych podziemnych klitek dla mieszkańców, którzy uciekają przed śmiercią na wojnie, razem z podziemnymi miastami Europejskich królów, papieży i władców, którzy podziemnymi tunelami chodzili na potajemne spotkania przeważające losy krajów, schadzki z kochankami i zamurowywali w podziemnych tunelach marudne żony.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 127/128
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

Zaloguj się aby komentować
1226 + 1 = 1227
Tytuł: Diamenty są wieczne
Autor: Ian Fleming
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Format: e-book
Liczba stron: 368
Ocena: 7/10
Fleming zwalnia tempo po trzech bardzo "kinetycznych" tomach i wrzuca Bonda w klimat przestępczego półświatka: mniej gadżetów i pościgów, więcej wnikania w siatkę, wtapiania się w tłum, podsłuchów i nerwowej gry pozorów. Zadanie 007? Wkupić się w łaski ludzi tworzących łańcuch przemytników diamentów i wymieniających afrykańskie brylanty na amerykańskie dolary. Na drodze - amerykańska mafia Spangów, para bezlitosnych egzekutorów Wint i Kidd, a z pomocą przychodzą: stary znajomy Felix Leiter (a właściwie to co z niego zostało po poprzednich tomach) oraz Tiffany Case - kontakt, który szybko staje się kimś więcej niż tylko trybikiem w maszynie.
Fabuła rozciąga się pomiędzy Londynem, Nowym Jorkiem, Saratogą i Vegas. Akcja co jakiś czas na chwilę przyspiesza, ale generalnie Fleming bawi się tu bardziej procedurą niż fajerwerkami. Co wychodzi książce na dobre, bo każdy przejaw bardziej ludzkiego oblicza Bonda działa tu świetnie: ironia schodzi o pół tonu, jest więcej zmęczenia, czujności, nawet niepewności. Relacja z Tiffany, jest czymś więcej niż łóżkową przygodą, a sceny z Leiterem dodają humoru i głębi temu uniwersum.
Minusy? Miejscami czuć dłużyzny - przy niektórych epizodach wyścigowo-hazardowych napięcie siada, a finał nie ma takiego pierdolnięcia, do jakiego przyzwyczaiły nas wcześniejsze tomy. Za to plusy to klimat amerykańskiego noir, galeria złoczyńców z krwi i kości i właśnie to - rzadziej pokazywane - bardziej kruche, ludzkie oblicze Jamesa. To tom, który bardziej szlifuje charakter protagonisty, niż rekordy w liczbie trupów zostawianych za sobą i dlatego czyta się go z przyjemnością.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 126/128
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

Zaloguj się aby komentować
588 + 1 = 589
Tytuł: Nieobliczalny
Rok produkcji: 2020
Kategoria: Thriller
Reżyseria: Derrick Borte
Czas trwania: 1h 31m
Ocena: 5/10
Kobieta jadąc samochodem staje na światłach, gdy zapala się zielone, a auto przed nią nie rusza, używa klaksonu. Jeszcze nie wie, że kierowca z auta, które strąbiła, postanowi uczynić ten dzień najgorszym w jej życiu.
Trzyma w napięciu, aktorsko niestety leży, nawet Russell Crowe tego nie ratuje. Pomysł na film i przełożenie agresji drogowej na przemoc jest niezły, wykonanie już niestety gorsze, a szkoda, bo tematyka dość aktualna i otwierająca oczy.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #ogladajzhejto #ogladajzwujkiem

Zaloguj się aby komentować
#niedziela #zwiazki #heheszki #zonabijealewolnobiega
Bez kitu, one to mają w genach.
Wróciłem po paru dniach od teściowej.
Siedziałem sobie przed domem na słoneczku i rozmyślam, a ta do mnie 'Chodź, coś mi pomożesz'. Już mnie szlag trafia, ale idę na tył domu z nią i przestawiamy jakąś dyktę opartą o ścianę o mniej więcej 15cm w bok. Patrzę z niedowierzaniem, a teściowa zadowolona 'No, tak będzie lepiej'.
Tylko pomyślałem 'Ja pi⁎⁎⁎⁎le' I odszedłem. Nie dadzą człowiekowi spokoju.
Zaloguj się aby komentować
jezu najgorzej
historia na jedno zdanie a opisy jak w nad Niemnem..
@WujekAlien #dobrzegu ( ͡ʘ ͜ʖ ͡ʘ)
@WujekAlien BOZIU JAK MNIE TO IRYTUJE, jak luba opowiada o perypetiach swoich psiapsi albo innym debilnym wywiadzie z "gwiazdką" z tiktoka to aż sięgam po metylofenidat odruchowo
Zaloguj się aby komentować
336 697,32 - 17,38 - 2,11 - 4,47 - 1,01 - 1,26 = 336 671,09
Jeden dłuższy i spacerki po bułki 🥸
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#ksiezycowyspacer





@WujekAlien piękny jest ten budynek. Chciałbym mieć w czymś takim mieszkanie.
@Lubiepatrzec kiedyś był plan, żeby je przerobić na lofty, ale upadł przez ich stan
Zaloguj się aby komentować
Jesień mówi bążur 😢
#polecie #polskiklimat #fotografia

A to nie kasztanowiec przypadkiem, Kolego?
edit: nie no, leży tego od c⁎⁎ja...
@dziadekmarian tak, kasztany są symbolem jesieni, nie? ;)
@WujekAlien Kiedyś to był np. klon czy grab; kasztany spadały z drzew jesienią. Od końca lat dziewięćdziesiątych tym przedwczesnym symbolem rzeczywiście może być kasztanowiec - a bardziej szrotówek kasztanowcowiaczek w takim razie... Jeszcze mogą zakwitnąć w tym roku. To taka ciekawa historyjka o motylu, który tak bardzo upodobnił się do swojego kolegi, że udało mu się wykolegować naukowców w środkowej Europie
@WujekAlien W KOŃCU
@bojowonastawionaowca

@WujekAlien Też już widziałem trochę scen, których bardziej bym się spodziewał w październiku niż sierpniu
Zaloguj się aby komentować
Ziemniaczki jak z ogniska, ale z #airfryer
#jedzzhejto #kolacja

@WujekAlien Wygląda smakowicie, tyle węglowodanów na kolację, chyba też sobie sprawie #airfryer
@bori zagadaj do @AdelbertVonBimberstein on się zna to podpowie co najlepiej wybrać
@cebulaZrosolu
@WujekAlien te erfrajer to nie ma podjazdu do ziemniaczkow z ogniska

@Odwrocuawiacz nie było ogniska pod ręką, więc został tylko frajer :(
@WujekAlien wierzę że smakowało.
Next time jak będziesz w okolicach wrocka daj znać to poproszę ojca i odpali wędzarnię i zrobi jak należy
@WujekAlien obtoczyleś w mące?
@Opornik a myślisz, że sonie z ciebie jaja robie? Xd
@Opornik tak
Zaloguj się aby komentować
dej bom tylko chinsko-wiedeńsko zupę medalem na obiad
@WujekAlien bardzo ładna polecam z twarogiem. Wczoraj jadłem i była pyszna

@AdelbertVonBimberstein jak jem sam to dodaję różne sery, ale żona uznaje tylko żółty :(
@AdelbertVonBimberstein
Zaloguj się aby komentować
Pa @UmytaPacha jak sobie pieprzu zaluje
@ErwinoRommelo nie jestem wielkim fanem pieprzu, szczególnie, że ziołowy się skończył, a sklepy zamknięte 🥸
Komentarz usunięty
@WujekAlien ładny talerz, no i śniadanie też całkiem, całkiem.
@splash545 dzięki :)
@WujekAlien twarogu nie ma 2/10
@AdelbertVonBimberstein niestety :(
@AdelbertVonBimberstein nie zesraj się
Zaloguj się aby komentować
@WujekAlien Z jakiego to filmu?
@bori Sekretne okno z 2004 roku
Zaloguj się aby komentować
Ech (╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻
#dzieciecemarzenia #doroslosc

Kariera budowlańca stoi pezed tobą otworem.
@Jim_Morrison piasek, woda…
@WujekAlien Nie zamieniłbym tej pracy na żadną inną.
@nbzwdsdzbcps nie do końca chciałem spędzać cały dzień przy wielkiej 4: Outlook, Teams, Excel i Power Point ;) Ale też bym raczej nie zamienił
@nbzwdsdzbcps ja bym zamienil na zadna
@WujekAlien tak na to nie patrzyłem, ale w sumie i tak chyba wolę siedzieć przed kompem niż robić co innego xd
Zaloguj się aby komentować
1217 + 1 = 1218
Tytuł: Wielkie Kiedy
Autor: Alan Moore
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Echa
Format: e-book
Liczba stron: 432
Ocena: 8/10
Londyn, końcówka lat 40-tych ubiegłego wieku. Osiemnastoletni Dennis Knuckleyard pracuje w antykwariacie i dostając z pozoru proste zadanie odkupienia książek i przyniesienia ich do sklepu, trafia na powieść, której… nikt nigdy nie napisał. Ten paradoks otwiera mu portal do "Długiego Londynu" - ukrytej wersji miasta, gdzie magowie paktują z gangsterami, fikcja przecieka do rzeczywistości, a opowieści wspominane w innych książkach żyją własnym życiem i potrafią zmieniać świat. To pierwsza odsłona pięciotomowego cyklu, w którym Moore chce sportretować stolicę przez kolejne dekady XX wieku.
Największa siła książki jest miasto jako bohater. Moore prowadzi nas bocznymi ulicami, bramami, dziedzińcami i mitami powojennego Londynu, a język (w polskim przekładzie Wojciecha Szypuły) skrzy się barokową frazą, czarnym humorem i detalem, które tworzą niepowtarzalny klimat. Gdy Dennis schodzi coraz głębiej w równoległą topografię, czuć narastające napięcie: co jest jeszcze opowieścią, co przywidzeniem, a co już zaklęciem? Wszystkie postacie mają też swoje drugie dno i nie są tak jednoznaczne jak nam się z pozoru wydaje.
Fabuła ma smak miejskiej baśni kryminalnej: tajemnicza książka, sekrety ukryte w księgarskich półkach, cienie dawnych wojen i nowe sojusze półświatka. Moore bawi się konwencją "powieści o powieści", podrzuca intertekstualne żarty i sznurek tropów prowadzących do "miasta pod miastem". To wszystko robi wrażenie - i obiecuje szeroki, wieloczęściowy fresk.
Minusy? Nierówne tempo. Środek bywa dociążony dygresjami i gęstą symboliką; jeśli wchodzisz tu po prosty urban-fantasy, możesz odczuć zadyszkę. Kilka scen prosiło się też o mocniejsze spięcie fabularne zamiast celebracji samej idei. Ale gdy tylko Moore przykręca śrubę, historia znów klika i wraca na właściwe tory.
Świetny start cyklu - bardziej literacki niż gatunkowo grzeczny. Dla mnie 8/10 za atmosferę, koncept "miasta-palimpsestu" i za język, który robi z Londynu żywy organizm. Jeśli lubisz, gdy fantastyka przychodzi z mapą, szkłem powiększającym i kieszenią pełną mitów to dobrze trafiłeś. Do pewnego stopnia czuć tu vibe Przechrzty, więc jeśli jesteś fanem enklaw w miastach, tajemniczych stworzeń, legend i mitów, to tym bardziej jest książka dla Ciebie.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 125/128
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

Na Katedrze też widziałem reckę. Dodałem do listy "właściwie czemu nie kupić?".
@Cerber108 polecam, choć pewnie na wydanie całej serii trzeba będzie poczekać około roku
@WujekAlien e tam, czymże jest rok?
Zaloguj się aby komentować
1216 + 1 = 1217
Tytuł: Żywe istoty
Autor: Iida Turpeinen
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Format: e-book
Liczba stron: 304
Ocena: 7/10
Turpeinen pisze elegię o wymieraniu tak, jak lubię: opowiadając o udziale ludzi, ich wyborach i obsesjach. Osią opowieści jest krowa morska Stellera (zwana również Syreną i Manatem @Rozpierpapierduchacz) - zwierzę, które poznaliśmy i… błyskawicznie wybiliśmy. Przez trzy stulecia przewijają się różne głosy i miejsca: rosyjsko-amerykańska Alaska (poszukiwania zaginionego szkieletu), sale Muzeum Historii Naturalnej w Helsinkach (rekonstrukcja okazu), wyprawy uczonych i kolekcjonerów, którzy próbują "ocalić" gatunek przynajmniej na ekspozycji. Wspólny mianownik? Nasza nieposkromiona chęć katalogowania, posiadania i wskrzeszania tego, co sami zniszczyliśmy.
Najmocniej działa tu forma mozaiki: krótkie sceny, zmiany perspektyw, powracające motywy (kości, szkielety, gabloty), a pod spodem jednostajne buczenie żałoby po utracie bioróżnorodności. Autorka nie moralizuje - pokazuje, jak naukowa ciekawość miesza się z próżnością, a muzealna "opieka" bywa tylko mocno spóźnionym listem z przeprosinami. To momentami proza przygodowa (mroźne morskie wyprawy zające odkrycia), momentami esej przyrodniczy o pamięci i winie.
Tempo jest nierówne - fragmentaryczność i przeskoki czasowe potrafią rozproszyć napięcie, a część postaci zostaje ledwie naszkicowana. Parę razy wolałbym mniej narracyjnej mgły, więcej konkretu. Ale jako całość to inteligentna, pięknie napisana książka o tym, jak łatwo zamieniamy "żywe istoty" w zbiory kostnych eksponatów i jak późno uczymy się żałować.
Polecam zwłaszcza czytelnikom, którzy lubią literackie wyprawy łączące historię nauki z opowieścią o człowieku i naturze (klimat pokrewnego Richarda Powersa czy Davida Attenborough).
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 124/128
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

Zaloguj się aby komentować
336 841,14 - 21,37 - 1,1 - 4,44 - 5,55 = 336 808,66
Papatonik z rana w pięknym słońcu i drobnica od wtorku.
Dodatkowe 3.4km z Wandrer
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#ksiezycowyspacer #2137 #wandrer




@WujekAlien ok w końcu zajarzylem co to papatonik
@Opornik papieski dystans
Zaloguj się aby komentować
Widzę komentarze twierdzące, że tego typu zachowanie jest fajnym odstresowywaczem i wentylem gdzie można dać upust swoim emocjom. Sam niegdyś uważałem podobnie, że to tak trzeba sobie, od czasu, do czasu warknąć, przeklnąć, że to tak zdrowo, niż to w sobie dusić. Gdy zacząłem się uczyć jak funkcjonuje ludzka sfera emocjonalna, okazało się, że jest to założenie błędne. To właśnie postanowienie dziecka z mema jest mądre, tylko niestety nikt tego dziecka nie nauczył jak ma sobie radzić z własnymi stanami emocjonalnymi, a później efekt jest chociażby jak na załączonym obrazku. I jeżeli ktoś sobie teraz myśli, że on będzie sobie tylko wyzywać u siebie w aucie na innych uczestników ruchu drogowego i nie doprowadzi go to za następne naście, czy dziesiąt lat do jeszcze wyższego poziomu frustracji, zgryźliwości i narzekania na wszystko i wszystkich jak pan Eustachy Motyka, to być może ma rację, bo pan Motyka jest postacią przerysowaną i niedoścignionym wzorem, lecz to właśnie są działania idące w tym właśnie kierunku.
Podstawowym błędem myślenia większości współczesnych ludzi z naszego kręgu kulturowego jest to, że musimy funkcjonować na emocjonalnej sinusoidzie. Czyli raz nas coś wzburza, później musimy się jakoś wyżyć itd. Lecz jest to zachowanie takiej małpki na sznurku, którą ktoś ciągnie w jedną stronę, ona reaguje, potem coś w drugą i znów jest reakcja. A naturalnym stanem ludzkiej psychiki jest harmonia i życie w zgodzie z sobą, bez względu na to co tam ktoś zrobił, lub co się stało.
Ale do brzegu, zachowania tego typu zamiast nas uspokajać, to tak naprawdę dodają nam kolejny bodziec do wzburzenia stanu naszego umysłu. A to jak się zachowujemy w aucie zależy tylko i wyłącznie od nas. Ponieważ jest to sytuacja łatwa i powtarzalna, na którą można się psychicznie przygotować, bo zawsze znajdzie się ktoś kto coś źle zrobił na drodze i w 90% przypadków nie jest to działanie intencjonalne, jest to zwyczajny ludzki błąd, który każdy czasem popełnia. Właśnie sytuacje na drodze mogą być fajnym polem do treningu opanowania i cierpliwości.
Gdy uda nam się zachować spokój na drodze, to właśnie wtedy po iluś takich sukcesach, jazda może stać się czymś prawdziwie odstresowującym, bo jedzie się wtedy w całkowitym chillu, bez względu na to co też na drodze się nie zdarzy. W taki to sposób jazda autem może stać się codzienną chwilą prawdziwego relaksu i wytchnienia. A później wyćwiczone w ten sposób opanowanie możemy próbować przełożyć na inne aspekty naszego życia. Ciężko jest ćwiczyć opanowanie na wrzeszczącej żonie, czy płaczącym dziecku, bo są to osoby, z którymi mamy silną więź emocjonalną. A z innymi kierowcami na drodze? No właśnie, z założenia są to ludzie nam obojętni, dlatego jest to łatwe. Trzeba tylko zdawać sobie z tego sprawę i włożyć w to odrobinę wysiłku i dzięki tak głupiej i prozaicznej sytuacji, lecz konsekwentnie powtarzanej, można się stać trochę lepszą wersją siebie.
@splash545 ja często próbuję, ale obawiam się, że trudno jest panować nad sobą w każdej sytuacji, gdy ludzie dookoła Ciebie robią wszystko, żeby Twoja spokojna, jednostajna jazda była zaburzona lub zagrażają Twojemu bezpieczeństwu.
@splash545 dzięki za ten komentarz
@WujekAlien Ja tak miałem już w liceum. W zasadzie w moim świecie wszystko musi być ustalone głębokimi wytłumaczeniami, nienawidzę niedopowiedzeń, ludzie mają być zasadniczy i świat od linijki. Dlatego straciłem cierpliwość już w okolicach 16stki
Zaloguj się aby komentować






