Zdjęcie w tle
Piechur

Piechur

Fenomen
  • 275wpisy
  • 1377komentarzy

Lubię chodzić po górach i oglądać filmy.

Siema,
Zapraszam na #piechurwedruje - dzisiaj trasa bez fajerwerków, ale jako taka.
---------
Szczyty: Cichoń, Ostra, Jeżowa Woda, Modyń (Beskid Wyspowy)
Data: 16 lipca 2022 (sobota)
Staty: 14km, 4h20, 745m przewyżyszeń

Przez jeden lipcowy tydzień stałem się słomianym wdowcem, także chciałem dobrze wykorzystać możliwości, które ten stan dawał. Razem z bratem i koleżanką już od kilku miesięcy przebąkiwaliśmy, że można by spróbować wspiąć się na Rysy, a że warunki pogodowe zapowiadały się nieźle, postanowiliśmy kilka dni wcześniej rozgrzać się krótką trasą.

W zanadrzu miałem kilka pętelek, które zaplanowałem wcześniej w wolnych chwilach, a że towarzystwu było obojętne, gdzie pójdziemy, postawiłem na Modyń. Do naszej ekipy dołączyła jeszcze szwagierka i psiak koleżanki, i w sobotni poranek ruszyliśmy wszyscy na trasę z małego parkingu w Wierzyce.

Czarnym szlakiem weszliśmy pod Cichoń, spod którego mieliśmy od razu udać się na Ostrą, jednak trochę się zagapiliśmy i poszliśmy w przeciwną stronę. Dopiero mijając Tokań coś nas olśniło, że takiego szczytu nie było chyba na trasie, i po sprawdzeniu lokalizacji musieliśmy zawrócić. Nie ma jednak tego złego, bo po drodze szwagierka ustrzeliła aparatem pięknego motyla (może jest tu ekspert, który powie, co to za gatunek?).

Aby dotrzeć do Ostrej trzeba było zejść do drogi, a następnie po drugiej jej stronie wejść znów w las - ścieżka była wąska i słabo widoczna. Po krótkiej wspinaczce byliśmy już na górze. Teren się wypłaszczył i zanim się obejrzeliśmy, mijaliśmy Jeżową Wodę. Psiak koleżanki latał dookoła wesoło, a trasa nie sprawiała nikomu problemów. Miało się to jednak niebawem zmienić.

Aby wejść na Modyń, musieliśmy najpierw zejść niebieskim szlakiem do miejscowości Młyńczyska. Zaraz po wyjściu z lasu, jeszcze podczas schodzenia, nastał jednak najgorszy etap wycieczki: kolejne 3 kilometry trzeba było iść po asfalcie. Słońce grzało okrutnie, wiatru było jak na lekarstwo, cienia brak, a my musieliśmy człapać pod górę po twardej drodze. Nie polecam wchodzić od tej strony, zero frajdy.

W przełęczy Cisowy Dział, gdzie w końcu się wspięliśmy, była wiata, w której upoceni zrobiliśmy przerwę na posiłek. Zaraz obok znajdowała się droga krzyżowa, a kawałek dalej ogromny krzyż, który tradycyjnie w podobnych miejscowościach musi górować nad okolicą. Zjeżdżały tam również samochody z turystami, którzy planowali szybką eskapadę na szczyt - z tego miejsca było na niego ledwo półtora kilometra.

Założyliśmy plecaki i ruszyliśmy dalej. Niebieski szlak wkrótce zaczął prowadzić dość ostro nachyloną ścieżką, którą drwale zwozili ścięte drzewa za pomocą małych traktorów. Podejście nie stanowiło jednak dla nas kłopotu, najważniejsze było, że w końcu schowaliśmy się w cieniu.

Jak wspominałem, ten odcinek na Modyń nie był długi, więc dość szybko znaleźliśmy się na szczycie, co stało się jasne, gdy między gałęziami ujrzeliśmy znajdującą się tam wieżę widokową. Zanim się na nią wspięliśmy, zrobiliśmy przerwę przy kamiennym stole, na którym życie mógłby poświęcić sam Aslan, a następnie strzeliliśmy zdjęcie przy tabliczce z nazwą szczytu. Polana pod wieżą, bo chyba tak należy nazwać to miejsce, była całkiem spora i oferowała kilka miejsc do siedzenia.

Gdy weszliśmy na wieżę pogoda akurat się skaprysiła: zrobiło się pochmurno i zaczął wiać chłodny wiatr. Popatrzyliśmy chwilę na okolicę, po czym zeszliśmy na dół i czarnym szlakiem udaliśmy się w drogę powrotną do samochodu. Po krótkim odcinku szeroką leśną ścieżką znów trafiliśmy na asfalt, którym dotarliśmy już na mały parking.

Trasa miała stanowczo za dużo odcinków prowadzących jezdnią, dlatego wiem, że kolejny raz na pewno nią nie przejdę. Na tamten moment spełniła jednak swoją funkcję, bo z rozgrzanymi odpowiednio nogami byliśmy już gotowi na zaatakowanie najwyższego szczytu w Polsce.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #podroze #wycieczka #wedrujzhejto #fotografia #beskidwyspowy
d11c3561-ca2b-4cd7-9a0b-6baa2e68df71
3aee6ffd-2361-47a7-b119-4e18994baba5
42d7baa7-9b0a-4dfc-8478-a308c77fceb6
76c3f63c-b0fd-478a-a1cb-8177304efb82
4296a898-a526-45dd-988b-5a70e8b178f3
ZygoteNeverborn

@Piechur Straszne twarze od tego chodzenia po górach się robią.

Zaloguj się aby komentować

Siema,
W #piechuroglada się nie próżnuje, tylko filmy ogląda. Zapraszam.
----------
Tytuł: If....
Reżyseria: Lindsay Anderson
Moja ocena: 3/5

Uczeń wyższego roku, mieszkający w typowo angielskim internecie, wraz z kilkoma kolegami buntuje się przeciw surowym zasadom panującym w collegu oraz mocnej hierarchizacji społeczności studenckiej, w której osoby o niższym statusie łatwo mogą stać się ofiarą przemocy ze strony starszych.

Film jest ciekawy, ale nie porywający. Podzielony na rozdziały opowiada całą historię w sposób zwięzły, w miarę trwania pozwalając sobie na coraz większe absurdy. Nie brak wielu aluzji oraz zobrazowanych przykładów zepsucia akademickiej braci: ksiądz lubieżnie spoglądający na młodych chłopców, prymusi wykorzystujący swoją wysoką pozycję i władzę, uczniowie znęcający się nad słabszymi. Są również przedstawione zachowania i sytuacje homoerotyczne, wynikających zapewne z braku kontaktu z płcią przeciwną. Sami bohaterowie nie są w żadnym stopniu nieskazitelni - buntownicy, zafascynowani rewolucjonistycznymi ruchami, w swoim zachowaniu są raczej bezrefleksyjni; z łatwością wypowiadają różne przemyślenia na temat wojny, jednocześnie należąc do bardzo uprzywilejowanej kasty. Cały bunt, począwszy od jego pierwszych oznak, a kończąc na grande finale, wygląda wręcz komicznie i niepoważnie. Nie będę ukrywał: nie do końca zrozumiałem wszystkich aspektów filmu, np. logiki stojącej za kręceniem niektórych scen w czerni i bieli, a przy końcówce zacząłem się już patrzeć na zegarek. Mimo wszystko koncept był ciekawy, a gra aktorska w porządku, zwłaszcza młodego McDowella (ta rola otworzyła przed nim z resztą drzwi do późniejszej kariery, grał m.in. u Kubricka w Mechanicznej Pomarańczy, czy w Kaliguli od Tinto Brassa). Polecam osobom lubiącym kino buntu, lub tym, które są zainteresowane angielską rzeczywistością lat 60. - wiele z tego, jak wyglądał Hogwart w Harrym Potterze, nabrało nagle sensu.

#filmy #kino #recenzje #dramat
10ffb2b5-dac9-4528-bf71-80a5aa6ed936
NiedyspozycjaRzeczywistosci

@Piechur W podobnym klimacie i z tym samym aktorem, ale w całościowo lepszej oprawie - O Lucky Man 1973 i Clockwork Orange 1971

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Obiecany update: mapa siadła idealnie Zero narzekania, frajda z wycieczki i ogromna radość z odkrywania. Szybciej co prawda nie było, ale widząc zaangażowanie młodej w ogóle mi to nie przeszkadzało. Polecam

#kreatywnosc #rodzicielstwo #dzieci #wycieczka
3748d70b-a0a7-4986-b15a-1cd19f9ea3ad
fad9af1e-4c73-4289-add5-32e8c610f2bc
8f382fa7-8070-4317-8126-4199fa295db9
Gepard_z_Libii

tez chcę takiego tatę

pol-scot

@Piechur Kalwaria Zebrzydowska, bardzo fajne miejsce na spacery, zabrałem tam kiedyś mamę i ciocię...

Pawelvk

Co było skarbem, bo nie mogę się doczekać

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Idziemy z Myszą na wycieczkę, a że zwykle wiąże się to z jakimś tam narzekaniem, to postanowiłem zrobić mapę skarbów, żeby urozmaicić jej wyjście

Po drodze będziemy mijać charakterystyczne punkty umieszczone na mapie, a na końcu będzie rzecz jasna skarb-niespodzianka Na razie jeszcze o niczym nie wie, planuję podrzucić kartkę na parkingu tak, żeby ją przypadkiem znalazła.

Dam znać jak poszło: czy wykazała w ogóle zainteresowanie, i czy mniej marudziła podczas wyprawy

#kreatywnosc #dzieci #rodzicielstwo #czaswolny
c949912b-8ede-47c2-bf14-74f2541659e5
alaMAkota

Te mapy to dobra zabawa dla wszystkich. Często w góry takie robimy. Możesz skorzystać z wyprawy questów(do znalezienia za darmo w necie). Mają mapy na całą Polskę

Fen

@Piechur jaki lvl ma twoja Mysza? Ja mam 2lv Czorta i zachowam sobie twój pomysł na przyszłość

travel_learn_wine

@Piechur kto mówi na córkę mysz?

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Już jakiś czas temu ten wpis kolegi @Moose zainspirował mnie, do zrobienia własnej wersji jego gry, żeby fajnie spędzić czas ze swoją córą. Pomyślałem wtedy, że fajnie by było, gdyby podobne inicjatywy były łatwo dostępne w jednym miejscu - dlatego stworzyłem tę społeczność

Zachęcam do dołączenia wszystkich, którzy szukają inspiracji do kreatywnego spędzenia czasu z dziećmi oraz (a może - zwłaszcza) tych, którzy chcieliby się dzielić swoimi pomysłami lub znaleziskami w tym temacie. Ja obiecuję wrzucać posty, gdy tylko wpadnie mi coś do głowy, co uda się zrealizować.

Pozdrawiam!

#dzieci #grybezpradu #kreatywnosc #rodzicielstwo
Bjordhallen

@Piechur super pomysł

Ja wrzucę tutaj wpis jak zrobić legobloodbowl

Piechur

@Bjordhallen Ekstra, czekamy

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Dzisiaj napiszę o fajnej trasie w sam raz na rodzinną wycieczkę - różne atrakcje po drodze, wieża widokowa i polana z pięknym widokiem. Fotki bonusowe w komentarzu Zapraszam na #piechurwedruje
---------
Szczyt: Magurki (Gorce)
Data: 2 maja 2023 (wtorek)
Staty: 11km, 3h30, 420m przewyżyszeń

Nadchodziła majówka, a jako, że udało mi się ją przedłużyć biorąc wolne między świętami, w głowie zaczął kiełkować pomysł, by sprzyjające warunki wykorzystać. Podczas kreślenia możliwych do przebycia tras natknąłem się na Magurki - szczyt w Gorcach, do którego prowadziła jedynie zielona ścieżka dydaktyczna. Widząc, że znajduje się na nim również wieża widokowa pomyślałem, że fajnie byłoby udać się tam na wschód słońca. Sprzedałem pomysł tacie, który jak zawsze wyraził natychmiastową chęć na wspólną wycieczkę.

Z Krakowa wyjechaliśmy o godzinie 1:30 i po mniej więcej półtorej godzinie znaleźliśmy się w małej miejscowości o nazwie Jaszcze Duże. Zostawiliśmy samochód na parkingu (według map był płatny, ale o tej godzinie nikogo kto mógłby pobierać opłaty tam nie było) i ruszyliśmy w ciemności rozświetlanej latarkami wzdłuż asfaltowej drogi w stronie Jaszczy Małych, z których planowaliśmy wejść na teren Gorczańskiego Parku Narodowego. Odcinek ten miał prawie 3 kilometry i przy wyprawie z dziećmi można spokojnie go pominąć zwyczajnie podjeżdżając na kolejny parking w Jaszczach Małych - nie zrobi się wtedy co prawda pętli, jednak według mnie nie ma w tym żadnej straty.

Asfalt wreszcie przeszedł w utwardzoną drogę, po czym weszliśmy w las. Było bezwietrznie i przyjemnie chłodno. Po krótkiej chwili doszliśmy do polany Łonnej, przy której znajdował się mały zbiornik wodny dla płazów. To pierwsza z atrakcji, którą można sprzedać maluchom przed wycieczką, dzięki czemu będzie się szło od celu do celu - w takim trybie jest zwykle mniej naruszenia.

Minęliśmy polanę i znajdując się ponownie między drzewami pobawiliśmy się trochę latarkami, wyławiając z ciemności fantastyczne kształty sięgających w nieznane gałęzi i powykręcanych korzeni. Po jakiejś chwili teren zaczął być bardziej nachylony, co czuć było w nogach, jednak nie był to odcinek długi, a prowadził do kolejnej atrakcji. Przy drewnianej chatce (do której można było wejść) znajdował się pomnik bombowca Liberator. Z racji tego, jak został wykonany, dawał możliwości na ponowne zabawy ze światłem.

Spod pomnika do szczytu było już bardzo blisko, więc ruszyliśmy dalej. Minęliśmy polanę Pańska Przehybka i wkrótce doszliśmy do kolejnej polany nazywającej się Tomaśkula. Niebo zaczęło się już rozjaśniać i nabierać pięknych barw, dając obietnicę pięknego wschodu. Jeszcze kilka kroków i znaleźliśmy się pod wieżą na Magurkach, a więc największą z atrakcji na szlaku.

Widok z góry był po prostu zjawiskowy. Kolory na nieboskłonie zmieniały się z każdą chwilą, robiły się coraz intensywniejsze i to był jeden z nielicznych momentów, gdy mogłem zobaczyć na oczy co to znaczy, że barwy się rozlewają. Na wschodzie coraz śmielej królowały mocne pomarańcze i żółcie, na południu natomiast chmury nad Tatrami zyskały wspaniały różowy odcień i wyglądały jak wata cukrowa. I wreszcie słońce wykipiało, głaskając ciepłymi promieniami okoliczne szczyty i lasy. Do tej pory był to jeden z najpiękniejszych wschodów, jakie było mi dane zobaczyć - podobał mi się znacznie bardziej niż te na Babiej Górze, które opisywałem w poprzednich odcinkach.

Tutaj chciałbym jeszcze wspomnieć dlaczego Magurki tak mi się spodobały. Ze względu na to, że jest to szczyt niższy niż znajdujące się na północy i zachodzie wierzchołki, nie widać z niego miast, jedynie porośnięte pięknymi lasami zbocza gór. Na południu natomiast wznoszą się Tatry, które sprawiają wrażenie, jak gdyby były ledwie kilka kroków dalej. Z wieży widać również inne gorczańskie szczyty, na których też znajdują się wieże widokowe, czyli Gorc i Lubań. Wszystko to sprawia, że klimat na Magurkach jest niesamowicie wręcz przytulny i niepowtarzalny. Ta górka stała się dla mnie jednym z fajniejszych odkryć.

Dość długo siedzieliśmy na czubku wieży zachwycając się niebiańskimi wręcz widokami i pejzażem namalowanym przez naturę. W końcu trzeba było jednak zejść. Minęliśmy miejsce na ognisko, które znajdowało się na szczycie, a następnie przeszliśmy przez rozległą polanę, z której widać było jeszcze Tatry. Było fantastycznie.

W drodze na parking minęliśmy jeszcze kilka punktów widokowych, jednak droga była już bardziej rozjeżdżona, mijając położone przy trasie domy. Raczej nie było na niej niczego, co mogłoby jakoś zainteresować dziecko, dlatego wspomniałem wcześniej, że nie robienie pętli na tym szlaku nie będzie skutkowało utratą jakichś atrakcji. Niebawem znaleźliśmy się przy samochodzie i w pełni usatysfakcjonowani opuściliśmy Jaszcze wiedząc, że jeszcze tam wrócimy.

Gorąco polecam tę trasę - albo w wariancie, który przedstawiłem, albo w tym rodzinno-dziecięcym, czyli startując z Jaszczy Małych, robiąc przystanki we wspomnianych punktach i wracając tą samą trasą na parking. Jeśli będę miał okazję przetestować tę opcję ze swoimi dziewczynami w tym roku, to na pewno dam znać.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia #gorce
b992a3fb-5d2f-456f-8180-69796f69cc48
a9f26cfa-cbd2-42f1-9c9e-b0f66d20b2f6
c0042572-b440-44d8-8870-c2dc6d21bc9a
42be34e7-d7b7-48d2-bcb5-ac47f9bee95b
8297fa40-33a5-4e7b-80ce-41b92a290212
Piechur

Ktoś prosił o więcej zdjęć plecaka taty

1a9db5a2-9558-4ae5-8d35-69ec7849314b
dd6e7862-caab-430a-bf09-38a76be6367d
45873e7d-c448-4830-a4df-2862ad220dda

Zaloguj się aby komentować

Siema,
To moja trzecia #diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety . Jest to kontynuacja 1 dnia w pracy oraz 1095 dnia w pracy , wieńcząca tym samym mój pierwszy tryptyk ever
----------

4745 dzień w pracy

Jest mi nieźle, bo nie może być już gorzej -
Wypaliłem się na trwałe
Na odpierdol robotę odwalę
Przez resztę czasu może jakieś wierszyki potworzę

Najlepiej takie o rzygach i kale;
W pracy zasada: minimum wysiłku o każdej porze
Jezu, dopiero ósma, a ja marzę o wieczorze...
A, walić to, idę - na dworze sobie zapalę

Słyszę, jak szef w kuchni znowu ględzi
"Ten leń już czwarty miesiąc się z tym babrze!"
Niech gada, mam w dupie te jego codzienne jęki

I tylko idąc z pogardą patrzę
Na tego nowego, tak pełnego jeszcze chęci -
Już ja pomogę się temu uśmiechowi zatrzeć

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
7e126c01-1e10-46bb-b2ea-90cd107468b2

Zaloguj się aby komentować

Siema,
To moja druga #diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety , będąca kontynuacją 1 dnia w pracy
----------

1095 dzień w pracy

Spać się powinno o takiej porze...
Idę do kuchni, kawę obalę
Czekam przed kompem na energii falę
I zaczynam pracę znów w tej oborze

Jak ta firma działa nie mieści się w pale
Sam wszystko ogarnij, nikt nie pomoże!
Z szefem jestem w ciągłym sporze
Przysięgam, w końcu mu przywalę

Cierpię tutaj istne męki
Jestem jak ta foka na krze
A pode mną orki szczęki

Uśmiech tylko w zdjęcia kadrze
W głowie same strachy, lęki...
KURWA! Znowu błąd wywala w makrze!

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
08d92f04-a8a3-48fa-a6b0-e1fa05d9a13c
splash545

Czyli tak to sobie wykombinowałeś Podoba mje się

Piechur

@splash545 Stay tuned

CzosnkowySmok

@splash545 @Piechur sie okaże, ze na samozatrudnieniu leci i go molestują w pracy xD

Piechur

@CzosnkowySmok 

UmytaPacha

Jestem jak ta foka na krze

A pode mną orki szczęki

@Piechur śmirchłam : v

Zaloguj się aby komentować

Siema,
W dzisiejszym #piechurwedruje o jednym ze szczytów należących do #koronagorpolski - zapraszam do czytania i obserwowania tagu
---------
Szczyty: Niemcowa, Wielki Rogacz, Radziejowa, Złomisty Wierch (Beskid Sądecki)
Data: 5 września 2021 (niedziela)
Staty: 27km, 8h, 1.260m przewyżyszeń

Na Radziejową ostrzyliśmy z kuzynem zęby od jakiegoś czasu, ale z różnych przyczyn nie udawało się dograć terminu. W końcu jednak gwiazdy zaczęły nam sprzyjać i w niedzielny poranek pojechaliśmy do Rytra, żeby rozpocząć stamtąd naszą wędrówkę. Samochód zostawiliśmy na dużym parkingu niedaleko stacji kolejowej i ruszyliśmy w drogę, podążając czerwonym szlakiem.

Cała miejscowość przykryta była gęstą mgłą, także od początku klimat wycieczki zapowiadał się fajnie. Pierwsze 2.5 kilometra prowadziło na przemian asfaltem, ubitą drogą i ścieżkami prowadzącymi przez pola. Było dość stromo i mimo dobrej kondycji nieco się zasapaliśmy. Znaleźliśmy się też w końcu ponad mgłą i mogliśmy pozachwycać się wypełnionymi nią dolinami, sprawiającymi wrażenie wielkich kotłów z gotującą się w nich magiczną miksturą.

Weszliśmy w las, kontynuując wspinaczkę. Dopiero przy Kordowcu teren odrobinę się wypłaszczył, pozwalając na złapanie oddechu i uspokojenie tętna. Doszliśmy do polany Poczekaj, na której poczekaliśmy trochę, aż przestaniemy sapać. Przy znajdującej się tam ławce zjedliśmy po bułce patrząc na dolinki, które w dalszym ciągu przykryte były kołdrą z mgły.

Ruszyliśmy dalej w stronę Niemcowej. Po kolejnym ostrzejszym podejściu naszym oczom ukazał się bardzo przyjemny widok - na polanie przy drewnianej chacie brykały sobie owce, brzęcząc przyczepionymi do szyj dzwoneczkami. Momentalnie poczuliśmy swojski zapach owczych bobków, który mimo wszystko wywołał u nas pozytywne skojarzenia z dziecięcych czasów spędzonych na wakacjach na wsi. Następnie minęliśmy ruiny starej szkoły i niebawem byliśmy już na Niemcowej.

Kontynuowaliśmy marsz idąc w dalszym ciągu czerwonym szlakiem. Z tego odcinka nie pamiętam za dużo, więc zakładam, że nie sprawił większych problemów. Znaleźliśmy się na Wielkim Rogaczu, z którego na Radziejową został już tylko kilometr. Otaczał nas las, jednak z tego co pamiętam w wielu miejscach składał się z połamanych drzew i wyglądał jakoś smutno. Przed nami widniał już czubek najwyższego szczytu Beskidu Sądeckiego, więc skupiliśmy się na tym, aby do niego dojść.

Zdobywanie wierzchołka zaczęliśmy z przełęczy Żłobki. Mimo, że odcinek był krótki, dawał mocno w kość - droga była kamienista i mocno nachylona. Przy wchodzeniu spociłem się okropnie i cały czas czułem pulsującą na szyi tętnicę. Kuzyn szedł kawałek za mną, również dysząc ciężko. I w takim właśnie miejscu minął nas facet, który na tę górę wbiegał - nie widać było po nim większego zmęczenia, a łydkę miał jak moje udo. Pokiwaliśmy głowami z niedowierzania i, człapiąc ociężale, doszliśmy w końcu na szczyt.

Na Radziejowej znajdowała się wysoka wieża, dzięki której można było podziwiać otaczające górę widoki. Oczywiście weszliśmy na nią, co dla kuzyna było sporym wyzwaniem ze względu na silny lęk wysokości - dał jednak radę i nie żałował, choć przez cały czas musiał trzymać się kurczowo barierki. Zeszliśmy z wieży i przy jednej z ławeczek zrobiliśmy przerwę na posiłek i picie. Zrobiliśmy sobie również pamiątkowe zdjęcie pod dużą tablicą z nazwą szczytu i przybiliśmy pieczątki do #koronagorpolski.

Po tej szybkiej regeneracji ruszyliśmy w dalszą drogę do schroniska na Przehybie. Droga czasami wznosiła się, czasami opadała, prowadząc przez kolejne znajdujące się na czerwonym szlaku wierzchołki. I tak minęliśmy Bukowinki, Złomisty Wierch i znaleźliśmy się na rozdrożu pod Wielką Przehybą. W trakcie drogi można było cieszyć się widokami, ponieważ nie szło się gęstym lasem, ale znowu, jak przed samą Radziejową, wydaje mi się, że na trasie było bardzo dużo połamanych drzew.

Na Przehybę doszliśmy chwilę przed 12. Mimo, że do tamtej pory na trasie ilość spotkanych osób mogliśmy policzyć na palcach dwóch rąk, to w drodze do schroniska jak i w nim samym ludzi było już całkiem sporo. Zamówiliśmy sobie bigos i szarlotkę, ciesząc się fantastyczną pogodą i udaną wycieczką.

Nadszedł jednak czas, aby wracać do samochodu. Do Rytra według planu miał prowadzić szlak niebieski i nim właśnie rozpoczęliśmy schodzenie. Jak to zwykle przy schodzeniu bywa, mózg mi się wyłączył i przestałem rejestrować, co się działo dookoła, wyciszając się i wpadając w stan lekkiego letargu. Prawdopodobnie w ogóle nie pamiętał bym tej drogi, gdyby nie to, że kuzyn zaczął narzekać na dyskomfort w butach.

Początkowo tylko wspominał, że trochę bolą go stopy, ale dość szybko zaczął kuśtykać, a wreszcie syczeć z bólu. Okazało się, że buty, które wziął, były ok do chodzenia na spacery po mieście, ale do tak długiej trasy w górach w ogóle się nie nadawały. Ich głównym mankamentem było to, że były dopasowane do normalnego chodzenia - przy wchodzeniu pod górę wszystko było w porządku, jednak przy schodzeniu stopa leciała do przodu i palce miały stanowczo za mało miejsca. Dlatego właśnie z zasady górskie buty kupuje się rozmiar większe od tych, w których chodzimy na co dzień.

Było na prawdę źle - kuzyn ledwo szedł, musieliśmy robić coraz częstsze przerwy, a do Rytra zostało nam jeszcze kilka kilometrów. Droga była ostro nachylona, co tylko potęgowało jego ból. W pewnym momencie kuzyn był już tak zdesperowany, że scyzorykiem rozciął wierzch butów przy palcach, żeby dać im chociaż odrobinę więcej luzu.

I tak, człapiąc powoli, dotarliśmy do Starego Kamieniołomu, z którego szeroką drogą prowadzącą obok potoku Roztoka Wielka szliśmy dalej w stronę samochodu. Na tej trasie było już sporo osób, głównie starszych par oraz rodzin z dziećmi, które korzystały z pięknej niedzielnej pogody. Minęliśmy Bystry Potok i znajdujący się tam Park Ekologiczny, i już cały czasu asfaltową drogą schodziliśmy w kierunku parkingu.

Dla kuzyna była to prawdziwa droga krzyżowa. Każdy krok był dla niego męką i, jeśli dobrze pamiętam, to od pewnego momentu w ogóle zdjął buty i szedł chodnikiem w samych skarpetkach. Choć wydawało się, że nigdy nie dojdziemy do samochodu, to jednak ostatecznie do niego dotarliśmy. Kuzyn na szczęście wziął buty na przebranie, więc wyrzucił od razu do kosza te, które na wycieczce sprawiły mu tyle kłopotu, kląc na nie pod nosem.

Wyprawa, mimo ciężkiej końcówki, była jednak udana. Spędziliśmy na szlaku jedną trzecią dnia, zaliczyliśmy kolejny szczyt do KGP, pogoda była świetna, a i towarzystwo doborowe. A co się tyczy przygody z butami - stała się ona cenną nauczką na przyszłość, żeby lepiej planować, jakie obuwie zakłada się na szlak.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia #beskidsadecki
a6052936-9a8a-4189-9f76-0fe994226185
5e4b86e6-db22-441f-946b-d079690fb22f
37e699ef-aebd-44a2-9f7b-4b2eda00fb5c
5d13bcbe-bbeb-4e65-bc17-7200de18979e
8f42f868-06cb-47d5-ba15-b766fb03e8b4
Zielczan

@Piechur tak samo wchodzę na wieże widokowe jak kuzyn

Zaloguj się aby komentować

Chrzest bojowy nowego członka rodziny Rodzinny spacer po Podgórzu Wiśnickim

#piechurnatrasie

#gory #podroze
b66f9fe3-f3e4-45a8-a93e-0e2abdfd7d07
Bonrzur

Zazdro ❤️ ja już przebieram nogami wyczekując, aż moja latorośl będzie się nadawała na górskie spacerki - w jakim wieku kaszojada zaczęliście?

Piechur

@Bonrzur Starsza miała 8 miesięcy jak zaczęliśmy ją brać, młodsza ma tyle samo teraz. Starsza od zeszłych wakacji już chodzi na nogach całe wycieczki (miała 3.5 roku).

Zaloguj się aby komentować

Siema,
To moja pierwsza #diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety
----------

1 dzień w pracy

Czy to jawa, czy sen może?
Z podniecenia aż się palę!
Ego wyszło poza skalę -
Śniłem o takiej kasiorze!

Rodzinie się wnet pochwalę!
Zatrudnili mnie, niebożę...
Pracować będę w pokorze
Maniany tu nie odwalę!

HR-om składam podzięki
Tej najcudowniejszej kadrze
Za podanie mi swej ręki

Mogli wziąć innego, wszakże
Kandydatów mieli pęki...
Lecz to JA gram w tym teatrze!

----------

Różna #tworczoscwlasna, choć głównie #poezja, w kawiarence #zafirewallem
9706d828-3280-4eae-ba68-1fcf78ae2fae
moderacja_sie_nie_myje

@Piechur Baardzo, bardzo ładnie Utalentowany kolega jest zdecydowanie

Piechur

@moderacja_sie_nie_myje

80859ce6-c8c7-422a-9d9a-771b89c98dbd
UmytaPacha

To moja pierwsza #diriposta

@Piechur czyli nie ostatnia ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Piechur

@UmytaPacha Mam pomysł, ale nie wiem jak pójdzie z wykonaniem ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

moderacja_sie_nie_myje

@Piechur Masz moje wsparcie, mój miecz i mojego

e91069f7-2168-4638-8fa3-274eab9702cf
splash545

@Piechur gratuluję nowej pracy

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Wczoraj był piątek, więc oglądałem filma. Zapraszam na #piechuroglada , w którym będzie (lub nie) romantycznie.
----------
Tytuł: One Day
Reżyseria: Lone Scherfig
Moja ocena: 3/5

Nieudana romantyczna przygoda przeradza się w długoletnią przyjaźń. Dwójka zupełnie odmiennych charakterem ludzi postanawia spotykać się co rok tego samego dnia, obserwując swoje wzloty i upadki. Dokąd doprowadzi ta balansująca na granicy romansu znajomość?

Zwykle unikam romansów - dobrowolnie nie oglądam ich nigdy, bo nie jest to gatunek, który trafia w moje gusta (podobnie jak np. musicale). Czasami jednak trzeba się poświęcić, zwłaszcza kiedy żona prosi, a miłość sprawia przecież, że jesteśmy zdolni do największych poświęceń. Przy tym filmie to poświęcenie nie było duże, bo był zwyczajnie dobrze nakręcony, z fajnym montażem i przyjemnymi zdjęciami, a przede wszystkim miał swoje momenty. Aktorzy pierwszoplanowi (Anne Hathaway oraz Jim Sturgess) grali fajnie i czuć było między nimi chemię, a rozwój postaci oraz ich trójwymiarowość były potraktowane z należytą starannością. Z bohaterami drugoplanowymi bywało różnie, ale nie na nich był jednak postawiony główny nacisk. Pomysł na konstrukcję opowieści i rozwój zdarzeń był w porządku, jednak gdzieś to już widziałem i część rzeczy można było z łatwością przewidzieć. Momentami historia i wydarzenia, a także akcje wykonywane przez bohaterów, były mocno naciągane i niezbyt trzymały się kupy, jednak zrzucam to na karb gatunku, który po prostu rządzi się swoimi prawami i nie wiadomo jaka realistyczność nie jest tu obowiązkowa (jak w kinie akcji, gdy czołowa postać w pojedynkę pokonuje kilkunastu przeciwników i nawet się nie poci). Ze swojej męskiej perspektywy nie jestem jednak pewien, jaki miał być morał. Chyba taki jak w brzydkim kaczątku? Może też, że prawdziwa miłość zwycięży? Chyba tak, jednak moim pierwszym wnioskiem było to, że bez względu na to, czy jesteś ubogim, nieśmiesznym komikiem, czy przystojnym i spełnionym muzykiem jazzowym, nie masz szans z pierwszą miłością swojej ukochanej, zwłaszcza jeśli obiektem jej westchnień jest dobrze sytuowany, przystojny i pewny siebie facet. Polecam na romantyczny seans we dwoje zamiast grzanej po raz setny Brzydkiej Prawdy czy innego tego typu badziewia.

#filmy #film #kino #recenzje #ogladajzhejto #romans
520910ba-7c03-4a20-abe1-c662f3c5c0ad

Zaloguj się aby komentować

Tag do blokowania/obserwowania: #piechurslucha

Santigold - Disparate Youth

#muzyka #pop #dubtronica #electronicrock
splash545

@Piechur ja tej pani zawsze lubiłem ten utwór:

https://youtu.be/Tg9cN2A7-cA?si=6TrF5spDPipLak_u

CzosnkowySmok

Ta płyta jest świetna

@splash545

splash545

@CzosnkowySmok no całkiem spoko

Piechur

@voy.Wu @splash545 Też fajne A ja tylko dodam, że ta pani jest też znana z pewnego viralowego filmiku, na którym jeden gość podrywa do tańca dużą część publiczności - to ona gra w tym czasie na scenie

https://youtu.be/GA8z7f7a2Pk?si=knXgHZ5NeEdx8t9M

Piechur

Btw, to wygląda jak @Moose ze swoim ostatnim sonetem

splash545

@Piechur chyba nawet kiedyś widziałem ten filmik

CzosnkowySmok

@Piechur santigold jest swietna, niektóre utwory do mnie docierają w odpowiednim momencie i zostają na zawsze na mojej playliście.

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Zapraszam na poświątecznego #piechurwedruje , w którym opiszę krótką trasę na Ciecień.
---------
Szczyty: Ciecień, Księża Góra (Beskid Wyspowy)
Data: 18/19 kwietnia 2023 (wtorek/środa)
Staty: 7.5km, 2h15, 460m przewyżyszeń

To był szybki temat - telefon do taty wieczorem czy chce wyskoczyć na krótką trasę, później usypianie Myszy i już jazda na miejsce. W Wiśniowej, do której dojechaliśmy o 22:15, zostawiliśmy auto przy wjeździe na czyjeś pole i ruszyliśmy zielonym szlakiem zdobyć Ciecień.

Dość szybko znaleźliśmy się między wysokimi drzewami i w miarę szeroką drogą wspinaliśmy się coraz wyżej. Podejście było raczej z tych bardziej nachylonych, ale forma dopisywała i obyło się bez zadyszki. Zanim się obejrzeliśmy, byliśmy już na szczycie, a minęło zaledwie 45 minut od początku marszu.

Postanowiliśmy zejść nieco niżej do miejsca, w którym znajdował się punkt widokowy, czyli mała, odsłonięta polanka. Możnabyło z niej zobaczyć sąsiadujący Lubomir - my widzieliśmy ciemność. Wróciliśmy na Ciecień, żeby napić się herbaty, po czym udaliśmy się niebieskim szlakiem w stronę Księżej Góry. Ta część drogi była czysto spacerowa, bo zostało nam już tylko schodzenie. Na trasie nie było nic wartego odnotowania.

By dostać się na Księżą Górę musieliśmy zejść ze szlaku i przez chwilę wspinać się pomiędzy kilkoma powalonymi drzewach. Myślałem, że będzie to po prostu kolejny nieoznaczony szczyt, jednak oprócz tabliczki z jego nazwą, która znajdowała się na małej polance, naszym oczom ukazał się również ołtarz z ławeczkami, a także ciekawie wyglądająca kapliczka zbudowana z kamieni. Nie jestem pewien, czemu do tego miejsca nie prowadzi jakiś krótki szlak, podczas gdy np. do Wielkiego Kamienia (czyli kawałka dużej skały) przy Krzywickiej Górze już tak.

Nadszedł czas na powrót. Wróciliśmy do skrzyżowania, które wcześniej minęliśmy, i żółtym szlakiem skierowaliśmy się w stronę miejsca, gdzie zostawiliśmy samochód. Było trochę błotniście i raz mało brakowało, żebym się w to błoto wywrócił. Fragment drogi prowadził przy potoku, więc zszedłem do niego w poszukiwaniu jakiegoś znośnego ujęcia, tak żeby po tej mało ekscytującej wycieczce został jakikolwiek ślad.

Wkrótce dotarliśmy do asfaltowej drogi, którą już całkiem szybko doszliśmy do auta i udaliśmy się do domu. Wyprawa, pomimo braku jakichś większych wrażeń, była jednak udana i spełniła swoją podstawową funkcję - pozwoliła nam na chwilę wyrwać się z codzienności i zaczerpnąć świeżego, bogatego w leśny aromat powietrza.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia #beskidwyspowy
fa86757d-a4af-4478-a0ac-c96cad20a1e1
d0385666-706a-4ee2-9162-daabd7f5e92a
44c4a455-257a-440b-8050-7fd3fc8048af
89c6af49-c715-413d-8227-64f71f80e7e8
zuchtomek

@Piechur nocą jeszcze nie wędrowałem po lesie za wiele, jakoś nie widzę w tym celu


Dlaczego nocą?

Piechur

@zuchtomek Brak czasu w dzień Poza tym jest spoko klimacik, zwłaszcza zimą

zuchtomek

@Piechur Tak myślałem, że czasu brak, a nogi niosą

ErwinoRommelo

Ale klimacior w nocy, kiedys sie tak przejde, pewnie zabladze no ale ratownicy tez musza cos robic.

Piechur

@ErwinoRommelo Teraz, jak już nie ma śniegu, to najfajniej iść na wschód słońca, bo las nie jest aż tak ciekawy, żeby się cały czas błąkać w ciemności. Za to zimą spokojnie całą noc można w nim spędzić, klimat nie z tej ziemi

Mr.Mars

@Piechur Wilki nie wyją w nocy?

Piechur

@Mr.Mars Podczas tych trochę ponad 20 razach, gdy wędrowałem po zmroku, słyszałem wycie wilka jeden raz. Najczęściej spotykam sarny albo łanie, raz widziałem kunę, dwa razy zająca, raz maciorę z warchlakami (i to w Tyńcu), raz lisa (nad morzem).

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Jakiś czas temu pisałem o tym, że mam duży problem z jedzeniem słodyczy, co faktycznie bardziej wygląda jak nałóg - potrafię żreć codziennie, bez opamiętania, zamiast normalnych posiłków. BMI mam w normie, ale bardzo nie lubię, gdy moje słabości przejmują nade mną kontrolę, więc postanowiłem (po raz kolejny) rzucić to wszystko w ciul.

W tym miejscu chciałbym się tylko pochwalić, że minął okres, którego najbardziej się bałem, a więc święta, a mi udało się nie tknąć ani kawałka ciasta. Mimo nagabywania ("Ze mną nie zjesz?") stanowczo odmawiałem jakiejkolwiek degustacji. Kusiło jak sam czort, aż mnie trzęsło czasami, zwłaszcza gdy musiałem te wszystkie pyszności nakładać na talerz i dawać gościom - sam ograniczyłem się jednak do jedzenia owoców.

Niniejszym mija półtora miesiąca od kiedy nie jem słodyczy. Myślałem, że po tym czasie będzie łatwiej, ale nie jest i trzeba się cały czas kontrolować. W każdym razie mam nadzieję wytrwać w postanowieniu jak najdłużej, także trzymajcie za mnie kciuki. Joł!

#gownowpis #nalogi #chwalesie
emdet

@Piechur gratuluję i powodzenia. Ja najdłużej wytrzymałem chyba 2-3 tygodnie i stwierdziłem że w sumie to lubię żyć ze słodyczami, tylko nie mogę przesadzać. U mnie niestety jest to ściśle powiązane z ilością stresu.

Atexor

@Piechur gratki - jak chcesz, to aby ułatwić sprawę z wytrwaniem polecam kupno... chromu, i nie do auta aby się świeciło jak psu jajca, ale w postaci tabletek, np. pikolinian od Swansona. Tabletka dziennie max (albo i na dwa dni bo za dużo to też niezdrowe jest i to bardzo). Małe ilości tego pierwiastka powodują, że mamy ogromną ochotę na słodkie.


Mi pomógł pozbyć się ochoty na nie. Razem z berberyną i unikaniem słodkiego zrzuciłem kilkanaście kilo w może 5 miesięcy. Ilości innego jedzenia nie zmniejszyłem

AndzelaBomba

@Piechur jak miałeś takie napady głodu na słodkie, to mógł być wczesny etap insulinooporności. Możesz poprosić lekarza o skierowanie na test tolerancji glukozy albo HOMA-IR żeby sprawdzić, czy wszystko jest ok.

Piechur

@AndzelaBomba Raczej wina zwykłego obżarstwa, ale w sumie mogę się zbadać Dzięki za podpowiedź!

Zaloguj się aby komentować

Nareszcie, po 3 miesiącach przerwy, udało się wyrwać Na trasie z babcią i tatą

#piechurnatrasie

#gory #podroze #beskidwyspowy
531b32cc-dcc2-49aa-85fd-84000c363dd4
gutek

15 grudnia bywało mroźniej😅

329c15b0-a30c-4004-ab0e-8e935ae3524f
Piechur

@gutek Klimat w pytę Mam takie z nocnego wyjścia, kiedyś wrzucę

Albert_Einstein

Odetchnąć pełną piersią na górskim szlaku. Esencja życia.

Piechur

@Albert_Einstein Kolega widzę rozumie

UmytaPacha

@Piechur ale fajnie : 3

Zaloguj się aby komentować