Zdjęcie w tle
GazelkaFarelka

GazelkaFarelka

Fanatyk
  • 902wpisy
  • 12263komentarzy

Zara mnie pojebie, korzystam z premki na MyHeritage i uzupełniam drzewo genealogiczne, przeglądając stare księgi.

Logika moich przodków - jest już we wsi pięciu o imieniu Jan i tym samym nazwisku, w podobnym wieku - jakby tu syna nazwać? Dobra, daj Jan.


Jan syn Franciszka. Jest też pięciu Franciszków o tym samym nazwisku w tej wsi.

#genealogia #heheszki

ipoqi

We wsi mojej przodków, proboszcz koło 1920 roku ogłosił z ambony, że nie ochrzci już kolejnego Jana jeśli rodzina miała na nazwisko Dec. Było już ich tylu, że nie szło się połapać kto jest kim.

Vampiress

@GazelkaFarelka dzisiaj jest niewiele inaczej, ludzie mają różne nazwiska, ale mody na pewne imiona dalej panują i potem masz w klasie 5 Julek i 3 Antosiów

dziad_saksonski

@GazelkaFarelka Twoi przodkowie już wtedy zrozumieli ideę anonimowości. Gdy ZOMO czy tam zaborcy pytali o to gdzie jest "Jan Franciszek" to mówili, że nie żyje i pokazywali na grób ojca xD

Zaloguj się aby komentować

Podjechałam dziś do punktu pobrań oddać krew do badania. Dotarłam tam odrobinę siódmej, ale odwróciłam się na pięcie i odpuściłam, jak zobaczyłam, że siedzi tam kilkanaście osób. Gwarantowane co najmniej dwie godziny czekania. Myślę sobie "po cholerę te wszystkie stare baby wstają przed siódmą w sobotę i łażą na badania?". A potem do mnie dotarło.

#heheszki #przemysleniazdupy


P.S. Przed chwilą zobaczyłam, że magnez, którym suplementuję się od miesiąca ma też w składzie witaminę B6. Najwidoczniej udało mi się przypadkowo skompletować wszystkie brakujące składniki do produkcji serotoniny, bo od jakiegoś czasu mam mocno wywalone na wszystko. Nikt mnie nie wkurza w robocie, nie irytuje mnie syf w domu, nic mnie nie wyprowadza z równowagi

Gustawff

He he he


W tych diagnostykach itp. bardzo szybko załatwiają klientów, bo tam ze trzy osoby na raz pobierają krew. Na pewno byś nie czekała 2 godzin.

StepujacyBudowlaniec

@GazelkaFarelka a wystarczyło jeść mięso zamiast trawy to byś nie miała problemów z witaminkami zwłaszcza z tymi z grupy B

Enzo

@GazelkaFarelka Jak mogę to idę zawsze przed 9 i jest już rozładowane.

Zaloguj się aby komentować

vredo

@GazelkaFarelka Po co ci tyle? D⁎⁎a rośnie:

7e768fec-d3d2-4176-bc6d-31642524baca
parabole

@GazelkaFarelka Z ciekawości - jaki skład i czy ma olej/tłuszcz palmowy w sobie?

EerieAlligator

Czyli Dino w końcu na marki własne. Daaawno i nich nie byłem.

Zaloguj się aby komentować

Jeszcze jedna ciekawostka z okazji Światowego Dnia Cukrzycy

zainspirowana przez @Greyman


Pierwsze wzmianki o cukrzycy pojawiają się już w starożytnych egipskich rękopisach z ok. 1500 roku p.n.e. Wtedy obserwowano przede wszystkim „nadmierne wydalanie moczu”, co skutkowało ogólnym wyniszczeniem organizmu i śmiercią. W I wieku naszej ery, grecki lekarz Aretaeus z Kapadocji, nazwał tę chorobę diabetes, od greckiego słowa oznaczającego syfon, ponieważ jak pisał, „płyny nie pozostają w ciele, ale wykorzystują je tylko jako kanał, przez który mogą wypływać”. Indyjscy lekarze Sushruta i Charaka, żyjący ok. 400-500 r. rozróżnili dwa rodzaje cukrzycy, dziś określane jako typ 1 i typ 2. Perski lekarz i filozof Awicenna (980–1037), nazywany ojcem współczesnej medycyny, opisał zgorzel cukrzycową i próbował leczyć cukrzycę mieszaniną ziaren łubinu, kozieradki i gruszki. W XVII wieku brytyjski lekarz Thomas Willis diagnozował cukrzycę, badając smak moczu pacjentów, był to jedyny dostępny wówczas sposób badania poziomu cukru. Willis określał ten smak jako miodowy, co później znalazło odzwierciedlenie w nazwie choroby – do słowa diabetes dodano mellitus (łac. – słodki jak miód).


#ciekawostki #heheszki ale w sumie szanuję za pomysł spróbowania i poświęcenie dla pacjentów

Hoszin

Twardy zawodnik był.

Hjuman

nooo, może oddawał to w outsorcing? może się szanował i dawał małżonce?

Greyman

@GazelkaFarelka czuje dobrze człowiek


Dziękuję za wywołanie. Z tego, co czytałem dawno temu, już w starożytności lekarze smakowali mocz w celach diagnostycznych. Jakie czasy takie testy laboratoryjne. W XVII wieku chemia dopiero raczkowała, może Willis nic mądrzejszego nie wymyślił, a może to lubił ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Odpowiadam na mema


Narzekając na niedobór serotoniny, należy uświadomić sobie nie powstaje ona z niczego.

Jeżeli nie będziesz dostarczał odpowiedniego towaru do jej wyrobu, to będziesz miał braki.


90% serotoniny powstaje w jelitach (jednakże ta serotonina nie trafia do mózgu, ponieważ nie może ona przekroczyć bariery krew-mózg - jest wykorzystywana w różnych funkcjach organizmu). Dlatego też nie da się zrobić tabletek z serotoniną, która po zjedzeniu trafi wprost do mózgu. W sensie, tabletki można zrobić, ale z transportem do mózgu już jest problem.


10% serotoniny powstaje w mózgu i jest to właśnie ta serotonina odpowiedzialna za nastrój. Mózg sam sobie produkuje własną serotoninę, ale też - nie produkuje jej z niczego. Substancje do produkcji serotoniny (prekursory serotoniny) przenikają już barierę krew-mózg i możemy je dostarczyć do organizmu.


Oto główne niezbędne składniki do produkcji serotoniny w mózgu:

  • tryptofan (aminokwas) - jego bogate źródła to czerwone mięso, drób, ryby, jajka, sery i produkty mleczne, soja, ciecierzyca, nasiona dyni, słonecznika, sezamu, migdały

  • ekspozycja na słońce

  • witamina B6 i żelazo

  • tlen - ruch na świeżym powietrzu, który poprawia krążenie i dotlenia tkanki


Reasumując, serotonina nie jest czymś, na powstawanie czego nie mamy wpływu. Zdrowa, zbilansowana dieta oraz ruch na świeżym powietrzu pozwolą na większą produkcję tej substancji, a tym samym na nasz nastrój. Więc stwierdzenie "idź pobiegać" nie jest pozbawione podstaw naukowych (chociaż nie trzeba biegać, wystarczy nawet spacer).

EDIT: zaktualizowałam bo miałam drugą zakładkę otwartą z dopaminą i się trochę zmiksowało


#ciekawostki #dieta #zdrowie

fba53004-4097-47bc-9a11-b0b5cfc92557
dca51013-48d5-470e-b86c-f0d3ddb6ec51
bartek555

Kurczak to jest nadmieso, nawet twarog mu nie dorasta to piet.

d.vil

@GazelkaFarelka mam zbilansowaną dietę, sporo ruchu, łykam tryptofan przed snem i nadal nie widzę tej serotoniny

Zaloguj się aby komentować

Z okazji Światowego Dnia Cukrzycy mam postulat o zmiany oficjalnej polskiej nazwy choroby na inną.


Obecna nazwa mocno utrudnia powszechną świadomość tej choroby sugerując, że cukrzyca ma coś wspólnego ze spożywaniem cukru. Zapewne wiele osób uważa, ze ich ona nie dotyczy, bo nie lubią słodkiego i nie słodzą herbaty.


Cukrzyca jest upośledzoną tolerancją glukozy przez organizm. Glukoza jest tylko jednym z cukrów prostych, a jej największym źródłem w diecie jest skrobia zawarta zbożach i roślinach skrobiowych, jak np. ziemniaki. Normalnie glukoza jest wchłaniana przez tkanki, wykorzystywana energetycznie na bieżąco lub na później w postaci glikogenu w mięśniach, wątrobie, a nadmiar jest przekształcany na tłuszcz i magazynowany w tkance tłuszczowej. U chorych na cukrzycę ta glukoza z różnych powodów nie trafia do komórek organizmu, tylko w nadmiernych ilościch pozostaje we krwi.


Tak, możesz w ogóle nie jeść cukru (stołowego) i mieć cukrzycę typu 2. Wystarczy nadmiar jedzenia, nadwaga, brak ruchu, duża ilość białego pieczywa i mącznych produktów, ziemniaków, w połączeniu z nadmiarem tłuszczu (np. miks skrobii i tłuszczu typu frytki, chipsy, kotlety w panierce), alkohol.

Cukrzyca typu 1 jest natomiast chorobą autoimmunologiczną, w dużej mierze genetyczną, polegającą na tym, że własny układ odpornościowy niszczy komórki wytwarzające insulinę w trzustce i zupełnie nie zależy od diety.


#zdrowie #dieta #ciekawostki

bori

@GazelkaFarelka Może Węglowodanka?

ruhypnol

A wg mnie nazwa adekwatna, skoro poziomy glukozy są kryteriami diagnostycznymi.

HmmJakiWybracNick

@GazelkaFarelka przynajmniej coraz częściej odchodzi się od nazywania chorego "cukrzyk" i na to miejsce wskakuje "diabetyk".

Zaloguj się aby komentować

O suplementach trochę


Mocno subiektywnie, to w zasadzie moje #przemysleniazdupy #hejto40plus tak więc weźcie mocno pod uwagę to, że piszę tutaj z mojego punktu widzenia - uwzględniając płeć, wiek, zdrowie, tryb życia, wyniki badań, potencjalne obciążenia genetyczne. Coś, co jest prawdziwe u mnie, niekoniecznie musi być takie samo u ciebie - taka jest puenta mojego wpisu, którą pozwolę sobie dodać na początku, biorąc pod uwagę że nie każdy dotrwa do końca.


Jest też trochę o tym, dlaczego nie trzeba ślepo wierzyć ludziom, polecającym jakieś suplementy "które każdy powinien brać" w kilku sekundach jednej rolki na instagramie, nawet jeżeli są to uczciwe osoby, którym to faktycznie pomogło. Jakby zaufać każdemu, można skończyć z przesyłką na palecie zawierającą połowę oferty OstroVitu.


Jakiś czas temu czytałam artykuł o Otzim - mumii człowieka sprzed 5 tys. lat, zachowanej w lodzie austrackich Alp. Badania ujawniły między innymi, że cierpiał na miażdżycę - chorobę objawiającą odkładaniem się złogów cholesterolu w naczyniach krwionośnych, prowadzącą do udarów i zawałów serca. Za główne przyczyny tej choroby medycyna uważa dziś nadwagę, brak ruchu, nadmiar cukru, przetworzone jedzenie, palenie papierosów, nadużywanie alkoholu. Jednak żaden ten czynnik ryzyka nie dotyczył łowcy-zbieracza sprzed 5 tys. lat, a jednak miał zmiany naczyniowe, które w ciągu kilku lat doprowadziłyby do jego zgonu.


Przeprowadzono również badania genetyczne, które wykazały w jego genomie obecność genów, które już dziś znamy jako powiązane z czynnikami ryzyka miażdżycy.


Już jakieś 10 lat temu dowiedziałam się, że mam jakieś niewielkie zwapnienia w naczyniach krwionośnych. Jak powiedział lekarz, niewielkie, nie ma co się przejmować i "to normalne w pani wieku". Zawsze byłam bardzo szczupłą osobą, nigdy nie paliłam, rzadko piłam alkohol, mam niskie ciśnienie. Ogólnie, z racji trybu życia, czułam się do tej pory całkowicie bezpiecznie. Wszędzie trąbi się o paleniu, otyłości - mnie to przecież nie dotyczy. Przyjęłam do wiadomości, ale ostatnio zaczęłam jednak mieć sporo wątpliwości. Istnienie takich zmian w tym wieku i to mimo trybu życia uznawanego przez medycynę za zdrowy, może świadczyć już prawdopodobnie o jakichś predyspozycjach genetycznych, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że:


- mój ojciec miał zawał

- mój dziadek i jego brat zmarli na udar

- mam zawsze trochę podwyższony cholesterol (nadal w normie ale bliżej górnych widełek)

- współczynnik krzepnięcia w górnej granicy normy (badany w szpitalu przy okazji porodu czy zabiegu)

- mam MCV i MCVC zawsze w górnej granicy normy, tak samo ma moja siostra i moja córka, a MCHC jest bliżej dolnej granicy. Do tej pory to olewałam, bo norma to norma, nie ma co wymyślać. Ale zwróciłam na to uwagę właśnie na morfologii córki. Najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie to niedobory B12 i B9 (kwasu foliowego). Faktycznie google pokazuje badania na których wykazana jest zależność, że niższy MCHC jest związany z ryzykiem zgonów z powodu chorób serca.


W sumie to można by w tym momencie zamówić kompleks witamin B i zakończyć temat. Jednak zaczęło mnie zastanawiać, jeżeli faktycznie mam niedobór, dlaczego mam całe życie ten niedobór? Jemy mięso, jemy warzywa. Nie wchłania się z przewodu pokarmowego?


Tu zaczyna się robić jeszcze ciekawiej. Poziom kwasu foliowego w osoczu krwi nie oznacza wcale, że ten kwas foliowy jest wykorzystywany przez organizm. Aby był wykorzystywany, musi zostać przekształcony do postaci metylowanej. Okazuje się, że część ludzi (całkiem spora: 11-20%) ma mutację MTFHR, która powoduje, że kwas foliowy jest słabiej przekształcany do aktywnej formy. Z tego powodu mogą mieć nawet wysokie poziomy kwasu foliowego w osoczu, natomiast aktywnej formy może być niedobór. Dlatego trzeba zbadać poziom kwasu foliowego nie w osoczu, ale w erytrocytach, który pokaże prawdziwą ilość wykorzystywanego przez organizm kwasu foliowego.


Kwas foliowy jest - między innymi - również wykorzystywany do neutralizacji homocysteiny - aminokwasu powstającego z przemian metioniny, aminokwasu dostarczanego z białkiem zwierzęcym. Niedobór kwasu foliowego prowadzi do jej podniesionego poziomu we krwi. Wysoki poziom homocysteiny jest z kolei jednym z czynników podrażniających i niszczących wyściółkę naczyń krwionośnych, co prowadzi do odkładania się w niej cholesterolu i tworzenia złogów miażdżycowych. I faktycznie, są badania potwierdzające, że wysoki poziom spożycia białka zwierzęcego w stosunku do białka roślinnego koreluje z wyższym ryzykiem incydentów sercowo-naczyniowych.


Zatem jeśli faktycznie mam niedobór, to suplementacja kwasu foliowego tylko w zmetylowanej formie - a więc już takiej, którą od razu może wykorzystać organizm. Suplementacja zwykłego kwasu foliowego nic nie da, ani nie pomoże też zwiększenie go w diecie. Z kolei w takiej sytuacji suplementacja np. metioniny (gdybym sobie wpadła na pomysł jej suplementacji, bo gdzieś przeczytała że poprawia to czy tamto) czy duża ilość białka zwierzęcego w diecie, przy niedoborze kwasu foliowego - wychodzi na to że może jeszcze wręcz pogarszać sprawę.


Mam więc jakąś hipotezę roboczą i muszę wykonać parę badań, aby ją potwierdzić albo odrzucić:


- morfologię (standardowo)

- homocysteinę

- poziom kwasu foliowego w czerwonych krwinkach

- lipoproteinę (a)

- hsCRP


Jeżeli się potwierdzi, to zarzucę suplementację metylowanego kwasu foliowego i sprawdzę za jakiś czas, może też zrobię badanie genetyczne na mutację MTFHR, akurat nie jest jakoś specjalnie drogie. Ta wiedza przyda się nie tylko dla mnie, ale również dla moich dzieci.


Oczywiście - być może całe moje rozumowanie być błędne - albo prawidłowe, ale jednak wyniki badań akurat wyjdą ok i w złym miejscu szukam - ale na ten moment i tak nic więcej nie mam. Żaden lekarz nie będzie rozkminiał mojego nieco wysokiego MCV i MCH i nawet nie mam o to pretensji. Aktualnie to nie jest kwestia choroby, tylko dużo wcześniejszej profilaktyki. Może dzisiaj można się jeszcze wykpić kosztem 15 zł na miesiąc za suplement diety. Wolałabym nie dojść do sytuacji, w której naprawdę będę miała jakieś objawy wymagające interwencji lekarskiej i leków.


Ciekawe, jak szybko dojdziemy do etapu, kiedy wykonasz badania genetyczne oraz parę badań z krwi i AI zrobi za ciebie powyższe rozkminy, po czym wypluje najbardziej optymalną dietę oraz to, co musisz suplementować.

SignumTemporis

Podoba mi sie, ze tak zaglebiasz sie w temat i starasz sie zrozumieć na poziomie molekularnym co moze powodować Twoje problemy zdrowotne. Przypominasz mi mnie sprzed jakis 10 lat. Neurolodzy mnie k⁎⁎wa nienawidzili .


Wołaj jak będziesz miala jakis update

Lubiepatrzec

Mam swój stały zestaw suplementów, który jest szeroko polecany ale faktycznie nigdzie nikt mi nie zagwarantuje, że to jest odpowiednia kompletacja. Mógłbym oczywiście zrobić podobne badania dla mojego przypadku ale też mam świadomość, że nie mam wykształcenia ani wiedzy pozwalającej na szczegółową ocenę takich badań a żaden lekarz nie pochyli się nade mną w sposób który mnie zadowoli. Staram się ogólnie zdrowo żyć i biorę kilka tabletek dziennie i jak patrzę na moje otoczenie to wydaje mi się, że i tak jestem zdrowy i dbam o organizm. Może nie jest najlepiej ale też nie jest najgorzej, czyli jako tako ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯

Hoszin

Gdzieś trafiłem i muszę dodać pod twoim wpisem :)

ebdab512-92df-48a2-b76c-5254b411b8d6

Zaloguj się aby komentować

parabole

@GazelkaFarelka Że też jeszcze nikt...


Ale to Ty dzwonisz!

Yes_Man

@GazelkaFarelka podziel się

Tomekku

@GazelkaFarelka o ty wredna. Mogę Ci podać adres i mi wyślesz?

Zaloguj się aby komentować

A w ogóle to wymyśliłam kiedyś taki #lifehack jak potrzebowałam na noc masę do rogali schłodzić (a nie bylo jeszcze garażu) - jak nie masz balkonu ani garażu, to jedzenie w garnkach, które nie mieszczą się do lodówki, można wstawić na noc do bagażnika samochodu.

Krzysztof_M

Proste i genialne ale nie ciesz się za bardzo ponoć kciuk do góry to coś złego teraz

Pozdrawiam Serdecznie.

cebulaZrosolu

@GazelkaFarelka lol, nie wpadłem na to xD

szatkus

Ja tak wczoraj niedobrą kanapkę z Żabki (cholerny zakaz handlu w niedzielę) chłodziłem na hotelowym parapecie.

Zaloguj się aby komentować

dolitd

Zaproś, to obalimy ten rum w godzinę.

Felonious_Gru

@GazelkaFarelka rum i gin to jedyne alkohole, ktore da się pić xD

Hajt

Jaka piękna księga przepisów 😍

Zaloguj się aby komentować

Ponieważ mój wpis o fruktozie przyniósł więcej komentarzy, niż się spodziewałam, to trochę żałuję że nie umieściłam więcej informacji, ponieważ często ludzie mają tendencję do nadmiernego upraszczania.

Fruktoza nie jest szkodliwa per se. Organizm człowieka ma mechanizm, żeby sobie z nią radzić. Jest przystosowany do pozyskiwania energii z czego się da, dzięki czemu możliwa jest różnorodna dieta - nie musimy jeść tylko jednej rośliny, jak koale. Dawka 25-40 g na dobę co do której panuje konsensus, że jest bezpieczna, to dawka, przy której nie ma negatywnego wpływu na zdrowie. To są cztery duże jabłka albo sześć bananów. Absolutnie nie ma sensu rezygnować ze zdrowych produktów dlatego, że zawierają odrobinę fruktozy. Jeżeli też zjecie raz na jakiś czas większą dawkę, to też nic się nie stanie. Stłuszczenie choroby, tak jak inne choroby metaboliczne, rozwija się latami pod wpływem regularnej, codziennej ekspozycji na nadmierne ilości.


Myśląc fruktoza wiele osób myśli zapewne od razu o owocach. To błąd.

Wiele osób słyszało o syropie glukozowo-fruktozowym, którym słodzi się różne desery czy słodkie przekąski, ale niekoniecznie wszyscy wiedzą, że fruktoza jest też składnikiem cukru stołowego (sacharozy). Rozpada się on po połowie na glukozę i fruktozę. 100 g cukru stołowego zawiera 50 g fruktozy.


Puszka 330 ml coli zawiera 35 g cukru stołowego (czyli 17 g glukozy i 17 g fruktozy).
Jedną puszką coli już "wyrabiacie" połowę dziennej ilości fruktozy, chociaż nie pomyślelibyście, że cola ma coś wspólnego z owocami. Dorzućcie do tego cukier z innych rzeczy - ze słodyczy, ze słodzonego jedzenia - jogurtów, płatków zbożowych, ze szklanki soku i już zbiera się spora ilość, mimo że nawet nie powąchaliście ani jednego owoca.


#dieta #ciekawostki #zdrowie

6db4ecc9-379c-4bb1-baff-6d2108f648f4
mk-2

@GazelkaFarelka  jeszcze o fruktozurii napisz bo to ciekawe też

DKK

Skończy się na tym, że będzie można jeść tylko sałatę i rzodkiew, jak już nawet owoce nie są zdrowe;) Jak sobie to czytam to ja nie wiem jak jeszcze żyję po tym ile zjadłem słodyczy w młodości. Przydałoby się powiedzieć ile lat trzeba przesadzać z taką dietą. Ile nadwagi trzeba sobie wyrobić, itp.

Mimo wszystko chyba gdzieś trzeba znaleźć złoty środek, a nie popadać w skrajności. Nie zjem bułki bo to czekolada, nie zjem owoca bo czai się fruktoza, nie napiję się piwa, bo alkohol toksyczny, zapomnij o cukierku bo umrzesz. To po co żyć, jak ciągle trzeba se od ryja odstawiać?

Felonious_Gru

@GazelkaFarelka  ja tylko jestem ciekaw, ile sypnęli sadownicy, że rząd buraków niemalże skazał na porażkę a wziął jabłka pod pozorem propagowania zdrowie, gdy w obecnej formie ja nie widzę różnicy między jednym a drugim

Zaloguj się aby komentować

Teraz obrazek pokazujący metabolizm fruktozy.


Jest prosty, bo nie ma tu żadnej skomplikowanej ścieżki ani hormonów. Fruktoza nie jest w ogóle przyjmowana przez komórki, bo nie miałyby one co z nią zrobić. Wbrew pozorom do komórek nie przenika wszystko "jak leci", błona komórkowa jest dosyć szczelną barierą a komórka decyduje sama, co zechce wpuścić. Fruktoza nie jest jej do niczego potrzebna.


Cała fruktoza jest przerabiana w wątrobie w zależności od zapotrzebowania - na triglicerydy (czyli tłuszcze) i glukozę, które następnie trafiają do krwi i są pobierane przez komórki organizmu albo odkładane w formie zapasu.

Jeszcze do niedawna modne były różne diety owocowe, "detoksy owocowe". Dziś wiadomo, że nadmiar fruktozy w diecie prowadzi do stłuszczenia wątroby podobnego do stłuszczenia pod wpływem nałogowego picia alkoholu (niealkoholowe stłuszczenie wątroby). Dobowa dawka 25-40 g fruktozy jest uważana za bezpieczną.

#zdrowie #dieta #ciekawostki

fb7102d9-40d0-4354-a38b-f453878522d4
Jarem

@GazelkaFarelka Chciałbym tylko potwierdzenia z twojej strony, bo trochę żyje w takim przekonaniu:

Choć fruktoza teoretycznie zła, to owoce mają błonnik i witaminy, przez co warto jest wcinać te owoce, a samo przedawkowanie jest trudne do osiągnięcia. Prawda? :D

AndrzejZupa

Czekam na Twoją analizę "twarogowych ludzią"...jesli sie zdecydujesz zaatakować. #dobrykontent

AureliaNova

Detoksy owocowe wynaleziono już po udowodnieniu szkodliwego działania cukrów prostych :) to od początku był scam

Zaloguj się aby komentować

Jak działa metabolizm glukozy w organizmie.

Bardzo fajny obrazek, pokazujący w jaki sposób glukoza jest regulowana i przetwarzana.


Po posiłku glukoza jest wchłaniana z jelit do krwi, gdzie podnosi się jej poziom. Krew rozprowadza ją po całym organizmie - do mięśni, mózgu, wątroby. Do wniknięcia glukozy do tkanek potrzebny jest hormon - insulina (zielone strzałeczki). Wyjątek stanowi wysiłek fizyczny, gdzie komórki mięśni wchłaniają glukozę bez insuliny, oraz mózg i czerwone krwinki krwi, które nie wymagają insuliny do wchłonięcia glukozy z krwi.


Jeżeli poziom glukozy we krwi podniesie się za bardzo, ponieważ nie będzie wystarczającego odbioru z w/w tkanek, idzie "przelew" nerkami do pęcherza. (Nadmiary powyżej poziomu 160–180 mg/dl). Może tak się stać, jeżeli:

a) jeżeli zjesz posiłek ze zbyt dużą ilością glukozy na raz

b) nie masz wystarczającej ilości mięśni do odbioru takiej ilości na raz (czyli de facto punkt a, zjesz na raz za dużo w stosunku do swojej mięśniowej masy ciała)

c) nie masz wystarczającej ilości insuliny (zbyt małe wydzielanie insuliny przez trzustkę - cukrzyca typu 1)

d) insulina jest, ale tkanki są na nią odporne i odmawiają przyjęcia glukozy (insulinooporność). Insulinooporność może wynikać z różnych czynników, hormonów, zażywanych leków itp, ale może to być również po prostu efekt przeładowania komórek glukozą, która nie jest na bieżąco zużywana (brak regularnego ruchu, który zużywa glukozę i "robi miejsce" w komórkach na kolejny transport glukozy, więc komórki biorą glukozę coraz mniej chętnie i wymagają coraz większych ilości insuliny, żeby dać się przekonać. Finalnie ilość insuliny potrzebna do przekonania tkanek staje się większa, niż ilość możliwa do wyprodukowania przez trzustkę - cukrzyca typu 2)


Z glukozy, przy udziale insuliny wytwarzany jest glikogen - forma zapasowa glukozy, przechowywana w mięśniach i wątrobie. Glukoza, przy udziale insuliny jest także zużywana do produkcji aminokwasów - składników białek. Z nadmiarowej glukozy wytwarzany jest także tłuszcz - triglicerydy, forma zapasowa energii w postaci tłuszczu - również ten proces wymaga insuliny. Słowem insulina jest takim policjantem, który kieruje ruchem, pilnuje, żeby glukoza trafiła wszędzie tam, gdzie ma trafić i wstrzymuje w tym samym czasie spalanie tłuszczów.


W przypadku braku glukozy w pożywieniu i spadku poziomu glukozy we krwi, zachodzi odwrotny proces. Glukoza zaczyna być wytwarzana przez wątrobę z mleczanu, triglicerydów oraz z białek. Zaczyna się proces "zjadania" zapasów tłuszczu, rozbijania go na glukozę, żeby utrzymać fizjologiczny poziom glukozy we krwi, potrzebny do prawidłowego działania organizmu. W przypadku braków tłuszczu, czyli jakiegoś długotrwałego głodowania, zaczyna się także "zjadanie" białek.


Tutaj jeden akapit odnośnie "zużywania" glukozy w celach energetycznych. W przypadku dostatecznej ilości tlenu, glukoza jest rozbijana na energię, dwutlenek węgla CO2 (wydychany przez płuca), wodę H2O (wydalaną nerkami oraz przez skórę). W przypadku niedostatecznej ilości tlenu, czyli upraszczając wysiłku, gdzie już z trudem łapiemy oddech (anaerobic glycolisis), glukoza jest przekształcana w energię oraz mleczan (lactate). Mleczan wraca do wątroby, gdzie jest z powrotem przerabiany na glukozę.


#zdrowie #ciekawostki #dieta

8f96131a-4bc6-44bd-a558-8330503aacef
UncleFester

@GazelkaFarelka Masz coś takiego z fruktozą?

Zaloguj się aby komentować

I już, prostacki miłośnik makreli znalazł swój domek.

I dobrze, będzie miał swojego człowieka tylko dla siebie, a ten mały miał olbrzymią potrzebę uwagi, bliskości i czułości. Ale i tak smutno. Niby wiadomo, że nie będzie u nas zawsze, ale człowiek się przyzwyczaja. Miał farta i dość rozumu, że na mnie darł japę z przepustu pod drogą. Dostał szansę i ją wykorzystał, żeby nie skończyć jako kolacja dla mieszkającego w okolicy lisa.


#feels

Rimfire

@GazelkaFarelka a lis głodny

Zaloguj się aby komentować

Konkurencja do makreli była dziś ostra. Typ darł japę jak opętany i z całej siły usiłował się dostać do talerza. Zero kultury i godności, pcha się zawsze do żarcia gorzej niż świnie do koryta. Włazi na inne koty, depcze im po glowach, włazi z lapami do misek. Musiałam go na dwór wywalić, żeby zjesc w spokoju. Zostawiłam mu trochę i zjadł potem.


#koty #sniadanie

17348e0c-c9d1-4db3-8442-9086054ce232
DKK

Przez tysiące lat tak było, że tacy wygrywali. Dostał tą bezczelność w genach. Nie miej mu tego za złe;)

Stashqo

@GazelkaFarelka ooo widzę, że koleżanka również jada delikatesy jak arystokrata albo nawet radny gminy!


No a kitku zasłużył, wstawał wcześniej, miałczał głośniej... ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Chrabonszcz

Pan/pani domu jedzą pierwsi. Potem je człowiek.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj dałam 20% mąki żytniej razowej. Wyrósł dobrze i dużo mocniej zbrązowiał. Wygląda na to, ze mąka żytnia razowa jest dobrą pożywką dla zakwasu. Następnym razem spróbuję podbić do 30%.


Hydratacja została 80% a bochenek nie stracił na kształcie.


#bojowkapiekarska #365chlebowgazelki

202fa796-6f6b-46d8-bf8c-2fc397cea1fa
Enzo

Wygląda dobrze a zamiast pszennej polecam orkiszową

bartek555

Bezglutenowe lepsze wychodza

Zaloguj się aby komentować

Tak mi się coś na fejsie wyświetla jakieś mleko dla dzieci, jakieś zupełnie wcale nie sponsorowane wpisy je wychwalające, aż w końcu wyświetlił mi się wpis z informacją o inbie, która jakoś mnie do tej pory ominęła. Może was też, więc wklejam.


Otóż pani profesor Cichosz swoim produktem - mlekiem dla niemowląt - robi konkurencję i nadepnęła na odcisk koncernowi Nestle. Dlatego tak wszyscy zajadle, z Sanepidem na czele kobietę atakują i zwalczają, a nie dlatego, że opowiada kocopoły.


Ogólnie to zastanawia mnie, dlaczego jak jesteś matką-szurem i wierzysz w tylko prawdziwe, naturalne jedzenie, to dlaczego po prostu nie karmisz piersią zamiast kupować jakiekolwiek mleko? Lista przeciwwskazań do karmienia piersią jest naprawdę niewielka.


https://demagog.org.pl/analizy_i_raporty/mleko-dla-niemowlat-marki-prof-cichosz-pod-lupa-prokuratury-i-sanepidu/


Nie wiem w sumie jak otagować, #bekazszurow ?

maximilianan

@GazelkaFarelka te debile nie wiedzą nawet, że mleko krowie szkodzi noworodkom, a ta szarlatanka chce je im podawać...

solly-1

Otóż pani profesor Cichosz swoim produktem - mlekiem dla niemowląt - robi konkurencję i nadepnęła na odcisk koncernowi Nestle. Dlatego tak wszyscy zajadle, z Sanepidem na czele kobietę atakują i zwalczają, a nie dlatego, że opowiada kocopoły.

wkurwilas mnie, bo naprawde potrzebowalem chwili czasu, zeby zrozumiec, ze to ironia

Iknifeburncat

@GazelkaFarelka już otrzymała wsparcie w soszialach między innymi od Sochy, także sytuacja jest już właściwie wyjaśniona i my wiemy od kogo ona jest ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

To uczucie, gdy trafiasz na necie na zdjęcie, więc robisz sobie wszystkie badania na tarczycę, które wychodzą w normie i okazuje się, że po prostu masz taką kartoflaną mordę

P.S. Też zrobiłam więc jest nas co najmniej dwie

#heheszki #zdrowie

b94f86f3-e736-4c83-b3e8-9668880b3598
AdelbertVonBimberstein

@GazelkaFarelka no mi na polacki kartoflany ryj pomogło 28 kg w dół i odstawienie alkoholu na zawsze.

Nawet szczęka chada się pokazała- aż mi kumpel dzisiaj skomplementował (wiadomo, od lasek komplementów się nie dostaje tylko od przyjaciół, którzy wiedzą jak zmotywować).

GazelkaFarelka

@AdelbertVonBimberstein Ja praktycznie nie piję ("praktycznie nie piję" oznacza że może dwa razy w ciągu ostatniego roku wypiłam po pół kieliszka wina - precyzuję, bo dla niejednego pewnie jedno piwko dziennie to nie picie), a także już ważę 56 kg przy 165 cm, czy BMI 20.5 A że w rodzinie praktycznie wszystkie kobiety miały chorą tarczycę to tak samo jak autorka tego wpisu, myślę sobie - na bank to to, w końcu i mnie dopadło, zrobiłam full pakiet badań. Jednak nie to.

Greyman

@GazelkaFarelka eeeeeej a co, jeśli wynik w normie ale i tak dla twojego organizmu to nieodpowiedni poziom? Czy to tylko moje urojenia, czy to realna możliwość?

Zaloguj się aby komentować

Zrobiłam dla was trochę researchu o cholesterolu. Żartuję, zrobiłam dla siebie, ale się z wami podzielę. Z jednej strony się słyszy, żeby unikać, bo powoduje choroby serca (jestem tak stara, że pamiętam, jak jajka uważano za niezdrowe, bo cholesterol i rekomendowano jedzenie ich maksymalnie dwóch tygodniowo), a z drugiej strony mamy różnych wizjonerów w internecie, którzy twierdzą, że cholesterolem nie należy się martwić i że to spisek Big Pharmy chcącej wciskać ludziom statyny. I komu tu wierzyć?

No dobra, jak ktoś używa haseł w stylu "Big Pharma" to generalnie już powinniście nabrać dystansu do jego słów.


To co z tym cholesterolem w takim razie?


"Cholesterolofobia" narodziła się, kiedy odkryto, że wszyscy pacjenci trafiający do szpitala z zawałami serca mają bardzo wysoki poziom cholesterolu, a złogi w żyłach, powodujące nadciśnienie, zmniejszony przepływ i w rezultacie zawały i udary, są zbudowane właśnie z cholesterolu. Trudno powiedzieć, czy to naukowcy i dietetycy zbyt pośpiesznie wyciągnęli kauzację z korelacji, czy całą sprawę uprościły i upowszechniły media, w każdym bądź razie gdzieś padło hasło "cholesterol to zło, zawał murowany, unikaj za wszelką cenę".


(Swoją drogą nie wiadomo dlaczego, jeżeli jest też analogiczna korelacja, że każdy chory na cukrzycę ma wysoki poziom glukozy w organizmie, nie padło nigdy hasło "na wszelki wypadek unikaj całkowicie glukozy w diecie". Offtop. Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. Ale to podobny tok rozumowania.)


Ogólnie cholesterol jest potrzebnym organizmowi składnikiem. W przypadku, kiedy nie jest dostarczany z dietą, organizm wytwarza go sobie sam (wytwarzany jest przez wątrobę), żeby utrzymać w miarę stały poziom we krwi. Tak samo jak glukoza. Możecie jeść dosłownie zero węglowodanów, ale wtedy glukozę będzie syntezowała i wyrzucała do krwi wątroba, aby utrzymać fizjologiczny poziom. Tak samo cholesterol. Oba te składniki są niezbędne do funkcjonowania organizmu.


Krótko mówiąc, wasz poziom cholesterolu zbytnio nie zależy od normalnych dawek w normalnej diecie. 80% jest syntezowane przez wątrobę. Jeżeli poziom cholesterolu podniesie się po jedzeniu, to zostanie przyhamowane wydzielanie go w wątrobie. Nie zjecie nic z cholesterolem, to wątroba będzie nadrabiać. Jeżeli jesteście zdrowi, to specjalne unikanie cholesterolu w normalnej zbilansowanej diecie nie ma żadnego uzasadnienia zdrowotnego, a tym bardziej unikanie z jego powodu produktów, które mają inne zdrowotne właściwości, jak jajka. Wiadomo, nie ma co przesadzać w żadną stronę z niczym, ale to dotyczy dosłownie wszystkiego, nawet zwykłej wody. Podkreślam, chodzi o zbilansowaną kalorycznie dietę, zawierającą błonnik, białko, zdrowe tłuszcze z ryb, węgle z warzyw i pełnoziarnistych zbóż czy grubych kasz a nie błogosławieństwo na wpierdalanie wszystkiego jak leci.


Ok, czyli co, spisek Big Pharmy?


Też nie. W wyniku nie do końca jeszcze poznanych mechanizmów (podejrzewany jest stres, infekcje i stany zapalne z różnych przyczyn, takie jak np. palenie papierosów itp.) oraz czynniki genetyczne, u niektórych ludzi cholesterol zaczyna odkładać się w żyłach. U niektórych pływa sobie całe życie i nic nie robi (poza tym, co normalnie ma robić) a u innych niestety nie. W miejscach, gdzie toczy się jakiś stan zapalny i jest zniszczona wyściółka naczynia krwionośnego, cholesterol przykleja się jak plaster. Odkładanie cholesterolu wygląda jak jakaś forma "reperowania" uszkodzonych naczyń przez organizm, a podwyższony poziom (wzmożone wydzielanie przez wątrobę) może być odpowiedzią organizmu na większe zapotrzebowanie na materiał do łatania. Niestety jeżeli stan zapalny cały czas trwa, to ten cholesterol przykleja się i przykleja, tworząc z czasem zwapniałe złogi, zmniejszając przepływ w żyłach jak kamień w rurach wodociągowych. Mniejszy przepływ to wyższe ciśnienie, wyższe ciśnienie to kolejne uszkodzenia, które znowu są łatane cholesterolem i tak dalej.... Robi się efekt kuli śniegowej, który w rezultacie - w zależności gdzie przepływ nagle zostanie całkowicie zablokowany - doprowadzi do niedokrwienia, niedotlenienia tkanek i udaru albo zawału serca.


Niestety nauka, aktualnie nie znając dokładnie przyczyn, nie zna też sposobu ani żeby zapobiec odkładaniu cholesterolu w naczyniach krwionośnych, ani żadnych metod jego usuwania, nie ma na to środków farmakologicznych ani żadnej diety profilaktycznej. W przypadku zawału, czyli całkowitego zatkania naczynia, zakładane są tzw. stenty, które poszerzają przepływ naczyniach krwionośnych, albo bypassy (które omijają zatkane fragmenty), czasami jest to usuwane chirurgicznie. Ale nie ma żadnej znanej substancji, tabletki czy diety, która ci to rozpuści, nie usuniesz tego aktywnością fizyczną itp. Raz odłożone złogi zostają z tobą już na zawsze.


(Tutaj muszę od siebie dodać - zgodnie z tym, co czytam w różnych badaniach o prawdopodobnych czynnikach uruchamiających odkładnie płytki miażdżycowej - moim zdaniem jest dobrym kierunkiem profilaktycznym/opóźniającym rozwój miażdżycy jest unikanie stresu oraz przewlekłych stanów zapalnych - w tym wywołanych nieprawidłową dietą, szkodliwymi substancjami, alkoholem, papierosami, prawidłowe leczenie wszelkich infekcji, w tym dbanie o stan uzębienia - czyli generalnie zmniejszanie narażenia organizmu na rozmaite stany zapalne wywołane przez różne czynniki)


No dobra, ale co w końcu z tym cholesterolem?


Jako, że nie ma skutecznych metod leczenia - aby maksymalnie spowolnić rozbudowę płytki miażdżycowej, stosuje się metodę podobną do walczenia z samowolą budowlaną przez zablokowanie możliwości dowożenia tam cegieł. Jedynym aktualnie znanym sposobem, aby wydłużyć życie i opóźnić powikłania i ewentualne interwencje chirurgiczne jest obniżenie poziomu cholesterolu. A ponieważ - jeżeli nie dostarczysz cholesterolu z diety, to wytworzy go twoja wątroba, to konieczne jest przyjmowanie statyn - leków hamujących wytwarzanie cholesterolu przez wątrobę. Oczywiście, żeby to wszystko miało sens, należy eliminować go wtedy również z diety, bo co z tego, jak przyblokujesz go farmakologicznie, jak za chwilę dostarczysz go w jedzeniu.

Nie jest to może najmądrzejszy sposób, ale jedyny jaki aktualnie mamy.


Czy więc powinieneś się martwić cholesterolem w diecie i we krwi? Jeżeli jesteś pewny, że jesteś całkowicie zdrowy, to nie. Jeżeli jesteś w średnim wieku i nadal nie masz zmian miażdżycowych, to najprawdopodobniej jesteś w gronie szczęśliwców, którzy nigdy ich nie będą mieli, a nawet dosyć wysoki cholesterol w górnych granicach i nieco wyższy od zalecanych norm nie powinien być powodem do zmartwienia i przyjmowania leków (takie są zresztą ostatnie sugestie naukowców, żeby statyny na wysoki cholesterol przepisywać jedynie osobom wyłącznie ze zmianami miażdżycowymi oraz z grup ryzyka - palących albo z cukrzycą). Być może jesteś w gronie szczęśliwców, dla których stwierdzenie, że wysokim cholesterolem nie należy się martwić, jest prawdziwe. Tak czy siak konsultuj się z lekarzami, stękaj o badania, czytaj, pytaj, a jak masz wątpliwości czy jesteś należycie leczony to skonsultuj się z innym lekarzem.


Jeżeli natomiast jesteś w średnim wieku i masz już jakieś zmiany miażdżycowe, to wysoki cholesterol jest sygnałem alarmującym, że w naczyniach krwionośnych toczy się jakiś rozszalały stan zapalny na bogato łatany cholesterolem i dobrym pomysłem będzie słuchanie się lekarzy w tej kwestii a nie szamanów z internetu.

P.S. Nie jestem lekarzem. Nie wierzcie ludziom z internetów na słowo, zawsze weryfikujcie. Dokładam starań, żeby nie wypisywać wam tu bzdur nie popartych nauką, ale jak to mówią "nigdy nie wiesz, kto siedzi po drugiej stronie". Chciałam także podziękować za wszelkie dyskusje i kontrargumenty w różnych tego typu rozmowach, ponieważ mocno nie raz zmusiło mnie to do szukania informacji na różne tematy i poszerza cały czas moją wiedzę. Buziaczki.

#zdrowie #ciekawostki #dieta

Hoszin

@GazelkaFarelka fajny tekst.

Zaloguj się aby komentować