Zdjęcie w tle
enron

enron

Gruba ryba
  • 476wpisy
  • 1537komentarzy

22 202,83 + 1,00 + 3,01 + 3,15 = 22 209,99


Dzień dobry, cześć i czołem! Na to wygląda, że trochę powracam - choć w skromniejszej formie


Plotki o mojej śmierci uważam za mocno przesadzone xD

I nie, nie zapomniałem o Hejto - po prostu mnie wywaliło z aplikacji mobilnej a nie chciałem walczyć z odzyskiwaniem hasła. Ale przyznaję, głupio mi że tak zamilkłem widząc jak się o mnie martwicie Obiecuję się poprawić, naprawdę ciepło na sercu się robi widząc Waszą akcję


No więc jestem po pierwszych próbach powrotu do biegania. Z początku wyglądało to na jakieś przeciążenie i typową kontuzję achillesa, ale po zdalnej konsultacji ze znajomym ortopedą udałem się stacjonarnie i ten stwierdził, że mu się zdecydowanie nie podoba moje kolano - po czym skierował mnie na MRI.


Rezonans wykonałem tuż przed wyjazdem na urlop - opis dostałem dopiero parę dni temu, ale wysłałem wynik badania od razu do znajomego i gdy już udało mu się jakimś cudem odczytać to jakimiś programami 3rd party (nie dość że dają to na płycie CD, to jest to odczytywalne programem windows only, który WYMAGA by dane były na płycie CD ) to stwierdził, że z moim bieganiem generalnie będzie kiepsko.


W czym rzecz: Daawno temu - tak na oko jakieś 25 lat minęło - na treningu karate zrobiłem sobie tak za⁎⁎⁎⁎sty kopniak z półobrotu, że czułem się za⁎⁎⁎⁎sty jak Chuck Norris. Przynajmniej przez chwilę - do momentu, gdy noga wróciła tam, gdzie jej miejsce czyli na podłogę. Najwyraźniej reszta ciała nie raczyła tej drobnej zmiany zauważyć i kontynuowała ruch, co skutkowało takim skręceniem kolana, że tylko coś chrupnęło i zobaczyłem gwiazdy (wśród nich też Chucka kiwającego głową z wyraźnym zawodem w oczach). Nie byłem w stanie prowadzić auta, na szczęście kolega mnie podwiózł - i zostałem w domu, licząc na to że rozchodzę. Akurat się tak złożyło, że akurat tego wieczora zadzwonił do mnie ten mój znajomy ortopeda (siedzi w Niemczech, ale lubi sobie pogadać ze mną i popytać mnie o sprawy związane z komputerami) i gdy usłyszał co się stało dostałem totalną zjebkę i nakaz stawienia się w szpitalu. Uff, jak dobrze że to były stare czasy z kasami chorych i izbą przyjęć w szpitalu, teraz pewnie bym czekał w poczekalni SORu kilkanaście godzin zanim bym mógł w ogóle powiedzieć co mi jest. Trochę szczęścia miałem, okazało się że tam pracował znajomy mojego ortopedy i potraktował mnie w miarę priorytetowo. Trafiłem na oddział, a koniec końców miałem robioną artroskopię (czyli grzebanie w kolanie przez małą dziurkę) podczas której usunięto część pękniętej łąkotki (takie ustrojstwo, dzięki któremu kość podudzia lepiej się ślizga na rzepce) i na tym temat się skończył.


O tym, że temat nie skończył się na dobre dowiedziałem się parę lat później, gdy zachciało mi się po latach gnicia w fotelu i hodowania bebzola zagrać ze znajomymi w siatkówkę. Było super i git, a następnego dnia nie byłem w stanie ustać na lewej nodze Powrót do Krakowa, kolejne konsultacje, rezonans i decyzja o shavingu i czyszczeniu kolana - generalnie latało trochę odłamków, pojawiły się różne narośla na chrząstkach i to doprowadziło niemalże do blokady kolana. Po tym zabiegu już było zdecydowanie lepiej, ale ja nadal niespecjalnie miałem ochotę się ruszać i obrastałem w tłuszczyk.


Cokolwiek postanowiłem zmienić dopiero jakieś 10 lat temu, gdy pewnego dnia stanąłem na wadze i zobaczyłem wynik powyżej 90 kg. Niby po mnie nie było tego widać, ale jak teraz widzę kupowane ówcześnie garnitury, to mógłbym do nich wejść razem z żoną xD


Long story short - jestem tu i teraz, przez ponad miesiąc kuśtykałem i nie biegałem, ale na wyjeździe sporo spacerowałem, pływałem i jeździłem na rowerze. I choć nie jest tak że w ogóle nic nie czuję w kolanie, to jakoś tak pewnego dnia zauważyłem, że zamiast zejść po schodach to starym zwyczajem po nich zbiegłem (tak jakoś mam, trudno mi się powstrzymać) i nic strasznego przy tym się nie działo. W paru sytuacjach musiałem się zerwać do biegu (choćby asystując najmłodszemu synowi przy jeździe na rowerku biegowym) i na koniec odważyłem się zrobić testowe myknięcie na 1 kilometr, którym jednocześnie ochrzciłem nowe buty (które w przypływie nadziei zamówiłem jeszcze przed wyjazdem żeby dotarły do mojej kwatery). Wynik pozytywny - nie bolało nic poza dawno nieużywanymi mięśniami.


A od powrotu tak delikatnie sobie testuję bieganie po bułki - póki co bardzo delikatnie i powoli, w mocno ograniczonym wymiarze. Wolę tak, niż przegiąć - zresztą widząc, jaki jestem wykończony po tym powolnym i krótkim truchcie jasne się staje dla mnie, że przede wszystkim trzeba wrócić do formy. I zrzucić conieco, bo wczorajsze wejście na wagę pokazało że rozbestwiwszy się i rozleniwiwszy przytuliłem dodatkowe 5 kilo


Teraz czeka mnie dużo pracy - słodkości z momentem powrotu do Krakowa odstawiłem, staram się ograniczać posiłki, jak najwięcej ruszać i właśnie delikatnie biegać. Może i jakiś rower dorzucę, żeby nie było tak że nie ma miejsca na dłuższe fizyczne przyjemności w weekend? Chyba też przeproszę się z piwnica i hantlami, tym bardziej że muszę swoich synów zagnać do jakichś aktywności.


Jeszcze raz Wam dziękuję za akcję, serce roście!

Trzymajcie kciuki, jutro rano idę z wynikami MRI do ortopedy po wyrok. Gość zajmuje się sportowcami, może mi pozwoli choć trochę podreptać?


Update: oops, jestem zapisany na bieg 10K 17.09, muszę się pozbierać i dać radę! A potem trzy kopce pod koniec września i obowiązkowo Cracovia Półmaraton 8. października - tego sobie nie odpuszczę, choćbym miał go pokonać szybkim spacerem!


Update nr 2: a jak już jesteśmy przy wspominkach, to śledząc swoją historię doszedłem do wniosku, że moje lewe kolano ma jeszcze bogatszą przeszłość. Jakoś w 1995 roku żeglowałem na Zawiszy Czarnym - i wtedy spotkała mnie przykra przygoda, gdzie z lenistwa nie przebrałem klapek na tenisówki będąc na pokładzie, a skutkiem tego było że znosząc ciężki sprzęt po stromych schodkach powinęła mi się noga (właśnie lewa) i coś mi wtedy chrupło w lewym kolanie. Ratowany altacetem jakoś przetrwałem i potem już było OK, ale być może to były początki moich kolanowych przygód.

Chyba że... narty jeszcze daaawno temu w szkole podstawowej, ale to już tak zamierzchłe czasy (niemal 40 lat temu) że nie wiem którą nogę mi wykręciło. Ale coś czuję że mogła to być właśnie lewa.


Dobra, koniec tego wpisu bo się epopeja robi! Howgh! I jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim!


#sztafeta #bieganie

b4b0955e-e79c-4197-ae9c-c794b8deb4b1
czomik

Witamy w domu. Zdrowia.

duk

Król sztafety powrócił jak Gandalf!

9912d5bf-759a-45c4-8f87-7dee299659c3
e5aar

@enron Powodzenia i szybkiego powrotu do zdrowia!

Zaloguj się aby komentować

19 062,47 + 12,02 = 19 074,49


Powolutku do przodu. Kolejny dzień, kiedy nie zaspałem  i udało się w miarę wcześnie wybiec (5:10).

W nocy była totalna ulewa, ale niespecjalnie było widać jej efekty. Czuć było że jest wilgotno, ale po ostatnich upałach najwyraźniej był taki deficyt wody, że wszystko wsiąkło - nawet tam gdzie spodziewałem się ton błota, było niemalże sucho


Biegło się... no tak średnio na jeża. Gdzieś koło siódmego kilometra zaczęło mi doskwierać lewe kolano - i nie odpuściło już do końca. Kuśtykać nie kuśtykałem, ale było na tyle nieprzyjemnie że marzyłem tylko o tym by już dobiec do domu. Teraz siedzę w robocie i każde wstanie z fotela skutkuje takim bólem, że ledwo chodzę i muszę parę minut poćwiczyć by się w ogóle poruszać. Czuję, że dzisiaj czeka mnie uczciwa sesja z wałkiem i rozciąganiem.


A poza tym w sumie wszystko OK. Bułki kupione, mleko kupione, niczego nie brakuje


Miłego!


#sztafeta

37e6c0a8-258c-4e08-85ee-9310aacd3f0f
Sorokawojcie.ch

"Wiem, że to mentalnie trudne ale powinieneś dać kolanu czas na zejście zapalenia i przez tydzień nie biegać, a spacerować..." Pewnie takie były wskazówki fizjo

enron

niewykluczone, że tak będzie 😢Na razie wezwałem awaryjnie fizjo i ma wpaść jutro rano

enron

aha, i wskazówki fizjo były "dalej biegać" 😉Zobaczymy co powie rano, jak ledwo kuśtykam po domu 😢

Zaloguj się aby komentować

18 996,38 + 5,09 + 11,46 = 19 012,93


 poniedziałek pani fizjo przyszła mnie nareperować. Co się nasłuchałem o betonowych łydkach, jakich ciekawych nowych doznań poznałem w miejscach gdzie myślałem że nic mi nie dolega, to moje. Dość, że w miarę nareperowała i pokazała jak się rozciągać - oczywiście dostałem po uszach że nie robię tego wystarczająco dużo/często/intensywnie


Od razu było lepiej. Nadal kolano daje popalić gdy chwilę posiedzę, ale już nie ma takiego dramatu - a przy bieganiu jest w miarę spoko, o ile tylko nie biegnę stromo z górki. Ćwiczyć ćwiczyć ćwiczyć i będzie dobrze. Na razie żadnych startów w planach (chyba że będę głupi i się zdecyduję na wariactwo) więc pośpiechu nie ma. W sumie ważniejsze żebym był w formie na koncercie Rammstein


Wczoraj mocno zaspane, bo trzeba było kupić bilety na pociąg sypialny - a każdy kto to robił dobrze wie, że trzeba się zaczaić równo 30 minut po północy na 30 dni przed datą odjazdu Z jednej strony głupie że jest blokada sprzedaży (ba, nawet ceny sobie człowiek nie sprawdzi) między 23:45 a 0:30, z drugiej strony bilety dorwą tylko najbardziej wytrwali i uparci xD Nic to - w każdym razie załatwiłem co należy, trochę jeszcze rzeczy przy okazji załatwiłem... no i nic nie wyszło z pobudki przed 5 rano. Ledwo po bułki skoczyłem - zaledwie piątkę, w tempie 5:20/km.


Dzisiaj niby też była rwana noc, ale jakoś się sam obudziłem przed 4:30. Trochę może i zamarudziłem, ale kwadrans po piątej wybiegłem. Biegło się już zdecydowanie lepiej, noga praktycznie nie przeszkadzała. Śmignąłem (no dobra, potruchtałem) po okolicy, a na koniec doleciałem po bułki i po 11 km z okładem skończyłem pod domem. Tym razem wyszło 5:19 - pewnie ten rząd wielkości póki co będzie u mnie dominował


Zapuściłem się trochę i muszę podkręcić kilometraż, bo słabo jak na 1/3 miesiąca. Ale będzie dobrze, weekend się zbliża


Miłej środuni!


#sztafeta

a11db492-cabb-4859-9a8f-2a9dd8d6a69e
Aya

@enron Jak ja zazdroszczę tych wschodów słońca, coś pięknego.

enron

@Aya czegóż zazdrościć? Wstajesz i masz Totalnie za darmo!

Aya

@enron na 'wstajesz' się u mnie zaczynają schody plus na moim rewirze żeby dostrzec wschodzące/zachodzące słońce to trzeba się nagimnastykować wszędzie bloki i inne przeszkadzacze

Mr.Mars

@enron Nastepnym

razem pani fizjo przyjdzie z pasem.


Uważaj!

enron

> @enron Nastepnym razem pani fizjo przyjdzie z pasem.


@Mr.Mars ona nie potrzebuje pasa, żebym kwiczał xD

e5aar

@enron Powodzenia!

Zaloguj się aby komentować

18 842,84 + 5,61 = 18 848,45


Po wczorajszych wybrykach byłem lekko obolały, do tego do domu wróciliśmy niewiele przed północą i trzeba było jeszcze masę rzeczy rozpakować... tak więc nie dość że zaspane, to jeszcze bardzo ostrożnie musiałem biec by jakoś przeżyć bieg po bułki


Wystartowałem jakoś o 5:50 i po kilkuset metrach potwierdziło się, że piątka to wręcz aż nadto jak na moje potrzeby xD Tempo tragiczne, ponad 6:00/km i nawet nie próbowałem przyspieszać.


Dobrze, że dzisiaj przychodzi fizjo. Opieprzy mnie pewnie, ale potem ładnie nareperuje


Miłego!

#sztafeta

6eb5481c-08e1-4745-84b0-99b29c255426

Zaloguj się aby komentować

18 749,53 + 30,01 = 18 779,54


Miałem sobie coś w sobotę pobiegać, ale rano nie było jak bo starsze dzieci trzeba było na obóz spakować i wysłać. Nadzieja była w wyjeździe na działkę i wieczornej przebieżce na zachód Słońca - ale jak dojechaliśmy, to zaczęły się cyrki z hydroforem i wyszła z tego taka robota, że wodę uruchomiłem dopiero o 21 i niespecjalnie miałem ochotę na cokolwiek 


Pozostało mi więc odbić sobie dzisiaj.


Chciałem wystartować o 5 rano, ale różne sprawy się przeciągnęły tak, że mocniej pospałem i wybiegłem niemal godzinę później. Nic to, żona się pogodziła z tym że później wrócę - tak więc sobie podreptałem spokojnie ku pierwszemu wzniesieniu.


Było dość ciepło, ale miałem na wyposażeniu litr muszynianki a zaplanowana trasa prowadziła głównie lasami. Planowałem trochę dłuższą trasę, ale po drodze zauważyłem, że jeśli lekko nagnę swoją zasadę unikania powrotu tym samym śladem, to uda mi się uniknąć niepotrzebnego zbieganie do podnóża góry i wspinania się na nią ponownie oraz wyeliminuję nudny bieg po płaskim asfalcie. Tak właśnie zrobiłem, dzięki czemu trasa była bardzo przyjemna (od 14. km w zasadzie niemal cały czas było delikatnie z górki) i zmieściłem się idealnie w 30 km.


Wody przydałoby się trochę więcej, ale też bardziej by mi przeszkadzała. Po dobiegnięciu na docelową Koskową Górę pożywiłem się jedną śliwką w czekoladzie, a po biegu rzuciłem się na arbuza 


Biegło się fajnie, choć na pierwszym etapie było trochę miejsc gdzie przeszedłem do marszu. Dzięki łaskawemu profilowi trasy ostateczna średnia wyszła 6:20 min/km. Obyło się prawie bez przygód - ale potknąłem się z milion razy i pod koniec zbiegania w końcu zaliczyłem soczystą glebę z lądowaniem na prawym barku. Trochę wszystko pobolewa, ale i tak było warto 


Życzę wszystkim udanej niedzieli! 


#sztafeta

0256861b-4030-42c8-a433-77580eec23cc
enron

Moje najulubieńsze zdjęcie z całego wypadu

060f2483-e0b6-4abb-bac6-acb53ce1db49
Atexor

@enron jeju, ale śliczna fotka. Moje pierwsze skojarzenie to... gra Kingdom Come, gdzie było sporo podobnych widoków "godrayów" z lasu. Ewentualnie Trochę odjać koloru to wypisz wymaluj "vintage forest" na jakąś stronę internetową

duk

@enron kurde, pierwsza myśl, Władca Pierścieni vibe, tylko hobbitów brakuje xD

f9d48820-485b-44e5-b66d-538cb0bc6f9e
70a26bb5-ed6f-43d6-ac83-132e972e1d02
enron

wykresy i efekty mojej wywrotki

42ab2932-cf6a-4444-b805-fc96c2387616
1826bdf1-f58a-42cd-81a8-0786a89644a4
marianmarcin

może wyjebka, ale za to z uśmiechem

Zaloguj się aby komentować

18 537,78 + 6,25 = 18 544,03


Dziś trochę zaspałem, bo do prawie 1:30 musiałem pozałatwiać parę spraw - i jak już się obudziłem, to był czas tylko na krótką przebieżkę po bułki


Wystartowałem o 5:45 i poleciałem na krótki rekonesans po osiedlu. Tempa nie kręciłem, spokojnie sobie truchtałem mając z tyłu głowy że tak o 6:20 wypada już być w domu. Pogoda bardzo przyjemna, chłodnawe 18°C - póki się biegło to było chłodno, na postoju już gorzej xD


Co tu dużo pisać. Bułeczki kupione, skromna szósteczka odklepana - lepsze to niż nic.


Miłego dnia!


#sztafeta

2ddae8ab-16b1-4b3c-a419-e044d8b948f4

Zaloguj się aby komentować

18 522,14 + 8,47 = 18 530,61


Rano nie było jak, ale jestem uparty i musiałem przynajmniej cokolwiek pobiegać.

Akurat do setki w tym miesiącu brakowało 8 km, więc uznałem że mała, spokojna przebieżka po osiedlu powinna wystarczyć. Dokończyłem odkurzanie piętra i uznałem, że najwyższa pora wyskoczyć póki nie jest zbyt późno - 21:13, Słońce akurat zaszło więc miało być całkiem fajnie i ładnie.


Było rzeczywiście fajnie - niby aż 18°C, ale odczuwalnie był to bardzo przyjemny chłodek. Oczywiście nie było chłodno, o czym mogłem się przekonać gdy tylko na chwilę się zatrzymałem. Słonko grzecznie schowało się za horyzontem i zapewniło ładną oprawę wizualną, wciąż dając niemało światła. Dopiero pod koniec, biegnąc po krzywym chodniku oddzielonym od latarni gęstymi krzakami, zacząłem żałować że nie mam na sobie czołówki.


Wyszło przeciętnie - raczej wolniej niż szybciej, dokładnie tak jak sobie życzyłem wybierając się na przebieżkę z pełnym brzuchem

Miłej nocy!


#sztafeta

5129f6e3-2a35-4376-83a4-f1930371b2da

Zaloguj się aby komentować

18319,41 + 21,12 + 21,37 = 18 361,90


152 091,58 - 21,12 - 21,37 = 152 049,09


Dwa kolejne dni z rzędu w moim ukochanym Makowie

Udało się najpierw we wtorek zrobić półmaraton z 501m przewyższeń, a w środę co prawda bardziej płasko (388 m up) za to papaton

Tempo bez rewelacji, oba biegi ciupinkę ponad dwie godziny. Ale widoki były tak boskie, że wszystko rekompensowały


Dopisywać nie miałem jak, opiekując się czwórką dzieci xD Cud, że jakoś ogarnąłem te trzy dni.

Teraz już wróciłem do domu i jest chwila spokoju, ale poranne bieganie musiałem sobie odpuścić bo tu z kolei najmłodsze dziecko mnie zaanektowało xD Może sobie wieczorem zrekompensuję.


Miłego dnia!


#sztafeta

fbf97c19-e838-4e51-9db2-ee35584f6b8d
enron

I panorama Suchej bez mojej facjaty

1f9bac0f-9ad7-4828-ac32-994aa763af53
nxo

@enron o kurde, nie spodziewalem sie, ze tak lubisz moje regiony, niedaleko Makowa mam dom rodzinny:)

enron

@nxo w Makowie mam domek letniskowy nad Skawą, ulubione miejsce relaksu

217ce715-42c0-47bb-99e9-1828763cb718
e5aar

@enron zarabiscie tam Elegankco!

Zaloguj się aby komentować

18 012,25 + 21,37 + 19,01 + 9,07 = 18 061,70


Nadjszedł lipiec, do tego zaczął się weekendem - więc od razu trzeba się było solidnie wziąć do roboty. Trafiły się po sobie dwa dni ze skrajnie różną pogodą - tym zabawniej było (ʘ‿ʘ)


W sobotę oczywiście weekend trzeba było rozpocząć strzeleniem połówki. Do tego bardzo mokrej połówki, bo jak wyszedłem przed dom to ostro lało i tak było przez bite dwie godziny. W sumie dobrze, z cukru nie jestem a w Krakowie baardzo brakowało deszczu Wziąłem zapasowe buty które sobie mogą schnąć i tydzień - bo i tak byłem nastawiony na spokojny bieg - i o 6:37 wyruszyłem.


Biegło się dość przyjemnie - nie wiało specjalnie, było 17°C a i deszcz był przyjemnie ciepły. Oczywiście po chwili wszystko miałem mokre, a w butach chlupało - ale przy takim dystansie to nie jest żaden problem Po drodze musiałem trochę zmienić trasę, bo ze względu na triathlon na Zalewie Nowohuckim totalnie go zablokowali - ale dystans pozostał ten sam. Pod koniec już miałem szczerze wyrąbane na to co się dzieje - żadnego omijania kałuż, uważałem jedynie na błoto. Jak w pewnym momencie przejechał obok mnie autobus obdarzając hojnym chluśnięciem od stóp do głów, to tylko odwróciłem twarz i pomyślałem że trzeba było zabrać okularki do pływania xD


Uległem pokusie i oczywiście dociągnąłem do dystansu papatonu, ze spokojnym tempem 5:30 min/km. W domu oczywiście pogadanka jak to tak w deszczu xD


W niedzielę była w planach druga połówka - no wyjazd, więc tak na spokojnie i bez szaleństw. Ale posypało się wszystko, bo młody miał wyjątkowo niespokojną noc i koniec końców tak było szarpane, że wstałem dopiero przed siódmą Żona już kręciła nosem, więc stwierdziłem że polecę kilkanaście km żeby nie narzekać. Wybiegłem dopiero o 7:30 - i od razu wiedziałem, że będzie ciężko: ostre Słońce i zauważalnie wilgotno po nocnej ulewie.


Szybko zaczęło się ze mnie lać, ale starałem się utrzymać jakieś tempo bliżej uczciwego. Wypróbowałem nową trasę, bo znajoma mi podrzuciła cynk o fajnej łączce pełnej chabrów i musiałem to sprawdzić. Cynk był dobry, chabry piękne a Słońce dawało mocno


Pocykałem fotki i sobie potruchtałem dalej. Po drodze Lasek Mogilski, gdzie można było odetchnąć w cieniu - ale potem już były Łąki Nowohuckie i dalej bieg przez miasto, już w pełnym Słońcu i pod górkę.


Z tego mojego skracania dystansu wyszło, heh, 19 km. Mogłem już pełną połówkę dorobić ale mi się nie chciało - plan minimum, czyli 4 dychy na weekend, zaliczony. Nie liczyłem na wiele więcej więc w sumie wszystko na plusik.


Od dzisiaj jestem na działce i w planie było coś fajniejszego, ale trochę do późna ogarniałem wszystko (siedzę sam z czwórką dzieci, rano trza zdalnie popracować i conieco nadgonić) i skończyło się srogim zaspaniem i pobudką dopiero o 6 rano. Długie dystanse poszły na dalszy plan, a ja tylko skoczyłem do sąsiedniej Suchej po bułki, arbuza, mleko i takie tam. Wyszło, że całość zakupów zakończyłem na trzecim kilometrze - i choć miałem apetyt na więcej, stwierdziłem że raczej do dychy nie dociągnę z 5 kg w każdej ręce xD Poleciałem jeszcze trochę, zawróciłem nieco inną trasą i zamknąłem temat na 9 km. Dobre i to, jutro muszę wcześniej wstać i sobie to odbić


Miłego poniedziałku!


W załączniku fotka z soboty.


#sztafeta

098cd2b3-5751-4335-aaa4-1c9ac2d6ccf9
e5aar

@enron ostatnio cos czesto zasypiasz, 6ta rano? Widac, ze komus sie powodzi, ze moze tak pozno wstawac Elegancko, niesamowite wyniki!

Zaloguj się aby komentować

17 654,42 + 10,16 + 13,24 + 6,39 + 10,07 = 17 694,28


Czerwiec zamykam słabiutkim tygodniem po niedzielnym wariactwie. Poniedziałek odpuściłem - głównie z powodów logistycznych, a w pozostałe dni to pykałem takie bele co w bele jakim tempie.


Miesiąc zamknięty wynikiem 451,39 km - ani to jakoś dużo, ani mało. Dwa dni wypadły, w tym jedna sobota - ale żeby dobić do 500, to musiałbym zdecydowanie bardziej się starać i wcześniej wstawać. A mi się po prostu nie chciało ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ale nic, może lipiec jakiś lepszy będzie?


Ogółem po pół roku 2675 km nabiegane - więc mimo słabiutkiego maja i średniego czerwca jakoś się trzymam ( ͡º ͜ʖ͡º)


Miłej nocy!


#sztafeta

4dc00e03-c904-4479-b2ae-c43a6f2ca345

Zaloguj się aby komentować

16 980,98 + 42,22 = 17 022,20


Dużo ostatnio się działo na tagu, więc ciutkę się ośmieliłem i postanowiłem sobie strzelić prywatny maraton górski


Start o 5:00, choć i to było troszkę za późno - żona nie poczekała na mnie ze śniadaniem xD Cóż, mogłem mniej się obijać na podbiegach


Tak czy siak - było bosko! Wymęczyłem się jak cholera, bo w sumie całe 1000m przewyższeń przypadło na pierwsze 21 km xD Nie było szans, wiele razy musiałem przejść do marszu i parę kilometrów wpadło z tempem rzędu 12 min/km Do tego kilka razy zabłądziłem i trzeba było się cofać, każde przejście przez łąkę to mokrusieńkie buty, zbieg z Jałowca to masakra - bardzo stromo, kamienistym strumieniem, itd. po prostu wszystkie uroki biegów górskich tylko bez ciśnienia typowego dla zawodów


Zużyłem litr muszynianki i parę kostek czekolady. A po powrocie oczywiście wjechał arbuz i czereśnie


Nie ma to jak biegać po górach, założę się że po podobnym dystansie w mieście byłbym totalnie wykończony a tymczasem czuję się zrelaksowany i pełen energii W sumie dopiero na ostatnich 3 km zacząłem tracić moc i tempo mi Spadło w okolice 6:30 min/km. Nie wiem, czy bym się podjął takiej trasy na zawodach xD


Miłej niedzieli!


#sztafeta

46ca799b-0cbc-40d7-862d-ccf06fb79bb9
Zioman

@enron łooo, maratony wpadają z każdej strony na sztafecie - ekstra wyczyn! Ten zbieg na wykresie wysokościowym to musiał być na serio dla wyjadaczy

enron

@Zioman no powiem że lekko zwątpiłem - liczyłem na stromy zbieg ale cywilizowany, zaś błotnisty strumyk zdecydowanie na miano cywilizowanego nie zasługiwał xD

enron

Widoki zrekompensowały wysiłek

b351591e-aed1-462f-a20b-ec2f26337891
8b833ba5-3ed1-4a81-92ce-53de92526153
023daa13-fc48-45fc-9d7a-0a5ac60612cb
Nuszek

@enron uaaaał ale widoki

enron

a nawet jakiś tam szczyt zdobyłem

0453c589-0d3b-4156-ba40-8747b0754b3a

Zaloguj się aby komentować

16 850,09 + 6,38 + 15,01 + 11,13 + 9,02 = 16 891,63


Coś nie szło mi dodawanie wpisów w tym tygodniu - samo bieganie też słabo, jak widać trafiały się słabiutkie dni, z kończącą się właśnie sobotą gdzie w ogóle nie pobiegałem bo żywcem nie było jak. No ale nie ma co narzekać, miesiąc nie jest najgorszy, a w tym roku już na liczniku jest niemal 2600 km. Dzieci wysłane na kolonie, będzie mniej stresów rano i można będzie coś tam więcej czasami pobiegać


Miłej nocy!


#sztafeta

1b45a595-4eac-4ede-9df2-ad63a27abcc7
enron

@UmytaPacha a nie chcesz od razu w lepszej rozdziałce? Bo tu chyba trochę ciacha jakość

Zaloguj się aby komentować

16 412, 84 + 5,10 + 17,47 = 16 435, 41


Emerycki poranek i sympatyczny wieczorny biegowy autowpierdol


Rano... no jak to rano po dość intensywnym weekendzie. Późno wstane, późny start (6:02), tempo emeryta (5:58) i zaledwie piąteczka. Końcówka totalnie powolna, bo ostatni kilometr z ciężkimi zakupami. Ale co tam, to tylko poranek - wiedziałem że mięsko będzie wieczorem


No i nastał wieczór, gorący (25°C) i duszny, ale przede wszystkim z umówionymi interwałami na pobliskiej bieżni.


Najpierw 4 km biegu... nie, nie biegu - doczłapania w tempie między 5:30 a 6:00 na miejsce. Biegło się ciężko, w pełnym żołądku bulgotało jak diabli i generalnie chodziło mi po głowie że dobiegnę na miejsce, powiem "wiecie co fajnie ale dzisiaj ja tylko sobie wolne kółeczka robię" i tak sobie będę dreptał. Na szczęście dobiegłszy na miejsce straciłem rozum i na najbliższym znaczniku wystrzeliłem do zrealizowania zadanych przez El Treneiro 6x 500m/200m. Oczywiście moje "szybkie" zbyt szybkie nie były, jakieś 440, ale cud że i tyle z siebie wykrzesałem. W sumie nie było chyba tak słabo, biorąc pod uwagę że przeplatając 500m szybkie z 200m wolnego wyrabiałem średnie tempo 440


Kurczę, polubiłem te tartanowe interwały. Chyba dlatego, że jeśli nie robi się jakichś totalnie szalenie długich odcinków to masz z tyłu głowy "luz, to tylko jedno okrążenie i będzie chwila odpoczynku" - ładnie widzisz ile przed Tobą szybkiej trasy, możesz z siebie wykrzesać więcej niż byś sam przypuszczał. A na koniec jesteś zaskoczony, że już po wszystkim i pozostaje jedynie satysfakcja 


Po sympatycznym autowpierdolu polecieliśmy zrobić sobie parę kółek przyjemnego dreptania wokół Zalewu Nowohuckiego - spokojne tempo rzędu 5:30, czasami nawet wolniej. Po tym wszystkim pozostało już tylko wrócić do siebie - była propozycja podwózki, ale stwierdziłem że mam ochotę na więcej i w dodatku nie uśmiecha mi się zalewać czyjś samochód potem. Zresztą, do domu parę kilometrów więc głupio by było tak jechać. Rozstaliśmy się i spokojnie sobie potruchtałem do domu, po drodze zahaczając o biedrę gdzie miałem zlecone przez żonę zakupy. Znowu ciężkie, bo mleka brakowało w domu - a do tego jeszcze zachciało mi się na szczyt wzgórza polecieć bo zapowiadał się ładny zachód Słońca xD


Koniec końców wyszło 17,5 km i dzień uważam za udany


Miłej nocy!


#sztafeta

0629981f-19c2-4071-92be-533d5c45f1fe
enron

Rzeczony zachód Słońca

8a299caf-8961-4dfc-ba03-1475fd285c5d
enron

Od razu widać, gdzie było uczciwie a gdzie było opierdzielanko

da5eb99e-453b-410a-a0b3-f026cc66a3b6

Zaloguj się aby komentować

16 126,68 + 23,37 = 16 150,05


Jest Maków, jest dobrze! Ba - jest cudnie!


Jak ja kocham to miejsce - zawsze jestem tu szczęśliwy i zrelaksowany


Miałem wybiec wcześniej, ale gdy o wpół zdo czwartej chciałem wstać i objęły mnie małe rączki to stwierdziłem że weekend jest i mogę sobie poleniuchować i koniec końców wybiegłem dopiero o 6:15.


Biegło się bardzo przyjemnie - jakoś już się przyzwyczaiłem do tutejszych podbiegów, pamiętam kak wiele lat temu przy pierwszych podejściach do tutejszych górek zdychałem przy byle podbiegu, gdzie teraz sobie po prostu beztrosko drepczę. Owszem, powoli (5:46/km), ale też żadnych rekordów bić nie zamierzam i liczy się fajna trasa i lekki autowierdol xD


Oczywiście najbardziej dały mi się we znaki ostre zbiegi leśnymi dróżkami - od hamowania rozbolały nieco łydki


Widoki jak zawsze prima sort, totalne pustki - pomijając Suchą Beskidzką to na całej trasie spotkałem ze cztery osoby i tyleż aut.


Czas bez rewelacji, ale przy 500+ metrach w pionie nie było lekko. Arbuz zjedzony, teraz pora na śniadanko z widokiem na piękną przyrodę a potem wylegiwanko w leżaku


O proszę, wpadło 300 km


Miłej niedzieli!


#sztafeta

dcf6beac-5e13-4ea5-ae4f-a19a0d676c9f
enron

lubię te profile podbiegów, za to w dół mało nóg nie pogubiłem xD

c7404fad-86f3-4702-9b1a-74faa53fb5d1

Zaloguj się aby komentować

16 031,83 + 8,15 + 21,37 = 16 061,35


Wczorajszy króciak i dzisiejszy papaton.


Mogło być dużo więcej, kot mnie o 4:27 obudził - ale leń wygrał i wróciłem do łóżka jeszcze na godzinę. A szkoda, bo był bardzo ładny wschód Słońca. No ale sobota to w ostateczności można sobie ciutkę poleniuchować. Koniec końców wystartowałem o 5:50.


Pogoda idealna do biegania - Słońce za lekkimi chmurami, miły wietrzyk, ale i tak co się człowiek napocił to jego


Pozwiedzałem sobie najpierw okolice, potem wybrałem się nieco poza Kraków - Prusy, Zastów, Raciborowice, a potem z powrotem myknąłem na Mistrzejowice i tam do ulubionej piekarni po dobre pieczywko. Obok były przepiękne czereśnie, więc się nie powstrzymałem - i skutkiem tego ostatnie 4 km leciałem z 5 kg plecakiem w ręku xD Ale było warto, czereśnie arcyprzepyszne, chlebuś też


Czas na śniadanie a potem śmig na działeczkę


Miłego dnia!


#sztafeta

9fed2081-d47c-4e36-b373-3c7edeab0628
Zielczan

@enron o której się kładziesz? Ile godzin snu wystarcza Ci na regen?

enron

Garmin trochę zaniża, bo nie uwzględnia jak kładę wcześniej usypiać małego i sam z nim zasypiam - spokojnie z godzinę-półtorej więcej śpię.

25215c58-5047-46ed-8dfa-7f991e04da3a

Zaloguj się aby komentować

15 774,25 + 10,04 = 15 784,29


Dzisiaj tylko grzecznie odrobiona dziesięcina. Raczej wolniej niż szybciej, niespecjalnie mi się w sumie spieszyło - jedyne co było ważne to ruszyć tyłek i kupić bułki xD


Mogło być lepiej, bo kot mnie obudził o 4:22, ale po wypuszczeniu go trochę podumałem i polazłem z powrotem spać xD


Głupi ja. A może niegłupi, nie wiem. Pewnie gdybym widział potencjał na ładny wschód Słońca to bym jednak wybiegł o tej 4:30?


Miłego dnia! 


#sztafeta

98a186f2-4941-4b86-8b36-ce9372fc83a2

Zaloguj się aby komentować

15 756,41 + 13,01 = 15 769,42


No to domknąłem dzień  bo po porannej marnej ósemce czułem piekielny niedosyt. Na szczęście środa - a to oznacza wspólne osiedlowe podbiegi 


Stawiłem się ciutkę spóźniony, ale reszta na mnie zaczekała. Fotka i do roboty!


Kilka pętelek na rozgrzewkę, po czym creme de la creme - 8x podbieg 200/20. Dziś tylko tyle, bo wszystkich leń dopadł xD Normalnie by było ze 3x więcej. Na koniec znowu towarzyskie dreptanko po pętelce i na koniec powrót do domu. Ani się obejrzałem kiedy się z tego 13 km zrobiło 


Miłej nocy!


#sztafeta

f7caaae1-c623-4823-a8e5-63eb2a40f9c9
Roche

Skad bierzesz siłę i energię?

enron

@Roche jakoś sama przychodzi

scorp

@Roche @enron z arbuzów

Zaloguj się aby komentować

15 676,74 + 8,40 = 15 685,14


Zaspane i skrócone - cóż poradzić, ostatnio dzień w dzień coś muszę porobić wieczorem na spokojnie i zarywam nocki


Tak więc późna pobudka i wybiegłem dopiero o 5:47 Wiadomo, czasu już było mało więc bez szans na dyszkę - ale chciałem cokolwiek poczłapać. No i kupić bułki


Wczoraj odrobiłem zadanie domowe - trochę rolowałem i rozciągałem nogę, dzięki czemu dzisiaj zamiast walczyć z kuśtykaniem, czułem już tylko lekki dyskomfort w lewym kolanie. Tempo od razu ruszyło w kierunku akceptowalnego - nadal słabe, ale już przynajmniej czułem że biegnę


A biegło się bardzo fajnie. Lekka mżawka po krótkiej chwili zamieniła się w rzęsistą ulewę, potem wszystko lekko zelżało - przy tym temperatura na przyjemnym poziomie 12°C Cudnie deszczyk chłodził, a jednocześnie bieg był na tyle krótki że nie zaczęło mi chlupać w butach Dawno w sumie nie biegałem w deszczu i była to całkiem przyjemna odmiana od codzienności.


Miłego środeczka!


#sztafeta

86e8526a-6e9b-482b-8391-46248821574d
enron

coś tam próbowałem machać nogami

4dc87c58-0800-455f-a994-bd58a0305d0f

Zaloguj się aby komentować

15 604,41 + 8,59 + 10,32 = 15 623,32


Dwa słabe dni - ale codziennie zarywam nocki, późno się budzę, do tego lewa noga mnie pobolewa i wszystko w ogóle jest na opak. Tempo umierającego emeryta (5:40 do 5:50), krótkie dystanse... Nic to, muszę się wziąć w garść bo aż żal patrzeć na te słabiutkie przebiegi


Dobra, dość narzekania. Ważne, że cokolwiek pobiegane. Muszę popracować nad nogą bo za bardzo pobolewa!


Miłego!


#sztafeta

6b5e1114-166e-48f8-9ecf-3d282970fd26
grubynaszosie

@enron :( to jakie ja mam tempo jak biegam 7:20/km?

enron

@grubynaszosie optymalne Każdy wie kiedy mu się dobrze biegnie, a kiedy kiepsko Dlatego nie znaczy to, że każdy biegający 5:40/km to umierający emeryt - tylko ja będąc umierającym emerytem pewnie będę biegł jakieś 5:40 (w sumie jak pomyślę to chyba jednak wolniej xD). Słabo mi się wolno biega, strasznie to irytujące. Co nie zmienia faktu, że lepiej pobiegać słabo niż nie po biegać

mkbiega

@enron dupka ruszona to dzień lepszy jednak

kalimer

Nareszcie mogę jakkolwiek dorównać 😃

Zaloguj się aby komentować

15 434,33 + 23,17 = 15 457,50


Dziś prawdziwy niedzielny czilałcik


Chciałem dociągnąć do 200 km i potrzebowałem do tego półmaratonu. Okazało się, że kolega jest chętny na jakieś spokojne wybieganko o 7 rano, co mi idealnie przypasowało.


Trochę mnie bolało kolano, ale w nocy jeszcze porolowałem, rano porozciągałem i równo o 6:30 wyruszyłem w trasę. Dotarłem na umówione miejsce idealnie o 7, po paru minutach kolega dotarł i ruszyliśmy na inspekcję postępu prac na S52


Tempo bardzo lajtowe - ja odciążałem kolano (i miałem ogólnego lenia), a koledze takie niespieszne 550/km też odpowiadało. Tak sobie dodreptaliśmy do S52, popodziwialiśmy postęp prac i udaliśmy się na Bulwarową. Tam już cała ulica wyłożona płytami pilśniowymi, nie wiedzieć po co - przebiegliśmy się w trybie "jesteś zwycięzcą" i było spoko. Widać ktoś się asfaltu boi.


Za to ta woda, w której za 3 tygodnie mają pływać triathloniści... masakra. Nogi bym nie zanurzył - a oni tylko zbudowali kładkę, żadnego choćby czyszczenia dna (pewnie sporo szkła i innych przyjemności). Współczuję.


Potem już dobieg na Grębałów, po drodze to miejsce gdzie mnie pszczoły pokąsały - widać operacja była doprowadzona do końca, bo pszczół nie było. Uff.


W domu już luz, arbuzik, śniadanko itepe. A teraz w końcu mogę spokojnie dodać wpis po wycieczce z dzieciakami do muzeum lotnictwa


Miłej niedzieli! ( ͜ʖ)


#sztafeta

b0a2f343-5993-4d20-abc5-802ae5849132
enron

o proszę, dowody na czilałcik

058b4b58-78ff-4e7e-8e07-4859327ad328

Zaloguj się aby komentować