15 434,33 + 23,17 = 15 457,50
Dziś prawdziwy niedzielny czilałcik
Chciałem dociągnąć do 200 km i potrzebowałem do tego półmaratonu. Okazało się, że kolega jest chętny na jakieś spokojne wybieganko o 7 rano, co mi idealnie przypasowało.
Trochę mnie bolało kolano, ale w nocy jeszcze porolowałem, rano porozciągałem i równo o 6:30 wyruszyłem w trasę. Dotarłem na umówione miejsce idealnie o 7, po paru minutach kolega dotarł i ruszyliśmy na inspekcję postępu prac na S52
Tempo bardzo lajtowe - ja odciążałem kolano (i miałem ogólnego lenia), a koledze takie niespieszne 5
Za to ta woda, w której za 3 tygodnie mają pływać triathloniści... masakra. Nogi bym nie zanurzył - a oni tylko zbudowali kładkę, żadnego choćby czyszczenia dna (pewnie sporo szkła i innych przyjemności). Współczuję.
Potem już dobieg na Grębałów, po drodze to miejsce gdzie mnie pszczoły pokąsały - widać operacja była doprowadzona do końca, bo
W domu już luz, arbuzik, śniadanko itepe. A teraz w końcu mogę spokojnie dodać wpis po wycieczce z dzieciakami do muzeum lotnictwa
Miłej niedzieli! (
#sztafeta

