Druga część wpisu, bedzie mniej smiesznie, a bardziej technicznie...
https://www.hejto.pl/wpis/slyszalem-ze-lubicie-smiesznehistorie-i-prawdziwehistorie-to-mam-dla-was-cos-co-
#smiesznehistorie #prawdziwehistorie #elektryka #wojsko #usa
Poprzednia część zakończyła się na dojechaniu do bazy lotniczej w Belgii, był piątek wieczór. Chłopaki mówili "wpadniesz zrobisz pomiary i jutro rano jesteś z powrotem w domu. Szybka robota, łatwa kasa"
Podjechaliśmy do bramy, zrobili mi zdjęcie, wydrukowali przepustkę, jedziemy dalej. Pokażcie mi tą waszą pralnię.
Na płycie lotniska stał rozbity namiot. Wielki jak skurczysyn, z 2 wielkie helikoptery by się zmieściły, a w środku 6 pralek i 6 suszarek. Obok agregat. Zapytałem czy większego namiotu nie mieli, oni w śmiech że tylko taki był na szybko do kupienia a armia USA się nie pierdoli w tańcu, ma być szybko i w terminie, a pieniądze nie ważne. Agregat też kupili a nie wynajmowali, jebać biedę.
Ja patrzę, a tam wszystkie urządzenia na przedłużaczach wpiętych jeden w drugi i na jednej esce 16A. "Ej, a to może być tak że jak zaczną prać i suszyć to będą wywalały bezpieczniki?" pytam. Chłopaki pobledli "Karwa nie może tak być, ma wszystko działać albo nas ujebią koncertowo". "No to panowie mam zła wiadomość, wszystko jest zjebane, trzeba robić od nowa. Macie kable 3x2,5, bezpieczniki i gniazda?" "Nic nie mamy, jest piątek 22:00 wszystko zamknięte, jutro hurtownie również pozamykane, a to ma być gotowe maks do 12:00 w sobote... (smutny kot face)". No to mamy problem.
Pojechaliśmy do hotelu, pobudka przed 6 rano. Jedziemy do Francji do marketu, bo tam otwierają godzinę wcześniej market budowlany (we Francji o 7:00, w Belgii o 8). Kabel 3x2,5 i gniazda kupiłem, ale te eski jakieś takie dziwne. Okazało się że w jednym module ale L+N i C16, B16 nie używają. Ale to mi akurat nie przeszkadzało. Później się okazało że oczywiście ledwo da się to wszystko spiąć w małej rozdzielnicy agregatu gdzie zasilanie było 6mm2 a te dziurki w esce jak musieli z każdej strony zmieścić dwie, to ledwo dały radę. Co się nakląłem to moje.
No ale kupiliśmy wracamy, wsadzam eski, dzielę je na fazy, rozkładam kable, gniazda, wszystko idzie zajebiście, pogoda dopisuje. Jak już skończyłem klnąć że te 6mm2 nie chcą mi wejść w otwory w eskach... Odpalam agregat, podnoszę zabezpieczenia, a tu buch! Strzela, zwarcie, eski spadają. Co robi debil? Podnosi je jeszcze raz! Przecież to na pewno przypadek, nie? I znów buch zwarcie. Zrobiłem się bielszy niż ten namiot był.
Co się okazało? W agregacie przewody były następujace: niebieski, czarny normalny, czarny cieńszy, brązowy, żółto zielony. Ostatni wiadomo PE, a który N? N jak Niebieski, wiadomo, podstawowa zasada elektryki. Przez myśl przeszło mi czemu ten jeden czarny jest cieńszy, ale co chwila wpadają żołnierze z brudami, czy już czy już, czemu jeszcze nie, gacie czystych nie mam a pralnia niegotowa. No i podłączyłem ten niebieski jako neutralny.
Poszło międzyfazowe 400V na urządzenia, bo neutralny to był ten cienki czarny. Moje szczęście że chłopaki jak te przedłużacze brali to nie oszczędzali i wzieli takie droższe z warystorami. Przedłużacze wszystkie szlag trafił i niestety jedna pralkę też...
Ale to nie koniec przygody. Jeszcze w samochodzie chłopaki mowia że wymogiem jest uziemienie 20 omów. OK, zrobiliście? No pewnie że tak, co kilkadziesiąt metrów w płycie lotniska jest otwór żeby wbić szpilkę. Wbiliście? No pewnie ze dwa metry weszło! Matko boska energetyczna miej mnie w opiece, 2m to na pewno za mało, ani tego wyjąć ani dobić skąd ja szpilki w piątek w nocy wezmę...
W sobotę dojechał do nas wojskowy elektryk, amerykanin z bazy w Polsce. Bliżej nie mieli? Nie wiem. Ale zorientowali się że mamy przejebane jak w ruskim czołgu i wysłali go na pomoc. On generalnie nie mógł nic robić bo zlecenie było realizowane przez podwykonawcę a nie przez wojsko, ale doradczo i nadzorczo jak najbardziej. Przyjechał z Sonelem, mówi że najlepszy miernik. Ja w tym czasie wstyd Uni-T UT595 bez certyfikatu, bez mierzenia uziomów, całe szczęscie że on przyjechał.
No i co przyjechał, wypłakałem się że spaliłem pralkę, on mówi nie martw się, ja w USA pół domu spaliłem jak puściłem międzyfazowe na urządzenia 110V, ale miałem ubezpieczenie i wszystko pokryło (no świetnie, szkoda że ja nie miałem wtedy ubezpieczenia, ale w sumie jedna pralka to jeszcze nie aż taki koszt). Stwierdził że zacznie mierzyć to uziemienie. Rozłożył sondy na trawniku po drugiej stronie drogi, mierzy. 28. Przesuwa sondy. 30. Przesuwa 27,5. Jesteśmy udupieni, chłopaki już myślą gdzie wysłać CV...
Poleciał po wodę z solą, leje wokól tej szpilki, mierzy, leje, mierzy, leje, aż się zrywa i krzyczy "Wojski Wojski chodz szybko, rób zdjęcie". Patrzę... 19,9 oma. Wyciągnął jakims cudem z tych 2m szpilki
No to ja ide mierzyć impendancje petli zwarcia. Nie wychodzi, nie wychodzi. Co jest, wiem UniT to szajs ale żeby aż tak. A tu zerowe napięcie miedzy L-PE. Agregat w układzie IT... No to nie dziwne że nie wychodzi. I teraz co zrobić? Uziemić punkt centralny agregatu i zrobić TN czy nie uziemiać i nie będą działały te eski na zwarcie doziemne... Dobrze że on był to podjął decyzję, uziemiamy! Zrobiliśmy, zaczęło działać pomiary wyszły.
A tymczasem jak my walczyliśmy z prądem to chłopaki walczyli z wodą. Wiadomo na środku lotniska wody i kanalizacji nie ma. To kupili dwa mausery (takie zbiorniki 1000L na palecie). Jeden na czystą wodę, drugi na ścieki. No i o ile czystą wodę ogarneli, jakaś pompa robiła ciśnienie i do pralek woda leciała, tak z brudna był problem: pralka chce wode grawitacyjnie wylewac, a do mausera trzeba przecież poziom wody podnieść żeby się gorą wlało... W markecie zaczeli szukac pompy do brudnej wody, ale były same zanurzeniowe. Wszystkie sklepy specjalistyczne zamkniete, po angielsku nikt nie chcial gadac, po polsku tylko kurwa rozumieli (albo sie nauczyli wtedy).
Chlopaki byli juz zrezygnowaniu, w koncu jakims cudem udało się cos wlasciwego kupić i około godziny 21:00 w sobote, z tylko 9 godzinowym opoznieniem udalo sie to uruchomic. Ulga że weź! W niedzielę rano byłem z powrotem w domu. Pralkę powiedziałem żeby wzięli w rozliczeniu za dodatkowe prace, a zaplacili tylko za pomiary. Umawiałem się na coś koło 2,5 tys więc nie było źle.
A teraz pytanie którego nikt nie zadał, ale na pewno wątpliwość się pojawiła: czemu wzieli mnie, a nie kogoś lokalnego? Otóż nikt z lokalsów nie chciał albo nie umiał gadać po angielsku, a jak już gadał to mówił że termin za tydzień. W końcu stwierdzili że szybciej będzie ściągnąć kogoś z Polski, a jak mówiłem budżet był ogromny, ale czasu mało...