#wieczornarefleksja

2
10

Macie na dobranoc.

Do refleksji i do pocierpienia. Warte lub nie warte do przemyślania, do radości i do strachu.

#filozofia #smuteczek #przemyslenia #religia #wieczornarefleksja

891c7878-9088-4512-8678-6929186bbe99
AdelbertVonBimberstein

@Alembik Twarożyzm -> jedz Twaróg

Gepard_z_Libii

Hej, nie chcę psuć zabawy, ale wystarczy posłuchać pierwszy lepszy wykład profesora fizyki, żeby dojść do wniosku, że oni na tyle nie ufają swoim zmysłom, że nie wiem czy da się nie ufać bardziej, pozostając przy tym normalnie funkcjonującym człowiekiem.


Ja np dzięki naukowcom dowiedziałem się że to nie telefon ma czarną ramkę, tylko odbija fale światła danej długości, które mój mózg dekoduje po wpadnięciu do oka, i odtwarza mi jako kolor czarny.

Oczywiście można założyć istnienie jakiegoś chochlika, który miesza nam w głowach, i przez to naukowcy dochodzą do niejasnych wniosków, ale takim pierdoleniem nie zajmują się naukowcy, od tego jest starsza, upośledzona siostra nauki imieniem filozofia

Iknifeburncat

@Gepard_z_Libii dzięki, już się właśnie zabierałem za dementi i mnie ubiegłeś.


Metoda naukowa u swojej podstawy zakłada, że możemy nigdy nie poznać rzeczywistości w 100%, nie ma czegoś takiego w nauce jak "zaufanie swoim zmysłom". Nie wiem skąd taki pomysł. Cała idea naukowości właśnie na tym polega, że paradygmaty się zmieniają jak tylko ktoś udowodni, że jest inaczej niż do tej pory zakładano.

Gepard_z_Libii

@Iknifeburncat Koleszka @Alembik jest naszym naczelnym nihilistycznym pesymistą, ale to dobry i przede wszystkim kreatywny człowiek, więc można mu wiele wybaczyć

Zaloguj się aby komentować

Wiele ostatnich refleksji dotyczyło tego, że dużo spraw w naszym życiu zależne jest tylko od nas. Szczęście na przykład budujemy w sobie, nie powinniśmy liczyć, że szczęście przyjdzie do nas z zewnątrz. Stoicy dzielą to co nas w życiu spotyka na to co zależne od nas i niezależne. Sugerują żebyśmy w ogóle nie przejmowali się w życiu tym co od nas niezależne. Ale co w przypadku kiedy rzeczy niezależne są dla nas destrukcyjne? Wtedy nie powinniśmy ich ignorować, a po prostu unikać. Tak też jest z toksycznymi ludźmi.

Dzisiaj naszła mnie refleksja, że możemy na jakimś etapie życia mieć do czynienia z sytuacją, w której okazuje się, że osobą toksyczną w naszym otoczeniu jest ktoś z bliskiej rodziny. Pierwszą myślą jaką się pojawia analizując taki hipotetyczny przypadek jest to, że w związku dwóch ludzi pojawia się osobowość toksyczna. Rozwiązaniem tutaj może być na przykład rozstanie z tą osobą. Co jeśli jednak taką osobą jest ktoś z bliskich krewnych jak brat, siostra, rodzice albo nasze dziecko. Wtedy pojawia się wiele poważnych komplikacji.

Po pierwsze taką sytuację trudniej wychwycić. Trudno uświadomić sobie, że to tak bliska osoba jest tą toksyczną w naszym otoczeniu. Po drugie trudniej wychwycić symptomy takiego toksycznego oddziaływania jej na nas. Z taką osobą jesteśmy całe życie, nie pojawia się ona nagle w naszym życiu. Jej działania, motywacje i sposób funkcjonowania bierzemy za coś doskonale znanego i jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Nie wierzymy, że to może być negatywne zachowanie wobec nas samych. Po trzecie wreszcie trudno jest odciąć się od takiej osoby. Jak od tak zerwać kontakt z rodzeństwem, rodzicami czy dziećmi? To nie łatwa decyzja.

Załóżmy, że już uświadomiliśmy sobie, że ktoś toksyczny jest dla nas bardzo bliską osobą. Co zrobić w takiej sytuacji?

Warto raczej spróbować mimo wszystko odciąć się od niej. Własne zdrowie i szczęście zawsze powinno być priorytetem. Nie możemy próbować budować w sobie przekonania, że powinniśmy się poświęcać w imię utrzymywania relacji rodzinnych. Budowanie takiego pocucia winy czy też obowiązku to jedna z technik oddziaływania toksycznej osoby.

Jeśli jakaś relacja w naszym życiu jest w pewnej perspektywie dla nas ciężarem to może warto spojrzeć na nią jako na potencjalną relację toksyczną? Może całkiem nieświadomie ktoś nam pozornie bliski niszczy nas od środka, a my oszukujemy siebie samych, że to nie może być prawda.


#wieczornarefleksja

ba4c5ba2-7e75-48b2-acd8-a286cbfdcf8d
DiscoKhan

@Modnar co zaś jeżeli ktoś sobie nieuswiadamia, że to ta osoba jest toksyczna jest lekkim socjopatą który nie potrafi lokować emocji w drugiej osobie, konflikty wynikają z braku empatii?


Jak czytam, że jak się ma toksyczne dziecko to się powinno od niego odciąć to nie brzmi to normalnie.

Zaloguj się aby komentować

„(…) Samotność to taka straszna trwoga. Ogarnia mnie, przenika mnie. (…)”

Czy czułeś się kiedyś samotny choć wokół ciebie jest wiele osób? Można mieć to co w życiu dla wielu najważniejsze, zdrowie, rodzinę, pieniądze, pracę i plany na przyszłość, a być samotnym.

Mam czasem refleksję o tym co straciłem. Czuję czasem, że prawdziwą miłość już przeżyłem. Czasem czuję, że zabrnąłem w coś co nie jest moim życiem. Frustruje mnie to, że są wokół ludzie, którzy szukają sensu własnego życia, a ja szukam sensu we własnym życiu. Chodzi o to, że niektórzy czują pustkę w sercu myśląc o swoim życiu. Dzisiaj nawet czytałem taki wpis tutaj na hejto. A ja mając wręcz idealne życie, mam zdrowie, rodzinę, pracę, pieniądze i plany na przyszłość to i tak czuję, że to nie to. Czy to sprawiedliwe i rozsądne tak myśleć?

Miałem kiedyś inne życie i ono zniknęło, zdecydowałem się na coś innego, a nadal tęsknię za tym co nigdy mnie nie spotkało.

Pozdrawiam wszystkich, którzy tęsknią za tym co minęło. Za tym co mogo być naszym życiem, a uleciało.

„Wspaniali ludzie nie powrócą, nie powrócą już. Nie!”


#wieczornarefleksja

5015b6b5-4062-4c69-a1e8-1b3876cd1493
Szklarnik

@Modnar kruci aż nazbyt często czuje podobnie. Nawet nie chce się tu rozpisywać, bo tylko pogłębia to smutek. Myślę czy nie rzucić wszystko i wy⁎⁎⁎ać w Bieszczady..

Modnar

@Szklarnik Czasem warto właśnie choć na chwilę i we własnej głowie „wyjechać w Bieszczady”…..

pokeminatour

@Modnar w innym komentarzu piszesz "czy nie mamy prawa do szczęścia" - skłaniam się ku opcji że nie mamy prawa do długoterminowego szczęścia, tylko do stanu wzglednie neutralnego który powinniśmy probować zaakceptować.


Na wszystko co sprawia szczęście człowiek się uodparnia. Zauroczenie mija, już nie mówiąc o rzeczach nabytych które sprawiają przyjemność o wiele krócej.

Możemy co prawda w jakiś sposób zdobyć chwilowe szczęście, ale liczy się tu i teraz, po jakimś czasie organizm będzie miał w d⁎⁎ie to czy kiedyś w danym momencie byłeś szczęśliwy, tylko będzie chciał byś był szczęśliwy teraz a nie da się zapewnić byś był stałe szczęśliwy gdy organizm dany poziom uzna szybko za standard.


Kolejna moja myśl to zawsze będziemy odczuwać jakiś dyskomfort bo to pcha nas do przodu jako gatunek, zapewnienie potrzeb pierwszego rzędu nie sprawi że będziemy szczęśliwi tylko to że będziemy odczuwac dyskomfort związany z potrzebami drugiego rzędu i krótko mówiąc zawsze musi być coś nie tak, bo inaczej nie widzieli byśmy szansy na poprawę naszego losu.


Swoje rozwiązanie widzę w miksie filozofii buddyjskiej ( polecam pierwsza część książki " o naturze rzeczy" która opowiada o filozofii, nie o religii ), stoicyzmu i praktykowania wdzięczności


Czyli po krotce z :

- akceptacji że długotrwałe szczęście nie przyjdzie z zewnątrz

- że teoretycznie mogę osiągnąć długotrwale szczęście jeżeli ogarnę swój gadzi mózg - wyzbędę się potrzeb bo innej drogi nie ma, w miejsce zaspokojonej jednej potrzeby pojawi się inna

- zwłaszcza w temacie potrzeb materialnych gdzie dana rzecz da mi szczęście przez bardzo krótki okres a jej utrzymanie będzie ograniczało moją wolność

- że muszę na swoje odczucia patrzeć z bardziej neutralnej/obiektywnej perspektywy. Wyśmiewamy problemy płaczących małych dzieci, tak samo i wiele naszych problemów to nie są wielkie krzywdy tylko chwilowe wyprowadzenia nas z równowagi emocjonalnej - chwili która przeminie

- wszystko się zmienia i nic nie jest trwałe, jestem singlem i co jakiś czas atakuje mnie poczucie samotności, wtedy sobie mówie że to po pierwsze zaraz te uczucie przeminie po drugie to to czego mój mózg by chciał to trwające w nieskończoność uczucie zauroczenia co nie jest osiągalne ale gadziemu mózgowi tego nie przetlumaczysz, po trzecie koszty związku byłyby większe niż chwilowe korzyści - dostosowanie się i praca nad związkiem sprawiałyby mi większy dyskomfort niż poczucie samotności i że samo uzależnienia się od drugiej osoby jest słabe.

- porównuje swój stan ale nie w góre tylko w dół, z ludźmi którzy mają gorzej, ze sobą z przeszłosci.

Modnar

@pokeminatour Szersza refleksja nad moimi odczuciami, które popchnęły mnie do na pisania tego wpisu uświadomiły mnie, że zgodnie z tym co piszesz mój gadzi mózg odczuwa dyskomfort i chciałby jakiegoś boosta. Poddałem się emocji, która od napisania tego posta już zmieniła swoje oblicze i całkiem inny sposób na mnie oddziaływuje. Twoje obserwacje są bardzo trafne i cenne. Tak jak już gdzieś tutaj wspominałem, stoickie podejście do otaczającego nas świata jest mi bardzo bliskie ostatnio. A wyzbycie się jakichś dziwnych nabytych potrzeb, które pchają mnie gdzieś w jakąś dziwną stronę nie wiadomo po co jest do mnie ważnym lekarstwem w życiu.

Thomash80

Życzę ci dużo szczęścia, uwierz w to , że możesz być szczęśliwym to zależy od ciebie od twojego nastawienia. I porozmawiaj o swoich problemach z żoną, ona przy tobie jest na dobre i na złe.

Zaloguj się aby komentować

Zwątpiłem. Włożyłem dużo pracy we własny rozwój w tym tygodniu. Niestety w momencie kiedy przyszedł piątek wieczór to wszystko rzuciłem na bok i odpuściłem. Piłem alkohol, a dodatkowo rozpętałem kłótnie w domu.

Choć powściągnąłem emocje po jakimś czasie to na początku konfrontacji z żoną nie potrafiłem pozostać w sferze spokoju. Może to przez to, że dzieciak był obok i wszystko słuchał. A może to kwestia nagromadzonych emocji. W każdym razie podczas tej trudnej sytuacji doszło do małego przełomu i zamilkłem, nagle okazało się, że po dodatkowych kilku minutach okazało się, że emocje u mojej żony też opadły.

Wniosek jest taki, że nie warto korzystać z używek i wyrzygiwać swoich emocji bez sprawdzenia konsekwencji. Warto pomyśleć zanim się coś wypapla. Musimy też zdawać sobie sprawę, że nasze zmagania z samym sobą nie są jedyne na świecie o każdy może mieć swoją wewnętrzną walkę. Daj żyć każdemu!


#wieczornarefleksja

217b19a0-b3d8-422e-8134-da9e042f36c6
koszotorobur

@Modnar - jak się spodziewam jakichkolwiek złych emocji to odpuszczam picie całkowicie - od lat piję tylko z ludźmi gdzie czuję się komfortowo i są sprawdzeni, że nic nie odwalą. Tak oto piję alkohol bardzo rzadko, ale jakość tego picia i atmosfera podczas picia jest najwyższych lotów i picie powiązane jest tylko z pozytywnymi emocjami.

Ze stresem, nawet tym skumulowanym, wolę radzić sobie na trzeźwo bo mam większą kontrolę i nawet jak się zdarzy kłótnia to lepiej rozpoznaję kiedy przycisnąć a kiedy odpuścić i prowadzi to lepszych rezultatów dla wszystkich zainteresowanych.

Praca nad zrozumieniem siebie to podstawa a alkohol niweczy tę pracę.

camonday

Nadmiar emocji warto spuszczać w momencie w którym się pojawia, np przez śmiech płacz rozmowa czy wysiłek fizyczny właśnie żeby nie doszło do takich wyrzygow których potem żałujemy. Warto emocje upuścić puki mamy jeszcze kontrolę nad tym jak i gdzie to zrobimy. To chyba trochę jak z siusianiem - nie czekasz do ostatniej chwili bo wtedy możesz nie utrzymać do toalety/nie utrzymać nerwów na wodzy, tylko idziesz jak tylko poczujesz potrzebę

Zaloguj się aby komentować

Stoicki spokój. Określenie, które chciałbym żeby opisywało moje podejście do życia. Nie da się ukryć, że w życiu cenię sobie założenia filozofii stoickiej. A wspomniany stoicki spokój wolę określać jako pogodę ducha niezależna od tego co mnie spotyka i nie uleganie skrajnym emocjom. Cnota nie ulegania pasji ani pozytywnych ani negatywnych od jakiegoś czasu wydaje mi się bardzo atrakcyjna. Daleko mi do osoby potrafiącej zachować powściągliwość w każdej sytuacji. Ale racjonalny osąd i przemyślane działanie po ekspozycji na czynnik wywołujący silne emocje jest bardzo przydatnym narzędziem.

Wiele błędów i pochopnych decyzji nie podjąłbym w życiu gdybym choć na chwilę powściągnął lejce emocji i poddał sytuację refleksji.

Stoicy z resztą emocje z jakimi mamy do czynienia w życiu dzielą na te, które są dla nas silną i szybką reakcja na bodziec i te na które reagujemy według nabytych schematów. O ile na reakcje na te pierwsze, bardziej fizjologiczne, dużego wpływu raczej nie mamy to na te drugie już tak.

Różnica polega na tym, że te pierwsze mogą być wywołane strachem kiedy nagle zajechał nam drogę inny kierowca, a te drugie mogą być wywołane strachem przed zagadaniem do pięknej dziewczyny na ulicy. Obie sytuacje wywołują strach ale strach w drugiej sytuacji możemy przezwyciężyć. Analogicznie może być z innymi emocjami.

Nie jest więc ważne co ma miejsce w danej chwili ale ważne jest co my z tym zrobimy. Świadomość tego, że mam wolną wolę w trudnych momentach i ode mnie zależy co zrobię daje mi większą pewność siebie.

Nie jest to jednak proste we wdrożeniu w życiu. Świadomość możliwości decydowania o sobie i kontrolowania swoich emocji dodaje w tym siły ale jednak czasem nagromadzenie jakiegoś bodźca nas pokonuje. Tak też miałem dzisiaj. Chociaż mam bardzo duże pokłady cierpliwości dla dzieci czasem tak jak dzisiaj po prostu pękam. Pękłem ale mam świadomość tego co było tego przyczyną i, że problem był zależny ode mnie, a to już krok bliżej w zapobieganiu takim sytuacjom o przyszłości.


#wieczornarefleksja

d1aeaff6-7647-444a-8701-43f7328f3366

Zaloguj się aby komentować

Zmęczenie. To dzisiaj słowo dnia. Trudno znaleźć w głowie inną myśl niż ta, która mi towarzyszy przez całe popołudnie i wieczór: „Jestem zmęczony”.

Gdyby się głębiej zastanowić to możemy zauważyć, że spotykają nas dwa rodzaje zmęczenia. Fizyczne lub psychiczne. Czasem uczucie wyczerpania, braku sił i nieustający brak chęci do dalszego działania jest wypadkową tych dwóch rodzajów zmęczenia. Nie raz jednak mamy do czynienia ze zmęczeniem fizycznym po satysfakcjonującej pracy lub wysiłku. Ten rodzaj jest w pewnym sensie przyjemny. Choć rzadko trenuje to uczucie wyczerpania po treningu jest upojeniem koktajlem endorfin. Teraz o tym myśląc tęsknię za tym stanem. To zmęczenie buduje w nas wspomnienie po działaniu pozytywnie wplywajacych na nas hormonów i może się stać elementem motywacji do działania.

Z drugiej strony mamy zmęczenie psychiczne, które często odczuwamy jako mix wyczerpania fizycznego i psychicznego. Odnoszę jednak nieodparte wrażenie, że w takich momentach z wiadomych przyczyn mamy problem z racjonalną oceną naszego stanu i popadamy w przekonanie, że to zmęczenie również bardzo nacechowane fizycznie. Ale czy na pewno zawsze tak jest? Nie. Każdy z nas znalazł się w sytuacji, że pomimo zmęczenia zmuszony do czegoś przez jakiś czynnik znalazł w sobie głęboko drzemiące siły. Jak zwątpienie podczas biegu długodystansowego. Dopada to czasem maratończyków w około 3/4 biegu i mózg próbuje w celu zaoszczędzenia energii przekonać nas do tego, że powinniśmy bezzwłocznie zaprzestać dalszych zmagań. Receptą na to jest podobno świadome przezwyciężenie tego momentu. Po przekroczeniu pewnego apogeum zmagań z własnym mózgiem okazuje się, że biegacz może jednak przebiec brakujący dystans do mety. Ten mechanizm uświadamia nas, że pomimo psychicznego zmęczenia wciąż możemy wiele. Świadome podejście do tego zagadnienia i uświadomienie sobie, że to może nasze wewnętrzne mechanizmy chcą nas przełączyć w stan odpoczynku może nam pomóc w motywacji do na przykład treningu, spaceru czy zabawy z dziećmi lub zwierzakiem pomimo uczucia zmęczenia.

Należy tutaj oczywiście pamiętać o tym, że w pewnych warunkach może to dla nas być niebezpieczne i długotrwałe działanie według tego klucza może mieć druzgocące konsekwencje. Dlatego warto być ostrożnym i dobrze to przeanalizować, żeby się nie narazić na niebezpieczeństwo.

Teraz przezwyciężyłem silne uczucie zmęczenia i przygotowałem ten wpis. Dzięki temu czuję dużą satysfakcję.


#wieczornarefleksja

7ead9adb-301f-4a0e-8182-bc4371eddac2
hellgihad

@Modnar Spory wpływ na zmęczenie ma też tryb życia że tak powiem. Ilość i jakość snu, lepsza dieta i ograniczenie używek dają spore efekty a są to w sumie łatwe zmiany do wprowadzenia.

Modnar

Też wychodzę z takiego założenia. Wymienione przez Ciebie zmiany wprowadzam. Zobaczę czy odczuje efekty.

Zaloguj się aby komentować

Najważniejszą obserwacją dzisiejszego wieczoru jest to, że mam duże problemy ze skupieniem się. Rozkojarzenie, trudność w utrzymaniu uwagi nad daną czynnością, problem w przemyśleniu i ułożeniu sobie w głowie myśli nad daną kwestią.

Zawsze ciężko było mi uwierzyć w wielozadaniowość, którą to niektórzy się niepotrzebnie szczycą. Kiedyś problem multitaskingu w ciekawy sposób opisała mi moja znajoma. Przytoczyła mi wyczytaną gdzieś anegdotę, że żeby komuś zobrazować jak bezsensowne jest zajmowanie się wieloma wątkami na raz wystarczy go poprosić żeby policzył szybko od 1 do 30 - to proste i nikt nie będzie miał większych problemów. Następnie należy go poprosić żeby wyrecytował szybko cały alfabet od A do Z - to też nie sprawi mu większych problemów. Na koniec należy go poprosić żeby jak najszybciej po kolei wymienił cały alfabet przeplatając go liczbami od 1 do 30 (A, 1, B, 2, C, 3 itd.) połączenie tych dwóch zadań jednocześnie jest na tyle trudne, że zajmie zapewne znacznie więcej czasu niż poprzednie dwa.

W pracy zawodowej jak i w życiu kieruje się raczej zasadą, że zajmuję się jednym zadaniem, a kiedy go skończę zaczynam kolejne. Natłok wielu spraw raczej nie jest więc powodem moich problemów z koncentracją. Staram się te kwestie trzymać w ryzach. Raczej problem leży gdzie indziej.

W moim przypadku najważniejsze czynniki są trzy.

Po pierwsze „wrzucam” do głowy za dużo. Jak wielu w dzisiejszych czasach czuje się przeładowany informacjami. Ciągły szum i ilość bodźców docierających do mojej głowy w ciągu jednego dnia jest zbyt duża.

Druga kwestia to psychofizyczne osłabienie percepcji za pomocą alkoholu, tutaj przez nadużywanie alkoholu widzę pogorszenie moich umiejętności, reakcji i logicznego myślenia.

Aż wreszcie po trzecie to nie daje sobie możliwości samoleczenia się z tego złego stanu poprzez właściwy odpoczynek.

Tutaj nie mam wątpliwości, że zmniejszenie ilości bodźców, osłabienie ich wpływu poprzez abstynencję i wyeliminowanie ich skutków poprzez właściwy odpoczynek będzie kluczowe do poprawy mojej sprawności umysłowej i powrotu do formy, w której będę mógł swobodnie rozmyślać i poddawać swoje życie autorefleksji.


#wieczornarefleksja

80e68c6e-c7c0-44be-b5d8-5e013aa39bb4
AndrzejZupa

Odniosę się do multitasking...jest to wyzwanie dla chłopa, ale czasy są takie a nie inne i trzeba próbować działać jak kobitki. Tak, faceci słabiej sobie radzą i to jest wada ale też zaleta.

Co do alko...czasami to pomoga odciąć się od zewnętrznych bodźców i skupić na zadaniu, innymi słowy przy alko multitasking jest wykluczony. Za to efektywność nad zadaniem może wzrosnąć...chyba przekroczysz "granicę" i zamiast percepcji będzie "to do later".

Modnar

Ogólnie rzecz biorąc multitasking jest trochę narzucony przez obecny sposób działania społeczeństwa. Jednak co do alkoholu się nie zgodzę. Mam ostatnio problem z nadużywaniem alko i ten wzrost efektywności jest złudny. Czujemy, że mamy power do działania i, że lepiej nam idzie daną czynność. Ale kiedy zupełnie ktoś trzeźwy patrzy z boku o dobrze cię zna to widzi, że to się dzieje tylko w głowie pijącego. Nie bez powodu mówi się „zrobić coś z trzeźwym umysłem” gdyby odrobina alko pomagała to wykuło by się powiedzenie „zrobić coś po drinku” i oznaczałoby stan wzmożonej efektywności po spożyciu niewielkiej ilości alkoholu. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

AndrzejZupa

Zależy od zadań jakie potencjalnie realizujesz po spożyciu. Nie chodzi o to żeby się najebać, ale wyciszyć wewnętrznie i tak jak pisałem, zredukować bodzce z otoczenia. W pewnych "branżach" i przy pewnych predyspozycjach może to być produktywne - moje doświadczenie potwierdzone przez kolegę z branży.


No, ale ogólnie tematy używek są passe więc moze to być niewygodna retoryka...

e060ab97-6ce3-444d-9e18-930a2e194221

Zaloguj się aby komentować

W pierwszym dniu mojej drogi zatrzymałem się na chwilę i zastanowiłem do jakiego zmierzam celu i chciałem sprawdzić co mi się udało, a czego nie udało się zrobić na tej drodze.

Początkowo założenie uznałem za właściwe ale naszła mnie dodatkowa refleksja nad tym dlaczego dotychczas nie udawało mi się zrealizować moich celów. Może były źle określone, może były zbyt ambitne, a może jeszcze pod innym względem byly złe. Wtedy patrząc jeszcze głębiej na aspekt celowości w zmianach w życiu doszedłem do wniosku, że nie warto patrzeć na nie przez pryzmat celów.

Żyjemy w świecie, który zmusza nas do realizacji celów. Od najmłodszych lat stawiane są przed nami kamienie milowe, które musimy osiągać. Zdobywamy kolejne szczeble nauki, pracę, związek itd. Ciągle odhaczamy punkty na liście zadań w domu i w pracy. Robimy coś żeby osiągnąć cel krótkoterminowy, żeby zaliczyć ten średnioterminowy aż na końcu osiągamy ten najważniejszy długoterminowy. Kiedy jest już za nami to stawiamy sobie kolejny. Czy to coś złego? Oczywiście, że nie. Jednak jeśli celu nie uda się osiągnąć to czujemy frustrację, a poziom motywacji i zdeterminowania spada. Może należy odrzucić aksjomat stawiania sobie celów żeby za wczasu uniknąć porażki jego niespełnienia?

Uważam, że w ogólnym podejściu do zmian w życiu warto skupić się na czymś innym niż cele. Warto skupić się nad wartościami. Cele i wartości mogą leżeć gdzieś bardzo blisko siebie i sprawiać wrażenie trudnych do rozróżnienia. Kiedyś słyszałem znakomite porównanie, które różnicuje te dwa pojęcia. Wartości są jak kierunek na kompasie, który obieramy i zgodnie z nim podążamy, a cele to punkty w terenie, które na tej drodze zdobywamy. Przyświecające nam wartości wskazują nam drogę w życiu, a cele w naturalny sposób stawiamy sobie na tej drodze by dążyć we wlasiciwym kierunku.

Ta refleksja pozwala mi od razu wejść ponad doraźne cele i daje mi mozliwosc artykułowania własnych wartości, którymi chce się kierować. Zdrowie, relacje z dziećmi, miłość, rozwój zawodowy, chęć osiągnięcia wewnętrznego spokoju to wartości, które w naturalny sposób pojawiają się podczas tej krótkiej refleksji. Na drodze do dążenia we właściwym kierunku tych wartości można stawiać sobie cele ale ich realizacja nie jest kluczowa do dążenia obraną drogą. Jest chyba nawet takie powiedzenie czy cytat, ze samuraj nie ma celu ale drogę. I tutaj ta fraza całkiem dobrze się wpisuje. Kierowanie się wartościami, a nie celami daje nam ogromną swobodę i zdejmuje jarzmo konieczności zdobywania kolejnych punktów z listy żeby stawiać sobie nowe cele jeszcze dalej.

Obieranie właściwej drogi i niezbaczanie z niej jest kluczowe.


#wieczornarefleksja

d0e07dd2-aa89-4e41-8553-ecebac47b33f
Sweet_acc_pr0sa

@Modnar yolo, całe życie na farcie i jakoś to będzie xD chwytam każda okazję i staram się nie mówić nie, do tej pory wychodzi na mocno powyzej stedniej

Modnar

Podziwiam odwagę zawierzenia siebie ślepemu losowi. Najważniejsze, że ci to odpowiada. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Oczekiwania i rozczarowania. To towarzyszy wielu z nas w codziennej drodze. Kiedy dłużej się zastanawiasz to zauważasz, że wszystko co probujesz ze spobą zrobić zamyka się w kręgu oczekiwań i rozczarowań. Jak złamać ten ślepy schemat? Na to pytanie odpowiedź przynosi refleksja nad istotą tego co sprawia, że w życiu podejmujemy się jakichś działań. Takimi siłami sprawczymi są dwie rzeczy: motywacja lub zmuszanie się do działania. Czasem pod wpływem chwilowych uniesień odnosimy wrażenie, że te dwa czynniki się przenikają i dzięki wzmożonej motywacji możemy, wspierając się determinacją do robienia czegoś uzyskać satysfakcjonujący wynik naszych dążeń do zmiany, na przykład swoich nawyków. Jednak w dłuższej perspektywie motywacja gaśnie jak nagły płomień suchej trawy. Szukamy wtedy iskry i czegoś co znów da nam widoczny z daleka silny i gorący płomień motywacji ale trudno nam znaleźć podatny łatwopalny materiał. Wtedy pozostaje nam tylko zmuszanie samego siebie do działania. Umyka romantyzm przemiany i pozostaje mozolna walka z samym sobą. Jeśli znajdziemy wystarczająco siły w sobie by przez wystarczająco długi czas walczyć z własnym sobą to wypracujemy nawyk, który pozwoli nam wyrwać się z błędnego kręgu oczekiwań wobec siebie i rozczarowań wypalonych w mglistym płomieniu słomianego zapału.

Pokrzepiony tą refleksją przychodzę dzisiaj do was z deklaracją. Przez najbliższe 30 dni będę relacjonował moje zmagania z wewnętrzną naturą człowieka żyjącego we współczesności i borykającego się ze współczesnymi problemami. Codzienna myśl wynikająca z tych zmagań znajdzie się tutaj na hejto. Trzydziestodniowy blog podsumuje i skonfrontuje z hipotezą postawioną w pierwszym akapicie. Życzcie mi powodzenia w tym eksperymencie. Kto wie jakie wnioski uda się wyciągnąć…

#wieczornarefleksja

9002733d-77a6-42be-89fc-2a1c99eaf0ce
hellgihad

@Modnar Powodzenia życzę, zmaganie z samym sobą to najtrudniejsza walka ale też dająca najwięcej satysfakcji

Z doświadczenia mogę powiedzieć że motywacja powraca kiedy zaczynają się pojawiać efekty, dobrze więc zabrać się za coś co można łatwo zmierzyć np. spadająca waga będzie świetną motywacją żeby dalej ćwiczyć albo kontynuować dietę.

Modnar

Może obrałem trochę inne podejście i nie jestem skupiony na wynikach, a na samym dążeniu do poprawy. Jednak jeśli namacalne pozytywne wyniki moich działań się pojawią to zapewne będzie mnie mocno motywowało.

Zaloguj się aby komentować