„(…) Samotność to taka straszna trwoga. Ogarnia mnie, przenika mnie. (…)”
Czy czułeś się kiedyś samotny choć wokół ciebie jest wiele osób? Można mieć to co w życiu dla wielu najważniejsze, zdrowie, rodzinę, pieniądze, pracę i plany na przyszłość, a być samotnym.
Mam czasem refleksję o tym co straciłem. Czuję czasem, że prawdziwą miłość już przeżyłem. Czasem czuję, że zabrnąłem w coś co nie jest moim życiem. Frustruje mnie to, że są wokół ludzie, którzy szukają sensu własnego życia, a ja szukam sensu we własnym życiu. Chodzi o to, że niektórzy czują pustkę w sercu myśląc o swoim życiu. Dzisiaj nawet czytałem taki wpis tutaj na hejto. A ja mając wręcz idealne życie, mam zdrowie, rodzinę, pracę, pieniądze i plany na przyszłość to i tak czuję, że to nie to. Czy to sprawiedliwe i rozsądne tak myśleć?
Miałem kiedyś inne życie i ono zniknęło, zdecydowałem się na coś innego, a nadal tęsknię za tym co nigdy mnie nie spotkało.
Pozdrawiam wszystkich, którzy tęsknią za tym co minęło. Za tym co mogo być naszym życiem, a uleciało.
„Wspaniali ludzie nie powrócą, nie powrócą już. Nie!”

#wieczornarefleksja
5015b6b5-4062-4c69-a1e8-1b3876cd1493
Mel

@Modnar Jeśli założyłeś rodzinę i przy małżonce i dzieciach czujesz się permanentnie samotny, to znaczy, że źle wybrałeś, albo za mało rozmów i zrozumienia siebie nawzajem. Może to związek z rozsądku. Nie wiem co gorsze, być faktycznie fizycznie osobą samotną, czy mieć partnera przy którym czujesz się samotny. Chyba to drugie. Rodzimy się i umieramy samotni. Poza tym też taka pora roku, sprzyjająca refleksjom.

Modnar

Nie ma znaczenia tutaj pora roku ani nawet kłótnia, o której pisałem wczoraj. Chodzi o to, że zdarzają się chwile kiedy dopuszczam myśli, które wskazują, że będąc w związku jestem samotny. Zaczęło się od tego, że po rozstaniu nie chciałem być sam, chciałem dać szansę sobie i komuś na uczucie. Jakoś to szybko się rozwinęło i minęło kilka lat i zostaliśmy małżeństwem. Nie było w tym kłamstwa ani złych intencji. Teraz po kilku latach decyzję młodego człowieka przerodziły się w małżeństwo z dzieckiem i kredytem. Możliwości jakiejkolwiek reakcji się zmniejszyły. Okazuje się, że mimo dobrych chęci i szczerych intencji w głębi serca czuję się samotny. Oprócz dzieci nie mam nikogo bliskiego. A patrząc na potrzeby własne jako człowieka to dobrze byłoby iść przez życie z kimś kto jest ci w twoim sercu bliski.

Mel

@Modnar Takie mityczne pokrewieństwo dusz zdarza się rzadko. I pewnie z 90% społeczeństwa ma podobne do twoich odczucia. Zauroczenie mija, przychodzi rutyna życia codziennego i tak to już jest. Ludzie łączą się w pary, niekoniecznie do siebie pasują, ale bo czynnik ekonomiczny, bo bobo, bo coś tam zaskoczyło itd. i tak sobie trwają razem idąc przez życie, lub się rozstają. Nie ma co rozpamiętywać wyborów z przeszłości, bo na nie nie masz już wpływu, a skupić się na tym jak poprawić relację, by ta samotność mniej doskwierała. Higiena psychiczna to bardzo ważny element życia.

Modnar

Higiena psychiczna, o, to, to, to! Tego mi brakuje.

Mówisz żeby skupić się na tym, żeby poprawić relacje żeby samotność mniej doskwierała. Pracę w relacje włożyłem już bardzo dużą. Okazuje sie, że brak z drugiej strony podobnej pracy. Brak szacunku. Wniosek jeden, trzeba to skończyć. Rozum tak podpowiada. Ale wewnętrzny strach przed nie wiadomo czym nadal mnie powstrzymuje. Wciąż się zastanawiam, że może warto znów spróbować. Naprawić.

Thomash80

@Modnar może twoja druga połowa chciała by wiedzieć o twojej samotności, i razem mogli byście zacząć coś lepszego dla dobra waszej rodziny , nie bój się o tym powiedzieć, nie ma nic gorszego od trzymania tego uczucia w sobie , bo to może przerodzić się z czasem w coś gorszego, na przykład w nienawiść do drugiej osoby lub w zgoszkniałość.

Modnar

@Thomash80 to bardzo ważne co powiedziałeś. Rozmowa, choć jedna z trudniejszych w związku w takiej sytuacji to jednak chyba jedyne rozwiązanie. Szczególnie jeśli nie chce się niszczyć wszystkiego co do tej pory się zbudowało.

Half_NEET_Half_Amazing

Większość życia na tym padole byłem samotny wśród tłumu ludzi, znajomych, rodziny etc

praktycznie nikomu się z niczego nie zwierzałem, nie radziłem (a jak już to ludzie mieli to w dupie) ostatni raz zwierzalem się psychiatrze i psychoterapeucie..

Modnar

Pewnie jesteśmy zupełnie inni i mamy zupełnie inne życia. Wiele nas dzieli, a jednak samotność nas łączy. Szczęściarze ci który nie idą sami przez życie.

koniecswiata

@Modnar 

> czasem, że prawdziwą miłość już przeżyłem.


Co to znaczy? Bo jeżeli myślisz o zakochaniu, to wg badań trwa max do 2-4 lat. Zakochanie to nie miłość, zakochanie to bycie na hormonalnym haju fundowanym nam przez nasze mózgi. Tak nie da się funkcjonować, więc ta faza zawsze mija. Zakochanie może przerodzić się w miłość, ale miłość to połączenie uczuć i rozumu. Miłość to pewnego rodzaju decyzja i trzeba o nią dbać, pielęgnować niczym ogród.


> Miałem kiedyś inne życie i ono zniknęło, zdecydowałem się na coś innego, a nadal tęsknię za tym co nigdy mnie nie spotkało.


Lubię wyznawać "filozofię", że właściwie każda nasza myśl jest nieprawdziwa. Tęsknisz za tym, co Cię nie spotkało, choć nie wiesz, czy tamta droga byłaby lepsza. Najprawdopodobniej nie, bo wybrałeś inną. To, co odczuwasz wynika z pewnego "braku" i odczuwałbyś go na każdej swojej "drodze", bo ten "brak" jest w Tobie. Nikt się nim nie zajmie bo nie jest w stanie, nawet gdyby bardzo chciał. Tylko Ty możesz się nim zaopiekować.

Modnar

Jeśli chodzi o pierwszą część twojego komentarza to kiedyś byłem w związku, który trwał ponad 7 lat. Były wzloty i upadki, była młodość i marzenia. Było wchodzenie w dorosłość i decyzję na przyszłość. Okazało się, że mnie zraniła, zdradziła i zakochała w kimś innym. Przecierpiałem, przeczekałem, przeżyłem.

Znalazłem inne uczucie, zdobyłem inne wspomnienia i jestem zupełnie gdzie indziej. Miałem po tym mnóstwo czasu do pielęgnowania i dbania o nowe uczucie niczym o ogród, i co? I nic.


Komentując drugą część komentarza. Bardzo trafne stwierdzenie, że każda myśl jest nieprawdziwa. Zgadam się. Tęsknię za czymś co mnie nie spotkało i pewnie też byłbym niezadowolony z innej drogi. Zgadzam się. Ale czy to oznacza, że nie mamy prawa do szczęścia? Tak, odczuwam „brak”. Ale jestem już tak głęboko w lesie, że trudno wyjść. A czas płynie.

koniecswiata

@Modnar 


Okazało się, że mnie zraniła, zdradziła i zakochała w kimś innym. Przecierpiałem, przeczekałem, przeżyłem.


Przykro mi, że Cię to spotkało. Niestety takie rzeczy się dzieją. Ważne, żeby pamiętać, że to nie jest historia o nas, tylko o tej drugiej osobie. To z nią jest coś nie tak.


Miałem po tym mnóstwo czasu do pielęgnowania i dbania o nowe uczucie niczym o ogród, i co? I nic.


Ale o czym piszesz, o tym, że masz jakieś strategie pielęgnowania związku i one nie działają czy chodzi Ci o to, że nie czujesz miłości w stosunku do swojej małżonki?


Ale czy to oznacza, że nie mamy prawa do szczęścia? Tak, odczuwam „brak”. Ale jestem już tak głęboko w lesie, że trudno wyjść. A czas płynie.


Mamy prawo, jak najbardziej, tylko co rozumiesz przez szczęście? Co musiało by się zadziać, żebyś (w Twoim przekonaniu) był szczęśliwy? Ja im dłużej żyję na tym świecie, tym bardziej przekonuję się, że szczęście nie zależy od czynników zewnętrznych ani nie pochodzi od innych ludzi ani od tego co zrobią. Poczucie szczęścia płynie z mojego wnętrza. Jeżeli będę go szukać na zewnątrz, w innych ludziach, to się zawiodę, nigdy go nie dostanę, bo to jest niemożliwe, żeby "ktoś dał mi szczęście". Po prostu to tak nie działa.

Modnar

@koniecswiata Przypomniałem mi o czymś bardzo ważnym. Znów naszło mnie sentymentalna refleksja, która oparła się na utartych schematach. Schemat polegał na tym, że szczęście ma do mnie przyjść z zewnątrz. Jednak szczęście jest czymś w nas. Zależy od nas i to w bardzo dużej mierze.

Pielęgnowanie związku też oparłem na błędnych założeniach. Trudno cały czas robić to samo i oczekiwać innych wyników. W sprawach zawodowych często odnoszę się do tego powiedzenia, a w relacjach z żoną już zapomniałem o tej prostej zasadzie.

Uczucie między nami jest bardzo liche ale to nie jest problem. Problemem jest to, że tęsknię za czymś czego nie było i nie będzie.

Rozważając za i przeciw z czystego lenistwa decyduje się wciąż trwać w tym miejscu gdzie jestem. Tak jest mi wygodniej. Jednak ważne jest to jak sam będę przyjmował to co mnie otacza, mam możliwość zbudowania własnego szczęścia wewnętrznego. Pal licho to, że świat nie dopasowuje się do mnie - bo po co miałby to robić.

Szklarnik

@Modnar kruci aż nazbyt często czuje podobnie. Nawet nie chce się tu rozpisywać, bo tylko pogłębia to smutek. Myślę czy nie rzucić wszystko i wyjebać w Bieszczady..

Modnar

@Szklarnik Czasem warto właśnie choć na chwilę i we własnej głowie „wyjechać w Bieszczady”…..

pokeminatour

@Modnar w innym komentarzu piszesz "czy nie mamy prawa do szczęścia" - skłaniam się ku opcji że nie mamy prawa do długoterminowego szczęścia, tylko do stanu wzglednie neutralnego który powinniśmy probować zaakceptować.


Na wszystko co sprawia szczęście człowiek się uodparnia. Zauroczenie mija, już nie mówiąc o rzeczach nabytych które sprawiają przyjemność o wiele krócej.

Możemy co prawda w jakiś sposób zdobyć chwilowe szczęście, ale liczy się tu i teraz, po jakimś czasie organizm będzie miał w dupie to czy kiedyś w danym momencie byłeś szczęśliwy, tylko będzie chciał byś był szczęśliwy teraz a nie da się zapewnić byś był stałe szczęśliwy gdy organizm dany poziom uzna szybko za standard.


Kolejna moja myśl to zawsze będziemy odczuwać jakiś dyskomfort bo to pcha nas do przodu jako gatunek, zapewnienie potrzeb pierwszego rzędu nie sprawi że będziemy szczęśliwi tylko to że będziemy odczuwac dyskomfort związany z potrzebami drugiego rzędu i krótko mówiąc zawsze musi być coś nie tak, bo inaczej nie widzieli byśmy szansy na poprawę naszego losu.


Swoje rozwiązanie widzę w miksie filozofii buddyjskiej ( polecam pierwsza część książki " o naturze rzeczy" która opowiada o filozofii, nie o religii ), stoicyzmu i praktykowania wdzięczności


Czyli po krotce z :

- akceptacji że długotrwałe szczęście nie przyjdzie z zewnątrz

- że teoretycznie mogę osiągnąć długotrwale szczęście jeżeli ogarnę swój gadzi mózg - wyzbędę się potrzeb bo innej drogi nie ma, w miejsce zaspokojonej jednej potrzeby pojawi się inna

- zwłaszcza w temacie potrzeb materialnych gdzie dana rzecz da mi szczęście przez bardzo krótki okres a jej utrzymanie będzie ograniczało moją wolność

- że muszę na swoje odczucia patrzeć z bardziej neutralnej/obiektywnej perspektywy. Wyśmiewamy problemy płaczących małych dzieci, tak samo i wiele naszych problemów to nie są wielkie krzywdy tylko chwilowe wyprowadzenia nas z równowagi emocjonalnej - chwili która przeminie

- wszystko się zmienia i nic nie jest trwałe, jestem singlem i co jakiś czas atakuje mnie poczucie samotności, wtedy sobie mówie że to po pierwsze zaraz te uczucie przeminie po drugie to to czego mój mózg by chciał to trwające w nieskończoność uczucie zauroczenia co nie jest osiągalne ale gadziemu mózgowi tego nie przetlumaczysz, po trzecie koszty związku byłyby większe niż chwilowe korzyści - dostosowanie się i praca nad związkiem sprawiałyby mi większy dyskomfort niż poczucie samotności i że samo uzależnienia się od drugiej osoby jest słabe.

- porównuje swój stan ale nie w góre tylko w dół, z ludźmi którzy mają gorzej, ze sobą z przeszłosci.

Modnar

@pokeminatour Szersza refleksja nad moimi odczuciami, które popchnęły mnie do na pisania tego wpisu uświadomiły mnie, że zgodnie z tym co piszesz mój gadzi mózg odczuwa dyskomfort i chciałby jakiegoś boosta. Poddałem się emocji, która od napisania tego posta już zmieniła swoje oblicze i całkiem inny sposób na mnie oddziaływuje. Twoje obserwacje są bardzo trafne i cenne. Tak jak już gdzieś tutaj wspominałem, stoickie podejście do otaczającego nas świata jest mi bardzo bliskie ostatnio. A wyzbycie się jakichś dziwnych nabytych potrzeb, które pchają mnie gdzieś w jakąś dziwną stronę nie wiadomo po co jest do mnie ważnym lekarstwem w życiu.

Thomash80

Życzę ci dużo szczęścia, uwierz w to , że możesz być szczęśliwym to zależy od ciebie od twojego nastawienia. I porozmawiaj o swoich problemach z żoną, ona przy tobie jest na dobre i na złe.

Zaloguj się aby komentować