#poezja

8
1214

Pan Jerzy

czyli ostatni slam w Gorzowie


***


Od Autora


Drodzy Czytelnicy!


Oto już za chwilę przed Wami (chyba, że te wstępy olewacie, to wtedy już teraz) kolejna część przygód Pana Jerzego, który to jest głową tego poematu, jak i pozostałej części naszej zasranej gromadki, na czele z Pachą, która to jest tego Jerzego szyją i która nią (tą głową) kręci i ją (tę głowę) też kręci. Ją (tę Pachę) kręci również. Tyle że nadal w żołądku, o czym się z treści poematu możecie przekonać. Ale są też tego kręcenia plusy. W końcu: always look on the bright side of life!


Z mężczyznami to jest tak – tutaj zwracam się do Pań Czytelniczek, trochę w celu ubicia sobie gruntu pod ewentualne przyszłe zdarzenia – że na początku jest krótko, czym nie należy się zrażać, a tym bardziej wyśmiewać, bo później już jest dłużej. Tak samo jest z Panem Jerzym. Ta księga, ósma w kolejności, jest najdłuższą ze wszystkich dotychczas napisanych. Cały czas to pisanie mnie bawi i zachwyca, cały czas też zdumiony jestem tym, co kolega @splash545 zauważył już wcześniej, przy okazji sonetów, że przy pisaniu sam autor nie spodziewa się zaczynając, co będzie jak skończy. I to jest nie tylko rzecz zabawna, ale i rzecz piękna. Znów: ja się przy pisaniu tej części bawiłem wyśmienicie, czego również i Wam życzę przy jej czytaniu.


Miłego!


Wasz Autor.


***


Spis treści


Księga I – Zwycięstwo

Księga II – Do Grecji!

Księga III – W Grecji

Księga IV – Nadal w Grecji

Księga V – Ciągle w Grecji

Księga VI – Jeszcze chwilę w Grecji, ale dłużej już w Nowej Soli

Księga VII – W nadodrzańskich lasach


***


Księga VIII

Pod czerwonym butem


Zbędny słoń – Dywersja – Wieczór i noc – Wolność


Na wołanie Pachy z nadorzańskiej dziczy

wyłonił się wnet lama ze słoniem na smyczy.

I tę to smycz on Paszce podaje do ręki,

Pacha na to się puszy, prezentując wdzięki:

włosy swe, blond koloru, ręką przeczesała

a i akt notarialny już spisywać chciała:

– Choć strata mnie boli, jak budzik w poranek,

słowa muszę dotrzymać i za słonia zamek…

Lecz przerywa jej lama tak mówiąc: – Nie trzeba

mi żadnego zamku. Li, skibkę tylko chleba

dajcie i już w drogę powrotną wyruszam.

Rozwój, nie posiadanie: tak Budda nauczał.

@moll na to: – Mnichu! Coś innego bym ci dała,

bo partia do pieczenia to większa wjechała;

i pieczone podudzie od @moll lama dostał:

takim to się sposobem Pasze zamek ostał.

Ona z radości i lamie w podzięce

to aż i podskakuje, i podnosi ręce.

Lama patrzy zgorszony: – Pachy to się goli!

No dobra, nic tu po mnie. Wracam do Mongolii.

I odwrócił się od nas, i podążył lasem,

i zostawił nas z zamkiem. A tu, tymczasem,

zmieniła się na froncie trochę sytuacja

bo skończyła się wojna, a jest okupacja.

Nas też dotknęła, bo Stalina nakazaniem

armia nam latrynę wzięła w posiadanie,

czy – oficjalniej – choć Pacha się sprzeciwiała

Rosja ten nasz kibel znacjonalizowała.

Ludiej u nich mnogo – stąd problem mamy taki

że sracz wciąż zajęty, więc musimy w krzaki.

Choć duch w narodzie nie ustał i zażarta

trwa walka; jak to sranie nasze: partyzantka.

Tyle że, przy boju tak zorganizowanym,

posypały się Pasze te ułańskie plany

ażeby tam na Ruskich na słoniu szarżować.

Mnie zaś w tym wszystkim udało się zachować

rozsądek. I z pytaniem takim ja do niej

się zwracam: – Co my teraz zrobimy ze słoniem?

– Hodowlę założymy! A małych słoników

wychowamy w duchu mądrości stoików! –

powiedział wtedy Splash nasz problem rozwiązując,

spokojnie z radości sobie podskakując.


Nagle dym czerwony uniósł się w oddali

bowiem na Tron Piotrowy wstąpił Józef Stalin.

Habemus papam – ja: niemal w to nie wierzę,

że ten, co miał być popem, to został papieżem!

Zaś Pacha na tę wieść to inną walkę teraz

planuje. Z wąsem, w stylu „na Hitlera”,

doklejonym, w koszuli (kolor jej: bury)

co chwilę rękę prawą wyrzuca do góry;

zamku swego przed armią planuje obronę

prezentując nam przy tym pachy ogolone.

Widząc zdenerwowanie kochanej mej Pachy

pomyślałem, że może tak bym ją uraczył

komplementem: – Skądże masz takie piękne włosie,

co przyklejone nosisz na wardze, przy nosie? –

pytam. Lecz na nic jednak te moje starania,

Pacha się pogrąża dalej w rozważania:

– "Ale" – myśli głośno tak: – "by pokonać Ruskich,

może by ten wąs zrobić bardziej jak Piłsudski?

Z wąsem „na Józefa”: też Józefa pobić!

Co ty o tym myślisz @moll , „Piłsudskiego” robić?

@moll rzekła: – O! Wąsy! I w ciemnym kolorze!

Może i ja na włosy hennę se położę?

Nie zauważyła widać, że zaszła zmiana

na twarzy Pachy, bo @moll bywa roztrzepana.

Nagle ta twarz rzeczona dalej się przemienia,

do pewnego dochodzi na niej wykrzywienia

i jeszcze w dodatku znów fioletowieje

jak jagody zbierane pośród leśne knieje.

Wszyscy już wiemy co zwiastuje objaw taki:

Pacha nic nie mówi: biegnie prosto w krzaki.

A gdy, po chwili dłuższej, do nas powróciła

wtedy nam obwieściła co tam wymyśliła:

– Plan walki to my teraz będziemy mieć taki

że pójdziemy do lasu sadzić papierzaki.

Z racji że ostatnio coś mnie trochę goni

wymyśliłam by niekonwencjonalnej broni

użyć. Wroga zniszczymy tą metaboliczną,

naszej własnej produkcji, bronią biologiczną.

Za to, że sracz zajęli, niechże ci Moskale

w tym częstym, a rzadkim potopią się kale!

Mnie się skojarzyło i mówię: – Pacho, proszę,

daj znać jak już ci przejdzie, bo i ja bym poszedł

w krzaki razem z tobą. – Milcz! Miast się przyssać

próbować poszedł byś lepiej i ty się wysrać

ku ojczyzny chwale! – lukrecjowymi usty

rzekła. – Chętnie – ja na to – lecz żołądek pusty

mam. Pacha: – By się amunicją naładować

polecam więc ja @moll kolację przygotować.


Gdy nasza już na stole kolacja stanęła

@moll taką to przemowę ku nam pocisnęła:

– Danie byłoby skromne, moje drogie Starki,

bowiem teraz w sklepach wszystko już na kartki.

Na szczęście, zanim udamy się na spoczynek,

zjemy podudzia, bowiem partia większa: rynek

dwieście sześćdziesiąt cztery wjechała mi wczoraj

tego, co podaję wam dzisiaj z wieczora

do kaflowej kuchni w izbie piekarnika.

Chciałam jeszcze na deser zrobić wam piernika

ale ja do liczenia nie mam wcale głowy

bowiem muszę stosować system dziewiątkowy

i z tego to powodu upiekłam zakalca

bo źle policzyłam składniki na mych palcach.

A gdy już zjedliśmy to od @moll syte danie

Pacha nam nakazała: – Teraz czas na spanie!

Bo żeby dobrze strawić, trzeba się położyć

a przecież jutro miny musimy rozłożyć.

Że @moll ze Splashem kryć się dłużej już nie muszą

z tym swym małżeństwem, więc z wesołą duszą

po kolacji zaraz, gdy wyszli z jadalni

już nie do osobnych, lecz do wspólnej sypialni

objęci w pół ciasno razem się udali.

i słyszałem wyraźnie, co tam wyprawiali,

bo ściany izb, choć grube, to jednak dziurawe.

– Pacha – pytam – słyszysz ich? Ja też miałbym sprawę

i przyssać właśnie teraz chciałbym się do ciebie,

bo w tym obszarze to coś się nam nie widzie.

Pacha zaś nic na to nie odpowiedziała mi

bo z twarzą fioletową wybiegła przez drzwi

I tamtej to nocy niefart spotkał mnie taki

że moja kochana to co chwilę w krzaki

biegać musiała. I aż żal mi się zrobiło

jej, ale też i siebie, bo mnie to budziło.

Przywykły już ja bowiem do braku przyssania,

zostałem też pozbawion możliwości spania.


Wstaliśmy przed trzynastą, a ku temu powód

hałas dał nam straszny, dochodził z ogrodu.

Cóż tam też się działo, to nie koguty piały:

te, podczas rewolucji, życia swe oddały.

Nie mogły z kwokami cieszyć się pospołu

tym triumfem kur zrywu, tak jak my z rosołu.

U nas tam to wtedy, gdy tylko wstało słońce,

w ogrodzie, trąbą, wysokie wydał słoń ce.

Nuta ta przeciągnięta, a uszom niemiła

ze snu nas rozkosznego nagle wybudziła.

– K⁎⁎wa jego mać! Żeby jasny c⁎⁎j to strzelił!

Spać człekowi nie dadzą! I to przy niedzieli! –

wykrzyczał Splash, zaspany, opuszczając pokój,

zachowując ten słynny swój stoicki spokój.

– Niedziela to już? A ja myślałam, że piątek. –

ozwała się tam Pacha, Splasha ciągnąc wątek. –

No nic, w tychże naszych dywersyjnych czynach

nie ustaniem i w niedzielę. Poza tym, wina

za mą pomyłkę przy liczeniu dni tygodnia

to i tak, jak to zwykle, niech spadnie na Dżordża…

Dalej by uprawiała to swe biadolenie

jeśli by nie ponowne żałosne trąbienie

rozległo się, tą nutą, dla uszu niefajną,

z ruin obok zamku; kiedyś były stajnią.

– Niczym z apokalipsy przeraża mnie ta

trąba! Co, jeśli nasz słoń to Piąty Elefant?

Ten co to świat cały dźwiga na swym grzebiecie.

Można o nim czytać w niektórym Pratchecie –

tak rzekła @moll , za to Pacha w takie słowa:

– Od tego trąbienia to mnie już boli głowa.

Niechże hałasu tego nastąpi już koniec!

Zanim zaminujemy, zajmijmy się słoniem!

Podążyliśmy za nią we stajni kierunku,

a kiedy tam dotarlim, twarz jej we frasunku

utopiona, barwy przybiera pastelowe

które znaczą co inne niźli fioletowe.

Na słonia patrzy jakoś smutnawym coś wzrokiem

i łza jakaś – wzruszenia? – wisi jej pod okiem.

– Zachwyca mnie kłów jego słoniowej kości biel

dam mu King na imię, jak u Sienkiewicza Nel.

Ale nie mogę żyć dłużej ze świadomością,

że słoń, tak jak też i my, tęskni za wolnością.

I powiem wam teraz co my z nim zrobimy:

tego słonia, tak jak orkę, zaraz uwolnimy!

Paluchów dużych nie ma, niech biega po lesie

nie ma strachu, że o śmieci on uderzy się.

I łańcuch mu odpięła, a słoń się poruszył

i poszedł w kierunku nadodrzńskiej puszczy,

I zagrzmiał las cały: King is dead, long live the King!,

tak, jak to w Księdze dżungli, pisał pan Kipling.

Tak to na tronie leśnym słoń zastąpił łosia

choć jest zupełnie łysy: nie ma przecież włosia!;

lepiej mu za to jednak pasuje korona

albowiem głowa jego rogów pozbawiona.


***


Posłowie


Tak postanowiłem, bo nie każdy może to wie, a pewnie wie mało kto, a większość to i tak ma to w d⁎⁎ie (czemu zresztą się nie dziwię), wytłumaczyć się trochę z tytułu tej księgi (a tak naprawdę to zapozować na erudytę) wyjaśniając – cały czas bawiącą mnie – dwuznaczność jej tytułu a także to, skąd się w ogóle wziął pomysł na promocję towarzysza Stalina na Tron Piotrowy. Otóż, czerwony but to nie tylko metafora okupacji ojszczyzny naszej przez armię radziecką, ale też nawiązanie do tradycji Kościoła Katolickiego (z którą to zerwał ten lewak Franciszek, co w tym akurat przypadku jest trochę dziwne: lewakow to by akurat pasowało). Kiedyś to bowiem było tak, że papież poza godzinami, to jest kiedy nie sprawował ceremonii, nosił na stopach czerwone lakierki. I tyle mam do powiedzenia – taka to właśnie była ciekawostka, o której chciałem wspomnieć, a która nigdy mi się do niczego nie przydała i Wam też pewnie nigdy się do niczego nie przyda. Ale wiedzieć fajnie. Chyba. Bo tym, że Stalin za młodu był w seminarium, to wiecie. Chyba.


TL;DR w postaci fraszki:

Czerwone lakierki i Pierścień Rybaka:

symbole papieża. Ciekawostka taka.


***


Stopka redakcyjna


Oficyna Wydawnicza Kawiarnia #zafirewallem #zafirewallem

Internet, 2024


@George_Stark , 2024

Redakcja: @George_Stark

Korekta: @George_Stark


#tworczoscwlasna #poezja

moll

@George_Stark z zakalca można bajaderki zrobić chociaż to i tak potwarz, że jakikolwiek zakalec spod mojej ręki wyszedł!

Zaloguj się aby komentować

@UmytaPacha i @emdet, przychodzicie do mnie, do kawiarenki #zafirewallem w dniu ślubu mojej córki i prosicie, żebym zamiast Was zadał zadanie w zabawie #naczteryrymy? Dobrze. Pamiętajcie jednak, że pewnego dnia - być może nigdy on nie nadejdzie - to ja przyjdę do Was i poproszę o przysługę. Żebyście wtedy zadali zadanie za mnie.


Zadanie na dziś:


rymy: ręka - spłonął - wnęka -błoną

temat: Kaszuby


Miłej zabawy (beze mnie) przy tworzeniu czegoś, co można by nazwać #poezja


#tworczoscwlasna

emdet

@George_Stark ymm wybacz, głównie tu czytuję i chyba nie znam zasad ( ‾ʖ̫‾)


-Czy to Twoja ręka?

Rumieńcem spłonął.

Bo żabia była wnęka

A ręka była z błoną.

UmytaPacha

W Chmielnie potrzebna do pracy ręka!

(bo dawny majster na stosie spłonął)

Trzeba, by w oknie dziurawa wnęka

Ze skór została zakryta błoną.

splash545

Od tabaki dawno zbrązowiała ręka

Gardzi fajką odkąd wąs mu spłonął

Między kciukiem a wskazującym wnęka

Nazywają ją w borach kaszubską błoną

2ec226c5-6597-4108-88b7-62f11cfb0d39

Zaloguj się aby komentować

#tworczoscwlasna #poezja #wiersze #zafirewallem

#grafika #photoshop


pamięć kroków


(weź głęboki oddech i pozwól myślom na swobodny przepływ)


rozmigotana po krańce noc, a ty łączysz wzrokiem najodleglejsze

z gwiazd. ten kołyszący się przesmyk, to twoja droga - do pokonania -

ani trochę więcej ani ciut mniej, dokładnie tyle, ile potrzeba

do wytrenowania równowagi.


stopy, pamiętaj o stopach, stawiaj je lekko, ale pewnie jak w tańcu.

kiedy wokół wiruje cały świat, znacznie łatwiej pogubić rytm.

pamiętaj, podążaj za linią światła, to jedyny prom.

jeśli tylko zechcesz, najczarniejszą materię możesz zwinąć

w diamentowy krążek.


wystarczy delikatnie przesiać, przeczesując rzęsą powoli, bez pośpiechu,

pasmo za pasmem, aż pojedyncze oczko wybłyśnie w atłas.

gdy uwolniony z dysku promień wypełni głębię aż po dna źrenic,

asfaltowe jeziora odsłonią lazur.


energia pierścienia skrytego pod powieką. to w niej tkwi cały kosmos.

jedna przejrzysta myśl i śmiało możesz sięgnąć po co zechcesz.

głęboki oddech to w sam raz tyle, żeby zaszczepić światło w każdym

z drżących ziarenek piasku.


zanim kolejna fala rozmyje brzeg, pomarszczenia ułożą się w rąbek sukni.

szeleszcząca falbanka z wdziękiem przypomni rytm dziecięcych kroków.

tylko niczego nie odkładaj, boso jak dawniej pozwól się prowadzić

po aerodromach pełnych słońca.


bo wszystko jest możliwe, jeśli tylko bez wahań zacząć

z marszu.


(grafika własna)

a8d0e471-13d4-47e0-865d-d6e8823818a6
George_Stark

Już wiem! Te Twoje wiersze coś mi strasznie przypominały i nie wiedziałem co. Teraz mi wpadło do głowy! Wrażenia przy czytaniu poskładanych przez Ciebie słów mam podobne, jak przy lekturze tekstów pana Bruna Schulza. To komplement, jakby co, bo bardzo jego twórczość lubię.


A, żeby pociągnąć wątek muzyczny, to tytuł skojarzył mi się z tym pięknym utworem .

Zaloguj się aby komentować

Drodzy Uczestnicy i trochę od nich tańsi Obserwatorzy!


Zakończyliśmy oto zbieranie zgłoszeń do V edycji konkursu #nasonety. Czas wyłonić zwycięzcę tegotygodniowych zmagań, czym zajmie się nasze jurne jury wypełniając przygotowaną, za radą koleżanki @moll , zewnętrzną ankietę . Proszę nie bać się podania w niej danych Waszych kart kredytowych. Ma to na celu wyłącznie utrzymanie powagi konkursu poprzez weryfikację tożsamości tak, aby wykluczyć kilkukrotne oddanie głosu przez tę samą osobę. Dane te nie są nigdzie przechowywane, a już na pewno nie zostaną wykorzystane.


***


Tym razem rymowaliśmy do fragmentu utworu pana Piotra Bukartyka, który to był naszym tekstem di proposta .


Wytwory opublikowane w czasie trwania tej edycji konkursu to (w kolejności chronologicznej):


Popłuczyna ekologiczna autorstwa kolegi @George_Stark (wytwór pozakonkursowy)


Do Prymitywów oraz Nie i do Ciebie i do Mnie autorstwa kolegi @DiscoKhan


Cnota? Pas. autorstwa kolegi @George_Stark (wytwór pozakonkursowy)


Łosiowa (a może świńska) di proposta autorstwa kolegi @Moose


Roztargniona autorstwa koleżanki @moll (nie mogę podpiąć tutaj linku pod tekst, więc proszę tak: https://www.hejto.pl/wpis/wrzuce-nim-zapomne-albo-sie-nie-wyrobie-wink-mam-nadzieje-ze-dacie-rade-doczytac )


Bezsenność / Wyrok: noc w położeniu autorstwa kolegi @George_Stark (wytwór pozakonkursowy)


Syn koleżanki autorstwa kolegi @Piechur


O kondycji polskiego rapu - okiem boomera autorstwa kolegi @splash545 (tutaj również nie mogę, więc też proszę tak: https://www.hejto.pl/wpis/no-dobra-tym-razem-po-wielu-bolach-i-mekach-powstal-ponizszy-wytwor-podobnie-jak )


Oberża "Pod Śwarnym Świstakiem" autorstwa kolegi @DiscoKhan


Wytwór bez tytułu autorstwa koleżanki @UmytaPacha


Wytwór bez tytułu autorstwa kolegi @bizonsky


***


Podsumowania w formie graficznej nie ma i nie będzie, bo nie chce mi się go robić. Może zrobię jutro ze zwycięskim tylko wierszem po to, żeby zwycięzca mógł je sobie wydrukować, oprawić w ramkę, powiesić na ścianie i chwalić się swym zwycięstwem przed znajomymi. Jeśli ich ma.


Grono uczestników z niecierpliwością oczekuje na werdykt grona jury (dość niewygodny fakt, że te grona są w zasadzie niemal tożsame, po prostu zignorujmy), który to zostanie ogłoszony jutro rano, niedługo po tym jak wstanę. Zapraszam do głosowania! Również tych, którzy tylko obserwują, a z jakiegoś powodu z nami nie piszą. Jeśli tacy są.


Mam nadzieję, że w tej edycji bawiliście się bardzo dobrze, choć gorzej jednak niż w kolejnych, na które też również już teraz zapraszam! Jeśli nadejdą.


#zafirewallem #nasonety #poezja #tworczoscwlasna

#podsumowanienasonety

George_Stark

@George_Stark


– Kwiiii! – pytam się ja, moim głosem knura –

czemuż to dopuszczony jest wiersz od @Piechura?

Proszę bardzo, niech spojrzy pan oto

że ten kolega, co chodzi piechotą,

do słowa we wersie piątym: „tańce”

we czwartym, za panem Piotrem, powtórzył: „kuksańce”!

Zaloguj się aby komentować

Jak już wiemy nie utuczy

krowa, która dużo muczy.

Wszyscy takie krowy znają,

czemu więc ich nie pognają?


Na pastwiska, hen, z radością,

z zielenią zwaną zazdrością.

Niech se żyją w swojej bańce

kaczki! Ba... barany! Dzbańce!


A nawet i świnka!

A nawet i świnka!

To tylko kwicząca szynka,

propagandowa maszynka!


Nie zdaliście egzaminu

z szycia swego gobelinu.

Teraz folwark płaku płaku.

Wpierdal dostał od robaków


< upuszcza mikrofon i odchodzi > XD


#nasonety #poezja

koszotorobur

@bizonsky


Świnie przy korycie,

Celem jest utycie,

Na Polskiej krwawicy,

Każda głośno kwiczy.

Piechur

Podnieś ten mikrofon, jeszcze Ci się przyda na kolejne bitwy Piękny debiut

George_Stark

Piękne!


My, również pięknie: witamy i na dłużej zapraszamy.

Zaloguj się aby komentować

Mój wkład w niesonetową zabawę #nasonety , rymy jak zawsze ułożone pod di propostę .


Najważniejszym z wszystkich kluczy

ten, co z nami już nie kluczy;

ino wpisy pozostają

i tęsknotą przepełniają.


Dzielił wszystkim się z radością:

wszechświata różnorodnością,

pokazywał nam Indiańce

i fantasy różne krańce.


Odpoczynku odrobinka?

Niech wypocznie nam wędlinka!

Lecz nadziei tli się ksztynka,

iż powróci nasza szynka


i - nosząc wieniec wawrzynu -

z martwych wstanie pośród gminu

i pokaże jak w chruśniaku

kowboj bryka na rumaku.

#zafirewallem #tworczoscwlasna #poezja

splash545

No lubiłem te jego wrzutki

MasterChef

Marnujesz się na tych wyspach.

Zaloguj się aby komentować

Oberża "Pod Śwarnym Świstakiem"


Gdy banda się rozsiadła

Naraz propozycyja padła

DAWAĆ MIODU

I PIWNEGO SŁODU

Naraz córa karczmarza zaczęła

Biodremi kołysać, poły sukni mięła

Naraz napitków naniesła


Tem po chwili do izby wkracza samotnik

Naraz każden inszy wnet zapomni

Czym się tam zajmował jeno chwilę

Wcześniej. Nowoprzybły nie mile

Spod oka łypał, kaptur odkrył

I wszystek lud naraz się w ziemię wrył

Toć to zbójec, bandyckie nasienie

Garść złota za głowy jego przyniesienie!

Nie inaczej przez wszystkich zwany

Jako tenże Kamych Wieszadył

Co ofiary na sznurze i byle badyl

Mu starczał za szubienicę

Tymczasem zabujały córy cyce

Gdy z przestrachem ciałem majtnęła

Gwałtownie. Banda wstała, izba westchnęła.


"Samotrzeć przybywać w cywilizacyję?

Odwagi trza ci sporo, więcej głupoty chyba

Nie bałżeś się, że jaki łowca głów cię zdyba?

Nadto pewnyś, że łeb mocno połączon za szyję?"

Herszt pijących w takie słowa przemówił.


Kamych w mileczniu słuchać nie zamierzał

Splunął w bok i na raz rychtem odpowiedział

"Siądże lepiej i dochowaj gościny obyczaju

Zresztą popatrz, belki u powały nisko

Podłoga jeszcze mokra, dosyć jest ślisko

Naraz wypadek się może przydarzyć

W linę ci się gardziel wplącze, marzyć

Mi się nie chcę jakby miało do tego dojść

W łeb się uderzysz o sklepienie, dość

Krótkie będzie twoje cierpienie".


Bandy przywódca na te słowa okiem łypnął

Z kufla miodu parę grzdyli chybko łyknął


"Furda, nie zdzierżę, koniec tego!

Nikt nie powie na nas słowa złego

Honory nasze nieco nadwyrężymy

Grupą go!" I zaczęły się karczemne dymy!


Mawiają dwóch na jednego banda łysego

Ale tutaj trzech na Kamycha jedynego!

Choć herszt grupy rzeczywiście

Włosów nie miał, rozważania te iście

Trywialne na inną godzinę będą lepsze

Zwada poważna a co ja tutaj pieprzę?


Co byśta mieli lepsze wyobrażenie

Przedstawię wam i miejsce jak i samo zdarzenie

Izba dosyć ciemna jak i ciasna

Stołów w niej ledwie trzy, nadto

Grupa siedziała ode drzwi najdalej

Jakby tu... Żeby sytuacja była jasna

Ośm kroków między niemi, marnej

Konstrukcji same meble i zdarto

Obcasami całkiem klepkę na podłodze

Choć to małe różnice robiło załodze


Biuściasta córa jak i sam karczmarz stary

Wnet się skryli za bezpieczne kontuary

Zaś w pomieszczeniu zgiełk się wszczynał

Każden łapał co pod ręką tam miał

Wieszadył za nóż co go miał u pasa

Banda za kufle, taburet, w ekscytacji za k⁎⁎⁎sa

Lecz nie czas teraz jest na przyjemności

Będziem liczyć rany oraz połamane kości

Hultaja z bandy kompani przypadkiem stołem

Przycisnęli. Zawył lekko, lecz się wnet pozbierał

Swym zwyczajem Kamycha zatoczyć kołem

Chcieli lecz miejsca nie stało, przebierał

Nogami każden w swej pozycji

Nie chcąc oddać jej tanio. Do dyspozycji

Manewrów niewiele zwłaszcza, że

Jak już wcześniej mówiłem, podlogi były złe

Taboreciarz co wcześniej popił bardziej zdrowo

Rzucił się na banitę, ale wcale nie zawodowo

Rzucił najpierw się do przodu

Zamachnął się meblem i...

Stołkiem w belkę u powały trafił

Wieszadył nie mrugnął nawet

Nożem go tam ciachnął wnet

Chwila minęła, naraz tamtego zabił.

Kufel teraz się dobrą bronią niezbyt jawił...


Przegrupować się, taki był podchmielonych cel

Trudno się skupić, wrzeje im w żyłach krew

Jednak Kamych stoi w miejscu, logice wbrew

Tedy może zdziała szybki, pijacki fortel...

Spojrzeli ku sobie wzrokiem się zgadzając

I jeden drugiego jak mogąc popędzając

Stołem w zabójcę

Któren ciągle w stójce

Ale nie na długo!


Nóż mu całkiem z ręki gdzieś uleciał

Gdy zaś blat w łeb go trzasnął

Przed oczyma gwiazd obraz mu przeleciał

Ten on łapania się za krocze tylko mlasnął

Z zadowolenia. Ale przecież jeszcze nie koniec

To grzmocenia!


Stół poszedł na bok i oszołomionego

Jak nie pójdzie raz od herszta!

Pudło! Kamych łeb odsunął, herszt się w myślach beszta

Taki to poszedł raz od wstawionego

Listem ścigany się jakoś przeturlał

I choć tak być nie powinno to powstał

Tyle wyszło z ataku ich dosyć marnego

Choć Wieszadył rozbrojony to nie bezbronny

Do agresji w końcu przeszedł, jak był skłonny

W nogę kopnął prąciościska

Wnet poprawił znacznie wyżej

Tam gdzie płeć piękna ma piździska

Zgiął się trafiony jak ranny wyżeł

Lecz kompan jego się temu nie przyglądał

Tylko zamierzył cios w okolice dziąsła

Sukces! Choć niestety częściowy

Lekko ominął cios apart mowy

Drugi guz na czole na świat zabijaki wyglądał

Na świat nasz piękny, chadki i wspaniały

Skóry czolne się wnet wzięły i powyginały

Ale tamten dalej stał choć inny mu ryj dał

Ten co głową miał od włosów gołą

Został czoła jego główną zmorą


Jeden trup i dwa na czole wypustki

Arytmetyka niekorzystna chyba że liczą czubki

Żadna strona się do walki dalszej nie garnęła

Słali w siebie bluzgi, co by cholera trzasnęła

Co by tchórz swe jaje znalazł

Naszedł wojenny marazm

Ale nie na długo!


Ten co żywot swój rękoma łapał

Wzrokiem swoim coś wyłapał

(Ten rym mi wybaczyć trzeba

Co bym miał co jeść do chleba)

Ostrze noża zachechacająco byłysnęło

To by dopomogło, zbójowi by się zasnęło

Snem doprawdy sprawiedliwym

Zła by nie było nicożeś w tym!


...


Ciąg dalszy być może jeszcze nastąpi ale mnie się nie kce zupełnie swady tej kontynuować, wolałbych żech se popróżnować.


#zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna #scianatekstu


Nie za bardzo zrozumiałem te zasady tej edycji #nasonety to najwyżej będzie dyskwalifikacja ale rymowane mordobicia to jeszcze moje luźne pomysły sprzed 15 lat także nostalgicznie jest i trochę smutno, bo jednemu się wzięło i już pomarło.


Po drugą i raczej ostatnią część można patrzeć pod #zwadakarczemna

66376702-2a12-4578-bc23-db8915691602
splash545

Dobre, fajne, oryginalne

George_Stark

Kurde, bardzo fajny ma to rytm. Taki dynamiczny i bardzo pasujący do treści.

O to chodzi! To mi się podoba!

StaryMokasyn

@DiscoKhan czekam na ciąg dalszy

Zaloguj się aby komentować

Opornik

@em-te autorska czy ejaj? Człowiek już nie odróżnia foto od aiajaj...

Rudolf

@em-te kheltuz co u ciebie

Zaloguj się aby komentować

Witamy serdecznie w cowieczornej autyzmcji #naczteryrymy .


dzisiejsze zadanie dla naszych Słuchaczy przedstawiamy oto poniżej:


rymy: brak - czasu - smak - lasu

temat: parzystokopytne


Serdecznie zachęcamy do wspólnego tworzenia #poezja w kawiarence #zafirewallem !

plemnik_w_piwie

Delfinów niebawem odczujemy brak,

Ich liczba maleje od dłuższego czasu.

Żądam, przez wzgląd na ich przepyszny smak,

Ich introdukcji do polskiego lasu.


Spoiler: delfiny, orki, wieloryby należały jeszcze do niedawna do rzędu parzystokopytnych.

dsol17

No i się zagadałem i spóźniłem. Ale jedziem i bedziem.


choć w lesie parzystokopytnych brak

może tam dzik paść od czasu

gdy myśliweczek wódki smak

skosztuje pośród lasu

psalek

Czasem mają poroże, a czasem go brak.

Niektóre je zrzucają od czasu do czasu.

Poznając w swoim życiu wszelkich roślin smak

Podwójnymi racicami zdobią ścieżki lasu.

Zaloguj się aby komentować

#tworczoscwlasna #poezja #wiersze #zafirewallem


jestem kobietą rozlewającą wino


niesamowite jak płynnie można wniknąć w siebie

biegnąc za bodźcem który rozszerza źrenice

za impulsem docierającym prosto do mózgu

niesłychane jak silnie może uderzać krew

jak głośne może być bicie własnego serca


[...]


to był wernisaż

przysięgłabym że wernisaż


na leśnej polanie

odbywała się właśnie pierwsza próba światła

gwar oraz muzyka zapewniały razem

sen spełnia się naprawdę gdy szerzej otworzysz oczy

żaden ślad nie znika


śniliśmy odważnie celebrując wolność

obydwoje w bieli unoszeni lekko mrużyliśmy oczy

sięgaliśmy marzeń biegnąc za promieniem


słońce rozpinało pomiędzy drzewami

elektryczne tafle


chłonęłam cię do dna

wchodząc przez obrazy jak w otwartą bramę

przez którą gdy raz wejdziesz wpadasz w oniemienie


nie mogłam być bliżej


zerkaliśmy na siebie spod wianuszka liści

gdzieś ponad stołami pełnymi winogron

dojrzewała słodycz


byle nie uronić ani kropli - myślę i

rozlewam wino


rubinowy zachód wsiąka prosto w ziemię


sny mieszają się we mnie

gdy chwytasz za talię

nie pamiętam kim byłam na samym początku

i nic nie jest ważne ponad to że jesteś


pomiędzy brzozami tańczą hologramy

w każdy płynnie wchodzę wsparta na ramieniu

zaglądając w siebie

wędruję przez warstwy

do samego końca

po ostatni obraz


piąta pora roku

szepczę ci na ucho

od niej się zaczęło


klucz otwiera serce


bierzesz moją rękę

i pierścień mi wkładasz

na serdeczny palec uśmiechając oczy

próbuję odgadnąć jakiego koloru

jest niebo nade mną

i wtedy przysięgam

klnąc się wprost na wieczność


ślub to był przecież

przysięgam że ślub


.


Obraz - William A. Breakspeare (British, 1855-1914)

Portrait of a young lady with long dark hair and a white shawl


https://images1.bonhams.com/image?src=Images/live/2017-05/26/24625033-3-1.jpg

dsol17

@Arche Za dużo abstrakcji jak na mój gust ale jak piszesz to pisz,są ludzie którzy uważają że to jest dobre.


Nie jest na mój mózg ni brzuch

oceniać wodę,parę robiącą "buch"

moja poezja to lodowe kryształy

odczucia - co w formie pozastygały

Zaloguj się aby komentować

No dobra tym razem po wielu bólach i mękach powstał poniższy wytwór. Podobnie jak @Piechur cierpię ostatnio na braki weny.

Jak zobaczyłem, że jest 16 wersów, to od razu mi się skojarzyło z rapem i chciałem zrobić rapową 16tke, ale wyszło oczywiście coś innego

Jest to utwór konkursowy w V edycji bitwy #nasonety i jest odpowiedzią na tą di propostę: https://www.hejto.pl/wpis/liczac-zgodnie-z-porzadkiem-calego-swiata-poza-moze-wojewodztwem-lubelskim-rozpo


***


"O kondycji polskiego rapu - okiem boomera"


Złoże se szesnaście wersów, to rapować mnie nauczy.

Joint sturlany całkiem grubo, może wenę mi podtuczy

Te tematy w polskim rapie, teraz tylko mnie wkurzają.

Nawiń coś o narkotykach, małolaty się spuszczają.


No i jeszcze coś o sukach, zaszpanuj bezmózgowością.

Autotune wciśnięty wszędzie, wkurwia taką bezbarwnością.

Ma to tak komiczne brzmienie, jakby typ był obrzezańcem.

Czy kastratem może raczej, w konsekwencji tej ulańcem.


Słuchać tego nie dam rady, nawet jak wypije drinka.

Tutaj litr był by potrzebny, świadomości mej odcinka.

Bo przy takich popłuczynach, to Hejzela już sprężynka

Sztuką była, no i poziom wyższy prezentuje odrobinka.


Autentyczny rap klasyczny, zginął gdzieś w oparach dymu.

Dzisiaj gibon nie wystarczy, trza promować picie leanu.

To już koniec nie ma pointy, cierpię już tu z weny braku.

Boomer sobie ponarzekał, pora nażreć się prozacu.


***


To było rymowane coś, ale czy to #poezja ? Oczywiście #tworczoscwlasna opublikowana w kawiarence #zafirewallem

onlystat

@splash545 generalnie sie zgadzam

George_Stark

Nie dam linków, bo z telefonu w robocie piszę, ale od razu mi się skojarzyło:

w sprawie weny: Kaliber 44 - Wena

w sprawie treści: Fisz - Bla bla bla.


EDIT: A, i w sprawie Prozacu: Piotr Bukartyk - Prozac

DiscoKhan

@splash545 


Rap psze pana zawsze miał skłonności

By promować ludzkie niedoskonałości

Mało kogo tam to interesuje

Jak się w życie swe inwestuje


Przepowiadali przeca różne wieszcze

Że upadek od niego jest obyczaju

Ci zaś głupia mina: "ale ja nie znaju!"

Podobnie jak to robią ukraińskie leszcze


Choć w ramach autorefleksji tutaj powiem

Że i w punku, rocku, tych gatunków co wiem

Je nieco mocniej, wcale nie jest tam dużo lepiej

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Kłopotów z weną ciąg dalszy - oto #diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety.


----------


Syn koleżanki


W mig wszystkiego się nauczy

(Do potęgi trzeba kluczy)

W szkole belfrzy go kochają

A koledzy podziwiają


Z każdym bawi się z radością

I kontakt łapie z łatwością

Gdy potrzeba - da kuksańce

Ponoć lubi także tańce


Pewny krok i mądra minka

Buzia jak u cherubinka

Dumni są rodzice z synka

Kocha cała go rodzinka


Ach, on jest chłopczykiem czynu...

A Ty...? Co Ty robisz, synu?

Ciągle w gry grasz! Ty próżniaku!

Won do nauki! Już, ciemniaku!


----------


Różna #tworczoscwlasna, choć głównie #poezja, w kawiarence #zafirewallem 

George_Stark

To są te słynne "inne dzieci", o których to tyle zdarzało się słyszeć?

splash545

Nie tylko Ty masz kłopoty z weną. Ja się chyba z weny wyprztykałem, jak hurtowo sonety tu wrzucałem

Zaloguj się aby komentować

#tworczoscwlasna #poezja #wiersze #zafirewallem


danse avec les turbulences


ja widziałam jak pan skradał się znienacka

jak świdrował łypiąc okiem tu i tam

pan wybaczy ja nie jestem taka łatwa

już wyjaśniam iż zasady pewne mam


bo jak kochać to tak kochać się drapieżnie

nie na chwilę nie z doskoku potem pa

pan mnie chwyci jak ten tygrys mocniej prężniej

bo w tym szkopuł że w uścisku lubię trwać


czy pasuje panu takie przytulenie

zatopione usta w usta twarzą w twarz

też pan lubi dobrze wiedzieć nieodmiennie

preferuję ponad wszystko taki stan


pan prowadzi proszę pana ja zakręcę

proszę tylko mocno trzymać bo wie pan

ja z błędnikiem miewam kłopot i nie ręczę

zgubię siebie pana zgubię już tak mam


rozwichrzone miewam myśli wte i wewte

rozbieganą zieleń oczu tu i tam

z zapatrzenia stracę kluczyk czy torebkę

parasolkę płaszcz sukienkę cały świat


przyznać muszę jednak szczerze nie wiedziałam

że tak dobrze pan prowadzi że się zna

że potrafi jak aksamit blisko ciała

pierś do piersi ramię w ramię cal na cal


ja przy panu wpadam w takie turbulencje

tracę oddech plączę słowa a dreszcz trwa

jeszcze chwila zgubię głowę i co więcej

już nie puszczę pan da rękę wezmę bark


.


Rzeźba: Camille Claudel (1864-1943) - "La valse" (1895)

- Bronze, fonte par Eugène Blot en 1905 -

Musée Sainte-Croix de Poitiers - Photo Hervé Leyrit

0d3bd457-530a-43a9-9c5f-7ac39e3ae31f

Zaloguj się aby komentować

Witamy serdecznie w cowieczornej audycji #naczteryrymy .


Zwycięzcami wczorajszego programu zostali @plemnik_w_piwie oraz wyżej podpisana, także dzisiejsze zadanie dla naszych Słuchaczy przedstawiamy oto poniżej:


rymy: znowu - sposobu - rosołek - fikołek

temat: hipochondria


Serdecznie zachęcamy do wspólnego tworzenia #poezja w kawiarence #zafirewallem !

DiscoKhan

Dookoła się rozglądam i seks wszędzie znowu

Jakby ostudzić zapał innych szukam sposobu

Posymulować chorobę ale ci mi na to rosołek

Nie zdziałam na to nic, kolejny dewiacyjny fikołek


Belzebub

Dziś w nocy znowu

Leżąc w łożu szukałem sposobu

Nie dają spać te objawy

Choć niepewne są jak Mary,zjawy

Czy to kręgosłup znów mnie boli?

Czy to już w głowie się pier....?

A może jeszcze

Zacznę odczuwać dreszcze?

To na pewno jakaś gorączka

Albo i gorzej, może nawet rzeżączka!

Nie pomoże żaden rosołek

Został się ino z okna fikołek

splash545

Czaisz, chorobę wymyślił se znowu

Jak go wyleczyć szukałam sposobu

Mówi mi: "To malaria nie pomoże rosołek"

By napić się ginu zrobił taki fikołek

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Dzisiejsze rymy i temat od Myszy:


Rymy: skrzynka - rynka - choinka - muffinka

Temat: cukierki i pierniczki


Zapraszamy wszystkich do wspólnej zabawy


#naczteryrymy czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem

DiscoKhan

Wygrana u Sznuka, łakoci pełna skrzynka!

Smakowitości! Lypsze niż tech kołu rynka

Stajenka z piernika i obcukierkowana choinka

Brzuch boli od jedzenia, ostała się muffinka


--+++--


Was krakusy już do reszty z tymi regionalizmami porąbało, rynka? Się pokiełbasiło we łbach od germańskich zaborów, Ruscy to nie ogarniali w ogóle rusyfikacji po pijaku, jedna przewaga caratu xD

plemnik_w_piwie

@Piechur 

Choć amortyzator skrzypi jak drewniana skrzynka

Słodko popiernicza drogą stara motorynka.

Na łbie jeźdzca orzech, na nim wunderbaum choinka,

Spod koszulki bebzon zerka, krągły jak muffinka

psalek

Znów w sypialni zalega narzędzi skrzynka

W kuchni zlew już pachnie niczym środek rynka

Niby czerwiec a w salonie wciąż choinka

Taki ze mnie stary piernik, nie mufinka.

Zaloguj się aby komentować

No, długo pisać nie będę, bo za dwie i pół godziny powinienem wstać. Ładnie też pisać nie będę, bo bez linków, bo z telefonu piszę, a to kara gorsza nawet niż bezsenność, która to właśnie mnie dotyka. Ale i z nią można podyskutować i jakieś tam wierszydło z tego się może urodzić. Jak ta pozakonkursowa di risposta w bitwie #nasonety na przykład:


Bezsenność / Wyrok: noc w położeniu


Przez kratę myśli, co w głowie mi buczy

do snu krainy nie mogę wyruszyć;

zaś z drugiej strony też niczym się zająć

bo kołdry kajdany mnie powstrzymają.


I tak leżę w łóżku, karany ciemnością

na sen czekając, co to mą wolnością

jest, za którą tęsknię, będąc skazańcem;

lub za amnestią, co przyjdzie z rańcem.


Pierwsza godzinka.

Druga godzinka.

Trzecia godzinka.

Czwarta godzinka.


Za oknem już jaśniej, jakby bursztynu

barwę przybrało niebo. I gminu

coraz to więcej już na ulicach. Biedaku!

Ledwo zasnąłeś, a wstać już musisz. Z łóżka wyskakuj!


#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem

splash545

Nie zazdraszczam, ale tyle dobrego, że wiersz z tego wyszedł

Zaloguj się aby komentować

Pan Jerzy

czyli ostatni slam w Gorzowie


***


Od Autora


Szanowni Czytelnicy!


Miało być w sobotę, ale tak mi się tego gniota dobrze pisze, że skończyłem już dziś. I tak sobie pomyślałem, że być może – mam taką nadzieję – jeśli zamieszczę kolejną część tego poematu dziś, to pozwoli Wam on ze śmiechem wejść w Nowy Rok? I może przez cały rok będziecie się śmiać radośnie? Choć może też i z innych rzeczy. Czego Wam i sobie życzę, zamieszczając kolejną księgę Pana Jerzego już dziś. Proszę bardzo.


Pisanie poematu w odcinkach to niezwykła, jak się cały czas przekonuję, przygoda. Ale, jak to w przypadku niezwykłych przygód i nowych doświadczeń, nie można obejść się bez wpadek i przeoczeń; bez rzeczy, które można byłoby zrobić lepiej. Po to jednak popełnia się błędy, żeby móc je naprawiać i takie właśnie podejście zastosowałem w przypadku postaci koleżanki @moll , którą to niechcący pokrzywdziłem przez swoje zaniedbanie, co mogłoby doprowadzić do nieprzyjemnych dla niej i bolesnych w skutkach konsekwencji zdrowotnych. O czym konkretnie zapomniałem i w jaki sposób udało mi się to naprawić? O tym w treści poematu.


Mam takie wrażenie, ale i też nadzieję – bo ostateczna ocena i tak zawsze należy do Czytelnia – że nie tylko skutecznie udaje mi się uniknąć wzrostu jakości tego dzieła zasranego choćby o milimetr, ale wręcz powoli, acz sukcesywnie opada ona wprost do dna zmierzając, w które to dno mam zamiar i nadzieję z wielkim impetem uderzyć w księdze ostatniej, to jest księdze dwunastej. Mam również już pomysł i na to – a wiadomość tę przekazuję wyłącznie po to, żeby Was przy mnie zatrzymać – jak, po zakończeniu publikowania tego pokalanego wytworu, w dno owo, z Waszą pomocą, zapukać od spodu. Ale do tego to jeszcze kilka tygodni.


Tymczasem, nie przedłużając już niepotrzebnie, zapraszam do lektury księgi siódmej. Przyjemności!


Wasz Autor.


***


Spis treści


Księga I – Zwycięstwo

Księga II – Do Grecji!

Księga III – W Grecji

Księga IV – Nadal w Grecji

Księga V – Ciągle w Grecji

Księga VI – Jeszcze chwilę w Grecji, ale dłużej już w Nowej Soli


***


Księga VII

W nadodrzańskich lasach


Sezonowa przypadłość – Szlacheckie rozrywki – Uczta – Moskale


Zszedłszy z deski, d⁎⁎ą przez Splasha wygrzanej,

udałem się do izby mojej ukochanej.

Wchodzę ja więc do niej, kroki stawiam z cicha

bo myślę, że tam Pacha to dalej Krecika

sobie ciśnie. Ale jej tam nie ma! Wy wiecie

gdzie też ona była: była w toalecie.

Mimo że zaraz wraca, zdziwiłem się srodze,

tym, że jej tam nie było. Widać, gdzieś po drodze

musieliśmy się minąć. Poza tym zapachy

różne, a niepokojące poczułem od Pachy.

– Pacho, co ty jesz, że aż tak tam ciebie goni? –

z pytaniem troskliwym tak zwracam się do nij.

– Dżordżu – odpowiada mi – goni mnie szalenie

bo coś mnie sezonowe łapie rozwolnienie.

Byłam już w aptece, kupić węgiel zdrowy

ale mi nie sprzedali, bowiem ślad węglowy

mam już za duży, po ostatnich lotach naszych

i teraz cierpieć muszę tenże mój los paszy.

Zmartwiłem się: – I co ty poczniesz teraz, chora…

A Pacha mi przerywa: – Czekaj do wieczora!

Nawet jeśli wieczorem nie będę już zdrowa

to będziem mieć rozrywkę! – Ja na te jej słowa

już się uradowałem, już myślami płynę

w swych erosomańskich fantazji krainę!

– Myśmy tera szlachta, a więc: szlachty zwyczajem –

kończy Pacha – wieczór dziś sobie polowaniem

radośnie umilimy. Niechże ochmistrzyni

@moll już przygotowania wszelakie poczyni!

– Ale zaraz – ja pytam – gdzie się @moll podziała?

A @moll w kiblu siedzi, albowiem nie srała

dotąd przez pół poematu! Przez ksiąg sześć całe!

Wygląda mi to na zatwardzenie niemałe!

Na szczęście, że w porę mi się przypomniało

i tymże sposobem @moll ulżyć się udało.

I wróciła radosna, gdy ciężar zrzuciła

a z pomysłu Pachy, to się ucieszyła.

– No dobrze – powiedziała – moim to zadaniem

będzie się tym wieczornym zająć polowaniem.


Doszły do nas słuchy, że, tuż pod naszym nosem,

panoszy się w lesie łoś, gatunku @Moose .

Wespół więc nasza to kompanija zamierza

na tego oto właśnie zapolować zwierza.

By było nam łatwiej, z okolicznych wiosek

zwołaliśmy mieszkańców, bo byli pod nosem.

Nie byli zbytnio chętni, bo ludzie to dzicy,

lecz nie mieli i wyjścia – to Pachy lennicy.

Zaczynamy łowy, gdy Splash, przeciągłym bąkiem,

dał pospólstwu sygnał, że czas już na nagonkę.

Ogary poszły w las! A za ogarami

miejscowe idzie chamstwo, które to krzykami

ogromny rwetes czyni. Tak darli ryjami

że na małą polankę, pomiędzy bukami

na strzał nam łatwy, czysty zapędzili zwierza.

Pacha bierze już fuzję, do oka przymierza!

Ale ja patrzę: strzelba jest zabezpieczona

i wniosek z tego wyciągam: – „Dobra żona

będzie, bo na strzelaniu nic się nie wyznaje!

Nie wie, że bezpiecznik trzeba zwolnić nim: fajer!

Więc, jeśli już wpędzić ją w zdenerwowanie

kiedyś mi się przytrafi, nic mi się nie stanie.”

Nagle któryś tam z chamstwa nie wytrzymał był

i bez pozwoleństwa państwa strzelby był dobył.

I, jednocześnie, że aż dźwięki ich się zlały

z boku padł nie jeden, lecz dwa padły strzały!

A strzelili, fakt ten sam zaświadczam uczciwie,

ci panowie: @Piechur oraz @plemnik_w_piwie .

Dosięgnął któryś łosia, ten: padł i umiera

więc do naszej zdobyczy podchodzimy teraz.

Odchodzi prędko; gaśnie, jak płomień zapałek,

a nim skona, wyznaje: – Jam jest Michau Białek!

Złożyliśmy ciało w samym dnie wykopu:

niech ziemia – mimo wszystko – lekką będzie chłopu.

Oddawszy mu minutą w ciszy trochę czci

opuściliśmy tedy las, wychodząc przez drzwi.


Pacha, orząc u podstaw, do chamstwa: – Się uczta –

mówi – kultury! Bowiem: należy się uczta

po polowaniu! Żadnego, prawda, nie mamy

pokotu, ale przecież radę jakoś damy.

Daniem dziś będzie głównym, ma decyzja taka

udko wolno przez @moll pieczonego kurczaka.

A na przystawki będą, jeśli się nie mylę,

w boczusiu wspaniałe pieczone daktyle,

paluchy różnymi posypane serami,

zawijaski francuskie, również z oliwkami

no i z wkładką mięsną – bez niej się liczy! –

no i z pieczarkami, ale bez goryczy.

I wreszcie po wszystkim: te podudzia z ptaszka

lecz bez alkoholu, bo: zamiast flaszki – fraszka!

Zasiadamy więc wszyscy razem za stołami

głośno burcząc naszymi pustymi brzuchami

A @moll dopiero co blachę w piekarniku

umieściła, więc ku nam z tacą słoików

zmierza i przed każdym to jeden stawia słoik

z sałatką: Marek Aureliusz, jak ten stoik.

I tak właśnie to wtedy nagle mnie olśniło,

bowiem przez tę sałatkę wyszła na jaw miłość!

I krzyczę do @moll : – Na jaw tajemnica wasza

wyszła teraz! Bo ty, @moll , jesteś żoną Splasha!

Zdradziło mi to tej sałatki twej nazwanie,

na cóż to wam też było tego ukrywanie?

I, drugi grom przychodzi, kiedy zrozumienie

nagle tam na mnie spada, a boli szalenie,

bo to jasno tłumaczy ten co dźwigam krzyżyk:

Pachy miłosne listy, załączany ryżyk…

Ale nim się w smutek pogrążyłem cały

zza Odry jakieś nowe rozległy się strzały.


– Cóż się dzieje w mych włościach? – ma przyszła żona

pyta. Więc: ja do okna. Za Odrą: czerwona,

tak jak z krwią przy kamicy nerkowej szczyna,

stoi, tegoż koloru, armia od Stalina!

Pierwsza @moll zmartwiła się na tę ponurą wieść

i tak nas tam zapytała: – Co będziemy jeść?

Jest w czasie wojny problem z dostawami

a my tu kiepsko stoimy z zapasami.

Potem Splash głos zabiera uderzając w pierś:

– Eee, w najgorszym wypadku to czeka nas Śmierć.

– Splash! – mówię – Nie pieprz mi tutaj! Ja tam swoje wiem

u mnie: nie memento mori, ale carpe diem!

I łapię ja Pachę, i chcę ją obłapić

bo kto wie, co nam jutro może się przytrafić.

Ta mi się wyrywa: – To nie czas na amory!

Dżordż ty to na swój popęd jesteś chyba chory!

Ojczyzna w potrzebie! – ból jej tak rwie serce.

I ja też ból czuję. W lewej mej ósemce.

I próbuję przekonać ją, zdejmując spodnie

– No chodźmy do sypiali – tak mówię. – Rozsądnie –

@moll mówi – trudno myśleć jest w czasie wojny,

więc zupełnie rozumiem, że Dżordż niespokojny.

A to zdanie poprzednie, to jeszcze zaznaczę

w książce Piramidy napisał pan Pratchett.

Pacha mnie odpycha, więc ja z tropu zbity

dodaję do cytatu: – Zwłaszcza gdy zabitym

jest się na tej wojnie. Pacha! No chodź, kochanie!

– Dżordż, teraz to ważniejsze niż twoje przyssanie

sprawy mamy na głowie. | I na zewnątrz leci

tak jak i u Szekspira ten król, Ryszard Trzeci:

zew patriotyzmu gdy Pacha, tam na błoniach,

tak zakrzyknęła: – Słonia! Mój zamek za słonia!

Ale nic już prócz zamku, bo królewny ręka

już dawno przez jej Dżodża została zajęta.


***


Posłowie


Tak naprawdę powód tej publikacji natychmiast po skończeniu jest jeszcze jeden. Albo i dwa nawet. Po pierwsze to produkujecie tyle fantastycznych inspiracji, że – gdybym się wstrzymał – to mógłbym część z nich pominąć przez roztargnienie albo zgubić kontekst. A szkoda by było. No i po drugie, mógłbym zacząć coś przerabiać, poprawiać, dodawać. A cała moja przyjemność z tego pociskania pierdół polega na tym, że to co już opublikowałem nie może zostać zmienione i muszę cały czas pisać coś nowego. A właśnie to mnie w tym poemacie koślawym bawi najbardziej. Więc, jak widzicie, egoizm zawsze na pierwszym miejscu. Choć, kurtuazyjnie, wymieniony jako ostatni.


***


Stopka redakcyjna


Oficyna Wydawnicza Kawiarnia #zafirewallem

Internet, 2024


@George_Stark , 2024

Redakcja: @George_Stark

Korekta: @George_Stark


#tworczoscwlasna #poezja

plemnik_w_piwie

@George_Stark co, zajebałem łosia?!

Jeju... do tej pory słyszałem tylko o przypadku rycia w nich inicjałów za pomocą zaostrzonej szczoteczki do zębów, a tu takie okrucieństwo nagle. Kuiurwa, Spooock...

splash545

Dzisiaj samo gęste! Miałem wypisać co mi się szczególnie podobało, ale bym musiał cały odcinek przepisać. Naśmialem się co niemiara, dobrze się rok zaczyna

Zaloguj się aby komentować

Wczorajsze zaaferowanie imprezowe Szanownego Grona zaowocowało remisem we wspaniałym stylu (nie ma co się bać takiego stwierdzenia!) z kolegą @koszotorobur . Tak więc wspólnym wysiłkiem ustaliliśmy co następuje:


rymy: kokoszka - śluzowce - bamboszka - koralowce

temat: sklep zoologiczny


Życzę miłego wieczoru i jak zwykle udanej zabawy w #naczteryrymy w kawiarence #zafirewallem , gdzie królują #poezja i #tworczoscwlasna

DiscoKhan

Na sprzedaż wystawiona złotonośna kokoszka

Zrzucili się wszyscy na raz! Żwawiej jak śluzówce

Poljaki, Żydy, Ukraińce, w tłumie nawet Bamboszka

Wśród zgiełku połamali kurę jak nurkowie koralowce

plemnik_w_piwie

@moll 

Zwrócona martwa papuga to zaraz będzie piękna kokoszka.

Wystarczy łapki jej ściąć i na ich miejsce przyszyć śluzowce,

Zasobnik na jajka u spodu kuperka można zrobić z bamboszka,

Natomiast na czubku głowy powczepiać, jak trzeba, koralowce.

moll

Przeszedł obojętnie obok klatki, gdzie siedziała kokoszka,

Nie zainteresowały go takoż śluzowce.

Trochę łaskawszym okiem spojrzał na bamboszka.

O! Nareszcie! Koralowce!

Zaloguj się aby komentować

#tworczoscwlasna #poezja #wiersze


tyle niepokoju

zabierz choć połowę

daj przytulić głowę

chociaż jeden raz


dłonią przymknij oczy

niech się życie toczy

tak jak samo umie

na zakręcie trwać


tyle niepokoju

zabierz choć połowę

daj przytulić głowę

chociaż raz


proszę przymknij oczy

niech się jeszcze toczy

tak jak tylko umie

życie w nas


*


Tak mi się jakoś nuci dziś...


https://youtu.be/TuvlWl6Xtkc


Powyżej "Dwadzieścia do dziesiątej 2021" - wersja instrumentalna, do której pisały się słowa.


Poniżej "Na wzgórzu rozpaczy - Marek Dyjak"


https://youtu.be/AN8UfCArRP8?list=OLAK5uy_leStNc8_mInDDa240VcFzFF-2YhR0szaw

koszotorobur

@Arche


Pragnę niepokój,

Zdusić - daremnie,

Dlaczegóż tyle.

Niepokoju wemnie.

George_Stark

Jej, to Na wzgórzu rozpaczy to jest piękny utwór.

George_Stark

tak jak samo umie

na zakręcie trwać


Kurde, słuchałem sobie wesołej muzyki rodem ze słonecznych, hiszpańskich ulic, to mi wkręciłeś pana Dyjaka.


Tymi cytowanymi wersami tę piękną interpretację.

Zaloguj się aby komentować