#ksiazka

1
87
„Julia. Dom cezarów” - kolejna genialna powieść Michała Kubicza

Książka „Julia. Dom cezarów” autorstwa Michała Kubicza to już kolejna pozycja tego autora, tocząca się w czasach antycznego Rzymu. Tym razem Pan Michał na swoją główną bohaterkę powieści wybrał Julię, córkę Oktawiana Augusta, o której starożytne źródła nie pisały zbyt pochlebnie.

Pozycja jest bardzo ciekawą propozycją dla każdego, kto chce zanurzyć się w świat antycznego Rzymu i poczuć klimat walki o władzę oraz intryg, które przepełniały pałac Oktawian Augusta.

Recenzja: https://imperiumromanum.pl/recenzje/recenzja-julia-dom-cezarow/

Gdzie kupić? https://allegro.pl/oferta/julia-dom-cezarow-z-autografem-lub-imienna-dedykacja-na-zyczenie-14549600119

#imperiumromanum #ksiazka #reklama #ciekawostki #historia #rzym #antycznyrzym #gruparatowaniapoziomu #listaimperiumromanum #ciekawostkihistoryczne #ancientrome #wojsko #europa #swiat #militaria #qualitycontent #archeologia
be7c1a70-542d-4f1d-a9ca-1a443640786f

Zaloguj się aby komentować

253 + 1 = 254

Tytuł: Witaj, piękna
Autor: Ann Napolitano
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 472
Ocena: 6/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5095351/witaj-piekna

Przez długi czas [...] znała mnie lepiej niż ja sam - odezwał się William. - Czasami myślę - tym razem to on zawiesił głos - że potrzebujemy innej pary oczu. Ludzi wokół nas. 

Przyznam się Wam, że bardzo rzadko korzystam z biblioteki miejskiej. Powodów jest kilka: zazwyczaj spontanicznie wybieram kolejną lekturę (tuż po zakończeniu poprzedniej), na co dzień korzystam z Legimi, preferuję ebooki. Pewnie, zdarza się, że jakaś książka tak mi zawróci w głowie, że jej papierowa wersja dołączy do mojej kolekcji - choć staram się to ograniczyć, bo moja część biblioteczki pęka już w szwach. 
W przypadku "Witaj, piękna" dobre recenzje i rekomendacje w postaci znalezienia się tej książki na liście ulubionych książek roku Barracka Obamy i Oprah Winfrey skusiły mnie po sięgnięcie po tę książkę; na szczęście lokalna biblioteka akurat zamówiła kopię, więc odświeżyłam swoją kartę biblioteczną i już na następny dzień lektura była w moich rękach.

No i... cóż, nie wiem, skąd zachwyt nad nią. Powieść ta zapowiadała się świetnie - pierwsze strony opowiadają nam o dzieciństwie jednego z głównych bohaterów, Williama, którego siostra umiera kilka dni po jego narodzinach. Wydarzenie to determinuje w zasadzie jego całe życie. Jego rodzice nigdy nie podnoszą się ze straty i traktują syna jak powietrze. William nie zaznaje rodzicielskiej miłości ani uwagi, jest po prostu ignorowany. Ucieczkę odnajduje w koszykówce - aktywnie gra i staje się coraz lepszy.

W college'u poznaje Julię - pewną siebie, ambitną i zdecydowaną dziewczynę. Natychmiast wpadają sobie w oko, i od tej pory ich losy się splatają. Julii najbardziej zależy na aprobacie tego związku ze strony jej sióstr: starszej, romantycznej Sylvie oraz bliźniaczek: artystycznej, emocjonalnej Cecelii i cichej, spokojnej Emeline. William wkrótce poznaje też rodzinę Julii, starając się wpasować.

Ale historia ta pełna jest smutku i żalu. Jest to powieść o tym, jak trauma pokoleniowa i popełniane przez rodziców błędy wychowawcze silnie wpływają na życie i relacje dzieci. Dużo tu też niewypowiedzianych uczuć i nienazwanych emocji, które rozplatają więzi.
Postaci, choć każda inna, są złożone - i za to duży plus. Siostry przypominają nieco dziewczęta z "Małych kobietek", i autorka jawnie nawiązuje do tego klasyka. Jednak zachowanie Julii było na tyle frustrujące, że stale wywoływało we mnie lekką irytację. Nie wiem, czy takie było zamierzenie autorki, ale przez tę powieść ciężko przebrnąć tylko ze względu na tę jedną, przejaskrawioną postać.

Czy czytanie tej książki było zmarnowanym czasem? Raczej nie. Na pewno zmusza ona do myślenia o swoich więzach rodzinnych. W trakcie lektury myślałam też dużo o upływającym czasie i rzeczach, które kiedyś były niezwykle ważne, a teraz ledwo o nich pamiętam. 
Przypomniał mi się też z głupia frant salon Kolportera (kto jeszcze je pamięta?), który miał być konkurencją dla Empiku. Jako dziecko/nastolatka spędzałam w nim wiele godzin, przeglądając książki, wydając na nie każdy zebrany grosz. Niektóre z tych książek przetrwały ze mną te wszystkie lata i klepiąc ten offtop, patrzę na nie na półce. Niektórych nawet jeszcze nie przeczytałam.
Kolporter mieścił się w tym samym lokalu centrum handlowego, w którym mieści się biblioteka, z której wypożyczyłam tę książkę. I patrzcie, mamy klamrę.

Prywatny licznik (od początku roku): 14/52

#bookmeter #literaturapiekna #czytajzhejto #ksiazka #ksiazki
Wrzoo userbar
81b785b1-b09b-4729-a2c7-3bda5e9b3f9b

Zaloguj się aby komentować

172 + 1 = 173

Tytuł: Króliczek
Autor: Mona Awad
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Liczba stron: 400
Ocena: 5/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5087603/kroliczek

Tym razem książka... dziwna. O tej dziwności uprzedzają wielokrotne polecajki głównie z amerykańskiego książkowego Instagrama, jednocześnie podkreślając, że jest to powieść wyjątkowa, ekscentryczna i nowatorska. O "Króliczku" mówi się jak o połączeniu "Mean Girls" z body-horrorem. Ja tu widzę taki Riverside'owy aspekt grozy, która jest bardziej krępująco-makabreskowa, niż wywołująca poczucie rzeczywistego strachu.

Ale o czym jest "Króliczek"? W dużej mierze o Samancie, która jest na ostatnim roku uczelni Warren, oferującej m.in. elitarne studia pisarskie. Samantha jest jedną z pięciu prozatorek na swoim roku, jednak kompletnie nie przystaje do pozostałych czterech dziewcząt. Jest outsiderką, pisarką raczej niezrozumianą, tworzącą ekscentryczną prozę. Pozostałe dziewczęta, nazywające się Króliczkami (każda z nich zwraca się do pozostałych per "Króliczku") stanowią grupkę bogatych, przesłodzonych, nieco wyzywających i dość toksycznych pisarek, które nie dopuszczają Samanthy do swojej kliki. 

Samantha zaś sekretnie wyśmiewa Króliczki, nazywane przez nią Koczkodanami, w czym wtóruje jej przyjaciółka, Ava. Pewnego dnia Samantha otrzymuje jednak sms od jednej z Króliczków, zapraszający ją na wieczór do ich domu. Mimo dużych obiekcji ze strony Avy i swojego niezdecydowania, Samantha jedzie na spotkanie z Króliczkami. Ten wieczór rozpoczyna natomiast domino kolejnych, nieco paranormalnych zdarzeń, które ciężko zatrzymać.

"Króliczek" jest na pewno powieścią wyjątkową - nie wydaje mi się, żebym czytała wcześniej równie pokręconą powieść. Treść jest trochę narkotyczna, trochę zakrawa o marzenia senne; przy jednym z wątków nasuwają się rozważania filozoficzne na temat etyki tworzenia ludzi. Czasami jednak gubiłam w niej wątek, w innych momentach nie do końca rozumiałam, co się dzieje. Trochę zastrzeżeń mam też i do tłumaczenia (m.in. przetłumaczenia "Let's go to Trader Joe's" jako "Pójdźmy do Handlarza Joe"). Tym niemniej, ciekawa proza.

Prywatny licznik (od początku roku): 9/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
4e71cfa5-08d3-4ea8-bba3-6fb1be1c9b0f

Zaloguj się aby komentować

157 + 1 = 158

Tytuł: Demon Copperhead
Autor: Barbara Kingsolver
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 608
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5069994/demon-copperhead

Niekiedy trafiam na książki, które w teorii zupełnie nie są dla mnie - i coś nagle zaskakuje, coś klika. Może historie w nich opisane nie są mi bardzo bliskie, ale ruszają serce i sprawiają, że nie można się od nich oderwać.

Tak było i w przypadku "Demona Copperheada". Nad przeczytaniem tej książki zastanawiałam się od paru tygodni, zachęcały mnie pochlebne recenzje. To, co mnie odrzucało, to... temat książki. W recenzjach dużo było wyrazów współczucia wobec głównego bohatera, chłopca, który doświadcza na swojej życiowej drodze kolejnych trudności. I choć powieść ta była polecana fanom książek typu "jeden główny bohater - opisujemy jego życie na przestrzeni lat", za którymi przepadam, to myśl o czytaniu o dziecku trochę mi się gryzła z koncepcją lektury, na którą miałabym poświęcić czas. I zupełnie niesłusznie.

Zacznijmy jednak od koncepcji książki. "Demon Copperhead", jak już z tytułu wynika, nawiązuje do "Davida Copperfielda" Charlesa Dickensa. Przyznam się, że "Davida Copperfielda" nie czytałam, dlatego krótki research na jego temat wykonałam już w trakcie lektury "Demona". Nie jest to jednak ścisłe nawiązanie - zbliżone są imiona i nazwiska bohaterów, a także bardzo luźno ich losy. Myślę, że osoby, które czytały "Davida" nie będą miały poczucia, że drugi raz czytają tę samą książkę.

Czas akcji ma miejsce między końcówką lat 80. a początkiem lat 00. Jest to opowieść o chłopaku z okolic Appalachów, regionu Stanów Zjednoczonych w stanie Virginia, który charakteryzuje ciężka sytuacja ekonomiczna. Region ten był latami górniczo eksploatowany przez rząd USA, aż stał się zbędny - a wraz z górnictwem zniknęły perspektywy, prace, przyszłość. 

Towarzyszymy Demonowi przez jego dzieciństwo i lata nastoletnie, aż do wczesnej dorosłości. Książka zaczyna się od tego, że Demon rodzi się w worku owodniowym, czyli "w czepku". Nie jest to, bynajmniej, zapowiedź szczęśliwego życia - chłopak od samego początku dostaje w kość. Uzależnienie matki, przemocowy ojczym, trafienie do systemu i patologie pieczy zastępczej - towarzyszymy Demonowi w każdej z tych trudności. Ucieka w świat rysowanych przez siebie komiksów o superbohaterach i marzy o tym, by kiedyś zobaczyć ocean.

Ale "Demon Copperhead" to nie tylko opowieść o chłopaku i jego osobistych problemach. To wnikliwe spojrzenie na to wszystko, co w biednej części USA było złe: epidemia uzależnienia od opioidów, ekonomiczne zniszczenie wsi i małych miast, eksploatacja i porzucanie kolejnych regionów górskich, ogólnoustrojowy rasizm wobec ludności natywnej, czarnoskórych oraz osób mieszanego pochodzenia, brak pomocy medycznej i psychologicznej, niewydolny system opieki społecznej, przestępczość czy brak perspektyw edukacyjnych i karierowych. To współczesna Ameryka w pigułce, bez kolorowania, bez wieżowców i Broadwayu - ta małomiasteczkowa, gorzej sytuowana, trochę wyśmiewana.

Książka ta mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła, raz podniosła ciśnienie (od teraz postoje ciężarówek chyba zawsze mi się będą źle kojarzyły), ale głównie poruszała. Sposób opowieści jest świetny, od samego początku narracja jest na poziomie, a lektura wciąga. 

Prywatny licznik (od początku roku): 8/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ameryka #czytajzhejto #ksiazka #ksiazki
Wrzoo userbar
a61474c8-70e6-401e-9fa8-c42b40a4ca8f

Zaloguj się aby komentować

126 + 1 = 127

Tytuł: Mszczuj
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Wydawnictwo Mięta
Liczba stron: 400
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5060843/mszczuj

Ostatnie dwie książki, które czytałam, powiązane były z mitologią grecką. Teraz zaś książka związana z naszą rodzimą mitologią słowiańską. A konkretnie "Mszczuj", czyli już siódmy tom serii "Kwiat paproci".

Tym, którym seria ta jest kompletnie nieznana, przybliżę nieco realia: współczesna Polska, ale taka, w której chrześcijaństwo nigdy nie zdominowało kwestii religijnych. Ludzie wierzą w Welesa, Swarożyca, Mokosz i całą resztę słowiańskiej bandy, przewodnikiem duchowym wsi jest żerca, zaś zamiast lekarzy POZ podporę polskiej służby zdrowia stanowią szeptuchy.

Główną bohaterką tego tomu jest Jaga, znana nam jako starsza szeptucha z pierwszych tomów serii. Miszczuk jakiś czas temu, po wyczerpaniu wątku głównej bohaterki pierwszych kilku tomów, czyli Gosławy Brzózki, przerzuciła się na opowieść o latach młodości jej mentorki, czyli Jagi właśnie. Tym razem Jaga próbuje dojść do przyczyny niewyjaśnionych zjawisk w swojej wsi, której źródłem zdaje się być pewien jegomość z mroźnego wschodu. Obserwujemy też jej dziwaczny związek z Mszczujem, lokalnym żercą. No i jest jeszcze Swarożyc, który usilnie próbuje uwieść swoją wyznawczynię, niekoniecznie oferując pomoc w rozwiązaniu zagadki.

Do serii "Kwiat paproci" mam ogromny sentyment i czekam na każdy tom. Od razu mówię - nie jest to wymagająca lektura, nie stanowi to gratki dla fanów high fantasy, raczej skierowana jest do kobiet, lubiących świat ze szczyptą magii. Może najnowsze części nie są już tak porywające za serce, jak te pierwsze o Gosławie i Mieszku, ale dalej jest to niezwykle relaksująca lektura, która przynosi mi dużo przyjemności z czytania. W ubiegłym roku miałam do tego okazję odwiedzić Bieliny, czyli wieś, w której żyją Gosława i Jaga, co było miłym akcentem wakacji. Okolica jest niezwykle malownicza, dlatego gorąco polecam odwiedzenie tego miejsca!

PS. Okładka tego tomu jest wyjątkowo nietrafiona. Nie wiem, co poszło nie tak.

Prywatny licznik (od początku roku): 6/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #hejtoczyta #fantastyka
Wrzoo userbar
d8e34af3-0ea2-48ff-8e7d-df6fe962ce69
alaMAkota

Cała seria mnie zakończyła. uwielbiam słowiańską mitologię, ale nie znoszę romansideł, obyczjowych mezaliansow i trzepoczących rzęs. Ale serię szeptuchy pochłonęłam w miesiąc. Z lekkim humorem, w towarzystwie strzyg i wąpierzy, bohaterka snuła swoją opowieść ludowego znachora. U boku wielkiego mieszka. Dało się to czytać i trudno się było oderwać.

Dobrze wiedzieć, że jest kolejną część.


@smierdakow do Sapkowskiego daleko. Ale doświadczenie ciekawe

Zaloguj się aby komentować

69 + 1 = 70

Tytuł: Listy do Mileny
Autor: Franz Kafka
Kategoria: Biografia, autobiografia, pamiętnik
Liczba stron: 232
Ocena: 9/10

Uwaga: jest to wrzutka ponowna-statystyczna. Spać mi nie dało to, że ta książka nie załapie się do statystyk, więc dorzucam ją jeszcze raz nie aktualizując licznika (żeby nie popsuć rzeczywistej liczby książek w bookmeterze), ale dla spokoju swojej głowy. Oryginalny wpis tutaj:
https://www.hejto.pl/wpis/59-1-60-tytul-listy-do-mileny-autor-franz-kafka-kategoria-biografia-autobiografi

Z góry przepraszam za #gownowpis i proszę o nieplusowanie

Prywatny licznik (od początku roku): 3/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #kafka #czytajzhejto #ksiazki #ksiazka
Wrzoo userbar
smierdakow

Masz nauczkę, żeby zawsze wystawiać ocenę nawet, gdy nie jest łatwo! Nikt nie mówił, że na #bookmeter będzie lekko

bojowonastawionaowca

@smierdakow patrząc na ostatnie akrobacje z numerkami — zdecydowanie nie jest łatwo xD

Wrzoo

@smierdakow żeby nawet czytelnictwo było powodem do stresu i męczarni... Na to się nie pisałam!

ErwinoRommelo

@Wrzoo mam troche specyficzna opinie, nie czytalem nic od Kafki wydanego po smierci. Jego ostatnia wola bylo spalenie calej korespondencji i niewydanych dotychczas prac. Ze jego najlepszy przyjaciel sie do tego nie zastosowal przyprawia mnie o wymioty. Smiem twierdzic ze gdybym to ja dostal taka prosbe od najlepszego kumpla to nawet na torturach bym nie zmienil zdania. Wyjebane co traci swiat / spoleczenstwo itp przyjazn i slowo dane umierajacemu koledze sa warte duzo wiecej.

Wrzoo

@ErwinoRommelo sama nie wiem, co o tym myśleć. Łatwo jest patrzeć na tę sytuację czarno-biało, z drugiej strony Kafka przekazał te rękopisy tuż przed śmiercią. Może majaczył? Może podjął tę decyzję pod wpływem chwili? Może jego wieczna niepewność tak silnie przyćmiła jego zdrowy rozsądek, że nie wierzył w to, że jego dzieła nadają się do czegokolwiek? Może Max Brod chciał właśnie na przekór pokazać światu, że twórczość jego przyjaciela zasługuje na uznanie nawet po jego śmierci? Myślę, że sam Max długo bił się z myślami, co w tej sytuacji zrobić.

Czy ja podjęłabym podobną decyzję, gdyby chodziło o przyjaciela, w którego bardzo wierzyłam, którego twórczość wydawała mi się tak unikalna i wartościowa, że zasługiwałaby na złamanie tego słowa? Nie jestem tego taka pewna. Raczej bym spełniła życzenie umierającego, albo zachowała wszystkie pisma, nie publikując ich (choć taka decyzja również miała negatywne skutki w przypadku Dory Diamant, która posiadała część dzieł Kafki i nie chciała ich wydać Brodowi, a którą to część zawłaszczyło Gestapo, zapewne je paląc).

ErwinoRommelo

@Wrzoo  no zgodze sie ze sprawa nie jest prosta ale ja jestem wlasnie taki monochromatyczny, Ja bym wszystko zpalil zgodnie z wola kolegi, pewnie bym przy tym plakal jak dziecko. Wiadomo ze Kafka byl zchorowany, do tego dochodzila pewnie depresja. Ale koniec koncow bylo to jego wola, i jego testament. Szkoda boli mnie zawsze jak slysze o Procesie np i jaka to genialna ksiazka, moja strata. Ale wedlug mojego kompasu moralnego jest to dobra decyzja.

l__p

@Wrzoo nie zaplusije ale grzmocić będę co mi się podoba!

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Klucze do repozytorium
Autor: Melissa de la Cruz
Kategoria: fantasy, science fiction
Liczba stron: 220
Ocena: ?/10

Zdecydowanie zawiedziecie się na tej książce, jeśli sądzicie, że znajdziecie w niej rozwiązania najczęstszych problemów związanych z kluczami do repozytoriów. Zatem jeśli masz problem np. z dostępem do githubowego repo, mimo pozornie poprawnie skonfigurowanego klucza, to lepszym pomysłem jest przeszukanie Stacka i dokumentacji, aniżeli lektura tej książki.

Jeśli zaś ktoś poszukuje innych wrażeń z lektury, to nie oceniam (bo nie czytałem xD), może ta książka spełni takie oczekiwania.


Przepraszam, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać, jak zobaczyłem ten tytuł. xD Może kogoś też to rozbawi.

#czytajzhejto #ksiazki #ksiazka #humor #informatyka #github
27c3fd12-95ef-4e76-bc98-e977ec3a1190

Zaloguj się aby komentować

59 + 1 = 60

Tytuł: Listy do Mileny
Autor: Franz Kafka
Kategoria: Biografia, autobiografia, pamiętnik
Liczba stron: 232
Ocena: ?/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/108054/listy-do-mileny

Jakim sposobem przyszło ludziom na myśl, że mogą obcować z sobą za pomocą listów. O dalekim człowieku można myśleć, a bliskiego człowieka można schwytać, wszystko inne przekracza siły człowieka.

Czy można ocenić czyjeś listy w skali 1-10? Listy, które dawniej były intymne, przeznaczone tylko do rąk odbiorcy, teraz są czytane przez miliony, analizowane, poddawane krytyce. A jednak człowiek jest zaintrygowany korespondencją innych osób. Daje nam ona wgląd w zazwyczaj nieznaną dla nas stronę autora listów.

Po "Listy do Mileny" sięgnęłam z czystej ciekawości. Wielokrotnie opisywane jako niezwykle romantyczne, tętniące niespełnioną miłością autora do tłumaczki (Milena Jesenska przekładała teksty Kafki na język czeski; Kafka czuł, że perfekcyjnie go rozumie i idealnie oddaje uczucia, które chciał opisać) listy stanowią zapis wieloletniej relacji tych dwojga. Widzieli się oni zaledwie dwa razy, natomiast w swojej korespondencji dzielili się wątpliwościami, codziennością, analizą swojego położenia i informacjami o swoim zdrowiu (które u Kafki było z natury złe), pisząc do siebie nawet kilka razy dziennie.

A położenie nie było łatwe: Milena była mężatką mieszkającą w Wiedniu, Kafka zaś przeważnie mieszkał w Pradze. Ich spotkania trwały zaledwie kilka godzin każde. Choć Kafka wydaje się być w tej relacji słabowity (jednocześnie pragnie Mileny oraz wie, że ich związek nie ma racji bytu), to nie można mu odmówić starań. Czuć z jego strony silną potrzebę bycia kochanym. Milena zaś wydaje się być niezdecydowana - podtrzymuje tę relację, pragnąc równocześnie pozostać ze swoim mężem.

Znamienne jest to, że nie mamy wglądu w wiadomości wysyłane przez Milenę. Możemy domyślać się ich fragmentów z odpowiedzi Kafki. Z perspektywy człowieka współczesnego fascynujące jest to, że w tamtych czasach ludzie potrafili wysyłać sobie listy każdego dnia, odpowiadając na kolejne z kilkudniowym opóźnieniem (z uwagi na czas drogi listu). Zabawnym z naszej perspektywy osób żyjących w świecie natychmiastowej komunikacji może być fragment:

Teraz, koło godziny 10 wieczór, byłem w biurze, telegram już tam był. Tak prędko, niemal mógłbym wątpić, czy jest odpowiedzią na mój wczorajszy telegram, ale przecież czytam wyraźnie: wysłany 4 VIII, godzina 11 przed południem. Był już nawet na miejscu o godzinie 7, szedł więc tylko osiem godzin. To jest jedna z, pociech, które telegram przynosi — prócz tej, którą jest on sam w sobie — że w przestrzeni jesteśmy dość blisko siebie: mogę mieć Twoją odpowiedź prawie za dwadzieścia cztery godziny.

Zbiór listów Kafki skończyłam z ciężkim sercem. Mimo że Kafka podobno prowadził podobne konwersacje jeszcze z kilkoma innymi kobietami, to czuć jego ból, osamotnienie, lęk przed zbliżającą się śmiercią. Być może jego cierpienie, które wypływa z listów, było kluczowe dla kunsztu jego twórczości; być może bez niego, gdyby odnalazł szczęście u boku Mileny, nie byłby w stanie tworzyć. Jedno jest pewne - jego listy przedstawiają nam człowieka tak samo pragnącego bycia kochanym, jak każdy z nas.

Franz zmarł w wieku zaledwie 40 lat na płuca. Towarzyszyła mu jego partnerka, Dora Diamant, którą poznał rok wcześniej. Krótko po jego śmierci Milena rozwiodła się z mężem i wyjechała do Czech, gdzie ponownie wyszła za mąż.

Prywatny licznik (od początku roku): 3/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #kafka #czytajzhejto #ksiazki #ksiazka
Wrzoo userbar
9269c7d3-fd76-4b7f-bfe7-4af4ef3b65f4
renkeri

@Wrzoo Informacyjnie - bez oceny książka nie zostanie dodana do podsumowania. Nie psuje to w żaden sposób skryptu, ale jeżeli chcesz, aby książka była wliczona, to trzeba niestety podać.

Wrzoo

@renkeri Najgorzej Niestety, już zmienić nie mogę.

Wrzoo

No cóż. Pozostawimy to jako mój prywatny bunt

Zaloguj się aby komentować

31 + 1 = 32

Tytuł: Wielkie idee dla zabieganych. Mała książeczka o przełomowych koncepcjach
Autor: Jonny Thomson
Kategoria: Literatura popularnonaukowa
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 560
Ocena: 6/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5088660/wielkie-idee-dla-zabieganych-mala-ksiazeczka-o-przelomowych-koncepcjach

Mój mózg lubi ciekawostki oraz krótkie, encyklopedyczne notki. Z tego powodu uwielbiam książki, w których autor omawia wiele różnych wątków i zagadnień, każdemu poświęcając maksymalnie kilka stron.

Tak jest i w drugiej książce Jonny'ego Thomsona, "Wielkie idee dla zabieganych". Autor zadebiutował "Filozofią dla zabieganych", którą bardzo polecam wszystkim tym, którzy już coś słyszeli o Platonie, stoicyzmie, dylemacie wagonika i podobnych zagadnieniach i chcieliby trochę usystematyzować swoją wiedzę, ale nie chcą się przekopywać przez tomiszcza opracowań.

"Wielkie idee..." traktują natomiast o... wielkich ideach. Książeczka jest podzielona na kilka większych rozdziałów (biologia, chemia, fizyka, medycyna, społeczeństwo, polityka, technologia, kultura, religia i wiara), wewnątrz których omówione zostały ważniejsze zagadnienia z danych dziedzin. Tak jak w przypadku "Filozofii dla zabieganych", każdej omawianej kwestii poświęconych jest maksymalnie 4-5 stron. Dowiemy się czegoś o historii transplantacji, o faszyzmie (którego opis jest niepokojąco zbliżony do wydarzeń z polskiej sceny politycznej z ostatnich 8 lat), o monoteizmie i wielu innych bardziej lub mniej ważnych cegiełkach, które zbudowały naszą współczesność.

Czy książka ta wnosi coś nowego i odkrywczego? No nie. Szczerze, troszkę się przy niej nudziłam, bo moja wiedza na większość omawianych tu tematów jest na podobnym lub wyższym poziomie. O ile "Filozofia..." była faktycznie przydatna i pomagała łatwo przyswoić sobie lub przypomnieć zagadnienia z tej dziedziny, to "Wielkie idee..." są po prostu zbiorem krótkich, randomowych historii rzeczy i pojęć. 

Ta książeczka jest na pewno świetnym pomysłem na prezent dla nastolatka ciekawego świata; sama bym się z niej ucieszyła jako dziecko. Sama dowiedziałam się może garstki nowych rzeczy... Raczej nie sięgnę po nią kolejny raz.

Prywatny licznik (od początku roku): 2/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto #ciekawostki
Wrzoo userbar
46306ec8-3d8a-48d7-9e03-27babf68baae

Zaloguj się aby komentować

10 + 1 = 11

Tytuł: Cień góry
Autor: Gregory David Roberts
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 800
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/301613/cien-gory

Ależ te statystyki bookmeterowe są fajne! Jest motywacja na kolejny rok, zwłaszcza, że zaczynam od stycznia

Miło jest też zacząć nowy rok od książki, będącej kontynuacją ostatniej książki z poprzedniego roku. Dla chętnych:
https://www.hejto.pl/wpis/732-1-733-tytul-shantaram-autor-gregory-david-roberts-kategoria-literatura-piekn

"Cień góry" śledzi dalsze losy głównego bohatera, Lina zwanego Shantaramem, w świecie skorumpowanych Indii lat 80'. Historia dalej pełna jest narkotyków, gangsterki i przemocy, ale też wielkiej, choć nieco toksycznej miłości. 

Nie brakuje jej jednak znanego z pierwszej części aspektu moralno-filozoficznego. Tym razem rozmyślania filozoficzne stoją jednak na dalszym planie, i ma się wrażenie, że są dość... wymuszone. Zupełnie jakby autor podzielił się z nami w "Shantaramie" tymi najbardziej błyskotliwymi spostrzeżeniami i przemyśleniami, a tu był zmuszony na szybko dopisać coś jeszcze, by zachować duchowość cyklu. 

Zdziwiło mnie to, jak wielu nowych bohaterów autor zaprezentował w "Cieniu góry". Spodziewałam się, że rozwinie on wątki postaci pobocznych z "Shantarama", a tu pozostała ich zaledwie garstka. Boli zwłaszcza niedobór Abdullaha, który pojawia się zdecydowanie za rzadko.

Pozostawiam tę książkę z oceną 7/10 - jest gorsza od pierwszej części, nie chwyta tak za serce, nie ma takich silnych wątków, ale miło było móc jeszcze na chwilę zanurzyć się w tym świecie. 

Cytat na koniec:
Wszyscy mamy jedno oko łagodne i smutne, i drugie, twarde i jasne. Lewe oko Karli było łagodniejsze i smutniejsze od prawego i może przyczyną, dla której nie mogłem się jej oprzeć, było to, że widziałem łagodne światło tego oka, zieleńsze od młodych listków.

Prywatny licznik (od początku roku): 1/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app

#bookmeter #literaturapiekna #czytajzhejto #ksiazka #ksiazki
Wrzoo userbar
51d28b6a-871f-4b26-a069-c5a869066e80

Zaloguj się aby komentować

Następna