Pochodzę z niedużego/średniej wielkości miasta. W zeszłym roku przeprowadziłem się do dużego, w którym wcześniej studiowałem. Szczerze, to najbardziej czego mi brakuje, to ludzie. Ale po latach studiów i kilku miesiącach pracy mam takie obserwacje:
-Ludzie tutaj to korpo-biurwy z płytkim poczuciem humoru,
-Nie rozumieją również czarnego humoru
-Nie mają do siebie dystansu (za grosz) i generalnie mają kija w dupie. Nie umieją z siebie żartować.
-Mają hopla na punkcie własnego JA
-Wszelkie odchyły od powyższych uznają za coś burackiego, wieśniackiego, małointeligentnego
-Są ultra poprawni politycznie
-Pomimo powyższego, strasznie nie lubią RÓŻNORODNOŚĆI (W zachowaniu. Czyli innej niż debilny wygląd czy coś w modzie typu weganizm xD)
Oczywiście, nie tyczy się to wszystkich. Ja sam jestem z rodziny, która jest bardzo wykształcona (moi rodzice kończyli bardzo dobre studia i mieli dobrą pracę). Po nich wrócili z dużych miast do mojego rodzinnego. I szczerze, to są zwykłymi ludźmi.
To za czym najbardziej tęsknie, to za moimi kolegami, z którymi widuję się raz na kilka tygodni. Też są inteligentni. Różnica jest taka, że w takim gronie jest: strażak, oficer wojska, spawacz, konsultant bankowy, kurier, elektryk, kucharz.
I nie ma Brand Executive Senior Account Managera XD Generalnie KLASIZM jest zupełnie obcy.
Pytacie z kim trzymam w wielkim mieście? Od lat studenckich najlepiej dogaduję się...z ludźmi, którzy przyjechali z mniejszych miast. Wydają mi się prawdziwi. Nie są sztuczni, plastikowi, na pokaz etc. Oczywiście to nie jest reguła, ale jednak takie mam obserwację.
Zapraszam do gównoburzy.
#gownowpis #pracbaza #bekazpodludzi #korposwiat #takaprawda #polakicebulaki
Zaloguj się aby komentować