ostatnimi dniami jestem dość mocno przybity. Przybity tym, co usłyszałem na randomowej wizycie z dzieckiem, coś ala bilans tyko za granicą. Otóż okazało się, że moj syn, lat 6, jest daltonistą. Jego deficytem jest kolor zielony (i po części czerwony).
Nie spodziewałem się takiej informacji i dość mocno to mną wstrząsnęło. Wiadomo, jak każdy rodzic chciałbym dla swojego dziecka jak najlepiej. Teraz rozumiem też dlaczego potrzebuje więcej czasu by znaleźć kredkę właściwego koloru, albo niektóre odcienie danej barwy nie są dla niego oczywiste m.
No posmutnialem strasznie i tak od kilku dni.
Czy ktoś z obecnej tu społeczności na może deficyt barwy zielonej/czerwonej? Jak to wpływa na Wasze codzienne życie? Czy odczuwacie to mocno? Napotykacie ograniczenia? Czy też da się z tym w miarę normalnie funkcjonować?
strasznie mi szkoda syna i dobija mnie fakt, że nie widzi świata w tylu kolorach co ludzie bez tej wady.
z drugiej strony nie chce mu dawać tego odczuć, nie chce by on poczuł, że coś jest nie tak. Czytałem o ludziach co odkrywali te wadę mając 20 i więcej lat. Tutaj, gdyby nie ten bilans, też byśmy nie wiedzieli.
Podzielcie się proszę swoimi spostrzeżeniami.
@szyms Taki tata, z takimi uczuciami, to czysty skarb. Gratuluję Tobie... Ciebie!
Natomiast jeśli chodzi o kolory, to tak naprawdę tylko kolory, sam nigdy ich nie widział i pytanie, jak on sam to odbiera.
Teraz po prostu warto dostosować Wasz świat pod tym kątem, odjąć dwuznaczne kredki, oswoić go z tym stanem (i tak to warto mu nazwać, nie jako zaburzenie, choroba czy defekt). Natomiast warto pamiętać, ze np. nasze kochane pieski, mają jeszcze bardziej zubożoną kolorystykę widzenia (patrz obrazek) i pomimo tego, że nigdy nie zaznają naszych kolorów, też potrafią żyć szczęśliwie, nie mówiąc o innych istotach z problemem Twojego dziecka.
Nawet nie wiesz, ile ja sam trawiłem informację o sobie, że mam autyzm. Chłop po 30 latach się dowiedział dopiero😀
Trzymaj się, nie jesteś nigdy sam!😃