A zrobię jeszcze małe #chwalesie , bo czemu nie...
Pewnie dla większości z Was schudnięcie kilograma w ciągu miesiąca to śmiech na sali, ale dla mnie to bardzo dużo, biorąc pod uwagę to, że średnio pilnuję michę, o porach posiłków nie wspominając, miałam problem z regularnym braniem własnych leków i notorycznie zajadam stresy.
Ale tu z pomocą przyszło mi #kaizen
Małe zmiany, które mi pomogły:
-
numerowanie tabletek w opakowaniu - numeruję pisakiem w zakresie 1-7 (biorę 1 dziennie), dzięki temu wiem, czy danego dnia brałam już tabletkę po posiłku i przestałam opuszczać dawkę. Jeśli nie miałam pewności, wolałam nie brać, bo podwójna dawka to kilka dni hipoglikemii
-
leki do brania po posiłku leżą w kuchni, w łatwo dostępnym dla starej baby miejscu - jest na tyle wysoko, że dzieciarnia się nie dobierze, a ja nie muszę ich codziennie szukać, trudno przeoczyć opakowanie, więc łatwiej brać regularnie
-
jeśli kolacji nie zjem do 22:00, to jej nie jem w ogóle, robię sobie herbatę na przytkanie żołądka. Dzięki temu nie nażeram się na noc, bo im później kolacja, tym więcej jem
-
jeśli muszę czymś zatkać stres, zamiast słodyczy wybieram mrożone maliny. Są słodkie, mają niski indeks, więc łatwiej mi się tak "oszukiwać" na stresgłodzie cukrowym






