Zdjęcie w tle
Fafalala

Fafalala

Sum
  • 43wpisy
  • 457komentarzy

Staram się nie smutać za bardzo.

#fafasiezaburza #psychologia #depresja #rozkminy #przemocdomowa

UWAGA! W tym wpisie opisuje krótko akt przemocy domowej, konkretnie w 3 akapicie. Jak jest to dla Ciebie bolesny temat to polecam ominąć. Reszta jest napisana dosyć ogólnikowo. Daję znać dzięki sugestiom innych czytaczy, aby dawać lepszy trigger warning, no i w sumie mają rację.

TLDR: Ja i moje przekonania muszą być na pierwszym miejscu- dla niektórych banał, dla innych prawda objawiona i dlaczego już jako dziecko zgubiłam się w świecie własnego ego.

16.
Ostatnio coraz mocniej puka do mojej świadomości jedna rzecz. Poza tym że się pojawia i ją rejestruje, zaczynam ją czuć, rozumieć. Wypełnia mnie od środka myśl, że bez pewności własnego ja i zdolności odróżnienia własnych potrzeb od przekonań innych to daleko nie zajdę w procesie zdrowienia. Będę jak pies, który dla rozładowania emocji gania za własnym ogonem nie mogąc go złapać, a jak już mu się uda, to będzie go to bolało. Gdzieś zawsze w środeczku czułam, że tak powinno być, że to jest normalność, ale wychowanie i zaniedbania emocjonalne odbijają się stale w moim wnętrzu jak echo.

Gdy żyje się w domu przemocowym, gdzie dziecko dla ojca jest workiem treningowym, a dla matki zsypem na trudne emocje, ciężko jest znaleźć siebie, a co dopiero obudować to wszystko solidnym murem własnych przekonań. Z perspektywy dzieciaka, gdzie rodzice są całym światem chce się być po prostu przydatnym by zasłużyć na miłość. Doprowadziło to do tego, że już jako dziecko musiałam się mierzyć z dorosłymi problemami, które mój malutki mózg nawet jak chciał to nie był w stanie ogarnąć. Obwiniałam się za wszystko, dosłownie wszystko, za łzy matki, złość ojca, biedę i za to, że to coś zwane rodziną w ogóle nie funkcjonuje jak powinno. Paradoksalnie łatwiej jest uznać, że ma się na coś wpływ, nawet na najgorszy syf, niż pogodzić się ze stanem bezradności i zaakceptować to, że jest się nic nieznaczącym trybikiem wytworzonym przez niewydolnych dorosłych zwanych mamą i tatą.

Doszło do tego, że wydawało mi się, że są konkretne przyczyny dlaczego ojciec traktuje Nas jak traktował. Przecież dostawać muszę za coś, w tym musi być jakiś sens! Nawet za posmakowanie majonezu z jajka palcem "O Ty niewychowany stworze - należało Ci się". To moja wina, powinnam być czujniejsza, przewidzieć reakcję ojca, pohamować potrzebę. Przecież wiesz, że łatwo wprowadzić go w gniew. Złapał mnie wtedy za ucho i jak worek kartofli przeciągnął mnie do drugiego pokoju. Byłam pewna, że urwie mi to ucho, bo nawet nie zdążyłam stanąć na nogi jak mnie capnął. Potem rzucił mnie na łóżko i miał skurwysyn cela, po poleciałam na sam kant. Poza urwanym uchem brałam na starty swój kręgosłup. Później już tylko czyste, klasyczne napierdalanko, rękami, potem pasem i to przy całej rodzinie. Wstyd, ból, krzyk, strach wszystko w jednym czasie. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie, a przede wszystkim mała dziewczynka z sercem spragnionym miłości.

Tak bardzo pragnę docenienia, poklepania po główce, słów że jestem coś warta, że mogę myśleć zupełnie inaczej niż inni mi bliscy i to nie jest złe. Że mogę odpuścić, że nie muszę już tak mocno obserwować i wyszukiwać sytuacji kryzysowych, aby próbować ich uniknąć. Udowadniać z uporem maniaka, że jestem dobrym człowiekiem. TO CO MYŚLĄ O MNIE INNI, NIE WARUNKUJE TEGO JAK JA MAM SIĘ CZUĆ Z SAMĄ SOBĄ. Czy to to świecie kurwa rozumiesz?!

Jestem słońcem własnego wszechświata, jak ja nie będę świecić najmocniej jak się da, nic wokół mnie nie będzie miało barw ani sensu.
b0f3bca2-e74b-42a5-9ab6-8eab86bea9bd

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #psychologia #depresja #rozkminy

TLDR: Dzisiaj swobodniej. Pogadajmy o lęku.

15.
Chciałam poruszyć znacznie poważniejszy temat, który wkręca mi się w głowę od jakiegoś czasu, ale czuję że nie mam gotowości w sobie, aby popełnić wpis bez otwierania kolejnych ran. Skupię się na tym co rejestruję od jakiegoś czasu w sobie. Chodzi mi o lęk, strach, paranoje, tacy moi Ich Troje.

Długo nie dochodziło do mojej świadomości jak lękowym jestem stworzeniem. Przecież doświadczałam tak wiele okrucieństw. Musiałam się zahartować, po coś to wszystko znosiłam. Tyle że kurwa nie! Dziadostwo się magazynuje i albo doprowadza Cię w skrajności do paranoi, albo do dysocjacji. Ja bywałam bo obu stronach. Z dwojga złego wolę to drugie. Wyłączasz się, nie odczuwasz emocji, bodźców zmysłowych z zewnątrz, ciało się zamraża, czas leci - dużo plusów. Z wad to omijanie przystanków, wybiórcze amnezje i fugi pamięciowe, ryzyko podczas jazdy samochodem i ogólne poczucie wyrwania z kontekstu. Dysocjacja jest zjawiskiem, kiedy układ nerwowy nie daje sobie rady z poziomem stresorów. W reakcji obronnej wyłącza wyższe funkcje skupiając się na potrzymaniu tych głównych, w celu wypracowania odpowiedniej strategii na zagrożenie - zamrożenie/ucieczka albo walka. W skrócie schodzę do poziomu takiego przeciętnego żuka.

Mogłabym powiedzieć, że większość życia czuję strach. Głownie strach, przeplatany krótkimi epizodami odwagi. Nawet nie wiem co napisać. To tak boli. Boję się świata, boję się ludzi i boję się siebie.

Wrócę do tego, dzisiaj nie mam odwagi. Znowu.
e7f95dc9-4214-420e-86f1-4fc62be19539
Zielczan

@Fafalala innymi słowy derealizacja, depersonalizacja

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #rozkminy #psychologia

TLDR: Podziękowanki i luźne gadanki.

14.
Na samym początku chciałam podziękować za tak ciepły odbiór mojego poprzedniego wpisu (link w komentarzu). Trzy dni pieściłam treść, aby przez kolejne trzy zastanawiać się, czy warto się tak uzewnętrznić, i czy przypadkiem nie narobię sobie i/lub innym niepotrzebnych przykrości (no może poza osobami, których uderzył ścięgniasty wtręt, soraski). Poszłam na żywioł, dzięki czemu dowiedziałam się, że moje obawy były całkowicie bezpodstawne. Wiem, że poza indywidualnym nastawieniem użytkowników, to również zasługa tego, że mimo wszystko Hejto stara się być społecznością zgoła inną niż mirkowe piekiełko prześciagania się w agresywnym śmieszkowaniu. Cieszy mnie to bardzo, bardziej niż pewnie podejrzewacie.

Pragnę też napisać dotychczasowym i nowym czytelnikom Fafalalowego tagu o ryciu sobie bani, że nie zawsze będą takie fajerwerki jak ostatnio. Często będę po prostu gadać o swoim żyćku, próbując zebrać w słowa to co mi leży na sercu. Nie chcę próbować sprostać zbyt dużym oczekiwaniom nastawionym na wyścigi, wybuchy i lejącą się posokę (chociaż o tym ostatnim to jeszcze pewnie coś napiszę).
Licze, że przybędzie Was więcej, bo zawsze miło jak ktoś zareaguje na moją prace, oraz że zostaną Ci, którzy do tej pory dzieli się że mną swoją uwagą pod poprzednimi postami. Również Wam za to dziękuję. Moze nie wyglądam, ale zależy mi na poznaniu innych, a właściwie Waszych światów. To zawsze miało dla mnie duża wartość w życiu.

No to tyle na dzisiaj. Post czysto organizacyjny, ale wciąż ważny. Zwłaszcza dla osoby, która większość życia poświęciła na spełnianiu oczekiwań innych - mam na myśli zarówno te rzeczywiste, jak i urojone przez moje skrzywdzone ego.

No dobra to wszystko. Miłego dzionka wszystkim. Peace!
bdf1feba-b208-43c9-ab9d-7ffdf0da3b28
ErwinoRommelo

@Fafalala ehh sily i woli do walki, oby codziennie bylo troszke lepiej niz wczoraj.

Sezonowiec

Bardzo fajnie że piszesz, osobiście się trochę utożsamiam z tym co piszesz na swoim dzienniczku i myślę że potrafię Cię zrozumieć. Oczywiście zostaję tu i piorunek przesyłam. Udanego dzionka

ramzes

@Fafalala Czy czytałaś "Potęgę teraźniejszości"?

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #iinnetakietakie
#rozkminy #psychologia

TLDR: Gdy jest zbyt długo dobrze, to jest niedobrze.

12.
Ogółem z długotrwałym chorobami i zaburzeniami psychicznymi jest jeden, fundamentalny problem utrudniający leczenie. Gdy jest się już długo pojebanym i w sumie pojebanie robi się pewnego rodzaju normą, to zaczyna się robić dziwnie jak jest względnie dobrze. Głowa zaczyna świrować w nowej rzeczywistości.

Istnieje coś takiego jak tęsknota za depresją. Brakuje Ci z czasem głębszego odczuwania, wrażliwości, poczucia uwagi innych, tego że jak już jesteś na granicy życia i śmierci, to nie ma potrzeby się mocniej starać i takie trochę wyjebongo. Takich aspektów jest znacznie więcej. Można to też ująć tak: zajrzało się do samego piekła i nie bardzo chciałby się tam wracać, ale w sumie ciepło było. ¯\_(ツ)_/¯

Mam specyficzny problem z określaniem własnych potrzeb. Gdy słyszę od terapeutki, co mogłaby mi dać podczas tej sesji dostaje świra. Biegam rozgorączkowana w tej swojej głowie szukając danych. Niby wiesz co można powiedzieć, ale wstyd i poczucie bezsensu w komunikowaniu tego blokuje Cię na tyle skutecznie, że w ostateczności milczysz. I się robi dziwnie, przynajmniej dla mnie. Gdy większość życia bliscy ignorowali komunikaty o Twoich potrzebach, zaczynasz dostosowywać się do tego iiii... milczysz, czując wstyd, że w ogóle śmiesz śmiać potrzebować czegoś od świata. Pani Alicjo, chyba chciałam usłyszeć, że nie jestem taką kupą gówna za jaką się uważam i coś jeszcze ze mnie będzie.

BTW. W uj wali tymi świeczkami. Miało być romantico, a czuje się jak w luksusowym zakładzie pogrzebowym.
ff555122-3886-41a0-b878-b9895e5fb2df
Sezonowiec

Mnie tam się aranżacja podoba.


Fajny wpis. U mnie czasem szkoda ludzi z którymi się polubiłem ale przyszło dno sinusoidalnego cyklu spierdolenia pod deklem i już nigdy nie spojrzą na mnie tak samo. Poza tym można się przyzwyczaić. Już się nie przejmuję kiedy jest długo dobrze bo zaraz przyjdzie dno i wszystko wróci do normy 😬

Miłego wieczoru 😊

maximilianan

Skąd ja to znam... Ale no całkiem serio mówię: schodzi epizod manii, zaraz wejdzie epizod depresji. Zapnij pasy

Zlasu

@Fafalala nigdy nie tęskniłem za za epizodem depresyjnym.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mozemaniachujwie #psychologia #rozkminy

TLDR: Zakręcona, zakręcona... I zmęczona.

11.
Nie mogę się skupić. Moje myśli gnają w co najmniej pięciu różnych kierunkach. Chcę oglądać filmiki psychologiczne. Ucz się ucz, bo wiedza to potęgi klucz. 20 minut szukania, ale w końcu mam. Nawet ciekawy materiał, ale zanim się zorientuje już puszczam filmik gameplayowy: "ALL RIGHT EVERYBODY, WELCOME BACK TO ANOTHER VIDEO. TODAY, WE'RE PLAYING JANNA IN THE MID LINE..." Znów się nudzę. Poczytam komentarze w międzyczasie. O! Jeszcze to miałam zobaczyć. Nie kończę kolejnej rzeczy, już jestem w przeglądarce. Konieczne muszę zobaczyć rodzaje skorpionów heterometrusów. Mam nową fazę. Papierosek, jeszcze papierosek, koniecznie. Bez papieroska się nie liczy. O cholera, krostka. Zostawiam wszystko, muszę wycisnąć. W międzyczasie wpadam na pomysł, aby wrócić do malowania. Kurde, ale mi się chce. Muszę już malować. Zanim się za to wezmę, zdążę kupić że dwa komiksy. Natchnęło mnie. Zawsze je chciałam. Chuj, że nie mam kasy, ale ja mam ochotę kupić te komiksy. Przecież po coś pracuje. Sprawdzam czy można je odebrać za godzinę w empiku. Cholera muszę czekać dwa dni, przecież mam na nie ochotę już teraz. No cóż...zjadłabym wrapa z maka! Daleko nie mam. Podjadę. Zapierdzielam autem jakbym miała swój epizod w Szybkich i Wściekłych. To był dobry ruch. Miałam smaka na maka.
Wybija północ, godzina duchów. O 7 rano pobudka. Wypada się położyć, tylko zmęczenia ani widu ani słychu, czuje się jakby była 15. Włączę horror na usypianki, one zawsze jakoś przewrotnie mnie regulują. W trakcie sensu włączam grę. Nie wygrałam, wkurwiam się. Odinstalowuje. Nie mam do niej cierpliwości. A co tam się w ogóle w tym filmie dzieje... kurde, po ile ten heterometrus był?! Muszę sprawdzić. Znowu się w to wtapiam. O 2 w nocy wybieram terrarium. Jakoś ogarnę kasę. Znów ten moment, papierosek! Nie finalizuje zakupu. Dobra, będzie lipa jutro. Spróbuję zasnąć. Kładę się. Myśli zapierdzielają w ciszy jeszcze bardziej: to miałam zrobić i jeszcze to, może do grania na ukulele wrócę, mam ochotę wstać i grać. Ciężko mi się powstrzymać, ale nie ma opcji, powściągnij konie pannico. Twój chłopak słodko śpi już od godziny. Dobraaaa, to co teras?? Włączę sobie audiobooka, to nie będę musiała siebie słuchać. Już wiem, że w tym stanie spokojnie mogłabym odpuścić sobie próby zasypiania i zacząć, baaaaardzo powoli ogarniać się do pracy. Cholera, za głośno, za cicho, znów za głośno agrhhh. Okej, już i tak się nie wyśpie. Za ciekawa ta ksiażka, przestawiam opcje zasypiania z 30 minut na godzinę. Boję się, że za wcześnie się skończy i znów będę skazana na pastwę własnej, szalonej inicjatywy. Już nawet nie chce patrzeć na zegarek. Kręcę kółka łóżku, powtarzam w sekwencji: plecy, lewe ramię, brzuch, prawy bok i cyk! Znów na plecy. Świadomie robię tak z pięć razy, później powoli odpływam. Wyłącznie z wycięczenia. To już taka 3 noc. Już nic nie słyszę, już nic nie czuje. Uf, udało się, nie powiem że było łatwo. Tyle z tym roboty. Najchętniej odpuściła bym sobie spanie.
f1bbe950-f488-4e03-9931-5d2619805512
ramzes

@Fafalala Jak przestaje działać mózg, to zaczynasz od diety... i nie chodzi o jedzenie mniej, czy jedzenie warzyw i tym podobne pierdoły. Mózg może się odżywiać z dwóch źródeł energii, tj z glukozy lub ciał ketonowych. Jeśli masz w diecie wszelakie cukry to możesz być pewna, że dostaje energię, która go psuje. Diety niskowęglowodanowe są sposobem, aby twój mózg w końcu dostał energię z ketonów, czyli paliwo którego potrzebuje i za którym u ciebie może tęsknić. Dodatkowo częstym błędem jest stosowanie zbyt niskiej ilości cholesterolu. Mózg to prawie sam cholesterol i cholesterolu nie może brakować w diecie. Tłuszcze zwierzęce są potrzebne do życia. Człowiek jest mięsożercą, a w czasie ewolucji dostosował się jedynie do jedzenia pewnych pokarmów roślinnych, aby okresowo przeżyć gdy główne źródło pokarmu jest niedostępne. Jest jednak tryb awaryjny, który nie będzie działał na dłuższą metę. Często też taką dietę łączy się z postami lub postami przerywanymi i co jest charakterystyczne to wielki spokój i skupienie. To jest stara metoda, używana przez łowców, z czasów kiedy człowiek polował i musiał czasem w krzakach przesiedzieć kilka dni, a później używana przez filozofów, myślicieli itp. Nie znajdziesz większego spokoju i stabilności emocjonalnej jak podczas kilkudniowej głodówki.

splash545

Masz już jakiegoś skorpiona? Ja mam 2 silenusy

446f0cef-ab9a-4905-905d-4edbf62c03a4

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #psychologia #rozkminy #iinnetakietakie

TLDR: Kiedy chce napisać coś mądrego, ale w sumie chyba nie umiem. Jestem za szczęśliwa.

Chciałabym dać jakaś tęgą rozminę. O wartościach, pragnieniach, aspiracjach, marzeniach, cierpieniu, czy wstydzie. Bądź w skrócie: o życiu i śmierci. Tyle że mój nafazowany radością życia mózg, nie jest w stanie wejść głębiej niż w to, że pomimo wielu rzeczy które mnie bolą (często nawet nie wiedzieć czemu) i momentami tak bardzo mi się nie chce, to w sumie i tak jest spoko. Tak po prostu. Dam radę. Go get them Ash!!

Jezeli ludzie mają tak większość życia. Taką nie zaburzoną perspektywę ukierunkowaną na samozniszczenie, oczywiste wydaje mi się, że osiąganie celów i nadanie sobie kierunku jest znacznie prostrze. Miło jest, gdy grawitacja nie działa trzykrotnie bardziej niż powinna. To wręcz wspaniałe.

Nie chce moralizować, nie chcę dawać nadzieji, że może być lepiej. Tak wiele razy moje "lepiej", szybko potrafiło przerodzić się w "chyba lepiej", chwilę potem w "bywało lepiej", by na końcu otrzymać w tej popierdzielonej hormonalnej matmie ostateczny wynik "zdecydowany koszmar". Sama się już nie łudzę, że tak zostanie. Ot, taka szalona dynamika mojego losu.

Tak czy inaczej, miłego dnia czytelniku i pamiętaj: dobrze, że chociaż przez chwilę możemy poczuć się ok.
15ce7115-282c-4bf3-aeaa-e29fb7748e12
Alky

Mój największy życiowy problem to brak problemów ;—;

Jak pan profesor Teodor Kaczyński napisał, aktywności surogackie.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #psychologia #rozkminy

TLDR: 9 na 10 dentystów poleca od czasu do zrobić sobie detoks dopaminowy.

9.
Jestem tak zajęta życiem, że nawet nie mam czasu zastanawiać się nad tym jak się czuję, a tym bardziej próbować to ulepić w mniej lub bardziej zgrabne słowa.
Chcę odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Tak bardzo, bardzo. Jak teraz się nie uda, to ja nie wiem co to ze mną będzie.
Terapeutka próbuje mnie przygotować na spadek nastroju. On nadejdzie, a ja musze umieć sobie z nim poradzić.
Mam tak wiele rzeczy do zrobienia ze sobą, że nie wiem od czego zacząć.
A raczej chyba wiem. Od rutyny. Rutyna dobra sprawa, zwłaszcza jak Twoje życie plecie się bez ładu i składu z dnia na dzień. Dlatego też próbuje wrócić do książek. Jest ciężko, bo myśli uciekają i sugerują aby zrobić coś zupełnie innego. Mocniejszego, łatwiejszego, bardziej dopaminowego. Już nawet staram się nie wkurzać na siebie, jak przelecę parę stron bez świadomości treści. Chodzi o zmniejszenie ilość bodźców. Stresuje się na samą myśl pozostania że swoimi myślami sam na sam. Tak usilnie od wielu lat próbuje je zagłuszyć.
a622adb4-9827-4bc0-9123-9996f3f61a46
Kondziu5

Woha to spróbuj medytacji, tam dopiero zaczyna się słyszeć siebie

bojowonastawionaowca

@Fafalala to od jakiej książki zaczynasz? I ile sobie dziś na nią dasz czasu albo w których godzinach będziesz czytać?

ramzes

@Fafalala Chyba nie wiem jak się czujesz, bo ciężko mi sobie wyobrazić, że można się bać swoich myśli. Ja ostatnio jak miałem ciężej, to przestałem jeść na kilka dni, co spowodowało niesamowity spokój i skupienie już po kilkunastu godzinach. Jedyna w tym trudność jest taka, że trzeba się dłużej do tego przygotować, ale efekt spektakularny.

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #iinnetakietakie

TLDR: Tym razem to nie jest długi wpis, jak chcecie to przeczytacie. ¯\_(ツ)_/¯

8.
Dzisiaj krótko, bez puenty, morali, górnolotnych wniosków. Po prostu dam znać jak się nie czuje. :)

Na pewno nie czuje się zmęczona.
Na pewno nie czuje się nieszczęśliwa.
Na pewno nie czuje się zdemotywowana.
Na pewno nie czuje się bez celu.
Na pewno nie czuje się źle.
Na pewno nie czuje się stabilnie.

Dziwny jest ten stan. Dziwny. Głównie przez pryzmat ostatnich miesięcy gdzie czułam, że mogłabym wzrosnąć w łóżko. Kiedy cicho modliłam się o poważny wypadek komunikacyjny i kiedy próbowałam się zagłodzić. Pojabane to wszystko. Oszaleć można.
5461cc2c-ddd4-441a-a49f-2ebe3d106132
maximilianan

Depresja tak działa. To nie jest bycie smutnym czy coś. To całe spektrum emocji, odczuć i reakcji organizmu. Ona po prostu całkowicie odmienia człowieka

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #psychologia #psychiatria #iinnetakietakie

TLDR: Złości, złości daj mi siłe aby móc zniszczyć świat.

7.
Wraz z procesem terapeutycznym, do którego zabierałam się jak pies do jeża zdaje sobie sprawę z kluczowej roli tłumionej złości w moim życiu. Jak pierwszy raz usłyszałam o tym, aż chciałam się zaśmiać "Jaka złość, przecież dobrze się kontroluje?!". Kontroluje, kontroluje...

Jest to temat na tyle trudny, że sama chęc poruszenia go stawia mój organizm w tryb obrony. To okropne, że wraz z dorastaniem ludzie stawiają Ci cenzurę na tak kluczową emocję jaką jest złość. Przecież to ona pozwala postawić w dobitny sposób własne granice. To ona pozwala przekroczyć limity w chwili zagrożenia. Dzięki niej czujemy, że jesteśmy autonomicznym bytem z własnymi przekonaniami, pragnieniami i tolerancją. Kortyzol to nasz przyjaciel i wróg. Problemy zaczynają się wtedy, jak nie masz strategii rozładowania jej w mało destrukcyjny sposób i to kurestwo się zbiera, zbiera i zbiera, ale nigdzie nie uchodzi.

Powodów takiego stanu jest tak wiele, że aż nie podejmuje się proby ich wymienienia. Wydaje mi się, że każdy kogo dotyczy ten problem wie, w którym momencie jego życia pojawiła się u konieczność hamowania reakcji. U mnie zaczęło się od pierwszego wpierdolu od mojego ojca. Wtedy poczułam że sprzeciw tylko pogarsza sytuację, no i tak już zostało.

Później wraz z uzupełnianiem magazynu zwanego frustracją pojawiły się zachowania autodestrukcyjne. Nie umiałam inaczej sobie ulżyć. Chciałam aby ból fizyczny był spójny z tym psychicznym i w wieku 12 lat zadałam sobie pierwszy cios. Później było tylko gorzej, ale to jedna z tych historii, która ma wyraźny początek, ale niejednoznaczny koniec. Kończysz czytać i za cholere nie wiesz z czym właśnie obcowałeś i jaki morał miał z tego płynąć.

Kończę swoją opowiastkę apelem do Was Czytacze: Nie ma złych, czy dobrych emocji, bo wszystkie pełnią ważną rolę w próbie uporządkowania siebie w świecie pełnego dobroci i okrucieństwa. Trzymajcie się wszyscy ciepło. Dbajcie o siebie. Peace!
7b70f64e-5aaf-4969-b9f4-e15213b40b0c
smieszneobrazkijuzniesmiesza

Ktoś to czytał wgl? Jakieś tldr może?

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #iinnetakietakie #psychologia

TLDR: Ja i mój przyjaciel zepsuty mózg. Achtung: Będzie długo, nie dało się krócej, znaczy dało się, ale nie chciałam.

Czas na kolejne pierdololo, chyba zacznę je numerować. Załóżmy że to 6 wpis. Fajna dyskusja się wywiązała pod wczorajszym postem, a najważniejszym wnioskiem z wielu jest to, że świata nie zbawię, ale siebie już tak.

Może czas abyście choć trochę dowiedzieli się o specyfice moich problemów, choć sama nie wiem od czego zacząć. W wieku 17 lat w wyniku natłoku problemów w rodzinie, zaniedbań oraz traum wszelakich skończyłam na oddziale ostrej psychiatrii po próbie s. Opętało mnie dosłownie, nawet ksiądz z parafii zorganizował mi egzorcyzmy
XD jak domyślacie się, nie pomogło. Nie było sensu się męczyć i tolerować te upiorne postacie krzatające się po moim pokoju co noc. Ledwo, ledwo mnie odratowali. Pamietam tylko to, że umieranie wcale nie było ani łagodne, ani romantyczne. Nie zasnęłam, dusiłam się czując spowalniajacą akcje serca. Ocalił mnie (nie)szczęśliwy zbieg okoliczności, ale może o tym innym razem. Rozpoznanie: depresja urojeniowa.

Do około 24 roku życia prostowałam się na wszelkie sposoby. Zaliczyłam jeszcze jeden pobyt w szpitalu w międzyczasie. Po nim odesłano mnie do szpitala leczenia zaburzeń osobowości. Czas leczenia 3 miesiące. Wymiękłam, nie pojechałam. Teraz żałuję.
Od tamtej pory wszystko lepiło się znacznie lepiej. Paczka przyjaciół, wyjazdy, doświadczenia, zawód marzęń, a jako wisienka na torcie stabilny i wzmacniający związek. Poza małymi dołkami i górkami, był to najlepszy czas mojego życia. Psychika odeszła na dalszy plan. Chciałam żyć.
Do 30 roku życia. Dopadła mnie peseloza.

Zdrowie posypało mi się do reszty. Wszystko naraz. Aż do dzisiaj nie ogarniam co, gdzie i kurwa kiedy. Przestałam chodzić z dnia na dzień. Dosłownie. Ból ciała i drżenia mięśni uniemozliwy mi normalne życie. Poszłam do internisty, po zwolnienie z pracy. Cała obolała, w gorączce, ciągnąca się po ścianach, każdy ruch kosztował mnie zdecydowanie zbyt wiele. Z przychodni od razu pojechałam do szpitala. Tam trafiłam na oddział chorób wewnętrznych. Bałam się że tak już mi zostanie. Pamiętam komentarze jak czołgalam się do toalety lekarzy: Czy ona ma parkinsona? Się żyło i chodziło, ale się zesrało. W szpitalu doświadczyłam największego bólu w życiu, 9 na 10 i wcale nie przesadzam. Czułam jakby mięśnie odchodziły mi od kości. Znieruchomiałam, bałam się ruszyć. Diagnostyka bardzo szeroka, nic nie wyszło. Fart chciał że trafiłam do lekarza, który wiedział jak mnie nakierować. Trafiłam do psychiatrki ze specjalizacja w wąskiej dziedzinie zaburzeń czynnościowych.

Po wstępnym rozpoznaniu trafiłam pod skrzydła Profesora Friedmana na oddziale neurologii w szpitalu Bródnowskim. Zaliczyłam wszystko co można było zaliczyć z diagostyki neurologicznej, łącznie z scyntrygrafią mózgu (niech żyją izotopy promieniotwórcze!- może uda mi się zaliczyć wideo z pokoju "odpoczynku" przed badaniem. Moze też poczujecie klimat Stranger Things z polskiego podworka ;). Po konsylium lekarskim, którzy lekarze raczą pieszczotliwie nazywać "prezentacją", na którym przed 20 lekarzami wdzięcznie się zaprezentowałam niczym małpka w zoo dostałam koleją diagnozę: ruchowe zaburzenia czynnościowe FMD. Okej, mamy kolejny puzelek. Co dalej?

Dzięki terapii i farmakologii objawy zeszły do minimum. Żyje, biegam, a to wszystko co pisałam wyżej wytworzył mój mózg. Zaburzenia konwersji. Chciało się żyć, nie myśląc o sobie to się ma. Nie uwzględniasz bólu psychicznego, to co powiesz na ból fizyczny? Tego nie zignorujesz.
Dzięki terapii doszłam do wypartych wiele lat temu traum. Pierdolneło mnie to jak cegła puszczona na łeb z wieżowca. Zniszczyło mnie to doszczętnie. Dysocjowałam się raz za razem, wpadałam w katatonie, dostawałam amnezji. Nie wiedziałam gdzie jest góra, a gdzie dół. Wszystko się pomieszało. Diagnoza: Zaburzenia dysocjacyjne idące w kierunku dysocjacyjnych zaburzeń osobowości. Tylko czekałam, aż mi się moje JA rozpierdoli na oddzielne części. Czyli jednak mogłam parę lat temu jechać do tego ośrodka. Może wyglądało by to wszystko inaczej.
Byłam o krok od unicestwienia się. Tak się nie dało żyć. W międzyczasie atak jaskry, SIBO, i w uj innych dolegliwości, aż już nie chce mi strzępić ryja.

Teraz jestem na górce, bez benzo i pregabaliny, tabletek szczęścia.
To ja, w ogromnym skrócie. Bohaterze, który dorwałeś do końca, nie czuj się zobowiązany, by cokolwiek pisać. W sumie to nie warto, po prostu brawa dla Ciebie że poświęciłeś mi i mojej historii swój cenny czas.
1010fbd1-eff8-4cc1-828f-5b2e87a70282
GtotheG

@Fafalala zycze Ci zdrowia! U mnie wiekszosc problemow psychicznych skorelowana jest z dieta. Musze trzymac czysta miche bo inaczej choruje. Takze i tobie polecam wyrzucic wszystko co przetworzone i jesc tylko warzywa, mieso, orzechy, ryby. Zreszta jak masz sibo to wiesz. Wiekszosc problemow dzisiaj moim zdaniem wynika z zaburzen jelitowych. Pierwszy raz w historii czlowiek ma tak okropna diete.

dsol17

JPRDL...

No to to to konkretnie - były przypadki tego w rodzinie albo jakaś poważna ekspozycja na rtęć ? Mógłbym napisać że współczuję itd - ale to będą puste słowa co nie ? Zdrowia ci życzę oby się to jakimś cudem spełniło i spełniało.


Tak z niczego takie coś ? No to moje problemy to przy tym są drobniaste drobiazgi które są nieistotne (choć i tak robią swoje)...

nie czuj się zobowiązany, by cokolwiek pisać. W sumie to nie warto

PS: ależ właśnie warto - warto ! Masz deprechę,chcesz to wyrzucić z siebie - i tak masz najwyraźniej za mało wsparcia ze strony otoczenia. To żadne pocieszenie że inni mają też ten problem na mniejszą skalę,ale istnienie ludzi którzy chcą dla ciebie dobrze - nawet jeśli to są anony z neta których nigdy nie poznasz - pociesza. Choć ociupinkę. Zatem trzymaj się tam @Fafalala .Trzymaj się tam w twojej nierównej walce z kurewsko trudnym wrednym życiem.Zdrowia ci życzę i się trzymaj !

Zaloguj się aby komentować

#depresja #rozkminy #fafasiezaburza

Wiecie co mnie ostatnio najbardziej bawi i przeraża? To że właściwie mało kogo obchodzi to co ja pisze, kim jestem i co przeżywam na codzień. Wyrzucam swoje wnętrzności na stół i mówie, patrzcie to mam w sobie, a widownia pochyla się nad tym stołem, świruje oczami bez drgniecia powieką, w ostateczności kwitujac to przeciagłym: okejjj. Większość z nas szuka tylko odbicia siebie samego w innych, aby poradzić sobie z samotnością, zidentyfikować się, zaspokoić ciekawość, lub poznać inne perspektywy na własne problemy. Czy to źle?
W gorszej opcji pojawia się umniejszanie, dewaluowanie, aby podbudować swoje wątłe ego poczuciem, że ma się wpływ na innych. Wszystko w takt myśli: nie ważne jak o mnie mówią, byle mówili.
Tak wiele rzeczy, które robimy nie ma znaczenia dla świata. Próbuje sobie z tym poradzić. Mimo wszystko teraz biorę to na klatę i postaram się zrobić coś co zawsze ciężko mi było zrozumieć - zrobię to dla siebie.
78efa19f-dc3a-4a37-920a-0768f6dc646a
jimmy_gonzale

Jeśli jako pisanie rozumiesz pisanie na Hejto, to sorry ale nie powinnaś oczekiwać nic więcej poza kilkoma komentarzami wsparcia. Po prawdziwe wsparcie idzie się gdzie indziej, ale to pewnie wiesz. Zastanów się, jak kogoś ma tak naprawdę interesować i poświęcić więcej swojego życia na to kim jesteś w realu, jak przez pisanie na Hejto to jest praktycznie niemożliwe i sama przecież nie dasz się na tyle poznać. Każdy coś tu wrzuca, dzieli się, część świruje na #polityka. Ale i tak każdy wraca do swojego życia, bo ile można tu siedzieć.


Pozdrawiam cieplutko.

Belzebub

Uświadomiłaś sobie jaki jest ten świat. I dobrze bo tylko na prawdzie można coś zbudować. Serio prawie nikogo nie obchodzi co u ciebie i jak leci ale nie jesteś wyjątkiem. Każdy tak ma.

UzytkownikHejto

@Fafalala Nie wiem czy zrozumiałem ostatni akapit- Czemu zależy Tobie na tym, abyśmy to co robili miało znaczenie dla świata? Czy istotą problemu jest kwestia, że to co robimy jest po prostu niesatysfakcjonujące/ nie warte zachodu itp.

Pomijam oczywistą oczywistość, że spanie po 16h nie zmieni świata, ale nasze życie trochę tak.

Zaloguj się aby komentować

#depresja #fafasiezaburza

Hejo,

a tak ulokuje sobie tekst w internecie z przemyśleniami. W sumie już mi się nie chce. Miałam jakąś natchnioną myśl, ale.... A już wiem! Nie czuje się już tak źle. Jakbym z pudla wyszła, z tej ciemności i nieznośnej duchoty. Aż dziwnie, że znów nabrałam się na wrażenie że epizod depresji będzie trwał wieczność i jedyne co mnie od tego uwolni to śmierć. Chyba jednak nie muszę teraz umierać. To dobrze, oszczędzi to wiele problemów.

Śnie na jawie. Nie wiem co może się dziać naprawdę, a co tylko w głowie.

.
Opornik

@Fafalala Ile zazwyczaj trwają takie epizody?

GtotheG

@Fafalala masz zbadana witamine d i masz ja na odpowiednim poziomie? Jak nie to zacznij od tego

tyle_slow

@Fafalala jest też podobno rosnąca ilość badań która pokazuje korzystne działanie stylu zycia keto/low carb na depresje itd.

Zaloguj się aby komentować

#praca
Gadka z dzieckiem 5 letnim:
  • Ciociu ja mam 54 metrów w domu.
  • Metrów kwadratowych?
  • Nie !prostokątnych.
Hehehehee
zuchtomek

@Fafalala Każdy kwadrat jest prostokątem ╰( ͡ ° ͜ʖ ͡° )つ──☆*:・゚

Mowi

@Fafalala głupie pytanie, to głupia odpowiedź

Suodka_Monia

@Fafalala zgasił ciocie jak peta

Zaloguj się aby komentować

#depresja #fafasiezaburza #psychiatria #zalesie
Tak też jak to kminiłam tak powróciłam do farmakologii w leczeniu zaburzeń nastroju. Na razie na własną rękę, bo nie mam pieniondzorów na lekarzy prywatnie, a na NFZ mam bardzo źle doświadczenia. Zresztą chyba bym się nie doczekała. Zaczęłam brać escitalopram 10mg, który stosowałam wcześniej i trochę paczek mi zostało. Był niestety mało efektywny, bo albo mi "wyłączał" emocje przy 15mg, albo nie robił totalnie nic przy 5mg. Przynajmniej uboków nie miałam tak dramatycznych jak przy innych lekach, wiec to najwieksze za tą substancją. Stosowałam też 10 mg przez 3 miesiące i było okej, no może poza tym, że nie wpływał dostatecznie dobrze na mój nastrój jak na taki lek przy takiej dawce.
Pozniej zaczęliśmy szukać czegoś innego.
Wjechał coaxil i to wygenerowało takie zawroty głowy, skoki ciśnienia i zaburzenia w nerwie błędnym, że oczami nie mogłam nawet ruszyć, aby nie mieć piszczenia w uszach i helikoptera przed oczami. Co gorsza efekt utrzymywał się ponad 3 tygodnie po odstawieniu. Bałam się ze się popsułam na ament. Po tym obraziłam się ponownie na farmakologię i... here I am!
Obecnie tylko przez pierwsze trzy dni dochodziło sporadycznie do tachykardii, drżenia mięśni, ale bez omdlenia, więc gitowo. No i spanko level hard. Dzisiaj się czuje o mój brosze, okropnie. Sfingowałam chorobę, co nie było takie trudne, przy takim drżeniu mięśni i pracy serca (dodałam tylko że miałam gorączkę, więc lekarzowi wszytko połączyło się w jedną całość- grypa jej!), aby nie odpierdzielać maniany w pracy przy budowaniu tolerki na lek.
I tak siedzę w domu, oglądam wszystkie możliwe gameplaye z Lola Zwaga dostępne na YT, czasem patrzę w zegarek, coś poskroluje na instagramie iiiii cykl znaczynam ponownie odtwarzając kolejny filmik Zwaga. No gówniaste, gówno, bo nawet nie mam energii, chęci ani motywacji aby się z tego koła wyrwać. Jestem zła na siebie, zła do cna.
Od przyszłego tygodnia, jak po miesiącu nie będę mieć chociaż wzrostu energii i mniej zaciemnionego myślenia zaczynam proces by rozpocząć terapię psylobicyną.
Fafalala

@wstreczyciel nie, było serio dobrze. Miałam dołki, radości i wszystko było na poziomie konstruktywnego analizowania i przeżywania emocji. Już wiele lat byłam bez leków i wiem, jak to jest nie mieć depresji. Nie rozumiałam wtedy tego stanu chronicznego zmęczenia i czarnomyślicielstwa. Teraz już sobie przypomniałam.

wstreczyciel

@Fafalala Będę się upierał, że masz nieleczoną anhedonię. Tobie potrzeba radości a rok 2023 to nie jest idealny czas, żeby się z czegoś cieszyć. To może chociaż nie dostarczaj sobie zmartwień. Jeśli wiedzę o świecie czerpiesz z mediów, które ciągle dostarczają złych wiadomości to przestań je konsumować. Nieświadomość to błogosławieństwo.

Fafalala

@wstreczyciel nie ma to jak diagnoza w necie, ale wierzę w Twoje dobre chęci. Z mediów zrezygnowałam wieki temu, też zauważyłam że poczucie bezsilności na krzywdy świata źle na mnie wpływa. A jak jest u Ciebie ziom? Dobrze Ci się żyje?

Zaloguj się aby komentować

#depresja #fafasiezaburza
Leczyć się, czy się nie leczyć. O to jest pytanie?
Wiem, że mało kogo to obchodzi, mnie też by nie obchodziło jakbym natrafiła na taki wpis nie identyfikując się z sytuacją autora, ale walić to. Robię to dla siebie w poszukiwaniu porad, rozwiązan i potrzeby zwerbalizowania tego co mam w głowie.
Mam kolejny nawrót depresji. Już sama nie wiem o co chodzi, już nie kumam swoich stanów. Jestem zmęczona walką o siebie samą, a z drugiej strony czuje ze nie robię dostatecznie dużo aby poczuć się lepiej. Chyba się poddaje, aby dojebać się tak by Magik nie wydał się w mojej sytuacji aż tak niedorzeczny. Autosabotaż Mode Activated.
Z drugiej strony nie mogę zanegować tego, że mój poziom motywacji co robienia czegokolwiek ponad jedzenie, spanie, sranie i zarabianie jest trudne do osiągnięcia. No nie chce mi się, ale nie chce mi się bo mogę robić coś innego przyjemniejszego. Mi się nie chce, bo nie chce inwestować w swój rozwój ani minuty dłużej. I tak nic ze mnie nie będzie. Popęd śmierci jako główny życiowy motorek. Polecam gorąco. Może buk się zlituje nademną i pierdolnie mnie samochód na przejściu dla pieszych w trasie do pracy. No weźcie, nie tylko nastolatki mogą się tak rozczulać nad sobą. Trzydziestolatkowie też moga, widzicie?
A wiecie co jest najśmieszniejsze w tym wszystkim, że mam bardzo dobra sytuację życiowa w jakiej mogłaby się znaleźć osoba w moim wieku. To sprawia, że czuję się jeszcze bardziej niedorzecznie, ale o tym innym razem.
(*) wpisujcie miasta.
AndrzejZupa

Wpisujcie miasta czyli DC. Sam miałem z tym problem ponad dekadę temu, zwalczyłem to poprzez " nowe życie" i już nie mam tego problemu, ale rozumiem problem. Aktualnie mam taką osobę w rodzinie...farmakologia to podstawa, ale chce przekonać do psylocybiny - temat trudny bo mamy źle doświadczenia (sic rodzinne) z narko...a to może wydawać się podobne dla tych co nie wiedzą wiele nt psylo. Jesteś zmęczona bo nie leczona imo ¯\_(ツ)_/¯ aaa i najważniejsze - jak już się zdoktoryzujesz z psylocybiny (jest dużo opracowań) to koszty są śmieszne wręcz.

Dark_fantasy

@Fafalala spróbuję. Aktualnie wszystko mnie przeraża. Mam prawko ale nie jeżdżę bo się boję, że spowoduję wypadek, załatwianie spraw w urzędach to kołatanie serca i uścisk w żołądku, wizyta u lekarza to samo. Łatwo się denerwuję, szybko odpalam przy jednoczesnym braku asertywności. Ech.. długo by wymieniać. Najlepiej mi jest jak siedzę sama gram w gry lub czytam. Wszystko byłe tylko uciec od rzeczywistości

malix

@Fafalala sprawdź sobie czy nie masz problemu z czymś innym, problem może nie leżeć w głowie a np. w układzie pokarmowym. Wiem to z własnego doświadczenia - przy problemach gastrycznych nie mam kompletnie sily do życia, a problemy gastryczne mam często bo podejrzwam u siebie ibs(za godzine ide po diagnoze do gastroenterologa ;p)

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia