#krzewy

0
16

Dzień dobry w tym jakże zimowym poranku

Pewnie zastanawiacie się czemu znowu zniknąłem na tak długą chwilę.

Jak to zwykle bywa pochłonęła mnie praca. Bardzo dużo pracy, a ponadto gonił termin. Lecz nie ubiegajmy faktów.


Niespełna dwa miesiące temu dzwoni do mnie znajomy a jednocześnie właściciel dużej firmy zajmującej się budową dróg oraz innymi większymi pracami budowlanymi. Od razu mówię jest to bardzo specyficzny człowiek, gdzie rozmowa z nim za każdym razem mnie zaskakuje.

Ale dzwoni do mnie i bez żadnego dzień dobry, czy tam innych epitetów mówi.

  • Jak nie jesteś bardzo zajęty, wpadnij do mnie myślimy porozmawiać.

Co prawda jak zwykle miałem coś do roboty ale powiedziałem, że będę za 20 minut. Bo aż mnie ciekawość zżerała o co chodzi.

Gdy już go znalazłem na placu co nie było łatwe bo nikt nie wiedział gdzie jest, mówi to musimy pójść do biura i po drodze pogadaliśmy o pierdołach, nic co mogłoby w ogóle naprowadzić na cel naszego spotkania.

W końcu zasiadamy w fotelach i mówi:

  • Ja zawsze popełniałem błędy, popełniam je i będę je popełniał. Dlatego mam dla Ciebie propozycję,

Tu się poczułem lekko zmieszany bo nie wiedziałem zupełnie o co chodzi.

  • Jest taka mała robota, ty byś miał swoją część, ja bym miał swoją część. Tylko ciebie, nie interesuje nic poza wykonaniem swoich obowiązków. A ja biorę na siebie zleceniodawcę i dokumentację. To jest najlepsze co może Ci się trafić.

I tak przez pierwsze 10 minut rozmowy nie wiedziałem zupełnie o co chodzi.


Aż w końcu, jak przez mgłę, ale zobaczyłem brzeg. Pokazał mi wydrukowane dokumenty jednego z przetargów do którego miał startować. W skrócie, prace remontowo-budowlane oraz związane z gospodarowaniem terenów zieleni w parku niedaleko nas.

Myślę sobie ciekawa robota, rozwojowa, w sumie na zimę jakieś takie większe zlecenie mogłoby się przydać.


Zamieniliśmy jeszcze kilka słów, przejechaliśmy się do tego parku aby to wszystko obejrzeć, i mówię... wchodzę w to...


No ale nie tak prędko. Najpierw musimy wygrać przetarg.

Po zrobieniu swojej wyceny, wysłałem wszystko managerce, która zaakceptowała kosztorys i złożyła dokumenty. No ale zapomniała czegoś tam kliknąć w komputer. I zorientowała się dopiero podczas otwarcie ofert gdzie było już za późno. No nic, nie wygraliśmy my, ale też i nikt inny. Kolejny przetarg składamy te same papiery.

I ku naszemu zaskoczeniu wystartował znajomy, który też robi takie większe budowlane rzeczy ale od czasu do czasu lubi sobie złapać taką pierdołę jakby miał za mało roboty. I tak się złożyło że to on wygrał.

Więc myślę sobie że już po robocie. Aaaale, jakoś tak to wszystko się złożyło że mnie zaanonsowano, nowemu wykonawcy i stwierdził.

  • Skoro miałeś to robić to czemu nie. Nie chce mi się nikogo szukać.

Więc spoko. Przedstawiłem swoje warunki i czekam na zielone światło.

No i czekam, i czekam. Minęły jakieś dwa tygodnie od otwarcia oferty ale nie było jeszcze oficjalnego ogłoszenia wyników. Więc nie wiadomo do końca co się dzieje.

Ale w końcu dzwonię i pytam Jak sytuacja i na czym stoimy.

W słuchawce słyszę,

  • A no faktycznie możemy się spotkać i pogadać. I od przyszłego tygodnia możemy zaczynać ponieważ wtedy podpisze umowę i będzie można wchodzić.

Elegancko mam chwilę na zaplanowanie pracy ogarnięcie trochę innych rzeczy przed dużym zleceniem fajnie.

Zielone światło i ruszamy. Otrzymałem wszystkie dokumenty. No ale tak patrzę, oglądam raz z jednej raz z drugiej strony, nie mam żadnego projektu jak to wszystko posadzić. A było co.

Do posadzenia mieliśmy ponad 1700 roślin. Do tego 150 m ² trawy z rolki a także 50 m2 zielonego dachu z mat rozchodnikowych na remontowanej piwnicy oraz dziesiątki metrów sześciennych rozwożenia ziemi. To jest bardzo dużo pracy.

No i zachodzę w głowę mamy przedmiar robót. Do tego listę gatunków oraz ich ilości nic więcej.

Szybki kontakt do wykonawcy. Że czegoś mi tu brakuje na mianowicie projektu. On na to,

  • A tak faktycznie zapomniałem ci powiedzieć nie ma na to projektu, na jutro masz spotkanie z osobami z gminy które wszystko ci pokażą gdzie i jak posadzić.

Ok. Sobie myślę zapowiada się ciekawie. I nie myliłem się.

Na drugi dzień spotkanie wszyscy na miejscu.

Dostałem listę roślin, do tego mapka z jakimiś numerkami. Szybko połączyłem kropki że numerki przy roślinach odpowiadają numerkom na mapce. Reasumując, ich planem był brak planu.

I tak właśnie z istniejącej listy roślin bo tego nie mogliśmy za bardzo zmienić. Musiałem na szybko zrobić projekt całych nasadzeń w parku. Aby jakoś to wyglądało. Co nie było łatwym zadaniem.

Po kilkugodzinnym spotkaniu i dyskusjach, doszli do wniosku że mam to zrobić tak aby było dobrze. Trzymając się roślin z listy. Oczywiście kilka musieliśmy wyrzucić ponieważ nie miałby szans przetrwania.

Ale za to w trakcie pracy było trochę zmian ilościowych. Doszło do tego korowanie, drugie tyle maty rozchodnikowej kosztem trawników z rolki. Ale i obrzeże trawnikowe i jeszcze więcej kory.

Ku mojemu zaskoczeniu, nawet moje asy ogrodnictwa spisali się na medal. Codziennie a nawet i w weekendy stawiali się w pracy aby skończyć wszystko w terminie.

A propos terminu. To jeszcze jeden aspekt, który chciałbym poruszyć.

Czytając umowę oraz przedmiar robót było tam napisane że czas na realizację mamy dokładnie 30 dni od podpisania umowy przy czym nie wcześniej niż pięć dni od podpisania tejże umowy. Także z tyłu głowy mam, myśl jak to dużo mamy jeszcze czasu. A tu pewnego dnia na teren budowy przyjeżdża właśnie wykonawca, przyjeżdżają ludzie z gminy a także menadżerka z którą się kontaktowałem w sprawie jakichś nieścisłości.

A po co przyjechali? Zobaczyć postępy prac...

No i ta menadżerka przychodzi do mnie po cichu i po chwili rozmowy pyta.

  • A czy pan wie że odbiór gmina chce zrobić 15 listopada?

Dodam że był chyba wtedy 7 listopada, a ja byłem świadom tego, że mamy czas do końca miesiąca.

Odpowiedziałem jej wtedy zgodnie z prawdą.

Że, chyba zaszła pomyłka.


  • No tak ale gmina prosiła. I wynegocjowała wcześniejszy odbiór ponieważ taki pasuje. A ponadto była podpisana inna umowa w której ten czas biegł wcześniej.

Przynajmniej tak to zrozumiałem.

No Dobra trzeba zakazywać rękawy i brać się ostrzej za robotę. Chłopaki nie byli zadowoleni No ale dzięki temu sobie więcej zarobili.

My skończyliśmy wszystko 14 listopada. Z delikatną pomocą trzech chłopaków od wykonawcy. Dały ich tak po prostu bo nie miał już dla nich innej roboty.

Natomiast mi okazali się bardzo pomocni.


Tak więc, podsumowując wszystko

Przyszedłem pozytywnie odbiór wykonawcy.

W zeszłym tygodniu były dwa odbiory z urzędu. Które też zakończyły się pozytywnie. A w tym tygodniu mam spotkanie ze zleceniodawcą w celu rozliczenia prac i zamknięcia tematu.


Do tego jeszcze z mojej strony dałem taką kilkustronicową instrukcję obsługi wszystkich roślin. Czyli kiedy i jak trzeba je podlewać, czym podlewać, Jak nawozić i czym, jaką stosować ochronę aby to się wszystko przyjęło. Jeżeli się do tego nie zastosują, wówczas ograniczy to gwarancję na rośliny z mojej strony.


Na dole kilka zdjęć z końca realizacji.

Już nie mogę doczekać się wiosny kiedy to wszystko ruszy a już na pewno za kilka lat jak to wszystko urośnie i nabierze wigoru.


Tym oto długim ale za to nudnym wpisem wracamy.


#ogrodnictwo

#ogrod

#rosliny

#parki

#zpamietnikaprywaciarza

#praca

#zielen

#krzewy

#drzewa

6096c69e-4cae-4335-83f0-3ed9477f3dd8
e0612e49-0024-4435-9741-3a9065a87a7e
a0144609-1841-4795-a737-e94465a7b965
fa30932c-0828-41ff-9040-bd187c7628d9
89272019-6772-4c90-9492-7d708f6e47aa
the_good_the_bad_the_ugly

Kto współpracował z tzw. „public” ten się w cyrku nie śmieje.

rogi_szatana

@Zielonywewszystkim  nie wiem dlaczego ale do tej pory myślałem że pracujesz w Holandii

Zaloguj się aby komentować

bori

@PlatynowyBazant20 Zobaczymy jak szybko mój urośnie. Liczę docelowo na kolorową ścianę

Zaloguj się aby komentować

Tak oto w pełnym rozkwicie wygląda jedna z forsycji, rosnąca przy ścianie południowej domu,

Jej siostra rosnąca dosłownie 10 m, od niej jest około 7 dni do tyłu.

#chwalesie

#ogrodnictwo

#krzewy

#kwiaty

#kwiatki

96fbe368-94ba-4930-afcc-f8a70be539d1
2a178292-d4ec-4f7a-8aba-2dc4bf3d95e2
4f1b3186-436f-422f-a97b-9a9e9ac2f814
cec

Kogo zakopałeś pod tym krzakiem?

HardyKosciej

W sumie to właśnie się dowiedziałem że te krzaki wszędobylskie to forsycje xD

Chrabonszcz

To jest ten lek na pandemię? Dziwne, że szury nie skubały każdego krzaka, tylko wolały łykać Amantadynę, albo pastę dla koni na robaki 😆

Zaloguj się aby komentować

Ptasia żob i kocierpka, czyli trochę o staropolskich nazwach ligustru


Ligustr bywał nazywany w przeszłości kocierpką, być może dzięki skojarzeniu z naszą inną „kocierpką” – czeremchą zwyczajną (Prunus padus), która w niektórych regionach była znana jako śliwa kocierpka, kocierba, korcipa, korciupa czy kotarba. Podobnie jak czeremcha, ligustr ma lekko połyskliwe liście, białe kwiaty o mocnym zapachu i kuliste, czarne, błyszczące owoce o cierpkim smaku.


Ligustr nazywano również ptasia żob lub ptasia żub. W języku czeskim do dziś ligustr to ptačí zob (a ligustr pospolity to ptačí zob obecný ) – nazwa ta nawiązuje zapewne do faktu, że owoce ligustru są bardzo lubiane przez ptaki i chętnie zjadane przez nie w sezonie jesienno-zimowym. Inne dawniejsze nazwy ligustru to liguster i ligust.


W XIX-wiecznej „Historyji naturalnej” Zygmunta Kaspra Fischera ligustr został opisany następująco: Ligustr, ptasia żob, (Ligustrum 2. Grom.) rośnie dziko jako krzew i po ogrodach za żywy płot służy. Liście ma lancetowe, kwiaty rurkowate i gęsto kłosiste z mocno słodkawym zapachem, jagody czarne, które w zimie stanowią pożywienie ptastwu i w farbierstwie używane bywają.


#ciekawostki #historia #przyroda #natura #rosliny #krzewy

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

7d775e0f-6472-4bdb-b064-448191b7196e

Zaloguj się aby komentować

Nieproszony gość Ligustry są z natury odporne i dobrze przystosowują się nawet do niekoniecznie korzystnych warunków środowiskowych – jednak choć z jednej strony jest to ich atutem, to z drugiej może powodować problemy.

W niektórych regionach sprowadzane z innych części świata, a następnie wymykające się z ogrodów i rozprzestrzeniające się w środowisku naturalnym ligustry stały się problemem, uzyskując status gatunków inwazyjnych, jak na przykład w Stanach Zjednoczonych.


Jeden z gatunków ligustrów, Ligustrum robustum naturalnie występujący w południowej i południowo-wschodniej Azji, został swego czasu zaliczony do stu najbardziej inwazyjnych gatunków na świecie. Aktualnie największe problemy powoduje na Mauritiusie i Reunion, gdzie został sprowadzony pod koniec XIX wieku.


Szczególnie niekorzystne jest rozrastanie się ligustrów w lasach, gdzie z czasem tworzą zwartą gęstwinę, blokując dostęp do światła innym roślinom i odbierając im zasoby. Skutkuje to tym, że młode drzewa, krzewy i rośliny zielne zostają przez nie niemal zupełnie zdławione, a te, którym udaje się przetrwać, rosną niższe i wytwarzają mniej liści. Pozostawione bez kontroli, ligustry trwale zmieniają ekosystemy, do których wkradają się nieproszone, działając niekorzystnie na ich bogactwo i zróżnicowanie.


Inwazyjność ligustrów ma też swoje konsekwencje dla lokalnych zapylaczy. Choć ligustry są generalnie atrakcyjne dla owadów, to jednak niektóre gatunki ich nie lubią i wolą ich unikać, co z czasem zaczyna wpływać na zasięg ich występowania.


Tam, gdzie ligustry stają się problemem, stosuje się różne metody ich zwalczania. Na mniejszych obszarach, gdzie pojawiają się przede wszystkim młode rośliny, skuteczne bywa ich mechaniczne usuwanie, jednak trzeba wówczas pamiętać o usunięciu całego korzenia ligustru – w przeciwnym razie z czasem znowu się rozrośnie. Na większą skalę usuwa się nieproszone ligustry za pomocą ciężkiego sprzętu, a w określonych okolicznościach – jeśli jest to dopuszczalne – także herbicydami, na przykład aplikowanymi na pniaki po ściętych krzewach. Na Nowej Zelandii do walki z inwazyjnymi ligustrami zaczęto również wykorzystywać żerującego na ligustrach owada, prześwietlika Leptoypha hospita.


#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #krzewy

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

f09ed249-77d6-4e72-955c-b81a8098a7b2
twombolt

@Apaturia Bardzo dziękuję za piękny ligustrowy kontent. Wychodzi na to, że z ligustru można zrobić niemal wszystko, począwszy od żywopłotów, przez płoty po rośliny ozdobne.


Twoja pasja na temat ligustrów przypomina mi fascynację niektórych ludzi na temat rdestu. Wszystko można zrobić z tego rdestu, wąsy, czapeczkę, pingle i nawet takie gówno na nos żeby się nie opalić. Za⁎⁎⁎⁎ste!


Czekam na dalsze ligustrowe ciekawostki, kto wie, może na hejto przegoni on popularność rdestu?


#heheszki #kapitanbomba

Apaturia

@twombolt Ligustrowa ciekawostka będzie jeszcze tylko jedna. Jutro tydzień ligustru się kończy - a od poniedziałku... kto wie, co wezmę na tapet


Tak czy inaczej, cieszę się, że ciekawostki się podobają

Zaloguj się aby komentować

Kiedy państwo rekwiruje ogrodzenia Szczególna popularność żywopłotów na terenie Wielkiej Brytanii, przede wszystkim żywopłotów ligustrowych, jest częściowo związana z wydarzeniami, które miały miejsce w latach 40. ubiegłego stulecia.


W 1940 roku, w czasie II wojny światowej, Winston Churchill mianował ministrem produkcji lotniczej, a rok później ministrem zaopatrzenia, Lorda Beaverbrooka – polityka pochodzenia kanadyjskiego i zarazem potentata finansowego, właściciela kilku gazet. To właśnie on zainicjował słynną akcję zachęcającą społeczeństwo do przekazywania na rzecz państwa wykonanych z aluminium garnków, patelni i innych przedmiotów domowego użytku. Zgodnie z propagandą, uzyskany z nich surowiec miał wesprzeć produkcję brytyjskich samolotów bojowych. Zebrano tą drogą tysiące ton aluminium, choć jedynie część rzeczywiście została przetworzona i wykorzystana zgodnie z deklarowanym celem. Cała akcja miała bardziej wymiar propagandowy niż praktyczny, podnosząc morale ludności cywilnej i kształtując w niej przekonanie, że może realnie wesprzeć brytyjski przemysł zbrojeniowy i walkę z wrogiem.


Kolejną podobną akcją zainicjowaną przez ministerstwo była konfiskata wszystkich żelaznych bram, ogrodzeń i balustrad, które zostały wykonane po 1850 roku. Zgodnie z zapewnieniem ministerstwa, miały one zostać przetopione, a uzyskane w ten sposób żelazo miało zostać wykorzystane jako surowiec w przemyśle zbrojeniowym.

Za wyjątkiem obiektów o szczególnej wartości artystycznej lub historycznej, wszystkie bramy i ogrodzenia spełniające wymogi zaczęto usuwać i ładować na ciężarówki – wyznaczeni do tego zadania pracownicy posługiwali się często sprzętem do cięcia metalu, pozostawiając w miejscach dawnych ogrodzeń rzędy metalowych kikutów. Rekompensata oferowana przez rząd wynosiła około 25 szylingów za tonę materiału, co było kwotą bardzo skromną.


Do dziś nie wiadomo, co stało się ze skonfiskowanymi bramami i ogrodzeniami. Na pewno nie zostały w całości przetopione na żelazo w brytyjskich hutach, jak zapewniało ministerstwo – zebrane materiały przekraczały ich możliwości przerobowe. Podobnie jak w przypadku zbiórki aluminium, także ta akcja miała przede wszystkim znaczenie propagandowe, a jej najważniejszą rolą było podniesienie morale wśród obywateli. Najbardziej popularna jest chyba hipoteza oparta na opublikowanym w prasie doniesieniu z lat 70., według którego większość skonfiskowanych ogrodzeń została po cichu zrzucona do ujścia Tamizy i tam spoczywa po dziś dzień.


Co ma jednak do tego ligustr? Cóż, pozbawieni ogrodzeń mieszkańcy – nawet, jeśli nie mieli żalu do władz o ich konfiskatę – starali się szybko zastąpić je jakimiś łatwo dostępnymi, ale zarazem estetycznymi odpowiednikami. Tak się szczęśliwie złożyło, że krzewy ligustru świetnie się do tego nadawały, co spowodowało gwałtowny wzrost ich popularności. Trend ten szedł też w parze ze zdobywającą coraz więcej zwolenników ideą bardziej otwartej przestrzeni publicznej, w której wiktoriańskie ogrodzenia nie muszą już być wszechobecne.


Co prawda, część ogrodzeń po wojnie zrekonstruowano lub zastąpiono nowymi – jednak do dziś niejeden ligustrowy żywopłot w Wielkiej Brytanii przykrywa relikty metalowego ogrodzenia, które dekady temu przepadło nie wiadomo gdzie.


#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #2wojnaswiatowa #ogrodnictwo #krzewy #wielkabrytania

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

da5403a0-bb1b-46f0-921f-20a71575382f
dildo-vaggins

I to jest wartościowy wpis, mega fajna ciekawostka.

Loginus07

"Zabiorę Ci płot i tym sprytnym ruchem podniosę Twoje morale" xD

Apaturia

@Loginus07 Fakt, brzmi trochę absurdalnie Ale o dziwo, podobno to rzeczywiście działało. Ogrodzenia zabierano zarówno z prywatnych posesji, jak i z okolic budynków użyteczności publicznej czy parków. Ludzie mieli poczucie, że całe społeczeństwo w jakiś sposób dokłada się do walki z wrogiem (choć wiadomo, nie wszystkim podobała się taka metoda).


Akcję ze zbieraniem aluminium reklamowano tekstami w stylu "przerobimy wasze garnki i patelnie na Spitfire'y"

mk-2

@Apaturia mam nadzieję że zbierzesz więcej piorunka niż ten koleżka co wczoraj postując wytrzasał się lubieznie nad kasa samoobsługową z dekatlona

Zaloguj się aby komentować

Żółte, zielone, a nawet białe Chyba większość z nas kojarzy charakterystyczne, czarne owoce ligustru (ostatnie zdjęcie) - istnieją jednak jego gatunki i odmiany, które mają owoce w innych kolorach. Jedną z ciekawszych jest Chlorocarpum, odmiana ligustru pospolitego (Ligustrum vulgare), która owocuje na zielono (pierwsze zdjęcie). Istnieje też odmiana o owocach żółtawych zwana Xanthocarpum i o owocach białych zwana Leucocarpum.


Pochodzący z Chin ligustr lśniący (Ligustrum lucidum) ma owoce czarne, ale bardziej matowe niż ligustr pospolity i często wpadające w kolor sinoniebieski (drugie zdjęcie). Podobny kolor mają tez owoce ligustru japońskiego (Ligustrum japonicum).


Owoce wszystkich gatunków ligustrów, podobnie jak ich liście, są trujące dla człowieka, a ich spożycie w większej ilości może powodować nudności, wymioty, bóle brzucha i biegunkę. Mogą również miejscowo podrażniać skórę i błony śluzowe. Obecnie nie do końca wiadomo, jaka dokładnie substancja zawarta w ligustrze to powoduje, ale za głównych winowajców uważa się znajdujące się w liściach i owocach glikozydy.


#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #krzewy #ogrodnictwo

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

db9320ed-c401-4c4a-b437-d9b759b08ecf
232d6c94-0aad-4cfe-89b3-2d8b12c2c8fe
24b42532-794c-413c-8369-16d3f4a286b8
Mr.Mars

@Apaturia Do niedawna kojarzyłem tylko owoce, ale nie wiedziałem jak nazywa się ta roślina.


Musiałem przeprowadzić śledztwo przyrodnicze.

Apaturia

@Mr.Mars Śledztwo w słusznej sprawie Człowiek czasem codziennie mija jakiś fajny krzaczek, a może nigdy nie pomyśleć o tym, co to dokładnie jest.

Zaloguj się aby komentować

Przechodząc obok kwitnącego ligustru, nie sposób nie zwrócić uwagi na roztaczany przez jego kwiaty zapach, zwykle w pewnym stopniu zależny od gatunku krzewu. Z reguły jest on opisywany jako ciężki, wręcz odurzający, w szczególności w ciepły i bezwietrzny dzień – a chociaż można go opisać jako słodki, to jednak często bywa odbierany jako nieprzyjemny i prowokuje kichanie. W skrajnych przypadkach, szczególnie w odniesieniu do niektórych odmian, jest opisywany jako mdlący czy nawet przywodzący na myśl rozkład.


Ligustru doznania ludzkiego nosa oczywiście w żadnym razie nie obchodzą, bo silny, charakterystyczny zapach jego kwiatów nie ma podobać się człowiekowi, tylko zapylaczom. I trzeba przyznać, że pod tym względem sprawdza się doskonale – owady, w tym także motyle, bardzo lubią go odwiedzać.


Przysparza to jednak ludziom dodatkowych kłopotów. Ponieważ kwitnące krzewy ligustru są chętnie oblatywane przez pszczoły, może się zdarzyć, że woń kwiatów przejdzie na produkowany przez nie miód, często w pakiecie z nieprzyjemną ligustrową goryczą. Powoduje to, że choć ligustr jest źródłem pyłku i nektaru, to nie jest ceniony w pszczelarstwie.


Jakby tego było mało, pyłek kwiatów ligustru bywa alergenem i może wywoływać reakcję alergiczną także u osób, które są uczulone na pyłek innych roślin z rodziny oliwkowatych. Wszystko to powoduje, że ligustrowe kwiaty nie zawsze i nie wszędzie są pożądanym widokiem – żeby jakoś temu zaradzić, miejscami praktykuje się częstsze przycinanie krzewów, żeby w ogóle nie zakwitały.


#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #krzewy #kwiaty

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

e48765ea-faf8-4a47-bf4a-40c31b1cafe0
LITE

@Apaturia Z takich ciekawostek, polecam kanał na YT pt. "Dzikie pszczoły"

Zaloguj się aby komentować

Ligustr pospolity (Ligustrum vulgare) od dawna jest wykorzystywany w Europie jako krzew żywopłotowy i już od czasów starożytnych cieszył się zainteresowaniem ze strony ogrodników. Nie jest bardzo wymagający, rośnie szybko, ma gęste i zwarte ulistnienie, i świetnie nadaje się do formowania.


Na terenach południowej Anglii i Walii, wraz z innymi gęsto sadzonymi krzewami i drzewami, wyznaczał czasem w przeszłości granice posiadłości ziemskich, tworząc szpalery. Sadzono go również w angielskich ogrodach elżbietańskich z przełomu XVI i XVII wieku, w których małe, pieczołowicie formowane żywopłoty o geometrycznych kształtach odgrywały szczególnie istotną rolę.


Sytuacja zmieniła się trochę po sprowadzeniu do Europy innego gatunku ligustru: ligustru jajolistnego (Ligustrum ovalifolium) i jego krewniaków naturalnie rosnących w Japonii i Korei. W sprzyjających warunkach ligustry te pozostają zimozielone, co szybko przysporzyło im popularności – coraz częściej zaczęły pojawiać się w europejskich ogrodach i parkach, podobnie jak ich rozmaite odmiany oraz hybrydy uzyskiwane z różnych gatunków.


Ligustr jajolistny zrobił zawrotną karierę w Anglii, gdzie obecnie jest chyba najczęściej spotykanym krzewem żywopłotowym, a jego odmiany o złocistych lub złocistozielonych liściach, takie jak Vicaryi czy Aureum, są często uznawane za jedne z najbardziej ozdobnych. Z kolei hybryda Ligustrum x ibolium, uzyskana ze skrzyżowania ligustru jajolistnego z ligustrem tępolistnym (Ligustrum obtusifolium), oraz jej odmiany są najpopularniejszymi roślinami żywopłotowymi w Stanach Zjednoczonych.


W Polsce najpowszechniej spotykany jest ligustr pospolity – jeden z naszych „domyślnych” krzewów miejskich, kilkadziesiąt lat temu szczególnie często sadzony w strefach zieleni na osiedlach, wokół budynków użyteczności publicznej, zakładów pracy czy nawet parkingów. Do dziś cieszy się popularnością jako odporna, szybko rosnąca, dobrze osłaniająca od wiatru roślina żywopłotowa.


#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #krzewy #ogrodnictwo #historia

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

9b4ea0e2-6cfc-4dc1-b8b0-4538cc446e0d
Navane

Sadzi się tuje jak sąsiedzi chuje. Nie cierpię tych trupich, cmentarnych, trujacych tuj.


Dzięki za wrzutkę, jest tyle tańszych i lepszych żywopłotów, że dobrze żeby ludzie wiedzieli. Chociażby grab.

Pirazy

@Navane widze solidarnosc antytujowa w narodzie mocno. A przytoczy jeden z drugim jakies konkrety, czy tak bedzie tylko rzucal na prawo i lewo zaslyszanymi, nieprawdziwymi mitami? To, ze tuje wam sie juz opatrzyly w ogrodach to jedno, ale zalet tych roslin jest duzo a wad niewiele, dlatego sa przez ludzi wybierane i lubiane. Ja rowniez mam posadzone tuje wokol dzialki i sobie chwale. Inne rosliny tez sa spoko, zalezy co kto lubi

izopropanol

@Pirazy po co jakieś fakty, komu to potrzebne? Wystarczy głupota i nienawiść, którą mamy w sercach.

Zaloguj się aby komentować

Dziś trochę o ligustrze w starożytności. Swoją łacińską, a pośrednio także polską nazwę ligustry zawdzięczają przede wszystkim żyjącemu w I wieku n.e. Pliniuszowi Starszemu, który w swojej „Historii naturalnej” wymienił roślinę zwaną ligustrum – najpewniej ligustr pospolity (Ligustrum vulgare), jedyny występujący naturalnie na terenie Europy.


Nazwa ligustrum wywodzi się prawdopodobnie od łacińskiego ligare („wiązać”, „splatać”), z kolei nazwa ligustru popularna w starożytnej Grecji – spiraira – może pochodzić od greckiego speira („zwój”, „lina”).


Ligustr już w starożytności był znany jako roślina ozdobna, nadająca się na żywopłoty i łatwa w kształtowaniu, z tego też względu bywał niekiedy sadzony w ogrodach. Miał też pewne znaczenie w plecionkarstwie, a jego młode, giętkie pędy mogły być wykorzystywane jako materiał do wiązania. Mógł mieć również zastosowanie jako roślina barwierska, barwiąca na kolory żółty, brunatny, a nawet niemal zupełnie czarny.


Współcześnie wiemy, że ligustr jest rośliną trującą, jednak w przeszłości – zarówno w starożytności, jak i w czasach późniejszych – bywał często stosowany w leczeniu rozmaitych schorzeń. Według Pliniusza Starszego, jego sok miał korzystnie wpływać na ścięgna, stawy oraz niwelować chorobliwe uczucie zimna lub zimne dreszcze. Jego liście miały z kolei być powszechnie stosowane do leczenia przewlekłych wrzodów lub – po posypaniu ich odrobiną soli – do niwelowania bolesnych owrzodzeń w jamie ustnej. Owoce ligustru były używane do zwalczania choroby zwanej phthiriasis, która miała być wywoływana przez lęgnące się w skórze człowieka robactwo, a także do leczenia otarć i odparzeń na udach. Stosowano je też w leczeniu chorób układu oddechowego u kurcząt.


Współcześnie ligustr ma niewielkie znaczenie jako roślina lecznicza – może poza jego gatunkami naturalnie występującymi w Chinach, które są stosowane w tak zwanej tradycyjnej medycynie chińskiej.


#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #krzewy #historia #starozytnosc

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

e033f470-b29f-45b6-9b8c-e7af9f0490a9

Zaloguj się aby komentować

Dziś ciekawostka z cmentarnych zarośli Niektóre krzewy, początkowo sadzone w ogrodach i parkach jako rośliny ozdobne, trafiały z czasem także na cmentarze. Tak stało się też w przypadku śnieguliczki – co najmniej w pierwszej połowie XX wieku, a prawdopodobnie jeszcze wcześniej. Najczęściej rozmieszczano ją na obrzeżach cmentarzy, by tworzyła tam naturalne, zwarte żywopłoty.


Śnieguliczka zaczęła też odgrywać pewną rolę w przystrajaniu mogił. W czasach, kiedy zdecydowana większość grobów nie miała kamiennych pomników, porządki przed świętem Wszystkich Świętych ograniczały się często do odchwaszczenia grobu, posypania go z wierzchu czystym piaskiem i obłożenia go jedliną. W niektórych regionach dodatkowo układano na takich mogiłach krzyże z owoców śnieguliczki – taka dekoracja była nie tylko estetyczna, ale i zarazem całkiem trwała, bo owoce tego krzewu mogą przetrwać praktycznie całą zimę. W dodatku ich biel mogła mieć też znaczenie symboliczne, na przykład wiązać się z czystością.


Miejscami takie praktyki przynosiły dość nieoczekiwane, choć jak najbardziej naturalne konsekwencje. W miarę jak dany grób, część cmentarza lub nawet cały cmentarz pogrążał się w zapomnieniu i zaniedbaniu, mogiły zaczynały stopniowo zarastać śnieguliczką, która powyrastała z układanych na nich owoców.


Zarośla śnieguliczki napotkane w nietypowym miejscu – na przykład w środku lasu, gdzie normalnie raczej nie powinna rosnąć – mogą niekiedy wskazywać na to, że znajdował się tam kiedyś cmentarz. Podobnym wskaźnikiem bywa też lilak (Syringa vulgaris), również chętnie sadzony w przeszłości w pobliżu grobów.


#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #krzewy #zwyczaje #cmentarze

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

b43c729d-c4ff-4237-9259-a27a4430a9e4
bishop

Tydzień śnieguliczki trwa w najlepsze :D

Piechur

Moja babcia do dzisiaj jak chodzi na spacery, to zrywa kilka kuleczek i rzuca na ziemię, żeby rozdeptać. Ciężko jej chodzić, ale to zawsze sprawia jej mnóstwo radości

Apaturia

@Piechur Zabawa śnieguliczką łączy pokolenia

zuchtomek

@Apaturia Wchodzisz rano na hejto, pyk wjeżdża ciekawostka, a koło 12 jedziesz na zlecenie i okazuje się, że krzak, który mijasz od 10 lat i nigdy nie zwracałeś uwagi to właśnie śnieguliczka xD


Spotkana na skraju miejskiego parku.

2130265a-6527-4843-9ba7-f3a59e8e9cdd
Apaturia

@zuchtomek Teraz będziesz ją rozpoznawał na każdym kroku, zwłaszcza w sezonie jesienno-zimowym to charakterystyczny krzaczek

zuchtomek

@Apaturia Tym bardziej mnie dziwi, że wcześniej go nie zauważyłem, bo generalnie coś tam florą lokalną staram się interesować xD


Ale tak - teoria + praktyka jednego dnia, nie da mi o niej zapomnieć na pewno

Zaloguj się aby komentować

Śnieguliczki mają przeważnie białe owoce - ale nie tylko, bo różne som Te "różne" są przede wszystkim różowe, a wiele z nich można spotkać w ogrodach, parkach i w pasach zieleni, gdzie są sadzone jako rośliny ozdobne.


Śnieguliczka Doorenbosa (Symphoricarpos x doorenbosii), hybryda wyhodowana z kilku różnych gatunków, ma w zależności od odmiany białe, białoróżowe lub różowe owoce. Odmiana zwana Mother of Pearl (pierwsze zdjęcie) ma największe owoce spośród wszystkich ogrodowych śnieguliczek.


Kolejną popularną hybrydą jest śnieguliczka Chenaulta (Symphoricarpos × chenaultii) wyhodowana we Francji w 1912 roku. To niski krzew o drobnych listkach, który dość często można spotkać w miastach w pasach zieleni. Ma niewielkie owoce w kolorze jasno- lub ciemnoróżowym (drugie zdjęcie), a odmiana Brain de Soleil wyróżnia się dodatkowo intensywnie złotożółtymi liśćmi.


Śnieguliczka koralowa (Symphoricarpos orbiculatus), zwana też mąkoliną, rośnie naturalnie we wschodniej i środkowej Ameryce Północnej, ale jest też uprawiana jako roślina ogrodowa. Ma drobne, różowe lub czerwonawe owoce (trzecie zdjęcie).


Chińska śnieguliczka Symphoricarpos sinensis ma najciemniejsze, niebieskoczarne lub niemal zupełnie czarne owoce (czwarte zdjęcie) – jest jednak rzadka i występuje jedynie lokalnie w środkowych i południowych Chinach.


#ciekawostki #przyroda #natura #ogrodnictwo #rosliny #krzewy

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

a67504fa-4892-459a-a37f-5f4e4ee185e3
066b4085-7c5c-482f-87e6-d4ced11da98b
471a1c03-caa0-491d-bc01-f4b27e94ab56
26b33a37-e56a-48a3-a585-cd90552ad7a0
moll

@Apaturia jednak białe najładniejsze

Apaturia

@moll Też mam takie wrażenie

Zaloguj się aby komentować

Co ma wspólnego osiedlowy krzak z pierwszą amerykańską wyprawą lądową na zachód? Otóż całkiem sporo


Śnieguliczka białojagodowa (Symphoricarpos albus) , choć występuje u nas dość powszechnie i w wielu miejscach jest nieodłącznym elementem zieleni miejskiej, nie pochodzi z naszego kontynentu – jest przybyszem z Ameryki Północnej i tam właśnie, na początku XIX wieku, rozpoczęła karierę jako krzew ozdobny.


Podczas słynnej amerykańskiej ekspedycji Lewisa i Clarka do wybrzeży Pacyfiku, która miała miejsce w latach 1804 – 1806, pozyskano wiele okazów botanicznych. Wśród nich znajdowały się między innymi nasiona dziko rosnącej śnieguliczki, które Lewis zebrał i zabezpieczył w regionie rzeki Kolumbia. Przekazano je następnie prezydentowi Thomasowi Jeffersonowi, który z kolei przesłał je zaprzyjaźnionemu ogrodnikowi i szkółkarzowi, Bernardowi McMahonowi z Filadelfii – był on w pewnym sensie mentorem Jeffersona w sprawach związanych z botaniką.


W ciągu kilku następnych lat McMahon wyhodował z nasion krzewy i rozmnożył je, a z uwagi na ich urokliwe, białe owoce nadał roślinie angielską nazwę snowberry-bush („krzew śnieżnej jagody”). Okazało się, że krzaczki rosną dzielnie, nie są wymagające, łatwo się rozmnażają i na dodatek cieszą oko – idealne, żeby wypromować je jako roślinę ozdobną.


Do Europy, a konkretnie do Anglii, pierwsze nasiona śnieguliczki zostały sprowadzone w 1817 roku. Krzew bardzo szybko stał się tam popularną nowością, w szczególności w ogrodach otaczających zamożne posiadłości. Do Polski śnieguliczka trafiła jako roślina ozdobna w 1824 roku, a z czasem – jako uciekinier z upraw – zaczęła dziczeć i zadomawiać się na nieużytkach, na przydrożach i na skrajach lasów, stając się miejscami gatunkiem inwazyjnym.


#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #krzewy #ogrodnictwo #historia

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

0fe0411f-466c-449d-9efc-016d852a62eb
Wrzoo

@Apaturia Najlepsze do nadeptywania.

Zaloguj się aby komentować

Od środka też jak śnieg Mogłoby się wydawać, że owoce śnieguliczki białojagodowej (Symphoricarpos albus) kojarzą się ze śniegiem po prostu dlatego, że tworzą na gałęziach białe skupiska, szczególnie wyraźnie widoczne jesienią i zimą, kiedy krzew traci liście.


Wystarczy jednak obrać lub rozkroić owoc, a zaraz stanie się jasne, że śnieguliczka przypomina śnieg nie tylko z zewnątrz, ale także od wewnątrz. Mezokarp (czyli potocznie miąższ) otaczający jej nasiona wygląda jak zmrożony – jest biały, gąbczasty, a na dodatek lekko iskrzy się w świetle jak prawdziwy śnieg.


#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #krzewy

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

a5c3ae32-12db-4dda-8e49-71961628bf4a

Zaloguj się aby komentować

Folia bąbelkowa z czasów dzieciństwa Owoce śnieguliczki białojagodowej (Symphoricarpos albus) są popularnie znane z tego, że po rozdeptaniu „strzelają” w charakterystyczny sposób.


Okazuje się, że zabawa w ich rozdeptywanie, rozgniatanie lub rzucanie jest w pewnym sensie uniwersalnym elementem dzieciństwa w wielu regionach Ameryki Północnej i Europy. Dzieci w krajach anglojęzycznych znają owoce śnieguliczki między innymi jako popberries czy throwberries, w Szwecji – jako Smällbär, w Niemczech – jako Knallerbesen.


Najpopularniejszą zabawą jest rozdeptywanie „strzelających” owoców, ale we wspomnieniach niektórych osób pojawia się też rzucanie nimi w inne dzieci, układanie z nich linii lub innych wzorów na chodniku, lub nawet wydmuchiwanie ich przez rurkę w stronę okien sąsiadów. W Irlandii, gdzie owoce śnieguliczki są popularnie znane jako billy busters, wariantem zabawy jest rozgniatanie „strzelającego” owocu tuż przy uchu, przypuszczalnie po to, by trzask wydawał się jak najgłośniejszy.


W przeszłości krzewy śnieguliczki były często sadzone w pobliżu placów zabaw, przedszkoli i szkolnych boisk, i wciąż często można je tam spotkać. Współcześnie jednak, z uwagi na to, że owoce śnieguliczki są trujące , unika się sadzenia jej w takich miejscach – względnie zaleca się przycinanie jej tak, by nie owocowała.


#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #krzewy #ogrodnictwo #dzieci #dziecinstwo

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

d33abcb1-3c0d-47cb-af90-cc15050e95c2
ismenka

U mnie nikt na to nie mówił śnieguliczka tylko purchawka - tak, po latach wiem, że to zupełnie co innego. Widocznie któryś dorosły raz źle powiedział albo dziecko źle skojarzyło, a nazwa się spodobała (fajnie brzmi)i rządziła na moim podwórku.

Tapporauta

Ładnie brzmiące "popberries" vs niemieckie "knallerbsen", ehh kto ich tak skrzywdził XD

RogerThat

Patrz pan, trująca, a nie przypominam sobie, żeby to ktokolwiek jadł, mimo że miałem tego sporo wokół. A teraz takie dziecko ma wycięte to, nie pozna, kiedyś zobaczy, zje i tragedia gotowa.

Zaloguj się aby komentować

Popkornowiec (Kukuridznium Prazlinosum)

Popularny krzew sadowniczy, zwyczajowo nazywany także popkornem – gatunek krzewinki z rodziny półko sklepowych.

Zazwyczaj na przełomie stycznia i lutego obficie owocuje, co może każdy z was zaobserwować poprzez wzmożoną jego obecność na sklepowych półkach. W tym okresie paczkowanego popkornu jest zdecydowanie najwięcej, jest on też najświeższy. W innych okresach roku popkorn również jest dostępny, jednak są to partie sezonowane w mrożniach, dlatego smak nie jest najlepszy.


Krzewy osiągają wysokość około 80-140cm wysokości, gałązki obłe i owłosione.


Występuje głównie na torfowiskach i bagnach na terenach Zalesia i Sosnowca. W odróżnieniu od większości roślin, zapewnia prace sezonowe Huopom właśnie w styczniu i lutym. Owoce Popkornowca zawierają witaminy oraz kwasy organiczne. Jest rośliną żywicielską chronionego motyla modraszka bagniczka.


#przyroda #krzewy #popkorn

299a48fa-d031-481a-8675-07ddc23e567a
monke

Jeśli się nie mylę to jest to śnieguliczka. Jagody śnieguliczki chętnie zjadane są przez ptaki i stanowią dla nich cenne źródło pożywienia w czasie zimowych miesięcy. Jednak należy uważać by żaden bombek ich nie zjadł gdyż są trujące.

917d161a-96f4-4453-b885-904c8603b3cd

Zaloguj się aby komentować