Kiedy państwo rekwiruje ogrodzenia
W 1940 roku, w czasie II wojny światowej, Winston Churchill mianował ministrem produkcji lotniczej, a rok później ministrem zaopatrzenia, Lorda Beaverbrooka – polityka pochodzenia kanadyjskiego i zarazem potentata finansowego, właściciela kilku gazet. To właśnie on zainicjował słynną akcję zachęcającą społeczeństwo do przekazywania na rzecz państwa wykonanych z aluminium garnków, patelni i innych przedmiotów domowego użytku. Zgodnie z propagandą, uzyskany z nich surowiec miał wesprzeć produkcję brytyjskich samolotów bojowych. Zebrano tą drogą tysiące ton aluminium, choć jedynie część rzeczywiście została przetworzona i wykorzystana zgodnie z deklarowanym celem. Cała akcja miała bardziej wymiar propagandowy niż praktyczny, podnosząc morale ludności cywilnej i kształtując w niej przekonanie, że może realnie wesprzeć brytyjski przemysł zbrojeniowy i walkę z wrogiem.
Kolejną podobną akcją zainicjowaną przez ministerstwo była konfiskata wszystkich żelaznych bram, ogrodzeń i balustrad, które zostały wykonane po 1850 roku. Zgodnie z zapewnieniem ministerstwa, miały one zostać przetopione, a uzyskane w ten sposób żelazo miało zostać wykorzystane jako surowiec w przemyśle zbrojeniowym.
Za wyjątkiem obiektów o szczególnej wartości artystycznej lub historycznej, wszystkie bramy i ogrodzenia spełniające wymogi zaczęto usuwać i ładować na ciężarówki – wyznaczeni do tego zadania pracownicy posługiwali się często sprzętem do cięcia metalu, pozostawiając w miejscach dawnych ogrodzeń rzędy metalowych kikutów. Rekompensata oferowana przez rząd wynosiła około 25 szylingów za tonę materiału, co było kwotą bardzo skromną.
Do dziś nie wiadomo, co stało się ze skonfiskowanymi bramami i ogrodzeniami. Na pewno nie zostały w całości przetopione na żelazo w brytyjskich hutach, jak zapewniało ministerstwo – zebrane materiały przekraczały ich możliwości przerobowe. Podobnie jak w przypadku zbiórki aluminium, także ta akcja miała przede wszystkim znaczenie propagandowe, a jej najważniejszą rolą było podniesienie morale wśród obywateli. Najbardziej popularna jest chyba hipoteza oparta na opublikowanym w prasie doniesieniu z lat 70., według którego większość skonfiskowanych ogrodzeń została po cichu zrzucona do ujścia Tamizy i tam spoczywa po dziś dzień.
Co ma jednak do tego ligustr? Cóż, pozbawieni ogrodzeń mieszkańcy – nawet, jeśli nie mieli żalu do władz o ich konfiskatę – starali się szybko zastąpić je jakimiś łatwo dostępnymi, ale zarazem estetycznymi odpowiednikami. Tak się szczęśliwie złożyło, że krzewy ligustru świetnie się do tego nadawały, co spowodowało gwałtowny wzrost ich popularności. Trend ten szedł też w parze ze zdobywającą coraz więcej zwolenników ideą bardziej otwartej przestrzeni publicznej, w której wiktoriańskie ogrodzenia nie muszą już być wszechobecne.
Co prawda, część ogrodzeń po wojnie zrekonstruowano lub zastąpiono nowymi – jednak do dziś niejeden ligustrowy żywopłot w Wielkiej Brytanii przykrywa relikty metalowego ogrodzenia, które dekady temu przepadło nie wiadomo gdzie.
#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #2wojnaswiatowa #ogrodnictwo #krzewy #wielkabrytania
tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych
