386 + 1 = 387
Zapraszam na #piechuroglada
----------
Tytuł: Alita: Battle Angel
Rok produkcji: 2019
Reżyseria: Robert Rodriguez
Kategoria: #sciencefiction #akcja #przygodowy
Czas trwania: 122 min
Moja ocena: 5/10
W dystopijnej przyszłości pewien wybitny konstruktor, zajmujący się na co dzień naprawianiem usterek w mechanicznych protezach swoich pacjentów, odnajduje na wysypisku pozostałości cyborga, które postanawia przywrócić do życia.
Ten film jest dla mnie dowodem, że żadna ilość pieniędzy wydanych na szeroko rozumiane CGI, nawet jeśli samo w sobie się broni, nie uratuje filmu, który jest zwyczajnie kiepsko prowadzony. W Alicie wszystko jest postawione właśnie na efekty komputerowe, ale cała historia poprowadzona jest zbyt szybko, próbowano upchnąć zbyt wiele w zbyt krótkim czasie, przez co skaczemy od sceny do sceny nie przywiązując się za bardzo do tego, co się dzieje. Jest kilka wątków, z których żaden specjalnie mnie nie zainteresował. Zastanawiałem się czemu i ostatecznie muszę to zrzucić na karb niesamowicie wręcz drętwej interakcji pomiędzy bohaterami. W tym filmie nie ma życia, duszy, nie ma emocji, jest sztuczny do granic możliwości. Waltz jest okropnie drewniany, jego asystentka równie dobrze mogłaby być lampą, Connelly coś chyba próbuje, ale widać, że nie czuje scenariusza. Aktor grający Hugo budził we mnie jakiś dziwny instynkt mordu, jak dla mnie idealny przykład "punchable face", no ale to już subiektywne odczucie. Efekty były w porządku, to trzeba przyznać, jednak w mojej ocenie nie ratują tego obrazu. Nie pomaga też otwarta końcówka zapowiadająca co najmniej sequel, który jak dla mnie mógłby nigdy nie nastąpić. Polecam w sumie nie wiem komu, może fanom anime?
#filmy #kino #filmmeter
















