Siema,

Zwycięzców powinno być trzech ( @moll , @George_Stark i ja), jednak jak wiadomo nie ważne kto piorunuje, ważne kto liczy pioruny - tym też sposobem proponuję dzisiaj co następuje:

Rymy: pała - wała - przygoda - jagoda
Temat: autokorekta

Zachęcamy wszystkich do wspólnej zabawy Zasad można poszukać w poniższych tagach lub zapytać o nie w komentarzach. Powodzenia!

#naczteryrymy czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem
bernsteinka

Chciał Tomek napisać „Czy Jaga zdała?”, ale wyszło „Czy naga pała?”

Odczytał to Staszek, pomyślał: "Cóż to ma znaczyć?! Takiego wała!"

Napisał więc "Penis to przeszkoda", lecz poprawiło na "przygoda"

i w taki to sposób chłopca swego straciła piękna Jagoda

DiscoKhan

Pała wała przygoda jagoda


Bez mała trza rzec, kto miłością nie pała

Gdy zamiast wysłać komuś cyber-wała

Po angielsku leci kaczka, polska przygoda

Gdy piszesz "Chin", zabarwia się od tego jagoda

splash545

Kluczowe słowo zmienione na pała

Lecz ona (o dziwo!) nie pokazała mi wała

Przez autokorektę mnie czeka przygoda 

A dziewczyna ta ma na imię Jagoda

Zaloguj się aby komentować

701 + 1 = 702

Tytuł: Ania z Zielonego Wzgórza
Autor: Lucy Maud Montgomery
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 9/10

#bookmeter

Jak cudownie, że na świecie istnieje tak wiele rzeczy, które mogą się nam podobać.

Po zakończonej lekturze książki Miłość w czasach zarazy pana Márqueza postanowiłem rozpocząć dogłębne, choć teoretyczne, studia nad miłością. Zadaję sobie sprawę, że nie będzie to rzecz łatwa, a i pewnie nie będzie krótka, bo miłość – jak wiadomo – niejedna jest: miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, niezazdroszcząca jest, nieszukająca poklasku jest. No i tak dalej, bo inne też są. Na pierwszy ogień jednak, zainspirowany tym wpisem , postanowiłem wziąć na warsztat miłość radosną. To jest miłość koleżanki @KatieWee do Ani z Zielonego Wzgórza.

Przyznam się, choć ze wstydem, pogrążony niemal z tego powodu w otchłani rozpaczy, że trochę podszedłem do tej książki jak do żartu. No bo kto to widzioł, żeby tak duży i poważny mężczyzna, taki co to nawet kiedyś i Moby Dicka i Ulissesa przeczytał, a w planach to i Czarodziejską górę ma, na poważnie brał się za jakąś tam pensjonarską opowiastkę dla małych dziewczynek! Oj, ależ to była pomyłka!

Z pomyłek jednak, jak się okazuje, mogą wynikać fantastyczne rzeczy. Tak, jak to się stało i w Ani z Zielonego Wzgórza, której to bohaterka miała być chłopcem. Sierota ta, płci jednak żeńskiej, trafiła do Matyldy i Mateusza Cuthbertów w wyniku nieporozumienia. Rodzeństwo (przed lekturą byłem przekonany, że to małżeństwo, tak mi jakoś od czasów szkolnych to, niejedyne zresztą, błędne przekonanie w głowie zostało) to bowiem, z racji zaawansowanego już wieku potrzebowało pomocy w gospodarstwie. A do pomocy, do prac gospodarskich, to – wiadomo – dziewczynka nie nada się tak dobrze, jak chłopiec w wieku lat dziesięciu lub jedenastu. Kiedy Ania trafiła, w wyniku tej pomyłki na Zielone Wzgórze, to swoim urokiem osobistym sprawiła, że, choć całkowicie w sprzeczności z zamysłem praktycznym, a i na przekór opinii publicznej, Cuthbertowie postanowili ją jednak u siebie zatrzymać.

W czasie lektury czytelnik śledzi dorastanie Ani na Zielonym Wzgórzu. Jej relacje z opiekunami, rówieśnikami, no i z samą sobą. Bo Ania często popada w introspekcje, choć są to introspekcje jedyne w swoim rodzaju, zepchnięte w najgłębsze introspekcyjne głębiny, z których na światło dzienne wydobywa się na zewnątrz bądź to pogrążona w otchłani rozpaczy, bądź doprowadzona do królestwa szalonej ekstazy. To drugie – na szczęście – częściej. Wspaniale przerysowane zostało w tej książce dziecięce postrzeganie świata i siebie samej! A może wcale nie przerysowane, a tylko przez autorkę zauważone? Tak czy tak, energia (każdy jej rodzaj!) emanująca z Ani nie zostaje wypromieniowana w próżnię. Ania wniosła bowiem do domu i życia Cuthbertów (ale nie tylko, bo też i do życia starej panny Józefiny Barry, na przykład) coś, czego tam okropnie brakowało, a z czego postaci te nie zdawały sobie sprawy – ten brak uświadomiły sobie dopiero później. Tak jak Matylda, do której pewnego razu dotarło, że przed przybyciem Ani jej życie było niepełne. Ania wniosła w to życie swoją radość i fantazję. A autorce, pani Montgomery, udało się to wszystko we wspaniały sposób zaprezentować. Charaktery postaci, utrzymywane bardzo konsekwentnie, a jednak ciągle rozwijające się, to tylko jedna z rzeczy, jakie w tej lekturze zachwycają. Mógłbym się w zasadzie rozwodzić nad techniczną stroną tego, jak Ania z Zielonego Wzgórza jest napisana (a jest napisana wspaniale – pani Montgomery świetnie operuje narzędziami naracyjnymi, które zostały opisane i usystematyzowane kawałek dopiero po publikacji jej dzieła), ale myślę, że nie ma sensu. Taka analiza mogłaby zaburzyć niewinny i naiwny odbiór tej książki. Szkoda by było. Niech mi po niej zostanie sam czysty zachwyt!

Tam były, w związku z tą książką, jakiś czas temu dyskusje na temat przekładu. Wydano nawet nowe tłumaczenie, ponoć bardziej wierne, pod tytułem Ania z Zielonych Szczytów. Ja czytałem to stare, z czego bardzo się cieszę, bo i język polski w tym przekładzie użyty jest w najpiękniejszej swojej wersji. Kiedy czytam takie sformułowania jak: ametysty mogą być duszami fiołków albo całe zdania, jak: Ania siedziała po turecku na dywaniku przed kominkiem, patrząc w radosny blask z klonowych polan, skąd sączyło się ciepło słońca nagromadzone przez całe stulecia letnich sezonów, to mnie samemu się robi ciepło na sercu. Nie wiem czy nowe tłumaczenie jest lepsze czy gorsze. Ale to, które ja czytałem, autorstwa pani Ewy Łozińskiej-Małkiewicz, jest obłędnie fantastyczne!

A poza tym? Świetne pokazany pewien rodzaj hipokryzji chyba nawet, związanej z całą tą kurtuazyjną otoczką kontaktów międzyludzkich i jego wspaniałe przełamywanie. Sposobem radosnym, naturalną lekkością bycia, a nie jakimś złośliwym byciem na siłę na przekór. No coś pięknego! Tak, potraktowałem tę książkę jako żart, podszedłem do niej strasznie stereotypowo, a okazało się, że to ona sobie trochę ze mnie zakpiła. Bo nawet nie zdążyłem jeszcze stu stron przeczytać, a już kilka razy łza mi się w oku zakręciła – tak ze śmiechu, jak i ze wzruszenia. Podobne odczucia miałem przy lekturze Przeminęło z wiatrem pani Mitchell – tam byłem nastawiony na ckliwą historyjkę o miłości, a dostałem pełnokrwistą powieść obyczajową. Wniosek? Warto kierować się stereotypami. Bez tego człowiek nie przeżywałby takich wspaniałych zaskoczeń!

I jeszcze jedna rzecz na koniec. To, co mi z tej lektury na pewno zostanie: postawa Ani skojarzyła mi się bowiem ze zdaniem, które mój przyjaciel, a zarazem jeden z największych (choć zupełnie niszowych) artystów, z których twórczością miałem przyjemność obcować, powiedział w jednym z nielicznych wywiadów, do których dotarłem: Dla mnie to jest esencja życia: uczyć się czerpać przyjemność (niezgrabnie brzmi to zdanie po polsku, ale oddaje sens; jego angielskie tłumaczenie z hiszpańskiego – którego nie znam na tyle, żeby zacytować, ale doceniam piękne brzmienie – brzmi lepiej: For me, this is the essence of life: learning to enjoy; zresztą, jeśli ktoś byłby zainteresowany, cały wywiad można znaleźć tutaj ). No bo, czego jak czego (na pewno nie geometrii!), ale czerpania przyjemności z życia, to od tej rudowłosej gówniary akurat można się całkiem nieźle nauczyć.
042f5568-06a9-4bd2-9f63-c14ac658813a
Endrius

@George_Stark 

>Learning to enjoy

(life)

Trochę zbyt dosłownie to przetłumaczyłeś imo tu chodzi o radość, radość z życia.

Kobiety właśnie w takich historiach są najlepsze i mi też te książki się podobały z tego co pamiętam (choć zdaje się, że całego cyklu nie przeczytałem, przeczytałem tyle ile akurat było w bibliotece). Słuchałem kiedyś podcastu kilku kobiet piszących sf i one tam kolektywnie doszły do wniosku, że mężczyźni nie rozumieją ich twórczości i muszą się jeszcze "oczytać z ich stylem", że nie rozumiemy (mężczyźni) ich wrażliwości itd. a przeważnie to polega na mieszaniu jakichś guseł do teoretycznie SF.

No nie, większość z nas lepiej rozumie granicę między sf i fantasy i świetnie rozumiemy tę wrażliwość kiedy ona jest na miejscu - tak jak w Ani z Zielonego wzgórza. Zwłaszcza kiedy artysta umie pięknie to opowiedzieć, poprowadzić czytelnika jak zrobiła to Lucy M. Montgomery.

George_Stark

@Endrius 

No przetłumaczyłem to zdanie na szybko, jota w jotę i tyle. Jak będę miał chwilę i będzie mi się nudzić, to spróbuję je, w ramach zabawy językiem, oddać jakoś zgrabniej.


EDIT: I tak, masz rację z tą "raczej radością". Z tym że przyjemność i radość życia, przynajmniej dla mnie, a, znając Christiana, to i dla niego, są niemal tożsame.

Zaloguj się aby komentować

Drodzy!

W naszej kawiarence #zafirewallem , jedynym miejscu na świecie, gdzie nasza #tworczoscwlasna bywa klasyfikowana jako pełnoprawna #poezja , dziś bawimy się ciut agresywniej niż zwykle. Odbywa się tutaj bowiem bitwa! Bitwa #nasonety !

Ponieważ, wbrew temu sloganowi reklamowemu powyżej, nie chciałbym żeby to nasze układanie sonetów przerodziło się w jakieś prywatne wojenki i docinki, to, w ramach konkursu (który nie ma jeszcze ustalonych zasad, ale tym zajmiemy się później), ułożyłem (zgięty w obwarzan), jako odpowiedź na wyzwanie w postaci sonetu di proposta , sonet di risposta, kompletnie ignorując wszelkie zaczepki, złośliwości i wycieczki personalne ze strony autorki tamtego paszkwilu. Oto i co mi wyszło:

Kur wolność

W stołecznym kurniku niebawem rewolucja ruszy.
Z grzebieniem czerwonym, niczym polne maki,
pan Kogut zebranie otwiera, pieje prosto z duszy:
– „Precz z chowem klatkowym! Za mną marsz, kuraki!”

– "Poruszenie wielkie, aż na całej grzędzie,
a i może dalej" – Lady Sussex tak gdacze –
"wywołało płomienne Koguta orędzie:
w świecie kur bowiem wnet będzie inaczej!"

– „Tak-tak! Ko-ko!” – „Racja, Kwoko!” – „Źle się u nas dzieje!” –
pomiędzy kurami takie słowa padły.
– „Lepiej mi się znosi, gdy se poszaleję
na zewnątrz, w słoneczku, kiedy dzionek ładny.

A więc, wrodzy hodowcy, raz jeszcze powtarzam:
jajko lepiej smakuje, gdy się w piachu tarzam!"

=====

Nie byłbym jednak sobą, gdybym zrezygnował z tak pięknie nadarzającej się okazji do tego, żeby kogoś uszczypnąć w pachę, więc, z tego rozpędu przy płodzeniu sonetów, urodziły mi się bliźniaki. Poniżej młodszy brat tego, który powyżej. A, ponieważ ten poniżej (w odróżnieniu od tego powyżej) jest poza konkursem (który nie ma jeszcze ustalonych zasad, ale tym zajmiemy się później), czyli, inaczej mówiąc: nie jest zawodowy (to od zawodów, nie od zawodu, bo poetą zawodowym nie jestem; chyba, że ktoś się na nim zawiedzie i tym samym uczyni go zawodowym, ale wtedy to jeszcze inaczej), pozwoliłem sobie (w ramach licentia poetica) przedłożyć polot pointy nad reżim zasad. Wobec powyższego dwa ostatnie wersy nie rymują się z pierwowzorem, a tylko korespondują z nim treścią. No i niektóre rymowane słowa się powtarzają. Jak to jednak mówią: cel uświęca środki.
Proszę:

Wypachaj się!

Paszkwil na mnie wysmarowała! I się jeszcze puszy!
Czekaj, ty cholero! Ze mnie nie leszcz taki,
co to by po sobie spuścił tylko uszy
i skomląc, tam umknął, gdzie zimują raki!

Męczy mnie to okropnie, jak odcisk na pięcie,
więc siadam nad rispostą i… z bezsilności płaczę!
I prawda do mnie dociera, i już wiem, co będzie:
tak jak ślepy gówno*, tak triumf swój zobaczę!

Słabości zwietrzyła moment: Boże, co się dzieje?!
Buła leci na dziąsło, w szał wpadła zajadły!
I tak mnie okłada, pysk mi już sinieje!
Leżę znokautowany, całkiem z sił opadły.

A gdym już na łopatkach: dusi mnie kolanem
i upokarza do końca, bijąc bakłażanem.

=====

Przypisy:
*jak ślepy gówno […] zobaczę – jest to nawiązanie do starego dowcipu z czasu dziecięctwa autora: Idzie niewidomy przez las. Co chwilę się potyka, włazi na drzewa, generalnie iście mu to iście nie idzie. Kiedy jednak natrafia na sarnie bobki na środku ścieżki, zgrabnie je omija. Jaki z tego wniosek? Ślepy gówno widzi.

=====

– No dobra, wiersze fajne, ale o co chodzi? – może ktoś zapytać. I będzie miał rację!
– Już wyjaśniam – odpowiem. – A raczej odsyłam do wyjaśnienia, bowiem zostało to już wyjaśnione tutaj . Ładnie nawet, graficznie. I zupełnie jasno.

=====

Z poważaniem,
G. Stark
UmytaPacha

@George_Stark pierwszy sonet powinien stać się hymnem ekologicznej kurkarni @conradowl xD

a drugi legancki bo dokonuję przemocy uzasadnionej stratą, przypominam, 264 złotych

George_Stark

@UmytaPacha 


przypominam, 264 złotych


Pamiętam. Ten motyw zachowałem na drugą księgę Pana Jerzego.

UmytaPacha

@George_Stark bardzo dobrze ( ͡° ͜ʖ ͡°)

i gratsy, Panie Twórco

6c4abd47-378c-4d42-ab95-000c618771c6
splash545

Kolejna dawka motywacji, żeby napisać swój Podobają mi się oba

George_Stark

@splash545 Dziękuję.

I powodzenia. I radości z pisania!

Piechur

Kur wolność

xD Świetny sonet

George_Stark

@Piechur


Dziękuję!

Czyżby Pan docenił celową przewrotną kolejność słów w tytule?

Piechur

@George_Stark Mam nadzieję, że byłem w stanie wyłapać wszystkie smaczki i nic się nie zmarnowało, a co mi z gęby wypadło niech wydziobie szanowna lady

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Wydawnictwo MAG prezentuje drugi tom trylogii Imperium Wilka. "Tyrania wiary" Richarda Swana w sprzedaży od 9 lutego 2024 roku. Wydanie w twardej oprawie obejmuje 448 stron, w cenie detalicznej 55 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.

Tyrania wiary to epicki sequel bestsellerowego debiutu na liście Sunday Times, Sprawiedliwość królów, w którym sir Konrad Vonvalt – najpotężniejszy i budzący największy lęk cesarski Sędzia – musi stawić czoło rosnącemu zagrożeniu dla Imperium.
Praca Sędziego nigdy się nie kończy.

Bitwa o Galen's Vale dobiegła końca, jednak wojna o przyszłość Imperium dopiero się rozpoczęła. Zaniepokojony pogłoskami o tym, że władza Magistratu słabnie, sir Konrad Vonvalt powraca do Sovy i przekonuje się, że stolica pogrążona jest w intrygach i szeptach o budzącej się rebelii. W Senacie Patrycjusze otwarcie wypowiadają się przeciwko cesarzowi, a fanatycy na ulicach głoszą tyrady o zemście.

Jednak rozprawienie się ze spiskowcami będzie musiało zaczekać, jako że wnuk cesarza został porwany… i to Vonvaltowi zostało powierzone zadanie uratowania zaginionego księcia. Ta misja zawiedzie Vonvalta – jak i jego sojuszników: Helenę, Bressingera i sir Radomira – na południową granicę Imperium, gdzie ponownie zmierzą się z fanatyczną furią Bartholomew Clavera i jego Templariuszy… jak i mroczną mocą o wiele bardziej przerażającą niż mogliby sobie wyobrażać.

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #mag #fantastyka #fantasy #richardswan #imperiumwilka
5692d3a6-e971-4cb7-84ca-a82d8162214f

Zaloguj się aby komentować

10/24

A JEŚLI BYŁ NIEGRZECZNY?

Albert poskrobał się po głowie.
–Kiedy byłem chłopcem, dostawało sie worek kości. Zadziwiające, jak dzieci ładnie się zachowywały pod koniec roku.

COŚ PODOBNEGO… A DZISIAJ?

Albert podniósł paczkę do ucha i potrząsnął.
–Brzmi jak skarpety.

SKARPETY.

–Albo welniany podkoszulek.

BEDZIE MIAŁ NAUCZKĘ, JEŚLI WOLNO MI WYRAZIĆ SWOJĄ OPINIĘ.

Terry Pratchett, Wiedźmikołaj

#uuk

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Drugi news / 09.12.2023

Dom Wydawniczy REBIS przedstawił plany na serię Wehikuł Czasu na początek 2024 roku. Do sprzedaży trafią:

23 stycznia 2024
Fred Hoyle - "Czarna chmura"

27 lutego 2024
R.C. Sherriff - "Rękopis Hopkinsa"

19 marca 2024
Arthur C. Clarke - "Ogród Ramy"

23 kwietnia 2024
Ken Grimwood - "Powtórka"

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #rebis #scifi #wehikulczasu #arthurcclarke #fredhoyle #rcsherriff #kengrimwood
28caafe9-1571-4c2b-8bbd-3c8e7bb60130
Fajna promocja w Empiku na książki historyczne. Z jednej listy można wybrać dwie książki za 55 zł, z drugiej dwie za 90 zł. Dużo solidnych pozycji.

https://www.empik.com/ksiazki/historia-na-prezent/dwie-za-55?searchCategory=31&productPoolId=145205&hideUnavailable=true&start=31&availabilitySeparable=24h

#ksiazki #czytajzhejto #historia
TheLastOfPierogi

@smierdakow jeżeli ktoś myślałby o Leśniewskim to nie róbcie sobie tego, serio. No i wiadomo, jak kupi się "Spowiedź Hitlera" to gdzieś na świecie płonie jedno archiwum państwowe.


Z takich mniej oczywistych polecajek to na liście za 55 PLN jest książka Forczyka o Krymie w II wojnie światowej, co ciekawe polskie wydanie ma dodatkowy rozdział o historii półwyspu po wojnie.


Na liście za 90 PLN jest historia wojen napoleońskich. Jeszcze jej nie czytałem, ale Mikaberidze to solidne nazwisko jeżeli chodzi o epokę. Może nie jest tak barwny jak Oleg Sokołow (który właśnie odsiaduje wyrok za morderstwo swojej studentki i kochanki), ale wydane wcześniej książka o bitwie pod Berezyną, Borodino i rosyjskiej kampanii Napoleona były świetnie napisana.

Zaloguj się aby komentować

#codziennyspiderman 162
a1ac3d93-00a3-402c-bd7e-40ace873638a
Mortadelajestkluczem

@erebeuzet-tezuebere Wyjdę na ignoranta, ale co to za panna?

Zaloguj się aby komentować

#ksiazki #nowosciksiazkowe #kiciochpyta #pytaniedoeksperta

Szukam dla babci dobrej biografii do czytania. Lub jakieś historie kobiet przedwojenne.

Ostatnio dostała o Marii Skłodowskiej napisaną przez jej córkę i bardzo jej się podobała.

Możecie coś polecić?
smierdakow

Babci może podpasować, relacje z życia ze wsi na początku XX wieku i między wojnami

cea0d694-be38-45fb-aed9-9df1bc2b6d86
moll

@smierdakow lubię, ale to mnie nie porwało. Biorąc pod uwagę hype na tę pozycję mocno się zawiodłam

moll

@monke To jest dobre, jeśli czasy drugowojenne wchodzą w grę - Christine. Powieść o Krystynie Skarbek


A jeśli historia w wersji fabularyzowanej to świetne są książki Philippy Gregory albo Ewa Stachniak „Katarzyna Wielka. Gra o władzę”

Zaloguj się aby komentować