Ten rok byl dla mnie chyba najgorszym dotychczasowym. Posypalo sie wszystko, co moglo sie posypac.
Od paru miesiecy probuje zbierac do kupy swoje zycie i jakos to ogarnac chociaz przypomina to proby ratowania wrobla ze skreconym karkiem po zderzeniu z oknem.
Anyways nie lamalam sie, bylam dzialna. Przelknelam utopiona budowe, przewalone oszczędności, sądy, bankructwo wykonawcy, rozpad zwiazku, zmiane pracy i miejsca zamieszania. Like a champ.
Kazdego dnia pracowalam z tym zeby sobie nie dac tego karku zlamac.
I wiecie co? Na swieta dostalam covida XD
I nie wiem czemu, ale samotne swieta w polaczeniu z ta chorobowo-goraczkowa bezsilnoscia mnie kompletnie zlamaly i pierwszy raz od roku od samego rana siedze i wyje jak bóbr, probujac wyc tak, zeby nie generowac kaszlu ^^
Z jednej strony to dobrze, bo w koncu sie emocjonalnie odblokowalam i cos poczulam a z drugiej nie pamietam kiedy ostatnio czulam sie tak bezradna, nieporadna i samotna. Nawet mi nie ma kto po leki pojechac.
Oby ten 2024 byl dla nas wszytskich, k⁎⁎wa, lepszy bo juz nie mam sily.
