
Jako mama trójki dzieci bardzo często spotykam się z deprecjonującymi lub wręcz poniżającymi komentarzami na temat rodzicielstwa, zwłaszcza wielodzietnego. Do tej pory starałam się nie reagować, choć każda taka sytuacja była dla mnie niezwykle bolesna. Szymon w swoim materiale pokazał, że to, co do tej pory miałam za moje subiektywne odczucie, jest jednak obiektywnym faktem. Obraz matki w naszej kulturze się zmienia -nie chodzi tu o to, że to nie każdej matki, tylko madek (tych złych), jak często tłumaczą życzliwi. Bo czy sama nie zostałam nie raz potraktowana jak madka, bo moje dziecko zaczęło głośno krzyczeć w miejscu publicznym, bo karmiłam je piersią w kącie w knajpie (przykryta specjalnym fartuszkiem), bo mam czelność mówić o tym, że moje dziecko ma ADHD (pewnie sobie załatwiłam papiery na niewychowanego bachora), bo idąc z trójką przedszkolaków po ulicy czasem wyglądamy jak jeźdźcy Apokalipsy (jeden brudny od loda, drugi chce siku i zaczyna sikać pod drzewko- nie wytrzyma do domu, a trzeci zaczyna uciekać, bo zobaczył coś ciekawego gdzieś w oddali), bo jestem dumna z tego, że z trójką dzieci ukończyłam studia, choć musiałam czasem przyjść z wózkiem na wykład lub z kilkulatkiem na egzamin ustny.
I nie chodzi o to, że rządami specjalnego traktowania i obsypywania kwiatami. Chciałabym tylko nie być poniżana za to, że podjęłam się niezwykle trudnego zadania wychowania nowych ludzi. Bo tak, jest to trudne zadanie- najtrudniejsze z jakim miałam do czynienia. Dlatego też nie jest wolne od potknięć i niepowodzeń. Szkoda, że przy każdym z nich czeka już stado sępów, by mi je wytknąć, obśmiać i traktować jak dowód na to, że żadna ze mnie matka, a zwyczajna madka.
#matka #macierzynstwo
