w stylu szermierczym parł na przód wojownik
wielu już poległo pod jego orężem
tak zacnym i srogim był mężem!
ściana wyrosła przed nim nagle
nie bał się Bociana -o diable!
krzyknął! - nie przynoś dzieci w te ciężkie od krwi czasy!
gdy lud walczy i ginie, bogacze brudzą atłasy
tymi, jak frykasy - wino do rana, z rozpustą, amnestią...
noc dopiero zapadła, podjął walkę z bestią
a bestia przynosi więcej i więcej
niewinnych na świat pożogi, lecz położy prędzej...
czekamy więc wszyscy, by dotrwać do rana
a jutro, gdy świt przyjdzie
a krew z wrogów wyjdzie
znów będzie mleko, ser i śmietana
ps. edytowałem, bo nie doczytałem, że ma być w kolejności