Zdjęcie w tle
cyberpunkowy_neuromantyk

cyberpunkowy_neuromantyk

Autorytet
  • 297wpisy
  • 1233komentarzy

Piszę o rzeczach związanych z cyberpunkiem na blogu: https://cyberpunkowyneuromantyk.blogspot.com/

Nowa Fantastyka 09/2024 #nowafantastyka


Słówko ode mnie: Jakich to fajnych czasów dożyliśmy, że w dniu premiery nowego numeru czasopisma ten jest już dostępny do pobrania na przykład w Legimi. Odpada konieczność biegania od kiosku do kiosku, bo numer jeszcze nie przyszedł albo co gorsza, został wykupiony przez innych zainteresowanych. Odpada czekanie na prenumeratę, której dostarczenie Poczcie Polskiej zajmuje od tygodnia (przy dobrych wiatrach) do nawet miesiąca - kiedyś zdarzyło się tak, że numer październikowy otrzymałem razem z listopadowym...


Niemniej prenumeratę i tak mam wykupioną, do czego gorąco zachęcam! : )


A teraz oddaję głos Redakcji:


„Przedstawiamy wrześniowe wydanie "Nowej Fantastyki" - jego okładkę zdobi grafika Piotra Sokołowskiego ilustrująca "Dori" - powieść z uniwersum "Metamorfa" Andrzeja Kwietnia.


Jako że nowy rok szkolny tuż za rogiem, gościmy na naszych łamach znakomitą postać - Przemek Staroń, uhonorowany tytułem Nauczyciela Roku, podzieli się z Wami przemyśleniami, jak zachęcać do fantastyki ludzi, którzy nie są do niej całkiem przekonani, a może nawet są jej niechętni.


Oprócz tego w dziale publicystyki znajdziecie wywiad z Istvanem Vizvarym - pisarzem, którego powieść "Lagrange. Listy z Ziemi" została wyróżniona tegoroczną Nagrodą Nowej Fantastyki (jest też nominowana do Nagrody im. Janusza A. Zajdla i Nagrody Literackiej im. J. Żuławskiego), zaś on sam został laureatem Nagrody im. Macieja Parowskiego.


Mamy też drugi wywiad - z aktorem Ismaelem Cruzem Cordovą wcielającym się w postać elfa Arondira w serialu "Pierścienie Władzy". A skoro jesteśmy przy fanfikach, warto sięgnąć po artykuł, który przygląda się bogactwu tańszej niż serial Amazona fanowskiej twórczości poświęconej postaci Lokiego w ramach Marvel Cinematic Universe.


Oprócz tego proponujemy kolejną odsłonę Lamusa (o "Władcy Grenlandii"), felietony, recenzje książek, komiksów i filmu oraz kolejne spotkanie z Lilem i Putem.


W dziale prozy przygotowaliśmy dla Was tym razem pięć opowiadań: trzy polskie (Paula Wanarska, Paweł Dybała i Wiktor Orłowski) oraz dwa zagraniczne (Ai Jiang i Valerie Valdes). Warto wspomnieć, że opowiadanie Jiang zostało nominowane m.in. do Hugo i Nebuli.


"Nową Fantastykę" możecie kupić w szanujących się kioskach i empikach, a także w księgarni stacjonarnej wydawnictwa Prószyński i S-ka przy ul. Rzymowskiego 28 w Warszawie. Niezmiennie najbardziej korzystną opcją kupna jest roczna prenumerata, którą możecie znaleźć w Gildii. NF jest też dostępna w Nexto oraz Legimi - w formatach czytnikowych epub i mobi oraz w pdf. Linki, tradycyjnie w pierwszym komentarzu. Przy okazji przypominamy o trwającej do końca miesiąca promocji roczników 2019-2021 na Legimi.


Bądźcie z nami!”


#ksiazki #czytajzhejto #fantasy #fantastyka #sciencefiction #legimi

a1225c1a-26c2-4acd-bf4f-fdd49911be12

718 + 1 = 719


Tytuł: Chcę twojego życia

Autor: Amber Garza

Tłumaczka: Kaja Gucio

Kategoria: kryminał, sensacja, thriller

Wydawnictwo: Marginesy

ISBN: 9788367022576

Liczba stron: 328

Ocena: 5/10


Niezbyt często czytam tego typu literaturę, ale za namową, oraz po przeczytaniu opisu, postanowiłem dać szansę tej książce. Po ukończeniu mam do niej ambiwalentny stosunek. 


Ostrzegam, że w niniejszej opinii zdradzam niektóre bardzo ważne informacje dla fabuły.


Zacznijmy od tego, co mi się spodobało, czyli historii. Osamotniona Kelly (mąż przyjeżdża jedynie na weekendy, syn wyjechał na studia) zupełnym przypadkiem dowiaduje się, że w jej mieście mieszka kobieta o identycznym imieniu i nazwisku. Dodatkowo druga Kelly umówiła syna do tego samego pediatry, do którego kiedyś „oryginalna” chodziła z swoim. 


Uruchamia to w głównej bohaterce niezdrową ciekawość odnośnie tego, kim jest jej młodsza imienniczka i czy na pewno jest dobrą matką, co prowadzi do coraz to śmielszych prób wejścia w jej życie: zakolegowania się, kupowania jej ubranek i rzeczy dla dziecka et cetera. 


Autorka mocno igra z czytelnikami, wykorzystując do tego narrację pierwszoosobową. Wiele ważnych dla historii szczegółów wychodzi dopiero z czasem, zresztą całkiem naturalnie, czym pani Amber miesza. Przykładowo: Kelly opowiada swojej przyjaciółce o nowej koleżance, jednakże ta pamięta, że Kelly w dzieciństwie miała epizod, podczas którego wymyśliła sobie towarzyszkę zabaw, którą, jak można się domyślić, widziała tylko ona. 


Siedzenie w głowie postaci, która może mieć nawrót choroby psychicznej, która może udawać, że coś istnieje, gdy w rzeczywistości już dawno tego nie ma, której myślom nie do końca można wierzyć, a w kontrze do jej słów/przemyśleń stoją jej przyjaciółka, mąż czy nawet terapeuta, to bardzo ciekawy koncept. Wprowadzający zamęt, ale zdecydowanie o to chodziło pani Amber. 


Jednakże uważam, że powieść została napisana co najwyżej przeciętnie. Nie jestem w stanie jednoznacznie wskazać, co przeszkadzało mi w stylu autorki. Niby poprawnie, ale jednak nie do końca i to coś nieustannie mi wadziło. 


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta

baa4ac46-c377-4769-a5c2-46820d90d21a

Zaloguj się aby komentować

Przez ostatnie dwa tygodnie miałem przyjemność mieszkać na terenie Parku Narodowego w drewnianym domku z dala od ludzi. W okolicach 21:00 całkowicie zachodziło słońce i wokół domku panowała nieprzenikniona ciemność - coś niesamowitego w porównaniu do życia w mieście, w którym bez przerwy coś świeci. Spokój, cisza - w pobliżu płynie rzeczka i to ona generowała największy „hałas”. Naprawdę, świetnie się spało bez nocnych krzyków pijaków za otwartym oknem, pisków opon przy nagłym hamowaniu, trąbienia klaksonem et cetera.


Jednakże pobyt w tej ostoi uświadomił mnie, jak bardzo męczą mnie ludzie.


Chociażby palacze, którzy nie potrafią powstrzymać się w Parku Narodowym, w którym zresztą panuje zakaz palenia papierosów. Człowiek idzie prawie że w dzicz, żeby nacieszyć się świeżym powietrzem, a czuje smród papierosów. Nawet zwrócenie uwagi nic nie daje - usłyszałem odpowiedź, że wiedzą, że nie można palić, ale i tak palili dalej. A najgorsze, że tylko raz widziałem, że ktoś zabrał niedopałek ze sobą. Co rusz można się natknąć na leżące pety na ziemi.


Tym bardziej, że znaki o zakazie palenia stoją co rusz. Ale też byłem świadkiem, że to nic nie daje. Nad jednym jeziorkiem jak byk stoi zakaz dokarmiania kaczek. Co robili ludzie? Dokarmiali kaczki. Hitem był dziad, który siedział TUŻ PRZED TYM ZNAKIEM i rzucał kawałki bułki.


Ludzie to też okropni śmieciarze. Naprawdę nie rozumiem, jak można wyrzucić coś ot tak i przestać przejmować się w momencie, kiedy to coś spadnie na ziemię. Idą objuczeni w pełne butelki wody czy innych napojów, biorą ze sobą jedzenie i zamiast zabrać ze sobą puste opakowania, które opróżnione są o wiele lżejsze, to nie, lepiej wyrzucić. Dramat. Resztki też są zostawiane, a potem byłem świadkiem, jak młody lisek podszedł do skupiska ławek, żeby dokończyć po turystach.


Męczy mnie też to, że nie potrafią chodzić. Mamy ruch prawostronny, prawda? Wielokrotnie spotykałem się z tym, że szedłem prawym skrajem ścieżki, a ludzie i tak leźli prosto na mnie, prawie że zmuszając mnie, żebym im ustąpił. O zajmowaniu całej szerokości ścieżki już nic nie mówię.


Trzeba też dodać kolejny brak poszanowania zasad panujących w PN, czyli zrywanie chociażby owoców leśnych. Zdaję sobie sprawę, że wyglądają bardzo kusząco, ale o to chodzi w Parkach Narodowych, żeby jak najmniej ingerować w naturalnie zachodzące tam procesy. Chociaż przy obecnym nawale turystów, trzeba by te tereny całkowicie odizolować, ponieważ nie da się upilnować wszystkich ludzi.


Nie rozumiem, dlaczego poszanowanie tak prostych zasad przychodzi ludziom z takim trudem. Czy są po prostu ignorantami, którzy mają wszystko gdzieś? Czy może nie operują na tyle rozwiniętym aparatem poznawczym, żeby zrozumieć co i jak?


#zalesie

RetroCoder80s

@cyberpunkowy_neuromantyk “Think of how stupid the average person is, and realize half of them are stupider than that.”

― George Carlin

Yes_Man

@cyberpunkowy_neuromantyk "Kraj piękny, tylko ludzie k⁎⁎wy"

Jaskolka96

@cyberpunkowy_neuromantyk to jest ból człowieka, który żył w "bańce" ludzi mądrych i empatycznych, że niestety w pewnym momencie dogania go rzeczywistość i zdaje sobie sprawę, że niesY ale takich jak ci, ktorymi był otoczony, jest mniejszość.

Ja zdałam sobie z tego sprawę dopiero na studiach. Większość ludzi niestety nie myśli lub myśli, ale tylko o własnej wygodzie.

Śmiecenie, palenie na przystankach autobusowych, nie sprzątnie po swoim czworonogu, nie używanie kierunkowskazów, przejeżdżanie na czerwonym świetle, tak że ci co mają zielone muszą czekać, wypluwanie gumy do żucia na chodnik... To wszystko nie wymaga wielkiego wysiłku, jest też w 100% zależne od jednej osoby, a jednak ta osoba często dla własnej wygody lub z braku pomyślunku robi te rzeczy. Tylko, że tych jednych osób jest wiele i robią to wielokroć. W ten sposób mamy chodniki zaplute, lasy i rowy zaśmiecone, trawniki zakupane, a na drogach jest niebezpieczne. Jedyne co możemy zrobić, to samemu dawać przykład.

Zaloguj się aby komentować

Nowa Fantastyka 08/2024


Trochę ode mnie: ostatnio na Facebooku pojawił się post z narzekaniami na ludzi narzekających na to, że „Nowa Fantastyka” nie ukazuje się w wersji elektronicznej, a jeśli już, to nie ukazuje się w czytnikowych formatach (epub i mobi). Z kolei gdy w końcu czasopismo pojawiło się w formatach czytnikowych, okazało się, że ludzie z tego nie korzystają. Tym bardziej, że na Legimi pojawiają się najnowsze numery (a powoli także archiwalne), nawet w pakiecie bibliotecznym (czyli darmowym!), a mimo to nie znajduje się trzydzieści osób, które by pobrały pojedynczy numer. A tych 30 pobrań wystarczyłoby, żeby opłacało się wrzucenie czasopisma na Legimi właśnie.


I trochę to przykre, że ogółem papierowa prasa powoli upada, a „Nowa Fantastyka” utrzymywana jest chyba tylko dzięki dobrej woli wydawcy (chociaż dzisiaj zauważyłem, że została podniesiona cena prenumeraty/egzemplarza). Tym bardziej, że na polskim rynku nie ma drugiego takiego czasopisma.


A teraz oddaję głos redakcji:


„Sierpniowe wydanie "Nowej Fantastyki" właśnie trafiło do sprzedaży - w papierze i w wersji czytnikowej (epub, mobi) oraz w formacie pdf. Nastrojową okładkę autorstwa Archv możecie podziwiać na załączonym obrazku. A co w samym numerze?


Niewątpliwą ozdobą wydania jest obszerna rozmowa z Nealem Shustermanem - znakomitym pisarzem, którego powieść "Żniwo" została wybrana Książką Roku 2023 w kategorii Science fiction, w plebiscycie serwisu Lubimy Czytać.

Wywiadów jest tu zresztą więcej, bo o swojej pracy opowiada nam także Magda Osińska - Polka, która wyreżyserowała odcinek serialu "Gwiezdne wojny: Wizje", zrealizowany przez legendarne studio Aardman - a także Jérémie Périn, czyli reżyser francuskiej animacji "Mars Express", o której przeczytacie w tym wydaniu.


Ponadto przyglądamy się fenomenowi serii "Felix, Net i Nika" i wspaniałemu fandomowi, który rozwinął się wokół tego popularnego cyklu Rafała Kosika (notabene, naszego stałego felietonisty, który dawno temu debiutował na łamach NF). Spojrzymy też na zjawisko self-publishingu wśród fantastów - z artykułu poznacie zalety i wady takiego sposobu wydawania.


W dziale opowiadań najgorętszym nazwiskiem jest Lavie Tidhar, a oprócz jego tekstu znajdziecie jeszcze sześć innych, m.in. Naomi Kritzer, Aleksandry Bednarskiej i Marka Kolendy.


Ponadto przygotowaliśmy dla Was tradycyjnie porcję felietonów, recenzji i nowe przygody Lila i Puta.


"Nową Fantastykę" możecie kupić w szanujących się kioskach i empikach, a także w księgarni stacjonarnej wydawnictwa Prószyński i S-ka przy ul. Rzymowskiego 28 w Warszawie. Niezmiennie najbardziej korzystną opcją kupna jest roczna prenumerata, którą możecie znaleźć w Gildii. NF jest też dostępna w Nexto oraz Legimi - w formatach czytnikowych epub i mobi oraz w pdf. Linki, tradycyjnie w pierwszym komentarzu.


Bądźcie z nami!”


#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #fantasy #fantastyka #nowafantastyka #sciencefiction

edc12f73-3492-457a-85f1-13c87162af4d
Jarosuaf

O kurcze, ostatnio sobie rozmyślałem, że chciałbym ją znowu czytać, a tu się dowiaduję, że na legimi jest, gdzie już mam abonament. Dziękuję za info! 😀

Yossarian

Czytałem F i NF od 1986 i mam w domu archiwum.


Ale ostatnie lata - co nie kupiłem, to opowiadania z Polski, z łapanki czy konkursu, jakość mierna.


Coś się zmieniło?

Zaloguj się aby komentować

„Crysis 3”


Nie spodobała mi się ta część. Teoretycznie na papierze powinien to być ogromny sukces: trójka łączy najlepsze elementy jedynki (bardziej otwarte lokacje) z najlepszymi elementami dwójki (feeling strzelania), jednakże twórcy zbyt mocno poszli w stronę serii „Modern Warfare”.


Nie spodobała mi się fabuła. W poprzednich częściach ceniłem sobie to, że byliśmy częścią czegoś większego - amerykańskiego wojska, a my byliśmy członkami jednostki specjalnej. W dwójce to było super, gdy walczyliśmy ramię w ramię z marines, którzy wbrew pozorom nie byli bezużyteczni i bez problemu potrafili zabić kosmitów (przy czym sami byli chyba nieśmiertelni :')).


W trójce zaś jesteśmy członkami ruchu oporu, który walczy z przeważającymi siłami wroga i... odnosi zwycięstwo, jakżeby inaczej, pomimo dużych strat. Do tego dialogi pomiędzy bohaterami... myślałem, że to wina polskiego dubbingu, który jest przeokrutnie słaby i ani trochę nie pasuje do tej gry, ale w angielskim moim zdaniem nie jest lepiej.


Sama rozgrywka była okej i uważam, że głównym winowajcom był po prostu przesyt - trójkę zacząłem tego samego dnia, w którym skończyłem dwójkę i przeszedłem ją w siedem godzin w dwóch posiedzeniach. Zdecydowanie zbyt dużo, ale chciałem to mieć za sobą.


Fajnie, że twórcy dodali łuk oraz bronie cepidów. Łuk jest najfajniejszą bronią - nie dość, że podstawowa strzała zabiła pomniejszym wrogów niezależnie od tego, gdzie trafimy, to oferuje jeszcze różne rodzaje strzał, którymi możemy razić przeciwników. Fajne urozmaicenie tym bardziej, że większość arsenału znamy z poprzedniej części.


Ponownie można ulepszać kombinezon, tylko tym razem nie DNA kosmitów, a tu i ówdzie porozrzucanymi ulepszeniami. Nie muszę chyba mówić, jak głupie jest to rozwiązanie, prawda? DNA z dwójki rozumiem, ale zestawy ulepszeń do bodaj ostatniego nanokombinezonu? Ktoś tu nie podumał.


Finalnie: nie grało się źle, fabuła mogłaby być znacznie lepsza, ale po świetnej dwójce nastąpił znaczny spadek jakości. Jak do dwójki chciałbym kiedyś wrócić, tak o trójce wolałbym zapomnieć.


#gry #steam #crysis

873743e2-7374-4560-9d9e-47f38ce93107
Amebcio

Mnie się podobał najbardziej remaster pierwszej części. Otwarta mapa, śliczne widoki, duża swoboda, ray tracing faktycznie pomaga, zastępując przestarzałe oświetlenie (i odziwo nie morduje wydajności jak bardzo jak w innych grach!!!). Całość działa na silniku crysis 2, z lepszym schematem sterowania niż oryginał. Miło się w to pykało, tylko walka z final bossem jest kiepska

Zaloguj się aby komentować

„Crysis 2”


To może być dosyć kontrowersyjna opinia, ponieważ... druga część spodobała mi się bardziej niż jedynka.


Jednocześnie rozumiem, dlaczego mogła zawieść fanów pierwszej części. Przeniesienie akcji z otwartych lokacji na tropikalnej wyspie do klaustrofobicznego Nowego Jorku mogło się nie spodobać - no, może nie aż tak zamkniętego, bo jednak część aren jest na tyle otwarta, by umożliwić przekradnięcie się, jednakże w porównaniu do pierwszej części wypada to dość blado.


Może nie podobać się także o wiele większy nacisk na akcję. Praktycznie co chwilę bierzemy udział w strzelaninach - jak wspomniałem wcześniej, można bez problemu się przekradać i walki omijać. Prawdopodobnie wiem, dlaczego została podjęta taka decyzja - „Crysis 2” ukazał się dwa lata po premierze „Call of Duty: Modern Warfare 2”, które było jednym wielkim rollercoasterem. Prawdopodobnie twórcy stwierdzili, że ówczesnemu fanowi strzelanek mogłaby nie spodobać się spokojniejsza rozgrywka znana z „Crysisa”. Tak mniemam.


Dla mnie było to w porządku - jestem fanem starej trylogii „Modern Warfare” i nie przeszkadzało mi, że „Crysis 2” poszedł w tę stronę. Tym bardziej, że jak wspomniałem wcześniej, wciąż oferował możliwość korzystania z niewidzialności i omijania potyczek, z czego często korzystałem. Chociażby pod koniec gry.


W drugiej części też o wiele szybciej mamy do czynienia z kosmitami, którzy zmienili kolor z niebieskiego na czerwony (więc są bardziej niebezpieczni). I rzeczywiście, na początku potyczki z nimi należały do wymagających, szczególnie na najwyższym poziomie trudności. Tym bardziej, że ludzi zabija się jednym strzałem w głowę, kosmici zaś są nieco bardziej odporni (chociaż snajperka i tak załatwia sprawę jednym pociskiem).


Dlatego też fajnie, że twórcy postanowili troszkę mieszać i po pierwszym dłuższym etapie wymian ognia z kosmitami, ponownie walczymy ze zwykłymi żołnierzami. Odczułem wtedy ulgę - bo jednak zabijanie ludzi było o wiele łatwiejsze.


Inteligencja przeciwników ponownie nie zachwyca. Ani trochę nie przejmują się tym, że ich towarzyszy umierają. Jasne, wchodzą w tryb alarmu, ale... nic to nie zmienia praktycznie i dalej można ich mordować po cichu.


Gramy jako Alcatraz - marines, który zostaje uratowany przez dobrze znanego nam Proroka. Tylko że sam Prorok niestety tego spotkania nie przeżył - strzelił sobie w łeb, żeby oddać głównemu bohaterowi swój nanokombinezon. W Nowym Jorku panuje pandemia wirusa, a po jakimś czasie miasto zostaje zaatakowane przez kosmitów i dzieją się złe rzeczy. Fabuła była całkiem w porządku - wiadomo, to strzelanka, więc oczekiwania są trochę mniejsze, ale historia na pewno nie sprawi, że będę o niej myślał wieczorami.


Nanokombinezon w drugiej części jest o wiele ciekawszy. Raz, że pomaga Alcatrazowi, informując go o różnych możliwościach taktycznych i ogółem w ograniczonym stopniu komunikuje się z nosicielem. Dwa, że odkryto, że potrafi wchłaniać DNA kosmitów, które służy do odblokowywania nowych funkcji pasywnych. Na przykład tryb pancerza zużywa mniej energii, nie słychać kroków w trybie niewidzialności i takie tam. Same tryby działają praktycznie identycznie co w pierwszej części, tylko część automatycznie - na przykład nie trzeba włączać tryby siły, żeby skoczyć wyżej, wystarczy dłużej przytrzymać spację.


Nie rozumiem za to decyzji odnośnie uzależnienia sprintu od energii. Tryb szybkości został ograniczony z powodu mniejszych lokacji, ale w jedynce wystarczyło go wybrać, by postać mogła troszkę szybciej chodzić. Dlatego sprint w dwójce powinien być „darmowy” tym bardziej, że w trybie pancerza i tak wolniej się biega.


Z tym wchłanianiem to też ciekawa sprawa, ponieważ każdy zabity kosmita zostawia DNA w różnej ilości, od 100 za najłatwiejszego przeciwnika po aż 2000 za najtrudniejszego i najrzadziej spotykanego. Jednocześnie trzeba się śpieszyć z zebraniem, ponieważ po zabiciu DNA utrzymuje się tylko przez pewien czas, a potem znika bezpowrotnie. Na szczęście DNA na spokojnie wystarczy nawet do odblokowania wszystkich pasywnych funkcji, ale i tak jednocześnie można korzystać z jednej na tryb.


A, finał także mi się bardziej podobał, ponieważ nie ograniczał się tylko do strzelania z wrogami. Większość końcowego etapu przeszedłem bez wystrzelenia pocisku - dopiero pod sam koniec musiałem zabić paru przeciwników, ponieważ fabuła nie poszłaby dalej.


Ach, przypomniało mi się też coś, na co narzekałem na początku gry. Ta jest w dużym stopniu oskryptowana (wina „Modern Warfare 2”?) i nawet jeśli się przekradamy po cichu przez pozycje wrogów, to i tak informują się nawzajem, że nas widzieli i że zmierzamy gdzieś tam. Albo jak idziemy niewidzialni, po czym włącza się cutscenka i atakuje nas przeciwnik. Zaburza to immersję.


W ogóle jest tutaj całkiem dużo cutscenek i QTE. Ale to wina czasów, w których powstała ta część. Tak samo jak znajdźki (suweniry, kluczyki do pojazdów, maile), których nie chciało mi się zbierać. Jak przypadkiem znalazłem, to brałem, ale nie szukałem ich specjalnie.


Grało się naprawdę dobrze. Najwyższy poziom trudności był wymagający tym bardziej, że pozbyto się szybkich zapisów z jedynki i gra zapisuje się jedynie po osiągnięciu checkpointa. Jednakże wystarczy grać troszkę uważniej/spokojniej, bez szarżowania na wrogów, i przestaje to być aż takim wyzwaniem. Przejście zajęło mi 9 godzin - na dołączonym screenie jest trochę krótszy, ale obawiam się, że nie liczył wszystkich powtarzanych fragmentów. :')


#gry #steam #crysis

292f8a35-87ca-4153-b506-18a5428b8a85
683d592c-b1fc-4ad5-81ad-010325f821b5
ErwinoRommelo

Crysis 1 to był kiedyś benchmark bardziej niż gra Xd

brain

No proszę. Po twojej "recenzji" pierwszej części i tego co ci się w niej podobało, myślałem że dwójka już ci się mniej spodoba. A ja również dwójkę wspominam najlepiej z całej trylogii. Najbardziej w tej części wkurzał mnie wspomniany Alcatraz, który jako główny bohater był po prostu słaby.

lakas14

Dla mnie „jedynka” była zdecydowanie najlepsza. Mogłem obkleić samochód ładunkami C4, rozpędzić się nim, wyskoczyć na jakimś kamieniu, tak żeby samochód spadł na budynek. Dach był zrobiony z blachy, więc samochód zapadł się do środka. A ja z dystansu odpalałem C4 i patrzyłem, jak kawałki dachu latały we wszystkie strony. Niesamowite! Każda kolejna część to już robienie z tego zwykłej strzelanki. Fizyka też była bardzo ograniczona w każdej kolejnej części. Trójka z polskim dubbingiem dała mi raka i do teraz się leczę.

Zaloguj się aby komentować

„Pentiment” to przecudowna gra, więc zróbcie sobie tę przyjemność i zagrajcie w nią. 


Nie będę ukrywał, że tematyka skrybów jest bliska memu sercu. Co prawda, do kaligrafii nie mam niestety cierpliwości oraz zdolności manualnych, ale regularnie piszę piórem (stalówka z obsadką) i sprawia mi to ogromną przyjemność, tak samo jak pisanie opowiadań czy opinii, jak chociażby ta. Z tego powodu moja ocena może być nieco zaburzona ze względu na poruszanie czułych strun duszy. :’) 


„Pentiment” opowiada historię alpejskiego miasteczka Tassing oraz górującego nad nim opactwa Kiersau na przestrzeni kilku dziesięcioleci i z perspektywy młodego artysty, Andreasa Malera, który przyjechał w celu pracy nad swoim arcydziełem. Po jego ukończeniu ma wrócić do Norymbergi, by zostać mistrzem i wziąć za żonę kobietę, której nigdy nie widział na oczy. 


Andreas gości u chłopskiej rodziny i codziennie pracuje w opactwie. Prowadzi prawie że sielankowe życie, które zostaje zakłócone przez barona, a później przez jego nagłą śmierć, o którą niesłusznie oskarżony zostaje mentor i przyjaciel artysty. Nie godząc się na taką niesprawiedliwość, Andreas bierze sprawy w swoje ręce i podejmuje się próby rozwiązania zagadki morderstwa barona. 


Jeśli ktoś ma skojarzenia z „Imieniem Róży” Umberto Eco, to jak najbardziej słusznie - Josh Sawyer jest wielkim fanem tej powieści, studiował również historię i od dawna miał ochotę stworzyć grę taką jak „Pentiment”. Całe szczęście, ponieważ powstało małe arcydzieło. 


Gra zachwyciła mnie od samego początku. Oprawa wizualna przypomina średniowieczne ilustracje w książkach, ba, cała gra to praktycznie książka - gdy główny bohater przechodzi do innej lokacji, towarzyszy temu przerzucenie kartki oraz szelest papieru. Gdy postacie mówią, słychać skrobanie pióra o papier, widać także momenty, w których atrament blaknie i po chwili jest znowu bardzo wyraźny - odnosi się wrażenie, jakby ktoś w tym właśnie momencie zapisywał ich słowa. Jeszcze różni się czcionka w zależności od wykształcenia/przynależności. Chłopi mają o wiele bardziej proste pismo niż mnisi. Świetna rzecz. Są nawet takie detale, jak zupełnie inny ogonek w literze „y” u jednej tylko postaci, uzasadniony jej pochodzeniem.


Jednym z najbardziej popularnych memów na subreddicie poświęconym tej grze jest ten o mężczyźnie czytającym książkę i mówiącym, że rozgrywka jest świetna. I to się zgadza - w grze nie ma dubbingu, prawdopodobnie ze względu na konieczność ograniczenia kosztów, ale dzięki temu powstał wspomniany wcześniej efekt pisania po papierze. To też jest fajne, ponieważ jak postać krzyczy, to słychać, że narrator mocniej przyciska pióro, a wokół słów pojawiają się kropki atramentu. I kolejna świetna rzecz - narrator czasem się myli i widać poprawianie słów, na przykład końcówki męskie na żeńskie et cetera. 


Rany, baaardzo podobają mi się takie smaczki.


Podobało mi się także przedstawienie średniowiecznej mentalności chłopów, mieszczaństwa i duchowieństwa. Niestety, nie posiadam aż tak dokładnej wiedzy historycznej, by móc ocenić wiarygodność, jednakże całość uważam za autentyczne - nic mi się tutaj nie gryzło. 


Sama rozgrywka nie jest wymagająca i rzeczywiście przypomina czytanie książki, ponieważ gra w większości opiera się na chodzeniu po lokacjach, rozmowach i wyborze opcji dialogowych. Dzięki temu można niejako wpływać na zachowanie Andreasa tym bardziej, że po niektórych opcjach pojawia się dymek z informacją, że dana osoba zapamięta to, co powiedzieliśmy. Prowadzi to do późniejszych prób przekonania - przykładowo: jeśli wyraziliśmy się kilkukrotnie negatywnie o życiu w klasztorze lub chwaliliśmy życie świeckie, będziemy mogli podjąć próbę przekonania młodej siostry zakonnej do wystąpienia z klasztoru. 


Rozgrywka podzielona jest też na pory dnia, podczas których pracujemy, jemy i śpimy. Same rozmowy nie przyspieszają czasu, jednakże podczas śledztwa możemy podjąć się kilku czynności, które zajmują trochę więcej czasu i przenoszą nas do kolejnej pory dnia. Czas jest ograniczony - na pierwsze śledztwo mamy zaledwie dwa dni i nie wystarczą, żeby zbadać wszystkie tropy. A jest ich trochę i potrafią być mylące - na tyle, że do samego końca nie byłem pewny, czy wskazałem odpowiednią osobę. 


Andreas po skończonej pracy musi udać się na posiłek i często jest zapraszany przez różne rodziny. Spodobało mi się, że wszyscy się wtedy zbierają i prowadzą rozmowy podczas spożywania potraw. Te też są różne, zależnie od zamożności gospodarzy. 


Na początku gry można dokonać paru wyborów dotyczących na przykład przeszłości Andreasa (co wpływa na jego znajomość różnych języków i odniesień kulturowych), jego charakteru, tego co studiował oraz ulubionych przedmiotów studiów. Czy ma to ogromne znaczenie dla przebiegu rozgrywki? Trudno powiedzieć, ponieważ przeszedłem grę tylko raz, jednakże według słów twórców wszystkie kombinacje rozwiązań et cetera można osiągnąć niezależnie od wyboru cech. 


Jako że gra opiera się na fabule, różnych zaskoczeniach i tym podobnych, nie chcę o niej więcej opowiadać, żeby nie psuć niespodzianek.


Przejście gry zajęło mi 20 godzin. Tytuł jest dostępny w abonamencie GamePass, z którego zresztą skorzystałem, jednakże myślę o tym, żeby kupić ją na Steamie na „własność”. Chciałbym kiedyś wrócić do tej wspaniałej przygody, ale muszę trochę odczekać, żeby zapomnieć większość fabuły. :’) 


#gry #steam #ksiazki

ab4e24b4-8d26-4004-9eec-cfb485732d46
57037e66-9fe7-4e05-a48d-61169005c202
960b5ad4-f564-4b90-8520-9caf0be02030
Neq

@cyberpunkowy_neuromantyk nie mój klimat. Długie dialogi wolę czytać w książkach.

mnchk676

Zgadzam się, naprawdę świetna gra. Dodam jeszcze od siebie, że w dialogach pojawiają się pojęcia historyczne, religijne, kulturowe i inne, które niekoniecznie są każdemu znane. Np. „Landsknecht”, czy „Perchta”. Takie wyrażenia są podkreślanie i po kliknięciu na nie, gracz dostaje objaśnienie na ich temat. Dzięki temu można też się czegoś przy grze nauczyć.

GrindFaterAnona

@cyberpunkowy_neuromantyk już widzę, ze czytanie tej czcionki to będzie droga przez mękę i 80% fabuuły skipnę

Zaloguj się aby komentować

Crysis


Gdy przechodziłem „Titanfall 2”, w którym gracz może skorzystać z niewidzialności, by zakradać się do wrogów i ich po cichu eliminować, przypomniałem sobie o serii „Crysis”. W dzieciństwie nie było jak zagrać przez wysokie wymagania sprzętowe, więc postanowiłem to nadrobić już w dorosłym życiu, kiedy mam troszkę lepszy sprzęt.


Przede wszystkim okropecznie podoba mi się koncept quasi-Predatora: nanokombinezon umożliwia szybsze bieganie, wyższe skoki oraz silniejsze uderzenia, wzmocnienie pancerza, który potrafi przyjąć wtedy więcej pocisków czy wspomnianą niewidzialność. Nanokombinezon ma ograniczony zasób energii - wciąż gramy człowiekiem, tylko bardziej sprawnym.


Naszymi przeciwnikami są Koreańczycy (na najwyższym poziomie trudności nawet mówią po koreańsku - świetna opcja!), którzy przeraźliwie boją się Nomada. „Crysis” świetnie oddał klimat polowania na wrogów. Panikują, strzelają nie seriami, a ogniem ciągłym, krzyczą coś do siebie w swoim języku (naprawdę super rozwiązanie).


Fajne jest też to, że w większości sytuacji można się przekraść obok nich i nawet całkowicie po cichu wykonać zadanie poboczne czy nawet główne. Nie ukrywam, że uwielbiam skradanki i jak tylko mogę obejść się bez strzelaniny, staram się z tego korzystać. Tym bardziej, że większość lokacji jest otwarta i można podejść na różne sposoby. Lądujemy na tropikalnej wyspie (którą można wykarczować) z nieco urozmaiconym terenem. Czasem można się wspiąć na skały, żeby ominąć posterunek, czasem wskoczyć do wody, a czasem przedzierać przez krzaki przy głównej drodze, chowając się przed wrogimi pojazdami.


Grafika w dzisiejszych czasach nie robi już takiego wrażenia, jakie robiła podczas premiery, ale nie oszukujmy się - minęło już prawie 17 lat. Jak na dzisiejsze standardy wciąż jest przyzwoita.


Jakoś tak w połowie gry zmienia się narracja i przestajemy być łowcami - mamy do czynienia z kosmitami, którzy dysponują o wiele potężniejszą technologią niż my (a przynajmniej tak się wydaje). I tu też muszę się przyznać, że w etapach z kosmitami po prostu parłem przed siebie. Na przykład jest fragment, w którym kombinezon dowódcy oddziału (przez większość gry działamy sami, czasem tylko ktoś nam towarzyszy) ulega awarii i musi co jakiś czas przystawać przy źródle ciepła. Po prostu przebiegłem przez ten etap, zostawiając dowódcę w tyle - wystarczy zahaczać kolejne checkpointy i gdy dojdzie się do końca, dowódca magicznie pojawia się obok nas. :')


Niestety, były też dwie misje, których nie polubiłem. Pierwsza z czołgiem, druga z helikopterem - nie przepadam za prowadzeniem pojazdów w strzelankach (niechęć do assetów wyniesiona z „Project Reality”). Nie były jakieś złe czy irytujące, po prostu mi się nie spodobały.


Jeśli chodzi o stan techniczny: grałem w oryginalną wersję z GamePassa/EA. Najpierw musiałem się trochę namęczyć, żeby w ogóle uruchomić grę, potem w niektórych momentach zdarzało się grze wyjść do pulpitu. Szczególnie uciążliwe było to podczas walki z bossem w ostatniej misji. Też gra mi się zbugowała i po wystrzeleniu wszystkich pocisków z wyrzutni rakiet postać nie chciała jej odrzucić i nie mogłem wziąć kolejnej - musiałem wczytać wcześniejszy zapis gry. Na szczęście można grę zapisywać w dowolnym momencie, więc nie było to aż takim problemem.


Ogółem jak ktoś nie zagrał, to polecam nadrobić zaległości. Chociaż nie ukrywam, że nie mogę się doczekać zagrania w drugą część, której akcja rozgrywa się w mieście - przynajmniej na początku, nie wiem jak dalej.


#gry #crysis

96670e26-ac4d-4cd6-b319-61b2c5a38fcb
Sweet_acc_pr0sa

@cyberpunkowy_neuromantyk jakos w zeszlym miesiacu oralem wszystkie 3 czesci pod rzad, bawilem sie calkiem dobrze jednak najlepiej w 3 czesci, ktora jest troche bardziej user friendly, szczegolnie pod wzgledem ze sprint nie zuzywa ci juz energi

Zuorion

Czemu oryginalną wersje, nie ma Remastered na gamepassie?


Anyway, jak przewinie się temat Crysisa i i innych gier, które w momencie premiery nie chodziły dobrze na maksymalnych w momencie premiery nawet na dobrych komputerach, to zawsze sie znajdzie, ktoś kto używa słów których nie rozumie i nazywa to "złą/kiepską optymalizacją".

No nie. Silnik Crysisa dobrze wykorzystywał zasoby w porównaniu do tego co oferował. Oraz maksymalne ustawienia to wcale nie muszą chodzić na nawet najlepszym sprzęcie, ponieważ wcale na nich nie musisz grać, a jak za pare lat zgodznie z prawem moora będą sprzęty, które te maksymalne ustawienia będą łykały bez zająknięcia to po prostu będzie sie dało wybrać zamiast pobierać jakieś config mody. Obecnie ustawienia graficzne w znacznej części to wartość, która może iść w nieskończoność, np. zasięg widzenia, LOD bias, liczba sampli jakieś techniki jak RT.

I twórcy żeby nie być krytykowani przez debili muszą robić rzeczy typu ukryte menu jak np. w Avatarze, żeby nie było kolejnego mema "Czy pójdzie na tym Crysis" :p.

Reo

Co do dwójki moge powiedzieć ci że jest swietny smaczek jeśli chodzi o cichy styl gry. Zdradze ci że przy korzystaniu z kamuflażu lepiej wyjmować pistolet z tłumikiem niż korzystać z karabinu

Zaloguj się aby komentować

Helldivers 2

Nowe ulepszenia modułów statku.


W końcu pojawiły się nowe rzeczy do odblokowania, ale czy jest sens farmić próbki?


10% szybsze przeładowanie broni to niewiele. 


10% większy promień rażenia? Ulepsza orbitale, które i tak są rzadko używane, bo są lepsze manewry. 


10% szybsze dozbrajanie Orła też daje niewiele. Ile to będzie? 12 sekund szybciej? I to jeszcze w określonych warunkach.


5% szybszy czas odnowienia wszystkich manewrów - to jest bardzo fajne, bo jednak dotyczy wszystkich, ale to też sekundowe sprawy. 3-12 sekund szybciej, zależy ile minut się odnawiają .


Wszystkie manewry broni wsparcia od razu się pojawiają po wezwaniu. Niby okej, ale niewiele to zmienia. 


Oznaczanie celów dla moździerzy jest bardzo fajne i od razu to wybrałem.


1/6, no może 2/6 przydatnych ulepszeń, a grindowania w cholerę. Po 200-250 zwykłych i rzadkich próbek, po 20-25 super.


#helldivers2 #steam #gry

9d8b9600-71f2-4b8b-9337-042d9fc43225
Stashqo

Działanie devów typowo pod przyciągnięcie z powrotem graczy, którzy wszystko już odblokowali. Sam mam ~60lvl i chyba tylko jeden warbound mi został do odblokowania, statek dawno ulepszony.


No a liczba graczy mocno siadła, fajny był czerwcowy update, ale chyba Euro24 i lekkie zmęczenie samą grą spowodowały mniejsze zainteresowanie. Jeszcze w maju graliśmy z ziomkami codziennie pełnym skladem, teraz raz w tygodniu to max się 2-3 osoby zbierze.

Zaloguj się aby komentować

Neil Gaiman został oskarżony przez dwie kobiety o napaść seksualną.


Link do artykułu: https://www.dailymail.co.uk/news/article-13598325/The-Sandman-Good-Omens-author-Neil-Gaiman-denies-allegations-sexually-abusive-behaviour-against-two-women-consensual-relationships.html?


Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz: obie kobiety przyznały, że wyraziły zgodę.


  • W przypadku pierwszej:

But the podcast featured a message she sent him the next day, in which she wrote: 'Thank you for a lovely, lovely night. Wow x.' 


Tortoise reported that she sent Mr Gaiman numerous text and video messages in which she explicitly said she had consented during their sexual encounters, and also said she loved him and was grateful to him.


Natomiast przyznała, że:


The woman told the podcast: 'At the end of it he made me feel like it was consensual, but it wasn't consensual.' She added: 'He sort of lured me if you will into his psychological labyrinth. So it was not straightforward at all.'


Według reportażu miała wtedy 22 lata (Gaiman 61).


  • Druga zaś (20 lat, Gaiman 40+):

She told the podcast that she submitted to sex but had not wanted or enjoyed it, and that they once had sex when she had explicitly told him she did not want to do so.


She said: 'I never wanted any of the stuff he did to me, including the more violent stuff. But I did consent to it.' Tortoise reported that Mr Gaiman denied any unlawful behaviour with K, and that he was 'disturbed by her allegations'.


#ksiazki #neilgaiman

c3560042-df13-4933-b194-fa22a04321be
JanPapiez2

Ja to jestem zdzwonimy, że żadna baba jeszcze nie oskarżyła Ghandiego o gwałt

cebulaZrosolu

Jak to gejman to jak kobiety? Chłopów to bym zrozumiał, ale, że kobiety?

pierdonauta_kosmolony

Do Pewexu wchodzi elegancka kobieta. Bierze zestaw bielizny, dwie pary jeansów, perfumy i czekolady. Kładzie na ladzie 100 dolarów.

Ekspedientka ogląda banknot, po czym stwierdza:

- Ależ proszę Pani, te 100 dolarów jest fałszywe.

- Och mój Boże.

Zostałam zgwałcona.

Zaloguj się aby komentować

Raz na pół roku to chyba dobre podsumowanie... prawda? :')


Link do postu z wypisanymi celami:

https://www.hejto.pl/wpis/co-prawda-nie-mam-jako-takich-postanowien-noworocznych-a-bardziej-cele-do-zreali


  • Na początku roku postanowiłem, że napiszę 2 opowiadania, 12 tekstów na blogaska i być może parę tekstów okołopisarskich na Wattpada, żeby dokończyć projekt, który zacząłem lata temu.

Przez pół roku napisałem zaledwie 1 tekst na bloga. :')


Ale, ale, żeby nie było, że całkowicie się obijam - przez ten czas napisałem lekko ponad 30 dłuższych i krótszych opinii o książkach/komiksach (w ramach inicjatywy bookmeter) oraz o gierkach. Uważam to za całkiem spory sukces, ponieważ mam problemy z regularnym pisaniem.


Dlatego też na początku czerwca postanowiłem, że warto byłoby wyrobić w sobie właśnie nawyk regularnego pisania. Codziennie po trochu jest moim zdaniem lepszym rozwiązaniem niż raz na jakiś czas. Dlatego zacząłem od 50 słów dziennie (w takim tempie pisał Neil Gaiman „Koralinę”), by po pełnych siedmiu dniach podnosić cel o kolejne 50 słów. I muszę powiedzieć, że to się sprawdziło - w czerwcu pisałem każdego dnia i wyszło tego ponad 5 tysięcy słów, głównie opowiadania, które chcę nareszcie wypchnąć z głowy. Może to niewiele, ale wciąż więcej niż 0 słów.


  • 9 przeczytanych książek na zaplanowanych 12. Patrząc na to, że dopiero zaczyna się lipiec, jestem zadowolony z osiągniętego wyniku.

  • Jako że mam teraz więcej wolnego czasu i nie muszę się uczyć na zaliczenia, wziąłem się też za „O sztuce”. Rany, gdyby tak każdy potrafił przekazywać wiedzę, to świat byłby piękniejszy. : )

  • 84 przeczytane opowiadania na zaplanowane 183. Też jestem zadowolony.

  • Ukończyłem 18 gierek z zaplanowanych 12. Część z nich to były tytuły na zaledwie parę godzin, ale chciałem troszkę nadgonić z czyszczeniem „kupki wstydu”. Problem w tym, że ta rośnie szybciej, niż jestem w stanie przechodzić kolejne gierki. :') Nie to, że kupuję - w tym roku kupiłem zaledwie trzy nowe gierki, z czego jedna to „Helldivers 2”. Po prostu darmowe rozdawnictwo oraz abonament Prime Gaming sprawiają, że co miesiąc do listu dopisuję przynajmniej kilka nowych pozycji. Życia mi nie starczy :')

  • 36 obejrzanych filmów na zaplanowane 52. Również fajnie to wyszło.

  • Dokończyłem „Star Trek Voyager”, ale przez dwa miesiące obejrzałem zaledwie trzy odcinki „Enterprise”. Jakoś nie chce mi się oglądać.

  • A co do wagi: jak się ostatnio ważyłem, to stała w miejscu. Sukces, że nie rośnie, porażka, że nie spada. Na pewno wypadałoby się w końcu wziąć za ćwiczenia i ograniczyć niezdrowe rzeczy. Chociaż na tym drugim polu widzę wyraźną zmianę na plus - słodycze przestają mi smakować (są zbyt słodkie), tak samo z napojami gazowanymi (których i tak nie piję zbyt dużo. Po prostu fajnie jest się napić czegoś zimnego i słodkiego od czasu do czasu), a po chipsach i innych takich przekąskach najczęściej jest mi niedobrze na drugi dzień, więc nie ma sensu ich jeść.

#postanowienia #postanowienia2024 #rozwojosobisty

98fb1ba8-3e45-44e8-ac49-7b394e8ecebc
Ragnarokk

Widzę mocny vibe managera, co wymaga od każdego programisty przynajmniej 200 linii kodu dziennie (j⁎⁎ać to, że zazwyczaj czym mniej linii kodu robi daną funkcję tym lepiej :P)

cyberpunkowy_neuromantyk

@Ragnarokk


W życiu nie dałbym się wepchnąć na jakiekolwiek stanowisko kierownicze. :')


Zdaję sobie sprawę z wad mojego rozwiązania - czasem piszę na siłę, czasem zaczynam lać wodę, żeby tylko wykonać dzienny cel i często nie wydaje się to być tak dobre, jakbym tego oczekiwał. Jednak wychodzę z założenia, że nad napisanym tekstem można popracować (a nawet trzeba!), zaś z pustką kartką już niekoniecznie.


Do tej pory nie wypracowałem lepszej metody na zmotywowanie samego siebie do pisania.

Ragnarokk

@cyberpunkowy_neuromantyk

Piłem do obrazka, nie do tesktu


Każdy ma swój styl, swoje tempo, swoje przyzwyczajenia. Jeden musi siedzieć 6-8h dziennie codziennie, drugi przez tydzień będzie szukal weny a potem przez 48h jebnie pięć rozdziałów lub 15 ticketów z Jiry.

l__p

@cyberpunkowy_neuromantyk czy lepszym celem nie byłoby pisanie/pracy nad tekstem przez powiedzmy 15/30 min dziennie zamiast limitu słów?

splash545

@cyberpunkowy_neuromantyk gratuluję

Zaloguj się aby komentować

Nowa Fantastyka 07/2024


Jak co miesiąc zapożyczam opis z facebookowego fanpage'a „Nowej Fantastyki”. Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na to, że z nowymi numerami można zapoznać się poprzez Legimi - z własnych doświadczeń wiem, że wystarczy abonament biblioteczny.


Niezależnie od tego gorąco zachęcam do wykupienia prenumeraty. Co prawda nic z tego nie mam - po prostu nie chciałbym, żeby tak fajne czasopismo zniknęło z rynku. :')


„Do sprzedaży trafiła właśnie lipcowa "Nowa Fantastyka" - dostępna w wersji papierowej i w formatach epub, mobi i pdf.

Motywem przewodnim wydania są odmienne stany świadomości. Narkotykom w literaturze i kinie science fiction poświęcone są artykuły Radka Pisuli i Marcelego Szpaka, a o używkach w starożytności pisze w swoim felietonie Ola Klęczar. Wątki związane z tą tematyką znajdziecie także w dziale opowiadań, w tekstach Algernona Blackwooda, Andrei Franco i Pawła Wącławskiego.


Najbardziej obszernym tekstem działu publicystyki jest jednak wywiad z legendarnym scenarzystą komiksowym i pisarzem Alanem Moore'em, którego zbiór opowiadań "Iluminacje" został w tym roku wybrany Zagraniczną Książką Roku w Nagrodach NF. Oprócz tego proponujemy Wam kolejny odcinek Fantastyki z lamusa, felietony, recenzje i nowe przygody Lila i Puta.


W dziale opowiadań oprócz wymienionych wcześniej tekstów znajdziecie też opowiadania Pawła Majki, A.J. Mordtmanna, Valentiny Schiaffini i Garetha D. Jonesa. Jak widać, jest w czym wybierać.


"Nową Fantastykę" możecie kupić w szanujących się kioskach i empikach, a także w księgarni stacjonarnej wydawnictwa Prószyński i S-ka przy ul. Rzymowskiego 28 w Warszawie. Niezmiennie najbardziej korzystną opcją kupna jest roczna prenumerata, którą możecie znaleźć w Gildii. NF jest też dostępna w Nexto oraz Legimi - w formatach czytnikowych epub i mobi oraz w pdf. Linki, tradycyjnie w pierwszym komentarzu.


Bądźcie z nami!”


#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #fantasy #fantastyka #sciencefiction #nowafantastyka

7dc12a98-bdaf-4874-920c-74b99f6ba792

Niesamowite, jak bardzo gry potrafią tanieć.


Najdroższa wersja gry „Ghostrunner 2” wraz z season passem wycenianym przez wydawcę na 20 dolarów (w zaokrągleniu, bo oficjalnie to 19,99) na premierę kosztowała bagatela 319 złotych.


Minęło dziewięć miesięcy i tę samą wersję można teraz wyrwać za niecałe 64 złote. I to nie w kluczykowni, a w oficjalnym sklepie, bo na Steamie. Korci kupić, ale obiecałem sobie, że poczekam, aż twórcy zakończą wspieranie gry, czyli przynajmniej do początku listopada. A że półtora miesiąca później będzie zimowa wyprzedaż na Steamie, to będzie fajny prezent pod choinkę.


Między innymi dlatego nie kupuję gier na premierę. Boję się przepłacić, skoro wystarczy poczekać parę miesięcy i można kupić dany tytuł o wiele taniej. Jasne, nie tyczy się to wszystkich gier - niektóre nawet po kilku latach wciąż trzymają dosyć wysoką cenę. Ale ja jestem cierpliwy. :')


#gry #steam #cyberpunk #ghostrunner #przemyslenia

hellgihad

@cyberpunkowy_neuromantyk Diablo IV ultimate chyba było z 800 zł a teraz siedzi w Gamepassie bo nikt w to nie chce grać xD

cyberpunkowy_neuromantyk

@hellgihad


Ostatnio nawet się zastanawiałem, czy by nie spróbować czwórki, skoro jest w GamePassie, ale po zapoznaniu się z opiniami znajomych jednak odpuściłem. Za to wróciłem do starusieńkiego „Titan Questa”. : )

Akilles

@cyberpunkowy_neuromantyk ehh Titan Quest, to była gierka! Uwielbiałem naparzać moim templarem

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@cyberpunkowy_neuromantyk no niektóre gry strasznie lecą z ceny w ciągu nawet roku, ale fakt że Ghostrunnera skaszanili niestety

cyberpunkowy_neuromantyk

@NiebieskiSzpadelNihilizmu


Po całkiem świetnej jedynce i dodatku, który cierpiał na bardzo podobne problemy, moje zaufanie do twórców zostało nadszarpnięte. Do tego doszedł fakt sprzedawania season passa - baaardzo nie lubię tej praktyki.

HmmJakiWybracNick

@cyberpunkowy_neuromantyk Dokładnie, lepiej zagrać w grę kilka miesięcy po premierze - jest wtedy bardziej dopracowana i w normalnej cenie, a jeszcze jest możliwość, że pojawi się w xgp albo jakimś humble bundle monthly za grosze.

cyberpunkowy_neuromantyk

@HmmJakiWybracNick


Ja to nawet potrafię czekać parę lat, jak chociażby w przypadku "Cyberpunka 2077". Też może zaopatrzę się w ten tytuł podczas zimowej wyprzedaży.


A Humble Bundle są świetne - najczęściej interesują mnie jakieś indyki, a resztę sprzedaję na Bazarku i wychodzę na zero. :')

Zaloguj się aby komentować

Darmowa antologia opowiadań: Fantazmaty - Kocha, lubi, zgubi


Opis zapożyczony z fanpage'a inicjatywy:


„Wiecie, że dzisiaj oprócz pierwszego dnia astronomicznego lata mamy noc kupały? Jeśli tak, to pewnie nie jesteście zdziwieni, że z tej okazji oddajemy w wasze ręce „Kocha, lubi, zgubi” – naszą drugą antologię o tematyce miłosnej. Na 290 stronach zmieściło się 11 opowiadań o porywach serc, trudnych wyborach i ich konsekwencjach. Prawda jest taka, że ogniste uczucie czasami prowadzi do mrożących krew w żyłach historii. Na szczęście lektura antologii nie powinna nikogo zgubić. Co najwyżej polubicie fikcyjnych bohaterów trochę bardziej, niż podpowiadałby zdrowy rozsądek.”


Link do antologii: https://fantazmaty.pl/czytaj/antologie/#kocha-lubi-zgubi


#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #zadarmo #fantastyka

df8dccc4-c232-4db6-9ae5-9eac362ad544

Zaloguj się aby komentować

498 + 1 = 499


Tytuł: Diuna

Autor: Frank Herbert

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: Rebis

ISBN: 9788381881388

Liczba stron: 777

Ocena: 8/10


Nareszcie udało mi się przebrnąć przez leksykon, co jednocześnie oznacza, że skończyłem pierwszą część „Diuny”. Z jednej strony szkoda, że zabrakło przypisów przy niektórych słowach, z drugiej strony rozumiem zabieg. Niektóre hasła rozwiewają tajemnice z nimi związane albo wręcz streszczają przebieg wydarzeń. Gdyby ktoś zastanawiał się, dlaczego nie przeglądałem go na bieżąco - otóż... odkryłem go po przeczytaniu powieści. :') 


Rozwiewanie tajemnic to wręcz motyw przewodni „Diuny”. Początkowo bardzo mi się spodobał - dobrze współgrał z umiejętnością Paula do przewidywania przyszłości. Od początku było wiadomo, że przeprowadzka na Arrakis źle się skończy: planeta zostanie zaatakowana przez Harkonnenów, książę Leto Atryda zginie zdradzony przez doktora Yueaha, czego nikt się nie spodziewał, a młody Paul wraz z matką będzie musiał ratować się ucieczką na pustynię - teren cholernie niebezpieczny i to nie tylko ze względu na przemierzające go czerwie. 


Fabułę zdradza sam narrator w tekście, pomagają mu też w tym fragmenty książek Irulany na wstępie do każdego rozdziału. Córka Imperatora w większości poświęciła je osobie Paula, więc też z góry wiadomo, że Atryda stanie się kimś wyjątkowym. 


Z czasem jednak takie spoilerowanie sprawiło, że historia przestała mnie interesować. Zgadzam się z stwierdzeniem, że droga często jest ciekawsza niż dotarcie do celu, jednakże trudno było mi z zaangażowaniem śledzić losy głównego bohatera, gdy wiedziałem już, co się wydarzy. Nie przejmowałem się, gdy został zaatakowany w swoim nowym pokoju, gdy wleciał z matką ornitopterem w samum albo gdy został wyzwany na pojedynek na śmierć i życie oraz gdy sam wyzwał na-barona. Wiedziałem, że Paul wyjdzie zwycięsko z każdej sytuacji, nawet jeśli to była sytuacja pozornie bez wyjścia. 


Czy to źle? Niekoniecznie - Frank Herbert sprawnie operował słowem i samą powieść czytało mi się świetnie. Tym bardziej, że autor wiele miejsca poświęcił na opisanie Arrakis, Fremenów i ich zwyczajów, uzależnionych od warunków panujących na planecie. Najciekawszy był ich stosunek do wody - surowca o wiele cenniejszego niż sławna przyprawa. Bez przyprawy nawigatorzy Gildii nie mogliby nawigować w przestrzeni kosmicznej, zaś Fremeni bez wody... no po prostu nie mogliby żyć. Zresztą jak każdy człowiek. O czym ostatnio codziennie przypomina nasza koleżanka z portalu. :') 


Fremeni dostosowali swój styl życia oraz opracowali technologię zgodnie z warunkami panującymi na planecie. Śpią w dzień, kiedy jest gorąco, żyją w nocy, kiedy temperatury stają się znośne. Korzystają z kombinezonów, które odzyskują wodę wydaloną przez ciało - przy odpowiednim zastosowaniu człowiek traci co najwyżej naparstek wody dziennie. Niezwykłe dopasowanie się do natury zrobiło na mnie spore wrażenie, szczególnie w czasach, kiedy głośno mówi się o niszczycielskich działaniach człowieka na naszej rodzimej planecie. 


Chociaż muszę też wspomnieć o czasochłonnym procesie przemiany planety tak, by dało się na niej swobodnie żyć, z dostatkiem życiodajnej wody. Projekt rozpoczęty przez pierwszego planetologa Arrakis, ojca Kynesa, I przewidziany na kilkaset lat. To też ciekawy wątek, gdy czytelnik razem z głównym bohaterem odkrywa, że wody na pustynnej planecie jest sporo, jednakże jest ona trudno dostępna. I że jest pilnie zbierana przez Fremenów. 


Co mi się nie spodobało? Na pewno wątki religijne. Nie jestem człowiekiem wierzącym (nawet w samego siebie :')), toteż nie przemawiały do mnie opisy religijnych rytuałów Fremenów. Tym bardziej, że wszystko wydaje się zbyt dobrze dopasowane i aż nieprawdopodobne - prawdopodobnie wierzenia zostały zaszczepione przez jedną kobietę, członkinię Bene Gesserit, która wieki wcześniej wylądowała akurat na Arrakis. Podobnie jak podsuwanie odpowiednich kobiet odpowiednim osobom, by przekazać dalej odpowiednie geny - plan eugeniczny realizowany od tysięcy pokoleń. 


Wspomnę też o moim szczęściu do trafiania na rzeczy powiązane z tym, co akurat czytam (chociaż to pewnie raczej wpływ premiery drugiej części filmu i ogólna popularność serii). W tym przypadku był to artykuł autorstwa Marty Sobieckiej opublikowany w pierwszym numerze magazynu „Pulp”. Zatytułowała go „Lisan al Gaib narodził się na Ziemi”. Autorka między innymi opowiedziała historię brytyjskiego archeologa, podróżnika, wojskowego, pisarza i dyplomaty - Thomasa Edwarda Lawrenca'a, urodzonego w 1888 roku. Człowiek ten prawdopodobnie był inspiracją dla Franka Herberta przy tworzeniu powieści, a w szczególności postaci Paula Atrydy. W tym przypadku Thomas nie miał do czynienia z Fremenami, a Arabami. Zamiast przyprawy, „obcy” pożądali ropy. Brytyjczyk zaangażował się w arabskie powstanie przeciwko Imperium Osmańskiemi. Przyczynił się też do powstania częściowo niepodległych państw: Iraku Transjordanii. Za swoje zasługi zyskał przydomek Lawrenca'a z Arabii. 


Chciałbym też napisać o filmie Villeneuve'a, a dokładniej jego pierwszej części. Obejrzałem ją w kinie tuż po premierze i po ponad dwóch latach od premiery, po przeczytaniu książki, uważam, że to wcale niezła ekranizacja. Gdy czytałem niektóre fragmenty, w głowie miałem przebłyski z filmu. Wiadomo, w filmie nie zmieściło się wszystko, niektóre rzeczy nie zostały zaakcentowane tak wyraźnie, jak w powieści, ale to dwa różne media. 


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #czytajzhejto #hejtoczyta #ksiazki #sciencefiction #fantastyka #diuna

178dc73a-cccb-4281-b934-6b3865d5b17b
Wrzoo

@cyberpunkowy_neuromantyk w sumie o tym nie myślałam, ale może faktycznie to lektura Diuny mnie zainspirowała do codziennego piciu xD

Also, odkrycie leksykonu na koniec - klasyk. Jeśli będziesz czytał drugą część, to też ma leksykon, i też nie warto go przeglądać. W zasadzie zawiera to samo, co leksykon z pierwszej części 😅

cyberpunkowy_neuromantyk

@Wrzoo


Trochę mnie zaskoczyło, że są ludzie, którym trzeba przypominać o odpowiednim nawodnieniu.


Z drugiej strony jak jestem czymś zajęty, to potrafię zapomnieć o jedzeniu i przez cały dzień nie odczuwać głodu. :')


Zacząłem drugą część. Zaskoczyłem się, że jest przynajmniej o połowę krótsza, czego aż tak nie widać na czytniku. Ot, procentowy wskaźnik przeczytania książki szybciej rośnie.

Wrzoo

@cyberpunkowy_neuromantyk taaak. Trójeczka z kolei jest najkrótsza ;)

Zaloguj się aby komentować

Senua's Saga: Hellblade II


Właśnie przeszedłem, a raczej zmęczyłem, „Senua's Saga: Hellblade II”. I krótko mówiąc, nie polecam.


Zacznijmy od tego, że pierwsza część bardzo mi się spodobała. Mimo że nie cierpię na zaburzenia psychiczne (depresja w Polsce to chyba stan domyślny) i nie znam nikogo z psychozą, to uważam, że twórcy dobrze oddali realia osoby zmagającej się z tą chorobą. Głosy słyszane z każdej strony głowy (polecam granie w słuchawkach!), wiele różnych komentarzy, często sprzecznych et cetera. Trudno mi to opisać, lepiej doświadczyć na własnej skórze - oczywiście w grze. Jedynka spodobała mi się na tyle, że przymknąłem oko na widoczne ograniczenia budżetowe, na drewnianą zagadkę i nieciekawe zagadki logiczne. Tytuł nadrabiał główną bohaterką, jej chorobą i ogólnym klimatem skandynawskiej opowieści.


Druga część nie miała już takich ograniczeń finansowych - w końcu została wydana pod szyldem Xbox Game Studios. Niestety, nie widać tego.


Oczywiście, animacje są świetne. Czy to chodzi o walkę, czy poruszanie się postaci, graficy zrobili coś niesamowitego. Podobnie sprawa ma się z oprawą graficzną. Jest bardzo ładnie, chociaż przyznam szczerze, że nie oszałamiająco. Może to wina tego, że gram na dwudziestosiedmiocalowym monitorze w rozdzielczości Full HD? Trudno powiedzieć, ale też grafika nie jest dla mnie aż tak ważna. Chociaż wiadomo, fajnie było włączyć wszystkie ustawienia graficzne na najwyższe.


Jeśli chodzi o jakość techniczną, to początkowo miałem spadki fps-ów, głównie podczas walk. Było to dosyć uciążliwe, ale problem przestał występować w momencie, w którym skorzystałem z opcji zautomatyzowania pojedynków. Dlaczego to zrobiłem?


PONIEWAŻ WALKA JEST DREWNIANA I NUDNA.


Już w jedynce było źle. Dlaczego nie poprawiono aż tak ważnego aspektu w drugiej części? Ważnego, ponieważ praktycznie w każdym rozdziale (a jest ich sześć) czeka nas przynajmniej jedna dłuższa sekwencja pojedynków z pojedynczymi przeciwnikami, po których pokonaniu przeskakujemy do następnego i tak aż do momentu, w którym wszyscy oponenci zostaną pokonani. System walki jest prosty: szybki i lekki atak, wolniejszy i mocny atak, blok i unik. Niby standard, ale jednocześnie twórcy tak skopali pojedynki, że bardzo szybko je wyłączyłem i po prostu oglądałem dłuższe scenki, w których Senua walczyła z niemilcami.


Dodajmy do tego, że przeciwnicy są powtarzalni, tak samo jak powtarzalne są animacje ich śmierci. Podczas jednej walki potrafiłem dwukrotnie trafić na tego samego przeciwnika, którego główna bohaterka dwukrotnie wykończyła w dokładnie ten sam sposób. Uważam, że twórcy powinni jednak urozmaicić potyczki. Jasne, część była efektowna i świetnie się to oglądało, ale bardzo szybko mi się znudziło.


Trafiają się także walki z olbrzymami, niestety druga polega dokładnie na tym samym, co pierwsza, tylko że w ciut innych okolicznościach. Nuda.


Rozgrywka ponownie jest korytarzowa. Niby po drodze można znaleźć znajdźki, ale ja akurat nie przepadam za tym aspektem w grach komputerowych. Nie da się zgubić. Nie da się zabłądzić. Nie ma co nawet się rozglądać, bo może widoki i są ładne, ale można na nie patrzeć jedynie z daleka. Idzie się cały czas do przodu, okazjonalnie wciskając przycisk, by Senua mogła się wspiąć na coś, zeskoczyć z czegoś lub to przeskoczyć.


Historia... chyba jedynie ona mnie trzymała na tyle, by ukończyć tytuł. Albo po prostu to niechęć do porzucania gierek? Tak, chyba to drugie. Opowieść również nie należy do najciekawszych, dlatego pozwolę sobie ją pominąć.


Na plus na pewno to, że twórcy korzystali z skandynawskiej mitologii. Sama opowieść osadzona jest w realiach IX-wiecznej Islandii - czy zostało to wiernie oddane, trudno mi powiedzieć, ponieważ aż tak dobrze się nie znam. Według Quaza tak.


Oraz udźwiękowianie. Głosy wewnątrz głównej bohaterki ponownie są świetne (mimo że często się powtarzają podczas walk i nie do końca wiernie komentują to, co się podczas nich dzieje), tak samo jak dialogi. Małym mankamentem było to, że postacie brzmiały zbyt współcześnie i tak samo jak Quaz, zwróciłem uwagę na to, że jedna postać powiedziała... „okay”. Trochę słabo.


Czy polecam grę? Nie. Sam ograłem ją tylko dlatego, że akurat otrzymałem kod na darmowego GamePassa i stwierdziłem, że skoro pierwsza część mi się podobała, to druga pewnie będzie jeszcze fajniejsza. No niestety - to kolejny sequel, który według mnie jest o wiele gorszy od pierwszej części. Odnoszę wrażenie, że cały budżet poszedł w tworzenie oprawy graficznej, animacji i udźwiękowienie, a na stworzenie fajnej rozgrywki po prostu zabrakło pieniędzy. Na pewno nie dałbym za ten tytuł dwustu złotych - za darmo to odpowiednia cena, niestety.


Ogółem to chętnym poleciłbym obejrzenie gry na YouTubie. Niewiele stracicie. Jak pominiecie ten tytuł, to też nic nie stracicie, a na pewno nie siedmiu godzin z życia.


#gry #steam #xbox #tworczoscwlasna

877d1230-f9eb-4583-b9c9-46bba55b00a0
VonTrupka

podobno era interaktywnych filmów ma się ku końcowi

cyberpunkowy_neuromantyk

@VonTrupka


Mnie nie przeszkadzają interaktywne filmy, walking simulatory i podobne, o ile są zrealizowane dobrze. W przypadku „Hellblade 2” dobrze odnosi się do zaledwie połowy gry i co najgorsze, nie do tej, na której mi zależało (czyli rozgrywka, historia, zagadki logiczne).

VonTrupka

@cyberpunkowy_neuromantyk wieśka3 gdzieś tak od 2/3 to już męczyłem byle do końca, bo w porównaniu do dwójki to słabo z interakcją w świecie gry


w każdym razie ja nie lubię, prawdziwych sandboxowych gier jest bardzo mało

a do dzisiaj no.1 to kenshi

swoją drogą muszę znowu odpalić, ale mam trochę cykora (´・ᴗ・ ` )

SuperSzturmowiec

Moz kiedyś jak będzie za grosze to się obejrzy

cyberpunkowy_neuromantyk

@SuperSzturmowiec


Zawsze jest też GamePass - ostatnio Nvidia rozdała klucze na trzy miesiące abonamentu PC.

Stashqo

@cyberpunkowy_neuromantyk mam tak samo, po początkowym zachwycie grafiką i klimatem mój entuzjazm spadał a mniej-więcej od połowy gry czekałem tylko żeby się skończyła.


Nudna, bez gameplayu, kwestia psychozy zupełnie poszła w odstawkę. Głosy w głowie, które były tak mocnym punktem pierwszej części tutaj podsuwają jakieś absolutne banały, w dodatku wszystko tłumaczą nie pozostawiając miejsca na interpretację i traktując gracza jak kretyna.


Absolutny zawód, z 8/10 do 4/10 w 3h.

Zaloguj się aby komentować

„Helldivers 2”

Aktualny stan gry.


Ostatnio napisałem dosyć obszerną opinię o „Helldivers 2”, którą można przeczytać tutaj:

https://www.hejto.pl/wpis/helldivers-2-moja-opinia-o-grze-po-140-godzinach-zdobylem-prawie-wszystko-co-byl


Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o tym, jak obecnie wygląda to w grze.


Przez ostatni tydzień, dwa (może więcej - mam kiepską pamięć :')) realizowana była linia fabularna o zwiększonych możliwościach rozrodczych robali. Historia bardzo fajnie poprowadzona: najpierw Super Ziemia wynalazła środek, który miał ograniczać ich reprodukcję, następnie okazało się, że niewielki procent zmutował i mnoży się na potęgę. Rozlało się to na inne planety, więc gracze musieli wyłączyć wieże, które rozprzestrzeniały środek. Na jednej z planet utworzyła się super kolonia robali i wysiłki Super Ziemi skoncentrowały się na opracowaniu broni, która pozwoli na ostateczne rozwiązanie tego problemu - czyli zniszczenie całej planety.


No i nastał ten czas, kiedy gracze mogą wylądować na terenie super kolonii i pomóc w jej zniszczeniu. Problem w tym, że nowa misja jest popsuta.


Odpaliliśmy ją z kumplem na czwartym poziomie trudności (w pełnym składzie gramy zazwyczaj na dziewiątce), żeby zobaczyć, o co w niej chodzi. Jak pierwszy etap przeszedł w miarę gładko - za pierwszym razem wróciliśmy się na statek, żeby wybrać bardziej pasujący sprzęt - tak ekstrakcja po wykonaniu zadania jest jednym wielkim żartem.


Rozumiem, że w super kolonii robale mnożą się na potęgę, ale na czwartym poziomie trudności niebo zaroiło się od latających robali, przed którymi nie ma gdzie się schować. Nie chcę wiedzieć, jak to wygląda na najwyższym poziomie trudności. Wieżyczka z gatlingiem na spokojnie zabiła ich co najmniej czterdzieści.


No ale udało się wykonać. I co się okazało? Misja jest zbugowana - na ekranie podsumowującym przebieg misji pojawia się informacja, że główny cel nie został wykonany (mimo że został), a punkty doświadczenia nie zostały przyznane. Fajnie.


Męczy mnie to już, że co pojawia się jakaś nowość (ulepszenia statku, nowe stratagemy, misja), to okazuje się, że jest w jakiś sposób zepsuta. Jako że odblokowałem już wszystko, co się dało, to zdecydowanie robię sobie przerwę i wracam do „Deep Rock Galactic” - w końcu za dwa tygodnie zaczyna się nowy sezon, więc trzeba sobie przypomnieć, jak się gra. :')


#gry #helldivers2 #steam

Stashqo

@cyberpunkowy_neuromantyk sprowokowanym zagrał, ale z randomami na 7.


Potwierdzam, ta misja jest zje...zbugowana na wielu poziomach. Przede wszystkim obrona wiertła jest niemożliwa gdy breach pojawia się 1m od niego a to w zasadzie norma, trzeba powtarzać aż dziura robalom wylosuje się dalej. W końcu daliśmy radę, ale odlotu z planety żodyn nie przetrwał. O ile zapalający shotgun dobrze sobie radzi z ptaszydłami tak ich ilość jest nie do przerobienia mimo, że wszyscy mieli shotguny i blitzery, dodatkowo ja miałem wieżyczkę gatlinga. Ginęliśmy gęsto. No i na koniec oczywiśnie nie zaliczyło misji i nawet 1 gwiazdki nie dostaliśmy xD

cyberpunkowy_neuromantyk

@Stashqo


No niestety. Problemy sprawiają, że ani trochę mi się nie chce brać udziału w kampanii wyzwoleńczej.


Za to mogę pochwalić zmianę mapki - obecnie Meridia bardzo fajnie się prezentuje. : D

cyberpunkowy_neuromantyk

@Stashqo


Z kumplami zrobiliśmy misję na dziewiątym poziomie trudności.


Pierwszy odwiert na dwa razy, drugi za pierwszym razem, trzeci zaś... nie zliczę, ile razy próbowaliśmy, ale wyczerpaliśmy wszystkie możliwe uzupełnienia.


Było nas czterech podczas ekstrakcji, nie dotrwał nikt. Ostatni kumpel zginął dziesięć sekund przy przylotem Pelikana. :')


Oczywiście zdobyliśmy zero gwiazdek - gra wciąż nie zalicza wykonanego zadania.

Zaloguj się aby komentować

Jak co miesiąc, zachęcam do zapoznania się z najnowszym numerem Nowej „Fantastyki”!


Zanim oddam głos redakcji: został ogłoszony konkurs na opowiadanie fantastyczne. Może ktoś z tagów #naopowiesci bądź #zafirewallem chciałby wziąć udział? Przepraszam za spamowanie na tagach, ale pomyślałem, że warto dać znać. :')


Ponadto: „Nowa Fantastyka” jest dostępna na Legimi. W ramach bibliotecznego abonamentu (tylko taki obecnie posiadam) można pobrać za darmo trzy ostatnie numery, w tym najnowszy. Super sprawa! Nawet pomimo tego, że ostatnio przedłużyłem papierową prenumeratę na kolejny rok. :')


https://www.legimi.pl/ebook-nowa-fantastyka-06-24-rozni...


A teraz opis z facebookowego fanpage'a czasopisma:


„Czerwcowe wydanie "Nowej Fantastyki" jest już w sprzedaży. Zdobi je okładka tegorocznego Festiwalu Fantastyki Pyrkon, który odbędzie się w dniach 14-16.06. w Poznaniu.


Ten numer może okazać się szczególnie interesujący dla fanów mangi i anime, ale też dla osób mniej obeznanych z tą stylistyką. Proponujemy Wam zestawienie dziesięciu tytułów (i jednego honorowego wyróżnienia) anime, z którymi warto się zapoznać. Oprócz tego artykuł o serialu "Magic Knight Rayearth" oraz wywiad z dr Pawłem Dybałą - badaczem japońskiej popkultury i tłumaczem mang.


W najnowszym wydaniu znajdziecie także wspomnienie o Maćku Parowskim - w piątą rocznicę śmierci naszego niezapomnianego "ojca redaktora" opowiada o nim jego żona, Jola Parowska.


Przygotowaliśmy dla Was tym razem sześć opowiadań - jeden, za to długi, polski tekst oraz pięć zagranicznych propozycji, w tym nowości od Philipa Maddena i Johna Chu. Nie zabraknie również felietonów, porcji recenzji książek i komiksów oraz kolejnego spotkania z Lilem i Putem. Najważniejsze jednak zostawiamy na koniec, ogłaszamy bowiem...


KONKURS NA OPOWIADANIE FANTASTYCZNE! Po wielu latach przerwy ogłaszamy nowy konkurs literacki, a jego zasady znajdziecie w właśnie tym wydaniu. Czy wśród uczestników odkryjemy kolejny talent na miarę Andrzeja Sapkowskiego? Oby!


"Nową Fantastykę" możecie kupić w szanujących się kioskach i empikach, a także w księgarni stacjonarnej wydawnictwa Prószyński i S-ka przy ul. Rzymowskiego 28 w Warszawie. Niezmiennie najlepszą opcją kupna jest roczna prenumerata, którą możecie znaleźć w Gildii. NF jest też dostępna w Nexto oraz Legimi. Tu również mamy dobrą wiadomość: w obu tych miejscach możecie ją teraz kupić również w formatach czytnikowych epub i mobi. Linki, tradycyjnie w pierwszym komentarzu.


Bądźcie z nami!”


#ksiazki #czytajzhejto #fantastyka #nowafantastyka #hejtoczyta

aa1c325d-ca54-4c44-907e-a2ec8f8ac3e4
cyberpunkowy_neuromantyk

Komentarz także zaczerpnięty z fanpage'a:


"Prenumeratę "Nowej Fantastyki" znajdziecie pod tym adresem internetowym:


https://www.gildia.pl/nf


E-wydanie, które również możecie zaprenumerować na platformie Nexto:


https://www.nexto.pl/e-prasa/nowa\_fantastyka\_p1204368.xml


NF w Legimi:


https://www.legimi.pl/ebook-nowa-fantastyka-06-24-rozni...


Przypominamy jednocześnie, że nowe wydania NF nie będą już się ukazywały w naszej aplikacji, która przechodzi obecnie proces wygaszania."

cyberpunkowy_neuromantyk

@Cerber108


Nie należy do najładniejszych, to prawda.

splash545

@cyberpunkowy_neuromantyk jak się trochę na hejto wyrobię to może wtedy

Zaloguj się aby komentować

Czy byłby ktoś zainteresowany dołączeniem do serwera Discordowego związanego z grami co-opowymi?


Co prawda ja swoją ekipę mam i nie potrzebuję nowej, jednakże dosyć często pod postami o „Helldivers 2” czy „Deep Rock Galactic” czytam, że nie wszyscy są takimi szczęściarzami.


Pomyślałem, że może fajnie byłoby założyć serwer Discordowy, na którym można by szukać graczy do gier nastawionych właśnie do kooperacji.


#gry #discord #helldivers2 #deeprockgalactic #coop #steam

sierzant_armii_12_malp

@cyberpunkowy_neuromantyk Ja nie.

SuperSzturmowiec

@sierzant_armii_12_malp ja tez nie

Zaloguj się aby komentować

Mam takie pytanie: czy poprzestać na wysłaniu aplikacji przez Pracuj.pl czy pokusić się o wysłanie maila z CV bezpośrednio do firmy (mają nawet taką zakładkę)?


Jak wysyłam CV przez Pracuj.pl, to nie ukrywam, że odzew jest marny. Pewnie to wina samego CV (nie wiem, czy dobrze wygląda :')), ale jednocześnie sporo ofert ma status „Dostarczona”, gdy niektóre są „rozpatrywane”, „otwarte” czy nawet „odrzucone”.


Pytam, bo znalazłem ofertę pracy, która, przynajmniej z opisu obowiązków, idealnie by do mnie pasowała i nie ukrywam, że BARDZO mi zależy na tym, by otrzymali moje CV. :')


#praca #pracbaza

kubex_to_ja

@cyberpunkowy_neuromantyk wal do nich, co Ci szkodz?

moll

@cyberpunkowy_neuromantyk otrzymanie to jeszcze nic, ktoś musi chcieć je przeczytać i pchnąc dalej, odezwij się na PW, pogadamy

micin3

@cyberpunkowy_neuromantyk weź zamaż dane (imię, nazwisko, nazwy firm) i wrzuć, jak Twoje CV wygląda.

Wysłać zawsze możesz dwukrotnie (i jak Ci zależy, to tal zrób, bo minusów nie ma), ale jak miernie wygląda CV to i nawet jak sto razy wyślesz to nic się nie zmieni.

Zaloguj się aby komentować