#wspomnienia
najgorzej jak od czasu do czasu snisz ze:
-nie zrobiles projektu na technike
-dostales pale na polrocze i musisz to oglosic rodzicom
-jakiekolwiek inne, stresujace bzdety z podbazy/gimbazy/licbazy
i budzisz sie zlany potem xD
@Michumi pizza i kola na noc w tym wieku? Do tego jeszcze brak spanka? Nie ma szans. To już lepiej wstać o 5 rano, wziąć uż i odpalić taki zestaw ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Taki mam plan na piątek :p, tylko zamiast obliviona będzie doom :p
Zaloguj się aby komentować
Znacie ten kawałek Kaczmarskiego "Nasza klasa"?
Zawsze mnie wpędzał w potworną nostalgię i smutek a ostatnio.. cóż, dane mi było wziąć udział w spotkaniu klasy licealnej do której chodziłem. Frekwencja jakieś 40% ludzi.
To co uderzyło to.. brak pozerstwa wśród moich koleżanek i kolegów. Zaskoczyło mnie to bo byłem gotowy na festiwal spierdolenia i opiewania sukcesów, tym bardziej, żeśmy dorastali w malutkim mieście. Nikt tam nie pajacował ani nie epatował niczym. Nawet mój dawny najlepszy kumpel, który obecnie jest milionerem (jego tata założył firmę produkującą różne krzesła i fotele, zaczynali od tych takich co chyba każdy zna takich pogiętych co się jakby w nich bujasz co elementy są wykonane z 1 ciągłego giętego kawałka materiału). Niestety tata zmarł przedwcześnie, kumpel nabrał dużo pokory do życia, kiedyś zapewne by przyjechał jakimś autem za 2 bańki.
Część z naszej klasy już nie żyje. Emilka która chciała być aktorką teatralną umarła na raka 15 lat temu. Marzenka - co ją wyzywaliśmy Januaria - też zmarła 20 lat temu na emigracji.
Tomek, co wszystkich doprowadzał do łez śmiechu zmarł po cichutku zapiwszy się na śmierć w wynajmowanej kawalerce w Poznaniu.
Są też weselsze przypadki - Tomek (kolejny), którego trochę podmęczałem w liceum (nie typowy bullying ale tak mu tam dokuczałem trochę, nie lubił mnie :)) został szefem IT w wielkiej polskiej firmie (a za wuja się "kąputerami" nie interesował).
Kolega A. (celowo ucinam imię bo ma mega rzadkie) starał się zostać politykiem no ale nie został i nosi meble z lokalnego januszeksu do klientów ale ma piękną żonę i super dzieciaki, jest autentycznie szczęśliwy, radzi sobie spoko. Jest ciągle obłąkany tak jak był ale wspominam go dobrze, bośmy wspólnie spędzili milion godzin na Amidze.
Piotrek, co prawie go aresztowali bo zrobił niesmaczny żart nauczycielce - został nauczycielem
Większość z nich wyjechała za granicę lub robi coś tu w koło komina. Radzą sobie generalnie, ktoś tam stracił dziecko, ktoś wygrał w Keno paręset klocków (kilka lat temu). Nie było spiny, choć odruchowo każdy szukał w każdym tego kolegi i koleżanki sprzed lat.
I osoba której uśmiechnięta morda ucieszyła mnie najbardziej - Mariusz ksywa Goryl, lekko upośledzony, adoptowany przez dobrych ludzi chłopak. Pracuje uczciwie, cieszy się z swojego mieszkanka po rodzicach, ma żonę i dwójkę dzieci (nie wiem czy "normalne" no k⁎⁎wa nie zapytałem).
Idąc na spotkanie miałem w głowie cytat z Wzgórza Psów: "Nie chciałem spotykać żadnego starego znajomego. Takie spotkania są jeszcze gorsze od pogrzebów. To największa tortura - próba znalezienia kogoś, kogo kiedyś się znało, w obcej, nagle pojawiającej się zupełnie znikąd osobie, w prostych, uśmiechniętych zdaniach, udawanie kogoś, kim było się kilkanaście lat temu, wyłącznie po to, aby osiągnąć jakikolwiek pułap porozumienia. Ludzie znikają nawzajem ze swojego życia. Tak ma być. To naturalne. Z jakiegoś powodu się skasowaliśmy, więc teraz nie udawajmy, że się znamy, rozumiemy i mieszkamy na tym samym świecie, że mówimy tym samym językiem."
Ale wiecie co? Udało się tego uniknąć - jeśli nie całkowicie to w bardzo dużym stopniu. Bo całkowicie się nigdy nie da.
#szkola #wspomnienia #wyznaniezdupy
@Michumi ciekawa refleksja, bardzo dobrze napisane. Proza życia chciałoby się powiedzieć :D. Ja kurde nie miałem okazji na żaden zjazd klasowy, nie używam FB a być może ktoś coś kiedyś organizował. Nigdy nie byłem jakoś specjalnie związany z ludźmi ze szkoły (tzn z tymi z którymi byłem mam kontakt do dzisiaj), ale jestem ciekaw co u paru gości z Technikum - tylko z jednym miałem w miarę kontakt i wiem co robi, bo kupowałem u niego części do fur. Zawsze robił dobre rabaty, a ja mu podsuwałem znajomych klientów. W szkole nie był jakoś specjalnie zajawiony na motoryzację, za to jego ojciec był. I chyba sobie nieźle radzi. Jednego spotkałem chwilę po szkole i się okazało że poszedł na zawodowego żołnierza - nikt inny by tak tam nie pasował, to był łysy koksik-entuzjasta
Jeszcze jak miałem FB to widziałem że jeden spoko typ się ożenił z laską którą poznał w naszej szkole. A reszta to nie mam pojęcia.
@Michumi byłem na jednym takim i określenie
festiwal spierdolenia i opiewania sukcesów, tym bardziej, żeśmy dorastali w malutkim mieście.
idealnie oddaje to co się działo, mieli kija w d⁎⁎ie te lata temu i nic się nie zmieniło. Pewni ludzie się nie zmieniają. Dla nich jak ktoś coś osiągnął lepszego od nich to trzeba mu do⁎⁎⁎⁎⁎olić i zniszczyć. Mignęło mi jakiś czas temu, że robili kolejne takie spotkanie, oczywiście nikt mnie nie zaprosił, ale i tak bym nie poszedł. Jedną osobę z którą mam kontakt w miarę bieżący też nie zaprosili. Musiałbym celowo przyjeżdżać, aby słuchać pierdolenia o niczym to szkoda czasu i nerwów. Niech się kiszą we własnym sosie. Ja postawiałem grubą kreskę na czasach szkolnych.
Przypomnialws mi jak ludzie z mojej klasy licealnej zorganizowali sobie zjazd ale zapomnieli mnie poinformowac ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
Co ten Lubicz nawywijał?
#nostalgia #wspomnienia #bezpieczenstwo #kolej #heheszki #ciekawostki

@Miedzyzdroje2005 Każdy bohater staje się ostatecznie złoczyńcą, jeżeli tylko wystarczająco długo bohateruje.
Nawet Doktor Lubicz
Chciałam napisać "Znowu?", ale potem spojrzałam na tagi i datę na screenie xD
@Miedzyzdroje2005 witaj podróżniku w czasie. kupuj bitcoiny
Zaloguj się aby komentować
Mój ojciec od zawsze był śmieszkiem poza kontrolą, jednocześnie żyjąc w myśl zasady "pracuj mądrze a nie ciężko".
Życie go trochę zgniotło - nagle z 70 letniego w miarę sprawnego gościa który całe życie traktował auto jak swój najważniejszy symbol wolności, stał się człowiekiem z brakiem woli życia i sopniem niepełnośprawności w stopniu znacznym.
Rozumiem go o wiele lepiej jak kiedyś i wcale się nie dziwię że obecnie nie ma woli życia - motor miał już jako 12 latek, a prawo jazdy od kiedy był 16 latkiem (wtedy za zgodą rodzica można było tak zrobić).
Pamiętam zresztą opowieści jak to mój ojciec jeździł z podhala do Wrocławia na Junaku robiąc tę trasę czasami kilka razy w miesiącu. We wczesnych latach 70 to musiał być kosmos dla gościa z małej wiochy i za każdym razem niezła przygoda i ucieczka od rzeczywistości.
ALE DO BRZEGU.
Jako nastolatek pracował w PKSie, a raczej miał tam praktyki by później już jako mechanik zaczynać tam jako mechanik.
I jak to w PKSie wszystko rządziło się swoimi prawami, a prawo było jedno - wódka musi być, jeśli robota ma iść.
Chłopaki czasem przesadzali, więc kierownik nauczył się wszystko kontrolować i rutynowo sprawdzał czy wszyscy pracują.
A to zerkał pod auta, a to sprawdzał czy ekipa nie pali przed warsztatem albo czy nie ucieka na sąsiednią ulicę podpatrywać licealistki zamiast ponownie wymieniać wał w starym Jelczu.
Tego szczególnego dnia, jakoś wszyscy byli "mocno zmęczeni". W trzy godziny przegonił każdego i słownie naprowadził na lepsze tory, jedyna osobę którą pochwalił był mój ojciec.
- WIDZICIE? MOŻNA PRACOWAĆ CIĄGIEM PRZEZ 3 GODZINY?
Z daleka było widać, że mój ojciec pracuje pod autem i trzecią godzinę wymienia wał. Ilekroć kierownik zerkał widział, że ojciec coś tam grzebie u góry.
**Szkopuł w tym, że mój stary tam spał, tylko przywiązał sobie jedną rękę do wału żeby było z daleka widać że coś robi.**
Piszę to nie bez powodu - nie chcę żeby te historie przepadły i zaczynam je spisywać mając do tego dobrą okazję, bo przy jego obecnym stanie zdrowia słyszę te historie po kilka razy, ale zauważam jedno: Im lepsza ekipa dookoła (starzy znajomi czy ulubiona część rodziny) te historie mają większą moc i pomimo tego, że wszyscy słyszeliśmy je po kilka razy, nadal swoją formą potrafią nas rozbawić.
Nie wiem jakie macie relacje z rodzicami, sam nie mam lekkich. Powiem więcej - ciężko mi się przyjeżdża do rodzinnego domu, ale jednocześnie łapię się ciągle myśli, że to spotkanie może być naszym ostatnim, więc zamiast rozgrzebywać to co złe, wracam do tego co dobre.
A mam to szczęście, że choć otrzymałem w spadku ojca alkoholika, udało mu się nie być jego własnym ojcem i potrafił pokazać miłość swoim dzieciom, choć nigdy nie wiedział jak to zrobić bo nikt go nigdy tego nie nauczył.
Po prostu pamiętajcie, że oni nie mieli lekko żyjąc w po⁎⁎⁎⁎ne czasy powojennej Polski wychowywani przez rodziców którzy przeżyli wojnę, często nie jedną.
Kiedyś zrobię chyba serię breloków z napisami a wśród nich będzie "Wszyscy jesteśmy biedni".
**Trzymajcie się tam i średniego dnia!**
#rozkminkrzaka #opowieści #wspomnienia
Im starsze moje dzieci są, tym bardziej rozumiem moich rodziców i im wybaczam, aczkolwiek nie jest to łatwe,przyznaję.
@Krzakowiec
nagle z 70 letniego w miarę sprawnego gościa który całe życie traktował auto jak swój najważniejszy symbol wolności, stał się człowiekiem z brakiem woli życia i sopniem niepełnośprawności w stopniu znacznym.
Oj znam ten ból
Zrobiłeś mi facet dzień. Żebyśmy tu wszyscy pamiętali o tym, że nasi rodzice roczniki 40, 50, 60, 70... byli wychwywani przez ludzi z niczym innym jak PTSD. Po sobie wiem jak trudno zrozumieć, wybaczyć, szukać we wspom ieniach dobrych chwil i ich się trzymać... Ale jak już się uda to nagle wszystko staje się takie kolorowe. Trzymaj się tam byku!
Zaloguj się aby komentować
10 IV 2010 o tej porze nie spałem od 7.30 miałem z koleżanką jechać do Krakowa na spacer. Średnio nam się chciało, zadzwoniłem i zgodnie przełożyliśmy wycieczkę na 17 IV. No cóż, też middle pojechaliśmy, a potem były juwenalia, majówka, inne cuda, nie widzieliśmy się już nigdy, nie było nam pisane się wybrać wspólnie do Krk.
O godzinie około 10 zobaczyłem klip na których "słychać strzały", potem się dowiedziałem, że samolot się rozbił, a ojciec jak pojebion dzwonił po całej rodzinie, co ciekawe, każdy z rodziny był nieświadomy wypadku i tak oto wprowadził wszystkich kogo miał w książce telefonicznej w świat po katastrofie smoleńskiej. Do mnie nie zadzwonił. Nic dziwnego, byłem w pokoju obok.
A wieczorem (po 22) próbowałem napić się reddsa jabłkowego, ale już przyzwyczajony do zwykłego piwa go nie dokończyłem, strasznie kwaśny był. Wtedy też szukałem stacji radiowej, która puści muzykę I nie pamiętam, ale chyba rmf maxx grał cały czas smutne ballady czyli Metallica Nothing Else Matters, potem Edyta Bartosiewicz Sen i chyba Johnny Cash potem leciał.
A jak wyglądał wasz 10 kwietnia?
#pytanie #rocznica #wspomnienia
@Niebezpieczny_zawadiaka_o_karmazynowym_umaszczeniu miałem pierwszą randkę ze swoją byłą xD
Jak to mówią, były znaki.
@Niebezpieczny_zawadiaka_o_karmazynowym_umaszczeniu ja tego dnia wywozilem na skup zlomu pelny wor puszek po piwie. Na zlomie pusto, wszyscy w kanciapie wpatrzeni w telewizor. I tak oto dowiedzialem sie o katastrofie
@Niebezpieczny_zawadiaka_o_karmazynowym_umaszczeniu
Spanko miałem do 10, po 11 wybyłem w poszukiwaniu jakiegoś otwartego małego sklepu, a przynajmniej tak musiało być, bo nie chodziłbym po rynku w swoim mieście o równej 12 w innym celu. A pamiętam to, bo akurat to był jedyny raz, kiedy w południe wyły syreny alarmowe. Wróciwszy do domu, rodzicielka poinformowała mnie o zaistniałej sytuacji, a potem już pora na cs’a.
Zaloguj się aby komentować

Powstaje książka o legendarnej Chatce Puchatka w Bieszczadach. To opowieść dla dzieci i nie tylko
Wieczór w bieszczadzkiej Stanicy Chreptiów w Lutowiskach zamienił się w niezwykłą rozmowę o pamięci, tożsamości i górskiej legendzie. Spotkanie wokół książki „Chatka nie tego Puchatka” udowodniło, że literatura potrafi przywracać to, co zniknęło – w krajobrazie, ale nie w ludzkich sercach.
W...
Fajnie było żyć w czasach gdy wszystkich pokemonów było 150 i zebranie wszystkich było realne 😅
Na dzień dzisiejszy jest ich 1025, a jeśli ktoś zbiera karty to oficjalych unikatowych wzorów jest 17067 🤯
**#pokemon **#nostalgia #kolekcje #zbieractwo #ciekawostki #wspomnienia

Zaloguj się aby komentować
Przypomniało mi się jak kiedyś w liceum pojechaliśmy klasą na kilkudniową wycieczkę. Zakwaterowanie mieliśmy w szkole z akademikiem, duże sale na 10 łóżek, oczywiście chłopaki i dziewczyny osobno.
Wieczorami, już po zgaszeniu świateł, leżeliśmy se po ciemku i gadaliśmy o pierdołach.
Czasami do jednego kolegi przez okno przekradała się dziewczyna, żeby sobie poleżeć chwilę pod kołderką razem.
No to leżymy sobie i pitolimy o głupotach, w pewnym momencie jeden z chłopaków zaczął się z nią kłócić, a to była jedna z tych co wszystko wiedzą najlepiej, nie odpuści.
W końcu nie wytrzymał, i powiedział do jej chłopaka: "Maciek, zatkaj ją!".
Chwila nagłej ciszy.... I cała sala w ryk. Nie mogliśmy przestać się śmiać. Dziewczyna uciekła przez okno, zapewne czerwona jak burak.
Tak, wiem, wiem, jestem wstrętna szowinistyczna świnia itd. Ale to było zabawne zresztą sama sobie winna.
#wspomnienia #heheszki #liceum #licbaza


No kolega młody to jeszcze nie widział, że z nimi trzeba krótko na smyczy!
Taki żart, też jestem
wstrętna szowinistyczna świnia itd.
Zaloguj się aby komentować
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam japońskie kreskówki z włoskim dubbingiem. A jeszcze polski lektor do tego - miodzio
https://www.youtube.com/watch?v=CRE3PZsskzU
#kreskowki #ciekawostki #wspomnienia

Aiutoooo!
@PanNiepoprawny zawsze czekałem na koniec żeby zobaczyć cycki
I do tego Kapitan Jastrząb!
Zaloguj się aby komentować
To jedno z pierwszych zdjęć,które zrobiłem lustrzanką, w pełni świadomie korzystając z jej możliwości, pamiętam, że to był rok 2007 albo 2008, pamietam, że tyrałem wtedy na czarno na budowie za 15zeta na godzine i to była bardzo dobra stawka, pamietam, że za tą kase zarobioną na remoncie popowodziowego domku, kupiłem Olympusa E-500 z matrycą 4/3 8MP i jarałem sie jak murzyn baterią tak, że zabierałem go do tej roboty i rano przy śniadanku juz w pracy robiłem zdjęcia, zamiast łoic jabole z resztą ekipy. Aparat służył mi bardzo długo bo do 2016roku, gdy przesiadłem sie na Canona 760D który służy mi do dziś, choc częściej robię teraz zdjęcia telefonem.
#zarchiwumyoowkiego
#fotografia
#nostalgia
#wspomnienia

@yoowki Ja do dzisiaj używam Nikona D7200. Robię też zdjęcia telefonem ale nie sprawia mi to frajdy
"2025 03 25 - Babia Góra" i bam - wszystko tam leci. I z przyjemnością do tego od czasu do czasu wracam - czego o zdjęciach z telefonu powiedzieć nie mogę. Choć - zaznaczam - nie jest to problem jakości. W większości przypadków zdjęcia z telefonu są teraz wystarczające.
Nostalgia odnosnie zdjec cyfra? Kogos tu chyba grubo pojebalo
@yoowki sa to jutrzejsze puzle btw
Zaloguj się aby komentować
Pamiętacie jakie pierwsze wideo zobaczyliście w internecie?
W moim przypadku było to nazywane obecnie „russian climbing” nagranie ruskiego parkouru. Oglądaliśmy je w podstawówce na informatyce, jeszcze na czymś takim jak Google Video
https://www.youtube.com/watch?v=VdnUikNvLAo
#wspomnienia
Яма Катилий
Zaloguj się aby komentować
A wy jakie hity mieliście na swojej MP3?
#muzyka #wspomnienia #nostalgia #hejto30plus #memy

Od czasów technikum cały czas puszczam to co było na empetrójce. W sumie to co OP. Pomyśleć że dzisiaj Fred z Limp Bizkit ma 54 lata 🤯
Kiedy Sony Ericsson W20i to odkryłem że na komputerze mogę uzupełnić dane piosenek we właściwościach i miałem normalne tytuły i artystów. Oczywiście wszystko z neta piraty 128kbit/s ale zawsze.
aż się łezka w oku kręci
Zaloguj się aby komentować
Kiedyś to było..
#okboomer #telefony #nostalgia #historia #komorki #wspomnienia

I komu to przeszkadzało? 😅
@zuchtomek jednym z moich pierwszych wspomnień jest to, jak Tato prowadził mnie przez centrum miasta i musiał wejść w bramę odebrać telefon typu picrel, który nosił w skórzanej, twardej teczce z rączką. Wtedy ludzie na ulicy myśleli, że jest walnięty i gada sam do siebie, do kawałka plastiku. Pamiętam też, że potem miał żółtego sagema z klapką. Ależ to wtedy była technologia. Może to co mi się przypomniało nie ma nic wspólnego z 'multimedialnym kombajnem', ale dzięki za odblokowanie wspomnień

Moja seria to
Nokia 3210-->
3310-->
3330-->
3510i(pierwszy raz kolorowy ekran)-->
6220-->
6230i-->
E52 (best nokia ever jak dla mnie)-->
N73 -->
N95-->
Game over
Zaloguj się aby komentować
508+ 1 = 509
Tytuł: Niespokojna muzyka
Autor: Gordon Matthew Sumner
Kategoria: autobiografia
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Format: książka papierowa
ISBN: 8308036392
Liczba stron: 400
Ocena: 7/10
”Niespokojna muzyka” to książka, w której Sting przedstawia nam swą drogę przez mękę do osiągnięcia sukcesu. Niezwykle ciekawy facet z wielką energią i niesamowitym samozaparciem.
Muzykę pokochał mniej więcej w 10 roku życia i od tego momentu byli w zasadzie nierozłączni. Zanim stał się gwiazdorem był m.in. urzędnikiem, nauczycielem, knajpowym grajkiem i modelem. Jednak w duszy i głowie mu grała muzyka i to ona układała nuty jego życia tak, by ostatecznie wybrzmieć hymnem chwały i sławy. Konsekwencja, upór ale wydatna i pomoc pierwszej żony znacząco pomogły mu w dojściu na szczyt.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Jest przystępna i płynna. Niewolna od gorzkich przemyśleń. Mamy tu swoisty przeplataniec historii z życia prywatnego i zawodowego. Bolesne piętno jakie już w dzieciństwie odcisnęły na Stingu problemy rodzinne (zdrada matki, separacja rodziców) dało o sobie znać w dorosłości. Szczególnie w czasie prób zbudowania harmonijnego związku.
Jednak większość opowieści autor poświęca żmudnej i trudnej drodze na szczyt, który ostatecznie zapewnił jemu i zespołowi The Police utwór Roxanne.
Z tej książki wyłania się obraz inteligentnego, twardo stąpającego po ziemi faceta, choć nie do końca poukładanego emocjonalnie. Sting wytyczył sobie cel i dążył do niego mimo przeciwności, czego ja osobiście mu zazdroszczę, bo najmniejsze trudności mnie zrażają. Z pomocą wielu osób, ale też dzięki nakładowi pracy oraz ogromnemu talentowi i tupetowi udało mu się w końcu odbić i zostać bożyszczem tłumów.
Nonkonformista, pracoholik, uczuciowo i duchowo pogubiony, ale ciągle szukający. Mam nadzieję, że się w końcu odnalazł.
A książkę, jak zdążyliscie zauważyć, polecam
#bookmeter #autobiografia #wspomnienia

- "nie jestem fanką Stinga"
- czyta wszystkie książki o Stingu
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
496 + 1 = 497
Tytuł: Sting. Opowieści z Newcastle
Autor: James Berryman
Kategoria: wspomnienia
Wydawnictwo: Dobre Historie
Format: książka papierowa
ISBN: 9788363667931
Liczba stron: 308
Ocena: 7/10
W końcu udało mi się przeczytać zalegającą na półce biografię Gordona Sumnera, czyli Stinga, choć "biografia" to dla mnie zdecydowanie zbyt szumne określenie jak na tę książkę. Jest to raczej zbiór anegdot i dykteryjek, które zgromadził i wydał wieloletni (choć z przerwami, jakkolwiek to brzmi) przyjaciel Stinga, James Berryman.
Nie znajdziemy tu szczegółowych informacji o pochodzeniu Gordona Sumnera, ani o rodzinie, ani nawet o jego wspinaczce po drabinie sławy. Za to znajdziemy wspomnienia Berrymana z czasów szkolnych oraz z licznych pobytów Stinga w Anglii już po uzyskaniu statusu gwiazdy.
Książka zawiera krótkie, zaledwie 3-5 stronicowe rozdziały, które są jakby oddzielnymi historiami. Wiele z nich jest naprawdę komicznych. Mamy tu opowiastki z katolickiej szkoły św. Kutberta, do której uczęszczali panowie Sumner i Berryman i kilka wspomnień z czasów gdy o tym pierwszym dopiero zaczynało być głośno. Ponad to jest tu sporo wątków autobiograficznych autora, które mniej lub bardziej wiążą się z osobą Stinga.Wszystko to nasycone angielskim humorem i napisane ze swadą. Można wręcz odnieść wrażenie, że Berryman siedzi z czytelnikiem nad kuflem piwa i opowiada te wszystkie barwne historie. Tyle tylko, że choć okładka głosi, ze jest to biografia Stinga, to w moim odczuciu za mało jest w tym wszystkim Stinga...
Całość podszyta jest sarkazmem, a złośliwe uwagi autora nasuwają myśl, że cholernie bolała go pewna część ciała z powodu bogactwa, sławy i splendoru, jakim otoczony był i nadal jest tytułowy bohater. Mimo wszystko jest to taka przyjacielska złośliwość, bo jakby nie było jednak i Berryman'owi skapnęło troszkę z tego rogu obfitości...
Cieszę się że tę książkę przeczytałam. Dawno się tak nie cieszyłam ;). Podejrzewam, że w prawdziwej biografii, takiej opisującej życie artysty od początku do teraz, nie znalazłabym podobnych odniesień np. do czasów szkolnych, do przygody z bukmacherką czy wakacyjnej pracy dorywczej przy piszczących zabawkach (nie będę pisać o co chodzi, chętni sobie przeczytają).
Odniosłam też wrażenie, że ta książka powstała po to, by Berryman, bezrobotny bukmacher mocno klepiący biedę, mógł sobie trochę zarobić... Z resztą... jakie by pobudki nie towarzyszyły powstaniu tej publikacji to i tak jestem zadowolona, że miałam styczność, choćby tylko literacką, z obydwoma panami. Setnie się ubawiłam i polecam z całego serca. Dla mnie bardzo fajna odskocznia od ciężkiej literatury, którą czytam na co dzień.
Tutaj pozwolę sobie wstawić krótki fragment dotyczący szkolnej dyscypliny i choć mnie rozśmieszył nad wyraz, to skłonił też do refleksji : „W momencie gdy jako czwartoklasista otrzymałem swoje ostatnie lanie, miałem d⁎⁎ę twardą jak głaz. Moim przewinieniem było spytanie ojca Boyle'a, czy szatan ma k⁎⁎⁎sa. Dzięki zdobytej odporności w ogóle nie odczuwałem razów. Po dziś dzień, jeśli ktoś mnie o to poprosi, mogę tyłkiem miażdżyć orzechy. Rzecz w tym, że takie prośby słyszę niezwykle rzadko.”
#bookmeter #wspomnienia #sting #ksiazki
PS wrzucam stare recki, które gdzieś tam wrzucałam swego czasu. Może się przydadzą

@Kaligula_Minus Na koncert jedziesz?
Zaloguj się aby komentować
Doktorze, tracimy go!
#pracbaza #wspomnienia #maszynyboners

@Felonious_Gru Tak mi się skojarzyło
operator koparki - bardzo spoko sprawa, jeździsz sobie po kraju i operujesz koparki
to trochę jak weterynarz
jesteś powiatowym operatorem koparki
masz zgłoszenie, ze na drugim końcu powiatu koparko ładowarka caterpillar 428c ma zwyrodnienie stawu łyżkowego i musisz przepisać smar przeciwbólowy i kąpiele w WD-40
na miejscu po badaniu okazuje się, że niewiele możesz zrobić, zwyrodnienie dotarło do zawiasów
właściciel koparki gładzi ją czule po gąsienicy
ze łzami w oczach wspomina pierwsze dni z caterpillarkiem, gdy jeszcze małego przygarnął go ze schroniska dla porzuconych koparko ładowarek
mówi, że bardzo łagodna, nigdy nie przejechała żadnego dziecka
koparko ładowarka cicho mruczy
kiwasz głową i ze łzami w oczach mówisz, że już za późno na smary i WD-40
pozwalasz właścicielowi pożegnać się ze starym druhem
caterpillar po raz ostatni podnosi go swoją łyżką
potem podchodzisz, i wlewasz czystą benzynę do baku
spracowany diesel powoli przestaje pracować
reflektory koparki gasną
właściciel zanosi się płaczem
czym ja ją gurwa zakopie w ogródku
gurwa znowu zgon na dyżurze
@Felonious_Gru zwyżka dwudrogowa?
Zaloguj się aby komentować
Kuuurła syynek, kiedyś tatuś to nagrody dostawał! Teraz to nawet ni ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem...
Plot twist: dostałem tę nagrodę w miesiącu, w którym 2 czy 3 tygodnie byłem na L4 XD
#pracbaza #wspomnienia #chwalesie

@maximilianan ktoś się „c⁎⁎j” podpisał czy ki c⁎⁎j?
@maximilianan
-Paczcie, maximal anal ma 1/4 skarg z tego co zwykle, niesamowity postęp!
-Ale go wcale nie było w pracy
-C⁎⁎J NIEWAŻNE
@maximilianan też dostałem w grudniu, ale się nie chwaliłem Maciusiu
Zaloguj się aby komentować
#psychologia #psychoterapia #przegryw ale nie do końca #wspomnienia #przemyslenia
tag do obserwowania/czarnolistowania #chcewyjsczbagna
Pomyślałem sobie, że jednak hejto to nieco lepszy (czy wyższy, to nie wiem) poziom niż wykop i postanowiłem opisywać tutaj w możliwie skondensowany sposób moje refleksje związane z wychodzeniem z bagna, jakim są depresja, niska samoocena, OCD i ADHD. To ostatnie nie jest bagnem, a raczej czymś, co czasami przeszkadza, ale do rzeczy.
Ja chłop z żoną, dziećmi, kilkoma pasjami, lvl 40+.
Po co? Żeby może pomóc innym. Żeby ktoś czytając to nie myślał, że na tzw. walkę o siebie jest za późno. Nie jest. Nigdy. Uwierzcie mi.
Prolog
Żeby maksymalnie skrócić wstęp i nie zanudzać. Lata 80. ja zwykły dzieciak. Szare osiedle w polskiej palecie barw w niewielkim mieście. Typowa polska powiatowa. Dwupokojowe mieszkanie umeblowane PRL-owsko, życiowy standard na poziomie mocno średnim. Już przedszkole było dla mnie obcą ziemią, czułem jakbym nie pasował do tej zgrai drących mordy i walczących o zabawki jak IRA o niepodległość Irlandii Północnej dzieciaków. Szkoła podstawowa odmieniła mnie. Trafiłem fartownie do Szkoły nr 3 popularnie zwanej "Trójką". Fajni nauczyciele i jeszcze lepsi koledzy. Przeszedłem to suchą nogą. Szkoła średnia to był dramat, trafiłem do Zespołu Szkół Ekonomicznych. Kiepska szkoła, jeszcze gorsi nauczyciele i banda nastolatków, która była zbieraniną tych, którzy nie trafili do wymarzonych ogólniaków czy techników albo tych, którzy nie mieli kompletnie pomysłu, co ze sobą zrobić. Zresztą kto ma taki pomysł w wieku 14-15 lat? Mniej więcej w tym właśnie wieku poczułem, że jest ze mną źle. Życie jest pasmem udręk i niepowodzeń, jestem zawiedziony ludźmi, sobą... generalnie wszystkim. Mama coś wyczuła i wylądowałem u pani psycholog, która bardzo chciała pomóc, ale nie starczyło jej warsztatu. Poza tym do akcji wkroczył mój ojciec, stwierdzając, że "w naszej rodzinie wariatów nie ma" a pani psycholog chce mu z syna "idiotę zrobić". No finał. Jakimś szczęśliwym zrządzeniem losy nie stałem się piwniczniakiem AKA przegrywem i nie siedziałem w domu, grając w gry. Trafiłem na osiedlu na fajnych ludzi i szybko wszedłem w krąg imprez, kolegów, koleżanek, pierwszych kontaktów z używkami itp. co chyba paradoksalnie uratowało mi życie. Jednak demon zwany depresją gdzieś cały czas się czaił. Czułem, że nad całym moim życiem wisi jakaś ciemna burzowa chmura, smutek i permanentne poczucie, że to wszystko jednak nie ma sensu. Potwór wyszedł w pełni sił ze swojej pieczary, gdy byłem już dorosły. Kilka miesięcy temu pani psychiatra oznajmiła ze wzrokiem pełnym empatii "proszę pana, pan ma depresję. Zapewne od jakichś 20-30 lat. Pan sobie zdaje z tego sprawę?". No... zdawałem sobie, ale jak to w memie z profesorem Miodkiem "niby tak, ale nie do końca". Zaczęła się walka.
Resztę będę dopisywał w miarę możliwości.
Jak ktoś jest zainteresowany, to niech walnie piorunem. Będę wdzięczny.
Zdjęcie dołującego budynku dla uwagi.

@WatluszPierwszy dołóż jeszcze swój tag do obserwowania dalszych wpisów, będzie łatwiej Cię śledzić
Dawaj. Hejto dobry kumpel, wysłucha.
@WatluszPierwszy "No... zdawałem sobie"- i to jest w tym wszystkim najbardziej przykre. Bo z tego zdania wręcz wybrzmiewa ta utajona część "ale co miałem jej powiedzieć? Że ojciec stwierdził, że <<w naszej rodzinie wariatów nie ma>> więc musiałem siedzieć cicho?"
Niestety ale takie problemy to dalej w społeczeństwie wręcz tematy tabu. Nie mówić, nie ruszać, nie interesować się "bo jebnięty". "Bo co ludzie powiedzą". "Bo co rodzina powie". "Bo tobie się zwyczajnie nudzi". "Bo weź się wreszcie uśmiechnij i samo ci przejdzie". Takie chłopskorozumowe myślenie, że jak ci źle, to niech ci się zachce żeby nie było i problem z głowy. Jak renkom k⁎⁎wa odjoł. Tyle że nie, bo potem słyszymy o kolejnym człowieku, który skoczył z mostu, czy pod auto i jest narodowe przekrzykiwanie się w zadawaniu pytania "jak do tego doszło".
Zaloguj się aby komentować
Jako że #hejto to portal dla starych ludzi, to a nuż ktoś ma lepszą pamięć ode mnie.
Próbuję sobie przypomnieć nazwę programu telewizyjnego, emitowanego w TVP jak sądzę. Być może na wakacjach/feriach.
To było coś chyba popularnonaukowego. A jedyna rzecz którą pamiętam to czołówka, gdzie w rytm jakiegoś znanego motywu na pianinie jechał podskakujący pociąg.
Pomóżcie
#pytanie #telewizja #wspomnienia #dziecinstwo
@jedzczarnekoty Brzmi jak „Lorenzo” – program emitowany w TVP w latach 90-tych, który był popularnonaukowym cyklem dla dzieci. Czołówka rzeczywiście zawierała motyw, w którym pociąg podskakiwał w rytm znanej melodii. Możliwe, że pamiętasz właśnie ten program!
Czy to brzmi znajomo?
@jedzczarnekoty W jakich latach był emitowany?
To chyba był teleexpress ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
7 lat temu żona powiedziała tak. Były jaja bo oczywiście kupiłem za mały pierścionek i jej prawie paluch odpadł xD a później poszliśmy lepić cebularze w muzeum cebularza.
#takbylo #wspomnienia

@cebulaZrosolu jak juz w temacie jesteśmy to restauracja więzienie była kiedyś na Narutowicza, spore porcje nawet mieli
@cebulaZrosolu mi minęło 7 lat dwa tygodnie temu
A dzień oświadczyn jakby był wczoraj...
Cierpliwości, wytrwałości i szczęścia!
Zaloguj się aby komentować
