Witam Hejterów.
Mam pytanie w szczególności do osób z tagu #motoryzacja lub #prawo ewentualnie #mandaty.
W sobotę miałem taką sytuację - jechałem w terenie zabudowanym ok. 20-30 km/h. Przede mną zrobił się mały korek, bo samochód skręcał w podporządkowaną (zaraz za przejściem dla pieszych). W momencie jak ruszyłem z samochodem przede mną, kobieta która szła szybkim ruchem po chodniku skręciła wprost na zebrę w momencie kiedy byłem metr przed pasami. Zatrzymała się ponad metr przed zebrą, a ja jej w ogóle nie widziałem - zasłonił mi ją mój słupek, no i nie widziałem jej wcześniej (szła wcześniej żwawo chodnikiem), cała na czarno, wtopiła się niemal w otoczenie.
Samochód za mną przepuścił tę kobietę, dogonił mnie i widziałem, że babka-kierowca z wielką furią zajechała mi blisko na tył i zaczęła zapisywać film z kamery.
Nie czuje się winny bo jechałem 20 km/h, nikogo nie było przy przejsciu jak ruszyłem. A babka jakby dobiegła z imptetem do pasów, tak że nie miałem szansy nawet zahamować gdybym ją widział.
Czy jeśli mi wystawią mandat (1500 zl, 10 pkt) i go nie przyjmę to sądzicie, że jest szansa coś ugrać w sądzie? Czytam też, że sąd może nałożyć nawet 30k kary. Nie mam żadnych punktów karnych i każdego przepuszczam na pasach, czuję irytację jak sobie o tym wszystkim pomyślę.