#lotnictwo
Zaloguj się aby komentować
Nie moja fotka, ale z mojego miasta :) To prawie jakby moja xD
Przelot Red Arrows nad zamkiem podczas pokazu Military Tattoo.
#fotografia #lotnictwo #edynburg #szkocja

Homokomando luftwaffe
(╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻
Zaloguj się aby komentować
Na kanale Mentour Pilot pojawił się film o pracowniku lotniska, który w 2018 r. wziął turbośmigłowego Bombardiera Q400, żeby sobie polatać. W czasie lotu nawet zrobił beczkę samolotem pasażerskim. W najniższym położeniu był ok. 3 metry nad wodą.
#samoloty #lotnictwo
@Nemrod pamiętam to jakby to było wczoraj, po⁎⁎⁎⁎na akcja. Plus, za to, że nie chciał nikomu krzywdy zrobić.
No i Bombardier dowiedział się, że można ich samolotem zrobić beczkę.
"W najniższym położeniu był 3 metry nad wodą." naaaaaa. Powierzchnia nawet się nie ruszyła.
Zaloguj się aby komentować
Zachód słońca. Ostatni lot na zakończenie dnia. Loty z uczniami po pracy. #uk #hobby #szybowce #lotnictwo

szkoda że na tego mojego drona się wsiąść nie da, bo nie ukrywam że zazdroszczę. to musi być za⁎⁎⁎⁎ste uczucie. coś pięknego.
@motoinzyniere w UK też latacie lewą stroną?
@motoinzyniere panie pilocie, dziura w samolocie
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
#lotnictwo #awiacja #samoloty #boeing #ciekawostki &źródło
Na instagramie: https://www.instagram.com/captainrogervictor
Zaloguj się aby komentować

Fala obserwacji UFO w Belgii 1989-1990 r.
Od listopada 1989 do kwietnia 1990 roku odnotowano setki zgłoszeń dotyczących obserwacji dużych, często trójkątnych obiektów z białymi światłami na rogach, które oświetlały powierzchnię ziemi. Obiekty unosiły się lub poruszały na niskiej wysokości – powoli, bezgłośnie lub emitując niski dźwięk....
Hej Tomki i Kasie, oto 10 #ciekawostki o lotnictwie
Cz. 1
Na #drogadokokpitu opowiadam o swojej (nadal trwającej) historii zostawania pilotem samolotu pasażerskiego. Znajdziecie tutaj mieszankę typowego bloga, ciekawostek o #lotnictwo i #samoloty oraz praktycznych informacji dla osób, które również chciałyby podjąć takie wyzwanie, np. ile to wszystko mnie kosztuje, a także ile trwa.
-
Większość pilotów samolotów pasażerskich w Europie zatrudniona jest na b2b.
-
Pilot samolotu pasażerskiego może w ciągu roku wykonać nie więcej niż 1900 godzin pracy i 900 godzin samego lotu. W praktyce rzadko kto dobija do tych wartości. Zwykle rzeczywisty czas pracy mieści się w granicach 600-900 godzin, a lotu 500-750, tj. to taka praca "na pół etatu".
-
Wynagrodzenia pilotów przeważnie zależą od sumy dość niskiej podstawy i od liczby godzin spędzonych w powietrzu pomnożonej przez stawkę godzinową.
-
Powietrze, którym oddychamy w hermetyzowanym samolocie pochodzi z przedniej (ale wewnętrznej!) części silnika turboodrzutowego. Po jego pobraniu jest chłodzone, ponieważ wstępnie może mieć temperaturę 250 stopni Celsjusza, następnie kompresowane do wyższego ciśnienia, co powoduje ponowny wzrost temperatury i stąd zostaje ono znowu schłodzone. Ten proces wywołuje intensywną kondensację, więc powietrze musi być jeszcze osuszane. Dlatego pasażerom poleca się krople do oczu, a także z powyższych powodów jeśli ptak wpadnie do silnika to w samolocie czuć zapach smażonego kurczaka. Zużyte powietrze opuszcza samolot zaworem znajdującym się na dolnej części kadłuba. To ten zawór odpowiada za regulację ciśnienia w środku.
-
Uczucie spadania po krótkim czasie wznoszenia po starcie jest normalne i wynika w głównej mierze z ograniczeń antyhałasowych stawianych lotnictwu. Chodzi o to żeby samolot jak najszybciej znalazł się na wysokości około 1000-1500 stóp, czyli odpowiednio 300-450 metrów i przez to był cichszy nad terenami oddalonymi od lotniska. Wznoszenie w takim tempie nie jest już potem konieczne, a przydałaby się prędkość postępowa (do przodu), której nie da się rozwinąć inaczej niż przez zmniejszenie prędkości pionowej (w górę). Dlatego na powyższej wysokości redukuje się wznoszenie, a to powoduje wrażenie spadania, choć w rzeczywistości samolot ciągle ma dodatnią prędkość pionową.
-
Przednie szyby w samolocie nie mogą być wykonane w całości ze szkła ponieważ nie jest ono dostatecznie odporne na warunki panujące na zewnątrz. Mają zatem konstrukcję warstwową łączącą szkło z materiałami sztucznymi i warstwami grzewczymi. Te ostatnie są kluczowe i poza zapobieganiem osadzaniu się lodu mają nawet ważniejszą funkcję - nadają szybie elastyczności niezbędnej do wytrzymania zderzenia z ptakiem czy silnym opadem gradowym.
-
Piloci nie mogą latać w okularach korekcyjnych lub przeciwsłonecznych z polaryzacją ponieważ nie będą niczego widzieli na ekranach.
-
Z uwagi na brak fizycznego połączenia sterów z powierzchniami sterowymi w najnowocześniejszych samolotach potrzebne jest montowanie siłowników wiernie udających opory na sterach tak żeby lepiej "czuć" samolot.
-
Podobnie jak ma to miejsce w przypadku statków, samoloty posiadają czerwone światło nawigacyjne po lewej stronie i zielone po prawej. Montuje się je na końcach skrzydeł. W ten sposób, przy słabszej widoczności lub w nocy można ocenić to, jak inny samolot jest ustawiony względem nas.
-
Łopatki turbiny silnika turboodrzutowego wykonane są z metalu o strukturze pojedynczego kryształu. Hoduje się całą łopatkę trochę tak, jak się hodowało kryształy soli na przyrce. Muszą wytrzymać ogromne temperatury, ciśnienia i przeciążenia. Chłodzi się je powietrzem pochodzącym z przedniej części silnika (zob. ciekawostka nr 4 - ale tamto powietrze pochodzi z odrobinę wcześniejszej części silnika), a to powietrze chłodzące ma temperaturę... 500-800 stopni Celsjusza (sic!). To i tak dużo mniej niż 1400-2000 stopni panujące w turbinie. Bez tego łopatki stopiłyby się lub zdeformowały.
Jak macie jakieś pytania w zakresie tych ciekawostek to do zobaczenia w komentarzach!
@PositiveRate ad 9. Sam zacząłem używać podobnego systemu budując rakiety, a raczej statki kosmiczne w KSP.
O wiele łatwiej zadokować dwa statki po ciemnej stronie planety, jeżeli wiemy w którą stronę są skierowane.
@PositiveRate Na ile starczają łopatki?
Ad4
Zużyte powietrze opuszcza samolot zaworem znajdującym się na dolnej części kadłuba. To ten zawór odpowiada za regulację ciśnienia w środku.
Podczas testów szczelności kabiny, ten zawór ustawia się na sterowanie manualne. Podczas lotu sterowanie jest automatyczne. Kiedyś zapomnieli przestawić przed lotem na automat. Po wejściu na pułap cały samolot zasnął. Od tamtego czasu w procedurach jest zaostrzenie uwagi na ten przełącznik.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotu_Helios_Airways_522
Ad9
Jak łatwo zapamiętać który kolor gdzie? Czerwoni zawsze z lewej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ad10
Dodatkowo łopatki są wykonane ze stopów oczywiście. I pokryte warstwą termoochronną - jakieś takie coś, co się w zasadzie kruszy po jakimś czasie w tych temperaturach.
Zaloguj się aby komentować
Uprzejmie przypominam, że od dzisiaj można będzie oglądać latające kondony w Nałęczowie.
#zawodybalonowe #pomyslnaweekend #lubelskie #lotnictwo

Zaloguj się aby komentować
@Pawel45030 powinien być czarny
Byłem zobaczyć skurczybyka na żywo i był potężny
Zaloguj się aby komentować
Za mało przestrzeni z prawej, ucięte skrzydło, do usunięcia.
Zaloguj się aby komentować
jaki to samolot?
@Legendary_Weaponsmith Boeing 747-400 z motywem Pokemon linii ANA
@Legendary_Weaponsmith anal. Przecież masz napisane.
Zaloguj się aby komentować

Zderzenie z ptakiem nad Madrytem, samolot lądował awaryjnie z uszkodzonym nosem i silnikiem
Airbus 321 linii Iberia musiał zawrócić krótko po starcie z madryckiego lotniska Barajas. Powodem okazało się zderzenie z dużym ptakiem. Siła uderzenia była tak duża, że z maszyny m.in. odpadły elementy poszycia. Po zderzeniu zwierzę zostało wessane przez jeden z silników, który w następstwie uległ...

Ryanair zwiększa limit bagażu podręcznego. Polacy zyskają podwójnie
Wprowadzenie przez Ryanair bezpłatnego bagażu podręcznego o wymiarach 40 x 30 x 20 cm, czyli o 5 cm więcej w najszerszym boku niż dotąd, to korzyść dla pasażerów, ale także efekt rosnącej presji regulacyjnej w Unii Europejskiej. I szeregu sporów prawnych, zwłaszcza w Hiszpanii. Zmiana obowiązuje...
Nowy Airbus A321XLR Iberii o numerze seryjnym MSN 12375 i rejestracji EC-OOJ został poważnie uszkodzony po zderzeniu z dużym ptakiem krótko po starcie z madryckiego lotniska Barajas wczoraj po południu. Samolot wykonywał rejs IB579 do Paryża-Orly. W wyniku uderzenia na wysokości około 7000 stóp doszło do poważnego uszkodzenia przedniej części kadłuba oraz zassania ptaka przez lewy silnik maszyny. Załoga natychmiast przerwała wznoszenie i podjęła decyzję o powrocie do Madrytu. Lądowanie na pasie 32L odbyło się bez komplikacji około 25 minut po starcie. Samolot zatrzymał się na drodze startowej i został następnie odholowany. Nikt z pasażerów ani załogi nie ucierpiał, ale rejs został odwołany. Iberia zmieniła rezerwacje podróżnych na inne połączenia.
#samoloty #lotnictwo

To był chyba jakiś pterodaktyl.
@Pawel45030 Ten gołąb miał kask?
Wyjątkowo duży ptak. Albo wyjątkowo ch⁎⁎⁎wa radome.
Akurat nosa nie da się zrobić z duraluminium, ale metal ma tę przewagę, że częściej się plastycznie odkształci, a nie popęka w pizdu.
Z kevlaru powinni robić czy innej dyneemy.
@kitty95 po co?
@Budo nogi no co
Zaloguj się aby komentować
Wojna
Treść dla dorosłych lub kontrowersyjna
Kurde, trochę się ten kryzys z GTFami przedłużył, myślałem że już po zamiatane a tu dalej uziemione:
•Rodzina A320neo: 592 maszyny, w tym aż 44 samoloty Wizzaira co jest 20 proc. floty
• Rodzina A220: 75 samolotów na ziemi
• Rodzina E‑Jetów E2: 32 uziemione maszyny
Dla przypomnienia, jak się zamawia A320neo to można wybrać z pośród swych silników, albo GTF albo CFM, przy wyborze b737 MAX tylko CFM.
#samoloty #lotnictwo
Za to RR po tych informacjach skoczyło do góry
Zaloguj się aby komentować
Co za niedziela. Jem sobie spokojnie klopsa na obiad, po czym w ciągu 20 sekund wypierdalam z domu na nieodległe lotnisko z wywieszonym językiem, bo leci coś "nietypowego".
A dziś było to bardzo nietypowe... Pierwszy (zarejestrowany przeze mnie) od 2008 roku samolot odrzutowy w #torun . Polatał, pokrążył, pohałasował - cudeńko! Nawet kilka podobnych do mnie wariatów zdążyło się na lotnisko teleportować, w końcu sensacja. #lotnictwo jest piękne, ale równie piękna jest każda pasja, która powoduje, że pikawa bije szybciej i znów czujecie się jak niepoważny nastolatek.

@Patobus Ten samolot mi bardzo przypomina Flaris Lar 01. Masz może wiedzę czy udało się skomercjalizować ten samolot?
@twombolt O Flarisie sobie co rok-dwa przypomina prasa i już za chwileczkę, już za momencik, bo jakiś lot testowy. Na moje, projekt Lara upadł i - podobnie jak Izera - był projektem nakierowanym na akwizycję środków z dotacji.
Wiszialem ten konkretny okaz przy okazji Airshow w Mielcu.
Komentarz usunięty
Zaloguj się aby komentować
Ostatnio wrzucałem krótkie posty informujące o przebiegu mojego szkolenia symulatorowego, które odbywałem w warszawskiej siedzibie LOT. Na razie wzbudziłem tym faktem przede wszystkim sentyment @bojowonastawionaowca, natomiast chciałbym przekuć powyższe w jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze opowiem trochę więcej o samym szkoleniu i wykorzystam tę okazję do krótkich refleksji na temat cudu jakim jest autopilot i przyszłych możliwości zastąpienia przez niego załóg stworzonych z mięsa.
Na #drogadokokpitu opowiadam o swojej (nadal trwającej) historii zostawania pilotem samolotu pasażerskiego. Znajdziecie tutaj mieszankę typowego bloga, ciekawostek o #lotnictwo i #samoloty oraz praktycznych informacji dla osób, które również chciałyby podjąć takie wyzwanie, np. ile to wszystko mnie kosztuje, a także ile trwa.
W ostatnim czasie złożyłem 11 około pięciogodzinnych wizyt na symulatorze ALSIM, który znajduje się w siedzibie głównej LOT – budynku zaprojektowanym przez wybitnego polskiego architekta Stefana Kuryłowicza. Pana profesora nie ma już z nami, gdyż zginął w 2011 roku u wybrzeży Hiszpanii, gdzie zginął na pokładzie pilotowanego przez siebie Cirrusa SR22 Turbo. Pogoda zabiła wówczas trzy osoby, będące na pokładach dwóch podobnych samolotów. Pasja architekta do awiacji zabrała mu życie, ale dała też nam wszystkim popisowy gmach – na każdym kroku przypominający o pięknie lotnictwa – który warto odwiedzić. Znajduje się tam nie tylko wiele ciekawych detali architektonicznych nawiązujących do samolotów, ale także małe muzeum historii PLL LOT.
Symulator ALSIM to urządzenie o wielu twarzach. Pozwala na odzwierciedlenie różnych rodzajów samolotów, tj. m.in. średniej wielkości maszyny pasażerskiej o napędzie turboodrzutowym, czy dwusilnikowego samolotu tłokowego ze zmiennym skokiem śmigła i chowanym podwoziem – rodzaju zwanego potocznie w środowisku, ale nie do końca poprawnie – Complex (samoloty skomplikowane technicznie), bądź takiej typowej „awionetki” z jedną jednostką napędową. Przeobrażenie jednego kokpitu w drugi, czy trzeci jest dość proste i wymaga jedynie szybkich modyfikacji m.in. wymiany modułu przepustnicy, która trwa kilkadziesiąt sekund. Symulator nie odzwierciedla konkretnych modeli statków powietrznych, lecz raczej ich rodzaje. Obecnie LOT szkoli na nim pilotów do uprawnień PPL (Private Pilot Licence – z ang. Licencja Pilota Turystycznego, CPL (Commercial Pilot Licence – z ang. Licencja Pilota Zawodowego), IR/ME (Instrument Rating/Multi Engine – uprawnienie do lotów z wykorzystaniem przyrządów na samolocie wielosilnikowym), MCC (Multi Crew Cooperation – uprawnienie do lotów w załodze wieloosobowej) oraz JOC (Jet Orientation Course – kurs z podstaw latania samolotami z napędem turboodrzutowym). ALSIM bywa wykorzystywany też w celach rekreacyjnych, m.in. dla mechaników lotniczych, kontrolerów ruchu lotniczego, informatorów służby informacji powietrznej i in. aby pokazać im na czym w zasadzie polega latanie samolotem.
Jak mówiłem – ostatnimi czasy „latałem na nim” 11 razy, choć nie była to moja pierwsza z nim styczność. Po raz pierwszy korzystałem z bliźniaczego urządzenia w 2011 roku właśnie dla rozrywki, w ramach otrzymanego w prezencie vouchera, z tym że miało to miejsce na warszawskim Ursynowie w szkole Silvair. Po raz drugi – również w Silvair – jako uczestnik innego kursu lotniczego miałem swoje pięć minut na ALSIM w roku 2015. Trzeci raz – już w siedzibie LOT – w roku 2018, gdy cały nasz kurs teoretyczny do licencji PPL został zabrany na symulator celem pokazania podstaw awiacji. Tym razem miałem przyjemność odbyć jeden lot w ramach kursu do licencji zawodowej CPL oraz 10 w ramach kursu na uprawnienie do latania w oparciu jedynie o przyrządy.
Wszystkie loty z tego lata zostały wykonane na ALSIM skonfigurowanym do symulacji samolotu dwusilnikowego o napędzie tłokowym ze zmiennym skokiem śmigła oraz chowanym podwoziem. Przykładem takiej maszyny jest Tecnam P2006, których kilka wchodzi do floty szkoły LOT. Dotychczas pilotowałem taki prawdziwy przez około 10 godzin. Moim instruktorem na ALSIM był czynny pierwszy oficer LOT, który na co dzień lata maszynami z rodziny Embraer.
Pierwsze godziny to była szybka powtórka pilotażu takim samolotem, ze szczególnym naciskiem na jego zachowanie w niestandardowych położeniach takich jak korkociąg, różne przeciągnięcia, spirala śmierci itd. Następnie wykonywałem liczne manewry typowe dla lotów w oparciu o przyrządy, tj. holdingi (procedura oczekiwania w powietrzu), zakręty proceduralne, przechwytywanie radiali różnych radiolatarni, arc DME, lądowania w oparciu o nazjemne pomoce VOR, NDB, ILS z circlingiem i bez, podejścia RNP itd. Wykonywałem także doloty proceduralne STAR oraz odloty proceduralne SID. W dużym skrócie – ćwiczyłem poszczególne manewry, z których składa się lot wykonywany w oparciu jedynie o przyrządy nawigacyjne. Nie dało się nic „podejrzeć” za oknem, ponieważ przez większość czasu latałem w chmurach o niskich podstawach i godzinami patrzyłem w biel rozpostartą na szybach. Po niedługim czasie instruktor dołożył wiatr, deszcz oraz ciągle trwającą turbulencję, co dodatkowo komplikowało całość. Ostatnich kilka sesji to już były przeloty, tzn. musiałem uruchomić samolot, zakołować do drogi startowej, polecieć na drugie lotnisko, wylądować i wyłączyć maszynę. W ten sposób odbyłem wirtualną podróż pomiędzy Lublinem i Warszawą Okęciem, Ljubljaną i Zagrzebiem, Kefalonią oraz Zakinthos, a także wykonałem lot z Krakowa do Rzeszowa. Ostatnia sesja to był wewnętrzny egzamin, polegający na przedostaniu się z Piotrkowa Trybunalskiego do Łodzi, co paradoksalnie było zadaniem najbardziej wymagającym. W trakcie wszystkich tych przelotów występowały sytuacje awaryjne, tj. w szczególności utrata jednego z silników, czy niektórych przyrządów, bądź GPS jamming i spoofing.
Przed każdą sesją musiałem ułożyć plan lotu, zaplanować paliwo oraz wyważyć samolot, a także przestudiować mapy i procedury. Zgromadzoną dokumentację zabierałem na symulator, gdzie wraz z instruktorem omawialiśmy najbliższych około 5 godzin latania. Następnie zasiadałem za sterami i przygotowywałem samolot do lotu, uruchamiając niezbędne urządzenia i systemy, czy wpisując trasę do komputera pokładowego FMS. Odsłuchiwałem informację pogodową ATIS, robiłem briefingi, nawiązywałem łączność z kontrolą ruchu lotniczego, uruchamiałem silniki, kołowałem itd. Wszystko musiało opierać się o procedury wewnętrzne LOT oraz o przepisy ogólne.
Wyzwaniem było połączenie tego wszystkiego w spójną całość. Chodziło o to, żeby cały lot wykonany był sprawnie, poprawnie technicznie i proceduralnie, a także zgodnie z prawem. Nie pomagał fakt częstych awarii, braku jakiejkolwiek widzialności, do czego jestem nieprzyzwyczajony, a także ciągła walka z wiatrem, turbulencją oraz zmęczeniem. Naprawdę niełatwo jest prowadzić łączność, nawigację i pilotaż za jednym zamachem w takich warunkach. Kilka sekund pochłonięcia ustawianiem urządzeń może prowadzić w takich warunkach do niezauważonej zmiany wysokości, odstępstwa od właściwej prędkości, czy nieplanowanego zakrętu. Skupienie się zaś na walce z turbulencją może skutkować niezamierzonym odstępstwem od trasy, czy zapomnieniem o obowiązkowym meldunku w stronę kontroli ruchu lotniczego. Obowiązkowy briefing przed lądowaniem trwa około dwóch minut i łatwo w tym czasie zagapić się z podjęciem na czas jakiejś procedury. Do zrobienia jest bardzo dużo naraz. Skondensowanie tych czynności na krótkiej trasie pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim i Łodzią to już spore wyzwanie dla osoby niewprawnej i dlatego ostatni lot poczytuję za najtrudniejszy.
Wobec tego, że takie właśnie wyzwania spotykały na co dzień załogi latające, pojawiły się pomysły na odciążenie pilotów, co podyktowane było nie tyle co względami humanitarnymi, co raczej ekonomicznymi. Im dłużej jeden pilot może wykonywać czynności lotnicze, tym rzadziej musi być zmieniany. Paradoksalnie najprostsze było uwolnienie lotników od konieczności ciągłego trzymania samolotu „w rękach”, co spowodowało dynamiczny rozwój systemów automatyzacji lotu – autopilota i autothrottle (zarządzającego pracą przepustnicy). Łatwiej jest bowiem zautomatyzować powtarzalne czynności, niż wyręczać człowieka w myśleniu – w szczególności abstrakcyjnym.
Początkowo systemy te były dość proste i potrafiły jedynie utrzymywać zadaną wysokość i kierunek, co i tak stanowiło znaczny postęp w zakresie odciążenia załogi oraz idącej za tym minimalizacji zmęczenia. Z czasem inżynierowie nauczyli te systemy wykonywać coraz bardziej złożone manewry i procedury, z podejściem do lądowania włącznie. Obecnie samoloty pasażerskie potrafią samodzielnie wylądować, a nawet mamy za sobą pierwsze próby startów. Lot automatyczny przeważnie zaczyna się niedługo po starcie i kończy się na prostej do lądowania, a sam ten manewr jest już zwykle przeprowadzany ręcznie. W międzyczasie lotu następują liczne zmiany trybów i ustawień automatyzacji, co leży w gestii pilotów, gdyż nie wystarczy tych systemów jedynie włączyć. Paradoksalnie ich obsługa to złożone zadanie oraz wymaga bardzo dobrej świadomości tego, co w najbliższej przyszłości maszyna „zrobi” oraz na podstawie jakich danych i parametrów.
W trakcie szkolenia nie mogłem nawet dotykać panelu autopilota, choć z pewnością dalece ułatwiłby mi zadanie, a po sesji nie byłbym tak bardzo zmęczony. Nie wyręczyłby mnie jednak z myślenia, planowania, komunikacji i nadzoru nad przebiegiem lotu, co jest właśnie najtrudniejsze, jako że w przeciwieństwie do utrzymywania kursu i wysokości, te zadania istotnie zmieniają się z każdą operacją oraz wymagają myślenia abstrakcyjnego oraz brania pod uwagę wielu czynników.
Autopilot nie zastąpi załóg jeszcze przez wiele lat. Na razie potrafi on wiele, niemniej znaczna część procedur awaryjnych wymaga jego wyłączenia w pierwszym kroku checklisty, ponieważ nie umie on pilotować maszyną ze zdegradowanymi kluczowymi funkcjami (np. w razie utraty silnika). Autopilot nie myśli też o takich rzeczach jak możliwość wystąpienia turbulencji w danych warunkach pogodowych, konieczność omijania chmur burzowych, pilnowanie oblodzenia, czy masy i wyważenia statku powietrznego. Nie wie co to inwersja temperatury, że za pasmem górskim może wystąpić bardzo silna „fala” i turbulencja, czy że w razie zablokowania przyrządów pomiarowych należy ignorować niektóre ich wskazania. Obce są mu pojęcia gradu, „cienia” na radarze pogodowym za dużą chmurą, pęknięcia opony, przegrzania hamulców, czy pożaru. Nie umie on nadawać priorytetów i zwyczajnie „dokończy lot” z chorym pasażerem na pokładzie, zamiast ratować jego życie. Lądowanie na rzece Hudson, czy takie wykonane przez Kapitana Wronę, bądź przez pilotów „Szybowca z Gimli” to dla automatu zupełna abstrakcja. Abstrakcją zaś nie są zaś katastrofy Boeinga 737 w wersji MAX, u przyczyn których leżały właśnie błędy automatyzacji.
Być może trwają gdzieś bardziej zaawansowane badania nad skonstruowaniem urządzenia, które jednak wejdzie w buty pilotów, niemniej nie będzie to autopilot w dzisiejszym sensie, lecz coś pokroju HAL 9000 z Odysei Kosmicznej 2002. W branży, która podlega tak ścisłym regulacjom i certyfikacjom, że do niedawna powszechnie używano w niej dyskietek, nie słychać jednak realnych takich planów, a jedynie pewne „buzzwordy”. Trzeba mieć świadomość, że dopuszczenie takiego systemu do działalności operacyjnej to monstrualny koszt oraz ryzyko. Jeszcze długo – moim zdaniem – taniej będzie po prostu szkolić kolejne zastępy takich jak ja, a oszczędności szukać w stosowaniu coraz to lepszych materiałów oraz rozwiązań inżynieryjnych poprawiających sprawność silników, czy zmniejszających opór aerodynamiczny. W mojej ocenie długo też nie uda się przekonać opinii publicznej do kupna biletu na pokład samolotu, którym nie będzie sterował człowiek.
A co o tym wszystkim myślicie?
Zdjęcia:
1. Symulator ALSIM w LOT,
2. Symulator ALSIM w LOT, zbliżenie,
3. SP-LFA – Tecnam P2006,
4. Przykładowa mapa podejścia do lądowania.




@PositiveRate Kiedyś będzie taki zestaw automatów, zastępujący pilotów. Już są, w autonomicznych statkach powietrznych, ale ich nie dotyczą, wspomniane przez Ciebie, ścisłe regulacje. Poza tym, to musi być zestaw modeli, nie pojedyńczy model, z bardzo prostego powodu - trzeba połączyć drzewa decyzyjne z wnioskowaniem statystycznym. Wbrew pozorom, to nietrywialne.
Jednak, w ruchu lotniczym, pełna automatyka może zawitać prędzej, niż w lądowym. W lotnictwie, są dwie fazy krytyczne lotu - start i lądowanie - które wymagają niezwykle szybkiego i jednoznacznego przetwarzania. W ruchu lądowym po drogach, cały czas jest faza krytyczna.
Co do ludzi - są autonomiczne linie metra, są częściowo autonomiczne inne pociągi. Kolej jest najbardziej bezpiecznym miejscem, by zacząć. Samochody autonomiczne również już jeżdżą, ale jest z nimi sporo problemów, które powstrzymują adopcję tego rozwiązania (właśnie przez permanentny stan krytyczny i związane z tym wymogi przetwarzania danych).
Jest sporo więcej kwestii, które można tutaj poruszyć, ale to się stanie. I to niedługo - dekada, maks dwie.
@ataxbras no teoretycznie pewnie kiedyś tak będzie, natomiast nie zgodzę się z przedstawianą przez Ciebie perspektywą czasową. A380, A220, czy HondaJet (żeby nie było tak wszystko z jednej mańki) to wszystko projekty, które od fazy koncepcyjnej do pierwszych dostaw, trwały około 15-17 lat. Wyłączając etap koncepcyjny, tylko już inżynieryjny, zakończony pierwszymi dostawami, były to odpowiednio 12 lat dla A220, 11 dla A380 i 12 lat dla HondaJet. A mówimy tu o zaprojektowaniu samolotu bez tak przełomowych zmian, jak wyłączenie żywej załogi. Nawet przejście z serii Classic do Next Generation w przypadku 737 zajęło 5 lat. A MAX do dzisiaj się Boeingowi odbija czkawką, pomimo tego, że to była tylko nowa generacja, a nie coś zupełnie nowatorskiego. Co więcej - właśnie w serii MAX miałeś efekt pośpiechu w postaci MCAS, czyli automatyzacji jedynie stabilizatora.
Zacznijmy od tego, że nie istnieje żadna podstawa legislacyjna do wprowadzenia takich rozwiązań. Z wiedzy mi posiadanej - a jestem współtwórcą polskich uregulowań prawnych w zakresie prawa dronowego - nie mamy obecnie w Unii Europejskiej nawet planów na to żeby umożliwić operacje samolotów podpadających pod CS-25, które miałyby wykonywać autonomiczne loty. Wszystkie takie dywagacje to właśnie buzzwordy, o których pisałem, ponieważ to jest aktualnie niedopuszczalne i prędko to się nie zmieni. Biorąc pod uwagę tempo zmian prawa, odpowiednie przepisy zostałyby wprowadzone nie wcześniej niż za 5-8 lat od teraz, pod warunkiem tego, że prace zostaną podjęte teraz. Idąc dalej - trzeba przewidzieć czas na prace projektowe, które gdyby nawet potrwały tyle, co w przypadku samolotów, o których pisałem wyżej - to potrwałoby to kolejnych co najmniej 10-15 lat do pierwszych dostaw.
Biorąc pod uwagę żywotność statków powietrznych wynoszącą dobrych 30 lat, jestem zdania, że nawet jeśli za 20 lat pojawiłby się autonomiczny samolot - to zanim wyprze załogowe, minie kolejnych kilkadziesiąt lat.
Aktualnie mamy na świecie problemy z uregulowaniem lotów dronów dostarczających pizzę. Nie możemy od lat zrealizować projektu autonomicznych kołowań. Do zastąpienia A320/737 samolotami bezzałogowymi nawet nie mamy co podchodzić. A nawet jeśli - koszt zaoszczędzony na załogi byłby zbyt małym "benefitem".
Jestem zdania, że to kiedyś nastąpi, ale perspektywa 10-20 lat jest zbyt krótka. Pamiętam jak 10 lat temu mówiono o tym, że zastąpimy komunikację głosową za pomocą CPDLC i ACARS. Gdzie jesteśmy teraz? No właśnie.
Poza tym - start i lądowanie to są fazy krytyczne ale z perspektywy samego pilotażu. Z perspektywy zastąpienia pilotów krytyczne są fazy poprzedzające start i poprzedzające lądowanie. Same te manewry są bowiem wykonaniem tego, co ludzie wcześniej ustalą.
@ataxbras Dodam jedynie od siebie, że Airbus od dłuższego czasu pracuje nad koncepcją Single Pilot Cockpit Operations. Agencja EASA w czerwcu tego roku zawiesiła swoje prace nad podobną koncepcją, a właściwie nad przepisami do tej koncepcji. Przy okazji ograniczyło to prace nad Extended Minimum Crew Operations, czyli zamysłu aby w czasie przebywania samolotu liniowego na wysokości przelotowej tylko jeden pilot był wymagany w kokpicie. W tych wymienionych przypadkach zakłada się znaczne zwiększenie automatyzacji i zmniejszenie ingerencji człowieka w operowaniu statkiem powietrznym.
Fakty są takie, że wraz z rozwojem lotnictwa oraz zwiększania bezpieczeństwa w branży transportu lotniczego dotarliśmy do momentu, w którym to człowiek u steru jest elementem krytycznym. W ostatnich latach zwiększa się procentowo udział wypadków spowodowanych intencyjnymi działaniami pilotów
@PositiveRate Podoba mi się styl pisania. Bardzo zgrabne przejście od twoich lotów symulatorem do tematu autopilotów. Nawet nie zauważyłem
Co do zastąpienia pilotów uważam, że jeszcze bardzo długa droga do tego. Trudno mi sobie wyobrazić, że w takiej branży, w której jedna katastrofa potrafi pociągnąć na dno ogromną firmę, będzie zaufanie do postawienia na w pełni oprogramowane latanie.
Nie jestem tak przekonany jak @ataxbras że dojdziemy do powszechnego autonomicznego latania. Liczba możliwości i scenariuszy na które trzeba reagować wydaje mi się zbyt duża, a całość zbyt skomplikowana, aby pozostawić to tylko i wyłącznie w rękach oprogramowania. Oczywiście na pewno da się osiągnąć skrajnie wręcz wysoką skuteczność, ale pozostaje nadal czynnik ludzki poza kokpitem i czynnik portfeli klientów. Mniemam, że kilka dużych katastrof lotów autonomicznych, wykonywanych zbyt wcześnie - może na długi czas pogrzebać zaufanie ludzi do tego rodzaju transportu. Szczególnie przy całej medialności takich katastrof.
Podobnie nie widzę, żeby to autopilot sam latał od a do z, ale byli technicy/piloci do kontrolowania. Sądzę, że znacząco obniżyłoby to sprawczość i umiejętności takich nieoblatanych ręcznie pilotów, którzy nagle mieliby reagować w sytuacji awaryjnej. Podczas gdy od lat jedynie obserwowali stery.
Przy każdej innej branży powiedziałbym inaczej, ale to jest akurat specyficzne miejsce. Moim zdaniem wiele się nie będzie zmieniać, a jedynie kolejne rzeczy będą delegowane do coraz bardziej zaawansowanych autopilotów. Aczkolwiek tak jak obecnie, będzie to odciążanie pilotów, wykonywanie wszystkich prostych czynności, możliwe że nawet poprawianie ich ewentualnych błędów/niedopatrzeń. Niemniej nie widzę, aby w najbliższych dekadach załoga oddała stery i kontrolę. Możliwości są, możliwości będą, ale z przyczyn czysto nietechnicznych, a ludzkich - nieprędko się coś tutaj zmieni.
@onpanopticon bardzo zgrabnie opisałeś to, o co mi chodzi. To, że komputer byłby w stanie polecieć od A do Z sam, to nie mam wątpliwości. Problem w tym, że takie rozwiązanie - paradoksalnie - na razie nie jest bezpieczniejsze, a nadto nie będzie możliwe w najbliższych latach z przyczyn pozatechnicznych.
@onpanopticon ale wiesz że w kosmos lata się tylko na komputerze i wraca też?
Komputer jest w stanie w sekundę przetworzyć nieporównywalnie więcej scenariuszy awarii, jego czas reakcji również jest szybszy. Jedyna poważna wada, to konieczność polegania na czujnikach - jeden zawiedzie i komp ma problem. Choć ludzie też mają problemy z ocenami w takich sytuacjach. A druga to brak kreatywności w przypafku niestandardowego problemu. Ale znowu u ludzi też nie ma gwarancji - jeden będzie miał przebłysk geniuszu, drugi nie.
Bardzo wyważone opinie serwujesz.
Czy lot szkoli też komercyjnie "obcych", czy tylko na swoje potrzeby?
@kitty95 Poczekaj z opinią aż napiszę o tym lądowaniu przez pasażera ; D. Natomiast co do szkoleń LOT to tutaj temat jest szeroki. LOT szkoli pilotów od A do Z. Część szkoleń jest na własne potrzeby, a część (większość) komercyjna. Ogólnie to bardzo polecam. Nie jest to najtańsza opcja, ale na bardzo wysokim poziomie i z super ludźmi.
@PositiveRate ja wiem co napiszesz, tylko ciekaw jestem uzasadnienia.
Zaloguj się aby komentować






